Wysłany: 2008-12-14, 16:32 Książki mojego dzieciństwa
Ja z natury jestem sentymentalne więc z roztkilwieniem wracam do tego co czytałam z ekscytacją jako parolatka. Ale myślę, że nawet osoby, które nie przywiązują aż takiej wagi do czasów minionych z uśmiechem na twarzy wspomną swoją pierwszą książkę, którą ktoś im czytał na dobranoc a potem te, które zaczynali czytywać sami. Wiadomo - czytanie rozwija wyobraźnie. Ale poza tym myślę, że te pierwsze ważne lektury odbijają jakieś piętno na naszej wrażliwości.
Czytałam Hobbita, i Władcę pierścieni, i Opowieści z Narni, i Muminki. Potem ewoluowałam w doroślejsze rzeczy Ostatnio sobie odświeżyłam kanon lektur dziecięcych. Narnia się broni, jeśli chodzi o Muminki to duużo bardziej mi się podobały tomy które niegdyś uważałam za nudne bądź niefajne, nad Tolkienem zasypiałam.
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Moją pierwszą przeczytaną książką była ''Czarna Owieczka'' Jana Grabowskiego.
Bardzo zabawne było to ,że kiedy jednego dnia przeczytałem 2 strony, nastepnego dnia nie byłem w stanie kontynuować poniewaz wydawało mi się że zapomniałem podczas nocy zbyt wiele wydarzeń z treści.
Za każdym razem żmudnie rozpoczynałem lekturę od początku. Mimo tego że działo się to bardzo dawno, pamiętam wszystko doskonale
Kiedy juz zauwzyłem że nie musze przy każdym podejściu do czytania wracać do poczatku książki, przyszedł czas na czytanie ''Tomków'' Szklarskiego, sztandarowego WP, w dzieciństwie nawet raz próbowałem przeczytać ''Bajki robotów'' Lema, co niestety skończyło się fiaskiem.
_________________ ''Imagination will often carry us to worlds that never were. But without it we go nowhere''
Pierwsza książka? Kurczę, nie pamiętam bo dość wcześnie nauczyłem się czytać... Pamiętam, że od zawsze interesowała mnie przyroda, więc przeglądałem masę książek "o zwierzątkach". Do dziś nie mogę zapomnieć jak dostałem w łapki taki wieeeelki(prawie większy ode mnie ) atlas PWN-u z masą kolorowych obrazków i ciekawych tekstów niemalże z każdej dziedziny... Ponadto namiętnie pochłaniałem książki z serii "Strrrrraszna historia". Z książek bardziej fabularnych zasadniczo to... nie pamiętam. Swego czasu miałem straszną zajawkę na czytanie muminków, będąc w stanie kilka razy dziennie tę samą książkę przemaglować i przeżywać ją od nowa. Nigdy nie przekonałem się do wszelakich "Tomków" czy innych tego typu książek. Nie wiem czemu, ale miały w sobie coś co mnie odpychało. Natomiast z fantastyką tak na dobrą sprawę zetknąłem się dość późno, bo dopiero pod koniec podstawówki.
_________________ "Wycinamy pędy i drzewa rąbiemy,
Depczemy korzenie, nasiona palimy,
Nadchodzi ulewa i gleba odpływa,
Pozostaje kamień oraz ciężka glina.
W zielonych łańcuchach nasze ciała gniją.
Ciała wciąż ruchome, chociaż już nie żyją."
Książki mojego dzieciństwa:
- Baśnie braci Grimm
- Baśnie J. Ch. Andersena
- Dziwy nad dziwami: baśnie i legendy
- O królu Arturze i Rycerzach Okrągłego Stołu - Roger Lancelyn Green (na historii o Balinie i Balanie płakałem jak bóbr)
- Heroje Północy - J. Ros (najczęściej czytana przeze mnie książka w tamtym okresie)
- Baśnie i legendy Wysp Brytyjskich
- Wyspa skarbów - R.L. Stevenson
- Wesołe przygody Robin Hooda - Howard Pyle (o ile dobrze pamiętam na końcu jakoś nie było mi do śmiechu)
- trylogia (wydana w dużych zeszytach): Łowcy wilków, Łowcy złota i Łowcy przygód (ależ niegdyś emocjonowałem się ich przygodami...; dzisiaj aż łezka się w oku kręci...)
- Rudy Orm - F.G. Bengtsson
- Dywizjon 303 - A. Fiedler
- Przygody Tomka Sawyera - M. Twain
- Krymhilda - R. Stiller (epos rycerski)
- Winnetou (na końcu cały się zalałem... łzami), Skarb w Srebrnym Jeziorze - K. May
- Chłopcy z Placu Broni - F. Molnar (moja ulubiona książka dzieciństwa; ze względu na smutne zakończenie nie dałem rady przeczytać jej więcej niż dwa razy)
- Bajki robotów - St. Lem
Pierwsze ważne lektury wywierają pozytywny wpływ nie tylko na naszą wrażliwość, ale i na wiele innych cech. Uczą nas miłości do historii zawartych/opisanych w książkach (w późniejszych latach, przy "sprzyjających wiatrach", zostaniemy dzięki temu książkoholikami ), budzą ciekawość/emocje, rozwijają wyobraźnię/intelekt/słownictwo, dają rozrywkę... etc. Samo dobro.
O tak, i jeszcze Baśnie 1001 nocy, pamietam jak kiedyś trafiłam na wersję dla dorosłych
ASX76 napisał/a:
- Wesołe przygody Robin Hooda - Howard Pyle (o ile dobrze pamiętam na końcu jakoś nie było mi do śmiechu)
Tu poważnie się zastanawiałam nad kradzieżą egzemplarza ze szkolnej biblioteki. Ale skończyło się na wypożyczaniu kilka razy w semestrze
I na pewno jeszcze mnóstwo rzeczy przegapiłam.
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Jako parolatek nie za bardzo czulem pociad do ksiazek, za to do komiksow jak najbardziej. A komiksow wowczas bylo zaskakujaco duzo: Tytusy..., Kajtki i Koko, Zbiki, Klossy, kilka absurdalnych SFow, ktorych nie kumalem, ale mi sie podobaly, komiksy kryminalne. Mialem ich moc ale jakos przez lata i przeprowadzki sie wykruszyly, bylyby warte teraz majatek.
masa tego była ale najbardzie w pamięć zapadły, Dzieci z Bulerbyn, Ronja córka zbójnika, W pustyni i w puszczy, Złoto z Porto Bello, Kiddi dziecię obozu, Pan samochodzik (różne), Puc, Bursztyn i goście, Tapatiki,Przygody Guliwera, Potop
a z komiksów to głównie Kajko i Kokosz oraz komiksy Baranowskiego
Tyle na szybko sobie przypmniałem
i jeszcze Baśnie 1001 nocy, pamietam jak kiedyś trafiłam na wersję dla dorosłych
Ja też wersję dla dorosłych czytałam ALe wtedy jeszcze niewiele z tego rozumiałam
Poza tym - oprócz zbiorów baśni i legend z całego świata, których miałam mnóstwo - była cąła seria o Tomku (Szklarskiego), był dużo typowych dziewczęcych lektur - Montgomery, Musierowicz itp., był Curwood w ilościach hurtowych. Były "Opowieści z Narnii" - ależ to było szaleństwo, wtedy leciał też w telewizji serial, który oglądałam namiętnie i ze łzami w oczach - pamiętam, jak bardzo chciałam mieć tę książkę i jak któregoś dnia rodzice odbierając mnie ze szkoły, powiedzieli, że mają dla mnie "coś, co bardzo chciałam" i nie mogłam się doczekać, aż przyjedziemy do domu, bo czułam, że to są "Opowieści"... No i był jeszcze Verne, do "Dzieci kapitana Granta" wracałam bardzo często.
W późniejszej podstawówce tonami pochłaniałam książki podróżnicze, moim ulubieńcem był Arkady Fiedler.
Lubiłam też przeglądać albumy o sztuce, jako bardzo jeszcze małe dziecko mogłam godzinami wpatrywać się w zdjęcia ołtarza Wita Stwosza z Kościoła Mariackiego.
Trochę komiksów też było, choć wolałam książki - był Kajko i Kokosz, był Asteriks (do którego ciągle mam słabość ), był Thorgal, który jednak trochę mnie fascynował, a trochę straszył, więc nie zebrałam zbyt wielu części.
W odróżnieniu od wielu osób nie wspominam "Dzieci z Bullerbyn" jako książki szczególnie ważnej - owszem, czytałam ją i lubiłam, ale nie było to coś o znaczeniu większym od innych książek. Strasznie za to lubiłam książkę Selmy Lagerof... umknął mi tytuł a jestem zbyt leniwa, żeby go szukać - o chłopcu, który podróżował ze stadem gęsi.
Miałam też dużo książek o przyrodzie, o historii - ukazywały się wtedy serie takich ładnie wydanych, przeznaczonych dla dzieci albumów, mam je do dzisiaj. Uwielbiałam je czytać i w zasadzie sporą część podstawówki "przejechałam" na wiedzy z nich zaczerpniętej.
W ogóle dużo czytałam od samego początku, a nauczyłam się czytać mając trzy lata.
Aha, i zawsze w czasie wakacji czytałam podręczniki na następny rok szkolny
_________________ Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
Najważniejsze lektury kojarzące mi się z dzieciństwem lub wczesnym dojrzewaniem:
1. seria o Tomku (Szklarski?), ale nie wszystkie tomy - szczególnie te, kiedy pojawiła się Sally (?)
2. trylogia o Indianach, bardzo smutna: "Złoto Gór Czarnych" też Szklarskich (nie pamiętam już wszystkich tytułów) - przypomniała mi się ostatnio, kiedy oglądałem film HBO BURY MY HEART AT WOUNDED KNEE.
3. komiks: Kajko i Kokosz - nie wiem, skąd ojciec wytrzasnął nam te komiksy, bo tylko jeden tom miałem wycinany z jakiejś gazety.
4. Potop - brak Anusi w ekranizacji do dziś jest dla mnie zagwozdką: dobrze to czy źle.
5. Opowieści z Narni.
6. na koniec Władca Pierścieni (przy tym w ogóle nie rozbudził mojego zainteresowania fantastyką, dopiero A. Sapkowskiemu się udało).
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
- Chłopcy z Placu Broni - F. Molnar (moja ulubiona książka dzieciństwa; ze względu na smutne zakończenie nie dałem rady przeczytać jej więcej niż dwa razy)
Mięczak
Romulus napisał/a:
1. seria o Tomku (Szklarski?), ale nie wszystkie tomy - szczególnie te, kiedy pojawiła się Sally (?)
Miałem to samo - mniej więcej od 5-6 tomu seria straciła na dynamice - może dlatego, że gówny bohater dorastał. No i ten ślub z Sally
Romulus napisał/a:
2. trylogia o Indianach, bardzo smutna: "Złoto Gór Czarnych" też Szklarskich (nie pamiętam już wszystkich tytułów) - przypomniała mi się ostatnio, kiedy oglądałem film HBO BURY MY HEART AT WOUNDED KNEE.
"Orle pióra", "Przekleństwo złota", "Ostatnia walka Dakotów" - faktycznie ta ostatnia cześć jest bardzo smutna, a epilog wręcz wstrząsający. Pamiętam, ze o ile 1 i 2 tom przeczytałem jeden po drugim to już 3 czekam z rok albo dwa. Bałem się czytać o śmierci Indian - szczególnie zapadła mi w pamięć ilustracja pokazująca śmierć wodza Wielkiej Stopy. brrr
Szklarski popełnił jeszcze jedną fajną książkę - i to s-f. Chodzi mi o "Sobowtóra profesora Rawy", w której to powieści genialny polski uczony stworzył androida do złudzenia przypominającego swego twórcę. Fajna rzecz.
Romulus napisał/a:
4. Potop - brak Anusi w ekranizacji do dziś jest dla mnie zagwozdką: dobrze to czy źle.
Z Sienkiewiczem jestem na bakier - szczególnie z "Trylogią"
Do moich lektur z dzieciństwa należały jeszcze:
- podróżnicze reportaże Arkadego Fiedlera
- westerny - ale nie Maya (czytałem tylko jego najkrwawsze dzieła "Ród Rodrigandów") wolałem Wernica, Baxtera, Curwooda
- polska klasyka młodych" Bahdaj, Niziurski, Minkowski, Ożogowska, Liskowacki, "Pan Samochodzik" i wielu innych
- Juliusz Verne - samą "Tajemniczą wyspę" czytałem chyba z 5-6 razy
- "żółte tygrysy" i ine książki opowiadające o II w.ś
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
"Orle pióra", "Przekleństwo złota", "Ostatnia walka Dakotów" - faktycznie ta ostatnia cześć jest bardzo smutna, a epilog wręcz wstrząsający. Pamiętam, ze o ile 1 i 2 tom przeczytałem jeden po drugim to już 3 czekam z rok albo dwa. Bałem się czytać o śmierci Indian - szczególnie zapadła mi w pamięć ilustracja pokazująca śmierć wodza Wielkiej Stopy. brrr
Mięczak.
"Ród Rodrigandów" najkrwawszym dziełem Maya? Chyba tylko ze względu na dlugość serii tj. więcej książek = więcej trupów. Czytałem, lecz po iluś tam tomach znudziłem się i odpadłem.
Szkoda, że nie sięgnąłeś po "Winnetou" (zwłaszcza końcowka zapadłaby Ci w pamięć) czy "Skarb w Srebrnym Jeziorze". Znacznie ciekawsze.
"Ród Rodrigandów" najkrwawszym dziełem Maya? Chyba tylko ze względu na dlugość serii tj. więcej książek = więcej trupów. Czytałem, lecz po iluś tam tomach znudziłem się i odpadłem.
No wiesz - idzie dwóch pozytywnych bohaterów, spotyka 30 przestępców i wszystkich morduje. Pisze morduje z premedytacją - bo strzelanie z krzaków w plecy chyba tak się nazywa. A to dopiero początek - ucinanie kończyn, wyłupianie oczu, torturowanie i zabijanie dziesiątkami oto powszednie przygody bohaterów tego cyklu.
ASX76 napisał/a:
Szkoda, że nie sięgnąłeś po "Winnetou" (zwłaszcza końcówka zapadłaby Ci w pamięć) czy "Skarb w Srebrnym Jeziorze". Znacznie ciekawsze.
"Winnetou" ( i "Olda Surehanda") zacząłem czytać, ale odpadłem po kilkudziesięciu stronach totalnie pognębiony męstwem i honorem poszczególnych bohaterów, którzy byli bardziej papierowi od papieru toaletowego.
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
[i][b] (...) ( i "Olda Surehanda") zacząłem czytać, ale odpadłem po kilkudziesięciu stronach totalnie pognębiony męstwem i honorem poszczególnych bohaterów, którzy byli bardziej papierowi od papieru toaletowego.
Książki, w których bohaterów cechują: prawość, honor i męstwo, są jak najbardziej wskazane dla dzieci.
Kilkadziesiąt stron to za mało, żeby aż tak gruntownie poznać postacie. No, chyba że czytałeś będąc już dużym bobaskiem.
P.S. Prawdziwy mężczyzna nie wstydzi się łez. To, że się przed nimi powstrzymuje, choć "wewnątrz" roni ślozy, nie czyni go twardym, Dobrodzieju. Po cóż udawać i czynić pozory?
Książki, w których bohaterów cechują: prawość, honor i męstwo, są jak najbardziej wskazane dla dzieci.
To juz lepszy był "Gniewko syn rybaka"
ASX76 napisał/a:
Kilkadziesiąt stron to za mało, żeby aż tak gruntownie poznać postacie. No, chyba że czytałeś będąc już dużym bobaskiem.
SPOILERY Z K. MAYa "Winnetou" skończyłem czytać mniej więcej w momencie, kiedy ginie jego ojciec i siostra. Poznać psychikę bohaterów? Przecież oni cały czas byli tacy sami - prawi i dobrzy aż do mdłości. Czytałem to jak miałem 11-12 lat i nie trafiło do mnie. Wolałem G. O. Baxtera - "Tajemniczy szept" czy "Biały brat". Podobna tematyka, ale dużo ciekawsze, a i bohaterzy dużo bardziej realistyczni.
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
Z tego co pamiętam, bohater nazywał się Old Shatterhand, dlatego "wyskoczyłem jak Filip z konopii". Jak się okazuje, nie miałem racji. Pardon.
"Oldów" było u Maya na peczki - Firehand, Shatterhand, Surehand i jeszcze pewnie kilku.
O przypomniałem sobie jedną z najfajniejszych książek z dzieciństwa - "Opowieść o korsarzu Janie Martenie' ("Czarna bandera", "Czerwone krzyże", "Zielona brama"). pióra Janusza Meissnera. Bardzo smutne, ale świetnie się czytało.
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
Ha! To jeszcze Madejowe Łoże, ale autora nie pomnę. Takie zeszytowe wydanie.
Ale chyba kupię sobie Złoto Gór Czarnych Szklarskich. Z sentymentu - bo to była taka inna lektura o Indianach niż wcześniejsze "westerny", czy Karol May (choć w nim też się zaczytywałem, bo ojciec tego na pęczki kupował).
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Ja pamiętam pierwsze książki, które czytała mi mama, można chyba je uznac za pierwsze lektury mojego dzieciństwa:
Tajemniczy Ogród - byłam zachwycona. Na dzień dzisiejszy nie za bardzo pamiętam fabułę tej historii ale jej kilmat. Taki lekko mroczny, magiczny no i właśnie...tajemniczy
Dzieci z Bullerbyn - to mnie z kolei bardzo bawiło. W ogóle nie pamiętam tej książki, kojarzy mi się jakiś wątek o...kozie (wtf?!).
Bracia Lwie Serce Astrid Lindgren. To moja ukochana książka. Opowieśc o dwóch braciach z których jeden (młodszy) jest śmiertelnie chory a drugi ratuje mu życie z pożaru sam przy tym tracąc własne. Wkrótce młodszy chłopiec także umiera i obaj spotykają się w zupełnie innym świecie. W sumie to takie trochę fantasy. Bardzo wzruszające i chyba ulubiona książka mojego dzieciństwa.
Pippi i Ania z Zielonego Wzgórza wkładam je do jednego worka, bo obie mama próbowała mi czytac i na obie strasznie kręciłam nosem. Nie przypadły mi do gustu typowe dziewczyńskie lektury.
Kiedy sama nauczyłam się czytac, pamiętam jak dziś, kiedy podczas pierwszej wizyty w bibliotece moja wychowawczyni z pierwszej klasy wręczyła mi:
Filonek Bezogonek - historia kociaka, któremu przerośnięty szczur odgryzł ogonek . Męczyłam to chyba z tydzień
Karolcia - o dziewczynce, która znalazła niebieski, magiczny koralik. Zupełnie nie pamiętam co robił ten koralik chyba...pozwalał jej fruwac?
Wodnikowe Wzgórze - ryczałam jak bóbr! o królikach.
Później był Harry Potter o którym roztkliwiałam się już w tematycznym wątku no a jako radosna 12 latka zostałam obdarowana przez tatę jego starym kompletem Władcy Pierścieni...
Ha! To jeszcze Madejowe Łoże, ale autora nie pomnę. Takie zeszytowe wydanie.
Walery Przyborowski - ale o ile "zeszytowe" westerny czytałem zzapartm tchem to to mi nie wchodziło.
Romulus napisał/a:
Ale chyba kupię sobie Złoto Gór Czarnych Szklarskich. Z sentymentu - bo to była taka inna lektura o Indianach niż wcześniejsze "westerny", czy Karol May (choć w nim też się zaczytywałem, bo ojciec tego na pęczki kupował).
Teraz Szklarski już by się chyba nie przebił - za dużo u niego opisów i naukowych wywodów np o florze i faunie. Dla mnie dzieciaka z wielkiego miasta, który był spragniony egzotyki to była rewelacja, ale dzisiejsza dzieciiarnia dużo bardziej ceni sobie szybką akcję.
Rapsodia napisał/a:
Dzieci z Bullerbyn - to mnie z kolei bardzo bawiło. W ogóle nie pamiętam tej książki, kojarzy mi się jakiś wątek o...kozie (wtf?!).
Kózka, piesek i kawałek kiełbasy dobrze obsuszonej - książka rzekłbym "kultowa"
Rapsodia napisał/a:
Filonek Bezogonek - historia kociaka, któremu przerośnięty szczur odgryzł ogonek . Męczyłam to chyba z tydzień
Czy ktoś widział kotka, kotka bez ogonka jak się ta ciamajda gdzieś tu smętnie błąka?
Hicior to był.
Rapsodia napisał/a:
Karolcia - o dziewczynce, która znalazła niebieski, magiczny koralik. Zupełnie nie pamiętam co robił ten koralik chyba...pozwalał jej fruwać?
Spełniał wszystkie życzenia, ale z każdym stawał się coraz bladszy. I mówił, kiedy się go ..myło.
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
Podziwiam za bezbłędną znajomośc lektur dziecięcych Przypomniał mi się Filonek...jakiż on był rozkoszny!
Bo w każdym facecie tkwi małe dziecko No i te książki na tyle zwichrowały mi psychikę, ze będę je zawsze pamiętam.
O i kolejna mi się przypomniała "Puc, Bursztyn i goście" - boska książka o psach.
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
Babcia dała mi pieniadze żebym sam sobie coś kupił....wróciłem rozradowany z "lalka na łańcuchu" ( Chyba Alistair maclean ) - wiek... 5 lat... Jej mina bezcenna
_________________ Tak samo chłodno spójrz
Na życie i na śmierć.
Nie wstrzymuj konia, jedź!
Oj, w dzieciństwie gruntownie przerobiłem twórczość A. MacLeana. Czytałem wszystko tego autora, co tylko wpadło mi w rączki. Najmilej wspominam: HMS Ulisses, Stacja Arktyczna Zebra, Noc bez brzasku, Siła strachu, Tylko dla orłów...
Do poprzedniej listy książek dopisuję także:
- Złoto z Porto Bello (w zeszytach)
- powieść historyczną Czerwony Sokół
- Wodzu, wyspa jest twoja (ale szkoda, przeczytałem tylko jedną część, a i to nie pierwszą)
- Szwedzi w Warszawie (inne pozycje też pewnie były, ale nie pamiętam tytułów)
MacLean, Ludlun, Forbes,Higgins , potem Cussler - to czytałem tak mniej więcej w wieku 13-16 lat. W tym samym czasie zaczepiłem o horror.
Sklonowałeś moją drogę czytelniczą w tym zakresie. 16 lat to już bardzo "emerytalne" dzieciństwo.
Tak się złożyło, że książki Forbesa i Cusslera jakoś nie przypadły mi do gustu. Bardziej wolałem MacLeana i Ludluma. Ten drugi również był płodny... pisarsko. Spośród książek Roberta najmilej wspominam trylogię o J. Bourne. Inne już tak dobre nie były.
W jednym z utworów (nie o J.B.) była całkiem ostra scena gwałtu (ich kilku, ona jedna).
Z twórczości J. Higginsa (ów jegomość może robić za wzór książkoroba) najbardziej spodobały mi się: Orzeł wylądował i Modlitwa za konających.
Sensację ze sporą dawką erotyki pisał Gerard de Villiers. Drugi element wychodził mu lepiej.
Ponadto "zaliczyłem":
- J. Oakley - "Zawodowcy"
- Ch. Sherlock - "Poranek hieny"
- K. Goddard - "Pochodnia zemsty"
- R. Thorp - "Szklana pułapka"
- D. Dye - "Pluton"
- F. Forsythe - "Dzień Szakala"
- T. Clancy - "Polowanie na Czerwony Październik" (tutaj skończyło się na dobrych chęciach, nie doczytałem do końca)
Na pewno czytałem coś z kryminałów Chmielewskiej i Chandlera, ale nawet nie pamiętam co to było.
Był taki czas, gdy horrory czytywałem namiętnie: King, Masterton, H.A. Knight, G. Smith, P. Wilson, J. Herbert (nie podpasował), A.D. Fostera (napisał książki o "Obcym" - Nostromo)...
Sklonowałeś moją drogę czytelniczą w tym zakresie. 16 lat to już bardzo "emerytalne" dzieciństwo.
Większość tych książek ukazała się u nas po 1989 roku - miałem wtedy 13 lat. A zachłyśnięcie tego typu literaturą potrwało u mnie jeszcze z 5-6 lat. Potem schematyzm kolejnych powieści (szczególnie Higginsa) skutecznie mi obrzydził ich czytanie .
ASX76 napisał/a:
W jednym z utworów (nie o J.B.) była całkiem ostra scena gwałtu (ich kilku, ona jedna).
"Przesyłka z Salonik" - scena w samolocie.
ASX76 napisał/a:
Z twórczości J. Higginsa (ów jegomość może robić za wzór książkoroba) najbardziej spodobały mi się: Orzeł wylądował i Modlitwa za konających.
Bo to chyba najlepsze (najciekawsze) książki w jego twórczości. Podobały mi się jeszcze "Kryptonim Walhalla" (zagadka zniknięcia Bormana), "Gniew boży" (lata 30-te i bojownik IRA w Meksyku), "Płacz myśliwego".
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
O i kolejna mi się przypomniała "Puc, Bursztyn i goście" - boska książka o psach.
A w rezultacie mój pies zwał się Puc xD
Ja bardzo lubiłam książkę o syrence, która zakochała się w księciu. Udała się do jakiejś czarownicy, która odebrała jej głos a w zamian dała nogi. Konkretnego zakończenia nie pamiętam, ale coś mi się kołacze po głowie, że było smutne.
Kojarzy ktoś?
_________________ "Puść go i nie trzymaj
Nie skręcaj, nie naginaj
Capniesz go za łachy, będzie wierzgał, fikał
Przez palce wyciekał
Bo ten który minął, do ciebie nie należał
I ten który nadejdzie, także twój nie będzie (...)"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum