Bardzo mi miło, że się Galeony Wojny podobały Ja właśnie skończyłem mikropowieść z cyklu o Villonie i siadam teraz do książki o wojnach polsko-moskiewskich. Czyli zaczynam wreszcie pisać Samozwańca.
Jak tak opisywałem z detalami dawne okręty w Galeonach, tak w Samozwańcu opiszę konie staropolskie.
Bardzo mi miło, że się Galeony Wojny podobały Ja właśnie skończyłem mikropowieść z cyklu o Villonie i siadam teraz do książki o wojnach polsko-moskiewskich.
Zgaduje, że ukaże się w jakiejś antologii rodem z Fabryki Słów? Czy może krótki romans z NF lub SFFiH?
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
"Czarna bandera" Jacka Komudy to zbiór sześciu opowiadań "z piracką flagą" w tle. Zbiór przyznaję bardzo dobry (mnie najbardziej podobały się dwie pierwsze opowieści, ale pozostałe też były jak najbardziej ok).
Komuda stworzył ciekawy, wciągający i bardzo sprawnie napisany zbiór.
Patrząc pod kontem stricte rozrywkowym to zaiste lektura przednia.
Wszystkim szukającym lekkiej, sprawnie napisanej i wciągającej literatury rozrywkowej mogę zbiór Komudy serdecznie polecić.
_________________ Płyńcie łzy moje poprzez smutku knieje! Wygnani na wieki, niechże was opłaczę; Gdzie czarny ptak nocy haniebną pieśń pieje, Tam dni pędzić będą tułacze.
------------------
Bylem akurat po napisaniu i obroniie pracy mgr o Prusach i Inflantach, wiec z zainteresowaniem siegnalem po Galeony. Z pewna obawa przynam się bo Wilczego gniazda nie udało mi sie doczytac. A tu niespodzianka - spodobały mi sie Galeony Zwłaszcza nawiązanie do tematyki gdańskiej, portowej wielkiego handlu i polityki. Świetne sensacyjne ksiazki, jesli o mnie chodzi poczytalbym wiecej o tematyce morskiej. Może obrona jakiejś twierdzy? Np Kokenhauzen? Dynemunt? Po lekturze Galeonow siegne na bank po inne ksiazki tegoż autora oby okazalo sie ze Galeony to nie wypadek przy pracy
SPOILER Z "GALEONÓW WOJNY"
ps. szkoda że J.K. nie skorzystal z licentia poetica i uśmiercił Dickmana
"Czarna Bandera" za mną i się na niej nie zawiodłem. Dostałem to, czego się spodziewałem. Czyli fajne i proste opowiadania o piratach i morzach w ogóle. Dużo akcji i niejedno zaskoczenie. Czuć wręcz w powietrzu zapach morza i prochu. Opowiadania trzymały w miarę równy poziom, co jest bardzo fajne. Najbardziej jednak przypadł mi do gustu "Czarny Heban" ze wskazaniem na zakończenie. Nie spodobało mi się "Na Szlaku Chwały, Krwi i Złota". Nie pasowało mi do klimatu i było nieco naciągane. Zawiodłem się na zakończeniu. Reszta opowiadać była dobra.
Podoba mi się styl w jakim pisze Jacek. Przez to szybko przebiega się przez fabułę i można się nieźle bawić. Książęce mogę dać 7/10.
Podobała mi się.
Ta mikropowieść znajdzie się w nowej książce o Vilonie czy też takowa nie powstanie i jedyny sposób na jej przeczytanie to ta antologia?
Najnowsza książka o Villonie właśnie powstała i poszła już do składu - ukaże się pod koniec listopada tego roku. Będzie nosiła tytuł Herezjarcha. To zbiór 4 mikropowieści, z których tylko jedna była dotychczas publikowana - w antologii AD XII.
Scypion napisał/a:
Może obrona jakiejś twierdzy? Np Kokenhauzen? Dynemunt? Po lekturze Galeonow siegne na bank po inne ksiazki tegoż autora oby okazalo sie ze Galeony to nie wypadek przy pracy
W planach na przyszły rok (jak dobrze pójdzie) jest prequel Galeonów Wojny, czyli prawdziwa historia Marka Jakowskiego (który nota bene jest postacią historyczną). Ale to jeszcze historia na przyszłość. Na razie muszę jak najszybciej skończyć Samozwańca, tom I
Tigana napisał/a:
"Wilcze gniazdo" - FS pisze, że to nowe wydanie - Jacku drogi - to wybieg wydawnictwa czy cosik pozmieniałeś w swojej debiutanckiej powieści?
Żeby pozmieniać coś w Wilczym Gnieździe, musiałbym praktycznie napisac je od nowa. To jest po prostu wznowienie (3 wydanie) z kilkoma poprawkami. Nie wiedziałem do końca, czy warto tę powieść wznawiać, jednak opinia Dukaja, któremu się ta powieść podobała, sprawiła, ze jednak zgodziłem się na kolejny dodruk
Najnowsza książka o Villonie właśnie powstała i poszła już do składu - ukaże się pod koniec listopada tego roku. Będzie nosiła tytuł Herezjarcha. To zbiór 4 mikropowieści, z których tylko jedna była dotychczas publikowana - w antologii AD XII.
No to genialnie - już nie mogę się doczekać.
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
Najnowsza książka o Villonie właśnie powstała i poszła już do składu - ukaże się pod koniec listopada tego roku. Będzie nosiła tytuł Herezjarcha. To zbiór 4 mikropowieści, z których tylko jedna była dotychczas publikowana - w antologii AD XII.
To mnie bardzo cieszy. Ja mam też pytanie, gdzie będzie Villon? Paryż już chyba odpada, co? I czy powieści będą chronologicznie, czy można natrafić na historię sprzed "Imienia bestii" i ogólnie proszę o więcej szczegółów. A może jakiś fragmencik?
Jacek L. Komuda napisał/a:
W planach na przyszły rok (jak dobrze pójdzie) jest prequel Galeonów Wojny, czyli prawdziwa historia Marka Jakowskiego (który nota bene jest postacią historyczną). Ale to jeszcze historia na przyszłość. Na razie muszę jak najszybciej skończyć Samozwańca, tom I
To pierwsze może być bardzo ciekawe. Znowu marynistyka jak widzę. Chyba złapałeś bakcyla.
Jacek L. Komuda napisał/a:
o jest po prostu wznowienie (3 wydanie) z kilkoma poprawkami.
No trochę szkoda, ale może znowu się zainteresuję.
Na wstępie chciałem pogratulować Panu dotychczasowej pracy. Spędziłem z tymi książkami wiele wesołych godzin.
Ale do rzeczy. Pierwszą Pana książką, którą miałem okazję przeczytać był "Diabeł..." i chyba dzięki temu tak przypadły mi Pana dzieła do gustu. Jednak jak każdy czytelnik mam swoje uwagi. Sprawa już chyba poruszana, czyli 'brak heroizacji' o którym to wydawnictwo tyle pisze. Czy nie jest to lekka hiperbolizacja? Nie można nie zauważyć, że w swoich utworach ukazuje Pan szlachtę jednak w dość pozytywnym świetle. Secundo, kwestia obszerności książek. Nie wiem jak wyglądają umowy z wydawnictwem, ale warto zauważyć, że 30 zł za książkę jak dla studenta (a tym mam hmm.. przyjemność być) to już dość dużo. Klient płacąc tą kwotę chciałby otrzymywać oczywiście jak najwięcej. Książka o Stadnickim to już na realia FS dość obszerne dzieło, ale czy czasem ostatnio nie wydaje się Pana książek coraz cieńszych i cieńszych? Proszę dać nam się nacieszyć Pana bohaterami na jak największej liczbie stron . I ostatnia moja uwaga... Niektóre zwroty czy sceny są jakby żywcem wyciągnięte z Sienkiewicza. Przynajmniej ja odniosłem takie wrażenie (np. scena w "Bohunie" gdy kozactwo nazywało się wzajemnie "Jaśnie Oświeconymi" lub nazwa rozdziału "Buntownik, nie rotmistrz" w ostatnim opowiadaniu z "Czarnej Szabli" wybitnie kojarzą mi się z "Ogniem i Mieczem", chociaż nie wiem o ile treść książki miesza mi się z adaptacją filmową). Myślałem, że stroni Pan od wzorowania się na tym autorze.
Co zaś się tyczy zapowiedzi, o których to tu przeczytałem... "Samozwaniec" zapowiada się oczywiście ciekawie, ale niepokoi mnie ten 'tom 1'. Osobiście ucieszyłbym się bardziej z pojedynczego, lecz rozbudowanego dzieła. Prequel "Galeonów Wojny" też zapewne będzie interesujący, choć sam bardziej lubię Pana książki 'szlacheckie' niż marynistyczne. O "Herezjarsze" (dobrze odmieniłem? ) ciężko mi się wypowiedzieć, bo nie miałem okazji przeczytać "Imienia Bestii".
Tyle jeśli chodzi o me osobiste uwagi i mą własną ciekawość.
Na wstępie chciałem pogratulować Panu dotychczasowej pracy. Spędziłem z tymi książkami wiele wesołych godzin.
Bardzo mi miło, mam nadzieję, że Pana nie zawiodę w przyszłości
Cytat:
Ale do rzeczy. Pierwszą Pana książką, którą miałem okazję przeczytać był "Diabeł..." i chyba dzięki temu tak przypadły mi Pana dzieła do gustu. Jednak jak każdy czytelnik mam swoje uwagi. Sprawa już chyba poruszana, czyli 'brak heroizacji' o którym to wydawnictwo tyle pisze. Czy nie jest to lekka hiperbolizacja? Nie można nie zauważyć, że w swoich utworach ukazuje Pan szlachtę jednak w dość pozytywnym świetle.
Oczywiście, ze w pozytywnym, przecież ja wielce miłuję kulturę szlachecką. Tyle, że podkreślam zupełnie inne aspekty życia naszych przodków, niż Sienkiewicz - a więc postawy awanturnicze, zawadiackie i warcholskie. To ludzie z kręgów wychowani niewolniczo na Sienkiewiczu uważa, że jeśli ktoś nie będzie pisał, że szlachta polska tylko leżała krzyżem i robiła dzieci, to od razu wróg polskości i Rzeczypospolitej.
Cytat:
Secundo, kwestia obszerności książek. Nie wiem jak wyglądają umowy z wydawnictwem, ale warto zauważyć, że 30 zł za książkę jak dla studenta (a tym mam hmm.. przyjemność być) to już dość dużo. Klient płacąc tą kwotę chciałby otrzymywać oczywiście jak najwięcej. Książka o Stadnickim to już na realia FS dość obszerne dzieło, ale czy czasem ostatnio nie wydaje się Pana książek coraz cieńszych i cieńszych?
Niestety nie ma wpływu na politykę wydawnictwa. Galeony Wojny miały być po prostu jedną bardzo grubą książką (mniej wiecej taki Lód Dukaja). Niestety wydawca zdecydował inaczej i niewiele miałem do powiedzenia jednak wydanie Galeonów w jednej książce sprawiłoby, że kosztowałaby grubo ponad 50 zł. Co nie jest jednorazowo bagatelnym wydatkiem dla studenta.
Cytat:
I ostatnia moja uwaga... Niektóre zwroty czy sceny są jakby żywcem wyciągnięte z Sienkiewicza. Przynajmniej ja odniosłem takie wrażenie (np. scena w "Bohunie" gdy kozactwo nazywało się wzajemnie "Jaśnie Oświeconymi" lub nazwa rozdziału "Buntownik, nie rotmistrz" w ostatnim opowiadaniu z "Czarnej Szabli" wybitnie kojarzą mi się z "Ogniem i Mieczem", chociaż nie wiem o ile treść książki miesza mi się z adaptacją filmową). Myślałem, że stroni Pan od wzorowania się na tym autorze.
To nie są sceny z książki, ale z filmu, to po pierwsze. Poza tym co mam rozumieć pod określeniem - wzorowanie się? To, że zacytuje - często złośliwie jakąś sentencję z Henryka S.? Często to robię z przekory i żeby dworować sobie z moralności i mentalności tego pisarza.
Cytat:
Co zaś się tyczy zapowiedzi, o których to tu przeczytałem... "Samozwaniec" zapowiada się oczywiście ciekawie, ale niepokoi mnie ten 'tom 1'. Osobiście ucieszyłbym się bardziej z pojedynczego, lecz rozbudowanego dzieła.
Proszę mi wierzyć, że 1 tom będzie grubości co najmniej
Cytat:
Diabła Łańcuckiego
. W tej chwili treatment 1 tomu liczy sobie 36 punktów. W przypadku całych Galeonów, liczył sobie 32
Cytat:
Prequel "Galeonów Wojny" też zapewne będzie interesujący, choć sam bardziej lubię Pana książki 'szlacheckie' niż marynistyczne. O "Herezjarsze" (dobrze odmieniłem? ) ciężko mi się wypowiedzieć, bo nie miałem okazji przeczytać "Imienia Bestii".
Nie mogę niestety pisać samych tylko książek o Rzeczypospolitej szlacheckiej, bo by się one w koncu znudziły czytelnikowi. Dlatego sięgnąłem po marynistykę. jest też inny powód - ponieważ wszystkie opowiadania i powieści o I RP sprzedają się świetnie, inni autorzy rzucili się na tę tematykę jak robactwo na trupa Nie mam przecież praw autorskich na kulturę szlachecką, więc wkrótce pojawi się sporo różnych utworów o szlachcie polskiej. Ale książki historyczne o szlachckie polskiej nie jest trudno napisać - wystarczy Sienkiewicza przeczytać - tak przynajmniej wydaje się niektórym. Natomiast, napisać książkę marynistyczną o dawnym żęglarstwie, opisać sztagi, brasy, szoty, kontrfały, to już nie takie proste Ciekaw jestem, czy znajdzie się ktoś, kto napisze jakąś książkę o polskiej flocie w XVII wieku?
Zdaje się, że Toudislaw chciał jakiś fragmencik Herezjerchy. Proszę bardzi - pierwszy raz publikowany fragment najlepszego opowiadania o Villonie, jakie napisałem do tej pory:
Pierwszy cios pięści Villona posłał murwę prosto w błoto ulicy. Upadła bezradnie, niby szmaciana lalka ciśnięta ręką złośliwego bachora. Potoczyła się pod parkan z gnijących desek, zanim legła na posłaniu z błota - śmierdzącej wydzieliny przetrawionej w przepastnych trzewiach Paryża. Składającej się ze zgniłych zwierzęcych patrochów, rzepy, brukwi, tudzież krowiego i ludzkiego łajna, rozsławiającego miasto na dobrą milę przed ujrzeniem bram, bo na taką właśnie odległość rozchodził się smród fekaliów.
Biedna stara Colette… Miała dwadzieścia osiem wiosen, a już jej uśmiech był szczerbaty niby blanki królewskiej faworyty Bastylii, oddech zaś cuchnący niczym
jatki mięsne w upalny dzień. Gruba warstwa bielidła i barwiczki nie były w stanie ukryć licznych krost na obliczu, które w świetle latarni wyglądało niczym kawałek skóry zdjęty z pleców trędowatego. Colette nie była już zwinną charcicą zaprawioną w ulicznych gonitwach o względy pięknych gachów z brzęczącymi sakiewkami. Od lat zamiast giermków, rycerzy i diuków, czy chociaż plebanów, łowiła jedynie podstarzałych, cuchnących brudem i smołą plebejów, przedmiejskich parobków, pijanych czeladników i flisów.
Villon kopnął ją z całej siły, zwiniętą w kłębek, zmiękczającą łzami stertę końskiego nawozu. Zrobił to bardziej na pokaz, niż z chęci zadawania dodatkowego cierpienia. Po prostu musiał pokazać sześciu pozostałym ladacznicom, śledzącym tę scenę ze strachem, że to on jest tutaj panem. A jego sumienie stało się równie zatwardziałe, co kamienne mury prefektury Chatelet, z której wychodziło się zwykle nogami do przodu, albo wyjeżdżało na dwukołowym rydwanie prosto w objęcia pani szubienicy. Udowodnić, że tu, w śmierdzących zaułkach Glatigny na paryskim Cite, pięść i sztylet poety ustanawiają prawo skuteczniej, niż miejski prefekt oraz jego armia konnych i pieszych pachołków.
Przeklęte narożnice musiały się bać. Inaczej wywracał się i brał w łeb cały porządek rzeczy, ustalony przed rokiem na tej ulicy przez Villona i Cargasa, równie sprawny i doskonały, co państwo Boże opisane przez świętego Augustyna. Inaczej waliła się w gruzy hierarchia, w której oni dwaj byli holieurs – opiekunami i przyjaciółmi narożnic i stali na samym szczycie piramidy plugawej rozpusty. Ich przyjaźń zaś rzeczone murwy opłacały każdego poniedziałku sumami od dwóch do sześciu solidów paryskich.
Villon i jego kompan zaprowadzili porządek dość surowymi metodami – gdyż w tym miejscu i w tym czasie tylko takie odnosiły skutek. Wystarczyło pchnąć cinquedeą dwóch innych stręczycieli, obić żebra i opłacić kilku gburowatych karczmarzy oraz pachołków, na koniec zaś utopić w Sekwanie pewną córeczkę ulicy, która okazała się dość nieroztropna, aby wzgardzić opieką zacnego bakałarza nauk wyzwolonych – Franciszka Villona - i poszukać sobie innego sutenera. Jak łatwo się można domyślić, okazało się to bardziej niż nierozsądne.
Sapiący i śmierdzący wonią zjełczałego sadła Cargas, pochylił się nad Colette, dobył krótkiego quillona, szarpnął nierządnicę za czepiec, poderwał głowę w górę i przyłożył ostrze do gardła.
- Marote z Chartres zwana Marie – warknął Villon. – A także Marion Madeleine du Pont zwana Pikardką. Najlepsze fillettes de vie z mojej trzódki! Gdzie one są, stara małpo? Dokąd poszły? Uciekły? Chorują?! Musiałaś coś o nich słyszeć!
- Nic – zaszlochała trzęsąca się Colette. – Na mękę świętej Małgorzaty! Jezusie, Maryjo, Panienko przenajświętsza...
- Kiedy widziałaś je po raz ostatni? – Villon był podejrzliwy, jak śledczy pies prefekta. - Przecie stały tu każdego wieczora! Tu, dokładnie w tym miejscu – palec wskazujący Villona powędrował w górę i w dół wskazując poszczerbiony brukowiec sterczący jak wyspa w morzu odpadków. – To były prawdziwe papużki-nierozłączki! Małe sodomitki! Safona w dwojga postaciach! Widziałem je z wami dwie niedziele temu, na święto Nawiedzenia Najświętszej Maryi.
- One znikły… Bez śladu!
- Łżesz! – warknął Villon i skinął na Cargasa, który zdzielił starą lampucerę w ciemię rękojeścią sztyletu, a potem wstał i dodał gratis kilka kopniaków. Ostatni trafił Colette w twarz. Ladacznica jęknęła, splunęła ułamanym zębem. Zbita, zakrwawiona, w porwanej houppelande i postrzępionym czepcu wyglądała niczym stara, kwicząca szkapa wleczona do końskiej rzeźni. Zwiędła jak badyle pod śniegiem; wytarta i zajeżdżona niczym główna ulica miasta.
- Marote i Marion! – powtórzył Villon. – Która z was coś o nich słyszała?! Mówcie!
Te dwie hoże dziewoje były warte więcej, niż cała czereda stojących przed nim publicznych kokocic razem z ich wrzodami. Dopóki zaginione uśmiechały się wdzięcznie do klientów pod kościołem Saint Germain le Vieux, przynosiły Villonowi coniedzielny utarg w wielkości dziesięciu florenów! A jeśli w danym tygodniu przypadało kościelne święto lub uroczysty wjazd króla, biskupa czy kardynała, intrata owa podwajała się, a nawet potrajała. Do stu fur czarcich pyt! Co stało się z tymi dziewczynami? Villon wątpił, aby ośmieliły się umknąć pod opiekę innego houlieurs. Podejrzewał raczej, że ich zniknięcie miało związek z dziką furią innych narożnic, mających dziesięć razy mniej szczęścia do łapania możnych klientów, a w zamian za to przynajmniej dwakroć tyle lat na karku.
Colette już nie wyła. Szlochała pełznąc przez błoto i końskie łajno, wystawiając cierpliwy grzbiet na kułaki Cargasa, który bił ją, kopał, pluł z pogardą i znowu zaczynał wszystko od początku.
- O, jakże piękne byłyście, przyjaciółki moje – rzekł Villon wspominając posągową urodę młódek Marote i Marion. – Oczy wasze jak gołębice, włosy jak stado kóz, falujące w górach Gileadu. Zęby wasze jak stado owiec strzyżonych, gdy wychodzą z kąpieli…
- Ja nie wiem… Nie wiem! – jazgotała szczerbata, śmierdząca i pomarszczona Colette. – Nie bijcieeeee… Proooszę…
- Jak wstęgi purpury wargi wasze, piersi zaś jakoby dwoje koźląt, bliźniąt gazeli, co pasą się wśród lilii. Całe piękne byłyście przyjaciółki moje. I nie było w was skazy. Przyjdźcie z Libanu oblubienice… Stąpcie ze szczytu Amanu, z wierzchołka Seniru i Hermonu, z jaskiń lwów, z gór lampartów…
Cargas znowu poderwał w górę zakrwawioną, posiniaczoną , rozkudłaną głowę Colette. Sztylet zabłysnął w świetle migocącej latarni, kiedy jego ostrze powędrowało w stronę oka.
- Przestańcie ją bić! – krzyknęła jedna z zatrwożonych ladacznic. – Przestańcie ją męczyć, oprawcy! Wy kpy i diabelscy synowie! Ona nic nie wie! Ja wam… powiem… Wszystko!
Nie mogę niestety pisać samych tylko książek o Rzeczypospolitej szlacheckiej, bo by się one w koncu znudziły czytelnikowi. Dlatego sięgnąłem po marynistykę. jest też inny powód - ponieważ wszystkie opowiadania i powieści o I RP sprzedają się świetnie, inni autorzy rzucili się na tę tematykę jak robactwo na trupa
A mnie się podoba takie urozmaicenie. Trochę tego, trochę tamtego, przez to jest ciekawiej i widać, że autor nie tylko na jednym się zna. No i cieszy mnie, że Polscy autorzy piszą w polskich klimatach a nie w jakiś zmyślonych, byle tylko nie czuć było że to coś z naszego podwórka.
A może jeszcze jakaś powieść średniowieczna? Bo Villon wychodzi znakomicie. To może coś podobnego, co działoby się w Polsce? Nie wierzę, że my nie mieliśmy swoich szubrawców i wagabundów.
Jacek L. Komuda napisał/a:
W tej chwili treatment 1 tomu liczy sobie 36 punktów. W przypadku całych Galeonów, liczył sobie 32
Z tego co słyszałem to podział na tomy to też podział na etapy historyczne. No bo Dymitriady to spory okres do opisania.
Jacek L. Komuda napisał/a:
Zdaje się, że Toudislaw chciał jakiś fragmencik Herezjerchy. Proszę bardzi - pierwszy raz publikowany fragment najlepszego opowiadania o Villonie, jakie napisałem do tej pory:
Oczywiście, ze w pozytywnym, przecież ja wielce miłuję kulturę szlachecką. Tyle, że podkreślam zupełnie inne aspekty życia naszych przodków, niż Sienkiewicz - a więc postawy awanturnicze, zawadiackie i warcholskie. To ludzie z kręgów wychowani niewolniczo na Sienkiewiczu uważa, że jeśli ktoś nie będzie pisał, że szlachta polska tylko leżała krzyżem i robiła dzieci, to od razu wróg polskości i Rzeczypospolitej.
Hmmm... Źle mnie Pan zrozumiał. Oczywiście i mnie podoba się kultura szlachecka, ale czy to także nie ona sprowadziła problemy na Rzeczpospolitą? W sensie: każdy z nas chciałby żyć sobie jak dzisiejszy poseł, ale gdyby nagle wszyscy tak zaczęli żyć to byśmy mieli katastrofę narodową. Mam nadzieję, że dobrze Pan odczyta intencje stojące za tymi pewno nie najlepiej dobranymi słowy.
Jacek L. Komuda napisał/a:
To nie są sceny z książki, ale z filmu, to po pierwsze. Poza tym co mam rozumieć pod określeniem - wzorowanie się?
A zatem z filmu. Czyli jednak pamięć nie ta u mnie co być powinna . Może źle się wyraziłem... Nie 'wzorowanie' co może lepiej 'nawiązywanie'. Ale skoro traktuje to Pan raczej jako małą kpinę z pana S. to w porządku .
Jacek L. Komuda napisał/a:
Nie mogę niestety pisać samych tylko książek o Rzeczypospolitej szlacheckiej, bo by się one w koncu znudziły czytelnikowi.
Nie każdemu (czyt. mnie nie ). W końcu, niezależnie od minusów, to były lepsze czasy niż mamy teraz.
Jacek L. Komuda napisał/a:
Co nie jest jednorazowo bagatelnym wydatkiem dla studenta.
Ano racja, to jest jakaś paleta piwka lub 2 już nie najgorsze miodki pitne
Pozostaje życzyć wielu pomysłów i szlacheckiej fantazji!
W końcu, niezależnie od minusów, to były lepsze czasy niż mamy teraz.
Dla szlachty na pewno, ale czy dla zwykłych mieszczańskich łyków - tu już bym polemizował, lecz może w jakimś wątku historycznym by nie zaśmiecać tego topicu porównywaniem okresu pierwszej a trzeciej Rzeczpospolitey.
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
kładka do najnowszej powieści Jacka Komudy. Przystojniaczek
Okładka mi się nie podoba. Nie ze względu na super przystojnego pana ale na kolor tła który psuje całość.
Ważna jest jednak treść a ja lubię opowiadania o Vilonie. Opowiadanie tytułowe było już publikowane więc można się domyśleć, że całość będzie bardzo dobra. Ja kupię na pewno tylko nie wiem kiedy bo lista KUPIC robi się za długa jak na mój chudy portfel.
Jacku a może jakiś kawałek żeby smaczka zrobić. O czym to będzie ?
Nie wiem czy było to podawane wcześniej, ale na stronie Fabryki znalazłem nowa okładkę Wilczego gniazda. Czyli szykuje się wznowienie.
Było. Nawet się Jacka pytałem, jak bardzo będzie zmienione te wydanie, bo gdzieś znalazłem adnotacje "wydanie poprawione".
A 6 listopada Jacek nawiedzie Wilanów i wedle zapewnień FS ma uchylić rąbka tajemnicy dotyczącego "Herezjarchy". Premiera tego ostatniego to ponoć 21 listopada.
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
Zapisuję się do obozu czekającego na nowe przygody Villona
W szlacheckich książkach jakby ubyło nieco fantastyki. To stała tendencja, czy może jednak jakiś fantastyczny klimat powróci?
cos jak widze to samozwańca nie ma w zapowiedziach. czy Fabryka się opóźnia czy tom jeszcze nie skończony ?
Jak rozmawiałem z Jackiem gdzieś miesiąc temu chyba (czas mi szybko ucieka ostatnio, więc mogło to być dawniej), to mówił że jeszcze nie skończył zbierać materiałów. Wnioskuję więc, że książka nie trafi do sprzedaży szybciej niż w połowie 2009.
Ale nie czytałem Imienia bestii to nic mi z Herezjarchy. Ale może do gwiazdki zdąże nadrobić lekturowe zaległości i będzie w porządku. a tak wogóle to Komuda Rulez
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum