W kategorii niereformowalności stoisz gdzieś pomiędzy realnym socjalizmem a Macierewiczem.
Ale, że mam dziś nastrój heroiczny...
Tixon napisał/a:
Nie oglądałem trójki, ale widząc w jakim kierunku Nolan zmierzał (chociaż są wątpliwości, czy to on rzeczywiście stał za takim filmem), to raczej nie muszę, by się z Tobą zgodzić.
1. Nie widziałeś filmu.
2. ale wiesz w jakim kierunku zmierzała seria - masz narzędzia do dokonania takiej oceny? z Twoich wypowiedzi wynika co innego, jeżeli twierdzisz, że masz to jakie? (poza oczywiście powtarzaniem czyjegoś zdania). Możesz to jakoś uargumentować? wskazać pewnie motywy, zabiegi artystyczne, które pokażą gdzie zmierzała seria i jak trzecia część (której nie widziałeś) jest konsekwentnie w ten ciąg wpisana?
3. Masz wątpliwości (chociaż nie widziałeś filmu), czy Nolan stał za swoim filmem - przy czym widać nie zdajesz sobie sprawy z tego jak wygląda proces powstawania filmu za takie pieniądze (o klucz francuski!) - równie dobrze mogę rzec że nie stał za żadnym z tych filmów - przy czym co najciekawsze nie potrafisz tego uzasadnić w inny sposób niż powołanie się na nieznany poza internetowy autorytet, na którym nie można przeprowadzić żadnej weryfikacji poza zawierzeniem Ci na słowo oraz na czołowy argument, który wejdzie do kanonu i zapewne powróci jeszcze nie raz ze względu na swoją moc
Tixon napisał/a:
Wierzę Romulusowi, jeśli idzie o polskie sądownictwo. EOT.
Tak, Tixon masz rację - ja też na tyle na ile mnie temat interesuje wierzę Romulusowi, jeśli idzie o polskie sądownictwo.
4. W jaki sposób dokonałeś weryfikacji opinii zasłyszanej o filmie, nie oglądając go? (któryś raz już pytam, ale widać jakaś to sztuka tajemna, której zdradzić nie możesz)
Tyle w sprawie filmu.
Miałem nie tykać reszty tego co napisałeś, ale czekam, aż się obiad ugotuje i muszę czymś się zająć w przerwie więc:
Cytat:
Słucham różnych środowisk. Zarówno ludzi, którym wydaje się, że wiedzą coś na ten temat, jak i tym, którzy mają papiery potwierdzające wiedzę
Nie umniejszając obu środowisk, większą wagę przykładam do tych drugich.
Cytat:
Ja mówiłem o słuchaniu obu środowisk i przykładaniu większej wagi do tych mających wiedzę,
Raz tak, raz siak. Mam nadzieję, że wiesz iż wiedza i papier to nie to samo. Zwłaszcza jak zauważył Spellu w kategorii popkultury - gdzie zaciera się granica między twórcą/odbiorcą/ekspertem jako recenzent jesteś przeca tego przykładem.
Cytat:
bo? nie skończyłem kulturoznawstwa, zamiast tego słucham ludzi którzy skończyli
O właśnie oto chodzi, kulturoznawca to nie filmoznawca, ale to jeszcze pies. Najciekawsze jest to, że powtarzasz tą opinię (bo ma papier?!) bez zadania sobie trudu jej weryfikacji - skąd taka silna opinia z mojej strony ? - nie podajesz żadnych argumentów, bronisz się nie swoim papierem/wiedzą, bronisz się pozainternetowym sposobem zdobycia informacji, nie zadałeś sobie trudu sprawdzenia tego co wygadujesz przez chociażby obejrzenie filmu co zdawało by się oczywiste[/u]. Przy czym działa tu naprawdę jest fajny motywem wiedzy tajemnej, a) przekaz ustny, którego nie możemy poznać b) jego anonimowy charakter c) sugerowanie istnienia jakiejś większej/drugiej/szerszej prawdy w tym poza internetowym świecie werbalnym.
Cytat:
Tixon hejtuje Nolana, chociaż nie widział trzeciej części. Jak gdyby było to konieczne
Bój się Boga, książki też tak recenzujesz? Jak ktoś wyraża opinię o trylogii, to powinien mieć na tyle przyzwoitości, żeby zadać sobie trud obejrzenia jej w całości. Innymi słowy moja opinia o Ogrodach Księżyca jest opinią o tej książce - a nie o całym cyklu. Mimo, iż znam opinie innych ludzi o reszcie cyklu i są one raczej ze sobą zgodne.
Cytat:
część druga ustawiła kierunek i zwrot : więcej, efektowniej oraz rozpoczęła zjazd równią pochyłą więc skoro trzecia część jest słabsza od drugiej
Skąd wiesz, widziałeś?
Cytat:
i masz na to opinie ludzi z wcześniejszych stron
Jak by wszyscy skakali z mostu to byś skoczył?
Cytat:
w temacie Nolana wysłuchałem zdania strony która go chwaliła, jak i strony która go krytykowała. Następnie dokonałem oceny i wyszło mi, że druga strona dysponuje konkretną wiedzą i narzędziami, czym mnie przekonała.
Mógłbyś napisać w jaki sposób i w jakiej skali?
Cytat:
Co nie jest moja opinią i czego nie mogę zweryfikować?
Biorąc pod uwagę resztę tego co napisałem wnioskuję, że powtarzasz po prostu po kimś kto powiedział Ci jak myśleć - dlaczego? Na wszelkie uwagi, abyś uzasadnił swój pogląd odwołujesz się do - znowu - nieznanego, anonimowego autorytetu. A nie możesz zweryfikować bo pominąłeś podstawowy krok w procesie oceny działa, zapoznanie się z nim.
A teraz najciekawsze - nikt jeszcze niezfaszyzował Cię za Twoje zdanie, może dlatego, że narazie nic nie powiedziałeś, chcielibyśmy żebyś je wyraził w zrozumiały i sensowny sposób - który będzie miał pozory argumentacji a nie "tak, bo tak".
I przestań beczeć, że inne dzieci w piaskownicy Cię poszturchują, tylko chwytaj łopatkę.
Spellu napisał/a:
A nie zawsze. Są takie przypadki, kiedy po prostu WIESZ, że dany film/inny tekst kultury musi być do dupy i innej opcji nie ma. Casus Uwe Bolla
Co najwyżej wysokie prawdopodobieństwo
_________________ Meet Minsky. He understands that stability is destabilizing. Be like Minsky.
Mam nieśmiałe podejrzenie, że boli Cię, że nad (między innymi) Twoje zdanie na temat Batmanów Nolana przekładam zdanie kogoś innego, z innymi narzędziami.
Tak Tixon miałeś być wybrańcem, moim najzdolniejszym uczniem, bratem, miałeś przywrócić równowagę w publicystyce popkulturowej całego internetu, pokonać otchłań zamiast się do niej przyłączyć!!!! http://www.youtube.com/watch?v=pSwy412nttI#t=6m59s
Tixon napisał/a:
A co do logiki, to nie ja ze zdania "Nie umniejszając obu środowisk, większą wagę przykładam do tych drugich. " wyciągnąłem wniosek > Ty tylko stwierdziłeś że jeśli ktoś ma papier to przykładasz większą wagę do jego zdania.
Bo te zdania są logicznie równoważne? Tylko że pierwsze zaczyna się kurtuazyjną asekuracją "Nie umniejszając obu środowisk" które z logicznego punktu widzenia nie ma znaczenia. Idź skonsultuj to z swoimi anonimowymi ekspertami, jak już opuścisz tą gorącą jak lawa dyskusje.
Po obejrzeniu całej trylogii pod rząd, trójka weszła mi tym razem ciut lepiej (choć miejscami gorzej). Właściwie z niczego się nie wycofuję, ale np. Anne dostała pół oceny wyżej
Druga część jest bezkonkurencyjna, pierwsza bardzo dobra. Trzecia przy nich wciąż słabiutka.
Druga część jest bezkonkurencyjna, pierwsza bardzo dobra. Trzecia przy nich wciąż słabiutka.
Ja pierwszą i ostatnią oceniam po równo, aczkolwiek jeszcze nie widziałem ponownie trzeciej (drugą już prawie tyle razy co inny film z głośną rolą Heatha Ledgera ).
Ja tam wolę DKR niż Początek. Ten drugi ewidentnie lepiej zrobiony, ale wizja Gotham mnie odrzuca (za bardzo kojarzy mi się z Batmanami Burtona, których w ogóle nie lubię), no i jeszcze ta aktorka od Rachel, nic tylko siąść i płakać. Niby szczegóły, ale naprawdę odbierały mi przyjemność z oglądania.
"Mroczny Rycerz" oczywiście bezkonkurencyjny.
W "Brokeback Mountain" wzroku nie mogę odrerwać od piersi Anne Hathaway Uwznioślają A Heatha Ledgera wolę zdecydowanie jako Jokera niż męczącego gay-pussy w dosyć banalnej love story, która bez wątku gejowskiego byłaby mocno niestrawna. Bo tylko wątek gejowski dodawał jej "smaczku".
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Przez oczy na pewno, przez uszy pewnie też. Jand, niektórzy ludzie tak mają. Mnie widok dwóch migdalących się facetów brzydzi. Nie moja sprawa co robią, ale nie chcę takich obrazków oglądać. Dwie migdalące się, całkiem atrakcyjne babki są ok. Ba, nawet czasem zdarza mi się oglądać takie filmy. Mogę nawet linkami zapodać. Posła, którego zjebali za taki pogląd, całkowicie rozumiem i w tej kwestii popieram. Tyle.
Parę równoległości między I i III częścią Trylogii jakie wynalazłem, przez które uważam że te filmy są do siebie bardziej zbliżona niż Dark Knight i stanowią klamrę wokół właśnie części drugiej:
W I i III Batman jako postać na początku nie jest obecny w mieście.
W I i III następuje podobny załamanie nietoperza/Wayne'a (w I splanie rezydencji, w II uszkodzenie kręgosłupa)
W I i III PRzeciwnik używa hi-techu i wunderwaffe wykradzionej firmie Wayne'a (w przecwieństwie do Jockera który twierdził: " I like dynamite and gunpowder and gasoline. Do you know what all these things have in common? They're cheap"
W I i III jest podobny motyw odcięcia i opanowania Gothan (w III oczywiście wydłużony)
W I i III następuje oczywista kontynuacja motywu Ligi Cieni
W I i III podobny wątek rodzinnej dramy i kontynuacji dzieła Ojca
W I i III podobnie kształtuje się wątek romantyczny w przeciwieństwie do II gdzie był klasyczny trójkąt miłosny
W I i III - Batman na nielegalu (w tym bardzo podobna scena pościgu policji za nietoperzem)
Przy czym uważam że III jest bardziej wysublimowana i intelektualnie prowokująca w przesłaniu od I.
MrSpellu napisał/a:
Mnie widok dwóch migdalących się facetów brzydzi.
Fidel-F2 napisał/a:
MrSpellu +1, też filmu nie widziałem. Mam obawy, że w czasie projekcji mógłbym zwomitować. A z pewnością czułbym się fatalnie.
Ale wiecie że ten film to nie pornos i migdalenia się facetów to jakiś (pi razy drzwi) 0,5% czasu seansu? Kanibalizm też jest fu i rozumiem że z tego powodu nie mogliście oglądać "Drogi" gdzie tyleż samo czasu zajmują tam adekwatne sceny? Delikatne z was panienki, Panowie.
Ja im się nie dziwię. Co innego, gdyby twierdzili, że film jest przez to beznadziejny, wtedy bym kręcił nosem.
Edit:
Nie zgadzam się z tobą Łaku. Ostatni Batman miał w sobie łączyć pierwszą i drugą część. I tak masz powracające wątki z "Mrocznego Rycerza" (Dent, śmierć Rachel) oraz parę innych zbieżności:
- czarny charakter jest równie nieludzi i potworny, co Jocker
- tak samo jak on wykorzystuje pewne grupy ludzi, by wejść na szczyt i następnie zniszczyć mocodawców
- przejmuje władzę w mieście i bawi się ludźmi
- motywacją drugiego czarnego charakteru jest zemsta.
Co innego, gdyby twierdzili, że film jest przez to beznadziejny, wtedy bym kręcił nosem.
By tak twierdzić, musiałbym obejrzeć film, a po prostu nie zamierzam. Nie jestem Tixonem.
Ł napisał/a:
Ale wiecie że ten film to nie pornos i migdalenia się facetów to jakiś (pi razy drzwi) 0,5% czasu seansu? Kanibalizm też jest fu i rozumiem że z tego powodu nie mogliście oglądać "Drogi" gdzie tyleż samo czasu zajmują tam adekwatne sceny? Delikatne z was panienki, Panowie.
Strasznie delikatni. Ale nie zapominaj, że reszta filmu, czyli 99,5% prawdopodobnie jest o miłości dwóch pedałów. Nie interesuje mnie to podobnie jak nie interesują mnie filmy Almodovara.
I tak masz powracające wątki z "Mrocznego Rycerza" (Dent, śmierć Rachel)
Chronologia jest chyba oczywistością... ale ok Młodzik punkt za dostrzeżenie że TDKR dzieje się po TDK.
Młodzik napisał/a:
- czarny charakter jest równie nieludzi i potworny, co Jocker
Nie. Zupełnie inny typ szwarca.
Młodzik napisał/a:
- tak samo jak on wykorzystuje pewne grupy ludzi, by wejść na szczyt i następnie zniszczyć mocodawców
To już było w 1.
Młodzik napisał/a:
- przejmuje władzę w mieście i bawi się ludźmi
Zaskakująco jak na szwarccharaktera.
Młodzik napisał/a:
- motywacją drugiego czarnego charakteru jest zemsta.
Tylko że to jak napisałem bardziej współgra z wątkiem zemsty rodzinnej Batmana z I od której się wyzwolił. Zemsta Denta była zupełnie innym przypadkiem, połączonym z jego fiksacją na punkcie obiektywnej sprawiedliwości.
I tak masz powracające wątki z "Mrocznego Rycerza" (Dent, śmierć Rachel)
Chronologia jest chyba oczywistością... ale ok Młodzik punkt za dostrzeżenie że TDKR dzieje się po TDK.
A w TDK nie było ani słowa o wątkach z BB. Czyżby się dział w równoległej rzeczywistości ?
Jak nie było. A to że Batman musiał używać Batgarażu zamiast Batjaskini to co? To że Rachel znała tożsamość Batmana to co? Weź odróżnij chronologiczną konsekwencję wydarzeń od podobieństwa motywów.
Młodzik napisał/a:
Ł napisał/a:
Młodzik napisał/a:
- czarny charakter jest równie nieludzi i potworny, co Jocker
Nie. Zupełnie inny typ szwarca.
Dla mnie podobny. Taka krzyżówka Rasa i Jockera
No to masz pobieżny, płytki i błędny ogląd osoby Bane'a. Jockera jarało w ogóle co innego - chciał być przecwieństwiem Batmana związanym z nim w nieustannej grze. Bane był kontynuatorem myśli Ghula, której celem była zamknięte w czasie zniszczenie Gothan (po uprzedniej jego kompromitacji jako przykładu dla świata). Wreszcie Jocker był prowodyrem a Bane narzędziem (wysokiej klasy ale jednak).
Młodzik napisał/a:
Ł napisał/a:
Młodzik napisał/a:
- przejmuje władzę w mieście i bawi się ludźmi
Zaskakująco jak na szwarccharaktera.
Serio? Nie widzisz podobieństw w zagraniach?
Jokera nigdy nie interesowała instytucjonalna władza, scena w której podpala góry pieniędzy ukazuje to dobitnie. Bane de facto też władza nie interesowała ale na polecenie Talii utworzył fałszywą sytuację rewolucji społecznej z sobą jako przywódcą, żeby skompromitować Gotham przed jego nieuchronnym zniszczeniem. Nie, nie widzę podobieństw w obu wypadkach.
Natomiast twierdzenie że Joker i Bane są do siebie podobni bo bawią sie ludźmi to błądzenie w takich obłokach ogólności, że wychodzi że prawie każdy szwarcharakterjest podobny do siebie.. I chyba dlatego nazywa się szwarcharakterem nie?
Jak nie było. A to że Batman musiał używać Batgarażu zamiast Batjaskini to co? To że Rachel znała tożsamość Batmana to co? Weź odróżnij chronologiczną konsekwencję wydarzeń od podobieństwa motywów.
Nazwałbym to konsekwencją, a nie powracającymi wątkami. Po prostu druga i trzecia część są silniej ze sobą powiązane niż pierwsza i druga. Jak dla mnie.
Ł napisał/a:
No to masz pobieżny, płytki i błędny ogląd osoby Bane'a. Jockera jarało w ogóle co innego - chciał być przecwieństwiem Batmana związanym z nim w nieustannej grze. Bane był kontynuatorem myśli Ghula, której celem była zamknięte w czasie zniszczenie Gothan (po uprzedniej jego kompromitacji jako przykładu dla świata). Wreszcie Jocker był prowodyrem a Bane narzędziem (wysokiej klasy ale jednak).
Batman i Jocker byli właściwie jak ogień i woda, ale nie sądzisz abo, że Bane jest jakby takim mrocznym odbiciem Batmana? Wątła, jednak dla mnie jest to nić podobieństwa. Pozostaje jeszcze kwestia odczłowieczenia Bane'a i Jockera. Obydwaj wydają się potworami, wizualnie głównie przez twarz.
Ł napisał/a:
Jokera nigdy nie interesowała instytucjonalna władza, scena w której podpala góry pieniędzy ukazuje to dobitnie. Bane de facto też władza nie interesowała ale na polecenie Talii utworzył fałszywą sytuację rewolucji społecznej z sobą jako przywódcą, żeby skompromitować Gotham przed jego nieuchronnym zniszczeniem. Nie, nie widzę podobieństw w obu wypadkach.
Natomiast twierdzenie że Joker i Bane są do siebie podobni bo bawią sie ludźmi to błądzenie w takich obłokach ogólności, że wychodzi że prawie każdy szwarcharakterjest podobny do siebie.. I chyba dlatego nazywa się szwarcharakterem nie?
Obydwaj jednak sterowali ludźmi właśnie po to, by udowodnić z góry przyjętą tezę, która jakby nie patrzeć była taka sama w obydwu przypadkach.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum