IMHO gdybym była osobą zaczynającą przygodę z fantastykę i dostałabym do przeczytania jakąkolwiek książkę Andre Norton ...
Gdybyś zaczynała swoją przykode z fantastyką w wieku 23 lat to pewnie byłoby ale gdybyś zaczynała w wieku 13 lat to pewnie latała do biblioteki nonstop z na twarzy. Kwestia wieku - Norton to pisarka dla młodzieży bliżej dolnej niż górnej granicy tego okresu. I tak należy ją rozpatrywać.
Znam osoby, które pomimo swojego wieku (proszę mnie nie postarzać ... ) nawet po 30 rozpoczynają swoją przygodę z fantastykę, jak również znam przypadki kiedy się zniechęcają gdyż ich pierwsza książka była wg. przewidywań sztampowa - po lekturze Norton, Jordana czy Vance'a stwierdzają jednak, że to nie dla nich - tak jak dla Tigany starczy jedno zdanie, żeby zniechęcić się do książki, tak im wystarczy jedna książka (pierwsza), żeby przekreślili cały gatunek.
_________________ "Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"
Znam osoby, które pomimo swojego wieku (proszę mnie nie postarzać ... ) nawet po 30 rozpoczynają swoją przygodę z fantastykę, jak również znam przypadki kiedy się zniechęcają gdyż ich pierwsza książka była wg. przewidywań sztampowa -
No ale... przecież ja się z tym zgodziłem zanim to napisałaś. Nie zaprzeczyłem także że są starsze osoby które odkryły fantastyke. Ale nie zmienia to faktu że wiekszośc z nas odkryła fantastyke w czasach gdy nie rosły nam włosy w dziwnych miejscach - i właśnie dla tego wieku twórczość Andre Norton to świetna pozycja. Nic dziwnego że komuś po 30 się nie spodoba - bo jak napisałem wyżej to AUTORKA DLA DZIECI I MŁODZIEŻY, więc nie tyle jest ważne czy będzie to pierwsza autorka czy nie, tylko decyduje WIEK/DOJRZAŁOŚĆ czytelnika.
Ps. Nie postarzam Cię- napisałem słowo gdyby. Wszyscy wiemy że jesteś młoda sztuka, spoko Liv.
Nawet okładki mają dla mnie niesamowity, magiczny klimat:D
Okładki to typowe okładki z palt 90 w Polsce. Nic specjalnego albo kicz.
Ł napisał/a:
le gdybyś zaczynała w wieku 13 lat to pewnie latała do biblioteki nonstop z
ja zaczynałem w wieku około lat 16 no 17. w połowie LO. I wtedy mi się podobały. Ba ostatnie jej książki czytałem jak miałem 20 lat i tez było spoko. Teraz pewnie bym już marudził ale kto to wie
Liv napisał/a:
Naprawdę sądzisz, że dzisiejszym 'dzieciom' pani Norton by przypadła do gustu i zachęciła do czytania fantastyki?
Zalezy jakie pozycja. Generalnie pewnie tak. HP Eragon i tp troszkę zmieniły obraz literatury dziecięco młodzieżowej ale i tak pani Norton miał by swoich zwolenników
Naprawdę sądzisz, że dzisiejszym 'dzieciom' pani Norton by przypadła do gustu i zachęciła do czytania fantastyki?
Na pewno u większości przegrałaby z Harrym Potterem, ale myśle że mimo wszystko dała by radę. Z tym że o ile niektórzy czytelnicy Harrego Pottera (nawet dorośli) poprzestają na tym i nie wchodzą dalej w te klimaty, to Andre Norton mnogością swoich kreacji fantasy/sf bardziej wkręca czytelnika tak że prosi się o więcej. Ale może oceniam po sobie za bardzo.
Saragosowa Planeta
Typowe s-f przygodowe w wykonaniu Norton. Swego czasu pisała tego dużo i nie było to ani arcydziełem, ani badziewiem - ot przyjemne czytadło i nic więcej.
Młody chłopak Dan po zakończeniu nauki losuje swój przydział czyli gdzie ma pracować. Los pada na wolnych pośredników, oferujących dalekie podróżne na nowo odkrytych szlakach, wielkie ryzyko i niepewność zysku, coś zupełnie odmiennego od wymarzonego przydziału na statku jakiegoś potężnego konsorcjum. Dan trafia na statek, który widział już lepsze dni, a później - co chyba nie będzie spoilerem, trafia na tytułową planetę, gdzie do rozwiązania czeka kosmiczna zagadka, pozostałość po pradawnej rasie, jakżeby inaczej
Jak już mówiłem - typowe, przygodowe.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Statek Plag Andre Norton
Kolejne czytadło, przygodowe w konwencji science fiction, z dużą ilością fikcji i przygody, a bardzo małą nauki. Dan i reszta załogi przybyli na planetę kotowanych stworów, mając nadzieje na udany handel. Jednak aby to osiągnąć, muszą odkryć, cóż takiego zaproponował im poprzedni agent, iż płacili mu wielce cennymi klejnotami. I czy jest to zgodne z prawem.
A jakby kłopotów było mało, planetą zainteresował się statek konkurencji i to nie byle jakiej; mając za plecami wsparcie olbrzymiej korporacji, są w stanie posunąć się bardzo daleko.
Przy okazji poznamy zasady obchodzenia się ze statkami plag – statkami, na których załogi zachorowali na nieznane choroby. I chociaż sposób ten jest podobny do stosowanego wobec statków lądowych, dawno temu na Ziemi, w obecnych czasach, dosyć dziwny, jakby dodany po to, aby usprawiedliwiał fabułę, chociaż sam nie ma zbytniego sensu.
Podobny problem jest z późniejszymi wydarzeniami, winna tu konwencja która każe bohaterom podejmować działania widowiskowe, ryzykowne i nie gwarantujące nadziei na sukces, a jak się uda (cudem, czy(li) dzięki autorce), to dalej, ale zadanie trudniejsze, a sposób na niego bardziej widowiskowy i ryzykowny.
Również tę książkę czyta się szybko, ale po zakończeniu lektury mamy lekką ochotę na dalszą pozycję z cyklu. Troszkę powyżej przeciętnej wymagań Tixona w kategorii czytadła. 6/10
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Norton powinienem czytać w młodszym wieku (tu muszę się zgodzić z Ł), to autorka zdecydowanie młodzieżowa. Operacja Poszukiwanie Czasu jest tego przykładem : fabuła luźno oparta na mitach o Atlantydzie i Mu - gdzie więcej jest wyobraźni autorki niż mitu, motyw podróży w czasie jest banałem, zaś w akcja to tylko "byle do przodu". Kiedyś mogło by mi się to nawet spodobać.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Esensja o nowym wydaniu Świata Czarownic napisał/a:
Gdy „Świat czarownic” Andre Norton pojawił się na łamach „Fantastyki”, okazał się dla wygłodniałego fantasy polskiego czytelnika wielkim przebojem. Gdy w dużych nakładach kolejne części zaczęły być wydawane na początku lat 90. stały się synonimem produkcyjniaków fantasy. Wierzymy jednak w siłę nostalgii i w to, że czytelnicy dawnej Fantastyki; powrócą chętnie do młodzieńczych fascynacji.
Mam wątpliwości, czy jest sens akurat tego wznowienia. Świat Czarownic jest mocno przeciętną młodzieżówką, a nie sądzę aby na sentymencie za daleko zajechali.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Gdyby wydali pięć tomów w jednym, to sam był kupił. Ale nie wygląda na to. Stron ma być 336, a cena 31,9.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Ja byłem bardziej surowy i wytrwałem do szóstego, siódmego a może nawet ósmego.
Ale żeby pierwszy tom miał 336 stron to chyba wydanie musi być czcionką 22
Kiedyś coś tam czytałam z tego cyklu, a dodatkowo jakiś straszny twór, gdzie były cztery drzewa w tytule i jednym z nich był dąb, ale Norton to zdecydowanie nie moja bajka. Żaden, nawet najseksowniejszy rycerz na okładce tego nie zmieni
_________________ "Wewnątrz każdego starego człowieka tkwi młody człowiek i dziwi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
A jednak warto cos takiego mieć w całości, tym bardziej że stare wydanie miało bardzo kiepski klej i pierwsze tomy mam już w strzępach. BTW dotarłem chyba do 3 lub 4 tomu ale żonce się podoba.
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
A ja właśnie dzięki AN i jej cyklowi "Świat czarownic" poznałem coś takiego jak fantastyka. Wychowałem się w strasznej dziurze. Liczbę książek w naszej panstwowej "bibliotece" dało się policzyć na palcach jednej ręki drwala po ciężkiej przygodzie z piłą mechaniczną. Po AN sięgnąłem po prostu tylko dlatego, że nic innego nie zostało już na półce.
Przepadłem.
Książka wykopała mnie w kosmos. Od pierwszych stron. Czas spędzony przy czytaniu minął błyskawicznie. Zbyt szybko wręcz. Powrót z tamtej rzeczywistości był bolesny. Chciałem więcej i więcej...
Następnego dnia molestowałem Panią bibliotekarkę, tak długo aż podała mi namiary na osoby przetrzymujące pozostałe części cyklu. Każdy z pierwszych 10 tomów pochłonąłem co najmniej po 2 razy.
Później przyszedł Tolkien, Ursula LeGuin i inni. Przez lata przeczytałem setki książek. Jedne były lepsze inne gorsze. Normalka.
Przez cały ten czas towarzyszył mi jednak sentyment dla Świata Carownic. Chyba stworzyłem w swojej głowie wyidealizowany obraz tamtego cyklu. Kiedyś przypadkiem pewnie wpadnie w moje łapska jakiś tom AN. Wiem, że fabuła będzie tandetna a kreacja świata prosta jak miecz rzymskiego legionisty. Ale co z tego? I tak przeczytam to rycząc ze wzruszenia jak bóbr. Bo to będzie podróż w przeszłość. Do czasów dawno minionych.
Tak na dobrą sprawę prawie nie pamiętam o czym te książki były. Pamiętam za to klimat jaki towarzyszył mi podczas ich czytania.
Covenant - rozczuliłeś mnie. I nie jest to sarkazm ani ironia - to cudowne czytać, jak bardzo ludzie przeżywają obcowanie z książką. Nawiasem mówiąc ja juz zamówiłam nowe wydanie "Świata Czarownic" - bo, choć zaczynałam przygodę z fantastyką od Tolkiena i LeGuin, to jednak pierwsze tomy czarownicowego cyklu były dla mnie bardzo ważną przygodą. I teraz, po - hm, hm - latach - stanę znowu twarzą w twarz z tą legendą
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum