Też oglądałem "First Man". Takie rzetelne, ale nie porywające kino. Mimo to, obejrzałem bez znudzenia.
"Tulipanowa gorączka" - świetna obsada, fabuła mało porywająca, ale można obejrzeć bez bólu. Cieszyło mnie to, że - mimo trailera - postacie nie były jednoznaczne. Ale kolejny raz pewnie bym nie chciał oglądać. Również solidna robota. I zastanawiam się, czy przy takiej fabule ktoś przy zdrowych zmysłach spodziewał się hiciora w box office. Sama piękna Alicia Vikander aż takim magnesem chyba nie jest, aby mogła sprzedać wszystko.
"Zimna wojna" - oj, spóźniłem się z tym seansem. Ale oglądając go na zimno, bez hajpu, który miał ten film, może i wyszło mi na dobre. To jest wyszło na dobre mojej recepcji tego filmu. Nie napiszę nic nowego poza tym, że mi się podobał, ale bez "wow". Aktorzy zdecydowanie zasługują na wyróżnienie. I oby ten film stał się dla tej pary skuteczną trampoliną do sukcesu za granicą.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
C+ ma pomysł na siebie, w dobie HBO, Netflixów, Prime'ów, Showmaxów, Canal jakby znajduje swoją ścieżkę. W sumie nic nowego, bo od samego początku ma własną produkcje, ambitniejsze kino, czy oskarowe/palmowe wieczory itp. Ostatnio jednak zauważyłem że zaczyna wyciągać z szafy stare trupy. Wczoraj właśnie puścili Robin Hooda, tego z '91 roku.
Ale nie tego z Costnerem... tylko takiego z Uma Thurman
https://www.imdb.com/title/tt0102797/
strasznie słabe gdybym pewni dłużej przy tym posiedział to bym nie wahał się użyć słowa DNO
ale do rzeczy - popatrzyłem na Bez litości 2. Teoretycznie nie widziałem Bez litości 1, ale bez znaczenia. Spokojne za jedynkę może robić Człowiek w Ogniu. Klasycznie - ostatni sprawiedliwy robi porządki. Denzel W. jak zwykle dobry.
C+ zaczyna odpuszczać walkę o "kasowe tytuły", kiedyś było inaczej. Wędrują w kierunku kina europejskiego (bardziej niż do tej pory).
natomiast ich platforma ... tu może być ciekawie. Wchodzimy w okres rozbicia TV na dziesiątki serwisów Netflixów,HBOGO Amazony, teraz Apple.
platforma C+ na razie pozbierała mniejszych graczy z rynku + HBO (z ciekawszych foxy i axny) i sprzedaje to w swojej ofercie. To jakby droga dla nich, w dobie rozwoju cyfrowej TV - oni wszytsko mogliby zbierać i przepuszczać przez swoją platformę.
Ja już widzę że robi sie problem dla takiego usera jak ja - wolę mieć wszystko w jednym miejscu.
Dostałem w prezencie pakiet Canal+ na pięć miesięcy. I jestem zaskoczony, jak wiele ciekawych tytułów tam znalazłem. Aż mi się dekoder zaczyna zapychać. Zacznę od tych słabych.
"Pitbull. Ostatni pies". Nie jest to już film Patryka Vegi więc skok jakości jest zauważalny natychmiast. Aczkolwiek fabuła jest niedopracowana. Jednak aktorsko znakomicie. Nawet dialogi czasami brzmią świetnie i błyskotliwie. Doda marną aktorką jest, ale jakoś nie ma dużo szans, aby pociągnąć film na dno, więc ujdzie. Generalnie, jest średnio. Pasikowski jednak robił gorsze filmy ("Reich", czy "Pokłosie") więc można mu to wybaczyć.
Trzecia część trylogii "Greya" i zapomniałem tytułu a nie chce mi się googlać. Słabizna. Sceny seksu mdłe, a o reszcie fabuły szkoda gadać.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
W trakcie oddawania się ulubionej dyscyplinie sportowej - leżeniu na kanapie - mój wzrok zahaczył o "Pearl Harbour". Wieki tego filmu nie widziałem. W zasadzie oceny nie zmieniam - w warstwie fabularnej to taka prościutka i tandetna historia miłosna. Ale jeśli chodzi o epikę i tło wojenne - ten film to naprawdę realizatorskie mistrzostwo. Sceny ataku na Pearl Harbour nadal robią wrażenie swoim realizmem i rozmachem. Mistrzostwo.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Może i tak, zielonego pojęcia nie mam. Chodziło mi o to, że wygląda to tak zajebiście realistycznie (nie chodzi mi o wierność historyczną), że efekty specjalne z 2019 r. przy tym bledną.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Nie twierdzę, że wszystko jest do dupy ale mnie to razi. Dla ciebie, nie wiem, może byłby to thriller prawniczy z czasów Pepina Małego i w oparciu o Kodeks Napoleona.
"Czwarta władza" - dobry film, choć przyjąłem go letnio. Trochę z zazdrością. My nie mieliśmy chyba tego typu wolnej prasy. Takich tradycji po wojnie. Ale Amerykanie chyba też już nie mają - internet zmiótł wszystko i ostały się tylko nieliczne bastiony prasowego dziennikarstwa. Jak by nie patrzeć, wszystkie liberalne: NYT, Washington Post, Guardian. Ale rzetelne. Cała historia w filmie została opowiedziana bez nadmiernego patosu. Doskonale zagrany. Ale to wszystko.
"BlackKkKlansman" - świetny film. Może bardziej dziś aktualny w USA niż "Czwarta władza". Amerykańscy naziści (zwani białymi supremacjonistami) dzięki Trumpowi trzymają łeb wysoko. Wstawki dokumentalne na koniec filmu ze starć z naziolami z 2017 r. dobrze korespondują z całą fabułą.
"Atomic Blonde" - czyli Charlize Theron kopie tyłki w Berlinie tuż przed upadkiem muru. Bywa komiksowo, ale jest to strawne. Intryga bywa mocno niedorzeczna, ale to też nie przeszkadza. To po prostu efektowna rozrywka, do miłego spędzenia czasu. I do zapomnienia. Aha, podobało mi się to, że bohaterka się męczyła przy biciu facetów. Taka mała doza realizmu.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
I zupełnie nie przypadkiem
Śmierć Stalina
czyli ostatnie chwile wiadomo kogo i następstwa rozegrane w ciasnym gronie bliskich przyjaciół - Ławrentego, Nikity, Wiaczesława i Malienkina.
Całkiem udana komedia - może bez wielkich salw śmiechu, ale z kilkoma momentami na pewno
Michael Palin w roli towarzysza Mołotowa. Poza tym sporo znanych twarzy np. Buscemi
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Alita: Battle Angel - jak dla mnie, taki sobie film, z dużą ilością efektów, a z małą ilością fabuły i nie najlepszym nakreśleniem postaci i ich przeszłości (zwłaszcza głównej bohaterki).
To, że zakończenie jest otwarte i nastawione z góry na sequele, też niezbyt dobrze świadczy o tym filmie.
Obejrzeliśmy wczoraj. Razem z materiałami dodatkowymi.
Film nastawiony na "cieszenie oka" - czyli Cameron miał coś do powiedzenia. ;-)
Da się również przyuważyć sceny, które bardzo pasują do klimatów Roberta Rodrigueza (rozwałka w knajpie przykładowo, zastanawiam się nawet czy "pan z pieskami" to nie jest pomysł od Rodrigeza, albo nawet Tarantino).
Fabuła jest konkretna ("szukanie własnej tożsamości", aczkolwiek podane w sposób dość łagodny) i akurat tutaj rzeczywiście fajnie sprawdza się przeczytanie wcześniej tej książki, którą wydali. Bo w książce mamy lepiej nakreślone postacie doktorka, jego żony, Vectora i Hugo, więcej jest też IMHO o motorballu, w filmie jest nastawienie głównie na Alitę, więc dopiero w komplecie to się ładnie składa i nie brakowało mi np. motywacji żony doktorka, która bez książki może wydawać się chyba "słabo wytłumaczalna". A sama Alita to typowa, mangowa nastolatka - porąbane i skrajne emocje, bardzo proste i szybko się zmieniające - może to przeszkadzać jeśli ktoś żadnej mangi wcześniej nie oglądał/czytał.
Otwarte zakończenie - owszem, twórcy nawet jasno mówili, że mają nadzieję, że to dopiero początek, tym bardziej, że komiksów wyszło chyba ponad 20, więc jest co ekranizować, jeśli "chwyci". Ja tam bym nic przeciwko takim rozrywkowym, ale fajnym wizualnie bajeczkom nie miał. A w tym filmie da się znaleźć, przesłonięte główną osią fabuły, tematy ciekawsze, które chętnie widziałbym bardziej rozwinięte.
Jako luźna rozrywka - poleciłbym.
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
"The Place" - po "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie" Paolo Genovese stał się jednym z tych reżyserów, obok którego filmu nie przejdę obojętnie. Nawet, jeśli oceniany jest słabiej. Fabuła jest prosta. Nieznajomy w tytułowej knajpie spotyka się z różnymi ludźmi, którzy proszą go o spełnienie swoich marzeń, których spełnienie z jakichś powodów ich przerasta. W zamian za to muszą wykonać inne zadania, które w gruncie rzeczy sprowadzają się do wyrządzania krzywdy innym ludziom. Po pewnym czasie okazuje się, że nie ma tu przypadku. Ostatecznie, fabuła pozostawiła mnie z niedosytem. Ale jestem również przekonany, że odpowiedź na wszystkie pytania musiałaby być na tyle genialna, błyskotliwa i oryginalna oraz wiarygodna, aby mnie rzucić na kolana. A to w zasadzie nie było możliwe i reżyser oraz scenarzysta w jednej osobie też był tego świadom. Efekt mnie nie rozczarował, choć rozumiem rozczarowanych. https://www.youtube.com/w...EzGN0Tpi1lqXPDU
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"Wszystkie pieniądze świata" - sprawnie zrealizowany film, który być może oceniłbym wyżej, gdybym nie oglądał miniserialu opartego na tej samej historii. "Trust", bo o nim mowa, był ciekawszy, jak niemal zawsze ciekawszy będzie serial, który ma kilka godzin na opowiedzenie danej historii a nie film, który ma ich zaledwie dwie i pół. Porwanie wnuka Johna Paula Getty, najbogatszego (ongiś) człowieka świata, samo w sobie wcale nie jest jakoś specjalnie interesujące. Poza sensacyjnością i postawą głównego, de facto, bohatera tej opowieści. Senior rodu zasługiwał na więcej miejsca, aby przedstawić go ciekawiej niż w filmie. To się udało w serialu, gdzie znakomity Donald Sutherland zagrał jedną ze swoich lepszych ról, tworząc niejednoznaczny - choć wcale przez to nie "cieplejszy" - portret fascynującego człowieka, jakim był Getty. W filmie Christopher Plummer, może z racji tego, że zastąpił Kevina Spaceya, dostał mniej czasu, aby rozwinąć swój talent.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Zabawa zabawa Kingi Dębskiej. Nie jest drastyczny, jak filmy Smarzowskiego. Nie jest też moralitetem. Jest gdzieś pomiędzy. Jest o pijących kobietach, które żyją obok nas. Zwykłe kobiety, ani jakieś tam artystki, ani przygniecione życiem męczennice. Zero filozofii. Tam, gdzie Smarzowski wali jak cepem, Dębska jest delikatna, można powiedzieć, że stawia na domyślność widza, na jego umiejętność postawienia się w podobnej sytuacji (scena w kolejce do rejestracji w przychodni) - dla mnie jest to siłą filmu. 8/10.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
"Big Lebowski" - nigdy nie załapałem się na kult tego filmu. Główny bohater to odstręczający idiota przepalony trawą.
"Berek" - inspirowana prawdziwą historią komedia o grupie przyjaciół od 30 lat grających w berka. Raz w roku, w maju. Jeden z nich, ten który nigdy nie dał się złapać, chce odejść "na emeryturę" a dla reszty jest to szansa, aby go wreszcie dopaść. Film miewa przyciężkie żarty i momentami się rozłazi, ale generalnie dobrze się na nim bawiłem. Taki przewidywalny i zabawny, do odprężenia się. Męską obsadę ratuje tak naprawdę kobieta, Isla Fisher w niewielkiej, ale znaczącej rólce. https://www.youtube.com/watch?v=Qke0DC1pzuE
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"Lincoln" - taka lekcja historii, momentami emocjonalna, bo Steven Spielberg potrafi na emocjach grać. Ale z polskiej perspektywy to po prostu lekcja historii. Świetnie zagrana, ale co z tego.
"Królowe zbrodni" - adaptacja komiksu ze "stajni" DC Vertigo. Nie znam, ale film mi się podobał. To opowieść o trzech żonach podrzędnych irlandzkich gangusów, którzy w 1979 r. po nieudanym napadzie trafiają za kratki na cztery lata. A żony zostają same i muszą sobie radzić. I sobie radzą bardzo spektakularnie. Na ekranie "czuć" komiksowość momentami, ale to nie przeszkadzało. Choć i nie wyciągało fabuły w ciekawsze rejony pogłębionych postaci i wątków. Ale czy wyszedłby wówczas sprawny, przyjemny i ciekawy film? Czy zakalec? Film nie zostaje w głowie, ale jak na letnią rozrywkę, kiedy w kinach same bzdety dla dzieci lub polskie filmy - całkiem nieźle. https://www.youtube.com/watch?v=A-5d_PKy20c
"Deszczowy dzień w Nowym Jorku" - Woody Allen nie chce przestać kręcić filmów. Nawet, kiedy go próbują bojkotować za rzekome wykorzystywanie swojej pasierbicy ze trzydzieści czy czterdzieści lat temu. Tak, czy siak, od lat kręci filmy na to samo kopyto i z tym nie jest inaczej. Urocza opowieść o parze bohaterów, on nowojorczyk i hazardzista ona - jego dziewczyna, trochę głupiutka (ale w niewinny sposób) studencka dziennikarka, mająca przeprowadzić wywiad ze sławnym reżyserem. Jadą do Nowego Jorku i tam się wszystko komplikuje. Jak pisałem, wszystko to już Allen pokazał, ale cały czas zachowuje urok lekkiej i bezretensjonalnej opowieści o niczym, a może o Mieście. Też dobry film na lato. https://www.youtube.com/watch?v=FMQjAvaeq0s
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum