Co próbuje Ci wytłumaczyć to brak racjonalności w Twoich opiniach. Zarówno u Lema i w Ekspansie są błędy dotyczące stosowania zasad fizycznych. Nie przeszkadza Ci to jednak chwalić pierwszego za realizm a ganić drugie za brak realizmu.
Poza tym, stosując proste zagrywki sofistyczne, przypisujesz mi rzeczy których nie twierdzę. Dyskutujesz sam ze sobą.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Potrzeba czasu na dotarcie, z obu stron. Przynajmniej jest ktoś nowy na forum, kto się wypowiada i nie znika po 3-5 postach. Mam nadzieję, że KS zostanie z nami na dłużej.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Z całą stanowczością odmawiam studiowania tego tematu. Wbrew temu, co twierdzi Słońce Kuby, są rzeczy na niebie i na ziemi, na których znać się nie zamierzam.
toto. Dzięki. Uratowaleś moją wiarę w Człowieka.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Z całą stanowczością odmawiam studiowania tego tematu.
Niesłusznie, z gruntu IMHO niesłusznie. Jest to wyjątkowy temat, hermetyczny, ale bardzo odświeżający (jeden z niewielu wątków, w którym rozumiem poszczególne słowa, choć sens całości mi umyka ). To temat, który traktuję jak bardzo trudną jolkę, wciąż rozwiązywaną.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Najlepsze jest to, że można otworzyć na dowolnej stronie, czytać dowolną ilość postów, przeskoczyć plus 50 stron i zasadniczo wciąż nie straciło się "wątku".
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Moja przygoda z nim zaczęła się i zakończyła, gdy mój syn (wtedy gimnazjalista) uprosił mnie o zakup paru pudełek figurek Warhammer. Nie byłem rad, bo drogie to i wolałem, żeby "w komputery poszedł". Odżałowałem i kupiłem. A ten cwaniak wziął farbki (też za moją kasę i też drogie), pomalował te potworki i opchnął frajerom za podwójną kasę. Nevermore powiedziałem.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
A ten cwaniak wziął farbki (też za moją kasę i też drogie), pomalował te potworki i opchnął frajerom za podwójną kasę. Nevermore powiedziałem.
I reszta farbek się zmarnowała.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Jako pierwsze mamy Dwóch młodych ludzi, rzecz jak na Lema silnie nastrojowa. Z jednej strony o tym, że trawa za płotem zawsze zieleńsza, z drugiej o oszukiwaniu zmysłów. Świetne.
Dalej mamy trzy opowiadania o Pirxie. Polowanie - westernowa w klimacie nagonka na zbuntowanego robota. Wypadek - górska wyprawa ratunkowa i Opowiadanie Pirxa, rzecz o tym jak Pirx napotyka statek obcych ale najbardziej prozaiczne i przyziemne uwarunkowania i problemy uniemożliwiają mu kontakt/zbadanie sprawy. Wszystkie trzy rzeczy oczywiście świetne, używają SF jako anturażu, skupiają się w swej istocie na człowieku, wiele tu płaszczyzn i aspektów.
Na koniec Altruizyna, czyli opowieść prawdziwa o tym, jak pustelnik Dobrycy Kosmos uszczęśliwić zapragnął i co z tego wynikło, później włączona do Cyberiady. Tu wiadomo, głównie o tym, że uszczęśliwianie bliźnich na siłę to nie najlepszy pomysł. Ale oczywiście nie tylko. Czysta rewelacja.
Co tu dużo gadać, każde opowiadanie jest świetne.
9,5/10
Ejże, umorusany kot nie miał związku z bitewniakami. To była ostra przeklina bota, który zawieruszył się na forum. No ok, być może zawieruszył się w bitewniakach
Ejże, umorusany kot nie miał związku z bitewniakami. To była ostra przeklina bota, który zawieruszył się na forum. No ok, być może zawieruszył się w bitewniakach
Może i nie. Ale w bitewniakach zaadaptowaliście. I kontrast prawie mnie zabił.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Niezwyciężony. Na podstawie powieści Stanisława Lema - Rafał Mikołajczyk
Z oczywistych względów nie będę pisał o fabule. Jej transkrypcja na język komiksu, moim zdaniem, została dokonana bardzo dobrze. Spotkałem się z głosem, że scenarzysta nie poradził sobie z tematem, że bardzo dużo gadają a komiks toleruje to z trudnością. Być może, mało znam się na komiksach. Nie miałem żadnych negatywnych odczuć i nie sądzę by można by to było w jakiś znaczący sposób zrobić lepiej. Odchudzenie tekstu musiałoby się wiązać z utratą treści. Jest git.
Stroną graficzną jestem zaś zachwycony dogłębnie. To jest tak własnie narysowane jak powinno być, tak mniej więcej to widziałem przy lekturze powieści. Jasne, że nie identycznie, nie dokładnie, ale jednak. Z pewnością zachowany jest klimat, zabarwienie emocjonalne. Ascetycznie, mrocznie, surowo. Gra szczegółem, gra przestrzenią, plamą, nastrojem. Według mnie, to idealne odwzorowanie prozy Lema. Arcydzieło.
Mogę podpisać się pod tym co napisał Fidel, ale że jako nie umiem w recenzje dodam tylko że jest to dla mnie komiks zeszłego roku z tych wydanych w Polsce i mam wielką nadzieję że ktoś go wyda na rynku frankofońskim (podobno są na ten temat jakieś rozmowy).
_________________ W życiu - oczekujemy co najwyżej sporej porcji bezrefleksyjnej zabawy i przyczynku do dalszej zabawy.
Lem patrzy na siebie trochę z góry, z jaką pobłażliwością czy nawet czułością, acz jako dorosły nie zawsze rozumie siebie z przeszłości. Naturalnie rozumie skąd ta sytuacja, wszak dziecko, czy młodzieniec z natury ma inny ogląd świata. Ta książka, to trochę eksperyment z pamięcią, trochę chęć zaprezentowania wczesnej swej twórczości - legitymacjonizmu, którego wszak wcześniej nikt nie poznał, a z którego Lem jest wyraźnie dumny, nie potrafi ukryć pewnej dozy próżności. A też trochę prezentacja rozważań nad człowiekiem, sztuką czy historią, jak to u Lema, które ładnie tu pasowały; i rozważenie siebie w jakimś autoterapeutycznym seansie. Aspekt biograficzny, moim zdaniem mieści się na końcu tej listy. My widzimy jeszcze Lwów i sentymentalny kurz na rozgrzanych upałem ulicach.
Zeszło mi z tym tomem z półtora miesiąca. Ciężkie to było, momentami nużące, czasem sprawiało wrażenie "sztuki dla sztuki". Nagromadzenie zdań pełnych słów rodem ze Słownika wyrazów obcych wymaga od czytelnika stale napiętej uwagi, co mi się, przyznaję bez bicia, nie do końca udawało i zadowalałem się śledzeniem głównej nitki wywodu, odpuszczając tu i tam pełne zrozumienie każdego zdania. Powodowało to, że nie raz i nie dwa, musiałem czytać pewne fragmenty od nowa. Odrobinę przerosła mnie ta książka, ale też nie wszystko mnie interesowało. Moim zdaniem Lem chwilami wędrował w rejony tak abstrakcyjne, że tracące sens. Spore partie tekstu to taka zabawa intelektualną rozgrywką, bez specjalnego dbania o cel do którego zmierzamy. Niby to "esej o literaturze" a tak naprawdę to groch z kapustą. Cywilizacja, kultura, biologia, fizyka, chemia, matematyka, logika, sztuka, etyka, moralność, antropologia, psychologia, socjologia, i jakiś pierdyliard jeszcze innych spraw, i gdzieś tam w tym wszystkim odniesienia do teorii literatury. Jakby autor w jednej książce chciał powiedzieć wszystko co wie. Albo próbował stworzyć jednolitą teorię wszystkiego co dotyczy człowieka. Zagmatwane to jednak, dzielące włos nie na czworo, a na tysiąc dwadzieścia cztery części. I choć nie można zarzucić dziełu braku logiki (choć z pewnymi drobiazgami bym się próbował spierać), wiadomo Lem to geniusz, to omawiana praca cierpi na spory przerost formy nad treścią. Zadziwia i zachwyca umysł, który był w stanie ogarnąć rzecz tak skomplikowaną i jednocześnie zanotować w zwarty i dość zrozumiały sposób. Jednocześnie czasem wydaje się, jakby Lem był pod wpływem takiego zachwytu nad samym sobą i napawał się płynącym mu spod pióra słowotokiem. Oczywiście pełno tu myśli proroczych, wyjątkowo celnych spostrzeżeń i błyskotliwych ujęć rozmaitych tematów, dla których warto tę pozycję przeczytać.
6/10 za dzieło, choć za myśli tam wyłożone należałoby dać pewnie 10/10. Z pewnością nie jest to lektura dla każdego.
Fidelio, najlepsza recenzja tej przeciekawej Cegły, jaką żem czytał. Lubię czasem zestawiać czas ukazywania się książek, z mym zapamiętanym czasem rzeczywistym. Moje wydanie FP 1968. Ojciec kupił pierwszy samochód. Pojechaliśmy na pierwsze wakacje tym samochodem. W warsztatach na tyłach domu wczasowego znaleźliśmy z kolegą syrenę strażacką. Uruchomiliśmy ją. Przybiegli ludzie i mieli pretensje. To się wydarzyło w mym życiu przedszkolnym, gdy Stanisław opublikował ten elaborat. Wiele osób z nabożną czcią podchodziło do tej zapewne najbardziej hermetycznej i męczącej z lemowych lektur. A Fidelek zrobił to zręcznie i z brzdękiem, nie tracąc czasu. Pewnie wyczerpałeś swe zasoby.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
To, że to jest powieść, to gruba ściema. Jak zwykle u Lema mamy esej filozoficzny ubrany z jakiegoś powodu w fabułę, a tym razem fabułę tak zdawkową, jak to tylko możliwe. Mamy pseudo-kontakt, przekaz gdzieś z kosmosu o którym tak naprawdę nic nie wiadomo do samego końca. Coś tam niby udaje się dociec, ale po prawdzie to nie wiadomo czy to odczyt przekazu, czy odkrywanie fizycznej konstrukcji rzeczywistości. Na dobrą sprawę to w zasadzie nie wiadomo czy to w ogóle jakiś przekaz jest, być może to przejaw natury. Na tym tle mamy rozważania filozoficzne - ontologia, epistemologia, aksjologia - wszystko tu jest. Plus troszkę socjologicznego gdybania.
Nie jest to rzecz do pośpiesznej lektury, ani też na jeden raz. Z pewnością warto powtórzyć. Nawet trzeba. Nie jesteśmy w stanie (ja przynajmniej), przyswoić i zachować wszystkiego w pamięci po pojedynczym odczytaniu.
"Jesteśmy jak ślimaki przylepione, każdy, do swojego liścia." - Nie ma co się dziwić, że człowiek wymyślił sobie religię, większość nie jest w stanie znieść prawdy.
Jako literatura piękna, nie jest to żadne specjalne osiągnięcie. Ale nie w tę tarczę autor celował. Intelektualnie pozycja wybitna.
10/10
Ja się może o "Lemach" wypowiem za jakiś czas.
Bo też czytam, ale mam taki zamysł, żeby trochę polecieć analizą przekrojową przez kilka książek, zamiast o pojedynczych.
Na razie przeczytane (przypomniane) w tym roku:
- Astronauci
- Solaris
- Niezwyciężony
aktualnie - Człowiek z Marsa
"Milczącą gwiazdę" i "Solaris" z Clooneyem przy okazji też sobie zobaczyłem.
W "Milczącej gwieździe" jest ciekawostka - jest akcja, której nie ma w "Astronautach", ale jest w "Niezwyciężonym". ;-)
Film był przed "Niezwyciężonym", więc ciekawi mnie czy to Lem ściągnął z filmu, czy taki pomysł się wcześniej przewinął gdzieś indziej u niego.
W kolejce i planach mam jeszcze na pewno:
- Fiasko
- Summa technologiae
- Eden
- Głos Pana
Z założenia na razie odpuściłem roboty i Iona Tichego. Skupiam się na książkach "pojedynczych" ... chociaż one bardzo są jednak pasujące do siebie. ;-)
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum