Iron Fist - wreszcie serial który poruszył moją wyobraźnię, niekoniecznie głównym wątkiem fabularnym. Rzecz oceniam bardzo wysoko (po 2 odcinkach)
Ta tajemnicza mafia ręka to ninja z The Hand czy coś zupełnie innego?
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
Iron Fist - wreszcie serial który poruszył moją wyobraźnię, niekoniecznie głównym wątkiem fabularnym. Rzecz oceniam bardzo wysoko (po 2 odcinkach)
Na obecną chwilę zaliczyłem chyba 7 odcinków i choć nie oceniam tej produkcji wysoko, to i tak spokojnie bije na łeb ..ujowego "Luka Kejdża" (Augustusie, jak śmiałeś postawić "LK" wyżej?? sromaj się!), "Dżesikę Dżons" i drugi sezon "Daredebila", że o cienkim "Arrow" nie wspomnę.
"Iron Fist" to całkiem przyjemna rozrywka, która ma lekkość, wdzięk, sympatycznego bohatera i nie irytuje, rzecz jasna jak na marvelozę
"Oasis" - odc. 1 - nowa produkcja Amazon(a) to S-F pełną gębą, a przynajmniej takie można odnieść wrażenie po obiecującym pilocie. W roli głównej Rob Stark, zatem Sab będzie miała używanie Jakby tego było mało, występuje również Robert Baratheon, tak więc "Gra o tron" jest reprezentowana przez niezłych wymiataczy Były dobre wieści, to teraz czas na złą: Rob jest kapelanem (i to uznającym wszystkie wyznania za wyjątkiem satanizmu)
I nie mieszaj ze sobą dwóch "porządków walutowych", tj. Marvela i DC. Produkcje DC, także te telewizyjne, stoją na niższym poziomie od Marvelowskich i to oczywista oczywistość.
"Ingobernable" - meksykańska nowość od Netflixa. 15 odcinków opowiadających skomplikowaną fabułę. Zaczyna się od kłótni męża z żoną, która nabiera rumieńców i dochodzi do rękoczynów. W pewnej chwili pan tak popycha panią, że ta upada i traci na chwilę przytomność. Kiedy ją odzyskuje, jej mąż leży kilka pięter niżej, na dachu samochodów, z kulą w głowie, a ona trzyma broń...
Aby było ciekawiej, mąż to prezydent Meksyku, a jego żona to, oczywiście, Pierwsza Dama. Która zaraz daje dyla. I przez 15 odcinków próbuje rozgryźć kto i dlaczego ją wrobił.
Intryga jest skomplikowana, choć zwroty akcji przewidywalne. Wkurzają cliffhangery, które niejako zmuszają do odpalenia kolejnego odcinka. Ale tło fabuły jest fajne, nawet ciekawe. Minus największy - pewnie powstanie 2 sezon. Choć wszystko już wiadomo(?) tj. kto, jak i dlaczego. Ale sprawiedliwości jeszcze nie stało się zadość, więc... Szkoda, myślałem, że elegancko zamkną fabułę w 1 sezonie. A tu, po amerykańsku, będą to ciągnąć.
https://www.youtube.com/watch?v=oo5nnF2Bk4E
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"The 100" - 4x07. Czekam na komentarz ASXa do wątku Ocatvii.
Swoją drogą, męczące jest w serialach/filmach takie kreowanie głównych bohaterów. Jako upartych, niezwyciężonych (we własnym mniemaniu). Przykładem jest Bellamy. Ja rozumiem jego traumę i chęć odkupienia win. Ale kiedy przesłania ona rozum to się robi smutno albo śmiesznie. Chłop robił co mógł, dopóki było można. A kiedy nie było można już literalnie nic zrobić zadręczał się, że zawiódł. Choć tylko urodzony debil mógłby go obwiniać, że "zawiódł". Zawieść to można, kiedy ma się szansę, żeby coś zrobić i się tego nie robi. Na przykład z powodu słabego charakteru, tchórzostwa, czegoś na co się ma wpływ. Takie typowe pieprzenie i dodawanie bohaterom rysu dramatycznego w ten sposób u mnie wzbudza tylko śmiech i szyderę.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Czekam na siódmy odcinek z lektorem, natomiast co do "Sandmana" Bellamy'ego, to przecież ewidentnie dał d... ufając staremu piernikowi Pajkowi co m. in. doprowadziło do egzekucji ukochanego samczyka sexownej Oktawii. Jakże więc mogłaby wybaczyć coś takiego braciszkowi? Nic zatem dziwnego, że ten dostaje "małpiego rozumu"
"Legion" - pierwszy sezon był znakomity prawie do samego końca. Wrażenie zepsuła trochę ostatnia scena - i to dodana po napisach. Powiało taniochą fabularną. Cała intryga znalazła zakończenie. I robienie początku kolejnej w taki sposób to chwyt ze średnich seriali. Ale poza tym kiksem (choć kto wie, co wydarzy się w 2 sezonie w związku z tym) wszystko grało i śpiewało jak należy. Serial bez wątpienia nie nadaje się dla wszystkich. Ale dla kogo się nie nadaje, to nie wiem. Można się o tym przekonać po dwóch odcinkach. Ostrzegam, że dalej jest dziwniej.
"Legion" wizualnie pieści oczy. Muzycznie również. Obsada także na najwyższym poziomie. Dan Stevens w roli głównej dał popis swoich umiejętności, ale i Aubrey Plaza w niczym mu nie ustępowała. W końcówce nawet go przyćmiła.
Mam nadzieję, że Noah Hawley nie będzie się zajmował tylko kolejnymi sezonami "Fargo". Facet ma ogromny potencjał i żal go marnować na jeden serial.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"13 Reasons Why" - świeżynka od Netflixa. Zaczyna się po śmierci głównej bohaterki. Samobójczej śmierci, ponieważ padła ofiarą szkolnego dręczenia. W USA się to nazywa trafniej: bullying. Serial opowiada historię, jak do tego doszło. Niby nic wielkiego, w zasadzie byłem pewien, że będę rozczarowany, bo takie historie mnie męczą. Ale jest przeciwnie.
Po pierwsze serial ma doskonały scenariusz. Unikający mielizn, oczywistości, nie sypiący banałami, ani kliszami. Od początku wiadomo, co się wydarzyło i tego zmienić się nie da. I z pewnością nie będzie morału, choć jestem po 4 odcinkach dopiero. Ale już po czwartym widzę, że morału być nie może. Głównie dlatego, że bohaterami serialu są nastolatki z liceum. Trudno tam o dojrzałość, refleksyjność i świadomość konsekwencji swoich czynów.
Po drugie: forma. Akcja rozgrywa się przed samobójstwem bohaterki i po nim. Na początku widzimy ładną dziewczynę, typową nastolatkę, żadną wyobcowaną ofiarę losu. I krok po kroku, od małego zdarzenia, przez inne małe zdarzenia można obserwować, jak staje się odrzuconą, powoli zaszczuwaną, prześladowaną. Nie jakimiś sadystycznymi zachowaniami, ale zwykłym gówniarstwem. Jej prześladowcy nawet sobie nie zdają sprawy z konsekwencji swoich zachowań (rozesłane zdjęcie z dwuznacznej sytuacji, komentarz, złośliwa lista itd.). Powoli wszystko narasta, poprzez małe zdarzenia. A ile jest w stanie znieść psychika wrażliwej nastolatki?
Drugi wątek - najciekawszy, moim zdaniem, dotyczy wydarzeń po samobójstwie. Bo nie są one typowe. Okazuje się, że dziewczyna przed śmiercią nagrała na kasetach swoją opowieść (stąd retrospekcje). I rozesłała tym, którzy ją skrzywdzili. Komplet otrzymuje także kolejny główny bohater. Ten z kolei jest wyobcowany. Nie wie, czym ją skrzywdził. Może niczym. Kaset słucha z oporami. I, jak się wydaje, jest ostatnim, który ich jeszcze nie słyszał. A wokół niego zaczyna się robić nerwowo. Do tego ma on pewnego rodzaju opiekuna, nietypowego kolegę z liceum.
Scenariusz i konstrukcja fabuły gwarantują nieprzeciętną, niebanalną opowieść. Bo trudno tu pisać o rozrywce. Trudno się było oderwać od telewizora po czterech odcinkach, ale jeśli tego bym nie zrobił, zaległości serialowe będą przyrastać w sposób niekontrolowany. Ale może sobie jeszcze obejrzę dziś kilka odcinków. Noce są krótsze, ale co z tego. Warto.
https://www.youtube.com/watch?v=JebwYGn5Z3E
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Mam nadzieję, że Noah Hawley nie będzie się zajmował tylko kolejnymi sezonami "Fargo".
Facet ma ogromny potencjał i żal go marnować na jeden serial.
1. No toż jest "Legion"... a i drugi sezonik będzie
2. Ależ absolutnie żadną miarą Hawley nie marnuje się w "Fargo". Poza tym, lepsza mniejsza liczba projektów i należycie dopracowanych, niż branie się za kilka "po łebkach"
"Big Little Lies" - po 7, ostatnim odcinku, podniosłem ocenę na 10/10. To było nieuchronne niemal od samego początku. Ten serial dał mi dużo frajdy. Oglądałem z zapartym tchem. Choć od początku miałem w nosie kto i dlaczego zginął. Okazało się to istotne, także dla mnie, ale nie w oczywisty sposób. Bo nie kręciła mnie sama zagadka kryminalna. Tak naprawdę była bez najmniejszego znaczenia. Dopiero na końcu stała się istotnym elementem fabuły. Ale jako pewien łącznik historii głównych bohaterek. W związku z tym chyba wybaczę to finałowe "objawienie" jednej z bohaterek (obstawiałem to ze dwa, trzy odcinki wcześniej, ale potem jeden z epizodów zmylił trop).
Podstawowe atuty to:
- scenariusz - nawet nie myślę o tym, aby sięgnąć po książkę, bo i po co
- obsada - Reese Whiterspoon, Nicole Kidman były zachwycające, ale i pozostałe aktorki dawały z siebie wszystko, aktorzy także, choć mężczyźni w tym serialu stanowili niezbędne tło
- zdjęcia - wnętrza i plenery to, za hamerykańskim krytykiem, #RealEstatePorn
- muzyka
Odnośnie obsady warto wspomnieć o dzieciach. Zachwycający efekt castingu do ich ról.
Serial ledwie się skończył, a już wywołał spekulacje, czy będzie ciąg dalszy. A ten jest niepotrzebny. Wszystko zostało wyjaśnione i kontynuacja jest bezcelowa. Będzie tylko gorzej.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
A to ciekawe, bo mi został do obejrzenia 7 ep i jak na razie jestem tym serialem potężnie rozczarowana. Niemiłosierne nudy, w każdym wątku międlą w kółko to samo.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
W ogóle się z tobą nie zgadzam. A tu fajny tekst z NYT na temat serialu, który w zasadzie "zgadza się" ze mną , że kwestia tego, kto zginął i dlaczego była najmniej istotna aż do finałowych ostatnich minut, kiedy po prostu domknęła fabułę https://www.nytimes.com/2...inale.html?_r=0 Szkoda, że po angielsku, ale po polsku ukazują się tylko "zwykłe" recenzje.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Ano tak.
Ktoś oglądał rewitalizowany "Prison Break"? Dwa premierowe odcinki już są. Nawet się zastanawiałem, czy nie poszukać, ale bałem się, że mi oczy wybuchną. Już od drugiego sezonu była to żenada, a tu piątym sezonem robią z tego serialu prawdziwe telewizyjne zombie.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Ano tak.
Ktoś oglądał rewitalizowany "Prison Break"? Dwa premierowe odcinki już są. Nawet się zastanawiałem, czy nie poszukać, ale bałem się, że mi oczy wybuchną. Już od drugiego sezonu była to żenada, a tu piątym sezonem robią z tego serialu prawdziwe telewizyjne zombie.
"Z: The Beginning of Everything" - serial Amazona. Pisałem o nim przy okazji zeszłorocznych premierowych odcinków Amazona, które wypuścił dla testowania widowni. Opowieść o Zeldzie Fitzgerald zdobyła zamówienie na cały sezon. Ale nie wiem, czy był to dobry pomysł. W zasadzie serial ten potwierdza, że zamawianie sezonów seriali po wynikach popularności pilotów to idiotyczny pomysł.
Serial jest adaptacją powieści Therese Fowler, która ukazała się również w Polsce. Ale pierwszy sezon rozwodnił akcję. Nie dzieje się w nim dużo. Choć pierwszy odcinek obiecuje wiele. Pod koniec Zelda poznaje Scotta. Potem dwa odcinki - i są już małżeństwem. I do tego momentu serial ma jeszcze tempo. Od czwartego odcinka tempo serialu siada. Coś tam się dzieje, małżonkowie się "docierają", Zelda "otwiera" się na nowe życie, nadchodzą szalone lata 20-te, Scott jest już sławny po swoim błyskotliwym debiucie powieściowym. Ale serial robi się obyczajowy i cały czas mu brakuje "tego czegoś", jakiegoś fabularnego błysku, iskry. Pierwszy sezon kończy się w nijakim punkcie ich wspólnego życia. Widać już, że Scott nadużywa alkoholu, ona też niedługo zacznie. Ale to wszystko wciąż obiecanki. Zapewne realizacja obietnic przesunięta została na ewentualny sezon 2.
Wadą serialu jest to, że liczy on 10 odcinków, ale każdy z nich trwa ok. 30 minut. Można było zakładać, po pierwszym odcinku, że akcja będzie skondensowana, fabuła dynamiczna. Ale nic z tego. Twórcy próbują znaleźć jakiś złoty środek między budowaniem tzw. psychologii postaci, a posuwaniem akcji do przodu. I jakoś to nieporadne jest.
Zostają zatem ładne wnętrza, piękna i jak zawsze intrygująca Christina Ricci w głównej roli. https://www.youtube.com/watch?v=-yNBZAN-gaI
Nie ogląda się tego źle, ale się rozczarowałem lekko.
Teraz "Sneaky Pete". Ponownie obejrzałem 1 odcinek. Ponownie: bez szału. Ale obejrzę resztę.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Dokończyłam Big little lies i podtrzymuje dotychczasową ocenę - IMHO najbardziej jak do tej pory przereklamowana premiera sezonu. 6/10 maks, za dobre aktorstwo.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Świetnie się to ogląda. Bardzo mi się podoba, chociaż to serial skierowany do grupy "young adult". Soundtrack jest w tym serialu wprost fenomenalny.
Chciałbym, aby wszystkie seriale dla młodzieży były tak świetnie zrobione i jeśli chodzi o fabułę, jak i jej konstrukcję. Świetny poziom. I dobrze, że nie będzie sezonu 2.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Krążą plotki, że niby ma powstać jednak drugi sezon. Nie wyobrażam sobie jak miałoby to wyglądać, ale może jest jeszcze jakieś pole do popisu dla producentów i scenarzystów. Jak będzie to takie dobre jak sezon 1 to poproszę i to jak najszybciej.
Dokończyłam Big little lies i podtrzymuje dotychczasową ocenę - IMHO najbardziej jak do tej pory przereklamowana premiera sezonu. 6/10 maks, za dobre aktorstwo.
Co więcej, pełne entuzjazmu zachwyty Augustusa już po pierwszym odcinku wywołały we mnie niemały szok
Szósty sezon "Homeland" zmierza ku końcowi i moim zdaniem jest najsłabszy z dotychczasowych.
"Billions" - kilka odcinków drugiego sezonu za mną. Bardzo przyjemna produkcja z naprawdę fajnymi dialogami. Lepiej niż w pierwszym.
"Black Sails" - tak oto serial skończył się na 10 odcinku czwartego, bardzo udanego sezonu. Początkowo finał trochę mnie rozczarował, ale... po krótkim namyśle doszedłem do wniosku, że jednak "pozory mylą", tak więc plus za zakończenie, które... daje do myślenia... Szkoda, że to już koniec Kapitan Flint był moim ulubionym bohaterem, mimo że w serialu zrobili z niego... To było skurwysyństwo
"Fortitude" - a tutaj już skończył się drugi sezon, niemniej mam jeszcze 2 odcinki w zapasie W każdym razie jak na razie jest mroźnie i smakowicie
Dokończyłam Big little lies i podtrzymuje dotychczasową ocenę - IMHO najbardziej jak do tej pory przereklamowana premiera sezonu. 6/10 maks, za dobre aktorstwo.
Co więcej, pełne entuzjazmu zachwyty Augustusa już po pierwszym odcinku wywołały we mnie niemały szok
Się nie znacie. Ja "popłynąłem" i jestem całkowicie zauroczony.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum