- What? How... when... - jęknęła patrząc na wydarzenia toczące się w rekordowym tempie. Mogła jedynie zacząć zadawać pytania z wiedzą, że nikt na nie nie odpowie. Max wywlókł Chase'a a Chillman gadał coś o jakichś roślinkach. I znowu zabrał jej łańcuszek. Na szczęście jak widać tylko po to by go jej założyć. Zagryzła wargi i rozpięła to co miała na szyi. Bez słowa obróciła się by pozwolić mu go ubrać.
- To było głupie, Dave. - mruknęła z nieco schyloną głową - Znaczy ten numer. Na Kotylionie. Nie mogłeś poczekać aż to się skończy? No i o co chodzi z tymi kwiatkami... jakiś zamach na alergika?
- Nie mogłem - odparł spokojnym, łagodnym głosem zapinając jej łańcuszek na szyi - And I thought... Kobiety kochają kwiaty i pomyślałem, ze alergiczki pewnie też - odparł z dziwną beztroską, która kiedyś wkradała się w jego głos.
- Może i było to głupie, ale czekać nie mogłem, that's all. Poza tym - zniżył głos - Widziałaś ich miny? Aż przypomniały mi się te szaleństwa z niegdyś. Jak na przykład siedzenie na znaku Hollywood - po tych słowach zastanawiał się tylko jak szybko dostanie w pysk za nieprzejmowanie się tym, że zrujnował kompletnie imprezę, but hell, raz się żyje, co nie?
Znajomy chłód łańcuszka na szyi do wtóru z kolejnym wspomnieniem wywołał lekki rumieniec na jej policzkach. Co za ulga, że on tego nie widział. By sprawy nadal się tak miały pozwoliła sobie jeszcze chwilę się nie odwracać.
- Nie śmieszy mnie ta sytuacja - burknęła - i nie uważam, żeby ploty na mój temat jutrzejsze były tym co chciałabym zapamiętać z Kotylionu. Ale widać tak ma być.
Odruchowo poprawiła łańcuszek na szyi i wreszcie się odwróciła do Chillmana. Szybki rzut okiem na otoczenie - cholera dalej się gapili. - Dlaczego nie? - zapytała w końcu odsuwając się gdzieś w kąt by być w jak najmniejszym centrum uwagi. - What was so important that couldn't wait till the end...
- Isn't it a first time you care about their gossips? - zapytał, unosząc lekko brwi - You have asked a wrong question. It's not "what" was so important, but it should be rather " who" - pozwalał sobie nic więcej nie dodawać, jako że przekaz który jej zafundał jemu samemu wydał się dostatecznie jasny i oczywisty. Po tym już tylko czekał na jej reakcję, spoglądając jej w oczy jak kiedyś. zwyczajnie, jak gdyby nigdy nic. Jego samego nieco go to dziwiło.
Zagryzła wargę spuszczając głowę. Wystarczająco jasno zrozumiała o co mu chodziło. Tylko co z tego... co z tego skoro oboje byli siebie warci, skoro byli w stanie na złość sobie rzucać się w pierwsze lepsze otwarte ramiona... chociaż jego wybór był bardziej niż tragiczny.
- To naprawdę mogło poczekać do jutra - spojrzała na niego ponownie - ja nigdzie nie uciekam. A tak generalnie to co chciałeś załatwić za pomocą tej wiązanki, która właśnie schnie na stoliku? Czego ode mnie oczekujesz? - zapytała cicho, tonem bynajmniej nie oskarżającym. Zwyczajnym, zmęczonym tym wszystkim. Tonem jakiego używała zawsze gdy sprawy wymykały jej się z rąk.
- Geez... Za kogo mnie bierzesz? - zapytał z lekkim wyrzutem w głosie - I don't expect anything, 'cuz everything is up to you. I did my best so now I can just fall back and just leave this place, go back to my hideout I've been to pretty recently, or just stay here by your side, if you wish of course - skwitował to wszystko lekkim wzruszeniem ramion.
- Soo... Your decision, that's all.
Chase szybko ochłonął, gdy tylko znaleźli się na powietrzu. Dzięki Parker... Jak nic rozwaliłbym mu głowę, a przynajmniej nos. powiedział raczej smutno niż groźnie i zajrzał przez okno do sali.
Max w odpowiedzi klepnął go tylko w ramię i podążył swoim wzrokiem śladem jego spojrzenia.
Od początku wiedziałem jak to się skończy... I dlatego tak mnie ten szczyl denerwował.
- Uważaj... To mój kumpel. Max mu pogroził.
Przeniesienie akcji.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Wszędzie było pełno porozrzucanych papierków i płatków kwiatów, które zostały oberwane z wiązanek. Ray spojrzała na pobojowisko i westchnęła, jednocześnie opadając na pobliskie krzesło.
-Oto najwspanialszy bal, nie ma co. Szepnęła sama do siebie.
Jedyne, o czym teraz marzyła, to dłuuuga kąpiel i ciepłe łóżko. Wszystko byle tylko zapomnieć o całym zamieszaniu.
_________________ Facet jest jak strumyk. Ładny, bo ładny, nie każdy bystry...
Jak dla mnie to brakowało tylko prawdziwej bójki... Max powiedział wchodząc z jedną ręką w kieszeni i butelką szampana w drugiej. Już marynarkę miał rozpiętą i muszkę rozwiązaną, także koszula miała rozpięte górne guziki. Wtedy byłoby to prawdziwe przyjęcie w Newport. uśmiechnął się zbliżając się do dziewczyny.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
-Jeśli tak wygląda tutaj każda impreza, to chyba nigdy się nie nudzicie. Uśmiechnęła się lekko do niego. W jej poprzedniej szkole, nieco inaczej wyglądały "efekty specjalne".
-Już teraz wiem, co miały na myśli pewne osoby, mówiąc o niezapomnianych chwilach. Dodała, cicho się śmiejąc.
_________________ Facet jest jak strumyk. Ładny, bo ładny, nie każdy bystry...
Max uśmiechnął się ciepło i postawił butelkę na stoliku. Zazwyczaj to ja wywoływałem awantury, albo to mnie się czepiali. To dzisiejsze to przyjemna odmiana, nie powiem... powiedział i rozejrzał się po sali. Było pusto i cicho. Wiesz Ty, co? Tak sobie myślę, że należy Ci się ten taniec, który nam przerwano. dodał wyciągając rękę w jej kierunku.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
-No... Zaśmiała się kręcąc główką, jednak widząc wyciągniętą w swoją stronę rękę, nie potrafiła mu odmówić. Podała mu swoją dłoń, jednocześnie podnosząc się z krzesła.
-Ale... Przecież nic nie grają. Stwierdziła po chwili, stając naprzeciw niego.
_________________ Facet jest jak strumyk. Ładny, bo ładny, nie każdy bystry...
Objął ją w talii i przyciągnął do siebie. Nawet w szpilkach była od niego dużo niższa. Ujął jej prawą dłoń i przyłożył sobie do piersi. Nie szkodzi... Myślę, że nie potrzebujemy muzyki. powiedział przez chwilę bujając się na boki, jakby powolutku tańczyli.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Kołysała się w rytm, który wyznaczył, spoglądając na niego. Uśmiechnęła się lekko i powoli oparła swoją głowę o jego ramię. Przymknęła oczy. Nagle uświadomiła sobie, jak wiele ten chłopak zmienił w jej życiu i jak bardzo zmieniał ją.
- You are so crazy Zaśmiała się cicho, uchylając powieki but... I like it. Uniosła głowę, by na niego spojrzeć. Chciała mu tyle powiedzieć, lecz nie potrafiła, gdyż umysł w jego obecności, odmawiał jej posłuszeństwa. Przygryzła lekko wargę, nadal go obserwując.
_________________ Facet jest jak strumyk. Ładny, bo ładny, nie każdy bystry...
Max przytulił mocno do siebie Ray. W pewnym momencie już nawet zapomnieli o tym, że powinni się obracać, czy bujać na boki. Po prostu tak stali, przytuleni do siebie. Spokojni i szczęśliwi.
The end
(a muzyka płynie dalej)
Executive producer: Captain Oats
Starring: Sygin
Derriuz
Eithel
ArFF
Caylith
with special appirience Captain Oats
Directed by: Umiar Kukazoo
Script by: The O.C.: Popularity
Cameras: Lost Library
I jak zwykle dajcie mi trochę czasu na uporządkowanie fabuły i zrobienie plotek Jutro powinniśmy ruszyć z nowym odcinkiem.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum