A jednak... Jestem jako tako otrzaskany w pop kulturze, ale jednak DP to ani pop, ani tym bardziej kultura. A licznik wyświetleń? Chcesz powiedzieć, że miliony much, i tak dalej? DP to chujnia zwykła jest i tyle. I popularność niczego nie zmienia.
Cytat:
gdybym miał do wyboru tę piosenkę (lub inny hicior z tego gatunku) a losowy wybrany utwór Krzysztofa Pendereckiego
Wróciłem do dwóch zarzuconych lektur. Raz do Brunnera z jego Ślepym stadem. Na coś wpadłem a propos jego twórczości i zrobiło mi sie dziwnie, bo sam nie wiem czemu porzuciłem tę lekturę. Stand on Zanzibar jest w mym pojęciu jedną z najważniejszych i najlepszych powieści SF jakie czytałem, a na pewno najważniejszą w podeszłym wieku. Drugi powrót, to już krótszy dystans, bo to Ada Palmer. Bo właśnie wyczytałem miesięczne rozliczenia z lektur Jo Walton. Sama pani Walton jako autorka mnie nie jara. Wśród obcych to dość pokraczne wypracowanie na temat wyobcowania nerdów zanurzonych w fantastyce. I dla takich że napisana.
Ciekawym jej podsumowania nagród Hugo, która to pozycja wciąż wisi mi na liście chciejstw, ale tych mniej pilących. Otóż Jo pisze o najnowszej powieści swej psiapsióły Ady i się zachwyca:
Perhaps the Stars, Ada Palmer, 2021.
Finally! It’s done, people, and it’s a masterpiece. Worth waiting for. I was fortunate enough to be the first person to read this all through, as opposed to reading chapters as they were written. This is because Ada is my friend. Which doesn’t diminish in any way what I say about her work, because while being friends with people does prevent me from excoriating their work in public, it wouldn’t make me say something good. So when I say that this volume makes this series one of the best things ever written in the history of ever, that it turns me into a pool of incoherent wow, that I cried more times than I can remember doing with any book, both in joy and in sadness, that everything pays off in the most satisfying imaginable way, you can trust me that I’m telling the truth.
Perhaps the Stars, Ada Palmer, 2021.
Re-read. I read it again right away, so I could read it without the anxiety of not knowing what was going to happen, and also because I wasn’t ready to be done reading it yet. Seriously considered re-reading all four again, right away, but decided to hold off on that a little. Boy it’s good!
Bo też ciągle chodzi mi po głowie, jak wesz jaka myśl, że jednak warto się pomęczyć by dobrać się do pożywnego jądra tej opowieści. Na razie tępię zęby na skorupce.
No i by potwierdzić wyjątkiem me ambiwalentne uczucia do fantasy wróciłem do The Dragonwaiting Johna M. Forda. A to dlatego, że na jednej z list dyskusyjnych o fantastyce na fb natknąłem się na fajny tekst o tym autorze. Takim niepokornym. Chodzącym swymi ścieżkami. O tym, że mógł posłuchać wydawców i jak jaki Jordan zrobić dochodowy cykl, ale już myślał o czym innym.Czytałem tylko jedną jego powieść i ta mnie nie zachwyciła, ale fakt, że to coś innego niż średnia. Do tego dowiedziałem się z tekstu, że praktycznie nie wiedzieć czemu nie ma jego wznowień. A to wydanie akurat, które kupiłem za grosze lata temu chodzi teraz za 200 GBP. Acz inne wydania są w rozsądnej cenie. Nie wiem o co chodzi, ale to miłe uczucie. Naturalnie chwilowe.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Powieść debiutancka, ale z pomysłem na gatunek czarnego kryminału z jego niejednoznacznościami i światłocieniami oraz stylem stricte literackim, dość dojrzałymi. Chandler miał po prostu talent. Fabularnie rzecz na tyle skomplikowana, że dajemy się zaskoczyć kluczeniu autora. Jednocześnie wydaje się, że owa fabuła jest odrobinę naciągana. Być może jednak owo wrażenie odniosłem słuchając audiobooka, ten sposób poznawania treści powoduje jednak pewne straty na łączach. Rozumiem też koncepcję wykreowania postaci głównego bohatera, ale Marlowe momentami wydaje się nadmiernie harcerzykowaty.
Dla kogoś zainteresowanego tego typu literaturą, rzecz zdecydowanie godna polecenia.
Wysłuchałem w niezłej interpretacji Przemysława Bluszcza.
7/10
Popatrz pan, dziś skończyłem słuchać. Nie sprawdziłem, że to debiut, ale mogłem na to wpaść. Bo gorsza od pozostałych dwóch dostępnych na Storytel ("Żegnaj, laleczko" i "Głęboki sen"). W sumie, to się z tobą zgadzam.
Czytam "Sweetbitter" Stephanie Danler. Taka tam obyczajowa powieść o dziewczynie, która przybywa do Nowego Jorku i udaje jej się złapać pracę w najlepszej restauracji. I co z tego wynika. Niezła powieść, bez klisz i banałów, na poważnie, bez głupot i romantycznych uproszczeń. Wcześniej obejrzałem serial, na razie wyszły dwa sezony, dlatego byłem ciekawy książki. Ponieważ i serial nie szedł w jakieś mdłe i kliszowate wątki a do tego okazał się bardzo sympatyczny. W powieści jakiejś szybkiej akcji nie ma - opisy codziennych dni, relacji, uczuć, ambicji itp. Doskonała do odprężenia się.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Zacząłem Brass Man Ashera, bo wreszcie skończyłem Skinnera. Ten drugi w swej obrzydliwości w wersji light jednak jest nawet zabawny. Koniec końców przekonał mnie do siebie, bo przez czas jakiś miałem odczucia ambiwalentne. Asher zawsze dużo uwagi poświęca ekosystemom opisywanych światów. Wydają mi się dość jednostronnie okrutne, ale pomysłowości mu nie odmówię. Ta odnoga jego świata Polity ma jeszcze dwie kontynuacje. Jedną posiadam. Pierwsza jest bezpośrednią kontynuacją Line of Polity i dobrze by było, żeby się główny wątek pościgu za złym naukowcem, co posiadł technologię pradawnej zaginionej rasy zakończył. Czymś spektakularnym oczywiście. Po Masadzie kreuje kolejny świat ludzi poza nawiasem Wspólnoty. Robi to fajnie, acz już widzę pewne schematy jego wyobraźni. Nie jest to zarzut, że w piątej lekturze coś wydaje się schematyzować. Mam nadzieję, że tylko coś. Piszą, że poza coś jeszcze jest dużo innych cosiów. W każdym razie powiem tylko, że przez 80 stron się motał i dopiero po nich startuje z fasonem. Biorąc pod uwagę grubaśność jego powieści to nie jest zbyt długa rozbiegówka. Dla oddechy Amsterdam Iana McEwana. Dla mnie dość istotny autor brytyjski. Nierówny jak polskie drogi. Znam go od pierwszego zbioru opowiadań Pierwsza miłość, ostatnie posługi
z lat mej młodości. Pomimo ataku hejterów na Pokutę mam tę powieść za świetną. Kilka mniej świetnych nie wspomnę. Wahom się co do Maszyny takie jak ja, bo zbłąkani na pola SF autorzy mainstreamu na ogół wypadają blado, a opinie są podzielone w jego razie. Może zerknę. Ale jeszcze nie dziś. Amsterdam spełnia me oczekiwania na dziś właśnie. Krótka, angielska i przejrzyście opowiedziana. Poza tym odkładałem tę lekturę tyle lat, że ile można? No i zacząłem Johna Meany'ego Bone song. Bardzo mroczna crime story z umżykami jako współobywatelami, ale na szczęście to nie zombie. Meaney to facet na osobną wzmiankę. Naturalnie nikt go u nas nie wyda.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Zacząłem "Donikąd" Michała Milczarka. Aj em wery hapi.
A jako lektura do poduszki leci "Pol Pot. Pola śmierci" Philip Shorta. Pierwsza 1/3 książki to przede wszystkim opisanie tła historycznego, polityki lokalnej, pozycji Kambodży w zapasach mocarstw światowych i lokalnych. W tym wszystkim początki kambodżańskiego ruchu komunistycznego, który w końcu wyewoluował w Czerwonych Khmerów. Byłem zachwycony książką Domarańczyka, ale tekst Shorta to zupełnie inny ciężar gatunkowy, także ze względu na to, że jest to tekst mocno oparty na źródłach (m.in. na wywiadach), nie tylko jako zapis "tu i teraz". Jest tu zdecydowanie mniej emocji i jest też inny punkt widzenia. Z książki Domarańczyka przebijała pewna sympatia do Wietnamczyków, u Shorta postawa komunistów wietnamskich jest odbrązowiona. Nie czyta się lekko, łatwo i przyjemnie, ale warto.
Mama jakiś czas temu prosiła mnie o wgranie jej książek na czytnik, to zarzuciłem różne reportaże i kilka powieści - traf chciał, że na pierwszy ogień wzięła "Gułag" Anne Applebaum. I za każdym razem jak odwiedzam rodziców, to słyszę, że nie czytało się tego lekko, oj nie. Ale dowiedziałem się, że jedna z moich ciotek (żona brata matki) urodziła się w drodze z Workuty do Polski, jakoś w czasie odwilży po śmierci Stalina. Niby słyszałem coś o tym, że urodziła się w ZSRR, ale szczegółów nie znałem.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Od 1.5 roku lekko, stoi u mnie na półce i czeka na "możliwość podelektowania się" - antologia opowiadań "Inne światy".
To są opowiadania inspirowane obrazami Jakuba Różalskiego (rok 1920, wieś i w tle ... np. mechy).
Mnie osobiście podobają się bardzo.
No i się przełamałem i przeczytałem pierwsze z tych opowiadań, autorstwa Jakuba Małeckiego.
Arghhhhhh
Chcę więcej! Więcej! Jeszcze więcej! Czemu ta książka ma tylko 600 stron!?! (i czy reszta opowiadań będzie równie dobra?)
Opowiadanko IMHO bardzo pasuje klimatem do tych obrazów. Ociera się IMHO o genialność, przynajmniej pod względem klimatu. ;-)
Przede wszystkim wpisując się w ten efekt, że "wojna i mechy" w tych obrazach, zazwyczaj są tylko w tle, gdzieś "majaczą na horyzoncie", ale jednak wpływają na sytuację "tu i teraz" i jakoś "budzą grozę".
Znowu odłożyłem książkę na półkę i walczę ze sobą, żeby do przeczytania i posmakowania kolejnego opowiadania trochę odczekać. ;-)
W międzyczasie zamówiłem sobie planszówkę "Scythe" - tez inspirowana tymi samymi obrazami. I nie mogę się doczekać wolnego czasu, żeby poczytać zasady, wszędzie okraszane właśnie odpowiednimi kawałkami tych obrazów.
I chyba poszukam twórczości Pana Małeckiego w międzyczasie.
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
"Prochy Babilonu" - szósty tom "Ekspansji". Jest bardzo dobry. Dynamiczny i dobrze skonkludowany. Początkowo się obawiałem, że autorzy rozciągną w fabularnym czasie zmaganie się ze skutkami wydarzeń z poprzedniej części. Tymczasem poszło im wszystko sprawnie. Chaos, nowa sytuacja, walka z wrogiem ze świadomością, że stoi za nim wróg większy (Duarte i układ Lakonii, który zajął). Na szczęście, autorzy nie stracili z oczu "strategicznego" wymiaru tego cyklu kosztem "taktycznego", choć i tak przecież "taktyczny" przeważał. Ale znowu czekam na kolejny tom z ciekawością i niecierpliwością. Fajnie, że jest już dostępny na polskim rynku.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Ja na razie zaczynam tom 3, mam nadzieję że przetrwam, pozostałe czekają na półeczce. Bardzo przyjemny, świeży cykl, gdyby jeszcze trafić coś podobnego w fantasy
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
"Prochy Babilonu" - szósty tom "Ekspansji". Jest bardzo dobry
Mam zgoła odmienną opinię.
Taki smutno nijaki tom. Dzieje się niewiele, a z tego co się dzieje niewiele wynika. Rozwiązania problemu z poprzedniego tomu to kilka czy kilkanaście zdań. Cała reszta to głównie gadanie, męczące gadanie. Wynudziłem się.
Serio? Ja mógłbym się czepić, że bohaterom poszło tak łatwo, z powodu Wiadomo Czego. W zasadzie to jest najsłabszy punkt powieści. Problem został za nich rozwiązany. Ale poza tym, dobrze się bawiłem. Przynudzały wątki poboczne - syna Naomi, czy Praksa (choć istotny), lub Anny (na szczęście krótki). Poza tym spodziewałem się, że właśnie tak to się będzie musiało potoczyć, tylko obawiałem się, że będzie to rozciągnięte na kolejny tom. Na szczęście to się nie wydarzyło.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Tak jakoś wyszło, ale następny tom już czeka. Teraz tylko skończę ostatni tom trylogii Pustki P.Hamiltona, potem nowy Abercrombie i dam szansę Ekspansji.
Ja na razie zaczynam tom 3, mam nadzieję że przetrwam, pozostałe czekają na półeczce. Bardzo przyjemny, świeży cykl, gdyby jeszcze trafić coś podobnego w fantasy
No weź nawet tak nie żartuj.
Średni jakościowo cykl powiedzmy że z pogranicza sf/so - nie wiem co tam świeżego znalazłeś.
Gdyby nie serial pies z kulawą nogą by się o ten cykl nie upomnial.
Ja na razie zaczynam tom 3, mam nadzieję że przetrwam, pozostałe czekają na półeczce. Bardzo przyjemny, świeży cykl, gdyby jeszcze trafić coś podobnego w fantasy
No weź nawet tak nie żartuj.
Średni jakościowo cykl powiedzmy że z pogranicza sf/so - nie wiem co tam świeżego znalazłeś.
Gdyby nie serial pies z kulawą nogą by się o ten cykl nie upomnial.
Co do wpływu serialu to się zgadzam.
Ale, czy wskażesz inny podobnej jakości cykl w tym gatunku obecny na polskim rynku? "Ekspansja" na polskim rynku jest powiewem świeżości. Co pewnie świadczy bardziej o polskim zapyziałym rynku i sile tzw. fanów fantastyki.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Muszę poprzeć Trojana. Expanse w literaturze to co najwyżej przeciętne czytadło z pewnymi plusami ale nie pozbawione wad. Wersja serialowa to poziom o dwa levele wyższy.
Romulus, a jakie znaczenie ma czy są lepsze cykle?
Ja bym kilka rzeczy jednak znalazł (chociaż może się nie znam i u kogoś innego już było):
1. Zmiany u "tych z asteroid". Chodzi mi o wpływ braku ciążenia/niższego ciążenia, co spowodowało wydłużenie ich kości, chudość itp. Gdzieś było?
2. Wsadzenie typowego detektywa od Chandlera, do sajfaja.
3. Sposób funkcjonowania protomolekuły ... tak to się chyba żaden obcy nie zabawiał w literaturze?
4. Prowadzenie akcji równolegle, z czasami dość odległych punktów widzenia (najbardziej w tomie 4, chociaż 5 i 6 na razie nie przeczytałem). Nie chodzi mi o punkty widzenia różnych osób, z różnych miejsc, ale przede wszystkim - różnie wychowanych. Mimo, że "z tej samej grupy załogi".
Jak dla mnie to jest taki lekki ale sajfaj. I to też go trochę wyróżnia, na tle np. bajeczek w starwarsach, a z drugiej strony cięższych sajfajów od innych. I wypełnia tę lukę, dlatego się "dobrze sprzedaje". I chyba o to chodzi Romkowi?
Chociaż nie wiem czy pierwszym w tej luce nie był Hamilton? Zwłaszcza z "Dysfunkcją rzeczywistości" (chyba najbardziej klimatem by pasowała do Ekspansji?)
P.S.
Banksa chyba nie czytałem.
Donaldson jakoś mnie nie kupił.
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
Od dawna miałem ochotę na jakąś fajną space operę którą czy ta się bez bólu więc może ocena trochę na wyrost ale:
- Akcja dzieje się (początkowo przynajmniej) blisko
- Pozory zachowania praw fizyki
- Akcja skacze co rozdział co czasami jest wkurzające ale ogólnie poprawia ogólną miodność z czytania
- Tajemnicze zagrożenie z kosmosu jest jeszcze dość świeże, oczywiście Lem ale poza mistrzem to chyba tylko Reynolds a z innych to głównie Dead Space i Aliens
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Chociaż nie wiem czy pierwszym w tej luce nie był Hamilton? Zwłaszcza z "Dysfunkcją rzeczywistości" (chyba najbardziej klimatem by pasowała do Ekspansji?)
Cytat:
Tajemnicze zagrożenie z kosmosu jest jeszcze dość świeże, oczywiście Lem ale poza mistrzem to chyba tylko Reynolds a z innych to głównie Dead Space i Aliens
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum