Podobno masz kluczę to penthouse'u? Mogłabym zobaczyć?
A tutaj zatrzymują się ci, którzy mają kasę. Proste, nie musisz mieć domu by żyć na wysokim poziomie. Tutaj masz obsługę na każde wezwanie i wszystkie możliwe atrakcje, jakie hotel może zapewnić swoim klientom. Ale trzeba mieć od groma kasy, słyszałem że noc w apartamentach kosztuje nawet 1500 dolarów. Przebij to! Okej, seks na masce samochodu przebija to...
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Brunch to zazwyczaj spotkanie w gronie najbliższych przyjaciół w jakiejś przyjemnej knajpce, w której serwuje się wspaniałe naleśniki, albo najlepsze w mieście hamburgery. Ale na Manhatanie wygląda to inaczej. Kilka dań, w najdroższym hotelu w mieście i setka najbliższych znajomych. A skoro Petrelli przyjechał z NY, to przywiózł ze sobą też własne zwyczaje. Przyjęcie trwało w najlepsze. Otwarty bar, szwedzki stół i kilka kelnerek.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Max przyszedł na brunch nieco wcześniej niż jego rodzina. Wszedł do specjalnie przygotowanej sali i aż gwizdnął widząc co się tutaj dzieje. I w tym momencie jak z pod ziemi wyrósł Peter Petrelli.
Max Parker! - powiedział na przywitanie wyciągając rękę. Max uścisnął ją z lekkim niedowierzaniem.
- You must be Peter... - uścisk dłoni przedłużył się.
- Cieszę się, że Cię widzę... - powiedział Peter ciągnąc Maxa w głąb sali i kładąc mu dłoń na ramieniu. - Słyszałem, że grasz w golfa, uważam, że jak tylko pogoda się poprawi, powinniśmy zagrać.
Max uśmiechnął się pod nosem - Yeah, why not... in fact mój partner do golfa gdzieś się zmył. Więc ostatnio nie miałem specjalnie z kim grać...
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Lindsay, która dopiero co pojawiła się na przyjęciu, dystyngowanym krokiem ruszyła na środek sali. Rozsyłając po drodze uśmiechy, szukała wzrokiem Maxa. Wyglądała jak zwykle świetnie, więc kilku z zaproszonych gości oglądało się za nią z wyraźnym zainteresowaniem. Lindsay niewiele sobie z tego robiła - Parker znów zawrócił jej w głowie i pochłaniał całą jej uwagę.
- Here you are... - wymruczała mu seksownym tonem do ucha, gdy go wreszcie odnalazła - Hi Peter! This place is absolutely fantastic! - pokiwała głową z uznaniem, rozglądając się wokoło.
_________________ "This town is big enough for only one manipulative bitch"
Max uśmiechnął się rozczulony do Lindsay, a potem rzucił okiem na to czy ktoś ich widział. Wrócił szybko spojrzeniem do Petera i Lindsay. Na tyle szybko, że nikt się nie zorientował.
Peter odpowiedział uśmiechem. - Witaj Lindsay, cieszę się, że Ci się podoba. To hotel przyjaciela mojego ojca. - powiedział ściskając lekko jej dłoń.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Lindsay odgarnęła niesforny kosmyk z czoła, po czym spojrzała bystro na Petera - Widzę, że dopiero co przyjechałeś i już przebojem zdobywasz serca wszystkich Newppies. - puściła mu oczko, po czym wymownie rozglądnęła się wokół, mając na myśli całą śmietankę Newport, która dziś bawiła się na brunchu.
Jednocześnie bardzo dyskretnie przysunęła się do Maxa, a jej lewa ręka niby niechcący zahaczyła o jego dłoń. Momentalnie poczuła uderzenie gorąca... i nagłą chęć udania się do łazienki.
_________________ "This town is big enough for only one manipulative bitch"
Max ścisnął lekko dłoń Lindsay, ale zaraz ją uwolnił. Wszyscy wiedzieli, że Max nie specjalnie lubi okazywać uczucia publicznie. Nie mniej uśmiechnął się ciepło do Linds, a ona poczuła jego dłoń na swoich plecach w okolicach lędźwi. - Peter... Proponuję golfa, jak tylko pogoda się poprawi.
Peter pokiwał gorliwie głową - Pomysł świetny... Przepraszam Was na chwilę, muszę zająć się obowiązkami gospodarza.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Golf? Zupełnie nie rozumiała co faceci w tym widzieli - już ten cały kosz był o niebo ciekawszy. Chwilę popatrzyła na plecy oddalającego się Petera, by upewnić się, że odszedł wystarczająco daleko. Spojrzała Maxowi czule w oczy, przygryzając lekko dolną wargę, a jej dłoń delikatnie wodziła po kapie jego marynarki. - It's a really nice hotel... - powiedziała swobodnie, rozpoczynając na pozór luźną konwersację. Po chwili Max zauważył, że w jej dłoni, która spoczywała na wysokości jego klatki piersiowej, błyszczy klucz do któregoś z pokojów - and I might want to show you a little bit more... of it. - wyszeptała bardzo cicho, patrząc na niego uważnie tymi niezwykle łagodnymi (przynajmniej w tej chwili), błękitnymi oczami.
Seksapil
_________________ "This town is big enough for only one manipulative bitch"
- Okay... - mruknęła Ricky przy akompaniamencie cicho postukujących obcasów gdy zbliżała się z ojcem do wejścia na salę, w której już szumiało - Czyli to jest ten brunch u Petr... Petrellego, tak? - zacięła się przy obco brzmiącym nazwisku. - Tego człowieka, którego syna nasłałeś na mnie - uśmiechnęła się pod nosem. I któremu nieco utarła nosa wczoraj nie pojawieniem się na homarze, jednak tę myśl zatrzymała dla siebie. - Petera? Świetnie, ale jak należy się tu zachowywać? Bo zgaduje, że to nie jest zwykła impreza na której poza normalnymi ludźmi są jeszcze antyk.... rodzice - łypnęła okiem na swego antyka by się nie naburmuszył. - Powinnam się zachowywać sztywno jakbym kij połknęła czy być w miarę sobą?
Wchodząc na salę rozejrzała się szybko i z ciekawością, rozpinając jedyny guzik żakiecika i odgarniając włosy za ucho. Stado obcych twarzy...
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Lindsay:
Max spojrzał wielkimi oczami na Lindsay, ale zaraz w jego oczach pojawił się ten błysk, który dobrze Lindsay znała, a który świadczył o szalonym pomyśle. - Nie chcesz zostać wśród śmietanki towarzyskiej? - zapytał uśmiechając się szelmowsko w ten swój sposób, który powodował, że miękły kolana. Pochylił się bardziej, a jego dłoń zatrzymała się na talii dziewczyny. Rzucił okiem na zebranych - Nie żal Ci kontaktów towarzyskich?
Erica: - Po prostu bądź sobą... - powiedział jej ojciec i za chwilę zatrzymał się. Chwilę nad czymś się zastanawiał - Amm... Może lepiej bądź kimś innym. Zachowuj się tak jak na moich spotkaniach biznesowych. - puścił jej oczko i wkroczyli do sali.
- Nathan! - usłyszała głos Petera, który pojawił się przy nich niemal natychmiast. - Cieszę się, że przyszliście. - powiedział ściskając dłoń ojca Erici. - Erica... - powiedział z uśmiechem na powitanie i kiwnął jej głową. - Mam nadzieję, że jesteś głodna tym razem...
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Zrobiła niby to poważną minę, po czym wyprostowała się udając bardzo przejętą dzisiejszym wydarzeniem. - Ohh tak, bez wątpienia muszę zamienić choć słowo z tymi wszystkimi, nudnymi ludźmi. - puściła mu oczko, przechylając lekko głowę w lewo. - Just for the record: this room has a jacuzzi... - ręka spoczywająca na marynarce robiła się coraz bardziej niecierpliwa - Lindsay bawiła się jednym z guzików koszuli, jakby z niecierpliwością czekając, aż będzie mogła go rozpiąć.
_________________ "This town is big enough for only one manipulative bitch"
- To by oznaczało, że mam uważać na wszystko co mówię - westchnęła cicho, ale postanowiła wziąć poradę pół na pół. Będzie sobą... ucywilizowaną wersją. - C'mon I'm not so bad... - uśmiechnęła się łobuzersko, po czym musiała przełknąć zdumienie na powitanie "per ty" gościa w jej wieku z gościem starszym od niego o 30 lat.
- Peter - uśmiechnęła się - głodziłam się specjalnie na tę chwilę gdy poznam jakże boskie smaki potraw kucharzy tego brunchu - wywróciła oczami z rozbawieniem, udatnie naśladując angielski akcent, który dość szybko porzuciła - Jasne.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Lindsay:
Max uśmiechnął się szerzej. - Bo jacuzzi rozwiązuje sprawę. Cóż... Myślałem, że to ważne dla Ciebie wydarzenie. - puścił jej oczko i uśmiechnął się szelmowsko. - Winda czy schody? - zapytał, po czym chwycił jej dłoń i pociągnął Linds do jednego z wyjść by dyskretnie się wymknęli.
Erica:
Nathan uśmiechnął sie szeroko i serdecznie uścisnął dłoń Petera. - Peter planuje zostać lekarzem. Wybiera się na Yale. - powiedział do Erici tak jakby to powinno mieć znaczenie dla Erici.
- Nic wielkiego... Z tego co słyszałem chcesz zostać dziennikarką. - Peter odezwał sie do Erici.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
- Wysoko mierzysz - pokiwała głową, gwizdnąwszy cicho na wspomnienie o Yale. - Ja myślę o Princeton. I nie dziennikarką. Raczej wolnym strzelcem - uśmiechnęła się szeroko. - Nie dla mnie tkwienie za biurkiem w zapyziałej redakcji i pisanie o czymś czego się na oczy nie widziało. Raczej będzie mnie nosić. So... tylko ty tu jesteś ze znajomych osób w naszym wieku? - rozejrzała się nieco.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Dała się poprowadzić, uśmiechając się pod nosem, zadowolona z obrotu sprawy. Gdy tylko opuścili główną salę, przylgnęła do niego na moment i wymruczała mu do ucha - Winda... Kiedy tylko się w niej znaleźli, bez zastanowienia przylgnęła do jego warg i zaczęła go namiętnie całować. Jej ręce już bez oporów błądziły po całym jego ciele.
_________________ "This town is big enough for only one manipulative bitch"
Erica: - Masz jakiegoś idola, na którym chciałabyś się wzorować? - zapytał z zainteresowaniem - Czyli raczej dziennikarz terenowy... - dodał po chwili - Indie? Azja? Konflikty zbrojne? Nie wyglądasz na taką, która chciałaby interweniować. - uśmiechnął się. - Widziałem Maxa i Lindsay. - powiedział ruchem głowy wskazując głębię sali.
Lindsay:
Odwzajemnił pocałunki po omacku odnajdując odpowiedni przycisk. Po kilku chwilach gorączkowego błądzenia dłońmi po jej plecach znaleźli się wreszcie na górze. Kilka chwil później Max wylądował plecami na łóżku, a Lindsay zamknęła drzwi do pokoju.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
- Idol? - zastanowiła się na ile miłe byłoby wspomnienie teraz przy starym, o obecnym facecie matki, który taką fuchę robi i ją tym zaraził. - Powiedzmy, że znam kogoś, kto tak zarabia na życie. Może nie zbija kokosów ale nie wielu ludzi tak kochających swoją pracę widziałam. I nie wiem jeszcze jaka dziedzina. Raczej nie wojny. Może podróże do dziwnych miejsc i reportaże z tych wizyt... - zamyśliła się na moment nad czymś o czym w sumie zaczynała myśleć coraz poważniej. - Long and distant future - zakończyła myślenie z uśmiechem. - Aaa... - skomentowała "licznie" reprezentowanych na brunch znajomych których nigdzie nie widziała mimo oświecenia - nie ma ich tu więc póki co jesteś skazany na moje towarzystwo. - mrugnęła na koniec z rozbawieniem.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Wkroczyła do środka, dość niepewnie stawiając kolejne kroki, w myślach wyklinając na tego, kto wymyślił buty na wysokich obcasach. Co z tego, że wyglądała w nich na wyższą, skoro były tak strasznie niewygodne...
Wygładziła nieco swoją kremową sukienkę i rozejrzała się swymi bystrymi oczkami za kimś znajomym. Z chwili na chwilę, co raz bardziej żałowała, że tak nie wielu zna ludzi z Newport. Nie było nawet do kogo ust otworzyć...
_________________ Facet jest jak strumyk. Ładny, bo ładny, nie każdy bystry...
Podeszła do łóżka, patrząc na niego z uwodzicielskim błyskiem w oczach. Jej dłonie powędrowały do zapięcia sukienki, które biegło od karku do połowy pleców. Jednym, sprawnym ruchem rozpięła suwak, po czym kreacja miękko opadła na ziemię. Stała przed nim w samej czarnej, koronkowej bieliźnie i szpilkach przypatrując mu się z lekkim uśmiechem i zaróżowionymi policzkami.
_________________ "This town is big enough for only one manipulative bitch"
Erica: - Twoje towarzystwo to dla mnie przyjemność... - Peter odpowiedział - Dlatego zaprosiłem Cię na lunch ostatnio. - w tym momencie jego spojrzenie powędrowało nieco ponad ramieniem Erici - O proszę... Zdaje się, że widzę Rayen. - powiedział i uśmiechnął się do Erici. - Przepraszam. - i ruszył w kierunku nowego gościa.
Nathan uśmiechnął się do Erici. - I jak Ci się podoba Petrelli? Ja uważam, że to bardzo ciekawy chłopak. Może powinnaś się nim zainteresować? - zapytał zaczynając strugać ponownie ojca.
Rayen:
A mimo wszystko było. Od jednej z grupek oderwał się Peter i zbliżył się do Ray z szerokim uśmiechem na twarzy. - Przyszłaś... Już się bałem, że zrezygnujesz... Wyglądasz (przejście do:)
Lindsay:
-... Olśniewająco. - Max dokończył patrząc na zgrabną sylwetkę Lindsay. Przełkną ślinę i podniósł się z łóżka. Wysublimowanym ruchem zaczął uwalniać szyję od apaszki, która wylądowała na pufie, a zaraz za nią marynarka.
Przeniesienie akcji dla Lindsay i Maxa.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Pokiwała głową oddając gospodarza jego gościom, po czym spojrzała potępiająco na ojca.
- Nie strugaj mi tu swatki. Petrelli to taki sam osobnik jak reszta, to po pierwsze, po drugie nieco, wydaje mi się, za dużo myśli, że każda powinna na niego polecieć - wręcz taki ma obowiązek - prychnęła cicho, starając się mówić tak by tylko ojciec słyszał - a po trzecie - zielone oczy zabłysły groźnie - nie mam ochoty na randki obecnie i nowe problemy z gośćmi, którzy nie są warci nawet splunięcia nie mówiąc już o mojej uwadze. Lepiej spróbować się z nimi dogadać na poziomie koleżeńskim, a jeśli coś potem... kiedyś z którymś z nich... - zamyśliła się - to tylko jak zdecyduję się znowu zaufać. A to nie nastąpi za szybko.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Jego uwaga najwyraźniej nieco ją onieśmieliła, bo wyraźnie unikała jego spojrzenia. Nerwowo założyła za ucho kosmyk, który dziwnym trafem opadł nagle na jej czoło.
-Przyszłam i... mam nadzieję, że nie będę tego żałować. Skomentowała krótko, a w odpowiedzi na jego komplement, uśmiechnęła się delikatnie, zdobywając się w końcu na odwagę, by spojrzeć mu w oczy. Spojrzenie to trwało jednak tylko krótką chwilkę, bowiem momentalnie odwróciła je, by jeszcze raz obiec wzrokiem po pomieszczeniu i ludziach w nim przebywających.
-Całkiem nie złe towarzystwo... Rzuciła, próbując jakoś ich ładnie określić, bo słowo "snoby", które pierwsze przyszło jej na myśl, nie zdawało się być najodpowiedniejszym.
_________________ Facet jest jak strumyk. Ładny, bo ładny, nie każdy bystry...
Erica: - Cóż... uważam tylko, że taki chłopak jak Peter to ktoś kto by Ci się teraz przydał. Solidny, odpowiedzialny. Nie imprezujący jak... - w powietrzu zawisło jedno imię - ... jak kto głupi. - Nathan szybko uniknął tematu. - Ale zrobisz jak będziesz chciała.
Rayen: - Nie rozumiem... Dlaczego miałabyś tego żałować? - zapytał lekko zaskoczony. - Co najwyżej wynudzisz się nieco, z tymi wszystkimi snobami. Ale jak chcesz to mogę Ci kogoś przedstawić?
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Na sam wydźwięk słowa "snob", nie mogła powstrzymać uśmiechu, który napłynął na jej usta. Może jednak nie będzie tak źle, jak podejrzewała...
-No tak... nic gorszego od nudy mnie tu nie spotka... chyba. Wydusiła z siebie z nutką rozbawienia. Właściwie to chciała poznać kilku nowych ludzi, więc...
-Nie zaszkodzi spróbować, tylko... Rozejrzała się po obecnych mam nadzieję, że oni nie gryzą? zakończyła nieco ściszonym głosem, szczerząc ząbki perfidnie.
_________________ Facet jest jak strumyk. Ładny, bo ładny, nie każdy bystry...
W powietrzu zawiało chłodem. Erica miała na końcu języka parę tak paskudnych rzeczy, że zrujnowałoby to jej kontakty z ojcem na długi czas. Ale jakimś cudem się powstrzymała.
- This... is... my... life - oświadczyła cicho ale dobitnie akcentując każde słowo - nawet jeśli w pewnym punkcie jest kompletną katastrofą i tak jest moje. I wybacz, ale cię poprawię. Teraz potrzebuje tylko jednej osoby. Siebie. Dla siebie. By poskładać całą resztę w jaki taki nierozlatujący się domek z kart za pomocą wiedzy o tych błędach, które już popełniłam.
Jej ostre jak brzytwa spojrzenie złagodniało. Pewnie Stauntonowi nadal się wydawało, że ona ma 10 lat i koniecznie trzeba ją prowadzić za rękę.
- Trust me... - poprosiła cicho. - Niektóre rzeczy można załatwić tylko samemu. Jak będę potrzebować pomoc wiem gdzie jej szukać.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Rayen:
Pater roześmiał się szczerze - Nie! nie gryzą... Powiedz mi kogo chcesz poznać? - zapytał i pociągnął ją w głąb sali by zatopili się w tłumie snobów.
Erica:
Ojciec Erici westchnął ciężko i zrobił kwasną minę. - Fine... - powiedział z lekką urazą. Ale zaraz spotulniał. - Wybacz. - uśmiechnął się i pogładził ją dłońmi po ramionach. - I love you girl... - powiedział ciepło.
Przeniesienie akcji.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Brunch trwał w najlepsze. I powoli już zbliżał się ku końcowi. Powoli niektórzy już się ulatniali.
Tym czasem Max i Lindsay właśnie zjeżdżali na dół windą. Na twarzy Lindsay jeszcze widać było lekkie wypieki, chociaż strój i fryzurę miała nienaganną. Max gdzieś zgubił swoją apaszkę, ale tylko mu to służyło. - Wyglądasz pięknie... - powiedział zerkając na nią w lustrze, po czym zorientował się, ze z jego kieszeni wystaje kawałek jej koronkowej bielizny. Szybko schował go do kieszeni, kiedy odezwał się dzwonek i drzwi zaczęły się rozsuwać.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Lindsay wygładziła wyimaginowane zmarszczki na sukience. Musiała wyglądać nienagannie - tak, jakby to, co właśnie stało się w jednym z hotelowych pokoi, nigdy nie miało miejsca. Spojrzała na Maxa spod kaskady rzęs - już zapomniała, jak dobrze było im razem w łóżku - dobrze było sobie to odświeżyć.
- Thank you.. - wymruczała, nadal się rumieniąc - I almost forgot how much I like your kisses.. - szepnęła, muskając wierzchem dłoni jego policzek.
_________________ "This town is big enough for only one manipulative bitch"
Erica:
Ojciec Erici oderwał się od jakiejś grupki i zbliżył do dziewczyny. - Ricky... Będę się już zbierał, idziesz ze mną? - zapytał.
Lindsay: No, no... Than you. - powiedział z uśmiechem i wyciągnął z kieszeni jej majtki. - Chcesz je z powrotem, czy mam zachować na pamiątkę? - zapytał i drzwi się rozsunęły. Na szczęście nikt nie czekał na windę. Przynajmniej nikt z tych, którzy nie powinni tej sceny widzieć.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum