FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Ben Bova
Autor Wiadomość
Kennedy 
Sepulka


Posty: 601
Skąd: Chasm City
Wysłany: 2009-04-04, 16:23   Ben Bova

Ben Bova (28 listopada 1932), amerykański pisarz science fiction i redaktor.

Urodził się w Filadelfii w Pensylwanii. W 1953 ożenił się z Rose Cucinotta (rozwiódł zaś w 1974).

Po śmierci Johna W. Campbella był redaktorem magazynu „Analog Science Fiction” w latach 1972-1978, następnie „Omni Magazine” w latach 1978-1981. W latach 1990-1992 był prezesem Science Fiction and Writers of America (SFWA).

Ben Bova jest autorem 64 książek fantastycznych (napisał też 33 powieści nie należące do fantastyki). Stworzył również 12 antologii.


Tyle za wiki, jest jeszcze dosyć obszerna bibliografia, ale że większości na nasze nie przetłumaczone, to sobie daruję, za wyjątkiem cyklu Droga Przez Układ Słoneczny

Cykl Droga przez Układ Słoneczny

Mars
Mars (Mars, 1992)
Powrót na Marsa (Return to Mars, 1999)
Życie na Marsie (Mars Life, 2008)

Księżyc
Wschód księżyca (Moonrise, 1996)
Wojna o księżyc (Moonwar, 1998)
Powersat-satelita energetyczny (2005)

Planety
Wenus (Venus, 2000)
Jowisz (Jupiter, 2001)
Saturn (Saturn, 2002)
Tytan. Jutro zaczyna się dzisiaj (Titan, 2005)
Mercury (2005)

Wojna o asteroidy
Urwisko (The Precipice, 2001)
Skalne szczury (The Rock Rats, 2002)
Cicha wojna (The Silent War, 2002)
Pokłosie (The Aftermath, 2007)
****

No i teraz pytanie: kto rzeczony cykl czytał i mógłby mi coś o nim powiedziec? Przyznam, że od dłuższego czasu miałem ochote się za Bovę zabrać, a teraz będę miał dobre ku temu warunki (i wszystkie tomy w zasięgu ręki). W jakiej kolejności czytać cykl i od czego zacząć? Chronologicznie, wg kolejności wydawania? czy poszczególnymi podcyklami? jeszcze jakoś inaczej?
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23107
Wysłany: 2009-04-04, 20:31   

Cykl o Układzie Słonecznym należy czytać od początku. Aczkolwiek nie wiem, jak jest z pozycją "Życie na Marsie" - z twojego posta dowiedziałem się, że coś takiego istnieje. Przeczytałem wszystko do URWISKA. Reszty, niestety, nie miałem przyjemności. Cykl to zacny i godny uwagi. Nie czytałem o tym, jakie były zamiary odnośnie całego cyklu, ale po lekturze tych tomów sądzę, że warto zachować chronologię. Są dosyć nierówne. Moim zdaniem, im dalej, tym lepiej. To bardzo dobra s-f. Choć nie ciągnie mnie, aby do niej wracać, warto ją polecić. Bo jest to bardzo wiarygodny cykl powieściowy. To jest, nie jestem specem od zagadnień naukowych, ale sposób pisania o nich autora sprawia, że instynktownie czujesz, że nie wciska ci ciemnoty. Zatem, o ile pisanie o przyszłości (momentami odległej - im dalej w cykl, tym większy "dług" czasowy do współczesności) i to w konwencji science fiction można nazywać wiarygodnym, to cykl Bena Bovy jest tego doskonałym przykładem. Bardzo dobry styl, bez dydaktyzmu naukowego, fabuła w skali mikro - brak tu większego motywu przewodniego, poza eksploracją Układu Słonecznego. Czyta się bez znużenia. Niedawno przeczytałem pierwszą część epopei marsjańskiej K.S. Robinsona i miałem sporo skojarzeń - aczkolwiek Ben Bova trochę bardziej, w stosunku do powieści tamtego autora, folguje swojej wyobraźni (chodzi o znaleziska na Marsie).
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Shadowmage 


Posty: 3205
Skąd: Wawa
Wysłany: 2009-04-04, 21:06   

Zdarzyło mi się czytać kilka pozycji dosyć wyrywkowo z jego uniwersum. W zasadzie każda stanowi oddzielną całość, daje radę się polapać co do nawiązań do poprzednich części. Poziom od dobrego do poprawnego (taki "Powersat" na przykład). Taka trochę space opera w starym stylu przerabiana na współczesne wymagania czytelnika.
_________________
 
 
Tigana 
Sandman


Posty: 4427
Skąd: Czerwone Zagłębie
Wysłany: 2009-04-05, 00:05   

O jak fajnie - dwie nowe książki - oby tylko dobre były.

Czytałem cały cykl - fajny, ale bardzo nierówny - obok powieści bardzo dobrych znajdziemy i słabe.


Cykl Droga przez Układ Słoneczny - kolejność czytania

Księżyc
Powersat-satelita energetyczny (2005) - najlepiej olać - słabiutkie i praktycznie nie powiązane z resztą
Wschód księżyca (Moonrise, 1996)
Wojna o księżyc (Moonwar, 1998)

Mars - bardzo fajna dylogia, chociaż tak naprawdę mało powiązana z resztą cyklu, widać, ze powstała zanim Bova miał wszystko poukładane (szczególnie "Mars")
Mars (Mars, 1992)
Powrót na Marsa (Return to Mars, 1999)

Wojna o asteroidy
Urwisko (The Precipice, 2001)
Skalne szczury (The Rock Rats, 2002)
Cicha wojna (The Silent War, 2002)

"Wenus" (Venus, 2000) - bardzo ważne !!! czytać po cyklu "Wojna o asteroidy", bo w innym wypadku spotkasz mnóstwo spoilerów z tej trylogii

Planety
"Mercury" (2005) i "Jowisz" (Jupiter, 2001) - przeciętne, żeby nie powiedzieć słabe powieści, mało związane z cyklem, "Merkury" - okładkowy opis wydawcy zdradza większość fabuły powieści

"Saturn" (Saturn, 2002) i "Tytan" (Titan, 2005) - bardzo dobra dylogia, kontynuacja losów części bohaterów "Wojna o asteroidy"


Pokłosie (The Aftermath, 2007) - nie znam, nie wiem jak się ma do całości
Życie na Marsie (Mars Life, 2008) - nie znam, nie wiem jak się ma do całości
_________________
"Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois

 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23107
Wysłany: 2009-04-05, 18:57   

Psia kostka - ja czytałem w trochę innej kolejności...
Nie sięgnąłbym pewnie po Bena Bovę, gdyby kolega na studiach nie podrzucił mi jego zbiorku opowiadań wydanego w Polsce pt. Zbrodnia. Trochę niechętnie zacząłem czytać, ale bardzo mi się spodobało. Widzę, że "szlaja" się ta książka po Allegro za marne grosze. Zanim chwycisz, Kennedy, za cykl o Układzie Słonecznym, zacznij od tego.

Swoją drogą - ciekawe, czy w jakichś pudłach ze studiów, które zalegają u rodziców w piwnicy, ta książka gdzieś nie leży...
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Tigana 
Sandman


Posty: 4427
Skąd: Czerwone Zagłębie
Wysłany: 2009-04-05, 19:41   

Romulus napisał/a:
Psia kostka - ja czytałem w trochę innej kolejności...

Nie martw się - ja też.
Romulus napisał/a:
Nie sięgnąłbym pewnie po Bena Bovę, gdyby kolega na studiach nie podrzucił mi jego zbiorku opowiadań wydanego w Polsce pt. Zbrodnia.

Fajny zbiorek - może nie rewelacyjny, ale czytało się go bardzo dobrze, a i kilka pomysłów było całkiem, całkiem. Na przykład to opowiadanko o patrolu - policjanta i robota. Tylko tłumaczenie było nie za bardzo.
_________________
"Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois

 
 
Kennedy 
Sepulka


Posty: 601
Skąd: Chasm City
Wysłany: 2009-04-06, 19:36   

Romulus napisał/a:
Niedawno przeczytałem pierwszą część epopei marsjańskiej K.S. Robinsona i miałem sporo skojarzeń

Shadowmage napisał/a:
Taka trochę space opera w starym stylu przerabiana na współczesne wymagania czytelnika.

Ok, widzę już, że może mi się spodobać ;) bo zarówno space opery w starym stylu, jak i trylogię marsjańską Robinsona bardzo lubię.,Obadam przez święta Wschód Księżyca i Zbrodnię (obie mam w bibliotece, więc nie ma problemu z dostępem). Dzięki wielkie.
_________________
Znalazłem swoją religię, nic ponad książkę nie wydawało mi się ważniejsze. Bibliotekę poczytywałem za świątynię.
J-P.S.
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2009-04-09, 11:49   

W swojej kolekcji mam już sześć książek z tego cyklu (i apetyt na więcej) i przeczytane dwie.

Wschód Księżyca, czyli jeden z początkowych tomów sagi Droga Przez Układ Słoneczny. Czyli czyste SF. Czy aby jednak na pewno? Wystarczy technologię nano zamienić na magię, Księżyc na inny plan, czy też nieznaną krainę, a statki kosmiczne na smoki, a będziemy mieli… nie – nie fantasy, a naprawdę wciągającą powieść. Bo tym jest Wschód Księżyca, dopiero na drugim miejscu SF.
Historia opowiada o kolonizacji Księżyca, o losach Bazy Księżycowej – dla jednych ogromnego kroku naprzód, jedynej możliwości rozwoju ludzkości, dla innych studni bez dna, w którą pompuje się tylko pieniądze, a rezultatów nie widać. Korporacja Masterson Aerospace staje przed trudnym wyborem, trudnym o tyle, że główny konflikt rozegra się pomiędzy rodziną.
Książkę zacząłem czytać w pociągu, gdy skończyła mi się poprzednia. Jej wygląd mógł przerazić – 464 stron tekstu, prawie najwięcej z tego co kupiłem. Ale zaryzykowałem, a po paru stronach nie mogłem się już oderwać. Fabuła zaczyna się podręcznikowym trzęsieniem ziemi – Paul Stavenger jest w dosyć kłopotliwej sytuacji – jego dwóch towarzyszy zostało zabitych, zamordowanych, a on sam znajduje się na Księżycu, trzydzieści kilometrów on najbliższego schronu. Pojazd jest uszkodzony, komunikacja również, nie ma jedzenia, a wody i tlenu wystarczy mu na krótko. Bardzo krótko. Jednak zostać w miejscu, to zginąć. Wyrusza więc w stronę najbliższego schronu z perspektywą 10 bardzo długich i być może ostatnich godzin jego życia. Jego ciało ciągle jest na naturalnym satelicie naszej planety, lecz jego myśli wracają na Ziemię, tam gdzie wszystko się zaczęło. On sobie przypomina, a my poznajemy. Nie mogąc się oderwać.
To pierwsza zaleta – wciąga. Wciąga i zgodnie z napisem na okładce – do samego końca trzyma w napięciu.
Kolejną jest sugestywna wizja. Nie wiem, czy autor ją faktycznie zawarł w książce, czy tylko ja ją widzę, niemniej odebrałem ją i jest fantastyczna. A na czym polega?
Słyszałem gdzieś i zapamiętałem powiedzenie, że skutecznym sposobem zaprowadzenia pokoju na świecie było by wysłanie ludzi w kosmos. Nie, nie w celu zostawienia ich tam, ale żeby na niego popatrzyli, żeby go doświadczyli całym swoim jestestwem. Może wtedy by uświadomili jacy są mali, jak nikłe są ich problemy, jakiej współpracy wymaga dostanie się tam w górę. Może wrócili by odmienieni. Po przeczytaniu książki Bova to może zmienia się na prawie pewne. O ile oczywiście by chcieli. Oraz byli w stanie pojąć lekcje, jaką daje im Księżyc.
Jeszcze chwila odejścia od tematu – Księżyc uwielbiam od najmłodszych lat, więc takie a nie inne ukazanie tego „kawałka skały” bardzo przypadło mi do serca.
A jaką lekcję daje Luna? Poprawka – jakie lekcje. A może lepiej czym? Tak, czym będzie znacznie bardziej zrozumiale. Przede wszystkim barwą. Na Księżycu brak jest kolorów. Jest tylko szarość w setkach odcieni. Oddzielona od czerni kosmosu horyzontem niczym granica między dobrem a złem. Granica którą widać, ale do której nie można dojść. Tak więc można stać albo po jednej stronie, albo drugiej. Tu jest życie, tam – śmierć.
Kolejną lekcją jest współpraca – człowiek zostawiony sam sobie, to martwy człowiek. Tylko dzięki ścisłej współpracy można przeżyć, można coś zdziałać. To kosztuje. Ale nawet jeśli ceną jest prywatność, należy ją zapłacić. Bo po prostu innego wyjścia nie ma. Jeżeli myślimy o dobrze ogółu, to tak – jednostka musi zostać poświęcona w tym celu. Nie oznacza to całkowitego podporządkowania się, bezwzględnego posłuszeństwa. Nie, to nie jest metoda – przymus zupełnie nie sprawdzał się w bazie; dyrektorka siłą trzymana gotowa była zwolnić się z pracy, bo nie chciała poświęcić swoich planów. Lecz kiedy jest potrzeba, sytuacja krytyczna – zjawia się sama z siebie, zupełnie nie proszona, gotowa do działania. Nie myśli wtedy o sobie, ani o rodzinie – myśli o dobru grupy, dobru całej bazy.
Trzeci wykład to szacunek. I ten wykład powinna przyswoić sobie cała ludzkość. Sami osądzie, czy nie mam racji: na Księżycu szanuje się wodę – jej wytworzenie jest kłopotliwe, sprowadzenie kosztowne, więc oszczędza się ją. Nie skąpi, lecz nie marnuje.
Tlen również jest cenny – nikt nawet nie pomyśli o zanieczyszczaniu powietrza, z którego korzysta, które jest mu niezbędne do życia. Bez niego zginie i ROZUMIE TO.
Trawa wyhodowana w Grocie (kawiarni, miejscu spotkań i stołówce) traktowana jest prawie z nabożną czcią, bowiem kosztowała wiele pracy. Tak samo jak rośliny – wiele pracy jest włożone w wyhodowanie marchewki, lecz równie wielką wagę kosmonauci (a raczej kosmonauta ) poświęca kwiatom. A skoro wkładają w to pracę i serce, cenią otrzymany wynik.
Osoba która spędziła by rok czasu w Bazie Księżycowej, miała by zupełnie inne podejście do rzeczy na Ziemi. Na pięknej i kolorowej Ziemi, pełnej życia i dźwięku. Na pewno nie zanieczyszczał by jej świadomie, czy też bezmyślnie. Rozumiałby, że ochrona miejsca, na którym żyje to jego obowiązek.
Czym jeszcze książka mnie urzekła? Humorem. Jest w wielu miejscach i rodzajach. Czasami narrator rzuci dowcipne sformułowanie, czasami bohaterowie będą przekomarzać się słownie. Czasami będziemy mieli smaczki, a czy je zauważymy będzie zależało tylko od wnikliwego czytania.
A skoro mowa o postaciach i ich rozmowach. Bohaterów jest dużo, a każdy jest na swój sposób ciekawy. Rozmowy zaś są dobre, często soczyste, ale wulgaryzmy są użyte w celu ekspresyjnym, nie zaś dla samego rzucania mięsem, jak to wielu autorów czyni.
To sprawiło, że książka jest taka dobra. Ale im książka lepsza, tym wady, widoczne wady, są bardziej dokuczliwie.
Pierwszą z nich – tą która doprowadzała mnie niemal do zgrzytania zębami – jest wada nazwana przez Esencję Dynastją. Chodzi mianowicie o wątek (jeden z głównych) matki i syna – on jest zły, a ona go cały czas kryje i niańczy. Szczytem jest, gdy prawie trzydziestoletni synalek klęczy i wypłakuje się przytulony do kolan mamusi. Denerwuje mnie to, gdyż ten układ decyduje o większości wydarzeń w fabule, jest ich sprawcą. Owszem, wydarzenia i konfrontacje są dobre, ale ich przyczyna żałosna. A w tak dobrej książce, przy wysokim poziomie pozostałych składników to boli.
Punktem drugim jest organizacja zwana Nową Moralnością, odpowiadająca za wszelkie formy ograniczenia rozwoju nanotechnologi. Oraz nauki.
Jej wpływ na fabułę jest olbrzymi, powoduje też wielkie emocje, z tym, że tak naprawdę to kolos na glinianych nogach. Po prostu autor potrzebował taką siłę i stworzył ją, chociaż faktycznie nie miała by mocy powstać i być taką silną, jaką jest. Dopóki organizowała pikiety, strajki i wzmagała strach oraz nienawiść ludzi do nano, była do przyjęcia. Jednak od kiedy pod jednym kierunkiem połączyły się różnego rodzaju organizacje chrześcijańskie, muzułmańskie i żydowskie… Cóż, to przestało być takie ładne. Gdy zaś przerodziła się w siłę zdolną do nacisku na ONZ… cóż, Korporacja potrzebowała przeciwnika i go dostała. Szkoda tylko, że na sterydach.
Dobrą informacją może być jednak to, że autor nie umoralnia – technologia nano u niego nie jest ani dobra, ani zła. Po prostu jest, a to ludzie decydują się w jaki sposób ją wykorzystać. W powieści służy zarówno jako piekielna broń, zdolna do zabicia człowieka (rozłożenie węgla z organizmu na atomu), ale również do ratowania jego życia poprzez zwalczanie nowotworu… Można dzięki niej tworzyć, ale też i niszczyć. Ostatecznie można też polepszyć życie na ziemi. Ale ale – prawdziwe korzyści uzyskają tylko ludzie, których na to stać (co powoduje zazdrość u szarych obywateli, co Nowa Moralność bezbłędnie wykorzystuje), jak też prowadzi do pytania co zrobić z 10 miliardową ziemią, której mieszkańcy nie chorują oraz żyją długo. Bardzo długo. Cóż, zostaje to do osądzenia czytelnikom.
Książka zrobiła na mnie wielkie wrażenie, początkowo byłem w stanie dać jej wszystko w skali, ale im dalej, tym wymienione błędy były bardziej upierdliwe, bardziej zmniejszające radość z lektury. Dlatego też ocena jest obniżona o dwa punkty. Czyli 8 oczek.

Wojna o Księżyc.
Fabuła jest względnie prosta - baza księżycowa używa nano, zakazanej przez ONZ, ONZ wysyła siły pokojowe. Baza deklaruje niepodległość. Rozpoczynają się podchody, intrygi, działania zbrojne na księżycu. Jest ciekawie, fajnie i nie fajnie. Z dwóch powodów:
1) Ben pisze bardzo dobrze i bardzo ciekawie. Jego wizja jest bardzo rzeczywista, bardzo przemawiająca do nas (w stylu "rany, to może się przecież zdarzyć").
2) Dlatego tak wkurza punkt drugi, czyli spis rzeczy które są na tyle niewiarygodne, czy niemożliwe, że psują punkt pierwszy.
Między innymi : ONZ z jego przywódcą, część stosunków międzyludzkich, Nowa Moralność (ta wkurza mnie najbardziej, po prostu nie pasuje mi istnienie legalnej organizacji terrorystycznej, której nikt nie chce ruszyć, bo ma tak "wielkie" wpływy... sic), czy kampania medialna... No jeśli przedstawia się wojnę prowadzoną za pomocą mediów, to taki kaganiec jest niemożliwy... Ale wiele wyjaśnia rok powstania książki - wówczas internet był lekceważony... No ale z drugiej strony jeśli istnieje taka rzeczywistość wirtualna, to internet MUSI być.
Książka dostaje ocenę 7/10, czyli oczko mniej niż poprzednia. Bo owszem - zaciekawiła i rozśmieszyła (kilka celnych komentarzy, trochę sarkazmu), ale była bardziej przewidywalna i irytowała mnie częściej.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
feliks314

Posty: 2
Wysłany: 2014-10-15, 19:05   

Jestem zainteresowany kupnem pełnego pakietu książek z tego cyklu (za wyjątkiem Powersat - to mam). Jeśli ktoś chce sprzedać, proszę wysłać PW.
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2015-09-12, 11:27   



Skończyłem czytać całość, bardzo dobry cykl z kilkoma wahnięciami (Jowisz i Merkury są tylko dobre, Powersat wyraźnie słabszy od reszty). Połączenie space opery w starym stylu z powieścią przygodową o wyrazistym podziale między tymi dobrymi, a tymi złymi.
W próżni, czy w habitacie to bardzo ważne. Tu nie ma miejsca na odcienie szarości i bycie skomplikowanym czy po przejściach. Tu liczy się tylko, czy jesteś z nami - ludźmi dążącymi do rozwoju, gotowymi poświęcić swoje życie w imię nauki, czy jesteś przeciwko - z ludźmi, którzy chcą poświęcić twoje życie, aby zatrzymać rozwój, utrzymać kontrolę bądź po prostu zarobić.

Oczywiście nie zawsze jest to takie proste, zwłaszcza, że książki dzielą się tematyczne podcykle.
Cykl księżycowy to burzliwe dzieje zakładania (i utrzymania) bazy księżycowej, spory o nanomaszyny oraz pierwsze walki z Nową Moralnością.
Cykl marsjański to wyprawa na marsa. Wyprawa naukowa, ale to również przygoda i badanie mitu.

Cykl wojna o asteroidy to zmagania dzielnych kosmicznych górników z cwanym i pozbawionym skrupułów milionerze. Taki dziki zachód w kosmosie.
Początkowo byłem zszokowany tym, że można zabijać ludzi i ujść sprawiedliwości, ponieważ występują luki w prawie i jurysdykcji. Wyglądało to mi na przesadzony koncept, do czasu, gdy okazało się, że nie trzeba lecieć w pas asteroid aby pozostać bezkarnym, wystarczy bliski wschód. Ziemio, jestem tobą rozczarowany.

Cykl Planety zawiera różnorodne przygody w związku z eksploracją planet. Zawiera się tu również podcykl Saturn-Tytan, jedna z najlepszych z serii. Wielki habitat wyrusza aby zbadać Saturn i okolice. Na pokładzie, oprócz naukowców są też zwykli ludzie, dysydenci i uchodźcy z ziemi, ale również agenci Nowej Moralności, którzy mają zupełnie inny cel misji.
Nie trzeba długo czekać, by pojawiły się tarcia, intrygi i pośpiesznie zawiązywane niepewne sojusze, a ludzie życzą sobie jeszcze demokracji...
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Qfant


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,29 sekundy. Zapytań do SQL: 13