FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Brandon Sanderson
Autor Wiadomość
Jachu 
princeps senatus


Posty: 3200
Skąd: Dom-na-Drzewie
Wysłany: 2015-02-02, 10:27   Re: Brandon Sanderson

AlbertPa napisał/a:
Sanderson zresztš musi być dobrym pisarzem, skoro pozwolono mu dokończyć "Koło Czasu" Roberta Jordana.
A może po prostu był jedynym który się zgodził i poziom jego dotychczasowego pisarstwa nie miał znaczenia? --_- Pomyślałeś o tym?
_________________
Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz //orc [Stary Ork]

Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje //utrivv [utrivv]

"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
 
 
Yria 
Lawful Evil


Posty: 36
Skąd: Katowice
Wysłany: 2015-02-12, 14:54   

Oj nie, Shallan jest moją faworytką, nie ważta się zabierać ani literki dotyczącej jej ;D
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2016-08-07, 00:44   

Sanderson swoim Z mgły zrodzonym potwierdził u mnie swoją pozycję pierwszorzędnego pisarza drugorzędnego.
Fabularnie nie jest to rzecz oryginalne - mamy potężnego i złego władcę, zniewolonych poddanych, zdegenerowaną arystokrację, przerażających inkwizytorów oraz grupę sprytnych i szlachetnych kombinatorów, którzy postanawiają przygotować rewolucję. Jednakże autor zgrabnie zszywa poszczególne elementy we wciągającą historię, trzymając czytelnika ciągle w niepewności zarówno tym co zaraz się wydarzy, ale również (dzięki przemyślanej konstrukcji) co tysiąc lat temu się stało z Bohaterem Wieków i o co chodzi ze Studniami Wstąpienia. Nawet gdy rozwój wydarzeń wydaje się przewidywalny, to brak nam podstaw o funkcjonowaniu świata, w efekcie jesteśmy jak dzieci we mgle (co jest akurat trafne z klimatem książki) - wiemy, że się poruszamy, wiemy gdzie chcemy dojść, ale co znajdziemy u celu jest niewiadomą. To największa zaleta powieści i jej główny atut. Dalej już jednak nie jest tak kolorowo.
Bohaterowie są sympatyczni. Jeszcze raz. Wszystkie pozytywne postacie są przede wszystkim sympatyczne; mają po jednej, dwóch cechach własnych (główne są bardziej kompleksowe) dzięki czemu różnią się od siebie i po usunięciu imion z dialogów można by bezbłędnie rozpoznać kto co powiedział, ale nade wszystko to gromada sympatycznych postaci. W pewnym momencie zaczyna widać, że są tu jako drugi plan, mają odegrać swoją rolę w historii.
Konwencja, ze względu na przyjętą koncepcję świata - jest dosyć komiksowa. Niektóre osoby, dzięki spożyciu konkretnych metali zyskują przypisane im moce: mogą przyciągać albo odpychać metale, wpływać na emocje, zyskać większą siłę fizyczną i tym podobne. Starcia, szczegółowo opisujące jaka moc wobec czego została użyta, wyglądają mniej więcej tak samo (dużo skakania i obrzucania się monetami) i po jakimś czasie tracą na dramatyzmie. Na szczęście autor pamięta, że świat jest duży i różnorodny, więc zabawa metalami nie jest jedyną możliwością.
Z wpadek do odnotowania: są dwie (a przynajmniej na tyle zwróciłem uwagę) dziury fabularne, chociaż niezbyt istotne, kilka potknięć korekty i przerażająca ilość powtórzeń. Ale nie wiem, czy bardziej wynika to z niestaranności tłumacza, czy też samego tekstu. Więc kamieniem rzucał nie będę.
Podsumowując, druga liga fantasy. Nie jest to nic złego, czyta się to z przyjemnością, tylko, że... nic za tym nie stoi. Wciągająca historia, sympatycznie napisana. I to wszystko.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2016-08-07, 05:57   

Tixon napisał/a:
To największa zaleta powieści i jej główny atut. Dalej już jednak nie jest tak kolorowo.
Jak dla mnie, ewidentna wada. Tym akapitem przesunąłeś tę książkę w mojej kolejce o kilkaset pozycji w tył
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Plejbek 


Posty: 842
Skąd: Black Lodge
Wysłany: 2016-08-07, 08:19   

To może być wadą ale nie musi. Jeśli taka fabularna układanka niedopowiedzeń i szturchańców dla czytelnika na końcu okazuje się rozwalona jeszcze bardziej niż na początku (czytam teraz Biegunów Tokarczuk i według mnie ta powieść-niepowieść przerosła chyba samą autorkę) a dodatkowo jej powiedzmy "barokowość" zamiast cieszyć, męczy (niestety taki Onikromos nie uniknął tej przypadłości) to jest to wada ewidentna. No ale taki Dukaj na ten przykład jeszcze nigdy mnie nie zawiódł.

Zresztą każdy ma swój własny bufor odporności na tego rodzaju fabuły. Ja mam chyba jeszcze szeroki - się jaram przecież Harrisonem :) - ale podejrzewam, że za jakiś czas mi się zmniejszy.
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2016-08-07, 08:34   

Jeżeli autor co chwila wrzuca coś z 'dupy' co nijak nie pasuje do reszty albo skręca kompletnie bez sensu i zasłania się moją nieznajomością świata to ja go zlewam bo to nieudolny bubek, który najprawdopodobniej nie ma nic do powiedzenia. Jak Swanwick albo Wolfe na ten przykład.
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2016-08-07, 09:57   

Fidel-F2 napisał/a:
Jak dla mnie, ewidentna wada. Tym akapitem przesunąłeś tę książkę w mojej kolejce o kilkaset pozycji w tył
Fidel-F2 napisał/a:
Jeżeli autor co chwila wrzuca coś z 'dupy' co nijak nie pasuje do reszty albo skręca kompletnie bez sensu i zasłania się moją nieznajomością świata to ja go zlewam bo to nieudolny bubek, który najprawdopodobniej nie ma nic do powiedzenia.

To nie tak. Fabuła tu i teraz to klasyczne łotrzykowskie zabawy - szpiegowanie, rozpuszczanie plotek, przygotowanie rewolucji, ot standard. Czego nie wiemy, to historia świata - co doprowadziło do obecnego miejsca, co się stanie, jeśli spróbujemy to zmienić. Nie widzimy całego obrazka.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2016-08-07, 10:20   

To źle zrozumiałem. Czyli jeśli chcę lekkiej, dość płytkiej, rozrywkowej przygodówki, polecasz?
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2016-08-07, 11:09   

Jeśli nie masz uczulenia na komiksowe starcia, to jak najbardziej.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
iselor 


Posty: 342
Skąd: Łódź
Wysłany: 2016-08-10, 11:56   

Warto brać się za Drogę Królów i Słowa światłości czy odpuścić? Bo oceny na fantaście ma powyżej 5, ale to nie jest do końca wyznacznik.
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2016-08-10, 11:58   

Odpuścić
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
iselor 


Posty: 342
Skąd: Łódź
Wysłany: 2016-08-10, 14:07   

Dlaczego? Zbyt sztampowe?
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2016-08-10, 16:46   

Nie wiem, nie czytałem
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Trojan 


Posty: 11269
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2016-08-10, 20:06   

ja odpadłem w 2/3 knigi. także spokojnie mogę niepolecić.
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2016-08-10, 20:26   

iselor napisał/a:
Warto brać się za Drogę Królów i Słowa światłości czy odpuścić? Bo oceny na fantaście ma powyżej 5, ale to nie jest do końca wyznacznik.

Jeśli nie masz uczulenia na komiksowe starcia, to może być --_-
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Sabetha 
Baba Jaga


Posty: 4566
Wysłany: 2016-08-12, 17:43   

A właśnie, że czytać, mnie bawiło :P
_________________
"Wewnątrz każde­go sta­rego człowieka tkwi młody człowiek i dzi­wi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2016-09-02, 00:46   

Studnia wstąpienia okazały się klasycznym drugim tomem - większym, ale niekoniecznie lepszym.
Fabuła jest bardziej dziurawa niż poprzednio, przez co poniekąd czyta się bardziej siłą rozpędu poprzedniczki.
O ile we wcześniejszej książka łotrzykowskie podchody i rozwój bohaterów dosłownie przykuwał do lektury, w tej zabrakło tego czegoś, co nie pozwala się oderwać. Nadal przyjemnie się czyta, ale Sanderson nie ma narzędzi do wiarygodnego przedstawienia oblężonego miasta; komiksowym klimatem i zabawnymi intrygami osiąga jedynie wersję light tego, co inni autorzy (Cook, Abercrombie) przejmująco odmalowali.
Przymrożenie oka sprawdza się natomiast podczas rozwoju bohaterów - podążają w standardowym dla fantasy kierunku, ale robią to z humorem i wdziękiem. Tak, że podróż z nimi nie jest monotonna.
Również dialogi nie zawodzą, napisane ze swadą, oddające (nawet powierzchowny) charakter bohaterów.
Miałem do kontynuacji oczekiwania - że przynajmniej utrzyma poziom. Niestety, droga była pod górkę i dostała zadyszki. Na szczęście teraz będzie z górki i czeka nas emocjonujący finisz. O ile oczywiście się gdzieś po drodze nie potknie.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Veti 

Posty: 2
Wysłany: 2016-11-16, 21:13   

Ja mogę z czystym sumieniem polecić Sandersona. Moim zdaniem autor potrafi wykreować światy (w każdym cyklu magia działa na innej zasadzie) i postaci. Szczególnie byłam pod dużym wrażeniem "Duszy Cesarza". Książka ma niecałe 100 stron, a jest bardziej interesująca od nie jednej znacznie dłuższej. Historia jest pełna, spójna i kompletna. W trakcie czytania dokładnie poznajemy świat i magię, bohaterów, ich motywacje i charaktery.
_________________
http://hogwart-rpg.com/
 
 
Trojan 


Posty: 11269
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2017-04-12, 10:45   

jaka jest najlepsza książka Sandersona ?
 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15588
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2017-04-12, 18:08   

Jeszcze jej nie napisał :-P
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2017-04-12, 22:12   

Trojan, Sanderson pisze cyklami. Dlatego ciężko oceniać tak w oderwaniu.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Trojan 


Posty: 11269
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2017-04-12, 23:56   

Heh, a najlepszy cykl?
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2017-04-12, 23:58   

Przeczytałem za mało aby udzielić jednoznacznej odpowiedzi.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Trojan 


Posty: 11269
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2017-04-12, 23:59   

Ok. Czyli jednak łajno.
 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15588
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2017-04-13, 00:16   

Trojan napisał/a:
jaka jest najlepsza książka Sandersona ?


Daj Pan se spokój z cyklami Sandersona, to "studnia bez dna" ;)

"Dusza cesarza" wydaje się jego najlepszym osiągnięciem, jak na razie.
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2017-07-29, 01:06   

Do tej pory żartobliwe powtarzałem, że Brandon Sanderson jest świetnym pierwszorzędnym pisarzem drugorzędnym. Bohater wieków stanowi doskonałe tego potwierdzenie. Książka zarazem wciąga i wzbudza emocje jak również pozwala dostrzec niedoskonałości warsztatowe autora, nielogiczności, dziury fabularne czy po prostu banalność pewnych rozwiązań. Oczywiście, w pewnym momencie możemy też spróbować sięgnąć po pozostałe pozycje, przez co będzie można na wydarzenia w szerszym kontekście i uzyskać efekt wow - ale jako, że mowa jest o tej konkretnej pozycji, porzućmy ten kierunek rozważań.
Wracając więc do Bohatera... co z nim jest nie tak? Przede wszystkim, jest przegadany. Zgodnie z zasadą, że napięcie musi cały czas rosnąć, przed bohaterami piętrzą się coraz potężniejsze problemy, aż do absurdalnego poziomu - powstrzymać literalną zagładę świata. Tu zaczynają się problemy strukturalne - o ile w poprzednich częściach rozwój bohaterów (budowanie zaufania, nauka nowego stylu życia, odnajdywanie się w nowej roli) miał równoważny wpływ na akcję, tak w finale opowieści, w cieniu armagedonu, rozbicie akcji na kilka części z których dwie zwracają się ponownie w stronę rozważań bohaterów drugoplanowych (nawet istotnych ze względów fabularnych) jest spowolnieniem utwór, obniża jego dramatyzm. Oczywiście ma to sens, coś z tego wynika, ale zgrzyta w trakcie.
Druga rzecz, która zwraca na siebie uwagę, to to, jak dokładne planowanie historii obraca się przeciwko autorowi. Otóż historia trylogii jest pieczołowicie zaplanowana, z wszystkimi detalami, które ujawniają się w odpowiednim momencie. Ale właśnie aby osiągnąć ten efekt, wydarzenia muszą potoczyć się dokładnie tak, jak zostały zaplanowane - nie ma tu miejsca na niezależność, wszystko zostaje przycięte do odpowiedniego scenariusza. Bohaterowie nie mają autonomii, podążają ciągani jak na sznurku (co ma uzasadnienie w fabule), niestety tyczy się to również ich zdolności dedukcji - są w stanie wymyślić, rozwiązać dane zagadnienie na tyle, na ile im się to pozwoli, w skrajnych przypadkach porzucając temat "bo są w tej chwili ważniejsze sprawy". W efekcie tych kombinacji, autor zmuszony jest część informacji niejako powtarzać i bezpośrednio tłumaczyć czytelnikowi. Znowu - jest to jako tako zamaskowane efektem fabularnym, ale i tak taka konieczność składania wyjaśnień nie wynikających bezpośrednio z treści przemawia na niekorzyść pisarza.
Ostatnie zastrzeżenia tyczą się klisz i banalności pewnych rozwiązań. Zasadniczo Sanderson to autor który właśnie bazuje na schematach gatunku i potrafi przerobić ograne motywy po swojemu. Używał tego z sukcesem we wcześniejszych tomach, jednak tym razem sięgnął po banał tak oklepany, że punktowali to sami bohaterowie powieści. Zapewne - w kontekście całego uniwersum - ma to głębsze znaczenie, jednak gdy chodzi o finał tych trzech książek, można powiedzieć tylko meh.
Ostatecznie - po książko Sandersona warto sięgnąć, dobrze się to czyta, wciąga, prowokuje pytania o świecie (i im dalej - całym uniwersum), budzi emocje, ale też nie ma co budować nadmiernie wysokich oczekiwań i ulegać hypowi. Ot, fantastyka rozrywkowa, która miewa słabsze elementy, ale ogólnie nie ma się czego wstydzić.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2020-10-01, 10:19   

Z mgły zrodzony - Brandon Sanderson

Zaczynało się fajnie, oryginalny system magii, świat dający potencjał, choć od początku rysowany grubą kreską, bez światłocieni. Fabuła/bohaterowie dający nadzieję na dziarską przygodówkę. Potem autor to systematycznie marnuje. Bohaterowie, mimo opresyjnych okoliczności, to rozmemłane, rozgadane, niewiarygodne ciołki, które coraz bardziej irytują. Fabuła, z punktu widzenia zdrowego rozsądku z czasem staje się coraz bardziej naciągana, coraz głupsza. Wolty intrygi raczej żenują niż zaskakują. Treść uzupełniona solidną dawką paranormalnego romansu z happy endem, obraca się w ciężkostrawnego gniota. Mimo, iż autor używa ogromnej ilości, głównie niepotrzebnych, słów, to wiele istotnych aspektów ukazanych jest w silnym uproszczeniu, a inne tworzą sprzeczności logiczne. Rzeczywistość przedstawiona jest niespójnie, a raczej na kreskówkowym poziomie spójności, gdy przyjmujemy konwencję nakazującą zaniedbywać zdrowy rozsądek. Gdy np. kilku aktywistów-partyzantów postanawia stworzyć dziesięciotysięczną armię rebeliancką i załatwia to w kilka miesięcy stosując w tym celu powszechne spotkania werbunkowe (sic!). Przy czym zazwyczaj na takim spotkaniu zaciąga się niewielu, więc rzecz wymaga przesiania setek tysięcy ludzi. Dalsze historie, z ruchem takich mas, zakwaterowaniem, wyżywieniem, dyscypliną, finansami, utrzymaniem tajemnicy, uzbrojeniem, szkoleniami, itp., są zaniedbane albo wspomniane mimochodem w niesatysfakcjonujący sposób. Impreza ta ma miejsce w silnie opresyjnym systemie społeczno-politycznym wspomaganym potężną magią, która odczytuje ludzi na poziomie myśli i uczuć. I to wszystko się udaje! To tylko przykład, takich rzeczy jest więcej.

Do obezwładniających rzeczy należy nadmiar słów. Bohaterowie gadają i gadają, w często koszmarnych dialogach, autor gada i gada powtarzając te same rzeczy w kółko, nic się nie dzieje, padają kolejne tysiące słów i dalej jest sielsko, nudno, pastelowo. Nieustanna banalność światopoglądów, mielizny relacji, trywialność refleksji, niewiarygodność motywacji. Jeden wielki szelf. Szelf po horyzont. Problemowość tej prozy umiejscawia ją na poziomie wczesnego nastolatka.

Całości dopełnia amatorka warsztatowa autora i chwilami przaśność przekładu (choć może to przaśność odsandersonowa).

Pierwszą ćwiartkę słuchałem z zainteresowaniem, podczas dwóch kolejnych moja uwaga popadała w znużenie zgodnie z regułą równi pochyłej. Ostatnią zaś dosłuchiwałem z przykrością i zniechęceniem, byle to się już skończyło. Z mgły zrodzony to mój pierwszy kontakt z Sandersonem i na dłuższy czas ostatni. Mówiąc dłuższy czas, mam na myśli naprawdę długi czas. Szkoda marnować życie na zimne kluski z kwaśnym serem.

Wysłuchałem w przyzwoitej interpretacji Marcina Popczyńskiego.

3/10
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Trojan 


Posty: 11269
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2020-10-01, 13:47   

no cóż - ja kiedyś zacząłem Drogę Królów - zarzuty te same, choć widać że lepiej u niego z techniką.

Widać że klasyczny gracz RPG - tfurca światuf
 
 
Elektra 


Posty: 3693
Skąd: z Gdyni
Wysłany: 2022-09-30, 19:07   

Odpryskowy napisał/a:
jezzoRM napisał/a:
Czy jakaś dobra dusza mogłaby przekleić do topiku Sandersona niewielkie zmiany w poprawionym wydaniu Słów Światłości?

Wiem, że kiedyś były podane w tym topiku, ale weź to teraz znajdź... System szukania na forum chyba nie działa, a nie uśmiecha mi się płacić 61 zł za nowy egzemplarz z poprawkami, kiedy mam poprzednie wydanie.


Zapisałem sobie z świętej pamięci forum MAGa:

Cytat:
Zmiany w „Słowach Światłości”

1. Strona 8, linijka 3-19: Zastąpić całe dwa akapity następującymi:

Dawno temu, bo przed dziesięciu laty, poznałem człowieka nazwiskiem Isaác Stewart, który był nie tylko początkującym pisarzem, ale też doskonałym artystą, szczególnie jeśli chodziło o rzeczy w rodzaju map i symboli. Zacząłem z nim współpracować (zaczynając od „Z mgły zrodzonego”), a on w końcu umówił mnie na randkę w ciemno z niejaką Emily Bushman – którą później poślubiłem. Nie muszę więc mówić, że jestem Isaacowi sporo winien. Z każdą kolejną książką, nad którą pracuje, mój dług wdzięczności rośnie, gdy widzę jego wspaniałą osiągnięcia. Tego roku postanowiliśmy uczynić jego udział bardziej oficjalnym i zatrudniłem go jako etatowego ilustratora, jak również do pomocy w pracach administracyjnymi. Jeśli więc go zobaczycie, przywitajcie go w zespole. (I powiedzcie mu, żeby nadal pracował nad swoimi książkami, które są całkiem niezłe).
W Dragonsteel Entertainment zaczyna pracę również Kara Stewart, żona Isaaca, która będzie się zajmować wysyłką. (Tak naprawdę najpierw chciałem zatrudnić Karę, a wtedy Isaac wtrącił się, stwierdzając, że niektóre z tych rzeczy mógłby robić on. Skończyłem, zatrudniając ich oboje, co jest bardzo dogodne). To z nią będziecie się kontaktować, jeśli zdecydujecie się zamówić koszulki, plakaty i inne takie przez moją stronę. A ona jest wspaniała.

[Zmiany polegają na zastąpieniu Isaác – Isaac we wszystkich wystąpieniach poza pierwszym, ale podałam cały akapit]

2. Strona 75, linijka 23
Było: – W drodze do zwycięstwa i w końcu zemsty.
Ma być: – Na zwycięstwie i w końcu zemście.

3. Strona 75, linijka 45
Było: ...z radością przyjmą nowe skupienie na drodze do zwycięstwa i w końcu zemsty.
Ma być: ...z radością przyjmą nowe skupienie na zwycięstwie i w końcu zemście.

4. Strona 88, linijka 22
Było: ...będziemy piąć się w górę.
Ma być: ...będziemy piąć się w górę ku niemu.

5. Strona 121, linijka 36
Było: Ojciec przeniósł Shallan nad ciałem kobiety w bieli.
Ma być: Ojciec przeniósł Shallan nad ciałem kobiety w błękitno-złotej sukni.

6. Strona 265, linijka 42
Było: Był tam Natam – to on pełnił służbę...
Ma być: Był tam Leyten – to on pełnił służbę...

7. Strona 355, linijka 33
Było: PEWNIE TAK MUSI BYĆ, powiedział Ojciec Burz.
Ma być: PEWNIE TAK MUSI BYĆ, powiedział Jeździec Burz.

8. Strona 355, linijka 37
Było: NIE MOGĘ TEGO POWSTRZYMAĆ, powiedział Ojciec Burz.
Ma być: NIE MOGĘ TEGO POWSTRZYMAĆ, powiedział Jeździec Burz.

9. Strona 695, linijka 1
Było: Dwanaście dni.
Ma być: Jedenaście dni.

10. Strona 843
Było: Dalinar zmusił armie do marszu przez kolejny dzień.
Ma być: Dalinar zmusił cztery armie do marszu przez kolejny dzień.

11. Strona 876, linijka 40
Było: Czy odzyskali Odpryski Teleba?
Ma być: Czy odzyskali Pancerz Teleba i królewskie Ostrze, którego używał?

12. Strona 885, linijki 35-36
Było: ...nosił jego Pancerz, a w dłoni trzymał Ostrze Teleba, które udało mu się odzyskać po jego śmierci.
Ma być: ...nosił jego Pancerz, a w dłoni trzymał królewskie Ostrze, które udało mu się odzyskać po śmierci Teleba.

13. Strona 917, linijki 31-38
Było: Ten jednak nie zablokował ciosu, tylko zamknął oczy.
Kaladin wbił Ostrze w pierś skrytobójcy u nasady szyi, przecinając kręgosłup. Spod powiek Shina wypłynął dym, a Ostrze wysunęło się z jego palców. Nie zniknęło.
Łap je! – krzyknęła Syl w jego głowie. Łap je, Kaladinie. Nie zgub go!
Kaladin zanurkował za Ostrzem. Wypuścił trupa Szetha, pozwalając, by spadł tyłem na ścianę burzy. Ciało zniknęło wśród wiatru, deszczu i błyskawic, ciągnąc za sobą słabe Burzowe Światło.
Chwycił Ostrze tuż przed tym, jak pochłonęła je burza. Później Przywiązał się z powrotem w górę i przeleciał wzdłuż ściany burzy...

Ma być: Ten jednak nie zablokował pchnięcia, tylko zamknął oczy i przygotował się na przyjęcie ciosu.
W tej właśnie chwili, z przyczyn, których sam nie umiałby nazwać – może litości? – Kaladin zmienił kierunek ciosu i przebił Ostrzem nadgarstek Szetha. Skóra poszarzała. Miecz, migoczący odbitym blaskiem błyskawic, wyślizgnął się z palców skrytobójcy i zaczął spadać, a jednocześnie zmatowiał.
Sylwetka Shina przestała emanować blaskiem, jego Burzowe Światło zniknęło w jednej chwili, podobnie jak wszystkie Wiązania.
Szeth zaczął spadać.
Łap ten miecz! - krzyknęła Syl w jego głowie. Łap go.
– A skrytobójca?!
Zerwał więź. Bez miecza jest niczym. Nie możemy utracić tego ostrza!
Kaladin zanurkował za Ostrzem, mijając Szetha, który koziołkował w powietrzu jak szmaciana lalka, a podmuchy wiatru popychały go w stronę ściany burzy.
Kaladin gorączkowo Przywiązał się w dół i chwycił Ostrze tuż przed tym, jak zniknęło w ścianie burzy. Skrytobójca minął go i został pochłonięty, a Kaladinowi pozostała dręcząca wizja bezwładnego ciała Szetha pchniętego całą siłą nawałnicy na płaskowyż poniżej.
Unosząc Ostrze skrytobójcy, Kaladin Przywiązał się z powrotem w górę i przeleciał wzdłuż ściany burzy...

14. Strona 917, linijka 44
Było: – Niezła robota – powiedziała. – Może tym razem cię zatrzymam.
Ma być: – Nie zabiłem go – powiedział Kaladin.
– A chciałeś?
– Nie. – Kaladin z zaskoczeniem stwierdził, że była to prawda. – Ale i tak powinienem.
– Masz jego Ostrze – odparła. – Jego samego najpewniej zabrał Ojciec Burz. A jeśli nie... cóż, przestał być niebezpiecznym narzędziem. Muszę powiedzieć, że to była niezła robota. Może tym razem cię zatrzymam.

15. Strona 919, linijki 33-37
Było: – To się powtórzy? – spytał Kaladin. – Tamta druga burza wciąż tam jest?
– Tak. – Syl usiadła mu na ramieniu. – Nowa burza. Nie pochodzi od nas, lecz od niego.
– Czy będzie tak paskudna za każdym przejściem? – spytał Kaladin, rozglądając się po zniszczeniach.

Ma być: Nie znalazł ani śladu trupa Szetha. Co mogło znaczyć, że mężczyzna jakimś sposobem przeżył albo że po prostu burza pogrzebała ciało pod stertą gruzu czy też zaniosła gdzieś daleko i porzuciła w jakiejś zapomnianej rozpadlinie, w której będzie gniło, aż pewnego dnia znajdzie je grupa nieszczęśników zbierających wyposażenie.
Na razie wystarczyła mu wiedza, że Szeth nie przywołał ponownie Ostrza. Albo nie żył, albo – jak powiedziała wcześniej Syl – dziwna broń nie była już z nim związana. Kaladin nie umiał tego ocenić. To Ostrze nie miało klejnotu w głowicy.
Zatrzymał się na szczycie płaskowyżu i rozejrzał dookoła. Później popatrzył na Syl.
– To się powtórzy? – spytał. – Tamta druga burza wciąż tam jest?
– Tak. – Syl usiadła mu na ramieniu. – Nowa burza. Nie pochodzi od nas, lecz od niego.
– Czy będzie tak paskudna za każdym przejściem? – spytał Kaladin, rozglądając się po zniszczeniach.

16. Strona 921, linijki 21-24
Było: – Jest martwy? – spytał Teft.
– Tak.
– Zabiłeś Skrytobójcę w Bieli. – Bisig westchnął. – W takim razie wszystko rzeczywiście się skończyło.

Ma być: – Jest martwy? – spytał Teft.
– Mniej więcej.
– Pokonałeś Skrytobójcę w Bieli. – Bisig westchnął. – W takim razie wszystko rzeczywiście się skończyło.

17. Strona 936, linijki19-20
Było: – Dlaczego nie umarłem? – szepnął. – Ostrze Odprysku mnie przebiło. Spadłem. Dlaczego nie umarłem?
Ma być: – Dlaczego nie umarłem? – szepnął. – Zerwałem więź z Ostrzem Odprysku. Spadłem w burzę bez Wiązań. Dlaczego nie umarłem?

18. Strona 936, linijki 36-37
Było: ..tak i ciebie przywrócił do życia właściwy fabrial. Gdybym poczekał jeszcze kilka sekund, byłoby za późno.
Ma być: ...tak i ciebie przywróciło do życia właściwe Wiązanie Mocy. Gdybym poczekał jeszcze kilka sekund, byłoby za późno. Ale z pewnością o tym wiesz. Dwa z Ostrzy, które znajdują się w posiadaniu twojego ludu, umożliwiają Odrodzenie. Podejrzewam, że widywałeś już niedawno zmarłych przywróconych do życia.

19. Strona 937, linijka 43
Było: – Mój lud ma inne Ostrza Honoru...
Ma być: – Masz rację. Mój lud ma inne Ostrza Honoru...

20. Strona 938, linijka 1
Było: – To nie problem. – Nin popatrzył na niego. – Przyniosłem ci Ostrze Odprysku.
Ma być: – To nie problem. – Nin popatrzył na niego. – Przyniosłem ci zastępcze Ostrze Odprysku.
_________________
Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Fahrenheit 451


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,17 sekundy. Zapytań do SQL: 14