FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
BNPGRPG
Autor Wiadomość
Terrapodian 


Posty: 75
Skąd: Rzeszów
Wysłany: 2008-03-19, 17:36   BNPGRPG

Bardzo Nieśmieszna Parodia Gier RPG. Zaszczycę was pierwszym rozdziałem mojego opowiadania, które za zadanie ma parodiować stereotypy i szablony charakterystyczne dla RPG-ów i fantastyki ogólnie. Jeśli komuś się spodoba, to będę wrzucał kolejne rozdziały.

Prolog;

Ulice Dragonmanii były jak zwykle pełne ludzi. Zapach potu i tanich kosmetyków mieszał się, tworząc niesamowity zapach. Żar lał się z nieba, robiąc w mieście coś w rodzaju zupy z kawałkami mięsa. Brukowaną drogą tego miasta miał nieszczęście wędrować Sancturus – pół-elf paladyn z wybitego już doszczętnie zakonu Wielkiego Topora Na Którego Ostrzu Żywota Dokonały Demony. Swoją zbroję zastawił w zamian za wierzchowca, który i tak padł przed miastem. Zresztą w tej płytówce rozpłynąłby się, albo ugotował, jednocześnie ułatwiając orkom ucztę.
Wzrok paladyna płynął od straganu do straganu, a wreszcie zatrzymał na szyldzie tawerny. „Pod Zmasakrowaną Małpą” głosiła tablica. Rysunek na niej był również bardzo sugestywny. Sancturus już wszedłby do środka, gdyby nie wiadomość przybita do drzwi.

„Wszyscy bohaterowie, którzy poszukują tu informacji o zadania (pot. Kłestach) lub towarzyszach podróży, zmuszeni są do uiszczenia opłaty 1 dukata dla właściciela tawerny. Prosi się również o nie wszczynanie burd z innymi ludźmi/humanoidami/istotami (pot. NPC-ami i BN-ami).”

Paladyn podrapał się po głowie i wygrzebał z sakiewki dukaty. Wchodząc do środka uderzyło go lepkie powietrze. Wnętrze knajpy przystrojone było małpimi czaszkami, a z żyrandola zwisał cały szkielet małpki, która Sancturusowi kojarzyła się z niewidomymi kataryniarzami. Na szczęście było tu chłodniej niźli na zewnątrz, jednakże smród był odpowiednio większy. Nieszczęśliwie (znów) Sancturus trafił na przerwę obiadową uczestników tutejszego turnieju gladiatorów. Było więc dużo różnych barbarzyńców i wojowników. Wejście nieco chudego, długowłosego pół-elfa wywołało wśród obecnych gwizdy i napinanie mięśni. Ktoś podszczypnął go w udo. Po chwili "ursusy" wróciły do swoich zajęć, czyli żłopania piwska i obżerania się golonką, ale biedny paladyn zdążył pozwolić wyjść najpoważniejszemu ze swoich kompleksów. Na drżących nogach doszedł do lady i poprosił karczmarza. Właściciel tawerny miał tęgi wyraz twarzy, typowy dla kogoś, kto nie był w szkole orłem, ale za to potrafił od młodszych zaciągać haracz. Paladyn bez słowa położył na ladzie dukata. Barman skinął głową w kąt karczmy;
- Tamta panienka też szuka zlecenia – rzekł chrapliwie. - Zaraz coś znajdę i do was podejdę.
Paladyn zamówił jeszcze piwo i ruszył w stronę potencjalnej towarzyszki. Była elfką o blond włosach i krągłych kształtach – ewidentnie miała wysoki współczynnik charyzmy. Ręce złożyła i wpatrywała się w pół-elfa. Przed nią leżała bułka z dżemem, co narzucało paladynowi mnóstwo świńskich skojarzeń. Przysiadł się i zaczął;
- Ehm... eee... erm... uch... mm... tak.
Elfka poklepała go po głowie;
- To dobrze, że się rozumiemy.
- Mam coś dla was.
To barman zbliżył się z głupim wyrazem twarzy.
- Lord Molti poszukuje grupy poszukiwaczy przygód – rzekł oficjalnie. - Mieszka za miastem w zamku na górze.
- I ja mam iść z tym zgredem? – spytała elfka.
- NIKT CI NIE KAŻE! - wrzasnął barman, opluwając śliną stół i interesantów.
Elfka wstała, strzeliła focha i wyszła głośno tupiąc. Barman uspokoił się nieco i rzekł na ucho do pół-elfa;
- Ma ognisty i wk***iający charakter, ale to dobre dziewczę. Ma na imię Flerr... Feyre... Fyare... a do diabła!!!
Właściciel tawerny odszedł z wściekłą, poczerwieniałą miną. Ktoś krzyknął za nim „małpa” i barman jął kląć. Gdy Sancturus wychodził, mógł przysiąc, że słyszał odgłos tłuczonych talerzy.
Elfka była przed tawerną i naciągała cięciwę na łuk. To ponownie wzbudziło w paladynie tony emocji. Był erotomanem i to stanowiło poważną barierę, gdy wstępował do zakonu. Ale skoro zakon już nie istniał...
- Pomóc ci? - spytał tonem jak najzwyklejszym.
- Nie trza! - odezwał się gruby kobiecy głos.
Wówczas paladyn zdał sobie sprawę, że patrzy się na grubą babę z taczką gnoju. Elfka mruknęła coś o „debilu” i zarzuciła plecak na plecy. Sancturus podbiegł do niej i starał się dotrzymać jej kroku.
- Cześć, jestem Sancturus Omnideus, paladyn nieistniejącego już zakonu Wielkiego Topora Na Którego Ostrzu Żywota Dokonały Demony.
- Feyerlöëthiliæn – powiedziała ponuro elfka.
Paladyn przystanął, całą energię wysyłając do mózgu, aby ten przetrawił to imię. Nigdy go nie popamięta. We dwójkę ruszyli w stronę wzgórza, na którym znajdował się zamek. Po drodze paladyn zaczepił jakiegoś przechodnia i spytał o tożsamość Moltiego. Odpowiedź zaczepionego była krótka;
- Czy przydomek „Tajny”, czegoś tobie nie mówi? - rzekł i odszedł w dal.
Kontynuowali wędrówkę pod górę. Wówczas spotkali bladego mężczyznę z długimi czarnymi włosami w równie ciemnych szatach z symbolami okultystycznymi. Usiłował ciągnąć kozła za rogi. Sancturus stanął jak wryty. Był to jego ulubiony bard - Darkmoerte, a jego kapela zwała się Cieniste Krzewy Krain Veruv-Orh. Pamiętał jak z kilkoma kumplami słuchali tego potajemnie w szkole paladynów. Osobiście uwielbiał kawałek pod tytułem; „Nikt z Wrogów Nie Ujdzie Płonącemu Kopytu”. Niestety był nekromantą. Sancturus miał zamiar minąć go, jakby nigdy nic. Jednak elfka już do niego zagadała.
- Pomóc panu? - spytała się niewinnie.
- Obejdzie się – odrzekł nekromanta zimnym głosem rodem z północy.
Odgarnął ręką włosy, kopnął kozła i spojrzał na Sancturusa. Jego twarz wykrzywił grymas, przypominający szyderczy uśmiech. Taki sam towarzyszył zwykle szalonym mordercom.
- No proszę, świętoszek!
Paladyn nic nie odpowiedział. Jedynie z tobołków wyciągnął koszulę z logiem zespołu barda. Twarz Darkmoerte zmieniła się na nieco pobłażliwą.
- Miałem z ciebie zacząć szydzić, ale widzę, że nieco zbyt pochopnie cię oceniłem... - odrzekł zimno. - Paladusiu...
- To, że lubię twoją twórczość, nie oznacza, że ci popuszczę - miało to zabrzmieć groźnie, ale z gardła paladyna wyszedł jęk chłopa, który poznał z bliska krowie kopyto.
Nekromanta zaśmiał się i zwrócił w stronę elfki;
- Zgaduję, że idziecie po zadanie do Moltiego – rzekł Darkmoerte ukazując zaostrzone zęby. - Niestety będziemy drużyną.
- Nie odzywaj się do nas tym tonem, świrze – odpowiedziała elfka, patrząc na niego z pogardą, po czym ruszyła z werwą do przodu.
Paladyn podszedł do człowieka i wyjaśnił mu, o co z nią chodzi. Nekromanta dzięki temu schował nóż, ale od tego czasu trzymał go pod ręką.
Daleko tak sami nie zaszli. Sancturus w pewnym momencie poczuł na swoim zadku dłoń. Spojrzał z przerażeniem na nekromantę i elfkę, ale oni ręce trzymali przy sobie. Odwrócił się, po czym zobaczył krasnoluda. Miał szarą brodę i przeszywające spojrzenie. Ubrany był w skórzany strój, a na plecach powiesił topór.
- Wybacz... chłopcze, ale czy nie widziałeś gdzieś mojego Mikołajka?
Paladyn delikatnie zdjął rękę krasnoluda ze swojego ciała.
- A kto to jest Mikołajek? - spytał się Sancturus najgrzeczniej jak potrafił.
- Mój miś – odrzekł barbarzyńca, po czym widząc wzrok trójki, dodał. - Bez niego moje współczynniki padają na pysk.
Następną godzinę spędzili na poszukiwaniu pluszaka na stoku góry. W końcu odnalazł go paladyn za jakimś kamieniem. Był to miniaturowy minotaur. Krasnolud to zobaczył i objął Sancturusa, po czym pocałował go w usta.
- Dzięki stary! Jednak to nie prawda, co mówią o was paladach, że jesteście kompletnymi ciotami i dupkami.
Paladyn ukradkiem otarł usta ręką i spojrzał na towarzyszy. Nekromanta wymiotował na trawę, a elfka wyglądała na zszokowaną. Krasnolud objął ich wzrokiem i rzekł;
- Zerkacie się na mnie, jakobym był... gejem! - zaśmiał się wojownik. - Jestem Carnibalus z dzikich krain południa i dążę do niejakiego Moltiego po zadanie.
- My też – powiedział nekromanta. - Może chcesz się do nas przyłączyć?
Mówiąc to patrzył się na paladyna ze złośliwym uśmieszkiem. Sancturus przez następne piętnaście minut zastanawiał się, czy od razu tego nie rzucić i nie wrócić się, aby pomagać dziewicom w łapach smoka. Ech, stare, dobre czasy z legend i baśni. Rozmyślania przerwały mu wrota zamku. Nekromanta zapukał i po chwili pojawił się wysoki osiłek. Jego wzrok padał gdzieś daleko. Wiadomym było, że mają do czynienia z przedstawicielem tzw. "bezszyjowców".
- Ja klucznik! – oznajmił.
- Witaj, czy możesz nas zaprowadzić do swego pana? - spytał paladyn.
- Ja nie rozumieć – rzekł po chwili skupienia osiłek.
- Dajcie, ja to zrobię – powiedział krasnolud. - Prowadź do pan!
- Za mną iść - mruknął klucznik.
Wędrowali korytarzami, aż dotarli do sali tronowej. Na samym końcu sali siedział mężczyzna. Niestety jego twarz zasłaniał tajemniczy cień. Kazał im usiąść, a klucznikowi rzucił kiść bananów. Poprosił ich o imiona, zatrzymawszy się przy imieniu elfki (''Jak k***a?'' - krasnolud). Wreszcie zaczął;
- Jest was za mało, więc sądzę, że jeszcze kogoś znajdziecie, ale do rzeczy. Złodzieje wykradli z mojego zamku Wazę Nieśmiertelnej Mgły. Skończyli marnie, gdyż zostali porwani przez smoka. Zadanie pozornie jest proste. Musicie wkraść się do jego jamy i wykraść wazę. Niestety, aby to zrobić musicie pierwej zdobyć pozwolenie na wstęp do świętej ziemi u pewnego wkurzającego klechy. Po drugie musicie zdobyć klucz do jamy smoka. Jedyny egzemplarz znajduje się u... hmm... dość nietypowego wampira. Po trzecie musicie przejść przez labirynt. Zrozumiane?
- Przepraszam, co ma znaczyć słowo „nietypowy” w określeniu wampira – spytała się elfka.
Molti zaśmiał się cicho;
- Zobaczycie... A teraz odejdźcie, bo czeka mnie jeszcze kąpiel.
Z różnych zakamarków sali poczęły wychodzić skąpo ubrane kobiety, powodując u Sacturusa palpitacje.
_________________
Bóg mi wybaczy. W końcu to jego fach. ~ Heinrich Heine na łożu śmierci
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

gamedecverse


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,13 sekundy. Zapytań do SQL: 13