Nie gadaj ASX - za darmo na swoim monitorku w divx to guzik będzie widać.
Jednym z atutów tego filmu jest jego oprawa wizualna - a to tylko w kinie...
Zamiast słuchać recenzentów wszelakiej maści przekonaj się sam.
A gdzie tam. Nieprawda. Wizualnie jest parę scenek i tyle. Żadnych cudów.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Żeście mnie niepotrzebnie nastraszyli. Już sie spodziewałem, że "Prometeusz" będzie gorszym badziewiem niż "Królewna Śnieżka", a to przecie był całkiem przyzwoity film z cudnymi obrazkami. I logika tak bardzo nie trzeszczała nie mówiąc już o wychodzeniu w połowie z seansu.
Ja po "Prometeuszu" mam fazę na filmy z Noomi Rapace, na razie obejrzałem dwie pierwsze części szwedzkiego Millennium. Druga podobała mi się bardziej, ale to pewnie dlatego że z pół roku temu widziałem "Dziewczynę z tatuażem" Finchera - przy której nie dość, że wersja szwedzka wypada blado, to pamiętałem dobrze całą fabułę i nie byłem już tak zaciekawiony. Przy "Dziewczynie, która igrała z ogniem" fabuły już nie znałem, toteż lepiej się w całość wkręciłem. Teraz to Fincher będzie miał postawioną poprzeczkę
Na dysku czeka już: "Zamek z piasku, który runął" i "Babycall". Mam nadzieję że to zaspokoi mój głód, i nie wrócę znowu do oglądania w kółko trailerów "Prometeusza".
Gały widziały film Prometheus. Miałem napisać, że lepiej późno niż wcale, ale się powstrzymałem - jeszcze bym się z prawdą rozminął.
MOŻLIWE SPOILERY
Nie no, prawda, wygląda nawet ładnie, ale ładnie pomalowana kupa, to wciąż kupa.
Film to generalnie sklejka pomysłów z wcześniejszych filmów. Nawiązania są dobre, gdy występują pojedynczo i subtelnie, a nie wpadają na ciebie jeden po drugim. Do tego tak pełno głupot (od czerniejącego DNA, przez holograficzne wideo na pokładzie statku obcych, aż do ucieczki przed toczącym się statkiem, o zachowaniu się reszty załogi nawet nie wspominając), na które nawet wyłączony mózg nie pomaga... W sumie jedyną rzeczą, jaka mi się spodobała była zmiana wizerunku Space Jockey'ów//Konstruktorów z czasów pierwszego Obcego (choć, jak sobie wygooglałem, to jednak ta zmiana nastąpiła już dużo wcześniej w rozbudowanej franczyzie universum Aliens/Predator; wciąż jednak film zmienił trochę ich wydźwięk, zdejmując im z twarzy maskę).
No i murzyn Janek mnie rozwalił.
Koniec otwarty, będzie kolejna część [w sumie nie odpowiedzieli też "czemu Konstruktorzy zmienili zdanie i zdecydowali się na eksterminację ludzi" ... mam kilka pomysłów, ale to strzelanie z łuku w tarczę Słońca.].
Oczami wyobraźni widzę jednak kontynuację: Noomi z Davidem podlatują pod planetę Konstruktorów i zostają bez ostrzeżenia zintegrowani przez obcą flotę. Koniec
Choć pewnie bardziej prawdopodobne jest, że ta planeta już dawno obrosła xenomorphiczną tkanką...
Ostatecznie, nie licząc Predatorowej i AvP-owej części franczyzy - to najsłabszy film serii.
Noomi z Davidem podlatują pod planetę Konstruktorów i zostają bez ostrzeżenia zintegrowani przez obcą flotę.
Bardziej - Noomi z Davidem wracają unicestwić Ziemię, bo argumenty Inżynierów ich przekonały.
Nie traktuję Prometeusza jako części franczyzy (zresztą jakimś wielkim fanem Aliena nie jestem), więc oceniałem go osobno. I co? I takie tam ciamciaramcia. Parę fajnych momentów, ale poza tym to wielkie nic.
Nie traktuję Prometeusza jako części franczyzy (zresztą jakimś wielkim fanem Aliena nie jestem), więc oceniałem go osobno. I co? I takie tam ciamciaramcia. Parę fajnych momentów, ale poza tym to wielkie nic.
Film dzieje się w tym samym uniwersum, choć na innej planecie, niż ta z pierwszego Aliena. Sam też jakimś wielkim fanem nie jestem (inaczej wiedziałbym już dawno, że ponoć w komentarzach do pierwszego filmu zasugerowano iż SPOILER znaleziony statek obcych był czymś w rodzaju bombowca, a jaja xenomorphów bronią biologiczną. Zawsze myślałem, że byli raczej ofiarami...) ...ale generalnie podoba mi się to uniwersum, choć niczego oprócz filmów nie tknąłem.
Jednak gdybym miał oceniać film całkiem poza franczyzą Aliena, moja ocena jeszcze by się obniżyła.
...a tymczasem wyszedł już ten przehype'owany i wujowy film na dvd-ripie i po drugim seansie potwierdzam swoją wcześniejszą opinię, że jest mega i z przyjemnością obejrzę go jeszcze nie raz.
Może nie tak często jak Cabin in the Woods, który jak na razie jest moim numerem jeden za ten rok i którego katowałem już z 5 razy
Starają się wycisnąć maksymalnie tyle kasy, ile się da. Za wcześnie na wypuszczenie wersji reżyserskiej z ekonomicznego punktu widzenia. Najpierw warto rzucić "15 minut usuniętych scen", a później się zobaczy.
Przecież nie zrobią wersji reżyserskiej w parę miesięcy, to wychodzi po latach.
Zależy o który film chodzi... Faktem jest, że twórcy nieraz, po latach, wracają do swego dzieła i dokonują przeróbek, jednak bywa i tak, że film od razu ukazuje się w dwóch wersjach. Tak było w przypadku "Efekt motyla". Wersja reżyserska jest dłuższa o około 7 minut i w porównaniu do kinowej jest bardzo wstrząsająca.
Albo weźmy pod uwagę np. "Lśnienie" Kubricka. Film w pierwotnej wersji został uznany za długi jak na wymogi kinowe, dlatego skrócono go o prawie pół godziny... Wersja reżyserska trwa 146 min., podczas gdy kinowa - 119 min.
Tak więc nie tak prędko z tym "wychodzi po latach", bo jest z tym różnie.
Może z "Prometeuszem" było tak: Scott zrobił "swoją" wersję, następnie została ona poprzycinana, specjalnie pod kino, a za jakiś czas wyjdzie reżyserska. Wcześniej jednak, bardziej opłaca się wypuścić uboższą wersję. Klient skusi się na takową, a i reż. później łyknie. Gdyby zrobili odwrotnie, to chyba nikt by nie kupił uboższej, skoro na rynku byłaby reżyserska... A tak: można sprzedać 2x prawie to samo, przy/dzięki zachowaniu odpowiedniej kolejności.
Nie wyobrażam sobie ile by musiało być zmienione w wersji reżyserskiej, żeby uznał że warto raz jeszcze obejrzeć "Prometeusza". Chyba, że będą dopłacać. I to sporo.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
"Prometeusz" ma świetną oprawę wizualną i słaby scenariusz, aczkolwiek spodziewałem się czegoś gorszego.
Dwie sceny bardzo mi się spodobały: pani dr sposobiąca się do aborcji i walka "Tytana" (pasuje mi to określenie do rasy wielkoludów) z Alienem. Przyzwoicie wypadł android.
Zdumiewające, że mimo dużego zaawansowania techn(olog)icznego dwójka naukowców potrafi się zgubić w tunelach i ani pierdzącego w fotel czarnucha Janka, kapitana, bądź co bądź, ani nikogo innego, jakoś nie interesuje: co porabiają, dokąd idą - zero pomocy, choć i misja bardzo ważna, można napisać - epokowa, i to, że o własnych ludzi wypada się troskać. A tu - prawie pełny "tumiwisizm". Geolog i jego koleżka zachowują się jak przedszkolaki - nie dość, że się odłączają od grupy/kupy, to lezą chu. wie gdzie i na co. Nie no, pewnie, że scenarzysta szukał pretekstu, żeby ich "odszczelić", ale wypadło to niewiarygodnie prymitywnie. I to irytujące zachowanie wobec obcej formy życia... Nawet święty Alien by się wku.wił widząc takich trepów. Niby się boją i uciekają, a jak przychodzi co do czego, sami drażnią/pobudzają stwora, o którym nie mają zielonego pojęcia.
Życzenie do kontynuacji mam tylko jedno: zmienić scenarzystów na lepszych.
Prometeusz - jakiś czas temu obejrzałam najnowsze dzieło Scotta. Naczytałam się wcześniej negatywnych opinii i byłam przekonana, że wiem jak to będzie. Oj w wielkim błędzie byłam. Ciężko było się spodziewać aż tak złego filmu. Na dobrą sprawę poza początkiem, świetnymi zdjęciami to reszta nadaje się na śmietnik. Głupi scenariusz, hołd, który przeradza się w irytującą wtórność. To nie było dobre kino.
Ocena: 4/10
_________________ Ogólnie wiadomo, że bezmyślne mówienie może pociągnąć za sobą śmiertelne ofiary, ciągle jednak nie w pełni uświadamiana jest waga tego problemu.
A w którym momencie a Prometeuszu są te świetne efekty? Co najwyżej średnie. A idiotyczna na każdym kroku fabuła i kilkadziesiąt dziur w niej takich że aż wieje psuje całkowicie efekt.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Ostatnio przerobiłem prequel The Thing i Prometeusza czyli też prequel. W jednym zabrakło zamysłu w drugim klimatu. Mimo wszystko Prometeusz posiadającemu zamysł jestem w stanie wybaczyć więcej. Genialna kreacja androida Davida potrafiła zbalansować nijakość reszty postaci i ich losów.
Swoją drogą, nie rozumiem, czemu nie wzięli do roli Weylanda jakiegoś starego aktora, na pewno lepiej by wypadł. Bo ja wiem? Hopkins na ten przykład, gdyby tylko się postarał.
Chcieli utrzymać ciągłość personalną z tym: http://www.youtube.com/watch?v=Tvx1xr88qfM - swoją drogą Pearce w tym pozafilmowym zwiastnie daje lepszy pokaz gry aktorskiej niż gdziekolwiek w filmie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum