Nie dziwi mnie, że ekranizacja średnia, bo tam chodzi głównie o monolog wewnętrzny.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Zacząłem Wspomnij Phlebasa Banksa. Po kilkunastu stronach jestem mocno zdziwiony. Naczytałem się zachwytów, a to jest napisana w stylu wypracowania gimnazjalisty, takiego góra trójkowego. Momentami boli. Ale dam jeszcze szansę. Abercrombie też zapowiadał się marnie.
Skończyłem "Gułag" Applebaum. Szukałem czegoś lżejszego na zmianę, więc wpadłem na genialny pomysł - "13 pięter" Springera. Niby lżejszy kaliber, ale też nie zapowiada się na coś lekkiego. Początek to opis przedwojennej Warszawy, opis narastającego problemu bezdomności w okresie międzywojennym i kontrast jak miasto tego okresu jest przedstawiane zazwyczaj - życiem elity stanowiącej mniej niż 3% próbuje się przykryć niezbyt miły obraz skrajnej nędzy.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Najpełniej wprowadza w świat Kultury, ma zwartą narrację koncentrującą się na jednym zgrabnym wątku, ma lekkość i humor, który w Phlebasie jeszcze nie wykluł się, bo to pierwsza jego powieść z tego świata ludzi i inteligentnych maszyn.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Ale ja mam poważne opory jeśli idzie o czytanie nie po kolei.
Po przeczytaniu cirka 1/5 raczej doczytam i raczej nie sięgnę po kolejne. Napisane niespecjalnie a pomysły fabularne w najlepszym razie przeciętne. No ale to po 1/5, może dalej coś się zmieni, pojawią się warstwy, jakiś wybitny pomysł, cokolwiek. Zobaczymy.
hmm, kolejny z popularnych cyklów YA (young adult) który poszedł do realizacji filmowej.
Klasyczni bohaterowie - nastolatkowie, ponownie stają przeciw systemowi. Tym razem są umieszczeni w labiryncie (którego budowa wymagałaby kosmicznych środków). Po co i na co, a także jak poradzą sobie z zagadką - dowiadujemy się na kartach pozornie obszernej książki (400 stron), jednak wrażenie jest mylne. To zajęcie na grubsze popołudnie-wieczór.
Ogólnie - książka jest prosta. Konstrukcje postaci, ich py.. psychologia, problemy itd. na poziomie dostępnym/zachęcającym dla obecnego nastolatka. Autor wprowadza slang "młodzieżowy" , gdyby się czepiać - to poziom "intrygi" też na poziomie odpowiednim. Model społeczny wprowadzony przez gowniaków stał obok WładcyM - w ogóle autor kiedyś w koledżu musiał toto czytać.
O tyle ciekawe - że książka pisana przez faceta jest bardziej dla chłopaków - a nie jak się domyślam Niezgodna czy Kosowłosa.
trudno o miarodajną ocenę - bo z jednej strony nic tam ciekawego nima, a z drugiej... takimi książkami można naumieć młodzież zwyczaju lekturowania.
Choć nie jest to poziom Harrego Portiera, to na zachętę daje
6,23/10
Teraz wydaje się głównie takie rzeczy. Czasem lubiłem, jeszcze całkiem niedawno - np. świetne Żywe Maszyny Reeves'a, ale najczęściej to rzeczy już nie dla mnie. Ostatnio próbowałem taki bestseller zaoceaniczny jak Red Rising Pierce'a Browna. Odpadłem po standardowych 50 stronach. Jestem w połowie The Quantum Magiciana i to fajna lektura. Przekręt na kosmiczną skalę, który planuje i przeprowadza nasz bohater rozwija sie wedle sprawdzonych wzorców powieści sensacyjnych ze sporą domieszką tła sciencyjnego i mgiełką filozoficznych dywagacji. Przez 1/3 powieści koleś montuje ekipę różnych dziwaków. Teraz zabiera się do rzeczy. Robi się goręcej, bo z drugiej strony służby specjalne nie śpią, a w ekipie najwyraźniej mamy kreta. Wszystko to na tle wielkiej transakcji z udziałem floty okrętów wojennych, które trzeba przemycić przez ściśle chroniony portal podprzestrzenny nie zdradzając co niosą na pokładach po powrocie z 40 letniego wypadu. Jeśli utrzyma tempo to będzie dobrze.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Zmęczyłem "Plagę mieczy" Camerona. Od sympatii do tego cyklu spadłem w otchłanie obojętności. Broni się niezłą fabułą, ale nie bohaterami, których losy mnie w ogóle nie interesują, aby wykrzesać z siebie jakieś emocje. Ale i fabuła jakoś mnie grzeje aż tak bardzo, aby się nią ekscytować. To i męczyłem. A i tak poszło mi całkiem nieźle.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"13 pięter" za mną i początek to było tylko pewnego rodzaju tło dla tego, co działo się u nas przez wcześniejsze ~25 lat (książka z 2015 roku) w kontekście mieszkalnictwa. Nie wystawia Springer najlepszej oceny instytucjom zaangażowanym w budownictwo mieszkaniowe w tym czasie. Może sam nie pisze tego jasno, ale oddaje głos kilku osobom bardzo krytycznie oceniających rolę państwa i publicznych (ale i prywatnych) instytucji zaangażowanych w uwłaszczenie mieszkań spółdzielczych, kredyty frankowe, mdm, rodzina na swoim. Warto.
Teraz "Simona. Opowieść o niezwyczajnym życiu Simony Kossak" Anny Kamińskiej. Szału nie ma, ale wygląda na solidną robotę.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
"Miasto gniewu" Ryana Battisa. Rzecz dzieje się w trakcie rozruchów w Los Angeles z 1992 i traktuje o porachunkach pomiędzy latynoskimi gangami., przy okazji serwując bardzo obrazowy wycinek z życia miasta, targanego zamieszkami. Napisana bardzo żywym, wypełnionym wulgarnością i slangowymi wstawkami językiem, mocno kojarzy mi się z podobną narracyjnie "Krótką historią siedmiu zabójstw". Takie "Na skróty" Altmana, tylko że zamiast białej klasy średniej są meksykańscy gangsterzy. Czyta się znakomicie.
UWAGA mogę ciut spojlerować, albo zdradzać ciut książki!!
Po pierwsze - książka IMHO mocno nierówna. Początek fajny, środek mocno kulejący/ciągnący się, mimo fajnych pomysłów, końcówka znowu w miarę fajna.
Po drugie - to ten lekki spojler - jak się bierze na warsztat podróże w czasie, to trzeba umieć i mocno się pilnować. Autorzy karzą swoim bohaterom manipulować wydarzeniami, przez ingerencję w czasie, ale robią to IMHO mocno wybiórczo. Tzn. ta ingerencja robi coś co bohaterowie by chcieli i jakby nic innego, a to co robią cofając się w czasie jednak powinno IMHO powodować często o wiele większe zmiany. Niby to monitorują, czasami nawet wydarzy się coś więcej, ale IMHO za mało. Ciut w końcówce dopiero widać jak może wyglądać taka ingerencja, ale nawet paradoksom takiej ingerencji poświęcają chyba raptem 1 (jedno) zdanie na końcu (w skrócie: gdyby wiedźmie się udało, to nie byłoby dodo, a gdyby nie było dodo, to wiedźmy by w ogóle tam nie było, więc nie mogło się udać ...). Niby jest o "pęknięciu diachronicznym" i nawet się zdarzają, ale jakby mają realnie mały wpływ na późniejsze czasy, inne ingerencje też powinny jednak mocniej "namieszać" a niewiele z tego widać, jeśli coś widać to mocno lokalnie i wybiórczo. Rozumiem koncepcję "galaretki", ale jakoś za mało tych zmian IMHO, tym bardziej jak wikingowie zaczynają szaleć - mam wrażenie, że w końcówce książki autorzy już w ogóle przestali panować nad tymi zmianami w czasie (ich bohaterowie na pewno).
Po trzecie - bohaterowie mocno naiwni, że przez prawie całą książkę nie kiwnęli palcem, żeby zabezpieczyć się przed tym co jest na końcu, a ich przełożeni tym bardziej. Przecież argumentacja tej wiedźmy (nie chcę wskazywać której) jest absolutnie sensowna z jej punktu widzenia - aż dziwne, że tylko ona jedna na to wpadła (tzn. nie tylko ona jedna, ale ona jedna spróbowałą to zmienić).
Po czwarte - nie wiem, czy to ma być pierwszy tom serii, czy autorzy próbują mnie przekonać, ze książka jest napisana tak, że przez te zabawy z czasem wszystko się zgadza i teraz mam przeczytać jeszcze raz książkę, żeby sprawdzić. Bo ostatnie zdania książki są dość jednoznaczne, że "teraz dopiero zaczną". Sęk w tym, że jednak nie chce mi się sprawdzać, aż tak mnie nie zaciekawili.
Po piąte - mimo to, zarekomendowałem książkę żonie, a i córka pewnie spróbuje. Bo jednak w książce fizyki kwantowej jest jakby mniej, a więcej wiedźm i czarowania.
Po szóste - fajne pomysły, fajne nabijanie się z biurokracji, fajnie pokazane działanie "tajnych instytucji" (i nie mam tu na myśli tylko rządowych), fajne zwrócenie uwagi na różne wątki (np. związane z finansami tej jednej tajnej instytucji, która cały czas jest w tle), niektórzy bohaterowie też fajni i ciekawie się czyta ich rozwiązywanie problemów w innych czasach, oraz związanych z tymi podróżami w czasie (wikingowie i mapy rządzą), fajna jest też czasami ta zabawa z czasem - jak pojawiają się nowe legendy/święty, albo "pieśni wikingów o wallmarcie" . Generalnie książka nie jest zła, ale ma kilka słabszych kawałków/rozwiązań. Takie rozrywkowe czytadło starające się (mimo zastrzeżeń) nie być bezmyślne, tak bym powiedział.
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
Trochę lepiej niż w pierwszym sezonie, wyszli teoretycznie na świat. Dziwnych relacji chłopięco-dziewczęcych ciąg dalszy (ale jak wcześniej pisałem - jako że za kierownica facet, to kobity mogą uznać że siekierą ciosane. Nie zmienia to faktu że faktycznie proste.) - na szczęście też nie za dużo. Bardziej "przygodowo". Aha, i w przeciwieństwie do 1 tomu, to drugi jest mocno rozbieżny z filmem (a w zasadzie film jest mocno rozbieżny z książką)
6,77/10
"Imajica" Barkera, czyli wielki wyrzut na mojej półce (sprawdziłem, już prawie 5 lat na mnie czeka). Kupiłem, w międzyczasie miałem kryzys czytelniczy (albo i ze 4), za każdym razem jak na tę książkę patrzyłem, to wiedziałem, że na ~900 stron nie jestem gotowy, bo bałem się powrotu czytelniczej niemocy. W końcu czuję, że dam radę. Po ~100 stronach powiem, że fajne to to. Nie wiem dlaczego spodziewałem się krwawej jatki, a tu całkiem grzecznie, prawie że po harcersku. Te 5 dominiów kojarzy mi się, nie wiem czy słusznie, z Amberem Zelaznego. Ponieważ czytam właściwie tylko z rana przed pracą, to może za jakieś 4 tygodnie uda mi się skończyć.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Imajica jest świetna Pod warunkiem, że nie przeszkadzają ci opisy homoseksualnych przygód Gentle'a
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
Jakieś 20 lat temu przeczytałem ciągiem Kobierzec i Wielkie sekretne widowisko.
Niewiele, w sumie nic z tych powieści nie pamiętam, wiem tylko że to był najnudniejszy miesiąc mojego życia, więc mam chyba uraz.
U mnie też ,, leży'' Imajica lecz boję się jej tknąć.
Mówicie że trzeba się przełamać?
Księgi Krwi są zupełnie innymi dziełami. Ale przyznam, dzięki KK właśnie z takim trudem brnąłem przez te dwa opasłe tomiszcza, licząc na coś w ich klimacie.
Mnie Imajica niemiłosiernie wynudziła. Początek był w porządku, ale później masa chaotycznego pustosłowia.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Jedna z gorszych męczarni to dla mnie była, w ramach UW gorzej wspominam tylko Trojkę Chapmana, choć ją się zdecydowanie szybciej czytało.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
w ramach UW gorzej wspominam tylko Trojkę Chapmana
No popatrz, ja wręcz przeciwnie.
W Imajice zastygłam gdzieś w okolicy 200 strony. Ze dwa (?) lata temu to było, większość szczegółów mi uleciała z pamięci.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Czytałem 31 lat temu. Wtedy było prześwietne. Czasem mnie nachodzi ochota na powtórkę, wtedy wyjmuję oba tomy (KiK) z zakurzonego trzeciego rzędu najwyższej z półek i stawiam w zasięgu ręki. Po jakimś czasie odstawiam na miejsce. Teraz też stoi pod nosem, ale strach jest.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum