I już, już ich usta miały się spotkać, kiedy w kieszeni Maxa rozdzwonił się telefon. Chłopak aż podskoczył przestraszony nagłym dzwonkiem, przez co cały moment i atmosfera prysły. Wyjął z kieszeni telefon i spojrzał na wyświetlacz. Muszę odebrać... powiedział wstając i uśmiechając się ciepło. Widzimy się jutro w szkole? zapytał, ale właściwie nie czekał na odpowiedź. Puścił dziewczynie oczko i wsiadł do samochodu odbierając telefon.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Spojrzała na oddalającego się w kierunku samochodu Maxa. Przez chwilę czuła się troszkę zawiedziona, jednak szybko odrzuciła od siebie tą myśl. "Ray, przecież dopiero co go poznałaś!" Pomyślała. Drzwi samochodu zamknęły się. Jeszcze raz ich spojrzenia się spotkały, a ona posłała mu swój słodki uśmiech.
-Bye rzuciła jakby sama do siebie, gdy samochód już ruszał z podjazdu.
_________________ Facet jest jak strumyk. Ładny, bo ładny, nie każdy bystry...
Rayen weszła do domu i zamknęła za sobą drzwi. Oparła się o nie przygryzając dolną wargę i uśmiechnęła się do siebie. Przewróciła oczami, jakby chciała samą siebie zganić za dziewczęcy wybryk i ruszyła ku schodom...
... Czasem jednak wystarczy akceptacja, a problemy przestają mieć znaczenie, bo przecież można je pokonać...
-Ray! Wake up! Doszedł ją głos zza drzwi. Uchyliła lekko powieki i spojrzała w ich stronę. Dopiero po chwili doszło do niej, kim jest osoba, która ją woła.
- Joseph... Jęknęła i zakryła swoją głowę poduszką.
-Śniadanie masz na stole. Wstawaj, chyba że chcesz się spóźnić. Usłyszała kroki na schodach. Musiał już schodzić na dół.
Gdy ponownie zapanowała cisza, postanowiła wstać. W końcu nie wypadało jej się spóźnić.
Wygramoliła się z łóżka i ruszyła do łazienki.
_________________ Facet jest jak strumyk. Ładny, bo ładny, nie każdy bystry...
Minęło 20 minut. W tym czasie Ray doprowadziła się do stanu używalności.
Gotowa na wszelakie wyzwania dnia dzisiejszego, zeszła do kuchni, gdzie zastała Josepha parzącego kawę. Wymienili się tylko spojrzeniami, po czym dziewczyna chwyciła pudełko z płatkami i wsypała ich nieco do miseczki, by za chwilę zalać je mlekiem.
-Dzwoniła Twoja matka. Przerwał w końcu milczenie on, odwracając się w jej stronę z filiżanką kawy w ręku.
-...and? Zapytała dość beztroskim tonem. Jakoś nie specjalnie się tym przejęła. Zapewne znów chciała tylko ponarzekać na jej ojca. Taka z niej matka, a nigdy nawet nie pytała, co nowego u córki. Traktowała ją, jakby nie była kimś ważnym - zwykłym dodatkiem do życia, który wymaga, by zadzwonić do niego raz na pół roku. Standard.
-Przyjeżdża na weekend i chce się z Tobą zobaczyć. Rzekł, po czym wysączył nieco kawy. Ray z trudem przełknęła to, co miała w ustach.
-What? Pokręciła głową, odkładając łyżkę. Nagle sobie przypomniała, że ma córkę?!
-Ray... Zaczął Joseph, starając się ją uspokoić, ale chyba nic już się nie dało zrobić. Dziewczyna ruszyła w kierunku wyjścia, po drodze zabierając klucze.
-Nie powinnaś prowadzić w takim stanie. Rzucił za nią, ze spokojem odkładając filiżankę na blat kuchenny.
-Nawet nie mam zamiaru. Muszę to jakoś przetrawić. Idę pieszo. Po tych słowach drzwi wejściowe trzasnęły i Rayen już nie było.
Przeniesienie akcji.
_________________ Facet jest jak strumyk. Ładny, bo ładny, nie każdy bystry...
Joseph stał akurat na balkonie, popijając kawę i badając podjazd, kiedy zauważył zbliżającą się do domu Rayen.
-Już w domu? Zawołał w jej stronę, gdy była już prawie przed wejściem.
Dziewczyna zerknęła w górę na balkon i uśmiechnęła się do swego opiekuna przymilnie.
-Nie sądziłeś chyba, że zostanę tam na noc. Zaśmiała się. Powrót do domu, gdzie ktoś na nią czekał, był miłą zmianą w jej życiu.
-Usmażyłem naleśniki. Średnica 15 centymetrów. Idealnie okrągłe. Zakomunikował z niekrytą dumą w głosie.
-Dzięki. Jesteś bogiem. Wyszczerzyła do niego, swoje równiutkie białe ząbki. A właśnie! Na 18 umówiłam się ze znajomą. Mamy ustalić kilka spraw odnośnie balu debiutantek. Dorzuciła szybko, przypominając sobie o umówionym spotkaniu.
Joseph skinął głową na znak zgody. Ray ponownie się doń uśmiechnęła, po czym weszła do domu i skierowała się prosto do kuchni.
_________________ Facet jest jak strumyk. Ładny, bo ładny, nie każdy bystry...
Było kilka minut przed 18, gdy Ray zeszła na dół, przebrana i gotowa do wyjścia. W ramionach trzymała jakiś segregator, z którego wystawały pliki kartek. Zajrzała do salonu, gdzie siedział Joseph.
-Wychodzę i nie wiem o której będę. Rzuciła.
-Byle nie później. Odpowiedział jej mężczyzna, nawet nie odwracając głowy od ekranu telewizora.
Dziewczyna zabrała klucze z szafki w korytarzu i wyszła z domu.
Po chwili w garażu dało się słyszeć ryk silnika jej Mazdy. Kolejna minuta i Ray już nie było.
Przeniesienie akcji
_________________ Facet jest jak strumyk. Ładny, bo ładny, nie każdy bystry...
Max zajechał przed dom Morganów i zaparkował, trochę dalej, niż przy drzwiach. Rzeczywiście nie miał ochoty przechodzić kolejnego starcia z tym opiekunem, tym bardziej, że Rayen ma ochotę poważnie porozmawiać. Mimo złych myśli krążących nad nim uśmiechnął się i ruchem ręki je odgonił. Wysiadł i oparł się o maskę swojego samochodu wyjmując z kieszeni komórkę by dać znać Ray, że już jest.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Ray siedziała na łóżku w swoim pokoju, wpatrując się w leżący przed nią telefon. W pewnym momencie zaczął dzwonić, a na wyświetlaczu pojawiło się, tak długo przez nią wyczekiwane "Parker's calling". Chwyciła komórkę i odebrała.
-Już schodzę. rzuciła do słuchawki, wstając z łóżka i zabierając z krzesła jakąś zapinaną bluzę, którą w pośpiechu na siebie narzuciła.
_________________ Facet jest jak strumyk. Ładny, bo ładny, nie każdy bystry...
Max nic nie odpowiedział, nie lubił mówić wtedy, kiedy nic powiedzieć nie trzeba. Schował telefon do kieszeni i spojrzał w okna na piętrze zastanawiając się, które z nich należy do sypialni Ray.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Po chwili drzwi wejściowe uchyliły się, wypuszczając na zewnątrz nieco światła z wewnątrz domu. Ray wyślizgnęła się na zewnątrz, zamykając za sobą po cichu drzwi. Nie chciała by "cerber", jak nazwał Josepha Max, znów palnął coś nieodpowiedniego, przy jej ojcu.
Po chwili dostrzegła, stojący niedaleko, samochód Maxa. Podeszła do niego, w myślach układając sobie różne wersje zaproszeń.
_________________ Facet jest jak strumyk. Ładny, bo ładny, nie każdy bystry...
Hey, girl... Ss'up? zapytał uśmiechając się i składając ręce na piersi. Chciałaś poważnie porozmawiać, więc jeśli chcesz mi powiedzieć, że znalazłaś już sobie innego chłopaka to mów szybko, bez ogródek. zażartował Nic nie złagodzi takiego ciosu.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Taka postawa Maxa, automatycznie rozładowała napięcie. Rayen uśmiechnęła się lekko i pokręciła głową.
-Nie... wręcz przeciwnie. Powiedziała i westchnęła ciężko. Policzyła w myślach do trzech i...
-Mam mały problem i... chyba tylko Ty mógłbyś mi pomóc go rozwiązać. Zerknęła na niego nieśmiało.
_________________ Facet jest jak strumyk. Ładny, bo ładny, nie każdy bystry...
Ja? Miłe, ale nie sądzę bym był najlepszy w rozwiązywaniu problemów. uśmiechnął się ciepło. Nie tak dawno wykląłem niemalże mojego kumpla z zeszłego roku. powiedział spokojnie wspominając swoje dzisiejsze zacietrzewienie. No mów... Ciężkie sprawy najlepiej porusza się na szybko.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
-Chodzi o to, że... zmrużyła lekko oczy, wpatrując się w niego. Jakoś tak wyszło... Zacisnęła dłonie w pięści i szybko rozluźniła uścisk Oczywiście zrozumiem jak odmówisz, ale... Westchnęła głośno CzyPujdzieszZeMnąNaBal? Wydusiła na jednym oddechu tak, że trudno było oddzielić od siebie poszczególne słowa.
_________________ Facet jest jak strumyk. Ładny, bo ładny, nie każdy bystry...
Max był zaskoczony. I to była ta ważna sprawa? powiedział z uśmiechem i nawet lekko się zaśmiał. Musiałaś to rozgrywać tak poważnie? Przecież wystarczyło zapytać przez telefon, czy na próbie. wyjaśnił i pokręcił głową Sweetheart I don't do toxido, and you're a little bit crazy as I know... But still... uśmiechnął się Musiałbym na rozum upaść, żeby odmówić komuś kto ma tak piękne oczy. Przyjadę po ciebie o szóstej. Pasuje?
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Nie miała siły, ani chęci się tłumaczyć. W ogóle jej myśli odfrunęły gdzieś daleko... On się zgodził... Max Parker pójdzie z nią na bal.
- Yes of course. Rzuciła, szeroko się uśmiechając. Ratujesz mi tyłek. Dodała jeszcze i nie panując już nad swoją radością, podskoczyła kilka razy.
Po chwili jednak opamiętała się i stanęła na wprost niego, gładząc lekko bluzę. Odchrząknęła.
- Sorry. Szepnęła pod nosem. Jakoś głupio jej się zrobiło, bowiem zachowała się co najmniej dziecinie, skacząc tak z radości. To ja już lepiej pójdę. Uśmiechnęła się, a on mógł przez chwilę dostrzec, jak dziewczyna się rumieni.
_________________ Facet jest jak strumyk. Ładny, bo ładny, nie każdy bystry...
Max patrzył na radość Ray z pobłażliwą ciepłością. Okej... Nie ma za co przepraszać. puścił jej oczko podnosząc się, co oznaczało, że najpewniej planuje się zebrać. Pochylił się i pocałował ją w policzek, po czym zaczął obchodzić Impalę by zająć miejsce kierowcy.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
- To ... do zobaczenia. Wypaliła jeszcze na pożegnanie i odczekała chwilkę, aż odjedzie. Cały czas nie mogła uwierzyć w swoje szczęście. "Czyżby Linds i Ricky miały rację?" Uśmiechnęła się sama do siebie. W sumie to nie miało teraz większego znaczenia. Liczyło się tylko to, że chyba pierwszy raz, facet potraktował ją całkiem serio.
_________________ Facet jest jak strumyk. Ładny, bo ładny, nie każdy bystry...
Max zatrzasnął drzwi Impali i podszedł do drzwi domu. Czuł się źle w smokingu i wyraźnie mu to nie pasowało. Krzywił się i niemalże fukał na samego siebie, że zgodził się na takie rzeczy. Nacisnął guzik dzwonka i spojrzał na lilie w pudełeczku, takie którymi przyozdabia się nadgarstki dziewczyn. Musze wyglądać prześmiesznie... Tylko fryzury nie zmienił. Odrobina szaleństwa jest dobra.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Punkt szósta, była już gotowa. Suknia projektu Lindsay, przeszła jej najśmielsze oczekiwania. Wygoda, elegancja i symetria... czego chcieć więcej?
Stanęła przed lustrem w korytarzu, dokonując ostatnich poprawek. Co chwila upinała i puszczała luźno jakieś kosmyki włosów. W pewnym momencie, ktoś zadzwonił do drzwi. Serce poruszyło się w jej piersi i momentalnie spojrzała w stronę wejścia.
-Otworzę! Krzyknęła. To pewnie Max. Dodała już nieco ciszej i podeszła do drzwi. Ostatni głęboki wdech i otworzyła je. Jej oczom ukazał się Parker, jakiego do tej pory nie widziała. On i Smoking, to połączenie wydało jej się jakieś nienaturalne, jednak nie mogła zaprzeczyć swojej pierwszej myśli, iż w tym wydaniu jest jeszcze bardziej przystojny.
-Hi. Zdołała tylko wydusić z siebie i uśmiechnęła się.
_________________ Facet jest jak strumyk. Ładny, bo ładny, nie każdy bystry...
Max wyraźnie czuł się nieswojo w tym ubiorze. Wręcz był skrępowany, co nigdy mu się nie zdarzało. Uśmiechnął się trochę nieśmiało i wyciągnął w jej kierunku przezroczyste pudełko z lilijką. Pomyślałem, że Ci się spodoba... powiedział mierząc ją wzrokiem. Wow, girl... Wyglądasz wspaniale. a potem odruchowo poprawił za ucho jej niesforny kosmyk opadający na czoło.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
- Thanks, ale i tak przy Tobie to nic specjalnego. Zaśmiała się i zerknęła na pudełko.
-Widzę, że ktoś tu ma niezły gust. Skomentowała spoczywającą w nim lilijkę. C'est génial!
Przez chwilę stała patrząc na niego z radosnym błyskiem w oku.
- To jak? Jedziemy? Rzuciła w końcu.
_________________ Facet jest jak strumyk. Ładny, bo ładny, nie każdy bystry...
Tak... pokiwał skwapliwie głową, po czym sięgnął do klamki drzwi pasażera i otworzył je. Wybacz taki środek transportu, ale nie wpadłem na pomysł limuzyny, a ojciec nie pożyczyłby mi swojego BMW. uśmiechnął się pomagając jej wsiąść, a potem zamknął drzwi.
Przeniesienie akcji.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
-Moja droga panno, natychmiast otwórz te drzwi! Usłyszała rozkaz spod drzwi swego pokoju. Otworzyła jedno oko i zerknęła w ich stronę.
-Daj mi spokój. Odparła i włożyła głowę pod poduszkę. Nie miała ochoty z nikim rozmawiać.
-Skoro już jesteś chora, to powinnaś przyjmować lekarstwa. Powiedział Joseph i zerknął niecierpliwie na zegarek.
Ray momentalnie cisnęła poduszkę gdzieś w kąt i powoli wygramoliła się z łóżka. Coś kliknęło w zamku i drzwi otworzyły się.
-Koniec! Jutro idziesz do szkoły i nic mnie nie interesuje. Powiedział stanowczo mężczyzna, wchodząc do jej pokoju i stawiając na stoliczku tacę, na której stała szklanka z wodą i leżały jakieś tabletki.
-Oczywiście. Bezdyskusyjnie. Skinęła głową dziewczyna i ziewnęła.
Joseph spojrzał na nią jakoś dziwnie, jakby szukał podstępu, ale skinął tylko głową i bez słowa wyszedł. Wolał nie wdawać się w dyskusje, by czasem nie zmieniła zdania.
Dziewczyna westchnęła i podeszła do stoliczka, jednak wcale nie po to by zażyć leki. Sięgnęła po telefon i usiadła na łóżku.
"Hej. Zastanawiałam się właśnie co u Ciebie słychać. Nie odzywasz się... Tęsknię. Rayen"
Wystukała treść, po czym znalazła na liście kontaktów odpowiedni numer. Klik i sms ruszył w świat, a dokładniej do Maxa, o którym właśnie teraz myślała Ray.
_________________ Facet jest jak strumyk. Ładny, bo ładny, nie każdy bystry...
Odczytała wiadomość kilka razy z lekkim uśmiechem. No proszę... szukał jej.
Odłożyła telefon i wyjrzała przez okno. Słońce, które tak pięknie świeciło, nasunęło jej myśl, by pójść do ogrodu, nieco się poopalać.
Wstała więc i poszła się odświeżyć oraz założyć bikini. Zapomniała całkiem, że miała udawać chorą, by Joseph nie miał jakiś głupich pretensji o jej dzisiejsze wagary.
Zarzuciła sobie ręcznik na plecy i chwytając jeszcze pośpiesznie jakąś lekturę oraz telefon, wyszła z pokoju.
_________________ Facet jest jak strumyk. Ładny, bo ładny, nie każdy bystry...
Charakterystyczny warkot ponad 150 koni silnika Impali oznajmił, że Parker się zbliża. Wziął łagodnie zakręt i wjechał na podjazd, czy właściwie raczej wtoczył się na podjazd. Wreszcie zatrzymał się niedaleko wejścia, tak by nie blokować zupełnie przejazdu. Zgasił silnik i spojrzał raz jeszcze tęsknie na wylot nawiewu. Raz jeszcze podziękował swojej inteligencji, za to, że wpadł na pomysł zainstalowania w starym krążowniku szos klimatyzacji. Wysiadł w upał i podszedł do drzwi. Chwilę wahał się czy zadzwonić, wreszcie zrezygnował, za to zaczął obchodzić budynek szukając jakiegoś wejścia, którym mógłby ominąć Cerbera.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Dziewczyna opalała się, zaczytana w jeden z tych swoich dziwacznych komiksów. Jakoś to właśnie on wpadł jej w ręce, gdy chciała wziąć coś lekkiego do poczytania. Nawet nie chciała myśleć, co by było, gdyby ktoś odkrył jej maleńki sekrecik i dorwał się do ukochanej kolekcji.
-Spirit błądzisz... Szepnęła pod nosem, kręcąc głową. Była tak bardzo zaczytana, że przestraszyła się nieco, słysząc dziwny warkot na podjeździe. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że ktoś przyjechał.
Szybko schowała tom pod ręcznik i wstała by zerknąć nad żywopłotem na podjazd, a że nie był on wysoki, mogła to zrobić nawet tak niska osóbka jak ona.
-Parker?! Rayen spojrzała na chłopaka, który kręcił się gdzieś w pobliżu wejścia. Po chwili zdała sobie sprawę, że trochę głupio zareagowała i uśmiechnęła się przeczesując nerwowo włosy palcami. to znaczy... Cześć Max. Pokiwała mu niepewnie i opuściła rękę, chowając ją za plecami.
_________________ Facet jest jak strumyk. Ładny, bo ładny, nie każdy bystry...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum