FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Robert A. Heinlein
Autor Wiadomość
MadMill 
Bucek


Posty: 5403
Skąd: hcubyw ikleiw
Wysłany: 2008-01-21, 11:30   Robert A. Heinlein



Robert A. Heinlein (7 lipca 1907 - 8 maja 1988) - klasyk amerykańskiej literatury science fiction. Autor wielu powieści i opowiadań, znany również pod pseudonimami Anson MacDonald oraz Lyle Monroe.

Bibliografia:

Powieści

    For Us, The Living: A Comedy of Customs (1939)
    Methuselah's Children (1941)
    Beyond This Horizon (1942)
    Rocket Ship Galileo (1947)
    Space Cadet (1948)
    Red Planet (1949)
    Sixth Column znana również pod tytułem The Day After Tomorrow (1949)
    Farmer in the Sky (1950) (Retro Nagroda Hugo, 1951)
    Między planetami (Between Planets, 1951)
    Władcy marionetek (The Puppet Masters, 1951)
    The Rolling Stones (1952)
    Daleki patrol (Starman Jones 1953)
    The Star Beast (1954)
    Tunnel in the Sky (1955)
    Time for the Stars (1956)
    Dubler (Double Star, Nagroda Hugo, 1956)
    Drzwi do lata (The Door into Summer, 1957)
    Citizen of the Galaxy (1957)
    Wkładaj kombinezon i w drogę (Have Space Suit—Will Travel, 1958)
    Kawaleria kosmosu (Starship Troopers, 1959) (Nagroda Hugo, 1960)
    Obcy w obcym kraju (Stranger in a Strange Land, 1962, Nagroda Hugo)
    Szlak chwały (Glory Road, 1963)
    Podkayne of Mars (1963)
    Farnham's Freehold (1965)
    Luna to surowa pani (The Moon is a Harsh Mistress, 1966, Nagroda Hugo)
    I Will Fear No Evil (1970)
    Time Enough For Love (1973)
    The Number of the Beast (1980)
    Piętaszek (Friday 1982)
    Hiob: Komedia sprawiedliwości (Job: A Comedy of Justice, 1984)
    Kot, który przenika ściany (The Cat Who Walks Through Walls, 1985)
    To Sail Beyond the Sunset (1987)


Opowiadania

    Life-Line (1939)
    Misfit (1939)
    The Roads Must Roll (1940)
    Requiem (1940)
    "If This Goes On—" (1940)
    Coventry (1940)
    Blowups Happen (1940)
    Solution Unsatisfactory (1940)
    Waldo (1940)
    They (1941)
    "And He Built a Crooked House" (1941)
    By His Bootstraps (1941)
    Lost Legacy (1941)
    Elsewhen (1941)
    Universe (1941)
    We Also Walk Dogs (1941)
    Common Sense (1941)
    Methuselah's Children (1941)
    Logic of Empire (1941)
    The Unpleasant Profession of Jonathan Hoag (1942)
    Magic, Inc. (1942)
    Jerry Was a Man (1947)
    Space Jockey (1947)
    It's Great to Be Back! (1947)
    The Green Hills of Earth (1947)
    Ordeal in Space (1948)
    The Long Watch (1948)
    Gentlemen, Be Seated (1948)
    The Black Pits of Luna (1948)
    Our Fair City (1948)
    Gulf (1949)
    Delilah and the Space Rigger (1949)
    The Man Who Sold the Moon (Nagroda Hugo, 1951)
    The Menace From Earth (1957)
    The Man Who Traveled in Elephants (1957)
    "—All You Zombies—" (1959)
    Searchlight (1962)
    Free Men (1966)


Filmografia

    Destination Moon (na podstawie Rocket Ship Galileo) (1950) IMDb (Nagroda Hugo, 1951)
    Tom Corbett, Space Cadet (1950) (na podstawie Space Cadet) IMDb
    Project Moon Base (1953) IMDb
    The Brain Eaters (na podstawie The Puppet Masters) (1959) IMDb
    Red Planet serial telewizyjny (1994) IMDb
    The Puppet Masters Movie (1994) IMDb
    Starship Troopers (1997) IMDb
    Roughnecks: The Starship Troopers Chronicles seriel telewizyny (1999) IMDb


Źródło: Wiki

Jestem w połowie "Władców marionetek" tego autora, powieść jak i autor zaliczani są do klasyki s-f. Nie powiem, podoba mi się, umiarkowanie ale jednak. Lubię klasykę więc może dlatego, bo książka miejscami wydaje się trochę naiwna. Zauważył to Toudi, a ja zwróciłem na to uwagę w książce - wątek miłosny jest straszny, masakaratyczny. Całość trochę mi też zajeżdża patriotyzmem amerykańskim. Nieustraszeni Amerykanie walczą z bezlitosnym najeźdźcą. Po dłuższym zastanowieniu i wczytaniu, to drugie nie przeszkadza, a nawet można to wyeliminować. Książka na plus jednak. ;)
_________________

"Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
 
 
Toudisław 
Ropuszek

Posty: 6077
Skąd: Z chińskiej bajki
Wysłany: 2008-01-21, 11:44   

MadMill napisał/a:
Zauważył to Toudi, a ja zwróciłem na to uwagę w książce - wątek miłosny jest straszny, masakaratyczny

Mnie on trochę zraził, bo nie wiedziałem, do czego dąży autor i czy przypadkiem nie miało to na celu nieco ośmieszyć głównego bohatera. Bo taki super agent, nadzieja ludzkości zachowuje sie czasem jak idiota i daje sobą ostro manipulować. Zauważyłem tu podobieństwo do twórczości Dicka. Tam też panował kult mężczyzny i kobieta, która go w jakiś sposób zdradziła. Czas, w jakim książka była pisana, nie jest bez znaczenia. To jeszcze konserwatywne USA z czasów zimnej wojny, dopiero później feministki będą paliły staniki.

Teraz mnie oświeciło, że czytałem Żołnierzy kosmosu. Ale to już faktycznie dawno było i na początku mojej znajomości z fantastyką. Książka mnie zaciekawiła, ale nie powiem, żeby zrobiła na mnie oszałamiające wrażenie. Taka książeczka militarnej rozwalanki z dodatkiem nieco moralistycznym. Może kilka ciekawych sugestii, ale takie sobie to wszytko. Watek miłosny już lepszy, ale nie powiem, żeby zachwycał. Teraz się dowiedziałem, że wersja, którą czytałem, była okrojona z militarystycznych wywodów autora. Za co był swojego czasu mocno atakowany.
Ogólnie to w jego twórczości patriotyzm i wojsko jest bardzo istotne. Myślę, że wtedy jego książki robiły spore wrażenie i czasem mogły szokować, jak choćby pomysł, by kobiety służyły w wojsku.
 
 
andy
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-21, 11:49   

No niby Władcy to podobno sztandarowa pozycja Autora - film nawet był, ale kotzur raczej by się skłaniał do innych produkcji, pomijając Kawalerię. Np Kot... , Szlak..., czy Luna...
 
 
Elektra 


Posty: 3693
Skąd: z Gdyni
Wysłany: 2008-01-21, 11:55   

A ja nie czytałam jeszcze żadnej książki tego pana. Widziałam tylko dwa filmy The Puppet Masters Movie (1994) Starship Troopers (1997). Ten drugi nawet w kinie. Filmy potrafili zrobić całkiem współcześnie, ale domyślam się, że źródło może trochę trącić myszką.

Lekturę mam zamiar nadrobić, tak jak nadrabiam inną klasykę sf wydawaną przez Solaris. Czekam tylko aż się pojawi w moim ulubionym antykwariacie.
_________________
Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
 
 
Toudisław 
Ropuszek

Posty: 6077
Skąd: Z chińskiej bajki
Wysłany: 2008-01-21, 11:57   

andy napisał/a:
Np Kot... , Szlak..., czy Luna...

A co to? Mógłbyś podać pełne tytuły?
Co do ekranizacji to Władców marionetek jakoś nie kojarzę i chyba nie miałem specjalnie okazji oglądać. Oglądałem Kawalerię kosmosu (ekranizację Żołnierzy kosmosu) i film taki sobie. Wiele zmienił z książki i np. watki moralno-militarystyczne zostały okrojone prawie do zera. Film to właściwe sama akcja i trochę seksu, ale został wątek patriotyczny. A były inne ekranizacje?
Teraz Solaris wznawia jego książki. Ciekawe jak zostaną przyjęte po latach i czy dla obecnego czytelnika nie trącą za bardzo myszką.

Link
 
 
andy
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-21, 12:00   

Toudisław napisał/a:
A co to ? Mógłbyś podać pełne tytuły ?

Post na samej górze by Mad
 
 
Dabliu 


Posty: 834
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2008-01-21, 12:14   

Toudisław napisał/a:
Ogólnie to w jego twórczości patriotyzm i wojsko jest bardzo istotne.


A jak się człowiek uważniej wczyta, to zauważy, że to tak naprawdę ironia na patriotyzm i wojsko.

Toudisław napisał/a:
Oglądałem Kawalerię kosmosu (ekranizację Żołnierzy kosmosu) i film taki sobie. Wiele zmienił z książki i np. watki moralno-militarystyczne zostały okrojone prawie do zera. Film to właściwe sama akcja i trochę seksu, ale został wątek patriotyczny.


Raczej ironiczno-patriotyczny. Bo Verhoeven w typowy dla siebie sposób (jak w RoboCopie) uwypuklił właśnie cynizm, ironię i sarkazm ziejący z tych wszystkich patetycznych przemówień, przysiąg itd. Zwróćcie uwagę zwłaszcza na reklamy, chociażby kiedy żołnierze dają dzieciom do zabawy karabiny i amunicję...
 
 
MadMill 
Bucek


Posty: 5403
Skąd: hcubyw ikleiw
Wysłany: 2008-01-21, 12:22   

Dabliu napisał/a:
A jak się człowiek uważniej wczyta, to zauważy, że to tak naprawdę ironia na patriotyzm i wojsko.

No właśnie temu napisałem w ostatnim zdaniu:
MadMill napisał/a:
Nieustraszeni Amerykanie walczą z bezlitosnym najeźdźcą. Po dłuższym zastanowieniu i wczytaniu, to drugie nie przeszkadza, a nawet można to wyeliminować.

Bo ci Amerykanie to czasami się jak idioci zachowują. Co do wojska to autor był w Akademii, ale z powodów zdrowotnych musiał opuścić wojsko.
_________________

"Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
 
 
Toudisław 
Ropuszek

Posty: 6077
Skąd: Z chińskiej bajki
Wysłany: 2008-01-21, 12:22   

Dabliu napisał/a:
A jak się człowiek uważniej wczyta, to zauważy, że to tak naprawdę ironia na patriotyzm i wojsko.

I tak i nie. Bo fakt, wiele rzeczy jest tu uwypuklone i sztucznie nadymane. Ale z drugiej strony nie bohater zdobywa sławę na polu bitwy. Leje się krew i są straty, nie ma tu przesłodzenia, ale główny bohater wychodzi na swoje i wszysko się jakoś układa. Nie powiedziałbym, że Heinlein kpi z patriotyzmu, przeczytaj nowe wydanie Żołnierza kosmosu, tam są teksty, których nie ma w starym i właśnie za nie była oskarżany o militaryzm. Heinlein pokazywał system, gdzie ludzie z dumą szli do wojska. I bronili swojej ojczyzny.
Dabliu napisał/a:
Zwróćcie uwagę zwłaszcza na reklamy, chociażby kiedy żołnierze dają dzieciom do zabawy karabiny i amunicję...

Nie pamiętam już dokładnie. :/ Tylko zauważ, że w USA w tym czasie 12 latek umiał posługiwać się bronią, a szczególnie w Teksasie i na całym południu.
A tak dokładnie to o jaką ironię ci chodziło? Że kpił z wojska i patriotyzmu amerykańskiego? Oj nie powiedziałbym.
 
 
Dabliu 


Posty: 834
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2008-01-21, 12:37   

Toudisław napisał/a:
Nie powiedziałbym, że Heinlein kpi z patriotyzmu


Ja też bym nie powiedział. Bo Hainlein nie kpi, lecz lekko ironizuje. On rzeczywiście wierzy w wojsko i ojczyznę, ale do pewnych aspektów potrafi się zdystansować i odnieść z lekkim przekoloryzowaniem.

Choć faktycznie, ja wolę "Wieczną wojnę" Haldemana (też żołnierza U.S. Army), bo to książka post-wietnamska, totalnie anty-wojenna.

Toudisław napisał/a:
Dabliu napisał/a:
Zwróćcie uwagę zwłaszcza na reklamy, chociażby kiedy żołnierze dają dzieciom do zabawy karabiny i amunicję...

Nie pamiętam już dokładnie. :/ Tylko zauważ, że w USA w tym czasie 12 latek umiał posługiwać się bronią, a szczególnie w Teksasie i na całym południu.


W tym czasie - czyli w czasie nakręcenia filmy? 10 lat temu?
Bo ja o tych reklamach, to akurat w kontekście filmu. Po prostu reżyser (Verhoeven) na maxa uwypuklił ironię i sam już faktycznie lekko pokpiwał. Chodzi o to, że w tych reklamach wszyscy mieli uśmiechy jak z plakatów amerykańskich z czasów zimnej wojny. Krowa rozrywana na strzępy przez Robala jest ocenzurowana, ale już trupy mormońskich anarchistów zaatakowanych przez Robale są pokazane w wiadomościach z całą szczegółowością. To takie smaczki tego filmu - warto zwrócić na nie uwagę. Verhoeven co rusz mruga do widzów okiem, podkreśla patetyzm w najbardziej groteskowej formie całość przekoloryzowuje.
 
 
Toudisław 
Ropuszek

Posty: 6077
Skąd: Z chińskiej bajki
Wysłany: 2008-01-21, 12:49   

Dabliu napisał/a:
W tym czasie - czyli w czasie nakręcenia filmy? 10 lat temu?

Chodziło mi o książkę. Tam też były takie akcenty. A nawet obecnie w Teksasie 13-latek umie nieraz strzelać. Ważne czy mówimy o książce czy filmie. Jest tu (książka) sporo amerykańskiego patosu, ale Heinlein nie ma obciachu pokazać, że komuś rękę urwało czy rozerwało na kawałki pół dywizji.
Tym bardziej może to przerażać, bo on zachęca do wojska i rozwiązywanie problemów siłą.
 
 
Tigana 
Sandman


Posty: 4427
Skąd: Czerwone Zagłębie
Wysłany: 2008-01-21, 15:18   

Z twórczością Heinleina spotkałem się już lata temu. Przeczytałem wtedy "Żołnierzy/kawalerię kosmosu", "Władców marionetek", "Dublera" i "Drzwi do lata" Więcej nie pamiętam. Mam jeszcze zamiar zabrać się za "Obcego w obcym kraju", ale to pieśń dalekich lat. Jego książki czyta się bardzo przyjemnie - nie są przeładowane naukowym slangiem, a na pierwszym planie są zawsze ludzie.
Najmniej pamiętam "Żołnierzy/kawalerię kosmosu" - ipowiem szczerze, ze specjalnie nie utkwiła mi w pamięci. Teraz czytam, ze wydanie "Amberu" było o 20 % uboższe od oryginału, bo wycięto z niego jakieś traktaty, które stanowiły o sile książki. Moze więc czas odświeżyć pamięć.
Nie jestem znawcą s-f, ale wydaje mi się, ze Heinlein pisał "na poważnie"i faktycznie był uznawany za militarystę. Przecież klasyczna satyra "Bill, bohater galaktyki" Harry Harrisona powstał właśnie jako odpowiedź na "Kawalerię".
_________________
"Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois

 
 
MadMill 
Bucek


Posty: 5403
Skąd: hcubyw ikleiw
Wysłany: 2008-01-25, 01:45   

Wprawdzie skończyłem "Władców marionetek" parę dni temu to naszła mnie taka myśl. Może powieść miejscami była naiwna, wątek miłosny miejscami żenujący, a akcja jakoś nie porywała. Niemniej jednak lekkość z jaką się czytało była zaskakująca. Inne jego powieści też posiadają taką zaletę? Pewnie to sprawdzę niebawem, bo WM mi się podobali.
Tigana napisał/a:
Nie jestem znawcą s-f, ale wydaje mi się, ze Heinlein pisał "na poważnie"i faktycznie był uznawany za militarystę.

Na pewno na poważnie, ale to nie wyklucza tego, że miejscami potrafił wprowadzić satyrę. Nie było to sednem powieści, ale jakąś jej częścią składową.
_________________

"Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4469
Skąd: fnord
Wysłany: 2008-04-28, 07:26   

Śmieszne że dopiero teraz znalazłem ten temat, po tym jak przeczytałem w klasyce sf że taki istnieje. ; )

Militaryzm Heinleina - moim zdaniem autor bardziej wskazuje na osadzenie jednostki w jakieś hierarchii i tego konsekwencje, niż głosi apologię walki dla walki. A jeśli już, to rozróżnia rzeźnię od walki za tak zwaną sprawę. I nie musi być to struktura czysto militarna - równie dobrze mogą być to służby specjalne (Kot który...), organizacja rewolucyjna (Luna to...), czy załoga wielkiego statku kosmicznego (Daleki Patrol). Przykładowo w Lunie jest sytuacja, gdzie do walki z specjalnymi oddziałami wojska staje milicja i wzburzony lud - autor wyraźnie kieruje sympatie właśnie w stronę rewolucjonistów, a nie wojskowych.

Moja ulubiona książka tego pana (i plasująca się w moim topie w ogóle) którą polecam wszystkim to oczywiście "Luna to surowa Pani". Jest to najlepsza książka o rewolucji na gruncie fantastyki jaką czytałem, świetnie obrazujące zjawisko od podstaw z różnymi niuansami. Przy okazji fajne są aspekty społeczne życia na srebrnym globie. No i wydaje się, że tutaj wychodzi patriotyzm Heinleina - cała rewolucja księżycowa to taka rewolucja amerykańska przeniesiona 300 lat naprzód z wszystkimi tego konsekwencjami. Rozpływać mógłbym się długo, czytał ktoś to jeszcze?

Na pewno drugą będzie "Obcy w obcym kraju", czyli ludzkość widziana oczyma homo sapiens wychowanego przez obcych. "Kot który przenika ściany" - na pewno największy kunszt literacki w kreacji postaci, dialogów. Niestety im dalej tym fabuła i sam świat bardziej się gmatwają i chyba Heinleina dopadło to co wielu starszych pisarzy - chciał on stworzyć w końcu twórczości coś monumentalnego, a wyszła mu postmodernistyczna ciekawostka.

Edit: i jeszcze taka refleksja - wydaje mi się że Heinlein mógł być krytykowany bo jest entuzjastą amerykańskiego stylu życia - to znaczy jego umiłowanie do wolności zachaczające o anarchizm, podkreślanie mitu 'od zera do milionera', siły jednostki - dlatego własnie częśc autorów o przekonaniach lewicowych mogła mu doklejac różne łatki, militarysty, dariwnisty czy inne piardy.
 
 
MadMill 
Bucek


Posty: 5403
Skąd: hcubyw ikleiw
Wysłany: 2008-05-15, 19:31   

Skończyłem "Żołnierzy kosmosu". Kto powiedział, że to lepsze od "Władców marionetek"? Mnie tam ciężko to stwierdzi, a po lekturze mam bardzo mieszane uczucia. Zaczęło się dobrze, i tak do połowy książki byłem zadowolony - bez jakiś rewelacji, ale na plus... potem mi się chyba "przejadło". Problem leży w tym, że ta książka jest naszpikowana emocjonalnie i użyto w niej całą masę podtekstów i odwołań do rzeczywistości... jeju... ale autor za bardzo emocjonalnie do tego chyba podszedł. Mianowicie napisał ją w "odpowiedzi" na złamanie przez ZSRR postanowienia o zaprzestaniu stosowania broni jądrowej, czy jakoś tak. Przerwa prace nad inną książką aby napisać właśnie "ŻK" i moim zdaniem nie wyszło to najlepiej. Nie dziwię się, że zarzuca się militaryzm po tej książce... no ale cóż, zdarza się. ;)
_________________

"Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
 
 
Metzli 
Diablica


Posty: 3556
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2008-06-24, 23:18   

Po lekturze "Żołnierzy kosmosu" - odczucia podobne jak u Mada. Na początku dobrze się czytało, książka nawet ciekawiła, żeby później troszkę przynudzać. Poza tym miałam uczucia pewnego deja vu, jakbym to już kiedyś czytała - ale to pewnie przez film ;) Ogólne odczucia? Nic specjalnego - człowiek opisujący realia panujące w wojsku, razem z relacjami z akcji militarnych. Książka nie byłaby taka zła, gdyby nie jej warstwa ideologiczna. Te ciągłe tłumaczenie czym jest patriotyzm, wizje lepszego społeczeństwa czy kwestie obywatelstwa - dopiero po odbyciu służby wojskowej. Rzekoma odpowiedzialność, która miałaby zapewnić bardziej odpowiedzialne wybory... to wszystko męczyło. Do tego książka jest na wskroś amerykańska - wszystko to sprawiało, że chciało się czasami szybko odłożyć tą lekturę.

Jeszcze słowo do głównego bohatera - tak jak napisali w posłowiu - jak to kobiety są podziwiane z daleka i idealizowane, przy czym ten świetny żołnierz przez cały czas pozostaje prawiczkiem. To wręcz nienaturalne ;)
_________________
Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
 
 
AM

Posty: 2899
Wysłany: 2008-06-25, 00:04   

Metzli napisał/a:
Jeszcze słowo do głównego bohatera - tak jak napisali w posłowiu - jak to kobiety są podziwiane z daleka i idealizowane, przy czym ten świetny żołnierz przez cały czas pozostaje prawiczkiem. To wręcz nienaturalne ;)


Jakiś pisarz w podziękowaniach dla Philipa Jose Farmera napisał kiedyś coś takiego: "Dla Philipa Jose Farmera za to, że stworzył pierwszych bohaterów z jajami i wiedzą, co z nimi robić" :-)

A tak na poważnie, Kawaleria to powieść z 1959 roku i... podobne przedstawianie kobiet i relacji pomiędzy homo sapiens, a wenusjankami było czymś normalnym w tamtych czasach ;) . Pilot Pirx też na jakiejś randce klepnął pannę w zadek i uciekł zawstydzony (nie pamiętam już czy nie było to jego najważniejsze doświadczenie seksualne... :)) .
 
 
iselor 


Posty: 342
Skąd: Łódź
Wysłany: 2008-11-24, 22:55   

Mój gust i Sapka mimo że w kilku miejscach zbieżny, w wielu jest całkiem różny! Sapek w kanonie umieścił "Szlak Chwały" Heinleina. Ksiażke da radę podciągnąć pod fantasy, ale bez względu na klasyfikację cholernie mnie znudziła. Pomysł dobry wykonanie gorsze. Na początku jest dobrze, wciąga, a po kilkudziesięciu stronach usypiam...Nic się nie dzieje ciekawego i dużo głupiego, zbednego gadania.Mojemu kumplowi się podobało, nie wiem, może ja jestem za wybredny?
 
 
sithlady 

Posty: 11
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-11-14, 16:58   

Kiedyś czytałam To Sail Beyond Sunset. Gdzies tak z pol roku temu sciagnelam cos jeszcze przez empik.com. Niestety Green Hills of Earth ściągnąć się nie udało (ze 2 razy anulowali mi zamówienie, chociaż byłam skłonna jeszcze czekać)
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2013-09-13, 12:36   

Z powyższych postów mogę założyć, że Szlak chwały zawiera wszystkie sztandarowe cechy prozy Heinlein. Traktuje z ironią armię i patriotyzm (wyrażany np. poprzez płacenie podatków czy stosunek do demokracji), a jako, że książka napisana jest w formie pierwszoosobowej, ironia ta jest ostra.
Do tego dochodzi specyficzny klimat czasów, kiedy powieść powstała - kult męskiej siły, kobiety jako dodatek i krążenie po obrzeżach scen seksu.
Dyskusyjną kwestią jest czy to pastisz fantasy, czy też dosyć przewrotna i z humorem powieść skupiająca się na tym - co dalej, czy bohater może zakończyć przygodę i żyć długi i szczęśliwie, czy też bohaterstwo jest stałym zajęciem.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
nosiwoda 


Posty: 522
Wysłany: 2013-09-13, 12:52   

Z tym, że ironia (może raczej humor czy przymrużenie oka) wobec armii jest nie wobec armii jako takiej, ile wobec niektórych jej przejawów, zwłaszcza we współczesnych armiach. Heinlein ma swoją wizję armii nieidealnej, ale maksymalnie zbliżonej do ideału przy jednoczesnym uwzględnieniu czynnika ludzkiego. I współczesna mu armia USA czy jakakolwiek inna nie były bliskie temu ideałowi, opisywanemu w "Żołnierzach kosmosu" (których przeczytałem ponownie kilka dni temu).
 
 
You Know My Name 
Vortex Surfer


Posty: 7413
Skąd: wyższe sensy lodu
Wysłany: 2013-09-14, 15:03   

Tixon napisał/a:
Traktuje z ironią [...] patriotyzm (wyrażany np. poprzez płacenie podatków czy stosunek do demokracji)
Jaka ironia, to jedyny rodzaj patriotyzmu, który jestem w stanie zaakceptować: dulce et decorum est pro patria tributa adlati //mysli
_________________
Ziuta na Polconie napisał/a:
Pałac Kultury i Nauki...
Mały, ale gustowny
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2013-09-14, 15:19   

Quod meum est mei sit.

Jeśli google tłumacz zrobił to dobrze
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
rybieudka 
Istota z głębin


Posty: 639
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2013-09-17, 05:41   

Tempus non penis non status



Ktoś coś jeszcze w martwym języku? :roll:
_________________
Tekst to tylko pretekst do podtekstu...

RYBIEUDKA blog - http://rybieudka.blogspot.com/

Wrocławskie Spotkania z Fantastyką - http://www.wrosf.blogspot.com/

Jedyny TAKI katalog fantastyki - FANTASTA.PL
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2016-06-01, 12:14   

Robert A. Heinlein Luna to surowa pani.
Nie będę ukrywał, że głównym powodem sięgnięcia po książkę były wzmianki w Aktach Caina (a także sam tytuł, obviously). Jednak poza informacją, że w utworze występuje Simon Błazen (niestety, w tłumaczeniu Przemysława Znanieckiego został inaczej przełożony) nic więcej nie wiedziałem - nie licząc właściwie bzdurnego blurbu.
Więc dlaczego ta książka Heinleina trafiła na listę zakazanych utworów? Ano dlatego, że to taka podręcznikowa wersja jak przygotować i poprowadzić rewolucję. Oczywiście mając do pomocy wsparcie potężnej mocy obliczeniowej, ale i bez niej zostają pewne podstawy jak schemat siatki konspirantów, karmienie szpiegów dezinformacją zamiast eliminacji, wzór działalności propagandowej, ukrywanie prawdziwych celów i tak dalej.
W bonusie dostajemy całkiem znośną fabułę, paru sympatycznych bohaterów (chociaż postać kobieca to taka rzecz dla Heinleina specyficzna - piękna, że o matko, pełna zaangażowania ale potrzebuje mężczyzn do obrony/pokierowania na właściwie tory) i ciekawą strukturę społeczną Luny wyrosłej z miksu kolonii karnej i zasady ZWTP (za wszystko trzeba płacić).
Jest to kolejne tłumaczenie nad którym kręcę nosem. Z jednej strony, język lunański jest mieszanką angielsko rosyjską (tak sądzę, nie sprawdzałem oryginału) i tłumacz starał się oddać ten charakter pozostawianiem niektórych wyrażeń, zwrotów bez przekładania, z drugiej występuje trochę kalk i błędów (biliony!), są też fragmenty gdzie ciężko mi powiedzieć, czy jest to błąd, czy też tłumacz specjalnie tak to zostawił. Żałuję, że nie miałem okazji sięgnąć po oryginał (chociaż czy bym mu podołał, to inna kwestia).
Na marginesie dodam, że książka jest dosyć polityczna (albo odbierana w takim znaczeniu). Linczek na dowód
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Trojan 


Posty: 11269
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2022-01-23, 18:31   

czy mi się wydaje, czy Fidel czytałeś jakoś niezadawno Kawalerię i popełniłeś jakąś drobną reckę/opinię?
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2022-01-23, 18:40   

nie
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Trojan 


Posty: 11269
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2022-01-23, 18:52   

ok. thx. coś mnie się pomerdało
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Żuławski


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,24 sekundy. Zapytań do SQL: 13