Przeczytałam najnowszy zbiór felietonów Masłowskiej. Pasują mi. Językowo znakomite.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
W opisach mamy thriller/sensacja/kryminał. Ani jedno ani drugie ani trzecie. Powieść trudno sklasyfikować, dla mnie najbliżej jej po prostu do dramatu obyczajowego. W konstrukcji fabuły można dopatrzyć się schmatu znanego z Dwunastu gniewnych ludzi, z tym że zamiast przysięgłych mamy kardynałów a zamiast oskarżonego wakat.
Fabuła jest prosta jak drut, trzeba po prostu wybrać papieża a dzieje się to w gęstej atmosferze typowo politycznych podgryzanek. I nie są to jakieś, nie wiadomo jak wiekie, dramaty. Ot, chwila zapomnienia sprzed trzydziestu laty którą ktoś wywlókł wrednie, jakieś machlojki finansowe. Takie tam życiowe drobiazgi. Całość skrojona zawodowo, strzelba z drugiego aktu wypala jak należy w ostatnim, napięcie i folga następują naprzemiennie, akcja płynie gładko od meandru do meandru. Wszystko to rzemieślniczo poprawne i pozbawione jakiegokolwiek szaleństwa. Zakończenie odrobinę odstaje, jakby przyspieszone, skrócone. Ostatnie głosowanie nie do końca umocowane logicznie, lekko zgrzyta.
Postać głównego bohatera skreślona pełnie i przemyślanie, kolejne postaci coraz prostrze, stosownie do odległości od krawędzi sceny.
Całość to sprawnie napisane, niegłupie czytadło, które prócz samej akcji niesie ze sobą coś więcej ale nie jest to nic rewolucyjnego ani odkrywczego. Główne przesłanie jest takie, że kardynał tyż człowiek i ulega ludzkim słabościom a Kościół powinien bardzie reagować na społeczne problemy niż zajmować się sam sobą.
Styl autora prosty, ale nie prostacki, pióro zręczne i lekke. Czyta się błyskawicznie, łyknąłem w zasadzie w jeden dzień.
I po co spojlerujesz? Nie wystarczyło napisać, że jeden z uprawnionych do tego kardynałów? A Ty od razu płeć, kolor skóry i preferencje seksualne przyszłej głowy Państwa Watykańskiego zdradzasz
Zasadniczo z opinią o powieści się zgadzam. Podoba mi się, że wszystko widzimy oczami kardynała, który w innych widzi po prostu ludzi, którzy także mogą błądzić. Ciekawie by było przeczytać tę samą fabułę ale przedstawioną z punktu widzenia paru innych kandydatów.
_________________ Recedite plebes! Gero rem imperialem
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
U mnie najnowszy Booker, Na wodach północy. Trochę zdziwiona jestem, bo już prawie kończę, że to taka se historia, ależeby od razu Booker? Bardzo fajnie napisane, z werwą, w końcu autor co potrafi kląć jak szewc i tłumacz tego nie zrypał. Szkoda mi tylko, że to przeciętna opowieść, choć nie powiedziałabym, że nudno mi się czytało, wręcz przeciwnie.
Symultanicznie - Serce wszystkiego, co istnieje. Nieznana historia Czerwonej Chmury, wodza Siuksów. Nie znam się na historii USA, więc merytorycznie nie ocenię, ale bardzo gładko się to czyta, trochę gawędziarskie i anegdotyczne, nie zalewające suchymi nudnościami faktów i dat (ale przypisów sporo).
Pochwała macochy Llosy - mój pierwszy Llosa, na pewno nie ostatni. Bardzo fajna książka, także na półce "erotyczne".
U mnie najnowszy Booker, Na wodach północy. Trochę zdziwiona jestem, bo już prawie kończę, że to taka se historia, ależeby od razu Booker? Bardzo fajnie napisane, z werwą, w końcu autor co potrafi kląć jak szewc i tłumacz tego nie zrypał. Szkoda mi tylko, że to przeciętna opowieść, choć nie powiedziałabym, że nudno mi się czytało, wręcz przeciwnie..
Nie nazwałbym jej przeciętną. Znaczy fabularnie to rzecz bardzo prosta, koncentrująca się właściwie na pokazaniu jak słabi i paskudni są ludzie. Ale językowo ładnie, a do tego mam słabość do wielorybniczych klimatów.
"Lśnij, morze Edenu" Ibaneza; blurb nie kłamie, faktycznie jakbym oglądał "Lostów", choć nawiązań do "Władcy much" póki co (200 stron) specjalnie nie ma.
W każdym razie, bawię się całkiem dobrze.
_________________ no i jestem
widzisz jestem
nie miałem nadziei
ale jestem
Dzisiaj zarwałam nockę nowym Żulczykiem, Wzgórze psów, i jestem w połowie (kniga ma 700 stron czytnikowych). Bardzo mi się podoba, mam nadzieję, że na finiszu zdania nie zmienię. Jest tam wszystko co lubię, zabita dechami wiochami na Mazurach, do której wraca syn marnotrawny, żeby przetrwać biogos w którym się rozgotował po sukcesie, forsie i życiu warszawskim, ale okazuje się, że w "domu" jest jak u Smarzowskiego. Jest mrocznie, brudno i zagadkowo, a cały ten syf jest malowniczo oddany w przygnębiających kolorkach. Dzisiaj to skończę, pełny ciąg.
Shadowmage napisał/a:
do tego mam słabość do wielorybniczych klimatów
Ja też. Tylko zdziwiona jestem, że to Booker jest, to bardzo dobrze napisana powieść, ale mimo wszystko jakiś niedosyt na końcu pozostał. Jak się komuś podobał Terror Simmonsa, to ta książka jest w tych klimatach, tyle, że bez debilnych elementów fantastycznych.
"Lśnij, morze Edenu" Ibaneza; blurb nie kłamie, faktycznie jakbym oglądał "Lostów", choć nawiązań do "Władcy much" póki co (200 stron) specjalnie nie ma.
W każdym razie, bawię się całkiem dobrze.
A to fajnie, może nie będę żałował zakupu w papierze. Na razie leży i czeka w kolejce. Jeszcze przez jakiś czas. Aczkolwiek wczoraj jedna książka mi odpadła. A była "gruba". "Miasto w ogniu" Gartha Riska Hallberga. Kolejne podejście do "Wielkiej Amerykańskiej Powieści". A chwaliła ją sama Michiko Kakutani. Trochę mi przypomniała na początku "Małe życia" Yanagihary, od której też odpadłem na razie. "Miasto w ogniu" może być ciekawe, ale to nie powieść na mój obecny smak. Choć ma wszystko, co powinno mnie zainteresować. Nowy Jork w tle (lata 70-te XX wieku, "w pobliżu" wielkiego Blackoutu), kilkoro głównych bohaterów. Ale luźna nić fabularna jakoś mnie nie chwyciła. Niemniej jednak, wrócę kiedyś do tej powieści, podobnie, jak do "Małych żyć".
A tymczasem "Ściana Burz" Kena Liu. Mój głód dobrej fantasy jest olbrzymi, a pierwsza cześć, "Królowie Dary" bardzo mi się podobała. Trudno na razie wyrokować odnośnie drugiej, ale dobrze się to czyta i mam ochotę na więcej.
Recenzencko Samantha Shannon i trzecia cześć jej cyklu, "Pieśń jutra". Pierwszą i drugą wspominam z sympatią, choć bez szału, więc tym razem liczę po prostu na brak nudy. I już będzie sukces.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"Miasto w ogniu" też zacząłem i na razie odłożyłem, choć sporo się po nim spodziewam. Mam wszakże nadzieję, że nie będzie tak depresyjne i dołujące jak "Male życie".
_________________ no i jestem
widzisz jestem
nie miałem nadziei
ale jestem
Przesłuchałem "Kongres futurologiczny" (krótki!), wspaniała rozrywka. I od razu przełączyłem się na "Lux perpetuę" Sapkowskiego. Wciąż mnie męczą anachronizmy, te wszystkie wkładanie w usta bohaterów powiedzonek z wieku XX, często drażnią zbyt elokwentni prostacy, te wszystkie cudowne uwolnienia Reynevana, ale słucha się wspaniale, więc przymykam oko (ucho?) i kontynuuję.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Też Ibaneza jakieś 200 stron przeczytałem. Nawet niezłe, ale irytuje mnie trochę maniera narratora. No i mam skrytą nadzieję, że do czegoś to prowadzi, nie jest li tylko ładną wydmuszką.
Rashmika napisał/a:
Ja też. Tylko zdziwiona jestem, że to Booker jest, to bardzo dobrze napisana powieść, ale mimo wszystko jakiś niedosyt na końcu pozostał. Jak się komuś podobał Terror Simmonsa, to ta książka jest w tych klimatach, tyle, że bez debilnych elementów fantastycznych.
Ja bym różnic znalazł znacznie więcej niż tylko fantastyka lub jej brak; choć oczywiście skojarzenia są automatyczne, szczególnie wśród czytelników fantastyki (też pisząc recenzję od nich zacząłem ). Jednak u Simmonsa jest rozmach fabularny, tu raczej ograniczenie wyłącznie do pokazania ludzkiej słabości (w najlepszym wypadku) lub bestialstwa (w każdym innym). Językowo też lepsze, także dzięki tłumaczeniu. Sama sceneria natomiast nie jest aż tak istotna.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum