Zważywszy na fakt, jest planowanych 5 sezonów, to łączne koszty (wraz z wykupem praw do tytułu) przekroczą miliard dolców. Całość wymaga dokładnego dopracowania na poszczególnych poziomach. To nie Szmatlix, gdzie tanim kosztem można szybko poronić Wieśmaka w stylu multi-kulti. Poza tym, jak wspomniałem wcześniej, pandemia znacznie spowalnia prace.
Akcja będzie się rozgrywać za czasów Drugiej Ery Śródziemia.
Skąd wiesz, że nie będzie multi kulti? Szczególy produkcji nie są znane, ale jestem pewien, że będą rózne rasy i kolory skóry. To nie Polska.
Miałem na myśli to, że nie będzie aż tak bardzo nachalnego i gryzącego w patrzałki multi-kulti
Jest bowiem oczywistą oczywistością, że od różnych ras i kolorów się nie ucieknie Tyle, że musi to mieć jakiś sens, a nie ewidentnie wyglądać na próbę dogodzenia ludkom o inszych barwach
Akcja będzie się rozgrywać za czasów Drugiej Ery Śródziemia.
Druga Era to pojemny termin obejmujący dwie wojny z Sauronem ( hmm kolejna niemiecka wrzutka ?? )
5 sezonów to 50 odcinków/godzin - jeżeli realizacyjnie będzie na poziomie produkcji Jacksona (no powiedzmy 80%) to aż nam bokiem wyjdzie ten Tolkien
ciekawe czy korzystają z "materiałów" starej ekipy
Nie wydaje mi się aby korzystali z "materiałów" starej ekipy.
Pod względem poziomu realizacyjnego Amazon zostawia wszystkie stacje w tyle, a że "Tolkien" będzie jego produktem sztandarowym, to myślę że wizualnie przebije filmy Jacksona. Może i sexiki się pojawią
Akcja będzie się rozgrywać za czasów Drugiej Ery Śródziemia.
Druga Era to pojemny termin obejmujący dwie wojny z Sauronem ( hmm kolejna niemiecka wrzutka ?? )
5 sezonów to 50 odcinków/godzin - jeżeli realizacyjnie będzie na poziomie produkcji Jacksona (no powiedzmy 80%) to aż nam bokiem wyjdzie ten Tolkien
ciekawe czy korzystają z "materiałów" starej ekipy
Ja tam się nie boję multi kulti, tylko tego, że będzie to high fantasy. Nie wiem, jaki mistrzowski poziom musiałby osiągnąć scenariusz, abym nie zasnął z nudy przy high fantasy.
Z seriali skończonych niedawno:
"Snowpiercer" - w drugim sezonie fabularnie było lepiej, choć nie obyło się bez mielizn i nudy oraz szablonowych postaci. Sean Bean dwoił się i troił, ale jego postać zasługiwała na lepszy scenariusz, bo aktor był w sam raz. Jak na serial, który nie wiadomo po co powstał, było lepiej niż w pierwszym sezonie, ale daleko od doskonałości. Jeśli historia będzie się rozwijała w jakiś samodzielny (względem filmu) sposób, to może coś z tego wykrzeszą w trzecim sezonie. Nie czekam, ale pewnie Netflix mi to wywali w "Cotninue Watching" więc przyjdzie oglądać na przyspieszeniu, jak większość drugiego.
"Servant" - obejrzałem drugi sezon ze zdrożnej ciekawości, co można jeszcze wykrzesać z tej opowieści. Niewiele. O ile w pierwszym pomysł był intrygujący, wykonanie również bardzo dobre, o tyle w drugim bez dobrej fabuły nie dało się zdziałać wiele. Nie pomagały piękne wnętrza, za dużo było półmroków, cieni i stopniowania napięcia po nic.
"For All Mankind" - wprawdzie drugi sezon jeszcze trwa (dotychczas "wyszło" siedem odcinków), ale serial trzyma wysoki poziom. Za mało Księżyca, moim zdaniem, ale jest jeszcze czas. Do tego solidna budowa fabuły pod sezon trzeci. Siódmy odcinek zapowiada mocniejszą konfrontację z Sowietami na Księżycu. Jakaś odmiana proxy war - tyle że "pełnomocników" zamieniono na inne ciało niebieskie. I w szóstym i siódmym odcinku wystąpił Piotr Adamczyk. Świetnie wypadł. A to pewnie nie koniec jego roli w tym serialu. Gra radzieckiego szefa i nie obniża poprzeczki. Duma narodowa! Oby w produkcji Marvela również poszło mu dobrze.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Pewnie zupełnie inną, wykreowaną rzeczywistość, jak Arda Tolkiena, świat dysku Pratchetta, świat lodu i ognia Martina itd. Świat o fikcyjnym kształcie, fikcyjnej przeszłości, z fikcyjnymi państwami, z fikcyjnymi rasami żyjącymi obok siebie, pełen magii. Ot, całkowicie alternatywna rzeczywistość.
W ogóle to chętnie zobaczyłbym ekranizację "Silmarillionu" w formie serialu.
_________________ Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
no to nie rozumiem o co chodzi Romkowi...
akurat filmów/seriali HF u nas jak na lekarstwo. Raptem cały blok Tolkiena/Jacksona + GoT (choć dla mnie GoT nie jest HF). Coś pominąłem ?
Już nie chce mi się spierać o terminy. Chodzi o to, że jeśli to będzie coś w stylu "Władcy Pierścieni" lub "Hobbita", to mogę nie przetrwać.
"The Americans" - doskonały finał serialu. Rozwiązanie wszystkich wątków również bez zarzutu. Tak sobie myślę, że prawdziwym bohaterem tego serialu jest Stan Beeman. Porządny gość i postać tragiczna na równi z parą głównych bohaterów - warto o tym pamiętać, zwłaszcza że Philip i Elizabeth to antybohaterowie, od początku do końca. Finał doskonale pokazał, jak wiele poświęcili i co im zostało z tego wszystkiego. Trochę czułem niedosyt z powodu Olega i Paige, ale to również było wpisane w finał tej historii. Sześć bardzo dobrych sezonów. Doskonale napisanych i zagranych. Jeśli ktoś ma czas i sposobność - całość jest na Amazon Prime Video. Ostrzegam, że to bardzo wciągający serial. Uzależniająco. Reasumując: to jeden z najbardziej niedocenionych seriali ostatnich lat. Także przeze mnie. Trailer spoilerowy szóstego sezonu https://www.youtube.com/watch?v=zIn_MH8_2ig
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Tak, fchuj nudny. Próbowałem jakiś czas temu wrócić i nie dałem rady przebrnąć przez 50 stron. Właśnie dlatego na ten serial nie czekam. Choć pewnie go obejrzę.
"The Defiant Ones" - czteroczęsciowy dokument na Netflixie, produkcji HBO lub może w koprodukcji, nie wiem jak to się stało, może HBO opchnęło prawa do jego dystrybucji, ale Netflix już to taguje jako swój original. Łotewa. Po kosztującym czas maratonie z "The Americans" wracam do obiegu. To taki rozbieg. Miałem to już obejrzeć wcześniej, ale nie było motywacji. Na podkaście, chyba "Węglarczyk o serialach" chwalili - i choć chłopaki gust mają średni to zachęcili. Fajna historia, mocno wciąga. Opowiada o dwóch gościach, pierwszy to Dr Dre, którego pewnie większość kojarzy; drugi to Johnny Iovine, którego z kolei ja nie kojarzyłem w ząb. A to bardzo prominentny producent muzyczny, który zaczynał jako dźwiękowiec przy nagrywaniu z Johnem Lennonem, a który potem przez dekady kształtował gwiazdy. Od Johna Lennona, gdzie był jakimś tam pomocnikiem przy nagrywaniu, po Lady Gagę. Na jego drugim weselu był każdy kto się liczy. A dokument zaczyna się od końca, czyli od wartej 3 miliardy zielonych transakcji z Apple, które kupiło od Dr Dre i Iovine'a słuchawki Beats. Potem cofa się do początku i pokazuje drogę obydwu panów od zera do bohatera, do przecięcia się ich ścieżek i współpracy. To także wciągająca historia branży muzycznej. Mocno polecam i tym, którzy się interesują i tym, którzy - jak ja - kojarzyli tylko Dr Dre, ale nigdy się rapem nie jarali. Oczywiście, to dokument z tezą: obczajcie dwie niesamowite historie dwóch niesamowitych facetów, którzy odcisnęli swoje piętno na biznesie muzycznym i nie zwalniają tempa idąc dalej. https://www.youtube.com/watch?v=xhwAuYcInMQ
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"Silmarillion" uwielbiam, z wyjątkiem czterech środkowych rozdziałów - od 14 do 17, które są strasznie nudne i ogólnie niepotrzebne, niewnoszące nic do historii silmarilów oraz Melkora, Valarów i istot mających z nimi bezpośredni związek. Najbardziej lubię Ainulindale i Valaquentę, czyli pierwsze dwa segmenty. W dużej mierze dlatego, że jestem miłośnikiem kosmogonii kosmologii w h-f (odkąd pamiętam, zawsze lubiłem mity o stworzeniu świata i początkach świata i jego mieszkańców, a także o wojnach bogów z pomniejszymi, choć potężnymi istotami). Choć pierwszych osiem rozdziałów Quenty Silmarillion też jest ładnym wprowadzeniem do dziejów Ardy i Śródziemia.
Gdy przebrnie się przez wspomniane środkowe rozdziały 14-17 albo je po prostu pominie, to dalej czyta się już bardzo lekko. Bardzo lubię opowieść o Berenie i Luthien. Choć ogólnie faktem jest, że "Silmarillion" jako kompilacja notatek Johna Tolkiena zredagowana i wydana po latach przez jego syna w formie książkowej ma zupełnie inną konstrukcję niż będące zwartymi dziełami "Hobbit" i "Władca Pierścieni" wydane jako pełnoprawne książki przez ich autora. Co może niektórym odbiorcom nie odpowiadać.
Gdyby adaptacja "Silmarillionu" byłaby z rozmachem i w stylu dotychczasowych filmów Jacksona, to chętnie bym taką obejrzał. Ciekawe, jak wyglądaliby Valarowie w tej produkcji.
_________________ Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
"WandaVision" - serial, którego nie miałem w planach, ale mi kolega wcisnął. Spróbowałem i mi się podoba, choć nie w całości. Przede wszystkim doskonały jest pomysł na zabawę formą serialu komediowego - sitcomu. Część fabuły rozgrywa się w rzeczywistości stylizowanej na sitcom i zaczyna od lat 50-tych, przedstawiając życie Wandy i Visiona w "rytm" serialu "I Love Lucy". I tak z kolejnym odcinkiem, a na razie trzy za mną, zmienia się styl na typowy dla danej dekady i królującego w niej formatu sitcomu. Stylistyka jest rewelacyjna. Cała historia zaś umiarkowanie interesująca. Zastanawiam się, co Wanda robi z Visionem w tej rzeczywistości, jak się w niej znalazła i jak to się ma do "Avengers: Infinity War", w którym Vision zginął. Chyba łatwo przewidzieć, co się wydarzyło, ale to bez straty dla produkcji. W zasadzie serial zamienia się w "Agentów TARCZY" kiedy historia "wychodzi" z tej rzeczywistości telewizyjnego sitcomu i widać, że z tym miasteczkiem jest coś nie tak. W sumie, wiadomo kto to kontroluje. Nie rozumiem tego, że się fanbaza jarała setkami domysłów i dawała wodzić za nos eastereggami. Widać to lubią. Nic w tym złego, nie krytykuję. Może sam bym się jarał, gdybym znał lepiej świat Marvela. Chodzi mi raczej o to, że nie trzeba konstruować piętrowych spekulacji co, kto i dlaczego, skoro to niemal na widoku widza jest ukryte. Z ciekawością zapuszczam kolejne odcinki. Fajny serial, ale - na razie - rozwija pobocza uniwersum. Ale tu też nie oczekuję jakiegoś przełomu, wystarczy mi ciekawa historia.
https://www.youtube.com/watch?v=sj9J2ecsSpo
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"WandaVision" za mną. Niezła produkcja. W sumie jest to zamknięta historia. Najlepsza w tym serialu jest wspomniana wcześniej forma. "Robi" tę produkcję. Sama historia nie jest zbyt skomplikowana: wiadomo, co się dzieje w tym miasteczku i nie trudno to odgadnąć. Odpowiedzi wymaga tylko kwestia, jak się to Wandzie udało, ale odpowiedź nie powoduje efektu zaskoczenia. Najsłabsze elementy fabuły to te rozgrywające się poza "bańką". Zaskoczeniem z pewnością był antagonista. Z początku myślałem, że "złym" jest Wanda, a raczej jej żal po stracie i że to serial właśnie o godzeniu się ze stratą. I tak jest. Ale kiedy na scenę wkracza przeciwnik, robi się na chwilę interesująco i jest zaskoczenie osobą i motywacją. Nie widzę sensu w kontynuacji tej historii, nie widać, aby coś istotnego wnosiła do uniwersum Marvela, do jego kolejnej "fazy". Chyba że tę nową organizację powstałą w miejsce SHIELD. Ale da się bez tej wiedzy żyć, jak mniemam.
"The Serpent" - skusiłem się z powodu pozytywnych recenzji. Zachwycony nie jestem, ale to bardzo dobra produkcja. Oparta na prawdziwej historii Charlesa Sobhraja, działającego w Azji w latach 70-tych seryjnego zabójcy, oszusta i złodzieja. Historia wygląda nieprawdopodobnie i jest dowodem na to, jak w tym banale, że najlepsze scenariusze pisze życie. Facet był uwodzicielem, manipulantem i inteligentnym gościem, który wodził wszystkich za nos. A na koniec został sławny, kiedy go uniewinniono. Ale i tak skończył w pierdlu i nadal w nim przebywa. Na mocy, prawdopodobnie, niesprawiedliwego wyroku, odsiaduje dożywocie w Nepalu. Nie spoileruję. Całość liczy 8 odcinków i wadą tego serialu jest to, że jest on o jakieś dwa, trzy odcinki za długi. Dostępny na Netflixie, ale to nie jest jego produkcja. Aktor w roli głównej może zrobić karierę. Jenna Coleman z tą dziecinnie niewinną buzią jest zachwycająca, jak zawsze. https://www.youtube.com/watch?v=Q55QbwZN9Ac
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"Człowiek z Wysokiego Zamku" - wreszcie dokończyłem... trzeci i czwarty sezon. Ostatni okazał się srogim rozczarowaniem. Zakończenie z czarnej dupy wzięte. Ale o co chodzi?
Wielka szkoda. Trzy sezony to fantastyka na wysokim poziomie (koncepty, bohaterowie, poziom realizacyjny...), przeto tym bardziej boli rzadka kupa na koniec.
Człowiek z Wysokiego Zamku" - wreszcie dokończyłem... trzeci i czwarty sezon
Odkładam i odkładam oglądnięcie czwartego już ho ho ho albo i dłużej. Chyba w jakimś podświadomym przeświadczeniu, że będzie niezbyt dobrze ( eufemizm ). No i właśnie w ciągu kilu dni otrzymuję z kilku stron potwierdzenie, że nie mam co liczyć na 500+. Fatalnie.
Młody Wallander - Netflix.
6 odcinków.
Całkiem spoko kryminalny serial o początkach Kurta W. Nie znam go z literatury ani z seriali - ale pono niezły. Serial daje radę
solidne 7,3/10
aha.
skoro Szwecja to sprawy imigracyjne, jakiś tam konflikt prawicowy, obowiązkowo miliarder w tle. Nieźle pokazana Szwecja - Malmoe
"Człowiek z Wysokiego Zamku" - wreszcie dokończyłem... trzeci i czwarty sezon. Ostatni okazał się srogim rozczarowaniem. Zakończenie z czarnej dupy wzięte. Ale o co chodzi?
Wielka szkoda. Trzy sezony to fantastyka na wysokim poziomie (koncepty, bohaterowie, poziom realizacyjny...), przeto tym bardziej boli rzadka kupa na koniec.
Zakończenie rzeczywiście fatalne, ale sam sezon nie jest taki straszny. Tym większe rozczarowanie na koniec.
Trojan napisał/a:
Młody Wallander - Netflix.
6 odcinków.
Całkiem spoko kryminalny serial o początkach Kurta W. Nie znam go z literatury ani z seriali - ale pono niezły. Serial daje radę
solidne 7,3/10
aha.
skoro Szwecja to sprawy imigracyjne, jakiś tam konflikt prawicowy, obowiązkowo miliarder w tle. Nieźle pokazana Szwecja - Malmoe
Ja tę serię znam tylko z jednej, czy dwóch powieści, które przeczytałem - ale kryminały rzadko kiedy mnie pociągają na tyle, aby czytać seriami; oraz z serialu - ale brytyjskiego, w którym główną rolę zagrał Kenneth Branagh. Jak zwykle rewelacyjnie. Tom Hiddleston też tam wypłynął na szersze wody aktorskie. Powstały chyba trzy serie, z czego ja widziałem dwie - wydane zresztą w Polsce na dvd. To w zasadzie długometrażowe filmy, bo każdy odcinek trwa po 90 minut. Warto, choć nie jest to serial, do którego chciałoby się wrócić. Na pewno ja trzeciej serii już nie oglądałem, ani jej nie szukałem. Jeśli powstała.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Gangi Londynu. Spore rozczarowanie. Galeria operetkowych postaci, w tym szefowie gangów z inteligencją Wermachtu z Czterech pancernych i gliniarze nie potrafiący dodać 2+2, tanie efekciarstwo, zwłaszcza w scenach strzelankowych wzorowanych na późnym Tarantino, w scenariuszu absurd goni absurd, roi się od zgranych motywów, a cytaty z gangsterskiej klasyki wklejane są na zasadzie „do odhaczenia”. Do tego zaskakująco przeciętny, jak na UK, poziom gry aktorskiej. Na obronę aktorów mam jedynie to, że kazano im wygłaszać banalne, drętwe, pompatyczne, a co gorsza, kompletnie pozbawione niezbędnego w tego typu produkcjach humoru dialogi.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Mnie też ostatecznie ten serial na kolana nie rzucił. Ale urzekł swoją brutalnością. No i skomplikowaną intrygą, na koniec niepotrzebnie skomplikowaną jeszcze bardziej, ale z pewnym "wyzerowaniem" jeśli chodzi o obsadę. Amerykanie pewnie zrobiliby to lepiej - na pewno na polu choreografii scen przemocy. Za to scenariuszowo, jestem pewien, spieprzyliby bardziej w stronę jakiegoś męczącego schematu z ichniego podwórka. Brytyjczykom jednak pod tym względem poszło lepiej. Choć nie doskonale.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum