Już wcześniej wiedziałam, że chcę przeczytać wszystkie książki (czyli też zbiory opowiadań), teraz - nie wiedzieć czemu - chcę jeszcze bardziej. I tak po kolei całe Ziemiomorze, później Ekumenę żeby w końcu zobaczyć to jako większe całości a nie tylko poszczególne powieści.
Niby od lat nic nie pisała, ale jednak smutno.
_________________ Recedite plebes! Gero rem imperialem
Hmmm.
Ziemiomorza całe lata temu czytałem (zawsze jest w kolejce do powtórki- zresztą tak samo Ekumena ), jeszcze w czasach bezTehanu ( a tym bardziej bez kolejnych części jakie zdaje się powstały) - i w sumie ze wspomnień najmocniejsze pozostaje to że to było (jest?) najmądrzejsze"" Fantasy jakie kiedykolwiek czytałem.
Powieść fantasy, sztucznie przybrana w piórka SF. Konstrukcyjnie bardziej przypomina konspekt niż samą powieść. To w zasadzie konspekt tolkienowskiego Władcy pierścieni. A może po prostu zwyczajny fanfik?
Rzecz stworzona jest na podobieństwo sag skandynawskich. Zarówno w warstwie opowieści, fabularnie składa się z wyimków z owych sag, jak i w warstwie narracyjnej - sposób obrazowania, nasycenie patosem, deklamacyjne zapędy bohaterów, koturnowa ich konstrukcja, mitologizacja. W konsekwencji otrzymujemy opowieść dość monotonną, pozbawioną dynamiki, powieściowej wiarygodności. Bardziej księgowy spis wydarzeń niż przygodowa opowieść.
Jako powieść Świat Rocannona leży i kwiczy. Jest przykładem spektakularnej porażki. Wartość jaką sobą przedstawia, to przemyślenia do których autorka nas nakłania. Trudno mi orzec co w rzeczywistości było jej zamiarem, a co wyszło przypadkiem, ale trzeba oddać co cesarskie i przyznać, że rodzących się podczas lektury myśli natury filozoficznej było sporo. Przemijanie, miejsce człowieka we wszechświecie mniejszym i większym, imponderabilia, rozmaite dylematy moralne, znaczenie człowieczeństwa, stosunek do rozmaicie rozumianych "braci mniejszych". Jest tego trochę, i z pewnością to i owo dało by się dopisać.
Konsekwencje – to słowo klucz, które można odnieść do całej twórczości Le Guin. Dziś wiele rzeczy autorstwa córki antropologa musi trącić myszką. W czasach gdy jej książki powstawały, były swego rodzaju awangardą. Nikt tak nie pisał, dominował nurt „techniczny”, konwencje narzucone przez Asimova, Clarke’a, Heinleina. Nie rajcowała jej spektakularna akcja, spiętrzenia fabuły, kosmiczny rozmach, skupiała się bardziej na tym, co wtedy zaczęto określać terminem inner space. Również jej fantasy brakowało (na szczęście) epickiego zadęcia Tolkiena, że o heroic fantasy w stylu Conana nie wspomnę. Jej drogą przez jakiś czas podążał Orson Scott Card (zanim nie zaczął tłuc chałtury), np. Mówca umarłych to stuprocentowo „leguinowska” powieść.
W prozie UKLG zabujałem się po pierwszej wydanej w PRL książce, zbiorze opowiadań Wszystkie strony świata (Iskry, 1980). Do dziś uważam go za jedną z najlepszych pozycji w gatunku, mimo że w tym wydaniu zabrakło genialnego opowiadania Niektórzy odchodzą z Omelas. Odświeżałem sobie lekturę tych opowiadań, co jakiś czas, to wciąż małe diamenciki. Inna moja ulubiona rzecz autorki to pierwsza część cyklu Ziemiomorza w tłumaczeniu Barańczaka, wydana przez WL pod tytułem Czarnoksiężnik z Archipelagu.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Żeby zdobyć to opowiadanie LeGuin o odchodzących z Omelas, musiałem regularnie wizytować wszystkie antykwariaty, gdzie dostępne były numery Literatury na Świecie. Radość była wielka, bo to był wyjątkowy numer z SF.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Byłem święcie przekonany, że "Ci, którzy odchodzą z Omelas" czytałem w "Drodze do science fiction", ale sprawdziłem spis treści i nie ma. Hmm, w takim razie chyba w "Arcydziełach", bo na 99% było to w antologii. A może jednak "Wszystkie strony świata" były pierwsze? Zaczynam się gubić w tym, co, gdzie, kiedy czytałem.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
toto, na bank jest w "Arcydziełach", bo sam wtedy to czytałem.
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum