Mam czasami okresy czytelniczej nadaktywności, ale do tempa książka/tydzień przez okres kilkudziesięciu lat raczej nie dobiję, realnie patrząc pewnie 1200-1500, plus audiobooki. I jak patrzę na wcześniejsze lata, że dało się czytać i kilka książek na tydzień i był czas na inne rzeczy, to aż nadziwić się nie mogę. Kiedy ja na to wszystko znajdowałem czas?
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
próbuję ponownie Zelaznego, tym razem "Pan światła", i ponownie ten autor nie zasysa.
Akurat wydaje się, że Pan Światła mu wyszedł w przeciwieństwie do całej rzeczy innych gniotów od żenującego Amberu poczynając. No ale Pana Światła czytałem w latach 90', mogę mieć nieświeże dane. Tak, że ten tego, nie dziwię Ci się specjalnie.
Ciekawe jak wypadła by dziś Aleja potępienia? Obawiam się, że podobnie jak filmy postapo z lat 80. Niedawno obejrzałem po ponad 30 latach Stalowy świt. Żenua.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
"Aleja..." moim zdaniem się broni, ale ma się co oszukiwać, to popierdółka sensacyjna i nie ma siły, żeby wzbudzała dzisiaj takie emocje, jak w nastolatku w latach osiemdziesiątych. Po prostu lekka, miła, przyjemna gulty pleasure. I krótka, to w sumie zaleta.
"Pan światła" - genialny sztafaż i jakoś za mało mięcha, fabuła, która jakoś mnie nie wciągnęła - i piszę to z perspektywy czytelnika także tej nowej wersji (Cholewy?), nie tylko tamtego niewypału przełożonego przez R. Reszke(?) wieki temu. Właściwie o wiele lepiej się zestarzały - czytałem je ze dwa lata temu, nie dawniej - np. "Stwory światła i ciemności".
A "Stalowy świt"... Cóż, nawet wtedy, widziany na jakimś Polconie, z zajebistym lektorem (kto nie słyszał, ten nie wie ) nie zachwycał, mówiąc oględnie.
@Mamerkus
Może jednak "Amber"? Nie przejmuj się opiniami Fidela, to też koneser chujni - jak Romulus, tylko inaczej
widziany na jakimś Polconie, z zajebistym lektorem (kto nie słyszał, ten nie wie )
Ha! Lektorzy pirackich kopii VHS - to była odrębna dziedzina sztuki. Absolutnym mistrzem był lektor MASHa. Widziałem potem film w wielu telewizjach z różnymi wersjami tłumaczeń i zawodowymi lektorami, ale żaden tamtemu gostkowi nie sięgał do pięt
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Ciekawe jak wypadła by dziś Aleja potępienia? Obawiam się, że podobnie jak filmy postapo z lat 80. Niedawno obejrzałem po ponad 30 latach Stalowy świt. Żenua.
No więc - przeczytałem "Aleję potępienia" w tym roku.
Słabo, słabiutko, fatalnie. Taka pierdółka na max 2 wieczory.
Bez jakiejś głębi, bez nawet jakiejś większej historii, czy choćby przedstawienia świata.
I z bardzo niezdarnie napisanymi bzdurkami, które rzuciły mi się w oczy.
Nie polecam czytać teraz.
A przeczytałem to w ramach czytania tej serii Rebisa.
I aktualnie czytam z tej serii "Gdzie dawniej śpiewał ptak" Kate Wilhelm.
Mam jakieś wrażenie, że to może być najlepsza książka z książek z tej serii, które do tej pory przeczytałem.
Zaczyna się jak typowe preludium do apokalipsy. Przygotowanie enklawy do przeżycia, włącznie z próbą uratowania się w tej enklawie przed samą apokalipsą (wirus, mutacje, głód).
Następnie jest typowe postapo - kilka pokoleń później, mieszkańcy enklawy chcą sprawdzić jak wygląda poza ich zamkniętym społeczeństwem.
I nagle książka z typowego postapo zaczyna przechodzić w psychologię, rozważania w temacie psychologii ludzkich klonów, rozpatrywanie działania takich samych klonów w ramach społeczności ... i co jeśli w takiej poukładanej społeczności jeden z klonów zaczyna odbiegać od normy ... zwłaszcza jeśli to jego odbieganie od normy tak naprawdę po prostu oznacza "powrót do dawnych norm" (tych sprzed apokalipsy) ...
Jestem w połowie, ale autentycznie ciekawi mnie co będzie dalej. Jak dla mnie - zdecydowanie wciąga. I nie czuć tego, że książka ma już prawie 50 lat - autorka nie bawiła się w gadżety, które by się zestarzały, tylko pisze o ludziach, co książkę bardzo skutecznie broni przed zestarzeniem się. Jak na razie - polecam bez wahania, mam nadzieję, że utrzyma poziom do końca.
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
Aleja to kniga z gatunku Zabili go i uciekł w samochodzie, tudzież dojechać z pkt a do pkt B wrzucić starą oponę do ogniska, zrobić rewolucję i sprdalać. Sam pomysł wciąż nośny, natomiast mocno zmienił się styl pisania, narracji, więc...
Stwory od początku były specjalne i nic się do tej pory nie zmieniło.
Pan Światła - imo najlepsza rzecz spod ręku Rodżera, mimo krytycznego wydania (tłumaczenia) Atlantisu
Amber - wstyd nie znać,robiłem dwa lata temu repetę i warto, choć jak wspomniałem stylówa się zmieniła.
bez nawet jakiejś większej historii, czy choćby przedstawienia świata
Masz wymagania... Całość zmieściła się w "Fantastyce" na niecałych 50 (małych) stronach, a tobie się marzy "większa historia", "przedstawienie świata"... Kompletnie nie o to chodzi w "Alei..."
Kate Wilhelm - czytałem ~30 lat temu, była znakomita, czytałem drugi raz ~6-8 lat temu - i nadal uważam, że warto. Bardzo warto.
Bajer Ful to akurt twój poziom.
Polecając Sullivana wtrąciłeś sobie wszystkie argumenta do oceny kogokolwiek . . Do tej pory mam z tego brecht.
Serio? kurwa. Widać można.
Powieści Sullivana przy Amberze Zelaznego to mistrzostwo powieściopisarstwa. Co po prawdzie nie jest wielkim osiągnięciem bo przy Amberze każde gówno wygląda jak tort orzechowy.
Trojan, gratuluję wysublimowanego smaku.
Pomijając fakt, że jak zwykle klamiesz,. Ale do tego już się przyzwyczailiśmy.
Proponuję wam wyluzować, zaczynacie przesadzać we wzajemnych bluzgach
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Oprócz marzeń warto mieć papierosy - Juliusz Strachota
Niewielki tomik pełen króciutkich opowiadań, klasycznych szortów. Jest ich tu kilkadziesiąt.
Króciaki te, często abstrakcyjne w tonacji, jakoś tam ocierają się o absurd, złudę, metafizykę. Autor obserwuje, życie, przetwarza po swojemu i podaje nam w takiej poetyckiej, połamanej, groteskowej formie.
Niestety jedyną wyjątkową rzeczą w tym zbiorze jest jego tytuł. Rewelacyjne zdanie. Reszta już nie jest taka fajna. Nie można powiedzieć, że to jakiś szmelc zupełny, ale nie bardzo jest się czym zachwycać. Tu i tam jakieś ziarnko.
Nie jest to rzecz godna pogardy, ale też spokojnie można żyć bez jej znajomości. Nie odradzam ani nie polecam.
Czytam sobie Sarajewskie Marlboro Miljenko Jergovica, mały zbiór opowiadań o wojnie na Bałkanach, a raczej o ludziach z wojną w tle. Nie ruszałem żadnego jugolskiego pisania od lat od jakiegoś Andrica, czy Bulatovica, bo ich po prostu nie lubię. Są mi całkiem mentalnie obcy, a ta obcość wzmaga się przez to, że w sumie powinienem ich postrzegać jako Słowian. Dziwnie mi się wtedy robi. Ale te opowieści są dobre. Małe, krótkie obrazki, takie flaesze czasem ujmujące szmat życia, czasem chwilę. Trochę przypomina Stasiuka, ale nie za bardzo, bo Bałkany to nie Beskidy. A tak to w ogóle dostałem książkę w prezencie, bo sam bym na to nie wpadł. Dodatkowo mam na warsztacie Nightflyer Christophera Fahy Kolejna historia o maltretowanym przez szkolnych bandziorów outsiderze, który w końcu odkrywa w sobie szczególne właściwości, dające mu możliwość zemsty. Ta opowieść przechodzi w bezlitosny horror, co w zestawieniu ze świetna narracją ( Fahy jest też poetą) daje niestandardowo dobre efekty. Na deser mam Harrego Harrisona Star Smashers of the Galaxy Rangers. Już tytuł mówi sam za siebie. Typowa dla Harrisona parodia kretyńskich powieści z gatunku space opera. Ale także dowcipnie i z poczuciem absurdu napisana rozrywkowa konfekcja, która ma zapewnić pełny relaks od autentycznych problemów. Akcja jest szybka, bohaterowie wpadają w kolejne nieszczęścia i są z nich ratowani, by zaraz znowu się wpakować w następnego shita w tempie slapstikowej komedii. Zaletą takich książek z dawnych lat jest ich niewielka objętość, a tej dodatkowego smaczku nadaje paskudna okładka. Polecam.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Bałbym się wracać do starych "harrisonów". Jeśli już to ewentualnie cykl Edenu, może czas go oszczędził?
Przypomniałem go sobie w ubiegłym roku. Najgorzej nie było, nawet fajnie się czytało, choć luki logiczne widać gołym okiem
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Ludzie czytający książki zaczynające się od Gallia est omnis divisa in partes tres albo In principio creavit Deus caelum et terram dali nam dwie wojny światowe, więc ja tu widzę skręt we właściwą stronę
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
"My naród" - Jill Lepore. Świetnie opowiadania historia USA. Czytam z dziką przyjemnością. Autorka w zasadzie opowiada historię Stanów Zjednoczonych z perspektywy "These thruths..." - praw zawartych w Deklaracji Niepodległości. Zatem nie jest to opowieść tylko od daty do daty, od wydarzenia do wydarzenia, śledząca procesy polityczne. Autorka wplata w nią konteksty rasowe, gospodarcze, kulturalne. Rewelacyjna lektura, mocno polecam. Wartość dydaktyczna ogromna, a lektura to sama przyjemność. Normalnie pewnie czytałbym ją ze dwa, trzy tygodnie. A tak, dzięki przymusowemu zamknięciu, planuję skończyć w poniedziałek.
Swoją drogą, "ciekawy" jest polski tytuł. Oryginalny to "These Thruths..." będący "zapożyczonym" z Deklaracji Niepodległości. Polski tytuł "My naród", to z kolei wyimek z amerykańskiej Konstytucji. Niby nic, ma to swój urok, ale chyba nieco odcina od kontekstu książki.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Myśliwce. Życie ptaków drapieżnych, Konrad Malec - jako dla osoby z zerową wiedzą w temacie, książka okazała się kopalnią ciekawostek i informacji, którymi będę mógł szpanować przed dziewczynami w knajpach. Książka napisana przez ornitologa, z dużą pasją, i sileniem się na gawędziarstwo, które wychodzi tak sobie. Dla laika w sam raz.
_________________ Meet Minsky. He understands that stability is destabilizing. Be like Minsky.
"Niewidzialne kobiety. Jak dane tworzą świat skrojony pod mężczyzn" Caroline Criado Perez. Mocno polecam tę książkę. Poparta danymi, przykładami, bogata bibliograficznie opowieść o dyskryminacji, której nie dostrzegamy (my, mężczyźni i ogół społeczeństwa), a która istnieje na naszych oczach. Czasami pada na nią światło i okazuje się, że są problemy, których sobie nie uświadamiamy, a które czynią życie kobiet trudniejszym, bez żadnego uzasadnienia. Począwszy od toalet, przez klimatyzację, odśnieżanie chodników, transport publiczny po te już bardziej oczywiste, jak dysproporcje w płacy. Ta książka to nie ideologia - to rzeczowy, uargumentowany opis, który momentami ryje mi beret. Jak kwestia odśnieżania dróg. A konkretnie, kolejności odśnieżania, czy różnice w drodze do pracy pokonywanej przez mężczyzn i przez kobiety. Nie jest to historia świadomej dyskryminacji, ale tego, że świat projektują mężczyźni podług siebie, uznając swoje potrzeby za uniwersalne. moim zdaniem, lektura obowiązkowa. Ma zdolność leczenia mężczyzn z różnych przypadłości dotyczących wyższości płci, czy po prostu: otwiera oczy. Szczerze pisząc, nie zamierzam już nigdy dowcipkować z kolejek do damskiej toalety. Na początek. https://www.karakter.pl/k...ny-pod-mezczyzn
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
przez klimatyzację, odśnieżanie chodników, transport publiczny
ke?
Romulus napisał/a:
A konkretnie, kolejności odśnieżania, czy różnice w drodze do pracy pokonywanej przez mężczyzn i przez kobiety.
ke?
Romciu, przestań czytać taki badziew.
Poza tym to mężczyźni są dyskryminowani. Choćby emerytalnie. Dłużej pracują i krócej żyją w efekcie kobiety przejmują bez kiwnięcia palcem wypracowaną przez nich zasobność.
Poza tym to mężczyźni są dyskryminowani. Choćby emerytalnie. Dłużej pracują i krócej żyją w efekcie kobiety przejmują bez kiwnięcia palcem wypracowaną przez nich zasobność.
Bez kiwnięcia palcem?
Pff...
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum