Zacząłem "Belgariadę". O retuniu, jakie to grube. Prawie 1300 stron i to małym druczkiem. Dobrze, że czytam w ebooku. Ale będę szczęśliwy jeśli wyrobię się do świąt. Powieść do recenzji i już na starcie doszedłem do wniosku, że bez robienia notatek nie dam rady. Zaczyna się od legendy. Jak to legenda, szczególnie a la fantasy - sporo niedorzeczności, więc ok. Ale potem zaczyna się fabuła. Trzy rozdziały za mną i trudno się nie połapać, że jednak autor nie dystansuje się do niedorzeczności legendy i to wcale nie legenda tylko jakieś streszczenie tła konfliktu. Po co go odsłaniać przed czytelnikiem stopniowo. Lepiej kawa na ławę na pierwszych stronach. A czytelnikowi zostaje śledzenie tego, jak główny bohater to wszystko, co już czytelnik wie, odkryje. I przy tym, jak przystało na typowego owcojeba fantasy, odkryje swoje przeznaczenie. Na szczęście czuwa nad nim "Gandalf". Oj, pożałuję, pożałuję zgłoszenia się do tej recenzji.
Romku, książka ta może służyć za wzorzec w Sèvres. Jest to bowiem wzór sztampowego fantasy, z ogranymi archetypami i rozwiązaniami fabularnymi. Masz tu owcojebcę krulewicza, gandalfa mentora, złośnicę miłośnicę, złego niemilca (bo jest zły i już), w tle przewija się imperium wzorowane na rzymskim no i przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę. Po połowie pierwszego tomu będziesz trafnie przewidywał co się stanie za dwie strony. I tak przez pięć tomów. Idę o zakład, że już teraz potrafiłbyś napisać recenzję tej książki. I za bardzo byś nie naściemniał.
U mnie Drwale Annie Proulx i jestem rozczarowana, zarówno książką jak i jej recenzjami. To nie jest żadna epicka saga tylko zbiór luźnych i suchych informacji o poszczególnych bohaterach. Autorka nader często idzie na łatwiznę i załatwia robotę stwierdzeniami "minęły lata". Do postaci w żaden sposób czytelnik nie jest się w stanie przywiązać, bo to jakby streszczenie rodowej historii bez specjalnej psychologizacji czy rzetelnego portretu bohaterów. Historia w tle zrobiła na mnie większe wrażenie, ale to nie wystarczyło, żeby ocenić książkę tak entuzjastycznie jak marketingowe lizusy na LC. Chciałam przeczytać, bo lubię powieści osadzone w tematyce kolonizacji, ale tutaj zabrakło całkowicie klimatu, choć nie czyta się tego w zupełnych męczarniach.
hmm,
Belgariada to lektura dla dzieciaków - przynajmniej taką była w '94. Wtedy dodatkowo nie za bardzo było fantasy na Polskim rynku - mieliśmy pierwsze uderzenie wydawców, kiedy czytało się wszystko co wyszło.
Wtedy - mając naście lat - podobało się (Belgariada), ba Elenium podobało się nawet bardzo. Diamentowy tron odświeżyłem całkiem nawet niedawno - no wiadomo, to już nie to samo:) , taka całkiem sprawna fantasy dla młodego czytelnika.
Eddings to Polonez, a Zelazny to Mustang'68 - znaj proporcje.
Eddingsa te 20 lat temu podobało się mi Elenium. Tamuli w sumie też, ale już trochę mniej. Ale Belgeriady nawet ja, zagorzały fan fantasy, nie dałem rady przeczytać.
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
Eddingsa te 20 lat temu podobało się mi Elenium. Tamuli w sumie też, ale już trochę mniej. Ale Belgeriady nawet ja, zagorzały fan fantasy, nie dałem rady przeczytać.
Mietki byłeś.
przeczytałem Belgariade ( mam nawet całą ) i Malloreon (bez ostatniego tomu).
Eddingsa te 20 lat temu podobało się mi Elenium. Tamuli w sumie też, ale już trochę mniej. Ale Belgeriady nawet ja, zagorzały fan fantasy, nie dałem rady przeczytać.
Elenium chyba i ja wciągnąłem (to z tym Conanopodobnym Sparhawkiem?).
A "Belgariadę" odmierzam sobie codziennie, po 5%. Godzina czasu, mniej więcej.
Na osłodę "Dżentelmen w Moskwie" - dziś zapewne skończę. Urocza, pozytywna powieść. Znakomity relaks.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Elenium chyba i ja wciągnąłem (to z tym Conanopodobnym Sparhawkiem?).
tja...
Asuryan napisał/a:
Eddingsa te 20 lat temu podobało się mi Elenium. Tamuli w sumie też, ale już trochę mniej. Ale Belgeriady nawet ja, zagorzały fan fantasy, nie dałem rady przeczytać.
no widzisz - ja po przeczytaniu Elenium i B&M ni e byłem w stanie wciągnąć Tamuli. Chyba tylko 1 tom - Kopuły ognia ?
no widzisz - ja po przeczytaniu Elenium i B&M ni e byłem w stanie wciągnąć Tamuli. Chyba tylko 1 tom - Kopuły ognia ?
Dokładnie tak, ale w sumie się nie dziwię. W Tamuli munchkinizm głównego bohatera już był do potęgi entej, ale podobali się mi przedstawiciele pozostałych zakonów. Belgeriady nie zmogłem, widocznie byłem już na nią za stary (jakby nie było te 20 lat temu to miałem już 23 lata).
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
Czy zauważyliście, że Albatros (we wrześniu, lub listopadzie Roku Pańskiego 2017) wydał "Słup ognia" K. Folletta, a więc trzecią część cyklu Filary Ziemi?
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Niedawno, będąc w Auchanie, przechodziłem obok regału z książkami i nagle zauważyłem "Słup ognia"...
Nie sądziłem, że Follett jeszcze wróci do Filarów Ziemi, a tu proszę jaki siur...prajz
Dyktator Mariusza Zielke. Jest średnio. Owszem, są bardzo dobre fragmenty charakteryzujące postać, szczególnie te, w których uwidacznia się sprzeczność między tym, co bohater o swoich motywach mówi, i - jak o tym mówi (wyciągnięcie wniosków pozostawiono czytelnikowi, i bardzo dobrze, +1 do oceny). Skojarzenie z "Fletem z mandragory" pcha się samo, ale efekt końcowy znacząco słabszy. Moim zdaniem z dwóch powodów.
Po pierwsze - autor, niestety, postanowił objaśnić tzw. okoliczności towarzyszące (wstęp, przedmowa, posłowie i takie tam), najwyraźniej zapominając, że książka powinna obronić się sama, a takie kawałki znacznie lepiej zagrają w wywiadach. Tym bardziej, że są czytelnicy [dzień dobry ], którzy przed lekturą skrzętnie unikają zapoznawania się z wywiadami, opiniami, recenzjami, a nawet notkami z czwartej strony okładki, i bardzo nie lubią podstępnego ujawniania nawet najmniejszego detalu. -1 do oceny.
I po drugie: zakończenie misię bardzo niekoniecznie, dużo chętniej widziałabym coś o wymowie bardziej uniwersalnej - scenę ze złotym tronem odbieram jako smrodek dydaktyczny, przesadzony (jak to zwykle ze smrodkiem dydaktycznym bywa) i w związku z tym całkowicie pozbawioną waloru przestrogi. Znów -1.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Serialu nie zmogłem. Nie pomógł mu nawet Al "cocksucker" Swearenger. Książka zajebista. Nie dziwne Romku, że ci się nie podobała.
Lucifer is my name!
"Serce królowej", czyli druga część trylogii Elisabeth Chadwick o Eleonorze Akwitańskiej. Ledwie zacząłem czytać, jakieś 80 stron za mną i bardzo mi się podoba. Tak samo jak część pierwsza. Po raz kolejny bije na głowę Philippę Gregory i jej smęty o kobitach Tudorów i koło Tudorów. Ale wydawca nie wierzy w te powieści lub - po prostu - idzie po linii najmniejszego oporu marketingowego. I tak: okładka. Co za badziew, ale jeszcze znośny. Tłumaczenie tytułu - niewybaczalne. "Serce królowej". W oryginale pierwsza część to "The Summer Queen", druga "The Winter Crown", trzecia "The Autumn Throne". Polskie tytuły idą po bandzie celując w literaturę pogardliwie określaną "dla kobiet". Jest to opowieść o kobiecie i to znakomitej i pisana jest z perspektywy kobiety oraz przez kobietę - ale sprzedawana jest jak romansidło o pani, która usycha z miłości i tęsknoty. Błe. Nie jest to wielka literatura, ale na polu powieści historycznej wyprzedza o kilka długości wspomnianą Philippę Gregory. Do Cherezińskiej nie startuje, bo jednak nasza autorka ma styl żywszy. Mimo to czytam z przyjemnością i chciałbym więcej.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Mam już oba tomy, na pewno przeczytam. I jak przechwaliłeś, to się zgłoszę z reklamacją.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Modzelewski – Werblan. Polska Ludowa - zapis rozmów obu panów. Są anegdoty, są wzajemne dopytywania o szczegóły. Są przedstawione dwa stanowiska, cytaty różniste. No i przede wszystkim to jest rozmowa, a nie podszczypywanie czy wyzłośliwianie się. Kapitalne.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum