Pierwszy odcinek Ostrych przedmiotów nie rzucił na kolana, zwłaszcza że jestem świeżo po lekturze literackiego pierwowzoru.
Ale obejrzę serial do końca, może nie będzie to rozczarowanie roku.
Zaczęłam "The expanse", dojechałam do siódmego odcinka i przesiadłam się na ksiażkę, chociaż mnie teraz korci, żeby zacząć numer z jednoczesnym czytaniem i oglądaniem dalej .
Z ciekawości zerknęłam też na dwa odcinki "The innocents", bo ładnie Netflix zachwalał. Młodzieżówka, ale na razie intrygująca. Będę oglądać dalej.
Jeśli chodzi o "The 100", dotrwałam do szóstego odcinka piątego sezonu i dalej nie mogę. Gdyby ten serial skończył się na trzech sezonach, wspominałabym go z rozrzewnieniem. A tak wykończył moją cierpliwość, co samo w sobie jest nie lada osiągnięciem.
_________________ "Wewnątrz każdego starego człowieka tkwi młody człowiek i dziwi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
Mam sporo zaległości serialowych, ale nadrabiam. Expanse po 3 odcinku dopiero robi się oglądalne, widziałam to dawno temu "w locie" i jakoś nie miałam ochoty czekać na kolejne odcinki i w sumie chyba na 2 lata o tym zapomniałam. Po waszych zachwytach odświeżyłam i jest całkiem ok.
Podobnie z Taboo - dwa odcinki mnie odrzuciły paranormalnymi dziwadłami i dałam spokój. Tydzień temu dla towarzystwa nadrobiłam całość i nie jest źle, aczkolwiek durne wjazdy fantastyczne nadal mnie uwierają. Wolałabym już typowy kryminał historyczny, zwłaszcza że jest Kampania Wsch.ind, a to sprawia, że fikam. W drugim sezonie chyba będą jeszcze Indianie, więc jest na co czekać. Mam nadzieję, że nie zrobią z tego bajeczki pokroju Kruka.
Trzecie podejście do Legionu skończyło się tym, że czwartego z pewnością nie będzie.
Legion jest super fajny, tylko początek bardzo trudny do przejścia. No i trzeba lubić taką nietypową narrację.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Narracja nie ma nic do rzeczy, po prostu trykoty mnie odrzucają. Poza tym obsada przyprawiła mnie o alergię. Doszłam bodaj do 5 odcinka i poszłam spać. Ten 5 odcinek zdobyłam w bólach przez ludzi, którzy mówili mi że to superfajne Zupełnie nie moje klimaty.
Narracja nie ma nic do rzeczy, po prostu trykoty mnie odrzucają. Poza tym obsada przyprawiła mnie o alergię. Doszłam bodaj do 5 odcinka i poszłam spać. Ten 5 odcinek zdobyłam w bólach przez ludzi, którzy mówili mi że to superfajne Zupełnie nie moje klimaty.
Po tej scenie wiedziałem, że nie jest to serial z moich rejonów zainteresowania. Ale bardzo chciałem tego więcej:
Nie czaję czy ganisz czy chwalisz.
Aha, no i skończyłam, też pod naciskiem znajomych, Westworlda. Muszę powiedzieć, że dawno nie widziałam takiego tandetnego fabularnie i luksusowego wizualnie kupsztala jak ten sezon. Złote karnisze w domu prezesa się chowają ze wstydu.
Oczywiście, że chwalę. Ale estetyka tego serialu nie jest dla każdego. Z racji swej specyfiki. Ani to zarzut, ani zaleta. Sam byłem zaskoczony, że mnie to kupiło.
"Ozark" - zacząłem oglądać 2 sezon. Nie był to serial mojej "pierwszej potrzeby". Po trzech odcinkach drugiego sezonu nadal nim nie będzie. Ale sympatycznie się to ogląda. Nie nuży, ale też nie wciąga tak, aby oglądać odcinek po odcinku.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Pierwszy sezon Ozarka bardzo mnie wciągnął. Drugi po 3 odcinkach nuży.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
"Ostre przedmioty" - świetny serial. Nie znam powieści i już nie poznam, więc może inaczej to odbieram - ale dla mnie zakończenie było takie jak powinno. Świetny klimat, historia - a przede wszystkim aktorstwo. Wszystkie trzy panie zagrały rewelacyjnie, a ta najmłodsza szczególnie, biorąc pod uwagę jej wiek i doświadczenie.
Natomiast ja jestem rozczarowany zarówno całym serialem, jak i zakończeniem.
Aktorsko owszem, dobrze, ale dramaturgi w serialu nie było za grosz. Nudy, panie, jak w polskim filmie.
Książka tysiąc razy lepsza, może jednak przeczytaj.
Nie widzę sensu czytania tej książki. Chyba, że za x lat, jak zapomnę serial. On mi wystarczył, naprawdę. Może czego innego oczekujemy po prostu, mi to budowanie klimatu, kreacja i analiza postaci Camilli wynagrodziły wszystko. A co do zakończenia to może rozrzedziłbym ten koncentrat z dwóch ostatnich odcinków na, powiedzmy, trzy.
Wczoraj skończyliśmy z żoną oglądać. I tak jak byliśmy zachwyceni, tak jesteśmy zniesmaczeni zakończeniem. I nie chodzi mi o to kto i co, tylko o to jak zostało to pokazane, nierozegrane psychologicznie jak wcześniej każdy element, a same ostatnie sceny jakby to Tarantino wymyślił, a ktoś jeszcze kręcąc spieprzył. Szkoda. Zresztą wcześniej było wiadomo już kto winien (co do pierwszego zakończenia) i pierwszy finał znużył strasznie. Drugi finał też nie zaskoczył, ale bardzo słabo wyszedł. No i brakło socjologiczno-psychologicznego rozegrania końcówki. W książce też tak to wali cepem na koniec?
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Wczoraj skończyliśmy z żoną oglądać. I tak jak byliśmy zachwyceni, tak jesteśmy zniesmaczeni zakończeniem. I nie chodzi mi o to kto i co, tylko o to jak zostało to pokazane, nierozegrane psychologicznie jak wcześniej każdy element, a same ostatnie sceny jakby to Tarantino wymyślił, a ktoś jeszcze kręcąc spieprzył. Szkoda. Zresztą wcześniej było wiadomo już kto winien (co do pierwszego zakończenia) i pierwszy finał znużył strasznie. Drugi finał też nie zaskoczył, ale bardzo słabo wyszedł. No i brakło socjologiczno-psychologicznego rozegrania końcówki. W książce też tak to wali cepem na koniec?
Też, ale lepiej się "przyswaja". Lepiej rezonuje. Bo i kondensacja napięcia w powieści była większa. A sama powieść bardziej duszna. W serialu rozwleczono fabułę, ale to nie było dla mnie problemem. Takie "powolne spalanie" miało swój urok. A o ile efekt byłby lepszy, gdyby serial oglądać ciurkiem. Mniam. Dlatego to nagłe urwanie w finale nie podobało mi się. Choć może za drugim razem - jeśli znajdę czas i ochotę - docenię.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"Friday Night Lights" - obejrzałem finałowy sezon. Nie jestem rozczarowany. Choć był on poprawny. W zasadzie chyba nikt nie miał wątpliwości, jak potoczą się wydarzenia. Jak zwykle niewiadomą pozostawał dla mnie los Tima Rigginsa. Najciekawsza postać w tym serialu i chyba mi najbliższa - znałem kiedyś kogoś takiego jak on (oczywiście, nie chodzi mi o mnie ). Szkoda, że losy tego rzeczywistego potoczyły się inaczej. Mimo wszystko ten serialowy skończył lepiej. Zakończenie tego serialu było najlepsze z możliwych mimo jego oczywistości. Po prostu przez tych kilka sezonów zdążyłem polubić większość tych postaci i chyba zbyt duża porcja "realizmu" zepsułaby przyjemność. Świetny serial, jeśli ktoś ma okazję obejrzeć to polecam. I bez bólu głowy dowiedziałem się więcej o amerykańskim futbolu, niż przez całe dotychczasowe życie. Skomplikowana gra, która chyba wymaga dużo strategicznego i taktycznego myślenia. W Polsce serial dostępny na Amazon Prime Video. Z polskimi napisami. Jeśli ktoś wykupuje tam dostęp tak jak ja, to dużo nie zapłaci wcześniej rezerwując sobie czas na obejrzenie całości.
"The Deuce" - premiera 2 sezonu przyniosła dużą niespodziankę. Nie będzie spoilerem napisanie, że fabuła zaczyna się 5 lat po wydarzeniach z pierwszego sezonu. Dobra okazja, aby pchnąć bohaterów do przodu. I tak się dzieje, choć to przewidywalne tory. To nie zarzut. Seans, jak zwykle, wyśmienity. Pod każdym względem.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Drugi sezon "Luke Cage" jakoś mi jeszcze nie wszedł w oczy i raczej mi nie jest spieszno, aby go obejrzeć. Za to skusiłem się na drugi sezon "Iron Fist" i jestem miło zaskoczony. Główny bohater nie irytuje, a poważnieje. Fabuła trzyma się blisko ziemi i ma to sens oraz jest w miarę ciekawe. Za to główny antagonista przez większość czasu śmieszy swoją pompatycznością. Niemniej, ogląda się to lepiej niż sezon pierwszy.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Dziś wystartował piąty sezon najlepszego serialu Netflixa. "BoJack Horseman", bo o nim mowa, nie obniża poziomu. Obejrzałem już prawie cały i mi smutno, że zaraz się skończy. To chyba pierwszy serial animowany, który nazywam genialnym i od którego jestem tak jakby uzależniony. Kto nie oglądał, ten trąba. A jeśli ktoś potrzebuje zachęty, to proszę bardzo, niepoważny serwis na poważnie: https://aszdziennik.pl/124193,bojack-horseman-vs-rick-and-morty
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
I jeszcze finał "Castle Rock" na dokładkę. Nie byłem entuzjastą tego serialu. Gdy nie to, że był emitowany na HBO GO zaraz po amerykańskiej premierze, to pewnie bym go sobie odpuścił. Nawet oglądać zacząłem tylko z ciekawości, co z tego wyszło. Ale wciągnął mnie. Umiarkowanie, ale zawsze. Do czasu dwóch odcinków, które były jak uderzenie obuchem w głowę. Pierwszy poświęcony bohaterce granej przez Sissy Spacek. W "uniwersum" prozy Kinga to aktorka szczególna. Wręcz klasyczna. Zatem dla fanów przyjemność podwójna. Bo i sam odcinek był wybitny. Zacząłem oglądać, przykuł mnie do ekranu i załatwił swoją maestrią - pod każdym względem. Drugim takim epizodem był ten poświęcony postaci granej przez Billa Skarsgaarda. Kolejny strzał prosto w czoło. Tak samo jak wcześniejszy epizod, przedefiniował wszystko, czego można się było spodziewać i podejrzewało się o jednej z kluczowych postaci. Tymi dwoma odcinkami serial otarł się o wielkość. Finał był odrobinę rozczarowujący, ale nie tak, aby narzekać. Po prostu trudno było przeskoczyć mistrzostwo tych dwóch epizodów. Trochę rozczarowywało to, co powinno być zaletą, czyli niejednoznaczność. Ale to bardzo subiektywne odczucie. I ostatnie sceny, po napisach, gratka dla miłośników prozy Kinga. Występuje w niej Jackie Torrance. To drugoplanowa, ale istotna postać w tym sezonie. Nie tylko z powodu pokrewieństwa z bohaterem "Lśnienia". Generalnie, serial wart polecenia. Fanom Kinga polecanka nie jest potrzebna, ale tym, którzy jako tako znają jego twórczość serial ten na pewno sprawi mnóstwo przyjemności. Do tego wspomniane dwa odcinki są klasą samą w sobie.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Czemuż nie byłeś Pan entuzjastą "Castle Rock" który od samego początku jest fajny, to za Chiny Ludowe nie czaję
Właśnie "luknąłem" pierwszego epa ósmego sezonu "American Horror Story: Apokalipsa" (co sezon to inna historia) i trza przyznać, że takie weird postapo trudno nie polubić, oczywiście o ile nie spierniczą tego dalej
Gdy zobaczyłem Joan Collins pomyślałem o reklamie Snickersa
Odpadłem na początku trzeciego sezonu, bo padaka była straszna. Później trochę próbowałem kolejnych, lecz to nie były moje bajki. Najnowsza odsłona ma klimat i potencjał.
Pilot "Jacka Ryana" oglądało się nader przyjemnie. Widać, że na budżecie nie oszczędzano i napierdalają się konkretnie
Czemuż nie byłeś Pan entuzjastą "Castle Rock" który od samego początku jest fajny, to za Chiny Ludowe nie czaję
Bo mnie już Stephen King nudzi. Ale serial oglądałem, nie odkładałem na później.
ASX76 napisał/a:
Właśnie "luknąłem" pierwszego epa ósmego sezonu "American Horror Story: Apokalipsa" (co sezon to inna historia) i trza przyznać, że takie weird postapo trudno nie polubić, oczywiście o ile nie spierniczą tego dalej
Gdy zobaczyłem Joan Collins pomyślałem o reklamie Snickersa
Odpadłem na początku trzeciego sezonu, bo padaka była straszna. Później trochę próbowałem kolejnych, lecz to nie były moje bajki. Najnowsza odsłona ma klimat i potencjał.
Obejrzyj trzy sezony wstecz - może nie będziesz zawiedziony. Świetne historie i gra konwencją. Fakt, że bywało różnie w tym serialu. Ja odpadłem na sezonie cyrkowym. Potem było lepiej, a wspomniane ostatnie trzy sezony są bardzo dobre. "Apokalipsa" czeka na obejrzenie, mam pierwszy odcinek na dekoderze, może nagram jeszcze dwa i wciągnę za jednym razem. A może mnie w weekend ciekawość poniesie.
ASX76 napisał/a:
Pilot "Jacka Ryana" oglądało się nader przyjemnie. Widać, że na budżecie nie oszczędzano i napierdalają się konkretnie
Jeśli nie będzie ci przeszkadzał czytelny podział na dobrych i złych, to dalej jest podobnie. Najładniejsza jest żona Złego.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"The First" - nowy serial Beau Willimona, który "przyniósł" Netflixowi "House Of Cards". Pierwszy i drugi odcinek wyreżyserowała Agnieszka Holland. Serial kręci się wokół pierwszego załogowego lotu na Marsa. W niedalekiej przyszłości. Ale nie jest w nim najważniejszy sam lot i pobyt na Marsie tylko to, co się działo wcześniej. Zatem fani sci-fi mogą być rozczarowani, ponieważ Willimon przyszłość i misję traktuje bardzo instrumentalnie (po dwóch odcinkach), skupiając się na bohaterach. Świetny Sean Penn w roli głównej. Realizacja na wysokim poziomie. Ale trudno przewidzieć, w którą stronę potoczy się fabuła. To jest bardzo intrygujące, zwłaszcza przy takim wykonaniu i realizacji. Sezon pierwszy liczy 8 odcinków, Hulu wypuściło od razu wszystkie. Soczysty serial, który rozbudza oczekiwania. Obym nie musiał zmieniać oceny, na razie 8/10 z nadzieją na więcej: https://www.youtube.com/watch?v=ngl2W_VLp1o
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Bo mnie już Stephen King nudzi. Ale serial oglądałem, nie odkładałem na później.
Obejrzyj trzy sezony wstecz - może nie będziesz zawiedziony. Świetne historie i gra konwencją. Fakt, że bywało różnie w tym serialu.
Ja odpadłem na sezonie cyrkowym.
"Apokalipsa" czeka na obejrzenie, mam pierwszy odcinek na dekoderze, może nagram jeszcze dwa i wciągnę za jednym razem. A może mnie w weekend ciekawość poniesie.
ASX76 napisał/a:
Pilot "Jacka Ryana" oglądało się nader przyjemnie. Widać, że na budżecie nie oszczędzano i napierdalają się konkretnie
Jeśli nie będzie ci przeszkadzał czytelny podział na dobrych i złych, to dalej jest podobnie. Najładniejsza jest żona Złego.
1. Nuda, czy uprzedzenie? Akurat na materię serialową warto patrzeć pod kątem która stacja robi adaptację i twórców.
2. Może kiedy sięgnę. Pierwej muszę uporać się z zaległościami.
3. A to dobrze że dałem cancel już na pierwszym epie
4. Szkoda czasu na czekanie. Dzięki temu odczujesz Pan głód typu: "co dalej, na Saturna!?"
5. No jak nie ma tu być czytelnego podziału "na dobrych i złych", skoro terroryści są z natury chujowi i bojowi?
Pokaż mię Pan dobrego terrorystę, nie licząc okazów na cmentarzach
"Jack Ryan" ma tę wadę, że to serial czarno - biały. Są dobrzy, są źli. Nie ma miejsca na wątpliwości. Jak w powieściach Toma Clancy, tyle że one się pod tym względem bardzo zestarzały i takie przenoszenie ich na ekran trąci myszką. Ale poza tym to porządny serial, na wysokim poziomie realizacyjnym. Jednak jeśli oglądałeś "Homeland", czy "Faudę" to wiesz, że można antagonistów przedstawić ciekawiej. Tu jest sztucznie.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Właśnie "luknąłem" pierwszego epa ósmego sezonu "American Horror Story: Apokalipsa" (co sezon to inna historia) i trza przyznać, że takie weird postapo trudno nie polubić, oczywiście o ile nie spierniczą tego dalej
Gdy zobaczyłem Joan Collins pomyślałem o reklamie Snickersa
Odpadłem na początku trzeciego sezonu, bo padaka była straszna. Później trochę próbowałem kolejnych, lecz to nie były moje bajki. Najnowsza odsłona ma klimat i potencjał.
Jestem fanem American Horror Story od samego początku, każda seria IMO była dobra, a druga wręcz wybitna.
Wczoraj zobaczyłem pierwszy odcinek ósmego sezonu i nie zachwycił mnie, rozumiem, cały AHS jest zbudowany na przesadzie i wyolbrzymianiu , jednak teraz aż za bardzo wydaje mi się przestylizowany. Takie postapo? Żenada, pomyśleli wszystkim, tylko nie o żarciu dla kilkunastu osób?
Ale będę oglądał dalej, może jednak się nie rozczaruję, bo potencjał jest, ale co z tego, skoro pomysłu może nie być. Obym się mylił.
Jestem fanem American Horror Story od samego początku, każda seria IMO była dobra, a druga wręcz wybitna.
Wczoraj zobaczyłem pierwszy odcinek ósmego sezonu i nie zachwycił mnie, rozumiem, cały AHS jest zbudowany na przesadzie i wyolbrzymianiu , jednak teraz aż za bardzo wydaje mi się przestylizowany. Takie postapo? Żenada, pomyśleli wszystkim, tylko nie o żarciu dla kilkunastu osób?
1. Pierwszy sezon ciekawie się rozwijał, aż przyszło zakończenie ni w d..., ni w oko
Drugi mi się spodobał, ale do wybitności to mu daleko. No, chyba że w swojej klasie.
2. Gdyby żarcia było full, to jaki sens miałaby akcja z mięsiwem podczas obiadu/kolacji?
Poza tym może akurat żywności w tym bunkrze nie zdążyli zgromadzić wystarczająco, bo firma zostawiła to na później?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum