No w dwójce jest trudniej, szczególnie przeciwko skavenom, które też mają niezły fire power, rzucają czary i są szybkie jak ostrouche... dobrze, że chociaż wysokim morale nie grzeszą
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
Skaveni to zawsze była udręka dla krzatów, pamiętam jeszcze ze stołu (na szczęście ze szczurzej perspektywy - chyba że po serii spektakularnych misfire'ów i miscastów połowa armii spieprzała mi ze stołu w pierwszej turze, a druga połowa dymiła i rozwiewała się na wietrze ).
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
W dwójeczkę bardzo fajnie się gra zielonymi, w jedynkę zresztą też wraz z DLC i FLC. Azhag Rzeźnik z koroną czarnoksięstwa rządzi na wyvernie, pojebany prorok "tańczący z dzikimi" Wurzag tez jest fajny :D
Dodatkowa armia z Waagh też robi swoją robotę.
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
Trojan Wszystkie 3 to 2 dodatkowe LL. Weź coś z nową rasą: Tomb Kings (4 LL) lub The Vampire Coast (4 LL), Z tych 3 co wymieniłęś to zdecydowanie Prophet and Warlock dla klanu Scryre. Masz szczęście że spojrzałem w posta, bo Twoje mam w ignorze
Ty Stara Zielona Pokrako nic nie myślisz Powiedzmy że za ukończenie ze mną kampanii co-op w jedynkę nie będziesz się musiał tym przejmować, ale ogarnijmy to już via PW
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
Vampie Coast to takie zombie piraci. Klimat jak w Wampirach z Karaibów. Z LL są dwa wampiry, banshee oraz mutantka z Sartossy. Mumie bardziej odpowiadają klimatowi Młotka.
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
Pamiętam jeszcze ze stołowego Młotka, undeadzi z jednostkami strzeleckimi i artylerią (w sensie nie szkieletowi łucznicy+rozwrzeszczane katapulty, tylko działa i muszkiety jak Sigmar przykazał ). Trzymają poziom i klimat w TW?
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Jak najbardziej, ale dla mnie to raczej klimat tych wrogów Jacka Sparrowa niż klimat Młotka jako taki :D Żeby było śmieszniej celem jest zdobywanie niesławy i polowanie na innych słynnych piratów by zdobyć szanty przywołujące jakiegoś lewiatana czy innego krakena - żeby go ubić i wskrzesić już jako swego sługę.
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
dopiero przez ostatni łikend mogłem coś przysiąść przy grze -i na razie rozgrzewkowo gram tą podtstawową kampanię Szoguna 2 na (chyba) normalu.
Całkiem przyjemnie - opanowuje północ Honsiu, żadnych na razie poważniejszych wyzwań taktyczno-bitewnych
ps. trochę mi tu głodują - ale wiadomo, temu nie wyrośli za bardzo.
trochę podymili, podymili ale dostali 500+ i się rozeszli po domach - w czym wydatnie pomogły oddziały ZOMO.
obecnie sytuacja ustabilizowana - wojen nie prowadzę tylko doglądam posiadłości (mam całą północ - jakieś 10 prowincji). Co prawda aparat przymusu bezpośredniego pożera znaczącą część budżetu, przez co inwestycje infrastrukturę nieco się wleką...
powoli gra mi się - strasznie dużo czasu zabiera mi działanie "strategiczne" a coraz mniej zabawa taktyczna (bitwy).
mam ambiwalentne podejście do bitew morskich.
coś tam sziogun podpidala że zmontuje dużą koalicję przeciwko mnie - ale jakoś mnie się to nie widzi. Tam się wszyscy ze wszystkimi bijo.
poważnym minusem północnych rubieży Honsiu są odległości - nawet drogą morską sprowadzenie wojska zajmuje kupę czasu.
jednocześnie gra ma klimat
w sumie nie mam wasali tylko poddanych i ew. kilku(2) sprzymierzonych.
Sprawdziłem - faktycznie wypowiadają wojnę bodaj przy 18 prowincji, ale nie wszyscy. Sprzymierzeńcy dalej są friendly (przynajmniej na normalu) - choć w tej grze ciężko o sprzymierzeńców
łapię oddech ? w sumie to chyba przygotuje się do ostatniej kampanii. Wybijam wszystko co wychodzi z miast Hojo/trzymam ich na kroplówce. Rozwój miast/prowincji na pewnym etapie traci kompletnie sens.
troszkę się pobawię grą na spokojnie.
pobuduje se, pobawię się itd..
wiecie czego mi brakuje ? - podstawowej logiczności
samurajów była skończona liczba że tak powiem a nie produkcja taśmowa. Rozumiem że tak można by z ashigaru - choć taż bym to ograniczał. To całkiem prosta funkcjonalność.
obecny system nie promuje rozwoju militarnego w głąb - tyko w szerz.
Nie opyla mi się inwestować czas/pieniądze w lepszych samurajów. Podstawowa jednostka jest wystarczająco dobra, więc szkoda tracić zasoby na rozwój.
trochę mię nudzi takie granie.... także będę kończył z nimi (chyba dam radę... z resztą komp gra podobnie do mnie.Wbiłem mnichem w głąb jego prowincji (ma 15 ja 16) - w "środku" puste miasta wrzucam im butownianie / 49% koszt koło 400 i jazda
ja mam tyle lepiej że w każdej prowincji jakieś wojsko jest...
ok. wygrałem - trochę mnie zaskoczyło info że muszę utrzymać Kioto przez rok(4 tury) ale... dałem radę. Faktycznie pod koniec - czyli od momentu zajęcia granicznej prowincji, robi się gorąco i wszyscy rzucają się na ciebie (mnie), nawet sprzymierzone rody... co sumie powoduje że nie warto się z nikim sprzymierzać, a precyzując - nie warto nie wbijać tanto w plecy.
CO prawa nie próbowałem - ale nie warto też tworzyć wasali, chyba że zajmujesz zamorską prowincję na zasadzie łupieszczego wypadu na tyły wroga, a nie chce ci się bawić z zarządzenie nią....
z uwag nt. gry
fajnie rozwiązane z "agentami" - naprawdę ma to sens i fajnie rozwinięci zdecydowanie pomagają w grze.
ekonomia - ze statkami jest dziwnie (chyba wspominałem) - za dużo ich w grze, i wielu przypadkach lepiej zatopić flotę niż ją trzymać. Taka sytuacja - przed ostateczną rozgrywką kontrolowałem wszystkie centra handlowe - w momencie zajęcia prowincji która uruchamia system "totalwar" wszyscy wypowiadają mi wojnę (od razu albo po 1-4 turach) co kasuje wszystkie szlaki handlowe. Ergo nie opyla się trzymać floty w tych pkt. - co u mnie poskutkowało tym że w momencie kryzysu gospodarczego (na wojsko szło 13 tys koku) po prostu zatopiłem 7/10 floty.
zdobywszy wiedzę o tym że 17 (18?) prowincja wywołuje agresję, próbowałem doprowadzić do sytuacji gdy drugi ród pierwszy zajmie pechową 17 a dopiero potem ja - ale szło mu to tak opornie że się znudziłem - czy komuś się taka sytuacja przytrafiła ?
ps. fajnie desantować "cichociemnego" na tyły wroga i wywoływać nim bunty na prowincji.
rzuciłem tylko okiem na TW:S2 Zmierzch Samurajów
niby ta sama gra ale wygląda zupełnie inaczej - przynajmniej mapa główna. Choć to nadal Nipponia
nie powiem - zaciekawiło mnie to co obaczyłem. Po meczu machnę kilka rund....
Po raz pierwszy wprowadzono do serii spustoszenie całego regionu. Całkiem niezła mechanika hordy. Jeśli bawi Cię przetaczanie się hordą po głupich Rzymianach, lub heroiczna obrona tych ostatnich - to warto. Choć Rome 2 chyba lepsze jeśli chodzi o typowy klimat starożytności.
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum