Słuchałam, słuchałam i w pełni się zgadzam. Teraz dojrzewam do psychologii zwierząt tegoż autora w tejże samej interpretacji. I sama nie wiem na co najpierw się zrujnuję: na to czy na Solaris
Połowa za mną. To jest tak fajne, że nie wiem co brać w następnej kolejności - tytuły z Lemoteki, czy jednak Wohllebena. Nie ma nic spektakularnego, tylko spokojne tłumaczenie jak działa las i pokazywanie jak złożonym jest ekosystemem. Mówiąc szczerze ja, żyjący praktycznie całe życie w lesie lub blisko lasu, o wielu poruszanych kwestiach niby wiedziałem, ale zawsze spychałem je do tyłu głowy jako informacje mniej istotne, taki trochę informacyjny szum. No i głos lektora kojarzy mi się z dziarskim staruszkiem z brzuszkiem i wąsem - taki dziadek, co zabawia wnuki historyjkami
Ja Stanisława Biczysko, czy raczej jego głos, poznałam przy okazji słuchania "Wytępić całe to bydło" Svena Lindqvista. Książka zdecydowanie non fiction i nie najprostszym językiem pisana. Dzięki tej interpretacji łatwiej było przez nią przebrnąć niż gdyby mi przyszło to czytać. Od tej pory jak widzę, że audiobooka czyta Stanisław Biczysko to już wiem, że warto posłuchać.
Moja recka gdzieś w GP. To była lektora obowiązkowa. Czasem warto być jedynym recenzentem audiobooków, bo się dostaje perełki jakich by się samemu nie znalazło :mrgreen:
Zacząłem "Zdążyć przed panem Bogiem" Hanny Krall. Licealna lektura w klasie maturalnej, jedna z bardzo niewielu przeze mnie nie przeczytanych. Co jakiś czas mnie trochę sumienie drapało, ale zawsze wypadało coś pilniejszego i dopiero teraz nadrabiam zaległość. Początkowo głos Mai Ostaszewskiej wydaje się zbyt "krzykliwy", ale po ok. godzinie już wiem, że jest odpowiedni. Smutna książka, ale warto ją znać. I pomyśleć, że przy omawianiu romantyzmu mieliśmy kartkówki ze zwidów Konrada lub Kordiana - jakie kwiaty występowały w jego wizji/śnie. Za to literatura obozowa została potraktowana już na odwal się. I niedouczonych patryjotów zagarnia radykalna prawica sącząca w młode główki nienawiść do innego.
[quote="toto"]"Solaris" jest świetnie zrealizowanym audiobookiem - polecam. Realizacyjnie co najmniej na poziomie trylogii husyckiej, jeśli nie lepiej. Najbardziej podobał mi się Woronowicz grający Snauta - były chwile, że zbliżał się do Pirxa. Główni wykonawcy - Więckiewicz i Cielecka również na wysokim poziomie, całość dopełniona subtelnymi efektami dźwiękowymi. Słucha się tego wyśmienicie, a że treść również na wysokim poziomie, to i przyjemność ze słuchania jeszcze większa. Ląduje w moim prywatnym topie książek do słuchania. [/quote]
Dokładnie tak. Słucham sobie wieczorami i zostały mi jakieś dwie godziny. Snaut rewelacyjny, ale reszta aktorów też bez zarzutu. Realizatorom udało się stworzyć niesamowity klimat izolacji i odrealnienia. Gorąco polecam.
Kilka dni temu skończyłem Diunę w interpretacji Gosztyły. Bez zarzutu.
Trochę nie mogłem się przyzwyczaić do ról kobiecych, ale za to Vladimir Harkonnen, to absolutnie najlepiej zinterpretowana postać jaką dano mi było usłyszeć.
[quote="MrSpellu"]Trochę nie mogłem się przyzwyczaić do ról kobiecych,[/quote]
Kobiece jak kobiece, najlepsza i tak była siostrzyczka Paula. Czy raczej Krzysztof Gosztyła w tej roli :mrgreen:
Spróbowałem wrócić do "Innej duszy", ale tego nie da się słuchać. No to przełączyłem się na Macieja Stuhra czytającego "Króla" Twardocha. Głos mnie trochę drażni, ale już powoli się przyzwyczajam - mam tylko taki problem, że głos Stuhra kojarzy mi się z kabaretem/komedią i mam trochę dysonans, kiedy słucham czegoś poważnego w jego wykonaniu. I jednak pierwsze wrażenie jest takie, że to trochę inna liga w porównaniu z Dziurmanem, Bonaszewskim, Biczyskiem czy Ferencym. Aha, zepsuły mi się słuchawki bluetooth i teraz słucham tylko w samochodzie i tempo spadło o ponad połowę.
Mnie się podobało, jak Stuhr czytał "Wołanie kukułki". Też na początku byłam sceptyczna, ale później tak przywykłam, że Cormoran Strike już zawsze będzie do mnie mówił jego głosem :)
[quote="toto"] Głos mnie trochę drażni, ale już powoli się przyzwyczajam - mam tylko taki problem, że głos Stuhra kojarzy mi się z kabaretem/komedią i mam trochę dysonans, kiedy słucham czegoś poważnego w jego wykonaniu[/quote]
Mam to samo. Dlatego po tym, jak wysłuchałam "Wołania kukułki" w jego interpretacji, pozostałe części Cormorana przeczytałam. Oczami.
[quote="toto"]I jednak pierwsze wrażenie jest takie, że to trochę inna liga w porównaniu z Dziurmanem, Bonaszewskim, Biczyskiem czy Ferencym.[/quote]
Wiesz, to nawet trochę inna liga niż Jerzy Stuhr. Słuchałam Mikołajka, którego czytali na przemian obaj. Mimo iż to narracja pierwszoosobowa a narratorem jest dzieciak, Stuhr senior wypadał o wiele lepiej niż junior. U tego drugiego to brzmiało trochę jak przedrzeźnianie dziecka.
Ostatnio słuchałam "Stylisty" Marininy w interpretacji Rocha Siemianowskiego i Siemianowski świetny jak zawsze. Może to nie Gosztyła czy Wojtaszak, ale też jeden z moich ulubionych lektorów.
Poza tym Duchowe życie zwierząt Wohllebena w interpretacji Stanisława Biczysko. Do non fiction Biczysko nadaje się znakomicie, co po raz trzeci dane mi było stwierdzić. Sama zaś książka równie dobra jak Sekretne życie drzew. Kto czytał, ten wie, kto nie czytał - koniecznie powinien nadrobić. Jak ócz szkoda, to czytać uszami, bo naprawdę warto :-)
Spell - dzięki z polecenie. Dukaj to taki mój wyrzut sumienia - od lat chcę poczytać i jakoś tak się nie składa. No to jak się natknę to poczytam sobie uszami, wszak Gosztyła to uczta dla uszu.
Ogłaszam, że do głosu Stuhra już się przyzwyczaiłem, najlepiej wypada w interpretacji kwestii żydówek. I to jednak niesamowite, że "Króla" napisał autor "Obłędu rotmistrza von Egern".
[quote="Carmilla"]Spell - dzięki z polecenie. Dukaj to taki mój wyrzut sumienia - od lat chcę poczytać i jakoś tak się nie składa. No to jak się natknę to poczytam sobie uszami, wszak Gosztyła to uczta dla uszu.[/quote]
Nie ma za co. Im dalej słucham, tym bardziej jestem pod wrażeniem. Warto przesunąć w kolejce na jakąś bliższą pozycję ;)
[quote="MrSpellu"] Warto przesunąć w kolejce na jakąś bliższą pozycję ;)[/quote]
Kolejki nie było, bo ja audiobooki pochłaniam szybciej niż kupuję. Więc skoro nie było kolejki, Inne pieśni już się śpiewają... znaczy czytają. A ja ich słucham. I się wciągam... Więc raz jeszcze dzięki //amor
Do niedawna miałem tak samo, dopóki nie zepsuły mi się słuchawki. I nagle szybkość wysłuchiwania książek spadła o jakieś 60% (2,5 godziny/tydzień kontra 7-8 godzin/tydzień). No bo nie kupię drugich słuchawek w ciągu miesiąca, zobaczymy, co mi powiedzą na reklamację. A bieganie z przewodowymi to jednak straszna lipa, przynajmniej dla mnie.
Wstałem rano i przyszło mi do głowy, że chciałbym usłyszeć "Łaskawe" Littella. Wydaje mi się, że głosy Bonaszewskiego lub Dziurmana by tutaj pasowały. Ale skoro "Wahadła Foucaulta" nie chcą zrobić, to i na to nie ma szans.
Trzymam się swojego zwyczaju słuchania książek, które już przeczytałem.
Teraz "Syn" Meyera. Świetny "kompan" w podróży. Czyta Roch Siemianowski - to moje pierwsze z nim spotkanie, a facet jest weteranem audiobooków. Słucha się go dobrze. Choć chyba pierwszy raz spotkałem się z czytaniem przypisów. Trochę to irytujące, ale na szczęście nie ma ich dużo, więc nie psuje to przyjemności. Denerwuje mnie za to ściszanie czasami głosu przez lektora. To celowy zabieg. Nie trwa to długo, byle przeczytać inaczej jakąś wewnętrzną myśl bohatera. Ale przeszkadza.
Potem planuję "Amerykańskich bogów" Gaimana. Dziś znalazłem audiobook, który był do tej pory dostępny tylko przez Storytel. A tego nie chce mi się "prenumerować". Do tego kupiłem na Publio, gdzie dziś jest promocja -40%. Zatem wyszło tanio.
Mam nadzieję, że do tego czasu wyjdzie już druga część "Tańca ze smokami" Martina. Pierwsza już jest, ale nie chce mi się tego słuchać oddzielnie. Po przesłuchaniu "Uczty dla wron" podniosłem nieco ocenę tej powieści. Choć nadal zamula główne wątki, to jednak słucha się tego nieźle. To samo obiecuję sobie po "Tańcu ze smokami". A Krzysztof Banaszyk czyta świetnie i lubię tego lektora, choć początkowo jako narrator w słuchowisku według "Gry o tron" wypadał sztucznie. Ale kiedy dostał pozostałe części PLiO już do samodzielnego czytania - było dobrze.
Zatem jesienne dojazdy i powroty z pracy zapowiadają mi się smakowicie.
Brzmi bardzo obiecująco, ale cena jak za zboże - 4 zł za ok. 40 minutowy odcinek. Muszę to przemyśleć, bo głos Bonaszewskiego brzmi świetnie:
http://audioteka.com/pl/search/cycle?query=Cienie%20Nowego%20Orleanu
Mam sposób - na telefon wrzucam tylko jednego audiobooka i muszę go skończyć, zanim wgram kolejnego. I w ten sposób jednak dałem szansę "Innej duszy" - technicznie wciąż jest biednie, ale po ~2,5-3 godzinach przyzwyczaiłem się do mankamentów i pozostało tylko skupienie na historii. I nie żałuję, bo przeczytać pewnie bym czasu nie znalazł, a tak przynajmniej przypomniałem sobie, że Orbitowski potrafi opowiadać zajmujące historie i tworzy dobry klimat.
Dosłuchałem "Innej duszy" i muszę trochę zmienić ocenę - wciąż uważam, że technicznie dało się tego audiobooka zrobić dużo lepiej, ale jak już się przyzwyczaiłem do tej bezosobowości/całkowitej obojętności lektora, zacząłem się zastanawiać, czy to nie był zabieg celowy. I teraz jestem tego niemal pewien - to było celowe, ryzykowne zagrania, chyba nie do końca się udało, ale na pewno już nie powiem, że beznadziejny produkt. Zaryzykowali, nie do końca wyszło (albo do mnie nie do końca trafiło), ale wygląda na to, że to był po prostu taki pomysł na ten tytuł.
Teraz "Amerykańscy bogowie", żeby wskoczyć na coś lżejszego. Dawno czytałem, ale jednak trochę pamiętam i kolejne sceny nie są dla mnie zaskoczeniem. Na razie jest poprawnie.
Nie podoba mi się interpretowanie Wednsdeya jako drobnego cwaniaczka. Chociaż może i jest w tym jakiś sens, w końcu Cień poznaje go właśnie jako kogoś takiego. Znajomość książki dość mocno rzutuje na mój odbiór poszczególnych postaci.
You cannot post new topics in this forum You cannot reply to topics in this forum You cannot edit your posts in this forum You cannot delete your posts in this forum You cannot vote in polls in this forum You cannot attach files in this forum You can download files in this forum