jest klika bzdurnych rzeczy - silni Hiszpanie atakują miętkich indiańców (zaskoczenie co ...) - ja im piszę: pomożemy. Ale nie - honorowo nie podpiszą żadnego paktu. CHyba że im jeszcze dopłacę.
Trochę te państwa-miasta są za silne, i imo za dużo ich na planszy
jest klika bzdurnych rzeczy - silni Hiszpanie atakują miętkich indiańców (zaskoczenie co ...) - ja im piszę: pomożemy. Ale nie - honorowo nie podpiszą żadnego paktu. CHyba że im jeszcze dopłacę.
Może was różnić kilka rzeczy i Cię po prostu nie lubią i traktują Twoją pomoc jak bratnią pomoc ZSRR.
Jeśli masz słabszą armię lub w danej chwili nie zagrażasz bezpośrednio któremuś z ich miast, nie podpiszą taniego pokoju. Jednak jeśli stwarzasz realne zagrożenie, że w ciągu kilku rund jesteś w stanie zdobyć miasto (zależy też od jego "wartości") to potrafią zgodzić się na spory trybut (rekordowo ktoś dawał mi ponad 200złota/rundę plus wszystko co tam mieli w rozmaitych surowcach, ale oczywiście olałem i dorżnąłem).
Trojan napisał/a:
Trochę te państwa-miasta są za silne
nie są, są słabe jak dzieci, poza tym jest wiele lepszych zastosowań niż podbijanie ich (np. starasz się jak najszybciej zostać suwerenem jednego lub dwóch, robisz pobór armii i nagle stajesz się potęgą militarną, którą wysyłasz na najbliższego sąsiada (dobrze jeśli walczy już z kimś innym)). I jak jesteś sprytny to masz gratis kilka miast i armię weteranów której należy wyznaczać kolejne cele.
jest klika bzdurnych rzeczy - silni Hiszpanie atakują miętkich indiańców (zaskoczenie co ...) - ja im piszę: pomożemy. Ale nie - honorowo nie podpiszą żadnego paktu. CHyba że im jeszcze dopłacę.
Może was różnić kilka rzeczy i Cię po prostu nie lubią i traktują Twoją pomoc jak bratnią pomoc ZSRR.
Jeśli masz słabszą armię lub w danej chwili nie zagrażasz bezpośrednio któremuś z ich miast, nie podpiszą taniego pokoju. Jednak jeśli stwarzasz realne zagrożenie, że w ciągu kilku rund jesteś w stanie zdobyć miasto (zależy też od jego "wartości") to potrafią zgodzić się na spory trybut (rekordowo ktoś dawał mi ponad 200złota/rundę plus wszystko co tam mieli w rozmaitych surowcach, ale oczywiście olałem i dorżnąłem).
Trojan napisał/a:
Trochę te państwa-miasta są za silne
nie są, są słabe jak dzieci, poza tym jest wiele lepszych zastosowań niż podbijanie ich (np. starasz się jak najszybciej zostać suwerenem jednego lub dwóch, robisz pobór armii i nagle stajesz się potęgą militarną, którą wysyłasz na najbliższego sąsiada (dobrze jeśli walczy już z kimś innym)). I jak jesteś sprytny to masz gratis kilka miast i armię weteranów której należy wyznaczać kolejne cele.
na początku są mocne - pierwsze Boskie Buenos podbijałem i podbijałem, nie miałem mocy przerobowych i trwało to aż do legionów
oczywiście że lepiej wykorzystać do cna niemców pobiłem siłami Ccośtam, sam przesyłając tylko przestrzały Legion i jazdę. Tak teraz myślę ze można ich wysłać na stracenie a potem wejść cały na biało do pustego miasta
jak zdobyć wpływy polityczne ? bo po ostatnim głosowaniu (kongresu - no bzdurne, ale można to jeszcze łyknąć) wyprułem się obronnie, a przez to że zająłem Akwizgran (-5/r) to wylądawałem na 0 wpływów.
jeszcze nie poruszam się swobodnie w budowach dzielnic
na początku są mocne - pierwsze Boskie Buenos podbijałem i podbijałem, nie miałem mocy przerobowych i trwało to aż do legionów
bez sensu
Trojan napisał/a:
oczywiście że lepiej wykorzystać do cna niemców pobiłem siłami Ccośtam, sam przesyłając tylko przestrzały Legion i jazdę. Tak teraz myślę ze można ich wysłać na stracenie a potem wejść cały na biało do pustego miasta
Nie bardzo rozumiem co masz na myśli. Wysyłanie kogokolwiek na stracenie to marnowanie zasobów. Choć oczywiście, jeśli masz poświęcić jakąś jednostkę to lepiej najemną niż swoją. Jeśli ograbisz z armii MP i pozwolisz by ktoś go podbił, stracisz bonusy wynikające z pozycji suwerena. Czasem te bonusy są mało warte (to zależy często od Twoich celów) ale są MP które zdecydowanie warto mieć po swojej stronie. Nawet podbicie mało znaczących nie do końca jest opłacalne bo potem musisz zapewnić spokój a to kosztuje luksusy które są ograniczone.
Trojan napisał/a:
jak zdobyć wpływy polityczne ? bo po ostatnim głosowaniu (kongresu - no bzdurne, ale można to jeszcze łyknąć) wyprułem się obronnie, a przez to że zająłem Akwizgran (-5/r) to wylądawałem na 0 wpływów.
Utrzymując dobre stosunki z innymi cywilizacjami. Im jesteś bardziej wojowniczy tym gorzej, im dalsza epoka tym kary większe, podbijanie miast daje kary standardowe, burzenie miast chyba trzykrotnie większe. Ja zwykle, poza wyjątkami, jadę na zerze bo mam kosę ze wszystkimi Krótko mówiąc olewam dyplomację poza tą która wynika z siły. Zazwyczaj, bo czasem okoliczności powodują, że miewam przyjaciół.
Trojan napisał/a:
jeszcze nie poruszam się swobodnie w budowach dzielnic
oczywiście że lepiej wykorzystać do cna niemców pobiłem siłami Ccośtam, sam przesyłając tylko przestrzały Legion i jazdę. Tak teraz myślę ze można ich wysłać na stracenie a potem wejść cały na biało do pustego miasta
Nie bardzo rozumiem co masz na myśli. Wysyłanie kogokolwiek na stracenie to marnowanie zasobów. Choć oczywiście, jeśli masz poświęcić jakąś jednostkę to lepiej najemną niż swoją. Jeśli ograbisz z armii MP i pozwolisz by ktoś go podbił, stracisz bonusy wynikające z pozycji suwerena. Czasem te bonusy są mało warte (to zależy często od Twoich celów) ale są MP które zdecydowanie warto mieć po swojej stronie. Nawet podbicie mało znaczących nie do końca jest opłacalne bo potem musisz zapewnić spokój a to kosztuje luksusy które są ograniczone.
Chyba mu chodziło o to, żeby samemu to MP zająć, a nie pozwolić, by ktoś inny je podbijał, bo wtedy to rzeczywiście nie miało by sensu.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Kochani miłośnicy gier!!! Jeśli lubicie starocie zachęcam jak najgoręcej do stronki myabandonware.com
TYSIĄCE TYTUŁÓW!!! Od C-64, Atari innych 8-mio bitowcach na PC-ecie kończąc! Tylko ZNIKOMA część tytułów jest płatna!!! Przejrzenie wszystkich zajednym razem? Nie radzę. Ja mam już emulator na C- 64 ( CCS64 - tak się nazywa i oczywiście jest za darmo! ). Aż śmiać się chce kiedy widzę gry, które zajmują po kilka kB do kilku kilkunastu MB. UŁAMEK PROCENTA trzeba instalować. Ja mam już kilkadziesiąt gier na C-64. Wspomnienia z podstawówki budzą we mnie szczęśliwe dziecko. Czego i wam życżę! Mała podpowiedź: joystick to strzałki a przycisk strzału na joyu to prawyy CTRL. MIłęgo powrotu do beztroskiej młodości! Mam 48 lat i będę grał w gry aż mnie Pan Bóg do siebie zaprosi! Tak mi dopomóż Bóg!!!
"Cyberpunk 2077". Zagrałem ponownie. Po pierwsze, chciałem sobie przypomnieć przed grą w dodatek. Po drugie, obiecywałem sobie powrót, aby bardziej się pokręcić po świecie. I udało mi się zrobić więcej misji pobocznych, nie związanych z główną linią fabularną. Ale. Ale w grze spędziłem mniej czasu niż poprzednio. Wcześniej większą uwagę przywiązywałem do fabuły, zanurzyłem się w opowieść. Za drugim razem jednak miałem dość przegadania. Ileż tam się trzeba było nagadać czasami. Zatem główna linia fabularna szła mi szybko, bo dialogi przyspieszałem. A zadania poboczne - były ze dwa fajne, kiedy prowadziłem duże prywatne śledztwa na zlecenie. W dobrym, ciekawym klimacie. Ale nie będę ukrywał - zabijanie i akcja to jest to, czego potrzebowałem, a nie rozkminy, zbieranie śladów, skanowanie, analizowanie nagrań itp.
Zatem mogę się już zabrać za dodatek.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Za to "Phantom Liberty" jest całkiem fajnym dodatkiem. Akcja rozwija się powoli, na początku, kiedy trzeba przedostać się do zamkniętej dzielnicy, Dogtown. Niemniej, nie ma dużo gadania. Pierwsza część przypomina w założeniu "Ucieczkę z Nowego Jorku". W Dogtown rozbija się samolot prezydentki a Vi musi ją uratować na zlecenie postaci, która nazywa się Songbird, która oferuje mu pomoc z usunięciem Wiadomo Czego. Johnny zostaje wytłumiony. Na jakiś czas. Potem, kiedy etap z ratowaniem zostaje zakończony, na scenę wkracza Idris Elba i zaczyna się granie podobne do zasadniczej fabuły. Nawet można przekraczać granicę między Dogtown a resztą miasta i robić zadania z gry, a nie tylko z dodatku.
Dlatego sposoby "wejścia" do fabuły dodatku są dwa. Pierwszy - od razu logujemy się do Phantom Liberty. Drugi to granie od początku w Cyberpunka i oczekiwania na kontakt z Songbird. Ja wybrałem pierwsze wejście, ponieważ niedawno skończyłem grę i nie chciałem ponownie spędzać w niej czasu od samego początku. Atutem w dodatku jest to, że można podkręcić na starcie atuty Relica.
Bardzo mi się ten dodatek podoba. Nie wiem, ile jeszcze zadań mi w nim zostało, mam nadzieję, że sporo. Plus wątek główny, który po uratowaniu prezydentki ma mieć "drugie dno".
Uświadomiłem sobie, że bardzo się wkręciłem w tą grę. Może na jesieni do niej wrócę i zagram Vi w wersji kobiecej.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Skończyłem "Phantom Liberty" i jestem nawet zachwycony. Świetna fabuła, która była nieprzewidywalna - zastanawiałem się nawet, czy w finale nie okaże się jakimś kolejnym alternatywnym zakończeniem całej gry. Fajny jest sposób wejścia, a raczej to, że po zakończeniu dodatku można wrócić do głównego wątku w grze i tamtejszych misji pobocznych, ze wszystkimi zdobyczami z "PL". Zasejwowałem się po finale i myślę, że pociągnę kiedyś grę z Vi bogatszym o doświadczenia z tej gry. A wyskilluję się na pewno, bo na razie jestem na maksa wyskillowany jeśli chodzi o budowę ciała. Siła przydaje się w Dogtown.
Spędziłem w dodatku łącznie kilkanaście godzin. A specjalnie wybrałem najłatwiejszy tryb, bo chciałem go szybko przejść. Zrobiłem wszystkie zadania poboczne z dodatku poza tym. Były fajniejsze od tych z gry. Choć samo Dogtown do przyjemnych miejsc nie należy, niemniej dobrze się tam bawiłem.
W pewnym momencie fabuły, kiedy trzeba wybrać między lojalnością dla dwóch postaci, zrobiłem sobie sejwa, aby zagrać w drugą ścieżkę fabularną. Zastanawiam się, czy jej finał jest podobny do tej pierwszej - to jest, czy także kończy się w porcie kosmicznym. Sprawdzę po urlopie, bo mnie to ciekawi. Kiedy drugi raz kończyłem "Cyberpunka..." to wówczas wybrałem opcję, która nie prowadziła do "i żył długo i szczęśliwie". Chodzi o Vi, oczywiście. Przy pierwszym graniu budowałem relację z Panam i w zasadzie szedłem jak po sznurku do szczęśliwego zakończenia z nią. W drugim podejściu Johnny dostał swoją szansę i muszę przyznać, że epilog był może smutniejszy, ale i ciekawszy oraz jakby otwarty na kontynuację.
Ciekawe, czy w "PL", kiedy wybiorę lojalność nie wobec Songbird tylko Reeda, coś się zmieni. Chętnie się przekonam.
No i w "PL" w trakcie akcji w kosmoporcie, czyli na finale, okiełznałem swoje mordercze instynkty. To jest oświeciło mnie, że nie muszę wszystkich zabijać przedzierając się przez kosmoport, aby zaliczyć etap. Aczkolwiek potem przy wieży znowu okazało się, że aby się do niej dostać umrzeć muszą wszyscy, więc... Zabijanie to jest to.
Jeden etap w "PL" mnie irytował, kiedy trzeba było uporać się z Chimerą. Umęczyłem się do tego stopnia, że dałem sobie spokój i zerknąłem do internetu, aby ogarnąć o co chodzi z tym cholerstwem. Ale i tak rozwiązanie okazało się pracochłonne.
Generalnie, warto było zagrać, bo "PL" mocniej przywiązał mnie do gry.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Tak, właśnie do niego powoli docieram. Już teraz napiszę, że ta linia fabularna, w której zdradzam Reeda jest znacznie lepsza. Zmęczyło mnie uciekanie przed tych cholernym robotem. Ale jakoś dociągnę do końca.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum