Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Nowego albumu Tool nie polubiłem na początku, teraz zresztą też się zastanawiam czy można polubić tak chirurgicznie precyzyjnie grającą maszynę do muzyki.
Nie wiem, ten album to prowokacja czy też wielka sztuka? Perfekcyjnie zagrane jest to w każdym razie. Ale qrde strasznie męcząca sztuka. Zacząłem się zastanawiać jak podchodzić do 86 minutowego dzieła, co zrobić by skupić tak długo uwagę na kilku 10-16 minutowych kawałkach przerywanych jakimś cholernym ambientem czy uj wie co to jest.
W końcu na Spotify wyrzuciłem ten gówniany ambient i jeden nudny dziesięciominutowiec.
I co się okazało? A to, że to co prawda trudna w odbiorze, ale doskonała muzyka.
IMO najlepszy kawałek https://www.youtube.com/watch?v=5ClCaPmAA7s
Mnie się w sumie podoba, ale przerywniki faktycznie przeskakuje.
Invincible dla mnie super, ale już na koncercie jak pierwszy raz usłyszałem to mi bardzo podszedł, więc teraz to już leci przez reminiscencje.
Troche przegieli z ceną wydania CD no ale w sumie przyszło 500+ więc można było zaszaleć.
_________________ W dzień komunii własnego syna całej rodzinie wypiłeś wódkę?!
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Nowego albumu Tool nie polubiłem na początku, teraz zresztą też się zastanawiam czy można polubić tak chirurgicznie precyzyjnie grającą maszynę do muzyki.
Nie wiem, ten album to prowokacja czy też wielka sztuka? Perfekcyjnie zagrane jest to w każdym razie. Ale qrde strasznie męcząca sztuka. Zacząłem się zastanawiać jak podchodzić do 86 minutowego dzieła, co zrobić by skupić tak długo uwagę na kilku 10-16 minutowych kawałkach przerywanych jakimś cholernym ambientem czy uj wie co to jest.
W końcu na Spotify wyrzuciłem ten gówniany ambient i jeden nudny dziesięciominutowiec.
I co się okazało? A to, że to co prawda trudna w odbiorze, ale doskonała muzyka.
Wczoraj gadałem o tym z kumplem, w liceum byliśmy fanbojami Toola. Ja jeszcze nie mialem okazji/nastroju ale on powiedział tak: "Przesłuchasz raz, nie polubisz. Dwa razy, nie polubisz. Trzy razy, nie polubisz. A potem jebut, wsiąkasz". Tak mieliśmy z każdym albumem.
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Wczoraj gadałem o tym z kumplem, w liceum byliśmy fanbojami Toola. Ja jeszcze nie mialem okazji/nastroju ale on powiedział tak: "Przesłuchasz raz, nie polubisz. Dwa razy, nie polubisz. Trzy razy, nie polubisz. A potem jebut, wsiąkasz". Tak mieliśmy z każdym albumem.
W zamierzchłych czasach gdy muzykę kupowało się z polowych łóżek na targu po 11 000 PLN od sztuki a o internecie nikt nie słyszał usłyszałem w radiu Stairway to Heaven. Nie znałem jednak tytułu, usłyszałem tylko nazwę zespołu Led Zeppelin. W życiu o nim nie słyszałem ale kawałek był zajebisty więc uznałem, że to mój zespół. Poleciałem na targ, facet miał tylko dwie kasety Led Zeppelin I i In Through the Out Door, pierwszą i ostatnią płytę zespołu. Wziąłem obie bez zastanowienia nie wiedząc w sumie co to za kot w worku. Byłem wtedy na etapie opuszczania szerokiej niszy z muzyką lekką, łatwą i przyjemną, świat był pełen nieodkrytych lądów. Wrzuciłem do jamnika In Through the Out Door, przesłuchałem. Ożeszkurwa, co za chujnia. Wrzuciłem jedynkę, przesłuchałem. Ożeszkurwa, co za chujnia. Tego nie da się słuchać. Dla niewtajemniczonych dodam, że poszukiwanego kawałka, oczywiście nie było na żadnej z kaset. Wkurwiony i przybity zmarnowaniem kupy kasy rozważałem podcięcie sobie żył. Po chwili jednak namysłu, stwierdziłem, że skoro kasa już przepadła, to może by tego jednak posłuchać chwilę, może coś tam się znajdzie. Przerzuciłem kasetę z jedynką raz, potem drugi i trzeci i kolejny i w tym momencie zaskoczyło, kolejne dwa miesiące słuchałem tylko tej kasety w każdej możliwej chwili. Dziś jest to wciąż jeden z moich najbardziej ulubionych albumów ever i w mojej ocenie jedna z najlepszych rzeczy jakie się muzyce przydarzyły, gdzieś koło Beethovena, Griega, King Crimson, trąbek Milesa Davisa i Cheta Bakera oraz wokalu Marianne Faithfull po pięćdziesiątce.
Łał! No faktycznie, kompletnie nieprzygotowana byłam.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Po takim wstępie i twarzy wokalistki zacząłem się zastanawiać - czego nie mogę się spodziewać? Growlowania se w myślach strzeliłem. Pierwsze takty. Kurwa, znowu pudło.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Nowego albumu Tool nie polubiłem na początku, teraz zresztą też się zastanawiam czy można polubić tak chirurgicznie precyzyjnie grającą maszynę do muzyki.
Nie wiem, ten album to prowokacja czy też wielka sztuka? Perfekcyjnie zagrane jest to w każdym razie. Ale qrde strasznie męcząca sztuka. Zacząłem się zastanawiać jak podchodzić do 86 minutowego dzieła, co zrobić by skupić tak długo uwagę na kilku 10-16 minutowych kawałkach przerywanych jakimś cholernym ambientem czy uj wie co to jest.
W końcu na Spotify wyrzuciłem ten gówniany ambient i jeden nudny dziesięciominutowiec.
I co się okazało? A to, że to co prawda trudna w odbiorze, ale doskonała muzyka.
Wczoraj gadałem o tym z kumplem, w liceum byliśmy fanbojami Toola. Ja jeszcze nie mialem okazji/nastroju ale on powiedział tak: "Przesłuchasz raz, nie polubisz. Dwa razy, nie polubisz. Trzy razy, nie polubisz. A potem jebut, wsiąkasz". Tak mieliśmy z każdym albumem.
Gdyby kto pytał, najlepszym albumem Toola nadal jest Undertow. Dlatego.
Słucham sobie nowego albumu In Cauda Venenum grupy Opeth.
Jestem zaskoczony tym, że po dwóch poprzednich, doskonałych płytach nagrali coś tak mdłego.
Odrzucam to dzieło w całości, nie ma tam wątku czy melodii która by mnie poruszyła. Słabo panowie zagraliście, słabiutko.
Nie słucham Trójki. Kumpel mi podeslal namiar na Sound & Fury na netfliksie i cały "film" to taki czterdziestominutowy teledysk okraszony takimi perełkami.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum