Tixon, pomijając już wszytko, to jest po prostu fajna impreza gdzie się miło spędza czas z fajnymi ludźmi (choć fakt, na prelekcji Jęczmyka byłem o krok od mordobicia, jeden taki weteran myślał, że może mnie potraktować z góry (bo ze mnie żaden weteran, czwarty raz dopiero będę) ale rozeszło się po kościch, na buraka wszędzie można trafić). Pierwszy raz też jechałem z niepokojem a teraz już od listopada sprawdzam ile jeszcze zostało dni do następnej Nidzicy. Syna biorę trzeci raz, córkę pierwszy, ale tylko dlatego, że ma dopiero cztery miesięcy (no dobra, w sumie to już była jako kilkumiesięczny płód).
Możemy się umówić na przyszły rok, zorganizujmy ekipę ZB. Plejbek jest już namówiony, Tixon drugi, można się dopisywać.
bio, przypominasz takiego gościa z konwentu który dosiada się do jakiejś dyskutującej grupki i mówi "ten temat jest nudny, pogadajcie o czymś ciekawszym".
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Odpatataj się ode mnie. Się bierzesz nie wiedzieć skąd w tej dyskusji pożalsięboże i coś mi sugerujesz. Przegadywanki zwolennika Nidzicy i niezwolennika Nidzicy są po prostu donikąd prowadzącą przegadywanką.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
nie, no
konwenty są spoko
a im bardziej kameralny tym lepszy
Do Nidzicy nigdy nie dotarłem - czego chyba żałuję,
ale w czasach gdy jeździłem to człek nie wiedział czy następnego dnia będzie miał za co wypić, a co tam dopiero mówić o wysupłaniu poważnej kwoty na rok-pół przed konwentem...
No ja sobie śledzę ten wątek od wczoraj i nawet przemknęło mi przez myśl, że w przyszłym roku w sumie można by się z rodziną zabrać. Spróbować czegoś nowego. I nie, nie chodzi o przypadkowe kopulacje z nieletnimi
Ale właśnie uświadomiłem sobie, że tam będą jacyś ludzie i mi się odechciało.
bio, czy ty aby nie zauważyłeś w jaki temacie siedzisz? Trolowanie dla samego trolowania
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Po namyśle doszedłem do wniosku, że faktycznie zupełnie bez sensu wciąłem się między wódkę a zakąskę. Nie miałem złych intencji. Dodam także, że serdecznie przepraszam kolegę Fidela za brzydkie słowa jakie pod jego adresem wystosowałem. Mam nadzieję, że zrozumie, iż działałem pod wpływem afektu. A jeśli nie zrozumie to znaczy, że kiep z niego. Mam nadzieję(duo) wszak, że kiepem nie jest. Howg!
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
bio, z najlepszym przyjacielem swoim, niejednokrotnie, zwracamy się wzajemnie do siebie per 'gupi chuju'. Potraktowałem Cię więc po przyjacielsku. I tak samo odebrałem Twoją odpowiedź. Przykrość sprawiło mi jedynie wtrącanie makaronizmów.
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Jagoda zniosła wprawę nadspodziewanie dobrze, mimo ponad trzydziestostopniowych upałów. Rozkładaliśmy na zamku łóżeczko i młoda spędzała w nim większość czasu we względnej swobodzie.
Pierwszego dnia przeprowadziłem wywiad z rodziną Baranieckich. Z Markiem pogadaliśmy o wychowaniu dzieciaków, polskiej kolei i prawach fizyki dotyczących zachowania się dymu tytoniowego w obecności osób niepalących. Młode Baranieckie to osóbki nad wyraz towarzyskie i nawiązujące błyskawiczne kontakty, bez względu na wiek drugiej strony. Młodsza natychmiast zabrała się za opiekę nad Jagodą, pograła z Mikołajem w piłkę, pogadała z Magdą o wychowaniu niemowlaka, a ze mną o problemach w szkolnictwie i gustach kulinarnych. Dalej tego dnia wykonaliśmy z różnymi nadciągającymi pisarzami znanymi i mniej znanymi oraz nieznanymi i niepisarzami całe multum niedźwiadków. Wieczorna kiełbasa na ogniskowym wieczorku zapoznawczym nie była trująca. Reszta przyjmowanych substancji raczej była. Wliczając keczup i musztardę. Przy tak suto zastawionych stołach udało mi się przeprowadzić z Pawłem Majką jedną z nielicznych dyskusji literackich. Domagałem się Kwoki i Buhaja w kosmosie. Okazało się, że Kwoka i Buhaj w kosmosie już są, coś na cirka dwustu tysiącach znaków, mają koncepcję fajnych grafik jeno w narodzie nie ma specjalnego zainteresowania humorystyczną sf więc wydawcy na to też nie ma. Ustaliliśmy wspólnie, że Paweł nabiera Mocy i wcześniej czy później to on będzie dyktował wydawcom i wtedy Kwoka i Buhaj... a na razie kończy się pisać dalszy tom Metra i jakaś space opera chyba. W sumie to już zapomniałem szczegółów tej rozmowy. Wiem, że trochę pokadziłem, ochrzaniłem za Pokój światów, poza tym bardzo często przewijała się kwestia pewnej Maryni. Mniejsza o szczegóły.
W piątek odbyliśmy z Krzysztofem Sokołowskim dyskusję która zaczęła się od rozważań na temat prawa do posiadania broni a skończyła na abstrakcjach w których Krzysztof uzyskał zwycięstwo całej dyskusji udowadniając, że 6+7 nie równa się 13. W międzyczasie wypłynęła kwestia zalet pewnych fragmentów niejakiej Maryni. W tym wątku dygresyjnym wspólne stanowisko zostało osiągnięte nadspodziewanie szybko.
Później pojawił się Marcin Przybyłek, który oczekiwał ode mnie komentarza ostatniej powieści. Czułem się do lektury odrobinę zobowiązany jako, że otrzymałem ją jakiś czas temu od autora w prezencie. Niestety, byłem w stanie wyjaśnić jedynie dlaczego pierwsze 150 stron jest fatalne. Dalej mimo chęci nie dałem rady czytać więc nie mogłem komentować. Marcin próbował mnie zaciągnąć na swoją prelekcję ale dałem mężny odpór i się nie dałem. Przy piwie nawiązałem kontakt z kolejnym z autorów, Marcinem Podlewskim. Omawiane były głównie tematy okołomaryniowe.
Jakoś potem chyba była sobota, autorzy się powtarzali, inni przyjęli rolę efemeryd, potem było sporo pierogów, jakiś mecz i dorwał mnie autor Mikołaj Juliusz Wachowicz, który raczył przypomnieć mi, że kilka lat temu okrutnie zjechałem jego opowiadania drukowane w SFFH. Podchodził to sprawy z dystansem i humorem. Przynajmniej tak twierdził. W każdym razie nie było sekundantów, a autor wymógł na mnie podstępem oraz zmasowaną ofensywą zobowiązanie do czytania dalszych jego prac.
Potem pojawił się Ziemkiewicz. Ominąłem szerokim łukiem. Zmęczenie pozwoliło jedynie na krótkie przywitanie się z Kasią Kosik i przedstawienie młodego Rafałowi w celu uzyskanie przez latorośl stosownego autografu. Wydobyłem też autograf od Majki który na Niebiańskich pastwiskach złożył mi ich aż cztery. Jeden za Dukają, jeden za Churchilla i wda we własnym imieniu. Miało to związek z pewnymi żartami sytuacyjnymi dotykającymi autorów i nieautorów na konwentach zwłaszcza, na tych gdzie uczestników liczy się w tysiącach. Żona poszła na prelekcję Maszczyszyna i dała się nakłonić do zakupu Światów solarnych więc mamy kolejny autograf. Maszczyszyna w Polsce już raczej nie ma co się spodziewać więc jego autografów za wiele nie będzie. Odkładam rzecz do sejfu i czekam na majątek za... no za jakiś czas.
Szczęśliwie udało mi się uniknąć jakichkolwiek prelekcji tudzież polecanek. Konwent można uznać za udany choć krótki. Zw względów zewnętrznych w tym roku nie było Poligonu i już w niedzielę trzeba było się zbierać. Gorącym pożegnaniom nie było końca.
Poza tym było dużo śmiechu, sporo piwa i świetne towarzystwo (poza jednym wyjątkiem, tzw. białą chustą) i niejedno w sumie pewnie pominąłem bo ciężko tam było zrobić trzy kroki by się nie potknąć o jakiego autora czy inną osobistość.
prawach fizyki dotyczących zachowania się dymu tytoniowego w obecności osób niepalących.
Jakieś streszczenie dostanę?
Fidel-F2 napisał/a:
świetne towarzystwo (poza jednym wyjątkiem, tzw. białą chustą)
Wyjaśnisz?
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
To autorskie prawa Marka, jego trzeba by pytać o formułę kanoniczną. Wiedza o nich skierowana była głównie do młodzieży. W uproszczeniu, ogólna teoria mówi, że w mieszanym towarzystwie palących i nie palących dym leci zawsze w stronę niepalących.
A cóż tu wyjaśniać? Nachalny prostaczek, irytujący w obejściu lokals. Nosił białą chustę na pustym łbie.
Ze wszech miar słuszne posunięcie, o znamionach - jak wynika z dalszej części tekstu - strategicznych. Znaczy, niech autor spokojnie nabiera Mocy, jestem cierpliwa.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Fidelku, a czemu Rafałka łukiem? Co do praw fizyki to tak samo ta reguła stosuje się do grillowania. Śmierdzące dymy lecą ku temu, który nie lubi grilla, a musi go pilnować, bo inni świetnie się bawią. Dlatego dawno zamknąłem ten temat w mem życiu. A potem był rozwód.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum