FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Waśnie w świecie baśni;)
Autor Wiadomość
Nabu Nezzar 
Gildyjczyk


Posty: 619
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-11-27, 13:20   Waśnie w świecie baśni;)

CZęść PIERWSZA

Księżyc i gwiazdy skryły się pod zasłoną chmur, pogrążając okolicę w zupełnym mroku. Nic nie było widać na wyciągnięcie ręki. Dla nieprzystosowanych do widzenia w ciemności oczu. Jednak stwór kroczył śmiało przed siebie. Miał tylko jeden cel – Warownia FiRkraag. Tam podążał.

- Nie możesz dać się złapać Toudi – powiedziała twardo kobieta w czerni dotykając palcem piersi stwora. – Rozumiesz? To tajna misja.
- Blufglgbulb… - zabulgotało stworzenie ze złością. Toudi nie lubił gdy mówiło się do niego takim tonem. Prychnął groźnie i tupnął łapą.
- Spokojnie, spokojnie mały. Wszystko to dla twojego dobra. Gdyby cię złapali…
- Bluglubfgggfff… - sapnął ponownie stwór i przewrócił oczami. Dużymi, żółtymi i święcącymi w ciemnościach.
- A teraz idź już – kobieta machnęła niedbale dłonią. - Wred nie lubi czekać. A informacje, które masz wykraść bardzo go interesują.
Toudi fuknął, prychnął i czmychnął przez okno. Na drugim piętrze.


***

- Nienawidzą mnie! Rozumiesz? Uosabiam wszystko co najgorsze na tym świecie! – Mężczyzna, który to krzyczał chodził w kółko po dużej komnacie, nienaturalnie pustej.
- Daj spokój Galv, to ja jestem tym złym.
Człowiek opierający się o jedną ze ścian uniósł kąciki ust w lekkim uśmiechu. Ruszył powoli w kierunku stołu, na którym stała karafka z winem. Nie sięgnął po nią. Nie pił alkoholu.
Oparł się o stół i westchnął. Nie chciało mu się już gadać.
- Tak, wzdychaj Nab – jęknął pierwszy mężczyzna. Był średniego wzrostu, niezbyt urodziwy. W przeciwieństwie do swego rozmówcy.
Nagle drzwi do komnaty otworzyły się z hukiem. W blasku, wiszących nad nimi świec ukazała się charakterystyczna krępa sylwetka. Krasnolud.
Ivan, znany też gdzieniegdzie pod imieniem Dagg, beknął głośno, po czym zaśmiał się rubasznym śmiechem. – Witajcie towarzysze! Ale piździ na dworzu! Że też musiałem ruszać te swoje cztery litery!
- Witaj Dagg! Wreszcie jakiś radosny akcent! Szczerze mówiąc trochę tu ponuro ostatnio. – Nabu spojrzał wymownie w stronę Galvara.
Uścisnęli się radośnie z Daggiem, po czym krasnolud wyciągnął zza pazuchy flaszkę.
- Rozpijamy? – zapytał Ivan. – Pyszny samogonik.
- Dagg, wiesz, że nie piję. Ale Galva zapytaj. Może to mu nastrój poprawi.
- A dajcie wy mi spokój. Li tylko tego mi trzeba! – warknął Galv, minął obu towarzyszy i trzasnął drzwiami. Z korytarza do ich uszu doszły kolejne lamenty.
- A temu co? – Krasnolud otworzył gębę ze zdziwienia.
Nabu machnął ręką. – Ach, szkoda gadać. Cały czas chodzi przybity i obwinia się o kryzys w warowni. Miewa też chyba myśli samobójcze…

***

Toudi zachichotał. Wiedział, że informacja, którą zdobył z pewnością przyda się jego pani podczas najbliższych rokowań. Metzli go wynagrodzi. Kto wie, może nawet w naturze? Toudi bardzo lubił naturę, szczególnie drzewa. W formie papierowej konkretnie. Książki i zwoje mógł bowiem zjadać całymi tomami.
Tej nocy już niczego więcej się nie dowie. Spojrzał w dół. Wzdrygnął się lekko, bo zapomniał, że wspiął się aż na trzecie piętro wieży. Pomimo niewątpliwie przydatnej umiejętności łażenia po ścianach niczym pająk, miał tez inną cechę, która nieco psuła pierwszą zdolność – lęk wysokości. Zszedł powoli i ostrożnie mocno ściskając oczy. Nagle zastrzygał swymi dużymi, szpiczastymi uszami. Ktoś jeszcze był na dziedzińcu o tej porze! Zastygł w bezruchu.
W dole przeszła niewysoka postać dzierżąca pochodnię. Za nią podążało kilka innych osób, w równym szeregu. Toudi wiedział kto to jest. Żołnierski rytm marszu, wydawane oficerskim tonem komendy… Nadmoderator MadMill. Biedny ten, kto wpadnie w jego ręce.
Toudi przełknął ślinę. Chciał już wracać. Bardzo.

Notka od autora: Nudziło mi się cholernie, skoro zabrałem się za pisanie czegoś takiego;p No, ale skoro już napisałem pierwszą część, to mam zamiar dodać i kolejne. Tym bardziej, że ostatnio mam trochę czasu wolnego.
Oczywiście wszystkie postaci i wydarzenia są fikcyjne, zmyślone i takie tam, a podobieństwo do czegokolwiek jest czysto przypadkowe!
Mam nadzieję, że nikt sie nie obrazi (tutaj szczególny apel do Elektry;p), nie strzeli focha, nie będzie mi groził śmiercią. Bo w sumie nie ma za co, ale ludzie różni bywają;p Opowiadanie to żart, tak więc proszę o odrobinę dystansu.
No, ale jeśli ktoś się obrazi to w razie czego przepraszam od razu.



CZĘŚĆ DRUGA

Woda w jedynej bibliotecznej balii zdążyła już dawno wystygnąć. Lecz on tego nie zauważał. Leżał pogrążony w myślach, marzył. Widział Kasmirę mknącą pośród kwiatów na srebrzystym jednorożcu, gdzieś w oddali przeleciał jastrząb z głową Nabu Nezzara trzymaną pazurami, zastęp mrówek o twarzach MadMilla pożerał dzdżownicę, która zadziwiająco przypominała Preventora…
Tego już było za wiele. Potrząsnął głową i zawołał Murzyna, który się nim zajmował. Muskularny, czarnoskóry mężczyzna odziany jedynie w skromną przepaskę biodrową z lamparciej skóry, zjawił się natychmiast.
- Wzywałeś mnie panie? – Ukłonił się nisko. Tak nisko, że gdyby miał afro, z pewnością zamiótł by gustowny perski dywan.
- Daj mi mój szlafrok, przynieś gorzały i sprowadź jakąś panienkę. Chce się zabawić.
Jak widać, Olimp nie miał zbyt wyszukanego gustu.
- Gorzałę panie? – zdziwił się murzyński niewolnik.
- No jakiegoś sikacza kurwa mać – warknął pan.
- A jeśli chodzi o pannę?
- Jakakolwiek. Byle by żywa była. – Olimp założył na zziębnięte ciało szlafrok
- Żywa?
- Ogłuchłeś kurwa czy jak? Masz mnie za nekrofila jakiego?
Murzyn oberwał kontrolnie batem, który ni z tego ni z owego pojawił się w ręku zarządcy Biblioteczyska.
- Wybacz panie. Natychmiast panie – zaskamlał Murzyn i wybiegł pośpiesznie z komnaty.
- Nosz kurwa, drzwi nie zamknął… - warknął Olimp.

***

Zaginione Biblioteczysko rozpościerało się dumnie na wzgórzu, niczym król na tronie. Niski i chudy król.
Stwór biegł co sił w łapach by złożyć meldunek swej pani. Już oczyma wyobraźni widział nagrodę i ulubiony przysmak – opasłe tomiszcza, stosy kartek do pożarcia. Co też mi da dziś pani? Eriksona? Gaimana? A może coś ruskiego? Marzył…
Biblioteczni strażnicy wpuścili go bez wahania. Wiedzieli, że jest pupilkiem pani. A takiemu lepiej się nie narażać. Stwór wbiegł do środka i odetchnął z ulgą. Dom… Słodki dom… Kolejna misja za nim, tutaj może czuć się wreszcie bezpiecznie. Żadnych chamów. Żadnych nadgorliwców. Żadnych wrogów. Nie to co w Warowni FiRkraag…
- Kurwa mać! – jakiś krzyk z górnych partii Biblioteczyska przerwał błogą nocną ciszę. – Jest ruda! Nie znoszę rudych!
Trzask bata. Skowyt.
Stwór się wzdrygnął. Zacisnął zęby. No tak, jest jeszcze jeden chwast…

***

- Toudi donosi, że Galvar popadł w depresję. Podobno obwinia się o wszystko i targają nim myśli samobójcze – Metzli nie kryła radości. Odstawiła nawet kryształowy kielich z winem by zatrzeć rączki. Zaczęła także bić sobie brawo.
- Nie przesadzaj z tą radością – rzucił krótko jej towarzysz, którego twarz zawsze skrywał cień. Nawet w świetle dni i blasku słonecznych promieni. Podobno dzięki magii. Ów mąż był bowiem Informagiem.
- Jestem po prostu spontaniczna Wred.
- Pal licho spontaniczność. Wszystko układa się po naszej myśli. Jestem… jesteśmy genialni. Zdobyłem zaufanie ludzi i skupiłem ich wokół siebie… to znaczy nas. Teraz zrobią dla mnie… nas wszystko. No i jeszcze kryzys Galva. Żyć nie umierać!
Metzli nie wytrzymała i podskoczyła radośnie. Z jej ust wydobyło się coś na kształt „yuppie!”
Wred przewrócił oczami, ale jej nie zganił. Metzli była mu potrzebna. Co ona we mnie widzi? Pomyślał przez chwilę. Nie jestem nawet przystojny… Może lubi knujących facetów?
- Skoro Galv jest bliski załamania, to pozostaje nam już tylko Nab. Reszta się nie liczy, to tylko pionki. Urobimy ich podczas rokowań. W końcu to Galv jest tym pierwszym a Nabu tak naprawdę nie ma nic do gadania w FiRkraag.
- Och Wredziku! – pisnęła Metzli z zachwytu.
- Metzlinko… - przytulił ją do siebie. Musiał.

***

Minęła noc. Na nieboskłonie księżyc ustąpił miejsca słońcu. W administratorskiej komnacie Nabu Nezzara panował niezwykły gwar. Brakowała tylko Galvara i Ivana, którzy odsypiali po nocy pełnej pijaństwa. Ten pierwszy pił z żalu, drugi… jak zwykle.
- Teraz przemówi panna Elektra! – zapowiedział szambelan i zagrał na trąbce. Stojący najbliżej niego zakryli uszy.
- Kotzur nie lubi głośnych dźwięków – jęknął któryś z gości.
Elektra wyszła na środek komnaty, przed oblicze administratora. Gwar ucichł jak ręką odjął.
- Nabu…
- Administratorze – ktoś ją poprawił.
- Nabu…
- Administratorze! – inny głos.
- Nabu…
- Admi…
Nabu Nezzar podniósł rękę i głos ucichł. Wstał.
Ależ on się prezentuje! Westchnęła mimowolnie Elektra. Nienawidziła go, ale skrycie marzyła by wyjść za mąż za kogoś o tak wspaniałej aparycji. Wysoki, muskularny… piękny. Jednym słowem ideał.
Jakaś dziewka zemdlała. Trzeba było ją wynieść.
- Mów Elektro! – odezwał się władczym tonem Nabu, nagłym ruchem głowy odgarniając lok z czoła. – I proszę jej nie przeszkadzać. Pod groźbą natychmiastowego ban… Przepraszam, kary śmierci!
Młode panny zjadały go wzrokiem. Kolejna doznała omdlenia.
- Dobrze mówi – kiwnął Nadmoderator MadMill. – Trzeba będzie ściąć kilka głów dla porządku.
- Jak kotzura nie chcecie to kotzur sobie pójdzie – ktoś jęknął.
- Cisza! - krzyknął Nabu. A krzyk ów był donośny i władczy niczym ryk lwa stojącego pośród popiskujących myszy.
- Nienawidzę cię Nabu! Nienawidzę! – wydarła się nagle Elektra głosem pełnym żalu i rozpaczy. Nie wytrzymała. Stała tak po środku zaciskając pięści aż zbielały jej kostki. – Kiedyś… kiedyś pożałujesz tego wszystkiego! Ty cholerny tyranie! Bucu! Egoisto! Dupku! Zniszczę cię!
Wybiegła z sali. Nikt jej nie zatrzymywał. Nabu uśmiechnął się pod nosem. Kolejne złamane serce…

CZĘŚĆ TRZECIA

- Raz matka zrodziła i raz przyjdzie zemrzeć – warknął Asuryan do otaczających go mężczyzn. Machnął raz i drugi mieczem dzierżonym w obu dłoniach. Ostrze zatoczyło koło. Przeciwnicy cofnęli się o krok. Było ich czterech. Wygląd mieli nieciekawy. Urodzeni mordercy. Powoli opuszczała ich pewność siebie. Paskudny uśmiech, który zarysował się na twarzy niedoszłej ofiary deprymował. Myśleli, że krótko ostrzyżony, łysiejący mężczyzna o bujnej brodzie będzie łatwą ofiarą. Cóż za pomyłka. Wręcz śmiertelna.
Świst. Tryśnięcie posoki. Odgłos ciała uderzającego o bruk.
Jedno uderzenie serca. Na ziemi leżą już dwa ciała.
Krzyki w oddali. Zbliżający się blask pochodni.
Ucieczka.
Asuryan został sam. Starł krew z miecza. Nie lubił zasychającej na broni posoki. Oręż powędrował do pochwy spoczywającej na plecach wojownika.
Kroki zbliżały się. Tuż za rogiem. Blask oświetlił najbliższe rudery, uzewnętrzniając ich brzydotę. Dzielnica biedoty. Dom nieudaczników i słabych.
Asuryan stał spokojnie patrząc na trupy.
Nadbiegli jacyś mężczyźni. Wojownik uniósł głowę. Dostrzegł insygnia strażników miejskich Nimanis. Nie ufał im. Nie ufał nikomu. Był najemnikiem. Zabójcą potworów
Rozejrzał się powoli. Dziesięciu mężczyzn. Miał niewielką przewagę.
Ostrza halabard zbliżyły się niebezpiecznie blisko do jego twarzy. Drżały.
- Odłóż broń! – krzyknął dziesiętnik. – Liczę do pięciu!
- A ja do trzech – odparł wolno Asuryan.

***

Preventor kazał odprowadzić konia do najbliższej stajni. Zaklął cicho gdy usłyszał cenę za przetrzymanie zwierzęcia. Klął też wcześniej, gdy nie chciano go wpuścić nocą do miasta. Wiedział, że tak nakazywała logika. Ale tę odrzucił już dawno. Liczył się tylko on.
Ruszył powoli przez pogrążone w ciemnościach uliczki Nimanis. Tylko gdzieniegdzie drogę oświetlał blask zawieszonych na specjalnych uchwytach pochodni.
- Pieprzony ciemnogród – westchnął Preventor. Nie przyzwyczaił się jeszcze do pewnej różnicy technologicznej pomiędzy wschodnimi krainami skąd pochodził a obecnym miejscem pobytu. Pracy.
Szukał karczmy. Nie byle jakiej. Konkretnej. Większość tego typu przybytków była już dawno zamknięta o tej porze. Ta jedna nie. Podszedł pod jedną z pochodni i wyjął mapę. Jeździł po niej palcem mamrocząc coś pod nosem. Znalazł w końcu cel. Był blisko. Na szczęście. Ruszył pewnym krokiem przed siebie. Minął po drodze patrol straży. Staksowali go wzrokiem. Rzucili jakąś obelgę, coś o pieprzonych włóczęgach. Preventor nie zareagował. Przyzwyczaił się do niechęci ze strony ludzi. Nie był lubiany.
W końcu dojrzał szyld wiszący odstający od jednego z budynków. Nazwy nie mógł odczytać. Przez zamknięte drewniane okiennice wydobywały się drobne snopy świateł. Jeszcze raz zerknął na mapę. Zmrużył oczy, ale niewiele widział. A zresztą! To musiało być tutaj. Drzwi budynku otworzyły się z hukiem. Wypadł przez nie jakiś człowiek. Zanurkował nosem w kostkę brukowanej ulicy.
- Jeszcze tu kurwa wrócę! – wydarł się ocierając krew z twarzy.
Wystrzelił bełt. Mężczyzna jęknął i zwalił się na ziemię.
Drzwi zamknęły się z powrotem.
Preventor podszedł do leżącego. Uśmiechnął się.
- Dostałeś tylko w nogę. Masz szczęście… jeśli ktoś ci pomoże. W innym wypadku wykrwawisz się na śmierć. Pechowcu.
Chciał przeszukać rannego, ale smród pokrywających go rzygowin skutecznie ku temu zniechęcał.
Preventor wszedł do karczmy. Gwar na chwilę ucichł.
- Szukam mężczyzny imieniem Asuryan! Jest tu taki!?

Siedzący w najciemniejszym kącie karczmy mężczyzna pacnął się w czoło. No to nici z dyskrecji.

***

- Dwudziestu Moderatorów od Retiariusa, czternastu od Ganda, trzydziestu dwóch od Bernarda i czterdziestu jeden ode mnie! – Zameldował Nadmoderator MadMill salutując zamaszyście. – Ponadto jutro ma przybyć chorągiew zaciężna od Maxa Wernera w sile pięćdziesięciu zbrojnych!
- Dobrze, bardzo dobrze. – Nabu Nezzar odszedł od wielkiego lustra w którym się przeglądał i zbliżył się do swego najbardziej zaufanego podwładnego.
MadMill zasalutował wyprężając się jak struna.
Nabu przewrócił oczami. – Możesz skończyć wreszcie z tą pseudo wojskową otoczką? Nużysz mnie.
- Taaa jest!
- Dupek. Policz ile to razem będzie osób. Mnie się nie chce. I podaj mi szczotkę do włosów.

***

Galvar wiercił się w swym łożu z baldachimami. Nie mógł zasnąć tej nocy. Miał koszmary. Widział siebie klęczącego przed Wredem i Metzli. Bił pokłony, składał hołd. Elektra stała z boku i szczerzyła ostre niczym szpikulce lodu zębiska. Pokraczny stwór ze świecącymi wściekle żółtymi oczami skakał wokół wydając dziwne dźwięki. Obrzucał go książkami. Nadjedzonymi, nadgryzionymi, z wymiętymi stronami. Ujadał zajadle.
- Czego jeszcze ode mnie chcecie!? – wydarł się Galvar w geście rozpaczy wyrywając coraz bardziej nieliczne włosy z głowy. – Mam się przyznać, że byłem złym adminem!? Że źle rządziłem FiRkraagiem!? Tego chcecie!?
- Ukorz się przed rosnącą potęgą Zapomnianego Biblioteczyska. – Mruknął ponuro Wred nawet nie zaszczycając go spojrzeniem. – Ukorz się i przyznaj do klęski. Opuszczają cię sojusznicy. Odchodzą od ciebie najbliżsi…
- Nie mogę! To nieprawda! – rozejrzał się rozpaczliwie wokół siebie. – Nabu jest przy mnie! Od zawsze! Od początku! On mnie nigdy nie opuści. Razem tworzyliśmy FiRkraag i zostaniemy do końca!
- Nabu? Nabu Nezzar?! – Wred wybuchnął szalonym śmiechem. Ziemia zadrżała. – Zaślepiony głupcze! Rozejrzyj się!
Dojrzał go. Stał z tyłu. Trochę w cieniu. Nabu był w czarnym mundurze. Za nim stały sznurem panny. Na głowie miał oficerską czapkę z rzucająca się w oczy trupią czaszką. Pod nią inicjały – Z.B.
- Nie! Nie!!! – zaryczał Galvar. Rzucał się rozpaczliwie po ziemi targany konwulsjami. – Nie on!!! Wszyscy mnie już opuścili!
Chciał cisnąć o ziemię buławą administratorską. - Zdrada!!! Po trzykroć zdrada!
Ale nie miał jej przy sobie…
Obudził się zlany potem.

CZęść CZWARTA

Hassin lubił ubierać się na żółto z domieszką bieli. Czasem czynił wyjątki od tej reguły, zwykle, gdy wędrował przez piaszczyste pustynie do ukrytych w nich miast. Wtedy zakładał czarny płaszcz. Oczywiście nie na gołe ciało. Na lekką zbroję płytową w kolorze złota.
Ludzie w okolicznych osadach uważali, że ubierał się zbyt ekstrawagancko jak na tajnego agenta-skrytobójcę, lecz on nic sobie z tego nie robił. W końcu to amatorzy, więc co mogli wiedzieć o tej robocie?
Mężczyzna, który przyglądał się wędrującemu przez pustynię Hassinowi uśmiechał się z politowaniem. Żar lał się z nieba. A Hassin wędrował wytrwale pośród piasku. Widział jak agent-skrytobójca wyciera pot z czoła. Słyszał jak głośno wzdycha…
Mężczyzna znał go i wiedział, że jest idiotą. Ale… w tej wojnie przyda się każda para rąk. Nawet tak nieudolnych, choć skrytobójczych. Przynajmniej w teorii.

***

- Musiało być mu strasznie gorąco w tym ciemnym wełnianym płaszczu i pełnym oporządzeniu, nie sądzisz ASX? – siedząca pod palmą postać roześmiała się. Śmiech był tak donośny, że z pobliskiego placu do nagłego lotu zerwały się wszystkie gołębie.
Boże, dlaczego ja z nim rozmawiam? Przemknęło przez myśl ASXowi. Jak dałem się w to wpakować? Mam wrażenie, że uczestniczę w jakiejś marnej powieści.
- Słuchaj Aexelvenie czy jak tam cię nazywają…
- Jestem Fakolpet, ale możesz mnie nazywać Fako. Pod takim imieniem zna mnie świat.
Fakolpet vel Aexelven nie przestawał się uśmiechać. Cały czas miał przed oczami widok odzianego w zbroję mężczyzny wędrującego przez pustynię. Musiał rozpowiedzieć o nim wszystkim swoim znajomym, rozgłosić po całej okolicy. Znalazła się nowa ofiara, ktoś głupszy od niego.
- Wreszcie przestanę uchodzić za największego idiotę… – wymamrotał Fako.
- Co proszę?
- Nic, nic… Głośno myślałem.
- Skup się teraz. – ASX spojrzał w oczy rozmówcy. Z trudem stłumił śmiech. – Pogadasz z tym Hattinem, przekonasz go do naszej sprawy i najpóźniej za trzy dni obaj stawicie się w Zaginionym Biblioteczysku. Czy to jest dla ciebie jasne?
- Przyrzekam, że zrobię wszystko co w mojej mocy aby wypełnić ten rozkaz! – Fakolpet wyprężył się jak struna (albo skrzypek) i zasalutował zamaszyście. Wreszcie poczuł się doceniony.

***

- Tynk się coraz bardziej sypie a wczoraj prawie spadła na mnie cegła na dziedzińcu – lamentował Galvar idąc korytarzem warowni FiRkraag. Nie szedł oczywiście sam. W każdym razie nie tym razem. Nabu Nezzar i MadMill dotrzymywali mu towarzystwa.
- Jak to prawie spadła? – Nabu uniósł brew. – Zanim więc uderzyła w ciebie zatrzymała się w powietrzu? Niby lewitując?
- Chodziło mi raczej o to, że spadła na ziemię, obok mnie a nie bezpośrednio na mnie – wyjaśnił lekko poirytowany Galvar.
- Aha. Rozumiem. – Nabu skinął głową i zamaszystym gestem odgarnął lok z czoła. Mad dostrzegł ten ruch i westchnął.
Wyszli na dziedziniec. Ich oczom ukazał się las… Las krzyży.
Na placu stały dziesiątki żołnierzy w pełnym rynsztunku. Wyprostowani, przystojni, muskularni…
- Po co im te krzyże? – zapytał Galv mierząc wzrokiem swą armię.
- Krzyże symbolizują poświęcenie, męczeństwo oraz cierpienie FiRkraagu i twoje Galvarze – wyjaśnił Mad nie spuszczając wzroku z żołnierzy. Tak. Są dobrze… wyekwipowani.
Galvar opuścił głowę i skrył twarz w dłoniach. Jednak uwadze Mada i Naba nie mogły ujść łzy spływające po twarzy.
- To takie… piękne – wymamrotał z trudem Galv między szlochami. – Przejdziemy do historii mój MadMillu. Moja opoko i mój najwierniejszy moderatorze. Wyplenimy wszelkie zło z tego świata a Zapomniane Biblioteczysko zniknie z jego kart. Buntownicy i wichrzyciele zostaną ukarani i potępieni na wieki!
Nabu nie mógł się dłużej przysłuchiwać temu monologowi. Słońce świeciło okrutnie a to przecież źle wpływa na cerę.

***

Asuryan stał po kolana we krwi. Posoce swych wrogów. Wokół niego walały się zdekapitulowane ciała, poobcinane członki. A ów straszny wojownik uśmiechał się paskudnie. Przejechał dłonią po głowie, długie kruczoczarne włosy o jakich zawsze marzył mile łechtały skórę dłoni. Stało się. Potrzebował trzydziestu skalpów by dopełnić dzieła. I teraz był wojownikiem kompletnym. Wojownikiem z długą czupryną. Czuł się wreszcie jak mężczyzna. Łysina odeszła w niepamięć. Mógł ruszać na wojnę.
Preventor obserwujący jatkę z ciemnego zaułka aż zadrżał od ogarniającej jego ciało ekstazy.
_________________
Peace is a lie, there is only passion.
Through passion, I gain strength.
Through strength, I gain power.
Through power, I gain victory.
Through victory, my chains are broken.
  
 
 
andy
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-27, 15:17   

Pisz dalej Nab chętnie poznam ciąg dalszy :-P
 
 
Nabu Nezzar 
Gildyjczyk


Posty: 619
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-11-27, 15:20   

andy napisał/a:
Pisz dalej Nab chętnie poznam ciąg dalszy :-P
Druga część już gotowa, ale zamieszczę ją jutro :-P Tak się składa, że Ty też w niej występujesz. Co prawda jako postać tła, ale masz dwie kwestie :-P
Poza tym, z nowych postaci, pojawiają się tam Olimp, Wred i Elektra :-P
_________________
Peace is a lie, there is only passion.
Through passion, I gain strength.
Through strength, I gain power.
Through power, I gain victory.
Through victory, my chains are broken.
 
 
andy
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-27, 15:30   

O gram w serialu to jak u Dębskego (EuGeniusza) :)
 
 
Piro 

Posty: 45
Wysłany: 2007-11-27, 15:37   

Nabu Nezzar napisał/a:
Toudi bardzo lubił naturę, szczególnie drzewa. W formie papierowej konkretnie. Książki i pergaminy mógł bowiem zjadać całymi tomami.

Taki drobny szczególik - pergamin to wyprawiona skóra, więc z drzewami i papierem niewiele ma wspólnego :P

Ale opowiadanko ciekawe, czekam na II część :-)
_________________
(_!_)
 
 
MadMill 
Bucek


Posty: 5403
Skąd: hcubyw ikleiw
Wysłany: 2007-11-27, 18:42   

Nabu - następca RASa. Poważnie, klimatem jedzie FRkami na kilometr. xD Nie takie w końcu złe, ale mało. ;) Czekam na następne wypociny ex-admina. ;)
_________________

"Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
 
 
andy
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-27, 18:48   

Mad nie stesuj autora bo się zamknie w sobie i już nic nie napisze.
Kurde sam się zastanawiam czy by w ślady Nabu nie pójść (historyjek z paru forów by się uzbierało). No ale kto to będzie czytał?
 
 
MadMill 
Bucek


Posty: 5403
Skąd: hcubyw ikleiw
Wysłany: 2007-11-27, 19:01   

Przeczytaliśmy wypociny grafomana Nabu więc może przeczytamy i Twoje. ;)

Na razie Nabu wrzucił jakiś ochłap, gdzie fabuła? Jakieś plany proszę pana autora? :P Jestem ciekawy czy masz pomysł na napisanie całego opowiadania, czy to takie luźne teksty same będą? ;)
_________________

"Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
  
 
 
Zireael 


Posty: 516
Skąd: Maribor
Wysłany: 2007-11-27, 19:04   

Przebrzydły perfekcjonista Piro musiał wtrącić swoje trzy grosze :mrgreen: .
Opowiadanie nie jest mistrzostwem świata, ale nie formę tu chodzi. Ta treść! Pełna filozoficznej głębi i subtelnych aluzji, które świadczą o tym, że do głosu dochodzi podświadomość autora.
xD
 
 
andy
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-27, 20:23   

No nie wiem Mad masz Ty talenta do krytykowania nawet tego co jeszcze nie powstało i ... na razie nie powstanie. Zamykam się w sobie i wycofuję pomysł
 
 
MadMill 
Bucek


Posty: 5403
Skąd: hcubyw ikleiw
Wysłany: 2007-11-27, 20:28   

Andy do Ciebie było pierwsze zdanie tylko, a reszta dotyczyła Nabu, więc sie otwórz, czy podać Ci otwieracz? ;)
_________________

"Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
 
 
Lady_Aribeth 
Concerned Citizen


Posty: 593
Wysłany: 2007-11-27, 21:19   

MadMill napisał/a:
Nabu - następca RASa. Poważnie, klimatem jedzie FRkami na kilometr. xD


Nie tylko klimatem, ale i stylistycznie O____o
Sorry Nab, ale forma tego opowiadania leży i kwiczy. Ja wiem, że to jest takie luźne opowiadanko, napisane dla jaj, ale to to wygląda jak odwalone na kolanie w szkolnym kiblu zadanie domowe. Zero polotu.
Radziłabym trochę się postarać przy pisaniu następnych części. Bo umiałbyś napisać to o wiele lepiej, ale to... to coś... świadczy o tym, że za bardzo Ci się nie chce.
Fabuły nie komentuję, bo taki fragment to za mało by cokolwiek powiedzieć o_O
_________________
"Nie tak to trudno zostać filozofem, jak waszmość pan rozumiesz: chwal tylko, co drudzy ganią, myśl jak chcesz, byleby osobliwie,
kiedy niekiedy z religii zażartuj, decyduj śmiele a gadaj głośno; przyrzekam, iż ujdziesz wkrótce za wiellkiego filozofa..."
"Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki" Ignacy Krasicki
 
 
Nabu Nezzar 
Gildyjczyk


Posty: 619
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-11-27, 23:11   

Piro napisał/a:
Taki drobny szczególik - pergamin to wyprawiona skóra, więc z drzewami i papierem niewiele ma wspólnego :P
Na obronę, pozwolę sobie przytoczyć fragment odpowiedzi (notabene na Twojego posta;p) Andy'iego: "Ksiązki mogą być np w zwojach (papirus, kora brzozowa, itp.)"
MadMill napisał/a:
Na razie Nabu wrzucił jakiś ochłap, gdzie fabuła? Jakieś plany proszę pana autora? :P Jestem ciekawy czy masz pomysł na napisanie całego opowiadania, czy to takie luźne teksty same będą? ;)
Ochłap bez fabuły powstał nagle, całkowicie spontanicznie;p Pomysły powstają na bieżąco, plany mam jedynie krótkofalowe a i one dotyczą jedynie kilku postaci. Aczkolwiek historia będzie spójna.
Zireael napisał/a:
Opowiadanie nie jest mistrzostwem świata, ale nie formę tu chodzi. Ta treść! Pełna filozoficznej głębi i subtelnych aluzji, które świadczą o tym, że do głosu dochodzi podświadomość autora.xD
Brawa dla tej pani! Trafiła w sedno! :-P
No i teraz deser...
Lady_Aribeth napisał/a:
Nie tylko klimatem, ale i stylistycznie O____o
Wyszedł ci komplement:D Porównanie mnie do RASa mimo wszystko jest nobilitacją;p
Lady_Aribeth napisał/a:
Sorry Nab, ale forma tego opowiadania leży i kwiczy. Ja wiem, że to jest takie luźne opowiadanko, napisane dla jaj, ale to to wygląda jak odwalone na kolanie w szkolnym kiblu zadanie domowe. Zero polotu.
Radziłabym trochę się postarać przy pisaniu następnych części. Bo umiałbyś napisać to o wiele lepiej, ale to... to coś... świadczy o tym, że za bardzo Ci się nie chce.
Wiem, że mógłbym lepiej;p Tylko, że naprawdę mi się nie chce przykładać. Tekst powstaje zupełnie spontanicznie, gdy naprawdę już nie mam co robić. No i dobre porównanie do osoby piszącej na kolanie. Ale musi to być osoba ponadprzeciętna;p


P.S. Drugą część zamieszczę jutro rano.

P.S.2 Jeśli macie jakieś uwagi co do warsztatu to śmiało piszcie. Uwagi? Coś do poprawienia? Proszę bardzo. Krytyka? Wskazana! Tak jak zrobiła to Ari. Tylko trochę bardziej konkretnie.
_________________
Peace is a lie, there is only passion.
Through passion, I gain strength.
Through strength, I gain power.
Through power, I gain victory.
Through victory, my chains are broken.
 
 
Elektra 


Posty: 3693
Skąd: z Gdyni
Wysłany: 2007-11-28, 07:47   

Nabu Nezzar napisał/a:
Piro napisał/a:
Taki drobny szczególik - pergamin to wyprawiona skóra, więc z drzewami i papierem niewiele ma wspólnego :P
Na obronę, pozwolę sobie przytoczyć fragment odpowiedzi (notabene na Twojego posta;p) Andy'iego: "Ksiązki mogą być np w zwojach (papirus, kora brzozowa, itp.)"

Ehe, ale Ty nie napisałeś o zwojach, papirusach itp, tylko o pergaminie. Zamiast próbować się bronić w ten sposób, lepiej byś poprawił błąd.

Bo jeśli Toudi jest wegetarianinem, to ten pergamin mógłby źle przeżyć.

NN napisał/a:
Mam nadzieję, że nikt sie nie obrazi (tutaj szczególny apel do Elektry;p)

Musisz się bardziej postarać. ;P
_________________
Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
 
 
Retiarius 


Posty: 158
Wysłany: 2007-11-28, 11:44   

Nabu Nezzar napisał/a:
Toudi zachichotał. Wiedział, że informacja, którą zdobył z pewnością przyda się jego pani podczas najbliższych rokowań. Metzli go wynagrodzi. Kto wie, może nawet w naturze? Toudi bardzo lubił naturę, szczególnie drzewa.


Hrhrhrhrhrhr.... :badgrin:

Pisz dalej chłopcze ;)
 
 
Nabu Nezzar 
Gildyjczyk


Posty: 619
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-11-28, 11:48   

Dodałem drugą część. Życzę miłego czytania;p

P.S. Poprawiłem te cholerne pergaminy:P
_________________
Peace is a lie, there is only passion.
Through passion, I gain strength.
Through strength, I gain power.
Through power, I gain victory.
Through victory, my chains are broken.
 
 
andy
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-28, 12:40   

Dawaj dalej :)
 
 
Bruja 
Bucka


Posty: 471
Wysłany: 2007-11-28, 14:49   

Nabu Nezzar napisał/a:
Ty cholerny tyranie! Bucu! Egoisto! Dupku!


Wszystko ładnie, pięknie... tylko co tam robi ten Buc? o_O xDD

Ja rozumiem, że każdy marzy o tym żeby zostać tak nazwanym, ale bez przesady proszę xDD
_________________
W moim świecie wszyscy są kucykami, jedzą tęczę i kupkają motylkami.
 
 
Olisiątko 


Posty: 819
Skąd: Izolatka
Wysłany: 2007-11-28, 14:52   

Nabu Nezzar napisał/a:
Jest ruda! Nie znoszę rudych


Rude są bardzo ładne :P ale blondynki... brrrr :P <tutaj krzyki mordowanego przez forumowe blondynki Olimpa>
Anyway, nie mam zamiaru narzekać na warsztat bo w sumie mi to leci. Jak na razie treść jest bardzo ciekawa i to się liczy :P
_________________
All the ways you wish you could be, that's me.
I look like you wanna look.
I fuck like you wanna fuck.
I am smart, capable, and most importantly, I am free in all the ways that you are not.
 
 
Aexalven 
Prawa Racica Sarenki


Posty: 226
Skąd: Świątynia
Wysłany: 2007-11-28, 14:55   

Genialne, zwłaszcza z Toudi'owską naturą xD I mi tam stylistyka tego opowiadania wisi i tak jest genialne i nie ma tam mnie i nie będzie, mUHAuhauhA \m/
_________________
Jam jest Aexalven Fendadra, prawa Racica Pięknej Sarenki.
Wstąp do Kościoła Sareńskiego, sprzymierz się z Sarenką i pokonaj złego Swinetana i jego miniony.
 
 
Retiarius 


Posty: 158
Wysłany: 2007-11-28, 15:50   

Elektra napisał/a:
Bo jeśli Toudi jest wegetarianinem...

Buehehehehehe....Dobry żart, tynfa wart ;)

Opowiadanie przyjemnie się czyta. Dawaj dalej i nie pomiń nikogo z forum (Axela też nie ;) )

Jak dotychczas najlepiej wyszła Ci natura Toudiego i mysli Wreda :D
 
 
Elektra 


Posty: 3693
Skąd: z Gdyni
Wysłany: 2007-11-28, 18:21   

Brujka napisał/a:
Wszystko ładnie, pięknie... tylko co tam robi ten Buc?

No właśnie? //panda


Jestem rozczarowana. Nastawiłam się na jakiś wspaniały popis, a tu tylko jedna odzywka...
_________________
Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
 
 
Toudisław 
Ropuszek

Posty: 6077
Skąd: Z chińskiej bajki
Wysłany: 2007-11-28, 21:51   

Retiarius napisał/a:
Jak dotychczas najlepiej wyszła Ci natura Toudiego i mysli Wreda :D

No tu przyznaje że dobrze poszło. I te subtelne docinki.
A co do Mada to pamiętaj że on i tu jest Modem, wiec bym się go nie bała w końcu z jednej kliki
 
 
MadMill 
Bucek


Posty: 5403
Skąd: hcubyw ikleiw
Wysłany: 2007-11-28, 22:58   

Nabu Nezzar napisał/a:
Ty cholerny tyranie! Bucu! Egoisto! Dupku! Zniszczę cię!

Ta nazwa jest zastrzeżona. Pozew o użycie zastrzeżonej nazwy już się pisze. --_-
Bruja napisał/a:
Wszystko ładnie, pięknie... tylko co tam robi ten Buc? o_O xDD

Egzaklji. xD
_________________

"Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
 
 
Nabu Nezzar 
Gildyjczyk


Posty: 619
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-11-29, 15:31   

Dziś trzeciej części nie będzie:P Zamieszczę ją na dniach. Od wczoraj moje myśli zaprząta tylko jedno i mam trudności z racjonalną percepcją :oops:

A nowe postacie będą z pewnością. Te najbardziej charakterystyczne: Asu, Prev, Fako/Aex, Geoff, Ret i Wulf. Oni z pewnością odegrają jakąś większą rolę niż trzecioplanową. Nie zapomnę też o innych, których jeszcze nie wymieniłem, ale raczej w roli tła. No i powrócą ci, których już użyłem: Galv, Toudi, Elektra, Mad, Metzli, Wred, Dagg i Olimp.
Zastanawiam się czy wprowadzić jakieś kontrowersyjne rzeczy. Ale tylkopo to żeby były na siłę? Trochę bez sensu :roll:

EDIT

A jednak! Zapraszam do czytania trzeciej części. Troszkę w innej stylistyce:P
_________________
Peace is a lie, there is only passion.
Through passion, I gain strength.
Through strength, I gain power.
Through power, I gain victory.
Through victory, my chains are broken.
 
 
Piro 

Posty: 45
Wysłany: 2007-11-29, 18:51   

Nabu napisał/a:
jeśli ktoś ci pomorze

Nieładnie. Zwłaszcza jeśli ktoś się deklaruje przeciwnikiem błędów ortograficznych :mrgreen: Dobra, wiem. Każdemu się zdarza :P
_________________
(_!_)
 
 
Tanit 
Czarnoskrzydła


Posty: 1459
Wysłany: 2007-11-30, 22:46   

Fajne xD Takie proste i rozrywkowe czytadełko XD
Nabu - pogratulować xDD

Au revoir!
_________________
***Nic nie jest prawdą, wszystko jest dozwolone***
Kiedy człowiek umiera, dusza jego przez trzy dni siedzi u wezgłowia śmiertelnego łoża i stara się zwracać plecami do ognia.
Po trzech dniach pojawiają się aniołowie i prowadzą duszę nad most Czinwat...

TanBlog
 
 
Nabu Nezzar 
Gildyjczyk


Posty: 619
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-12-02, 22:33   

Piro napisał/a:
Nieładnie. Zwłaszcza jeśli ktoś się deklaruje przeciwnikiem błędów ortograficznych :mrgreen: Dobra, wiem. Każdemu się zdarza :P
Potworny błąd :shock: Mi się nie może zdarzać, nie jestem każdy :-P Dzięki za zwrócenie uwagi, poprawiłem:)
Tanit napisał/a:
Fajne xD Takie proste i rozrywkowe czytadełko XD
Nabu - pogratulować xDD
Au revoir!
Dzięki. I takie miało być to czytadełko:)
Ale nie wiem kiedy pojawi się czwarta część:P Piszę dla tłumów, a komentarzy coraz mniej :-P Czyżby tekst był idealny? :mrgreen:
_________________
Peace is a lie, there is only passion.
Through passion, I gain strength.
Through strength, I gain power.
Through power, I gain victory.
Through victory, my chains are broken.
 
 
Zła 
Lód


Posty: 463
Skąd: Wrocław - Łódź
Wysłany: 2007-12-02, 22:40   

Mi się nie podoba :P
Nie przepadam za takimi "niby" śmiesznymi tekstami. Takie wymuszone i lekko nadęte :P
_________________

 
 
Nabu Nezzar 
Gildyjczyk


Posty: 619
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-12-02, 22:47   

Zła napisał/a:
Mi się nie podoba :P
Nie przepadam za takimi "niby" śmiesznymi tekstami. Takie wymuszone i lekko nadęte :P
No, czyżby to był jedyny krytyczny głos?:D No i podaj tez jakieś konkrety, bo na razie tylko ogólnikami sypiesz. Dlaczego wymuszone i nadęte? Dlaczego niby śmieszne? A może po prostu z niechęci do autora?
_________________
Peace is a lie, there is only passion.
Through passion, I gain strength.
Through strength, I gain power.
Through power, I gain victory.
Through victory, my chains are broken.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Fahrenheit 451


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,2 sekundy. Zapytań do SQL: 13