I tu się mylisz. Bo ten sam scenariusz często można przejść na kilka lub kilkanaście różnych sposobów. I nie mówię o tym, że wybierasz sobie inną klasę postaci czy inny set umiejętności*.
Chodzi o wybory fabularne.
no ok. kilkanaście różnych sposobów tego samej samej linii.
to jak oglądać Total Recall nakręcony kilkanaście razy.
Mnie najbardziej zaimponował BG w 5 minut samotnym złodziejem, końcowy boss na jeden cios poszedł. Nie jest to styl gry który preferuję ale doceniam żart
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Wiesz, mam dość spore doświadczenie w papierowym rpg, zarówno jako gracz i jako mistrz gry. I w życiu bym nie powiedział, że lepiej grać w zwykłe rpg. Bo to po prostu dwa rożne rodzaje rozrywki, zupełnie różne doświadczenia.
Wiesz, mam dość spore doświadczenie w papierowym rpg, zarówno jako gracz i jako mistrz gry. I w życiu bym nie powiedział, że lepiej grać w zwykłe rpg. Bo to po prostu dwa rożne rodzaje rozrywki, zupełnie różne doświadczenia.
oczywiście że różne. osobiście wolę grać w trurpg i uznaje wyższość tej rozrywki.Oczywiście nie jest to prawda objawiona i nie mam problemu z tym że inni wolą facetów,
Forgotteny są agregatorem wątków fantasy ze wszelkich stron świata i wszystkich czasów. Wrzucone do garnka, wymieszane, podlane kiepską literaturą
dają prawdziwie o'hydną mieszankę
są raczej synonimem tego jak nie powinno się tworzyć światów.
Project Zomboid, build 41. Od 2014 roku gra jest w fazie beta i powątpiewam czy zostanie kiedykolwiek skończona... ale, jest to chyba najtrudniejszy, najbardziej wymagający, najmniej wybaczający symulator apokalipsy zombie jaki znam.
Ta gra jest wkurwy trudna. Najpierw zapierdala cię brak znajomości mechaniki. Potem zapierdala cie brawura i głupota (dwa zombie na raz? ja nie dam rady?!), a jak już ogarniesz mechanikę i sobie całkiem nieźle zaczynasz radzić, to zabija Cię nie mróz, głód, choroba, huragan czy odwodnienie, ale zbyt duża pewność siebie
Ja jestem na etapie ginięcia, bo za wcześnie wyprowadzam atak bejzbolem.
Zanim zamachnę się drugi raz, to już jestem pogryziony
Nie ma czegoś takiego jak endgame. W końcu umrzesz, choćby miało to zając kilka lat czasu gry (jest mechanika erozji budynków, dróg, etc, roślinność z czasem przejmuje mapę).
Umierasz - tworzysz nową postać. Zaczynasz od nowa. Nie ma, że load
Brzmi jak coś dla zblazowanych hipsterskich pindoli
Z grubsza tak jest.
Stary Ork napisał/a:
Skąd to masz, Spellu?
Ja? Z GOGa, ale jak Pan Major woli, to jest też na Steamie.
Ta gra jest trudna nawet na "najłatwiejszych" możliwych ustawieniach. Pooglądałem kilka streamów i nawet weterani, którzy mają tysiące godzin na koncie, w końcu giną jak szmaty.
Bloodstained: Ritual of the Night - ufundowana na KS gra Kojiego Igarashiego, twórcy Castlevanii. Japońska, (tfu, tfu!) platformówka. Dużo skakania, kombinowania z umiejętnościami, grindu, zbierania nowych fryzur i kusych kiecek, wszystko osadzone w gotycko-pstrokatej stylistyce. Odpychający twór na pierwszy rzut oka, ale specyficzne powiązanie eksploracji, grindu i powtarzania frustrujących etapów zręcznościowych okazało się tak wciągające, że po paru chwilach cała ta otoczka przestała mi przeszkadzać. Po kilkudziesięciu (k. 40!) godzinach mam odkryte 95% mapy i już tylko dwóch opcjonalnych bossów przed sobą. Poleca się, i mówię to jako osoba, która w ostatnią platformówkę grała w czasach C64 (no dobra, był jeszcze Shovel Knight gdzieś po drodze).
_________________ Meet Minsky. He understands that stability is destabilizing. Be like Minsky.
Ponieważ Amerykanie walczą do ostatniego pocisku a Japończycy do ostatniego żołnierza, kupiłem sobie pacyficzną kampanię Brytyjczyków (Burma Road ) i walczę do ostatniego Hindusa Pysznie jest, na razie przepycham się z tajską policją w dżungli, ale mam nadzieję na poważne starcia piechoty, wypady chinditów i może bitwę pod Kuantanem w międzyczasie. W oddali słyszę już łoskot upadającego Singapuru
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
przebadałem się pod kątem wirusa CP'77 i niestety CYRI pokazuje że nie dam rady...
moja karta grafy (GF960) niby lepsza od minimalnej (GF 700) ale faktycznie gorsza bo lapkowa (chyba moja jest nawet 4xdroższa ale tamta ma 4xwincej)
i choć wszystkie testy mam na zielono, to ostateczny werdykt jest taki że takiego wała
więc jako że preferuję rozpoznanie bojem
to nie przeczytałem tych zasad.
zresztą... można się tam okopać czy co ? nie widziałem żadnych w sumie opcji dla żetonów - poza podniesieniem lufy i wystawieniem mortata.
w każdym razie - pierwsza bitwa mocno w ciemno, zagrałem bazowym ustawieniem i doborem jednostek, ale
Prochorowka utrzymana i jak rozumiem my idiom ku berlinu
Każda tura którą oddział spędzi bez ruchu albo walki podnosi z automatu poziom ufortyfikowania, poza tym w zależności od scenariusza nasze jednostki mogą już zaczynać okopane po uszyska. Ale jak je ruszysz, wiadomo, już nie są okopane.
Co do lotnictwa - jak z każdą inną jednostką, musisz sobie spojrzeć na jej współczynniki i na typ celu. Niektóre jednostki świetnie się sprawdzają do atakowania jednych celów, a przeciw innym ssą i mlaszczą, niektóre są dobre w zadawaniu bezpośrednicj obrażeń, inne w obniżaniu efektywności wroga, jeszcze inne w redukowaniu fortyfikacji. W powietrzu to w ogóle jest kamień-papier-nożyce, jeśli masz myśliwce zwykłe albo przechwytujące to atakowanie celów naziemnych wielkiego efektu nie zrobi (ale czasem i tak warto), niektóre bombowce taktyczne lepiej spisują się przeciw celom miękkim, inne przeciw twardym, i tak dalej. Ogólnie balans jest lepszy niż w Panzer General i Panzer Corps, bo tam całe bitwy można było wygrywać lotnictwem, artylerią i razwiedcami. Tu już trzeba trochę bardziej się przyłożyć - lotnictwo samo Ci bitwy nie wygra, ale do zmiękczania wroga jest bezcenne - zwłaszcza, że jeśli wszystko zrobisz jak trzeba, to atakuje bezkarnie.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Dwa dywizjony myśliwców to absolutne minimum jakie trzeba mieć, żeby sobie zapewnić jaką-taką osłonę z powietrza, ale i tak warto inwestować mocniej z jednego zasadniczego powodu - systemu wystawiania jednostek.
Ogólna zasada jest taka - mamy w kampanii określoną ilość punktów za które kupujemy nasze oddziały, punkty te w zasadzie zachowujemy między poszczególnymi misjami, możemy je wydawać na uzupełnienia, specjalne akcje oddziałów (np. stawianie min) i inne takie. Ale poza tym w każdej misji skład naszego korpusu jest ograniczany ilością slotów jakie mamy do dyspozycji, przy czym są one osobne dla wojsk lądowych, floty, lotnictwa i sojuszników (np. Niemcy mogą mieć osobną pulę dla Wehrmachtu i osobną dla SS). O ile z punktami zwykle nie ma problemu jeśli jakoś nam idzie, to wąskim gardłem jest to, ile oddziałów możemy w danej bitwie wystawić - może się okazać, że mamy długą ławkę rezerwowych, ale na boisko wychodzi i tak tylko połowa; stąd warto mieć lotnictwo nawet jeśli wydaje się bezużyteczne (a nie jest) - z braku innego zajęcia przydaje się do rozpoznania (chociaż piechoty w mieście nie wypatrzy) czy wkurzania wrogiej obrony plot.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum