Designated Survivor - wytrzymałem pół sezonu z małym hakiem; ogląda się to jak mało udany mashup BSG z "Mandżurskim kandydatem", tylko bez Cylonów, jebutnych okrętów kosmicznych, fałszywych wspomnień wdrukowanych pod hipnozą, interesujących postaci i ciekawej fabuły. Dostajemy nadęty, pompatyczny procedural z kryzysem-niespodzianką tygodnia, intrygami politycznymi które Czerepach z Koziołem rozpracowaliby w kwadrans nawet na trzeźwo - i w sumie jedną postacią na tyle ludzko zagraną, że można jej pokibicować (rzecznik prasowy, Kal Penn jest świetny). Nie, nie, nie. Odpuściłem bez żalu.
To serial tak fabularnie prosty, że oglądałęm go z pewną fascynacją. Najbardziej rozśmieszały mnie nazwy fikcyjnych państw. Ale to jednak dziwne, ponieważ Amerykanie mają spory dorobek w takich produkcjach i jest z czego czerpać. Nawet w "Madam Secretary", który miał podobny temat i klimat (i emitowano go równolegle do "DS"), te intrygi prowadzono lepiej (poza pierwszym sezonem, który jest na podobnym poziomie, co "DS". Zdziwiłem się, że Netflix kupił ten tytuł i zrobił jeden lub dwa sezony. Ale chyba nawet oni zrozumieli, że to był fabularny trup już w "momencie przybycia".
Szkoda Kefira. "24" było chyba szczytem jego aktorskich umiejętności. Reszta niewarta wzmianki.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Ale kiedy to było? Młody był i głupi.
Ciekawe, kiedy premiera nowej wersji "Ściganego" (nowej wersji serialu, a nie filmu). Tam ma również grać główną rolę. Ale biorąc pod uwagę charakter głównego bohatera, to i Kefir będzie powtarzał swoje grymasy.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Ja się ku własnemu zaskoczeniu wciągnęłam w The Ranch. Taka rodzinka kowbojów rednecków:) Trochę pod prąd zwyczajowemu obrazowi USA.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Mindhunter, 2 sezony. Serial więcej obiecuje niż daje, choć piszę to po fakcie, bo siadając do oglądania nic o nim nie wiedziałem i nie miałem żadnych oczekiwań. Rzecz jest o początkach Wydziału Behawiorystyki FBI, powstała według książki, opisującej proces tworzenia jednostki i zaczątki technik profilowania zabójców. Biorąc pod uwagę udział Finchera w tej produkcji, oraz interesujące pierwsze 5 minut, oglądałem z nadzieją, że coś zacznie się dziać. Widocznie nie to było ambicją producentów. Serial pewnie dużo bardziej rajcuje Amerykanów niż nas, bo mają hopla na punkcie seryjnych morderców, którzy robią tam za celebrytów. Wywiady agentów ze sławnymi serial killerami są zdecydowanie najciekawszymi fragmentami, reszta, zwłaszcza w 2 sezonie stopniowo zsuwa się w znane netflixowe bajorko. Mamy rozbudowany, choć niczemu nie służący wątek lesbijski, a problem uprzedzeń rasowych i dyskryminacji wysuwa się na pierwszy plan. Raczej nie polecam, choć jeśli ktoś jest bardzo ciekaw, jak machina FBI dochodziła do rezultatów, które Sherlock Holmes osiągał jednym rzutem oka, to i zabronić nie mogę.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Mindhunter, 2 sezony. Serial więcej obiecuje niż daje, choć piszę to po fakcie, bo siadając do oglądania nic o nim nie wiedziałem i nie miałem żadnych oczekiwań. Rzecz jest o początkach Wydziału Behawiorystyki FBI, powstała według książki, opisującej proces tworzenia jednostki i zaczątki technik profilowania zabójców. Biorąc pod uwagę udział Finchera w tej produkcji, oraz interesujące pierwsze 5 minut, oglądałem z nadzieją, że coś zacznie się dziać. Widocznie nie to było ambicją producentów. Serial pewnie dużo bardziej rajcuje Amerykanów niż nas, bo mają hopla na punkcie seryjnych morderców, którzy robią tam za celebrytów. Wywiady agentów ze sławnymi serial killerami są zdecydowanie najciekawszymi fragmentami, reszta, zwłaszcza w 2 sezonie stopniowo zsuwa się w znane netflixowe bajorko. Mamy rozbudowany, choć niczemu nie służący wątek lesbijski, a problem uprzedzeń rasowych i dyskryminacji wysuwa się na pierwszy plan. Raczej nie polecam, choć jeśli ktoś jest bardzo ciekaw, jak machina FBI dochodziła do rezultatów, które Sherlock Holmes osiągał jednym rzutem oka, to i zabronić nie mogę.
W 2 sezonie cała sprawa zabójstw dzieci z Atlanty jest jednym wielkim "podtekstem" rasowym, zatem nic dziwnego, że jest na pierwszym planie. Inaczej być nie mogło, zwłaszcza że - z tego co czytałem około serialowo - to jedna z większych i kontrowersyjnych spraw w zakresie badań behawioralnych FBI. Zatem twój zarzut jest nietrafny, moim zdaniem. Rzeczywiście, wywiady z seryjnymi mordercami to najmocniejsza strona fabuły. W pierwszym sezonie wypadało to lepiej, ponieważ widać było jaki wpływ miały kontakty z nimi na jednego z bohaterów. Zresztą, to bardzo Fincherowskie, że tak uogólnię. W "Zodiacu" był podobny motyw, trochę z innej strony ruszony. Ale i we wcześniejszym "Seven", czy późniejszej, bardziej popowej "Zaginionej dziewczynie".
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Niesamowite, prawie przegapiłem, po prostu nie spodziewałem się znaleźć na HBO czegoś takiego
Durrellowie. Nie jest to lekka i pełna absurdu komedyjka jak ekranizacja Moja rodzina i inne zwierzęta z 2005 roku, tu humor jest subtelniejszy, jest też trochę dramatu no i z jakiegoś tajemniczego powodu napstrykali aż 4 sezony ale to w dalszym ciągu moja ulubiona opowieść o wyspie Korfu i zwariowanej rodzinie anglików
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Designated Survivor - wytrzymałem pół sezonu z małym hakiem; ogląda się to jak mało udany mashup BSG z "Mandżurskim kandydatem", tylko bez Cylonów, jebutnych okrętów kosmicznych, fałszywych wspomnień wdrukowanych pod hipnozą, interesujących postaci i ciekawej fabuły. Dostajemy nadęty, pompatyczny procedural z kryzysem-niespodzianką tygodnia, intrygami politycznymi które Czerepach z Koziołem rozpracowaliby w kwadrans nawet na trzeźwo - i w sumie jedną postacią na tyle ludzko zagraną, że można jej pokibicować (rzecznik prasowy, Kal Penn jest świetny). Nie, nie, nie. Odpuściłem bez żalu.
To serial tak fabularnie prosty, że oglądałęm go z pewną fascynacją. Najbardziej rozśmieszały mnie nazwy fikcyjnych państw. Ale to jednak dziwne, ponieważ Amerykanie mają spory dorobek w takich produkcjach i jest z czego czerpać. Nawet w "Madam Secretary", który miał podobny temat i klimat (i emitowano go równolegle do "DS"), te intrygi prowadzono lepiej (poza pierwszym sezonem, który jest na podobnym poziomie, co "DS". Zdziwiłem się, że Netflix kupił ten tytuł i zrobił jeden lub dwa sezony. Ale chyba nawet oni zrozumieli, że to był fabularny trup już w "momencie przybycia".
Szkoda Kefira. "24" było chyba szczytem jego aktorskich umiejętności. Reszta niewarta wzmianki.
Racjonalizuję sobie że to taka odtrutka na rzeczywistość, fantazja o prezydencie który dla odmiany nie jest pękiem tasiemców przebranych z grubsza za człowieka
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
"Quiz" - trzyczęściowy miniserial dostępny na HBO i HBO GO. To historia oparta na faktach - dotyczy pewnego domniemanego oszustwa w programie "Milionerzy". Doskonała obsada na pierwszym i drugim planie. Do tego bardzo wciąga. https://www.youtube.com/watch?v=ggH-q4onwZE
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Również polecam. Niesamowita historia, tak swoją drogą.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Sama sprawa sądowa dość niezgrabna, adwokatka za dobrze ich broniła. Narracja prowadzona była w ten sposób, że szala wyraźnie przechylała się na stronę oskarżonych, a tu nagle winni. Ale poza tym fajna rzecz.
W głębi lasu. Sam bym sobie tego nie zrobił, ale mam gości i to była jedyna pozycja, której nikt nie oglądał, więc przeszła. Pierwszy odcinek przypominał najgorsze momenty seriali canal +, potem już lepiej, ale tylko odrobinę. Obecność Agnieszki Grochowskiej była pewną osłodą, ale nie mogła pokryć bredni scenariusza. Małolaty grały troszkę lepiej niż dzieciarnia Żulczyka, lecz co to za pociecha. Nie przypominam sobie czegokolwiek Cobena, może nawet coś czytałem w latach 90, wtedy był boom na tzw. ludlumy. Nie wiem, czy to wina autora, czy naszych scenarzystów. Odradzam.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Coben to pisarz marny, jakieś tam pomysły ma, ale stylowo to King jest przy nim artystą słowa.
Sam serial też denny, Damięcki potwornie mnie swoją manierą denerwował, ogólnie aktorsko mniej niż średnio. W sumie książka, chociaż też nie wybitna, wypada lepiej.
Na obronę "W głębi lasu" dodam, że trzyma poziom przy innych adaptacjach powieści Cobena obecnych na Netflixie. Ale nie polecam przekonywać się o tym samemu, chyba że was przyprze. Te seriale są jak książki Cobena. Może także dlatego, że on ma udział wykonawczy w tych ekranizacjach. Do tego "W głębi lasu" został dobrze przyjęty za granicą. Ponoć. Ale poważne serwisy o nim pisały dobrze. W sumie to taka niezobowiązująca, mało wymagająca letnia rozrywka.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Sama sprawa sądowa dość niezgrabna, adwokatka za dobrze ich broniła. Narracja prowadzona była w ten sposób, że szala wyraźnie przechylała się na stronę oskarżonych, a tu nagle winni. Ale poza tym fajna rzecz.
Ale to chyba faktycznie tak wyglądało. W sumie najciekawsze dla mnie w tym serialu było, że udało się go zrobić bez przesądzenia, czy doszło do oszustwa.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Space Force. Czyli Akademia policyjna VIII. Misja Księżyc. Dowcip miejscami bardziej wysublimowany, ale mamy w końcu wiek XXI. Są momenty autentycznie śmieszne, jednak w miarę upływu czasu, coraz bardziej wieje nudą i zalatuje banałem. Perypetie rodzinne generała Nerda to dotkliwa porażka. Błyszczy Malkovich, co dziwić nie może, a gdyby go zabrać wartość serialu leci na pysk. No i ten mały Chińczyk z Doliny Krzemowej, też po stronie plusów.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
"Fear City" - trzyczęściowy dokument Netflixa, o rozbijaniu nowojorskiej mafii. Tak się złożyło, że zacząłem go oglądać po powtórkowym seansie "Chłopców z ferajny". Miniserial potwierdził realizm filmu Scorsese. Aczkolwiek nie miałem co do niego wątpliwości, bo przecież film oparty jest na prawdziwych wydarzeniach (podobnie jak książka, na podstawie której powstał). Jednak miniserial nieco mnie rozczarował. Z jednej strony - fajny, ciekawy temat, mnóstwo materiałów źródłowych i "bohaterowie", którzy znaleźli swoje miejsce w popkulturze (Gotti, Ruggiero, Castellano). Ale wszystko to wydało mi się skrótowe, po łebkach. W zasadzie, wynika z tego miniserialu, że wystarczyło założyć kilka podsłuchów i po sprawie. Może zresztą tak było, ale jednak historia rozbijania nowojorskich rodzin mafijnych była nieco bardziej skomplikowana, jak wynika z kilku przeczytanych przeze mnie książek. Niemniej, trzy odcinki, można zaliczyć w jeden wieczór. Męczy trochę maniera powtarzania tego samego na początku każdego odcinka, skierowana głównie do głupszego widza, któremu trzeba przypomnieć co ogląda i że - w tym przypadku - mafia była zła. Plus: wydarzenia komentują niektórzy bohaterowie. Wiadomo: ci ze strony "dobra", ale ciekawsi są ci z ówczesnych mafijnych dołów. Mimo wszystko: zawód. https://www.youtube.com/watch?v=d1sv1wETAII
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
The Valhalla Murders. Do bólu przewidywalne, jadące po schematach, tyle że w egzotycznej islandzkiej scenerii. Dałem radę tylko 4 odcinki i spasowałem.
Za to Norsemen pyszne, jak dotąd. Jestem po 5 odcinkach 1 sezonu.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Za to Horsemen pyszne, jak dotąd. Jestem po 5 odcinkach 1 sezonu.
Horsemen czy Norsemen?
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Norsemen - najbardziej montypythonowski serial od czasów... Monty Pythona. Oglądany w większych dawkach może wywołać naderwanie przepony. Na szczęście sezony są krótkie, 6 odcinków półgodzinnych. Nie wiem, co dalej z tym będzie pod auspicjami Netflixa, bo już w 3 sezonie widać, że postanowili doić temat, jako że jest on prequelem 1 sezonu, co sprawia, że widz pozbawiony jest tej dawki niepewności, wiedząc, jak potoczyły się losy bohaterów. Jeśli ktoś, tak jak ja, do tej pory serial przegapił, to radzę jak najszybciej nadrobić.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Lucifer - dawno nie widziałem serialu tak efekciarskiego, infantylnego, przewidywalnego, płytkiego, koślawie napisanego i zagranego tak, jakby wepchnąć pół tuzina oposów do autobusu i kręcić jak na siebie wrzeszczą. To rzekłszy - 10/10, ruchałbym. Nie mogę się oderwać i oglądam jakby na tym zawisły losy świata. Letnia perfekcja.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum