hajtać się z własną ciotką to tak trochę tego nie tego.
No właśnie, Jon nienawykły do takich tradycji, mógłby się, w przeciwieństwie do Danki, trochę wzdragać. Dlatego mam podejrzenia, że scenarzyści postawią go przed faktem dokonanym
w świetle oficjalnego związku Jaimiego i Cersei to, Jon i Denny to bułka zmasłem.
Zresztą - jestem przekonany że Cersei okłamała J. Nie będzie kolejnego Lancasterka.
hajtać się z własną ciotką to tak trochę tego nie tego.
No właśnie, Jon nienawykły do takich tradycji, mógłby się, w przeciwieństwie do Danki, trochę wzdragać. Dlatego mam podejrzenia, że scenarzyści postawią go przed faktem dokonanym
w świetle oficjalnego związku Jaimiego i Cersei to, Jon i Denny to bułka zmasłem.
Zresztą - jestem przekonany że Cersei okłamała J. Nie będzie kolejnego Lancasterka.
Albo o 11:00, gdy właśnie skończyłem oglądać Podsumowując - serial odkleił się już nawet od pozorów logicznego myślenia.
Night King rzuca w lecącego smoka, gdy ma innego bliżej, nieruchomego i z całym tałatajstwem żywego inwentarza? Powiedzmy, że do przełknięcia, zresztą ktoś znalazł już wyjaśnienie: https://gfycat.com/BlindNeglectedDingo
Ale wysłanie kruka na kilka tysięcy mil i nadejście pomocy z tej samej odległości w ciągu jednego odcinka to zakrzywianie czasoprzestrzeni. I niedojebanie mózgowe scenarzystów. Jedno wielkie xXXD
Infantylny taniec spisków Aryi i Sansy to tylko wisienka na torcie.
Gra o Tron nigdy nie trzymała się logiki zbyt radykalnie, ale zawsze było to do przełknięcia. Lecz odkąd brak materiału książkowego skazał scenarzystów Daniela Weissa i Davida Benioffa (D&D, rozszyfrowywany ostatnio przez fanów jako Dumb & Dumber) na bardziej samodzielne myślenie, jest tylko gorzej. Pierwszym dobitnym tego świadectwem był bezsens przebiegu Bitwy Bękartów. Choć nie zaprzeczę, wizualnie epickiej, a wybuch Wielkiego Septu też wynagrodził wiele. Chłopaki coś tam w efekciarstwie potrafią. Jeśli jednak chodzi o pisanie scenariuszy, nie jest to ich domena (wciąż delikatnie mówiąc). Oby prequele i spinn-offy kręcił ktoś inny.
Po obejrzeniu kilku dokumentów na ten temat:
- D&D rzucają w wywiadach sprzeczne informacje, by odbiorca sam wybrał ulubioną wersję
- D&D liczą, że społeczność sama wytłumaczy dziury fabularne, wymyślając przekombinowane teorie
- D&D mają nierealistyczne oczekiwania wobec reżyserów i kiepsko wychodzi im zarządzanie czasem, przez co spieprzyli wątek Dorne, a Bitwa Bękartów, która w oryginale miała wyglądać inaczej, została z braku czasu sklecona na chybcika
- D&D dokręcają dodatkowe sceny tylko dlatego, bo pewni aktorzy im się bardziej podobają albo dlatego, bo po prostu lubią ich określoną mimikę. Nie zwracają uwagi, czy to ma sens z punktu widzenia rozwoju postaci oraz fabuły (duża część zmian względem książki nie miała większego sensu, po prostu jednych lubili bardziej, innych mniej albo chcieli zrobić widowiskowe sceny)
- D&D wycinają dialogi, bo "mimika pociągnie scenę", wycieli np. dialog przedśmiertny Stannisa
- aktor grający Stannisa w ogóle nie rozumiał swojej postaci; aktorka grająca Sansę, zapytana dlaczego Sansa nie poinformowała nikogo przed bitwą, że ma w rękawie armię Doliny, nie wiedziała, co odpowiedzieć. Wniosek - postaci są źle napisane i sami aktorzy ich nie rozumieją
- D&D unikają najnowszych konwentów, bo boją się trudnych pytań w stylu tego powyżej
Pal sześć zabicie smoka. Nocny Król może rządzić się swoimi własnymi prawami. Mimo to - lepiej było strzelić w lecącego smoka, który mu popielił armię, niż w tego, który niegroźnie sobie leżał oczekując na pasażerów.
Ale z tym czasem to przegięli już tak, że bardziej się nie da.
Odcinek wymyślony tylko dla taniego efektu, kosztem jakiejkolwiek wiarygodności. Tego się nie da obronić. Zaczynam rozumieć nalegania HBO, aby jednak serial wydłużyć. Zaszkodziłoby to oglądalności, zapewne ASX by sarkał, że w serialu nadal nic się nie dzieje. Ale to "nie-dzianie się" miałoby więcej sensu. 2 razy po 10 odcinków to nie tak wiele. Siedem epizodów więcej do obejrzenia. Idzie przeżyć. Bo ta kondensacja fabuły wychodzi bokiem serialowi i działa mu na niekorzyść. Zaczynam się bać, że B&W zarżną ten serial takim głupim efekciarstwem.
Aczkolwiek "momenty" były - kiedy Wiadomo Kto już Mało Co a umarłby (nie, nie Jon ). I to po takiej ładnej gadce na temat pewnej Blondyny (nie, nie Daenerys). Siedziałem już wtedy na podłodze i prawie zagryzałem pięść. Na szczęście, Lucyfer zesłał mi pod dłoń fidgeta. No i potem, kiedy Nocny Król trenował rzuty na odległość.
Arya nastraszyła Sansę. I co dalej? Ten głupi list ma jednak jakąś siłę, ale tak naprawdę Północ jest od zawsze za Starkami. Wątpię, aby ten list mógł cokolwiek zmienić. Poza tym, że na Sansę patrzyliby wszyscy przez chwilę wilkiem. Albo pomyśleli, że była głupiutka. A czego, jak nie głupoty oczekiwać od małoletniej wówczas niewiasty. Nie każdy jest Lyanną Mormont siedzącą na wyspie i ryzykującą swoimi ludźmi a nie własnym życiem. Gdybym był Sansą to wzruszyłbym na Aryę ramionami i odesłał do machania mieczem i nie wtrącania się w sprawy dorosłych. Jednak scenarzyści wybrali infantylizm.
BAJ DE ŁEJ
1. Oznaczanie spoilerów to nie sztuka dostępna tylko wtajemniczonym. Po co psuć innym frajdę?
2. Temat dotyczy "gorącego" tytułu. Nie uniknie się spoilerów. A czekanie aż wszyscy zainteresowani obejrzą - przy takim tytule może się dłużyć i to bardzo. Zatem punkt 1. Oznaczamy spoilery.
3. Dla ostrożnych. Nie to, że jestem przykładem do naśladowania, ale dobra metoda: nie czytać nic w tym temacie dopóki nie obejrzy się odcinka. Robię tak i mam spokój. Gorzej z Internetami, ale też można się ustrzec.
4. Oglądanie ukradzionych odcinków? To pompowanie popularności śmiecia, który je ukradł. Nie jest tak, że serial "leci" u nas miesiąc po premierze w USA. Grają go równolegle. Nie chodzi o to, żeby nie ściągać. Tylko żeby nie ściągać przed oficjalną premierą. Ale każdy sobie jak lubi.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
4. Oglądanie ukradzionych odcinków? To pompowanie popularności śmiecia, który je ukradł. Nie jest tak, że serial "leci" u nas miesiąc po premierze w USA. Grają go równolegle. Nie chodzi o to, żeby nie ściągać. Tylko żeby nie ściągać przed oficjalną premierą. Ale każdy sobie jak lubi.
Czuję się wywołany do tablicy. Normalnie obejrzałbym ten odcinek w okolicach piątku (w sensie - przyszłego), ale tak się złożyło, że na weekend wyjechałem odwiedzić kumpla. Gospodarz bardzo nalegał na obejrzenie, a że ów kumpel ma wywalone na tego typu moralizowanie, to postanowiłem wzruszyć ramionami, otworzyć kolejne piwo i obejrzeć sobie wybuchającego smoka
Myślę że wszyscy popełniają jeden błąd, dali się zwieść określeniu "wysłać kruka" I myślą że faktycznie tu chodzi o fizyczne przyczepienie kartki do ptaka kruka i przesłanie go kilka tysięcy kilometrów [omg!!!]
A tu chodzi o firmę Kruk SA, która ma koncesję GSM na Westeros. Za murem nie mają zasięgu, dlatego są dzicy.
Dostajesz SMS od Kruka, wsiadasz do BlaBla Smok, I już jesteś za murem.
Było na dzisiaj na seansie pięcioro. Śmiechu co niemiara.
Kiedyś był to serial fantasy, teraz jest action-fantasy.
PS. Spoko Spellu, w sumie się spodziewałem że zginie smok.
PSS. Na HBO przed GoT leciał film Zmartwychwstaly.
PSS. Myślę że GRR Martin nie ma nic do powiedzenia, albo zdziadzial już zupełnie.
Fajna recenzja. Nie ignoruje głupot, ale ostatecznie...
Cytat:
Co więc sprawia, że Beyond the Wall może być odcinkiem, którego fani serialu łaknęli jak kania dżdżu? Rzecz sprowadza się przede wszystkim do sposobu, w jaki do tej odsłony serii podeszli twórcy. W czasie seansu czujemy się trochę jak na wojnie o rozrywkową ekstazę – reżyser i scenarzyści nie biorą żadnych, może z wyjątkiem jednego umarlaka, jeńców. Nie ma więc przypadku w tym, że pozostałe wątki zostały ograniczone do minimum. Już na wstępie cała ta historia zapowiada wielką, ekranową przygodę. Jon Snow i jego kamraci wędrują przez zaśnieżone tereny za Murem niczym prawdziwa Drużyna Pierścienia, dysputują o życiu i całej reszcie jak wypisz wymaluj Kompania braci, a do walki stają ramię w ramię na modłę Siedmiu wspaniałych. Rozpoczyna się gawędą, pogadanką dzielnych śmiałków na tematy miłosne, w których bryluje niesforny Tormund; są wspominki Berica, brak ogłady Ogara, a balansujący na krawędzi życia i śmierci Thoros, widząc kostuchę, czy raczej Pana Światła, poprosi o gorzałkę. Jakimś błogosławionym zrządzeniem losu wszystko to trafia na właściwe miejsce w fabule; to w końcu mężczyźni nad dziejową przepaścią, doskonale zdający sobie sprawę z wagi ich misji i nie ma tu znaczenia, że z punktu widzenia całości odcinka wydaje się ona niedorzeczna. Nawet dyskutujący o rodzinnym dziedzictwie Jorah i Jon, których rozprawa nad przejęciem miecza w innych warunkach byłaby nie do zniesienia, tu stają się ornamentem dla sprawnie poprowadzonego wątku. Konwencją, o dziwo, względnie blisko mu do westernu, jakby Dziki Zachód sam chciał zamanifestować swoją obecność w Westeros, jednak twórcy skrupulatnie dbają o to, by nie popaść w żadne gatunkowe koleiny.
Zobacz także: Zwiastun 7. odcinka 7. sezonu Gry o tron. Finał sezonu
Od początku czujemy, że to podróż szalona, niemożliwa. Bywa przewidywalnie; zapewne wielu z nas w trakcie seansu będzie mieć graniczące z pewnością poczucie, jak ta historia się zakończy. Zaraz potem jednak twórcy decydują się zafundować Thorosowi osobliwą wariację na temat spotkania Leonardo DiCaprio i niedźwiedzia w Zjawie, a Beric zamienia się w romantycznego szaleńca, który chce atakować samego Nocnego Króla. Jest w tym coś szlachetnego i niepokojącego zarazem, jakby rzeczywistość Westeros musiała doprowadzić do heroicznej bitwy, poniekąd kojarzącej się z wyczynami Spartan w Wąwozie Termopilskim. Nie ma więc przypadku w tym, że tuż przed starciem do Wschodniej Strażnicy zostaje odesłany Gendry. Biegnie młokos, ile sił w nogach, przez śnieg, niczym pies w początkowej sekwencji filmu Coś. Jest coraz zimniej, śmierć wisi w powietrzu. Nieogarnięty Ogar prawdopodobnie z nudów doprowadza do potyczki, rzucając w kierunku umarłych kamieniami. Jon Snow, po raz kolejny w tym serialu, ma w trakcie walki swoje momenty zawieszenia i refleksji. Realizacyjnie bitwa ta to prawdziwy majstersztyk, w którym wisienką na torcie staje się scena pojawienia się na niebie Daenerys ze swoimi smokami. Lód i ogień, na to czekaliśmy. Patrząc przez ten pryzmat, wszystkie grzechy odpowiedzialnych za Beyond the Wall będą odpuszczone. W końcu serwują nam oni rozrywkę z prawdziwego zdarzenia. Zapewne część z nas zatraci się w nieco dziecięcym podejściu do tego, co widzimy na ekranie: Jon Snow to jest gość! Co za dobry facet, chciał dać Jorahowi miecz jego ojca! Beric potrafi podpalić swoje ostrze! Ogar rzuca w ożywione ciała kamieniami niczym śnieżkami! Tormund jest przezabawny! Co za zdjęcia! Smoki wymiatają! Guilty pleasure? Nic z tych rzeczy. Z ręką na sercu powiem, że na taką Grę o tron czekałem po prostu od 7 lat. I nikt mi tej przygody za Murem już nigdy nie zabierze. Nawet jeśli Biali Wędrowcy faktycznie zniszczą całe Westeros.
Na końcu tego tekstu przyszedł czas na podzielenie się osobistą refleksją. Nie wiem jak Wy, ale po Beyond the Wall po raz pierwszy zdałem sobie sprawę, jak mocno będę za tym serialem tęsknił. Od końca tej ekranowej epopei dzieli nas zaledwie siedem odcinków – patrząc z perspektywy całości produkcji to przecież tyle, co nic. W Westeros nastał już czas ostatecznej rozgrywki, śmierć mierzy się z życiem. Nawet jeśli ta pierwsza faktycznie zawsze wygrywa, to zgodnie ze słowami Berica, musimy walczyć. A przecież nasza codzienność bez Gry o tron już nigdy nie będzie taka sama.
O, jeszcze to:
Cytat:
Z punktu widzenia rozważań teoretycznych niezwykle istotny wydaje się wątek pozostających w zawieszeniu Białych Wędrowców i armii umarłych. W sieci od jakiegoś czasu krążą już przypuszczenia na temat fundamentalnej dla historii relacji Brana i Nocnego Króla. Ten ostatni może być takim mistrzem rozgrywki, przy którym skumulowany życiowy dorobek Littlefingera i Varysa zaczyna blednąć. Popuśćmy wodze fantazji: a co jeśli herszt Białych Wędrowców grał na zwłokę z dojściem do Muru, bo dzięki widzącemu wszystko i wszystkich Branowi mógł zaplanować włączenie Viseriona do swoich przerażających legionów? Tłumaczyłoby to zachowanie umarłych, stojących naprzeciw Jona i spółki. Z jakiegoś powodu grali na przeczekanie, a przecież smok stałby się doskonałym narzędziem do sforsowania każdej możliwej przeszkody, z Murem na czele. Warto też zauważyć, że hordy napastników od razu rzuciły się w celu odbicia jeńca, pojmanego przez drużynę Snowa. Nocny Król nie jest w ciemię bity i doskonale wie, że bez namacalnych dowodów Westeros nie będzie się w stanie zjednoczyć. Dla przywódcy Białych Wędrowców wydarzenia za Murem stają się więc i wielkim zwycięstwem, skutkującym przejęciem Viseriona, i niewątpliwą porażką, jaką jest uwięzienie jednego z umarłych.
no nie ma co rozprawiać tutaj za bardzo nad tym odcinkiem - był po prostu debilny.
raczej trza mieć nadzieję że fala gówna jaka powinna przetoczyć się przez fora poświęcone GoT/fajsbóki/tłitery i memy
zmiecie scenarzystów tej serii z powierzchni ziemi.
albo przynajmniej włączy ALARM w HBO,
i ktoś tam z szefostwa powie, hola panowie - nie po to przez 6 lat robiliśmy "taki" serial...
Co więc sprawia, że Beyond the Wall może być odcinkiem, którego fani serialu łaknęli jak kania dżdżu? (...)
To tylko potwierdza, że D&D odrzucili potrzebę sensu, by służyć efekciarstwu. Wszak oto opis przerostu formy nad treścią i sztuki (widowiska) dla sztuki. Cała reszta straciła znaczenie. To jak barter - najlepsze widowisko w historii w zamian za potraktowanie cię jak debila. Bo tylko debił łyknie te wszystkie głupoty bez bólu.
Ja się z tym pogodziłem, będę łykał boleśnie głupoty za epickie fajerwerki.
Cytat:
Z punktu widzenia rozważań teoretycznych niezwykle istotny wydaje się wątek pozostających w zawieszeniu Białych Wędrowców i armii umarłych. W sieci od jakiegoś czasu krążą już przypuszczenia na temat fundamentalnej dla historii relacji Brana i Nocnego Króla (...)
dworkin napisał/a:
- D&D liczą, że społeczność sama wytłumaczy dziury fabularne, wymyślając przekombinowane teorie
A przecież wystarczyło, by Danka przyleciała tam bez żadnego zaproszenia. Martwiła się, wszak kofa Joniego, więc nie wytrzymała i ruszyła za nim. Albo miała zły quasiprofetyczny sen, obudziła się zlana potem i od razu pobiegła po smoki. Tendencyjne? Tak. Ale nie nielogiczne. I nikt by się aż tak nie czepiał.
Co stracilibyśmy na takim rozwiązaniu? Bieg Gendry'ego i rozmowę Tyriona z Daenerys. Ta druga jest mniej istotna, bo temat był wcześniej poruszany. Twórcom musiało więc chodzić głównie o maraton Gendry'ego (no, trochę o swój fetysz Tyriona). Wyruchali logikę w oczodoły dla epickiego sprintu kowala
bardzo prawdziwe. I cóż tego że inba za inbą, jak i tak GoT serialowy (książki zostawmy smutnym nerdom) jest narracją o której można porozmawiać z każdym niemal tak jak o pogodzie? Ostatnio gadałem o GoT z Panną Młodą i makijażystką na przygotowaniach do ślubu.
A przecież wystarczyło, by Danka przyleciała tam bez żadnego zaproszenia. Marwtiła się, wszak kofa Jona, więc nie wytrzymała i ruszyłą za nim. Albo miała zły quasiprofetyczny sen, obudziła się zlana potem i od razu pobiegła po smoki. Tendencyjne? Tak. Ale nie nielogiczne. I nikt by się aż tak nie czepiał.
Co stracilibyśmy na takim rozwiązaniu? Bieg Gendry'ego i rozmowę Tyriona z Daenerys. Ta druga jest mniej istotna, bo temat był wcześniej poruszany. Twórcom musiało więc chodzić o maraton Gendry'ego. Wyruchali logikę w oczodoły dla MARATOŃSKIEGO biegu kowala
poprawiłem.
może jest tak że serial trafił na taki poziom pupularności że decyzje o scenariuszu musiały być takie jakie obaczyliśmy.
to taka kula śnieżna, ludzie zaczęli oglądać GoT bo wszyscy mówią ze jest zaj%*(,
jest nakręcony hype - ale tak na prawdę 90% oglądaczy to casule którzy oglądają serial bo jest moda. I te 90% musi dostać coś co sprosta im gustom - nie wytrzymają jeszcze 3 serii/3 lat / 30 odcinków, w których będą fajne klimatyczne scenki, dialogi, postaci - czyli to co zbudowało te 10% które pociągnęło resztę.
trzeba szybko skonsumować sukcess zanim będzie odpływ.
bardzo prawdziwe. I cóż tego że inba za inbą, jak i tak GoT serialowy (książki zostawmy smutnym nerdom) jest narracją o której można porozmawiać z każdym niemal tak jak o pogodzie? Ostatnio gadałem o GoT z Panną Młodą i makijażystką na przygotowaniach do ślubu.
Mogę powiedzieć tylko - Ano!
MrSpellu napisał/a:
dworkin napisał/a:
Marwtiła się, wszak kofa Jona
Jak ciotka bratanka
Wciąż lepiej niż w Yumie. If U know, what I mean ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum