Też jestem w trakcie czytania Pół króla (jestem w okolicach połowy), tyle tylko, że mam zupełnie odmienne zdanie od ciebie Generalnie muszę przyznać, że czyta się dość szybko i nawet sprawnie. W ciągu paru dni powinienem skończyć. Problemem jest to, że lektura choć strawna, to bezsmakowa i nadająca się raczej do przeżucia i jak najszybszego zapomnienia. W moim odczuciu postacie są sztuczne i teatralne, a ich zachowania łatwowierne i refleksyjnie niedojrzałe. Być może to efekt skierowania opowieści do młodszego i mniej wyrobionego czytelnika. Ja jestem zawiedziony, nie taką fantasy lubię. Wolę wielowątkowe opowieści niż jednotorową historyjkę o niedojrzałej sierocie pozostawionej samej sobie.
Ze źródeł w Rebisie dowiedziałem się, że kolejne tomy bardziej przypominają "dorosłego" Abercrombiego, ale nie wiem czy będę chciał je poznać.
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
To z pewnością nie jest najlepsza powieść Abercrombiego. Mnie się podoba, bo, jak na młodzieżówkę, jest bardzo fajna. Ale oddałbym setkę "Pół króli" za jego powieść porównywalną do "Bohaterów".
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Po przeczytaniu całości (jednak się nie mogłem powstrzymać, a książka tak dobrze "wchodzi") - stwierdzić należy, że nie jest to również najgorsza powieść tego autora. Zakończenie było zaskakujące. Jeśli to powieść dla młodzieży - to zdecydowanie dla tej bystrzejszej, inteligentniejszej. A Abercrombie nie wychodzi z formy, nawet jeśli jest bardziej lajtowy niż zwykle.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Zakończenie to imo najsłabsza część powieści, takie wyciągnięcie królika z kapelusza. Ale to już częsta cecha powieści młodzieżowych (i nie tylko), że wszystkie elementy i postacie muszą zostać wykorzystane.
Poza tym Yarvi mi Gloktę przypomina
Warto było zostawić sobie "Pół świata" na później. Po przeczytaniu powieści (współ)autorstwa Gillian Anderson wróciłem do drugiej części "Morza Drzazg". Czyta się znakomicie. I choć to niby dla młodzieży - to nie mam z tym najmniejszego problemu. Młodzieżowość tej powieści to głównie wiek dwójki nowych bohaterów (choć nie są to typowe nastoletnie lebiegi). Yarvi też jest w centrum zdarzeń, choć nieco z tyłu, w innej, bardziej prze-chujskiej roli. Jeszcze nie przeczytałem i zejdzie mi ze dwa, trzy wieczory Ale chyba nie przesadzę i nie przechwalę pisząc, że "Pół świata" jest lepsze od "Pół króla".
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Dlaczego "takie se"? Była to szybka, sprawnie napisana opowieść. Abercrombie w wersji light wprawdzie, ale target inny, a i to light nie było takie light jak u innych piszących dla młodzieży. W części drugiej jest jeszcze lepiej. I nawet nie przeszkadza młody (relatywnie) wiek dwójki nowych bohaterów. A nie przeszkadza, ponieważ żyją oni w surowych, wymagających czasach i nie mogą być nastoletnimi, wrażliwymi młotkami. Do tego Yarvi na nowym levelu doświadczenia. W zasadzie mam tylko jeden zarzut dotyczący fabuły - w pewnym momencie bohaterom udało się tylko i wyłącznie dzięki szczęściu. Z drugiej strony, to nie musi być uznawane za wyciąganie królika z kapelusza. Ponieważ sam Yarvi, w którymś momencie, po kilku niepowodzeniach stwierdza, że przydałoby im się odrobinę szczęścia Zostało mi do przeczytania kilkadziesiąt stron i już przebieram z radochy na myśl o trzecim, ostatnim tomie. Oby pojawił się jak najszybciej.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Mój wywiad z autorem. Redakcja Gazety.pl nie była w stanie ogarnąć wielokropków zapisanych w formie pojedynczego znaku ("…") i, co najgorsze, wycięła kilka fragmentów, ale i tak może jednak ktoś przeczyta.
Pół króla za mną. Nie zwlekałbym z książką tak długo, gdybym wiedział, że pomimo bycia pierwszą częścią trylogii, można ją traktować jako zamkniętą całość
Powieść, mimo nieco młodzieńczego klimatu w niewielkim stopniu ustępuje twórczości dla "dorosłych" czytelników. Świetnie napisane, świetni bohaterowie, świetna intryga (nie, żeby była trudna do przewidzenia - dzięki Rebisie za streszczenia waszych książek, hak wam w smak - ale jak pięknie wszystko się splata od początku do końca).
Spoilers
No i postać Nijakiego - czy ktoś mógł mieć co do niego wątpliwości? Podejrzenia są już od pierwszej wzmianki, pewność od czasów przysięgi.
Podobał mi się też finał.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Pół świata przeczytane w jeden dzień. To o czymś świadczy, nie?
Jest jeszcze lepiej niż w pół króla, chociaż to nadal prosta przygodówka z dojrzewaniem bohaterów w tle.
Abercrombie ma talent do tworzenia plejady interesujących postaci, dzięki czemu potem może nimi żonglować, przedstawiać ich rozwój, konfrontować postawy i przekonania.
Do tego dochodzi świetnie wykorzystanie schematów, czasami rozwijających się zgodnie z oczekiwaniami czytelnika, a czasami wodzące go za nos.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Pół wojny. Zajęła mi dwa dni, ale tylko dlatego, że nie mogłem czytać po nocy, bo rano wyjście do pracy mnie czekało.
Część mroczniejsza od pozostałych. Również obecne jest dojrzewanie bohaterów, również jest czas wojen i ciężkich przeżyć, ale coś się zmieniło. Przyszedł czas płacenia długów. Nie sposób nie czuć mściwej satysfakcji, gdy "tych złych" spotyka zasłużony los, a kłamstwa i zdrady wracają by ugryźć w tyłek (a niekiedy i zagryźć), jednak żeby aby odpłacić za krzywdy i zdrady trzeba po drodze skrzywdzić i zdradzić innych. Nie ma w tym katharsis ani wyzwolenia się z kręgu przemocy (chociaż niektórym to się udaje), a historia będzie się powtarzać pomimo jednostkowych aktów heroizmu.
W sumie morał książki jest dosyć przewrotny - największym heroizmem jest właśnie powstrzymać się od przemocy.
Ot, młodzieżówka
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
"Ostre cięcia" za mną. Fajny zbiorek. Dwa wieczory czytania. Opowiadania dobre i bardzo dobre. W mniejszych lub większych rolach wrócą w nich ci mniej znaczący bohaterowie trylogii Pierwsze Prawo. A z pierwszoplanowych tylko Glokta i Logen jako "klamry" spinające cały cykl. Najlepsze były te opowiadania, które autor starał się łączyć ze sobą, jakby były fragmentem większej historii (te, w których bohaterką była Shev i Javra). Więcej wrażeń w recenzji dla Katedry.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Ostre cięcia. Smakowity zbiór odpowiadań, przybliżający bohaterów zwykle z drugiego planu powieści.
Sympatyczne, aż się chce czytać, ale widać, że pisane na różne okazje, że są to opowiadania zamawiane. Ot czasami po prostu ładne obrazki połączone prostą fabułą - bez niczego głębszego. Trochę z tego powodu szkoda.
Zdecydowanie warto przeczytać, ale raczej jest to książka dla osób zaznajomionych z pozostałą twórczością autora.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Ostatnimi laty prawie nie dotykałem literatury fantastycznej, a już w szczególności fantasy miecza i magii - a jest to wszak gatunek, od którego rozpoczynałem jako dziesięcioletni chłopiec świadomą czytelniczą przygodę (wcześniej chwytałem się - poza lekturami szkolnymi - książek raczej przypadkowych, bez żadnego "klucza"). Ostatnio nabrałem ochoty na powrót do fantasy, ale koniecznie w wydaniu "heroicznym" (czyt. NIE epickim) i sięgnąłem po Scotta Lyncha (udany strzał, BTW).
Swego czasu obiło mi się o uszy nazwisko Abercrombie i z tego co usłyszałem, jego powieści CHYBA powinny mi się spodobać.
Pytanie do Was więc: z perspektywy czasu - którą z rzeczy Abercrombiego polecalibyście na początek przygody z tym pisarzem i dlaczego?
"Bohaterowie" są świetni, to grubaśna opowieść o raptem kilkudniowej bitwie. Taki kondensat. Jest błoto, walki, cięte riposty, dużo krwi. Znakomita.
A jak zasmakujesz, to przed Tobą cykl "Pierwsze prawo".
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Bohaterowie to najlepsze co napisał Abercrombie. Cudeńko. Ale chyba lepiej zacząć od trylogii. Początkowo jest wrażenie lekkiej niegramotności, ale mija nim dotrzesz do połowy pierwszego tomu i potem już jest dobrze.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum