Moim zdaniem NIE warto, ale chętnie poczytam, gdyby ktoś miał inne zdanie, bo to dla mnie jeszcze jeden fenomen wydawniczy. Rzuciłam tym przed połową nie znajdując tam niczego ciekawego.
Właśnie przeczytałem trailera książki, i jak rozumiem jest to biografia faceta Norwegii który chciałby być pisarzem będąc jednocześnie ojcem i temat go przerasta ?
Właśnie przeczytałem trailera książki, i jak rozumiem jest to biografia faceta Norwegii który chciałby być pisarzem będąc jednocześnie ojcem i temat go przerasta ?
Ja, szczerze mówiąc, nie wiem o co mu chodziło, gdy to pisał. Jeśli jest to efekt jakiejś traumy wynikającej z niemożności ogarnięcia się jako dorosły facet, to musiał mieć potężny problem, bo ponoć nabazgrał 6 tomów tego kampfu.
Oto ktoś poczynił mapkę, na której umieścił najpopularniejszą/najlepszą książkę z każdego kraju wg statystyk portalu Goodreads - http://i.imgur.com/Xi4BkE6.jpg
Wrzucałem na Fejsbukową stronę forum podobną mapkę. Tylko wtedy była to "Lalka" Prusa u nas. Ale to było z innego źródła. Że w Goodreads "rządzi" "Pan Tadeusz". Szok i niedowierzanie.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Wrzucałem na Fejsbukową stronę forum podobną mapkę. Tylko wtedy była to "Lalka" Prusa u nas. Ale to było z innego źródła. Że w Goodreads "rządzi" "Pan Tadeusz". Szok i niedowierzanie.
Obie mapki pochodzą z tego samego źródła, tylko ta zalinkowana przeze mnie stanowi drugą wersję - poprawioną i z użyciem szerzej zakrojonej statystyki (biorącej pod uwage więcej klasycznych dzieł). Pierwszą wersję z nieco nowszymi tytułami (chyba od 1850) można zobaczyć tu - https://i.imgur.com/Iu0G2wV.jpg
Atlas zbuntowany - warto? Opinie na polskich stronach są raczej mocno mieszane z przewagą tych, że to słaba książka, która źle się zestarzała... Więc jak to jest?
Atlas zbuntowany - warto? Opinie na polskich stronach są raczej mocno mieszane z przewagą tych, że to słaba książka, która źle się zestarzała... Więc jak to jest?
Źle się zestarzała. Ale zawsze podziwiałem u Rand nie fabułę, ale jasność przekazu jej filozofii i jej zwodniczo logiczny urok.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Atlas zbuntowany - warto? Opinie na polskich stronach są raczej mocno mieszane z przewagą tych, że to słaba książka, która źle się zestarzała... Więc jak to jest?
Warto znać, ale można ze słyszenia.
marjarkasz napisał/a:
Romulus napisał/a:
Ale zawsze podziwiałem u Rand nie fabułę, ale jasność przekazu jej filozofii i jej zwodniczo logiczny urok.
Moim zdaniem warto. Przecież trzeba wiedzieć kim jest John Galt
Największą Mary Sue w dziejach literatury? I to w powieści która marysuizmem stoi?
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Ale zawsze podziwiałem u Rand nie fabułę, ale jasność przekazu jej filozofii i jej zwodniczo logiczny urok.
Moim zdaniem warto. Przecież trzeba wiedzieć kim jest John Galt
Największą Mary Sue w dziejach literatury? I to w powieści która marysuizmem stoi?
Ex aequo jest jeszcze Howard Roark. Dodam tylko, że są jeszcze na tym świecie kuce, które wierzą, że ta postać nie jest przerysowana i mogłaby istnieć. A potem kończą liceum
Dworkin, przez długi czas uważałem że pewne osoby nie mają racji istnienia poza Cartoon Network albo cyklem o Harrym Potterze. A potem pojawili się Błaszczak i Waszczykowski.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Howard Roark. Dodam tylko, że są jeszcze na tym świecie kuce, które wierzą, że ta postać nie jest przerysowana i mogłaby istnieć. A potem kończą liceum
Oczywiście poznałeś wszystkie możliwe odpowiedzi na wszystkie możliwe pytania....
Koniecznie.
Tzn. Koniecznie czytaj.
Możesz po polskiemu, ale ważnej jest na którą modłę jest tłumaczenie. Ruska czy ang.
Wybierasz wersję angielską. Ruska się zestarzala i nie jest już tak łatwa w odbiorze, chyba że masz z tym jazykiem do czynienia na codzień.
Po chwili zastanowienia, czytaj po polsku. Będzie lepiej.
Motyw z tymi dziwnymi rzeczami zrozumiesz po lekturze.
Kwestia języka nie oznacza czytania w oryginale. Mechaniczna pomarańcza ma dwa tłumaczenia. W jednym slang jest oparty na rosyjskim w drugim na angielskim. Ów slang to bardzo istotna rzecz w powieści. IMHO w naszej kulturze lepiej czytać wersję rosyjską ale jeśli nic nie kumasz z tego języka to chyba faktycznie lepiej wybrać angielską.
Zdecydowanie tak, jak pisał Fidel. Burgess stworzył powieść, w której narrator używa dziwnego angielsko-rosyjskiego slangu, tzw. nadsatu. Polski tłumacz, Robert Stiller, zrobił dwa przekłady - najpierw z rosyjskimi wstawkami(wersja R - Mechaniczna) a potem postanowił poeksperymentować i zrobił tłumaczenie z anglicyzmami (wersja A - Nakręcana). Ta pierwsza jest bliższa duchem oryginałowi i zdecydowanie atrakcyjniejsza.
A odchodząc już od kwestii językowych. "Mechaniczna pomarańcza" to literatura z wysokiej półki. Drugie miejsce wśród wszystkich czytanych przeze mnie dystopii - zaraz po "Roku 1984". A ekranizacja Kubricka to film-arcydzieło, choć nie wiedzieć czemu reżyser zrezygnował z wielce niejednoznacznego a według mnie bardzo istotnego zakończenia.
Jak możesz, to po lekturze obejrzyj film, koniecznie.
Tak. Przy czym ja czytałem wersję A i (dzięki znajomości angielskiego) ta wersja slangu była dla mnie czytelniejsza.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
W sumie już nie pamiętam, co mam na półce, ale z biblioteki wypożyczałem r-kę.
Przykład dwóch wersji "Nakręcanej pomarańczy" pokazuje, że tłumaczenie to nie tylko rzemiosło, ale też proces twórczy i bez pewnej dozy talentu będzie się tworzyło co najwyżej poprawne tłumaczenia, nigdy wybitnych.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Problem z z wersją R, Jest taki że rosyjski nie jest już w powszechnym użyciu.
Teraz slang "angielski" podświadomie trafia do czytelnika jako naturalny i jest czytelniejszy, ruski wypadł zupełnie z obiegu. Sam jak sobie odświeżalem z 10 lat temu, to wers. ruska w ogóle mi nie wchodziła (mimo nauki bratniego języka przez 6 lat).
Jeżeli nie znasz ruskiego to nie bierz się za ta wersję, bo będziesz ciągle wertowal słownik.
Poza tym że książka genialna, to tłumaczenie Stillera też.
Może coś w tym jest - ja się rosyjskiego nie uczyłem, ale z racji miejsca urodzenia i zamieszkania trochę tego (albo raczej mieszanki polsko-białorusko-rosyjskiej z wypaczeniami niewykształconych mieszkańców przygranicznych wiosek) języka wchłonąłem i pamiętam, że slang był dla mnie wtedy czytelny.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Tu chodzi zapewne o łatwość skojarzeń wyrazów ze slangu i zrozumienie o czym mówią - jakość przekładu to ideał w obydwu wersjach.
Ja to czytałem ostatnio w listopadzie zeszłego roku. Jednocześnie przekartkowałem wersję A - też miodzio. Ze mną jest jednak tak, że film Kubricka widziałem przez całe życie tyle razy, że wersja R jest po prostu dla mnie tą jedyną właściwą. A może i jest coś w tym polecaniu wersji A dla młodych, powiedzmy dwudziestoletnich osób - ale tylko i wyłącznie jako ułatwienie skojarzeń ze znanymi angielskimi słowami. Adamo0 - czytaj wersję R.
A skoro już o Burgessie - polecam drugą powieść wydaną w Polsce - "Rozpustne nasienie". Napisał to gdzieś rok po "Mechanicznej...", też dystopia, napisana jednak bez slangu. Okazuje się, że Malthus miał rację, na Ziemi panuje skrajne przeludnienie, ludzie żyją w mieszkaniach-mydelniczkach a każda śmierć to "nowy zastrzyk fosforu dla naszej wyjałowionej gleby". Warto być gejem w imię hasła "jeśli homo sapiens to tylko homo", itd. itd. Świetna rzecz.
A odchodząc już od kwestii językowych. "Mechaniczna pomarańcza" to literatura z wysokiej półki. Drugie miejsce wśród wszystkich czytanych przeze mnie dystopii - zaraz po "Roku 1984".
Toś mnie zachęcił. Niby najpierw byłam w teatrze na tym (we Wroc. we Współczesnym) i już wówczas się zastanawiałam... Potem widziałam film i stwierdziłam, że chyba wolałam sztukę. Sztuka chyba miała zakończenie wierne literackiemu pierwowzorowi. A potem miałam tyle innych książek do czytania, że Mechaniczna gdzieś tam utknęła na liście "do przeczytania". Ale jak stawiasz tuż obok (chociaż za) moją ukochaną dystopią to kusisz.
_________________ Recedite plebes! Gero rem imperialem
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum