"Dom z liści" Danielewskiego. Po kilkudziesięciu stronach podoba się
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
Czekałem na tę książkę z nadzieją na fajną rozrywkę.Nic z tego. Daleka droga do małej, gniewnej planety Becky Chambers to beznadziejnie infantylne paplanie, które z miejsca odrzuca. Dla zasady doszedłem do 50ej strony i rzuciłem w kąt. Shit happens.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Czekałem na tę książkę z nadzieją na fajną rozrywkę.Nic z tego. Daleka droga do małej, gniewnej planety Becky Chambers to beznadziejnie infantylne paplanie, które z miejsca odrzuca. Dla zasady doszedłem do 50ej strony i rzuciłem w kąt. Shit happens.
Ja muszę czytać dalej. Ekspozycja zajmuje sporo miejsca. Gdzieś do 70 strony. Potem jest niewiele lepiej, ale autorka rozwija za to ciekawy pomysł dotyczący "mechaniki" podróży kosmicznych. Jestem zadowolony, że to nie powieść dla młodzieży.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Od 85 do 92 załoganci tłumaczą głównej bohaterce, czym się zajmują i Jak-To-Działa. Koncept fajny, może nie oryginalny, ale wydumany tylko trochę. To jest, żadna tam science.
"Wojny konsolowe" - wgryzłem się mocno. Choć trochę jestem zawiedziony. Bo nie bardzo wiem, dlaczego to była taka istotna "wojna" między Nintendo i Segą. Ale, jak pisałem, na początku lat 90-tych XX wieku ominęła mnie gorączka związana z Super Mario, czy Sonikiem. Kiedy już zacząłem w gry to na pecety, a nie na konsole i od razu strzelanki i strategie. Choć była chyba taka gra ka kartridżach(?) "wgrywanych"(?) do komputera Atari, gdzie dwóch komandosów rozwalało przeciwników. Każdy poziom kończył się tym, że śmiesznie podskakiwali z radości. Nie pamiętam, co to była za gra. Anyway, czyta się tę książkę bardzo dobrze, choć tłumacz przesadza z nonszalancją w przekładzie (używanie słów typu "przezajebiście" itp.). Choć przydałoby się jakieś rzucenie światła na to, dlaczego to tak istotny pojedynek był, co z tego wynikło, jak się przełożyło na dalszy rozwój rynku gier itp. Bo, na razie (a jutro pewnie skończę czytać), to mamy ciekawy opis korporacyjnych zmagań dwóch firm na rynku gier. Ale, szczerze pisząc, to równie dobrze mógłby to być rynek prezerwatyw lub podpasek.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Choć przydałoby się jakieś rzucenie światła na to, dlaczego to tak istotny pojedynek był, co z tego wynikło, jak się przełożyło na dalszy rozwój rynku gier itp.
Ciekawe,
tzn. nie przypuszczałem że akurat wojna pomiędzy Nintendo a Sega byla/jest warta udokumentowania.
Hmm. Raczej z koniec lat70 i 80 Atari / Commodore / Mac / IBM
A konsole ... wojna. ... ? Lepiej poczytaj o wojnie futbolowej.
Jestem zadowolony, że to nie powieść dla młodzieży.
No nie wiem. Odebrałam Daleką drogę... jako takie coś dla młodzieży właśnie, z lekko tylko zarysowanym konceptem quasi sf (żeby się czytelnik nie zraził, że nie łapie, a tak naprawdę, to nie jestem przekonana, że autorka łapie, albowiem nazbyt niejasno się wypowiada, koncept jest zarysowany tak ogólnie, że ziuu; już u Webera w cyklu o Honor Harrington koncepcja lotów kosmicznych była lepiej wyklepaczona, nieważne czy prawdopodobnie, ale była), a głównie raczej obyczajową: główna bohaterka ma Dylematy, oraz etnograficznie: wiele ras (jest malowniczo). Książka jest ciepła, ma uczyć tolerancji (tak domniemuję). No. Taka opowiastka. Ale poprawnie skonstruowana, z bogatą warstwą etnograficzną. Jak by się ktoś uparł, to może nawet polityczne analogie z UE snuć, choć nie będą bardzo wnikliwe.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Dla polepszenia nastroju przeczytałem Santiago Resnicka po niemal ćwierćwieczu. Nadal fajna zabawa, jeśli ktoś lubi tę konwencję. Ja - jak najbardziej. Teraz na tapecie Kły i Wspomnij Phlebasa Banksa. Mam apetyt na kilku następnych Banksów, ale znając siebie, to mi przejdzie w trakcie drugiego śniadania.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Dla polepszenia nastroju przeczytałem Santiago Resnicka po niemal ćwierćwieczu. Nadal fajna zabawa, jeśli ktoś lubi tę konwencję. Ja - jak najbardziej. Teraz na tapecie Kły i Wspomnij Phlebasa Banksa. Mam apetyt na kilku następnych Banksów, ale znając siebie, to mi przejdzie w trakcie drugiego śniadania.
Ale gdybyś chciał sprzedać Banksa (poza "Wspomnij Phlebasa"), to daj znać. Jestem gotów do rozsądnych negocjacji i nierozsądnej ceny.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Banks ponoć słabo by się sprzedał. Ja tam nie wiem, ale ma wszak grono zaprzysięgłych wielbicieli. Na ciemnym tle już było gotowe do wydania, gdy zmieniła się wizja serii w Prószyńskim. Pozostaje jak zawsze oryginały czytać. Nie jest trudny.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
W miejscowym tesku kupiłem za dychę Tysiąc jesieni Jacoba de Zoeta Mitchella (wychodzi grosz za jesień #tylewygrać ) i początek wciąga. Mam nadzieję że to będzie coś więcej niż East meets West i siódmy syn siódmego syna Szoguna, ale za taką cenę dla samego grzbietu okładki na półce warto było.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Banks ponoć słabo by się sprzedał. Ja tam nie wiem, ale ma wszak grono zaprzysięgłych wielbicieli. Na ciemnym tle już było gotowe do wydania, gdy zmieniła się wizja serii w Prószyńskim. Pozostaje jak zawsze oryginały czytać. Nie jest trudny.
Wszystkich pięciu...
Po prostu obracamy się w trochę zamkniętym gronie, ale skala rynkowa jest inna. Takie pozycje mają szanse oczywiście wrócić dzięki umieszczeniu w seriach czy ekskluzywnych wydaniach, ale chyba jednak Kultura - to sporo książek, więc ani artefaktowy, ani prószkowy model średnio się nadaje. Może Rebis coś wymyśli nowego, ale na razie chyba będą powielać wzorce.
Skończyłam zbiór podań indiańskich "Dar totemów". Dla dzieci może to i dobre, dla mnie jednak jeśli mam powyżej 30 tekstów, z których każdego się słucha koło 5 minut to potem w głowie nic nie zostaje.
Zaczęłam "Legion" Cherezińskiej. Na razie próbuję się połapać w bohaterach, bo trochę ich dużo. Podoba mi się nieco cmentarny humor. I jak zawsze, kiedy czytam literaturę (nie ważne jak mocno fikcyjną czy prawdziwą) pt. Polacy w II wojnie światowej, smutno mi, jak bardzo nasi wierzyli w obietnice składane tak jak się składa je małemu dziecku czyli "obiecam ci wszystko, tylko już się uspokój" z góry wiedząc, że i tak się tych obietnic nie dotrzyma.
_________________ Recedite plebes! Gero rem imperialem
Skończyłem reportaż "Pod sztandarem nieba" - książka opowiada o mormonach i ich religii. Bardzo dobra rzecz i warta poznania biorąc pod uwagę bardzo szybki rozwój tej religii (także w Polsce).
Zacząłem książkę Toma Hanksa - po kilku opowiadaniach stwierdzam, że czyta się dobrze, ale nie porywa.
Trzech panów w łódce - ramotka, ale pogodna, dowcipna i napisana z wdziękiem, w sam raz na taki ponury dzień. Humor po większej części się nie zestarzał, i warto sięgnąć od czasu do czasu po rzeczy które były tłumaczone - i pisane - przez ludzi na poziomie znających język polski nie tylko ze słyszenia. Mam frajdę z lektury. Na półce czeka Blady ogień Nabokova.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Zacząłem książkę Toma Hanksa - po kilku opowiadaniach stwierdzam, że czyta się dobrze, ale nie porywa.
W Książkach przeczytałam jedno opowiadanie. Niezłe, ale uznałam, że wystarczy.
"Legion" Herezińskiej wciąga mnie coraz bardziej. Jak w nocy zaczęłam robić rogale to ani się spostrzegłam, że o 4 nad ranem skończyłam. Byłam tak zasłuchana, że nie zauważałam upływającego czasu. Co nie zmienia faktu, że rogali nie przypaliłam ;-)
_________________ Recedite plebes! Gero rem imperialem
Skończyłam Księgę nocnych kobiet. Pokłon Robertowi Sudółowi za genialny przekład, a powieść Marlona Jamesa gorąco polecam. Jest o losie niewolnic na plantacji trzciny cukrowej Jamajce na przełomie XVIII i XIX wieku, więc bardzo brutalna, ale hipnotyczna i znakomita. Ścisły top tegorocznych lektur.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
"Dżentelmen w Moskwie" Amora Towlesa. Autor kupił mnie swoją pierwszą powieścią pt. "Dobre wychowanie" i dałem mu duży kredyt zaufania przy tej powieści. Akcja rozgrywa się bowiem w moskiewskim hotelu na przestrzeni ponad trzydziestu lat, od 1922 r. Jej bohaterem jest hrabia, który został skazany przez bolszewicki sąd na więzienie w tymże hotelu. Zabrzmiało to dla mnie dziwnie, bo przyzwyczajony jestem do tego, że jak bolszewicki sąd, to znaczy, że karą jest Sybir lub kula w łeb. Szczególnie dla hrabiów. Ale powieść jest bardzo interesująca, w pewien sposób pogodna. A autor prezentuje poziom erudycji, którego się po nim nie spodziewałem, mimo że "Dobre wychowanie" uznaję za powieść wyśmienitą i jedną z moich ulubionych.
"Hilda" Nicoli Griffith. Zacząłem czytać i pożałowałem, że będę musiał przestać, bo za chwilę muszę ruszyć z "Belgariadą" Eddingsa. Ale tym chętniej do niej wrócę. Tytułowa bohaterka to przyszła święta Hilda z Whitby. A powieść to historia jej życia. Jednak nie jest to hagiografia. Akcja osadzona jest na Wyspach Brytyjskich, w VII wieku. Bohaterkę poznajemy jako kilkuletnie dziecko z rodziny królewskiej, które wychowywane jest na kogoś w rodzaju jasnowidzącej (z grubsza) króla. Nie jest to fantasy. Wręcz przeciwnie. Powieść potrafi przytłoczyć tym, jak autorka szczegółowo przeniosła na jej karty rzeczywistość wczesnego średniowiecza. W recenzjach czytałem, że w zasadzie autorka przesadziła w tych szczegółach i wręcz zarzucano jej popisywanie się researchem kosztem fabuły. Nie mogę się na razie z tym zgodzić. Choć powieść przytłacza, a fabuła nie spieszy się. Ale tym bardziej mi się ona podoba. Wstępnie.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Ben AaronovitchRzeki Londynu, Księżyc nad Soho.
Detektywistyczne urban fantasy, ot przyzwoite czytadło. Wyróżnia się trochę większym realizmem przy prowadzeniu śledztwa (które jest tylko elementem pracy oraz potrafi się ciągnąć) i to właściwie wszystko.
Samo w sobie nie jest złe (chociaż ma bardzo banalne rozwiązania fabularne wątków), jednak brak oryginalności, charakteru postaci i jakiegoś większego zaangażowania emocjonalnego, sprawia, że Peter Grant znajduje się daleko za plecami Dresdena czy Castora.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Zacząłem "Belgariadę". O retuniu, jakie to grube. Prawie 1300 stron i to małym druczkiem. Dobrze, że czytam w ebooku. Ale będę szczęśliwy jeśli wyrobię się do świąt. Powieść do recenzji i już na starcie doszedłem do wniosku, że bez robienia notatek nie dam rady. Zaczyna się od legendy. Jak to legenda, szczególnie a la fantasy - sporo niedorzeczności, więc ok. Ale potem zaczyna się fabuła. Trzy rozdziały za mną i trudno się nie połapać, że jednak autor nie dystansuje się do niedorzeczności legendy i to wcale nie legenda tylko jakieś streszczenie tła konfliktu. Po co go odsłaniać przed czytelnikiem stopniowo. Lepiej kawa na ławę na pierwszych stronach. A czytelnikowi zostaje śledzenie tego, jak główny bohater to wszystko, co już czytelnik wie, odkryje. I przy tym, jak przystało na typowego owcojeba fantasy, odkryje swoje przeznaczenie. Na szczęście czuwa nad nim "Gandalf". Oj, pożałuję, pożałuję zgłoszenia się do tej recenzji.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum