jeśli coś jest źle zrobione to można spróbować poprawiać, ale co to ma wspólnego z ultymatywnością bigosu?
Yyy, a to istnieje jakiś jeden, jedynie słuszny przepis na prawdziwy bigos? Bo ja czytywałam takie, które miały w składzie te powidła czy śliwki suszone. Moja matka też to czytywała tylko bała się skorzystać z takiego przepisu... dopóki nie stało jej się to obojętne, bo bigos nie wyszedł tak, jak powinien.
_________________ Recedite plebes! Gero rem imperialem
Zrobiłem wczoraj rosołek na warzywach które zgodnie z przepisem wcześniej upiekłem. Wyszło całkiem niezłe choć wolałbym dodać kawał wołowiny tylko tak mnie ciekawi co daje to wcześniejsze pieczenie?
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Gorzej, zjadłeś odwrotnie. Nie wiem, czy to się liczy.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Pizza na podpłomyku wariant tani, szybki i smaczny.
Kupujesz wrapsy na tortille z Lidla, wrzucasz na patelnię (nagrzana jak na naleśnika) i gdy zacznie się wybrzuszać, to obracasz na drugą stronę i redukujesz płytę na mały ogień. Smarujesz ulubionym sosem pomidorowym, dajesz oliwki, mozzarellę i co tam w zasadzie chcesz, przykrywasz patelnię i trzymasz do momentu aż rozpuści się ser. Czyli jakieś dwie, trzy minuty. Sru na talerz i gotowe.
Robiłem podobnie tylko zamiast tortilli bełtałem bułkę tartą z jajem (jedno jajo na jedną płaską łyżkę stołową). Jak się obsmażyło z obu stron, wrzucałem co tam było w lodówce.
Czytam sobie z doskoku "Kapłony i szczeżuje. Opowieść o zapomnianej kuchni polskiej". Gdybym wcześniej nie czytał doskonałej "Historii naturalnej i moralnej jedzenia", to pewnie z większym zainteresowaniem bym ją przyjął. Ale znalazłem w niej przepis na szczupaka po polsku. Danie, z którego ongiś słynęła polska kuchnia w Europie. Chyba jedyne.
Cytat:
Weź pięknego, jeszcze żyjącego szczupaka i przetnij go na połowę, następnie pokrój na części szerokie na cztery cale, weź grubej soli i posyp ją po stronie łusek, tak aby wszystko było nią pokryte. Kwadrans później weź wrzącego octu, do którego wrzuć szczyptę pieprzu i polej tym po wierzchu, a nada to szczupakowi piękny błekitny kolor. Włóż to do rondla albo jakiego chcesz naczynia i gotuj razem z tymiankiem, bazylią, liściem laurowym, pietruszką, posiekanym szczypiorkiem, goździkami i pieprzem, a wody wlej tyle, by było jej trzy palce ponad rybą, którą masz w to włożyć z całą to zaprawą, w której się macerowała, gotuj ją na wielkim ogniu i podawał z łuskami. Zrób sos z niczego więcej, jak tylko z masła, pół funta sardeli, podawaj w osobnej misie.
Kiedy zacznie się sezon na szczupaka, ponoć od maja, zamierzam spróbować. Z odpowiednimi modyfikacjami. Przepis pochodzi z francuskiej książki kucharskiej z XVIII wieku.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Abojawiem czy jedyne, warzywa z bułką tartą zrumienioną na maśle oficjalnie nazywają się a la polonaise, więc jakiś inny wpływ na światową kuchnię jednak mielismy
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Ale że niby jak, z flakami mam to gotować? Nie jestem rybakiem, nie wiem jak zbudowana jest rybna ale zakładam że ma jakieś organy a skoro biorę żywą i od razy kroję i doprawiam to te wszystkie flaki i ekskrementy w niej zostają, to nie psuje smaku potrawy?
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Na przełomie wiosny i lata ludzie w zasadzie bez przerwy pytają mnie Orku, jak ty to robisz? Skąd ta nieskazitelna cera, lśniące włosy, błysk w oku, sprężysty krok? . Zwykle odpowiadam A chuj cię to, ale macie szczęście, że was lubię i mogę się podzielić sekretem zdrowia i urody.
Szparagi . Od miesiąca żrę takie ilości, że widzę na zielono, sikam czystym kwasem i zawieram tyle chlorofilu że mógłbym się wyżywić fotosyntezą i trzymaniem nóg w wiadrze z kompostem. W poniedziałek po starej znajomości nabyłem 5 kilo zielonego prosto z pola i dzisiaj zostały smutne resztki. Gdzie się podziały? Wyjaśnienie akapit niżej.
Weź patelnię, głęboką, z pokrywką, dno pokryj oliwą, ciut masła opcjonalne, choć polecane. Na oliwie zeszklij czosnku ile potrzeba i białą część niezbyt wyrośniętego pora, drobno posiekane (jeśli porem można walczyć z siodła bez osadzania go na drzewcu, to jest zbyt wyrośnięty). Pęczek zielonych szparagów ochędóż, podziel na mniejsze części wedle uznania, wrzuć na patelnię, smaż minutkę. Dodaj pieprzu grubo mielonego w cholerę i ciut, tymianku i soku z cytryny oraz kilka pomidorków koktajlowych dla koloru, nałóż dekielek i duś pod parą kilka minut (jeśli zszarzeje, przetrzymałeś o kwadrans). Wymieszaj wszystko z makaronem (u niemieckiego oprawcy dają kapitalny makaron groszkowy albo soczewicowy, Ork poleca. Makaron lepiej się sprawuje jeśli uprzednio ugotowany, ale kim ja jestem żeby was osądzać ), posól jeśli wola. Jak kto bogatszy z domu, może posypać startym na proch parmezanem, ale z umiarem żeby nie przybić smaku. Spożyj i zrób tak: .
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Ty mie tu jakieś wegańskie fiu bździu, a ja wczoraj opierdoliłem własnoręcznie przyrządzone burgery.
W oryginalnym przepisie powinna być wieprzowina, bo to miał być Iowa Pork Burger. Ale małżonka się pierdolnęła i wzięła wołowinę. TEŻ BYŁO DOBRE
Do mielonego mięska ścierasz na grubych okach jabłko. Dajesz kilka zmiażdżonych ząbków czosnku, sypiesz ulubioną przyprawę do mięs. Im pikantniejsza, tym lepsza. Dolewasz trochę ulubionego pikantnego sosu (tabasco czy inksze palące gówno) i mieszasz wszystko jak pojebany aż uzyskasz jednolitą i zwartą masę. Następnie dzielisz na części i formujesz burgery.
I teraz uwaga. W oryginale, grillujesz to na mocno rozgrzanym ruszcie. Ale ja jestem pizda i nie mam grilla, bo nie mam kiedy i z kim grillować, poza tym twardo trzytmam linię I jak zapieczesz jedną stronę, to obracasz i glazurujesz mieszanką sosu BBQ, octu jabłkowego i soku jabłkowego.
Ja to wpierdoliłem do piekarnika na 35 minut (180 stopni, bez termoobiegu, grzanie z obu stron) i na sam koniec jebnąłem to na mocno rozgrzaną patelnię, by nadac twardą teksturkę. Po zdjęciu z patelni można szybciutko posypać tartym cheddarem.
W miedzyczasie bułki burgerowe przyjarałem na dostawce do tostera i sporządziłem wykurwisty sos, który się składa z: łyżki majonezu, łyżki keczupu, łyżki żołtej musztardy, łyżki kukurydzy.
Opcjonalne dodatki: plastry cebuli i plastry pomidora.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum