FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
TRUE DETECTIVE
Autor Wiadomość
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4475
Skąd: fnord
Wysłany: 2015-07-31, 08:15   

Fakt niektóre sekwencje to wprost cytaty z Lyncha szczególnie postacie które objawiaja się - tańczący Elvis i nagi Bob. Ale liczyłem raczej że II seria będzie w podobny sposób budować łączność i mitologie co teksty Lovecrafta z sobą. A narazie ten czynnik okultystyczno-nadnaturalny zarzucono - ciekawie czy ostatnie 2 odcinki coś zmienia w tej materii.

Strona wizualna trzyma poziom, ale nie wywołuje takiego napięcia co sceny z pierwszego sezonu. Jak Rust Cohle kilka lat po morderstwie znalazł na miejscu zbrodni spiralny "wieniec" i patrzył się w jego ciemny środek - to mimo braku jakiekolwiek komentarza werbalnego, mialem ciary. Mistrzostwo komunikowania się językiem wizualnym. A druga seria jak narazie ma ładne migawki.
 
 
Stary Ork 
Świnia z klasą


Posty: 10141
Skąd: Sin Tychy
Wysłany: 2015-07-31, 10:32   

Wątpię czy będzie jakiś okultyzm, a jeśli będzie - to się zawiodę, bo jednak będzie dospawany na siłę, drugi sezon to zupełnie inna atmosfera niż pierwszy, wspólny mianownik obu serii to nie okultyzm, tylko Nie trzeba być wykolejeńcem żeby robić w policji, ale to pomaga. Z resztą odbrązowienie kina policyjnego masz nawet w tytule. Druga seria jest jakoś tak bardziej oczywista, jednoplanowa, nie ma mylenia tropów, zacierania śladów i czerwonych śledzi - chyba że wszystko do tej pory jest czerwonym śledziem, ale w takim wypadku obawiam się o toporne ex machina w ostatnich odcinkach.
A co do Lyncha, szło mi też o ogólną warstwę wizualną, ale muszę przypomnieć sobie i Zagubioną autostradę, i Mulholland Drive, bo kobieca intuicja zwraca mnie w tym kierunku.
A Farrell tip-top, z resztą nawet McAdams na którą zwykle mam uczulenie tu się spisuje.
_________________
* W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4475
Skąd: fnord
Wysłany: 2015-07-31, 12:16   

Zhaltuj Orku, w 2 sezonie są też ślady okultyzmu (no new-agowy tata pani detektyw wyglądający jak big lebowski, maski zwierzaków), kosmicznej perspektywy (chociażby słońce w negatywie widocznie w czołówce), kongwistycznego kombinowania (historia franka o piwnicy z której nigdy nie wyszedł). Ja jednak mam nadzieje że to nie są okruszki jakie zostały na stale po pierwszym sezonie, ale coś co czeka żeby urwać mi głowę w finale.
 
 
Stary Ork 
Świnia z klasą


Posty: 10141
Skąd: Sin Tychy
Wysłany: 2015-07-31, 12:40   

Wiesz, Łaku, niuejdżowe mambo-dżambo jednak tak się ma do Carcosy jak Jaruzelski do Pol Pota, tam wątki nadnaturalne były na pierwszym planie i autorzy podsuwali je nam wprost jako równoprawną płaszczyznę narracji. Tu to jednak jest element scenografii, i to mocno ukryty.
_________________
* W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
 
 
adamo0 
Gentleman


Posty: 1575
Wysłany: 2015-07-31, 12:57   

Ł napisał/a:
Ja jednak mam nadzieje że to nie są okruszki jakie zostały na stale po pierwszym sezonie, ale coś co czeka żeby urwać mi głowę w finale.


Myślę, że się tego nie doczekamy. W pierwszym sezonie 'inspiracją' był Ligotti, w którego twórczości występują elementy nadprzyrodzone. Ten sezon to podobno zrzynka różnych elementów z prozy Ellroya, w którym raczej (nie jestem pewien, bo nie czytałem) brak elementów szeroko pojętego okultyzmu/magii/nadprzyrodzonych elementów.

Obstawiam, że trzeci sezon (o ile w ogóle powstanie) powróci do korzeni. Po szale jaki wywołał pierwszy sezon, widzowie raczej nie są usatysfakcjonowani tym co dostają w drugiej serii. Skoro widzowie nie są kontent to i HBO nie będzie.
_________________
Ignoti et Quasi Occulti
 
 
Cintryjka 

Posty: 1843
Wysłany: 2015-08-01, 11:30   

Rany, ten drugi sezon jest tak rozwleczony i męczący, że oglądam już tylko dlatego, bo mało zostało do końca i szkoda by mi było czasu zmarnowanego na poprzednie odcinki. Intryga rozlazła, postaci kompletnie mnie nie obchodzą, od dialogów częstokroć zęby bolą. Za trzeci sezon zdecydowanie podziękuję.
_________________
Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci

J.K.
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4475
Skąd: fnord
Wysłany: 2015-08-04, 13:39   

Ostatni odcinek to będzie 90 min nudzenia przeplatanego rozpierduchą: http://fdb.pl/wiadomosci/...cinka-detektywa
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23109
Wysłany: 2015-08-04, 16:51   

Ł napisał/a:
Ale liczyłem raczej że II seria będzie w podobny sposób budować łączność i mitologie co teksty Lovecrafta z sobą. A narazie ten czynnik okultystyczno-nadnaturalny zarzucono - ciekawie czy ostatnie 2 odcinki coś zmienia w tej materii.


W moim przypadku jedynym - choć chyba umiarkowanym - rozczarowaniem związanym z 2 sezonem byłby właśnie brak tej łączności. Liczyłem na to, że to będzie jakiś temat spajający każdą część antologii, choć od innej strony (inny punkt widzenia, bo inni bohaterowie).

Poza tym 2 sezon podoba mi się bardzo. Scenariusze do tego sezonu mógłby pisać James Ellroy. Dostrzegam tu oczywistą fascynację jego twórczością. A nawet jeśli nie nim, to kimś, kim się Ellroy inspirował. Początkowo był to Mickey Spillane, ale potem już Ellroy "jechał" przez swoje traumy i obsesyjnie powracające tematy. Nic Pizzolato już sam nie pisze scenariuszy, więc raczej nie jest w stanie egzorcyzmować się literacko, tak jak robił to w sezonie pierwszym. Pozostały zatem inspiracje.

Może tropienie Lyncha jest uzasadnione, ale Ellroy przebija go w głównej warstwie fabuły. Choć taka wielowątkowa narracja, która w pewnym momencie zbiega się w jednym punkcie i prowadzi kulminacji to nie jest tylko jego specjalność. Ale już mieszanie ze sobą pospolitych przestępstw z korupcją polityczną - taką średniego szczebla - przyprawione hedonistycznym zepsuciem i nihilizmem moralnym, to już Ellroy.

Widać te inspiracje także na przykładzie postaci. Choć trudno coś nowego powiedzieć o policjantach w filmie i serialu, jak i w literaturze. Ale w twórczości Ellroya (szczególnie w powieściach składających się na "L.A. Quartet") jest pełno głównych bohaterów popaprańców. Policjantów, którzy kiedyś podjęli złą decyzję, skręcili w niewłaściwy zjazd z autostrady i już pojechali dalej, bo nie potrafili lub nie chcieli zawracać. Zawsze, niemal w każdej powieści, dochodzili do jakiejś granicy, kiedy cały ten bagaż, który nazbierali po drodze, w końcu ich przygniatał. A oni w ostatnim zrywie zrzucali go z siebie, chcąc przekreślić przeszłość, "obmyć" się w (zazwyczaj daremnym) geście, czynie, który miał nadać ich życiu sens. Albo pakował ich w jeszcze większe bagno. Tak było z Exleyem w "Tajemnicach Los Angeles", Davem Kleinem z "Białej gorączki". Czy z bohaterami późniejszego "USA Underworld Trilogy" - Wardem Littelem ("Amerykański spisek", "Sześć tysięcy gotówką"), czy Dwightem Hollym ("Śmierć to włóczęga"). Zawsze zostawał jeden, który potem z perspektywy lat spoglądał w przeszłość. Trochę jak "Noodles" w "Dawno temu w Ameryce".

Oni wszyscy także wdeptywali w jakimś zwyczajnym śledztwie w coś wielkiego. Albo korupcja w LAPD, albo polityczno-gangsterskie powiązania lub wprost - brutalne zetknięcie mafii i polityki. Doprawiane to było jakimiś krwawymi zbrodniami popełnianymi przez wykolejeńców (np. morderców mordujących dzieci i przyszywających im skrzydła, nekrofili, sadystów itp., jakieś brudne rodzinne tajemnice rodem z "Chinatown" Polańskiego). "True Detective" zaproponował hedonistyczne orgie, w które angażowani byli członkowie lokalnych elit biznesowo-politycznych, jako swoisty "punkt zborny" tego zła. Co pozostaje w ścisłym związku z "duchem" powieści Ellroya.

Bohaterowie, co oczywiste, są napisani odmiennie, niż w pierwszym sezonie. Bo nie mogło być inaczej. To nie są ludzie, którzy naczytali się ponurych książek, przepuścili je przez swoje traumy i klęski i zaczęli poszukiwać sensu, lub kwestionować istnienie takowego. To "prości" policjanci. Nikt ich nie uczył szukania odpowiedzi egzystencjalnych, albo tego nie potrzebowali. I radzą sobie z rzeczywistością w sposób realistyczny, tj. taki, w jaki każdy na ich miejscu by się z nią mierzył - nie potrafiąc zbudować niczego na stałe, bo nie nauczono ich nigdy kłaść fundamentów pod budowę takiego życia, bo kiedyś, jak to napisałem wcześniej, wybrali zły zjazd z autostrady i już na nią nie wrócili.

Zagrani są doskonale.

Colin Farrell - może on grając Velcoro, jako aktor, przepracowuje swoje traumy, ale staje się przez to lepszy i ma mój szacunek. Nie upadł tak jak Mickey Rourke i rola Velcoro daje mu szansę na powrót do gry jako dojrzałego, dramatycznego aktora, a nie pięknisia hulaki.

Vince Vaughn - mój ulubiony aktor w tym sezonie. Tak samo jak jego postać. Gangster, który chciał się "wyprać" i dołączyć do społecznie akceptowalnej elity. Ale - niczym Michael Corleone w "Ojcu chrzestnym", w tej scenie https://www.youtube.com/watch?v=UneS2Uwc6xw tylko nie w tak dramatycznym wymiarze - musiał wrócić do korzeni. I zostać na nowo gangsterem, bo nie miał innego wyjścia. Do tego Vaughn udanie zerwał w tej roli ze swoim komediowym emploi.

Rachel McAdams - trudno ją chwalić ponad miarę, ponieważ to zawsze była dobra aktorka. Nawet jeśli grała w takich filmach jak "Pamiętnik", to nie dała się zaszufladkować jako bohaterka romansideł i komedii romantycznych i konsekwentnie buduje swoją pozycję.

Na początku też myślałem, że Taylor Kitsch to jakaś pomyłka i drewno. W USA mają na niego jakiś hype, chyba dlatego, że przystojny jak Channing Tatum i nic więcej. Ale z odcinka na odcinek, kiedy dodawano mu ciężaru widać było, że aktor po prostu konsekwentnie budował swoją postać. Zachowywał się właśnie tak, jak powinna jego postać: twardziel, rozdarty wewnętrznie i przygnieciony traumami ze służby jako najemnik prywatnej armii pracującej do dla rządu. I jednocześnie tłumiący w sobie traumę poczucia winy i własnej tożsamości. Wróżę tej postaci zgon. Może właśnie dlatego, że jest to postać podobna do bohatera "Wielkiego nic" Ellroya, jak on się zwał, Danny Upshaw chyba.

Swoją drogą zbudowano w przypadku Black Mountain skojarzenie, jak cep proste i wiodące do Blackwater (która to korporacja już się "przebrandowała" na Xe Services LLC, aby pijarowo odciąć się od niechlubnego wizerunku). Naprawdę, można było się tu bardziej postarać.

Ostatni odcinek przed nami. W zasadzie na wątki okultystyczne już nie liczę, choć może coś się uda wcisnąć. Ten gościu, który strzelał do Velcoro w 2 odcinku rozbudził nadzieję. Bo jakaś rozprawa z przeciwnikiem jest niezbędna, a to daje szansę na jakiś obrzędzik. Byle było z sensem. Do tej pory bez tych wątków serial i tak mi się podobał. Skoro mam być pod tym względem rozczarowany brakiej rozwinięcia tego tematu, to niech tak będzie. Lepsze to niż rozczarowanie wciskaniem go na siłę.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Tomasz 
Kain Czarny


Posty: 4626
Skąd: Skraj Nieba
Wysłany: 2015-08-04, 18:23   

Bardzo trafnie Romulus. Dodałbym tylko, że zdjęcia są bajeczne. Miasta nikt tak nie pokazywał chyba od Michaela Manna.
_________________
"Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23109
Wysłany: 2015-08-04, 21:37   

Obejrzałem 7 odcinek (na raty oglądałem) i szkoda, że miałem rację. Ale to wpisuje się w pewien schemat z kryminału noir, gdzie niewinni umierają, a przeżywają ci "starzy", sterani życiem i dźwiganym ciężarem. Może lepiej, aby ten bohater przeżył i spróbował stać się dobrym człowiekiem, jak mówił? Ale to byłoby zbyt lukrowane.

A co do nocnych obrazków miejskich - rzeczywiście masz rację. Jeszcze trochę ujęć z pogranicza nocy i dnia, z industrialnym "wypełnieniem" i byłby to wizualny Michael Mann :)
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Tomasz 
Kain Czarny


Posty: 4626
Skąd: Skraj Nieba
Wysłany: 2015-08-05, 12:52   

Ja się zastanawiam czy ktoś w ogóle to przeżyje. Bo to będzie bardzo trudne, tak by jeszcze klapa z tego nie wyszła. Jak się ciekawie zakończy i ktoś przeżyje to tym bardziej mi się ten sezon spodoba.
_________________
"Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
 
 
adamo0 
Gentleman


Posty: 1575
Wysłany: 2015-08-10, 22:12   

Skończyło się lepiej niż zaczęło, ale i tak ten sezon nie ma podejścia do 'jedynki'. W jedynce była ciekawa fabuła i te wszystkie okultystyczne aluzje. To dawało niesamowity klimat. W sezonie drugim natomiast fabuła jest naprawdę denna. Jeżeli autor chciał pokazać 'ludzi upadłych' i ludzi z problemami to może i mu to wyszło, ale za mało tego jak na osiem odcinków. Poza tym nic się nie dzieje. Zamiast rozwijać główną oś fabuły przez 3/4 sezonu widzimy na ekranie jakieś bzdury mające mało wspólnego ze śledztwem. Naprawdę masakra. Widać, że ktoś planował zrobić sezon na miarę jedynki tylko cholernie mu nie wyszło.
_________________
Ignoti et Quasi Occulti
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4475
Skąd: fnord
Wysłany: 2015-08-11, 05:36   

adamo0 napisał/a:
Skończyło się lepiej niż zaczęło,


Szczerze to uważam wprost przeciwnie. 2 odcinki 2 serii nakręciły mnie nakręciły, kolejne do strzelaniny wynudziły a teraz to oglądałem siłą bezwładności. Mam wrażenie że wszyscy uwierzyliśmy że Pizzolatto wie co robi (ja uwierzyłem) i że największym wyzwaniem TD 2 będzie aktorstwo. Tymczasem aktorzy dali radę z nawiązką, ale scenariusz rozjechał się totalnie. Masa wątków prowadzących z dupy do dupy, wyglądających na zaimprowizowane zmyły i odnośniki do pierwszego sezonu czy Lyncha, które miały dać posmaczek i hype na forach internetowych, a całościowo okazało się że 2 seria to produkt czekoladopodobny. Do tego słabe rozłożenie akcentów (woodrow mógł równie dobrze zarobić kulką w strzelaninie w połowie sezonu), przeciągające się dialogi, brak jakiekolwiek przyłożenia się do kreacji antagonistów (Osip miał potencjał). Pusty w środku wielkanocny zajączek. Największe rozczarowanie tego roku.
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2015-08-11, 10:13   

Serio taka bardacha?
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Stary Ork 
Świnia z klasą


Posty: 10141
Skąd: Sin Tychy
Wysłany: 2015-08-11, 10:24   

Nie, po prostu Łak liczył na dużo więcej i się zawiódł. To nadal jest dobra produkcja, świetne zdjęcia, muzyka i aktorstwo, kapitalny nastrój, kilka scen naprawdę arcymocnych - po prostu po pierwszym sezonie oczekiwania były naprawdę zawyżone.
_________________
* W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
 
 
adamo0 
Gentleman


Posty: 1575
Wysłany: 2015-08-11, 10:38   

Wszystko w tym sezonie było pomieszane. Zabójstwo w pierwszym odcinku i maska noszona przez zabójcę sugerowały znowu wątki okultystyczne lub podobne. Nie zostało to w ogóle rozwinięte. Odpowiedź zawarta została w jednym dialogu w ostatnim odcinku, chociaż wątek tego konkretnego zabójstwa rozwijany był przez 3 lub cztery kolejne odcinki. Była kwestia sekty, na której czele stoi ojciec głównej bohaterki - nie wiadomo po co to znalazło się w serialu. Mieliśmy domek w lesie z narzędziami tortur. To też zostało potraktowane po macoszemu. Mieliśmy zabójstwo dwóch gangsterów pracujących dla Franka - to w ogóle nie zostało wyjaśnione kto i po co to zrobił.

Po trzecim czy czwartym odcinku zapominamy już o zabójstwie otwierającym całe śledztwo i skupiamy się na całkowicie czymś innym: diamenty i działki pod drogę. Ten wątek rozwijany jest już do końca. Bohaterowie nie ścigają zabójcy z 1 odcinka, w ogóle nie ma o nim mowy. Przez dwa odcinki był też wątek konfliktu pomiędzy przełożonymi głównych bohaterów, który też został wpleciony nie wiem po co bo nic z tego nie wynikało.

Muzyka, zdjęcia, aktorski fach - za to możemy doceniać ten sezon, tak jak i poprzedni. Jednak od względem fabuły, prowadzenia wątków, klimatu sezon pierwszy bije ten na głowę.
_________________
Ignoti et Quasi Occulti
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4475
Skąd: fnord
Wysłany: 2015-08-11, 13:44   

Spellu jest tak jak napisał Orku. Druga seria jest umiarkowanie niezłym serialem, ma swoje mocne momenty i dłużyzny, tylko że nie tego oczkiwałem po marce jaką wyrobiła pierwsza historia. Tam w scenariuszu była jakaś big idea której naprawdę wzorcowo asystował język wizualny, aktorstwo, sposób przedstawienia fabuły etc. W drugiej serii jest bałagan w scenariuszu a pozostałe aspekty robią dobrą robotę niezależnie od tego.


adamo0 napisał/a:
Była kwestia sekty, na której czele stoi ojciec głównej bohaterki - nie wiadomo po co to znalazło się w serialu.

Żebyśmy się dowiedzieli że Ray ma wielką aurę :roll:
 
 
Stary Ork 
Świnia z klasą


Posty: 10141
Skąd: Sin Tychy
Wysłany: 2015-08-11, 13:58   

Bajdeuej, scena w której Ray rozmawia sam na sam z psychiatrą w ciemnych brylkach sprawiła, że miałem ochotę wstać i zacząć klaskać //orc
_________________
* W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23109
Wysłany: 2015-08-11, 17:44   

Ostatnie sceny z Vincem Vaughnem - znakomite. Lepsze niż te z Colinem i Rachel. Zresztą, on miał chyba najlepsze zakończenie. Jego postać była kompletna. I doskonale zagrana. Jeśli nie nagrodzą Vaughna za tę postać, to chyba tylko z konieczności hejterskiego odreagowania za to, że 2 sezon to nie to samo, co pierwszy.

Po finałowym odcinku jestem pewien, że to był sezon w stylu Jamesa Ellroya. Jedynego, czego brakuje mi do pełni tego obrazka to jakiegoś silnego, formalnego akcentu z wyrafinowanie obrzydliwą zbrodnią. Zabójstwo Caspera spełniało trochę tę rolę, ale tylko na początku i biorąc pod uwagę rozwiązanie zagadki tego zabójstwa, nieco złagodziło ono "dewiacyjność". Pozostałe wątki zostały zakończone realistycznie. To jest, nie było żadnej sprawiedliwości, nawet po latach. Może, co najwyżej, jakaś nadzieja na nią.

Zatem był to sezon w stylu noir. Nic Pizzolato nie dorzucił do tego, nazwijmy to, neo-noir, niczego nowego. Ale dobrze skomponował całość.

Trudno polemizować z Łakiem - kwestia innych oczekiwań. Zgodzę się natomiast z jednym. Zabrakło w tym sezonie jakiegoś konkretnego przeciwnika. Nie chodzi o jakiegoś stereotypowego Złego, mistrza kukiełek, który steruje wszystkim zza kulis. Tylko o takiego - nawet najzwyklejszego - dobrze napisanego, wyrazistego przeciwnika. Nie chodzi mi o kwestię konieczności jego pokonania w finale. Tylko o sam fakt jego istnienia. Może o pewną nieuchwytność. Jak w pierwszym sezonie, kiedy zabicie Złego wcale nie wyeliminowało zła, które on sprowadzał. Jego istnienie w 2 sezonie mogłoby podkreślić, w kontekście finału, właśnie bezskuteczność wszystkich wysiłków. I co z tego, że - hipotetycznie - zostałby wyeliminowany, skoro to kryminalne zło wcale nie odczułoby jego straty.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
  
 
 
Cintryjka 

Posty: 1843
Wysłany: 2015-08-11, 18:28   

Druga seria jest tak nudna i o niczym, że darowałam sobie finał i nie żałuję.
_________________
Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci

J.K.
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2015-08-11, 18:38   

To niby, że ten okultyzm z pierwszej serii nie był z dupy wzięty?
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Jander 
Nonholik


Posty: 6189
Skąd: Kolabo. miasto Tichy
Wysłany: 2015-08-11, 21:20   

Ja się nie rozczarowałem, ale nie wymagałem nie wiadomo czego po pierwszym sezonie. Scenariusz rzeczywiście momentami kulał, ale już samo zakończenie bardzo zacne. Z chęcią zobaczę ponownie.
_________________
www.lovage.soup.io
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4475
Skąd: fnord
Wysłany: 2015-08-12, 06:37   

Postać Franka i odegranie były mocne, ale scenariusz kierował go w stronę łażenia po stereotypowych grupach etniczo-gangsterskich niczym z GTA i udowadniania że "ma zęby" 50dziesiat razy , a cały wątek orbitował w kierunku zuubożonej wersji Breaking Bad. A z jego postacią - gangstera próbującego się zalegalizować - wiązałem największe nadzieje w tym sezonie, oprócz rzecz jasna zbudowania okultystyczno-mitologicznej ciągłości z pierwszym sezonem (na takiej zasadzie jak powiązane były historie lovecrafta czy liottiego). Liczyłem na zwrócenie uwagi nie na oczywisty kryminalny aspekt zła, ale raczej systemowy, w końcu mamy takie świat na jaki zasługujemy. Nadzieje te rozbudził mocno początek serialu gdzie pokazano rywalizacje różnych stronnictw po legalnej stronie spoołeczeństwa. Ale okazało się że to kolejny zasygnalizowany wątek a później porzucony. Praktycznie żadnego motywu w tej serii nie zrealizowano konsekwetnie, po wszystkim ślizgano się (czasem z rewelacyjnym efektem), ale wciaż - to było ślizganie po powierzchni. A na obsłużenie tego ślizgania zaangażowano masę niepotrzebnych postaci. Czemu służyła np.scena konfrontacji Raya z odnalezionym gwałcicielem jego żony? Po co dowalać na końcu serialu nową postać, skoro już jej wątek spełnił swoją rolę, i bez tej sceny serial mógłby się po prostu obyć? A to tylko jeden sympton. Przez takie numery zabrakło czasu na pogłębienie naprawdę istotnych postaci np. tego rodzeństwa, którego losy jakoś mało mnie obeszły.
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23109
Wysłany: 2015-08-21, 18:36   

Z innej mańki o 2 sezonie. Oczyma Wojciecha Orlińskiego:
Cytat:
Skończył się właśnie drugi sezon serialu "True Detective", który podobał mi się nawet bardziej od pierwszego. Zgodnie z najlepszymi tradycjami Chandlera i Hammetta serial ten wykorzystuje intrygę kryminalną do krytyki społecznej - a ja tę tradycję uwielbiam.

Wiele szokujących pomysłów fabularnych drugiego sezonu - jak doszczętnie skorumpowane kalifornijskie miasto czy przedziwny ośrodek, który pod pretekstem newage'owej duchowości zajmuje się stręczycielstwem dla miliarderów, mają łatwe do rozpoznania pierwowzory w prawdziwej Kalifornii. Skorumpowane miasto w serialu nazywa się Vinci, ale tak naprawdę to Vernon, przedmieście Los Angeles. Władze miasta zgodziły się na kręcenie w Vernon - bo w Vernon wszystko się da załatwić za pieniądze.

Z newage'owym ośrodkiem sprawa jest trochę bardziej skomplikowana. W pierwszym odcinku śledztwo prowadzi głównych bohaterów do Instytutu Panticapaeum, który tak bardzo przypomina rzeczywisty Instytut Esalen, jak to było możliwe bez narażania się na proces.

Śledztwo przenosi się potem do jeszcze dziwniejszego instytutu, którym kieruje niejaki doktor Pitlor - wychowanek Instytutu Panticapaeum, który potem założył własną placówkę. Początkowo wydaje się sympatycznym psychoterapeutą specjalizującym się w leczeniu kalifornijskich miliarderów z ich niewątpliwie straszliwych problemów psychicznych, ale stopniowo jego postać robi się coraz paskudniejsza.

Pitlora gra specjalizujący się w oślizgłych i zdemoralizowanych postaciach eksgwiazdor rocka Rick Springfield. W bardzo ważnej scenie detektyw Velcoro (Colin Farrell) przerywa doktorowi spokojną lekturę pewnej książki (by wymusić z niego kluczowe zeznania). Tą książką są "Nauki don Juana" Carlosa Castanedy. To nie był przypadkowy wybór - Castaneda był duchowym przywódcą pokolenia 1968. Tezy zawarte w jego książkach sfilmowali m.in. Ken Russell w "Odmiennych stanach świadomości" i Andrzej Żuławski w "Szamance".

Castaneda twierdził, że badając meksykańskie plemiona, poznał szamana, którego opisywał jako don Juana Matusa. Innym badaczom nie udało się zweryfikować istnienia tej postaci - Castaneda wyssał ją z palca, razem z jej rzekomymi "naukami", które publikował później w kilkunastu tomach.

"Nauki don Juana" w rozwodnionej formie weszły do kanonu popkulturowych komunałów. Znajdziemy je w książkach Paulo Coelho, w żółtych karteczkach Pawlikowskiej, w niezliczonych książkach motywacyjnych z serii "Odnieś sukces w weekend".

Wszyscy to słyszeliśmy - że szczęście jest na wyciągnięcie ręki, trzeba się tylko bardzo postarać. Że wystarczy oczyścić umysł z przesądów i zobaczyć rzeczywistość z innego wymiaru. Że wystarczy oczyścić organizm z "toksyn", unikać negatywnych wibracji i wiązać tylko z ludźmi, którzy mają aurę odpowiedniego koloru.

Serial parodiuje ten światopogląd w postaci bzdurnych wypowiedzi guru New Age z Instytutu Panticapaeum. Ten jest przynajmniej tylko nieszkodliwym szarlatanem. Potem jednak ten sam światopogląd głosi doktor Pitlor, postać już zdecydowanie negatywna.

Odbieram to jako metaforyczną sugestię, że "nauki don Juana" odegrały rolę w zmienianiu Ameryki na gorsze. Miasto Vernon nie zawsze było tak straszne jak dziś - wszystko tam się zaczęło staczać w roku 1980, kiedy miasto opanowała klika powiązanych ze sobą miliarderów. Udało im się doprowadzić do sytuacji, w której Vernon ma tylko ok. stu obywateli uprawnionych do głosowania. Pozostałe kilkadziesiąt tysięcy to robotnicy - głównie Meksykanie z lewymi papierami. Od 1980 w Vernon nie było wolnych wyborów - ta setka zarejestrowanych wyborców to beneficjenci rządzącego miastem układu, głosują zawsze na swoich.

W serialu układ zawiązał się w Instytucie Panticapaeum. Filozofia New Age rzeczywiście przyczyniła się do triumfu neoliberalizmu w USA. Bo skoro sukces jest na wyciągnięcie ręki - to znaczy, że sytuacja, w której stu oligarchów wyzyskuje kilkadziesiąt tysięcy robotników, przestaje być szwindlem. Po prostu ta setka wyciągnęła rękę, a tamte tysiące nie. A więc: nie zasługują na współczucie czy solidarność. Ich krzywdy im się należą. Mają złą aurę, coś przeskrobali w poprzednim wcieleniu. Niech cierpią!

W serialu "Dolina Krzemowa" mamy podobną tezę, acz wyrażoną czysto komediowo. Jedną z negatywnych postaci jest tam prezes pewnej fikcyjnej korporacji Gavin Belson, nie rozstający się ze swoim "duchowym guru", który do każdego szwindla Belsona dorabia teorię o karmicznych wibracjach aury.

Pierwszy sezon "True Detective" pokazywał zło, do jakiego prowadzą przesądy wyznawane na głębokim Południu. Drugi - przesądy elit z Zachodniego Wybrzeża. W takim razie mam nadzieję, że akcja trzeciego przeniesie się na Wall Street!

http://wyborcza.pl/duzyfo...Gazeta_Wyborcza
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23109
Wysłany: 2018-08-27, 16:11   

Trzeci sezon nadchodzi. I jaki smaczny trailer go promuje: https://www.youtube.com/watch?v=YpUznQds8p4 Jestem zainteresowany. Bez niestandardowych oczekiwań. Byle fabuła trzymała w napięciu, miała rytm. Obsada już jest bardzo dobra.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2018-08-27, 16:25   

pierwszy sezon był taki sobie, drugiego nawet nie pamiętam czy widziałem, trzeci może się walić
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23109
Wysłany: 2018-11-03, 19:57   

Nowy zwiastun trzeciego sezonu znowu podnosi oczekiwania: https://www.youtube.com/watch?v=btoZfxs0pE0
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23109
Wysłany: 2019-01-15, 18:00   

Początek trzeciego sezonu jest bardzo dobry. Znakomity. Idzie "drogą" sezonu pierwszego, ale nie ma Rusta i jego "kawałków" mistyczno-filozoficznych więc nie wszystkim może się spodobać "tylko" wciągająca intryga rozgrywana na trzech planach czasowych. Z drugiej strony, te "lalki" mogą mieć tego typu "podkładkę".

Czy tylko mnie zastanawia znaczenie dziurki w ścianie dla całej intrygi?

Mahershala Ali nie ma chyba konkurencji w tym sezonie, przynajmniej po dwóch odcinkach. Ale reszta obsady nie podaje tyłów.

Wciągnąłem się.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Rashmika 


Posty: 1024
Wysłany: 2019-01-15, 21:01   

Romulus napisał/a:
Początek trzeciego sezonu jest bardzo dobry.

Niestety, to nie jest wyznacznik jakości, jeśli scenariusz pisał Pizzolatto. Gościu potrafi budować klimat i napięcie, ale to jest ten sam gościu co włożył kosmiczne wiry z okręznicy do pierwszego Detektywa i całkowicie spitolił dalsze sezony The Killing. Pierwszy spitolił tylko trochę, ale wyłącznie dlatego, że nie wymyślił tego sam.

Romulus napisał/a:
Czy tylko mnie zastanawia znaczenie dziurki w ścianie dla całej intrygi?


Będziesz się zastanawiał przez cały sezon a na końcu może się okazać, że to tajne przejście do Krainy Czarów, gdzie czekają Gąsienice.
_________________
Odblurbiacz i Antygwiazda
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23109
Wysłany: 2019-01-16, 17:31   

Ha, widzisz ja należę do tego wąskiego grona, które uważa, że drugi sezon został zjechany bardziej niż na to zasługiwał. A jego jedyną wadą (poza pomijalnymi, moim zdaniem, "skrótami" fabularnymi), było to, że nie był taki "głęboki", jak pierwszy. I mimo całej ogromnej sympatii dla sezonu pierwszego, który zamierzam sobie wkrótce powtórzyć "na zimno" - nie ma w nim za grosz głębi, tylko ładna, pociągająca, klimatyczna otoczka, która spowija kryminalną intrygę.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Wydawnictwo Solaris


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,17 sekundy. Zapytań do SQL: 13