Czy nie wierzysz niezależnie od definicji, bo samo słowo Ci się źle kojarzy i basta?
W Absolut, świadomą siłę wyższą, która stworzyła świat a być może dalej steruje nim za pośrednictwem ludzi (mniej lub bardziej bezpośrednio)
Ajmdemen napisał/a:
Pewnie racja, ale przecież niekoniecznie musimy się odnosić do doktryn religijnych.
Schody, bo jeżeli obedrzesz owego pantakratora, omnimovensa z jakichkolwiek doktryn otrzymasz potrzeby każdego człowieka w formie czystej, czyli porozumienie z innymi będzie płynne jak większości parlamentarne we Włoszech od lat osiemdziesiątych.
Ajmdemen napisał/a:
No to jak Ci się czytało dyskusje na temat Boga w takim "Lodzie"? Wzbudzała zainteresowanie, czy też akurat przez ten fragment się przemęczyłeś? Z ciekawości pytam.
Wybornie. Ja nie muszę się zgadzać z ideolo autora, by cenić jego literaturę (vide RAZ, Twardoch). Odpowiedzią jest też ilość moich postów w Filozofii, Religii i Mistyce.
I mimo, że jestem ateistą uważam, że gdyby koncepcji boga nie było to należałoby ją szybko wymyślić, bo tak jest wielu ludziom potrzebny
Wydaje mi się, że warto trochę podyskutować o samej definicji Boga, bo chyba się tu wielu dyskutantów rozmija
Proponuję zastanowić się chwilę nad jedną z najważniejszych cech, która jest częścią owej definicji chyba dla każdego. "Wszechmogącość".
Typowe pytania:
1, Czy Bóg może zbudować niezniszczalną górę (TAK)
2. Czy może potem ją zniszczyć (TAK)
3. A czy mógłby zrobić taką naprawdę niezniszczalną, żeby potem nie mógł jej zniszczyć (?)
Mój podręcznik do logiki stawiał te pytania jako przykłady zdań nielogicznych. Zastanówcie się co to znaczy
Proponuję zabawę w wymyślanie większej ilości takich zdań
Czy potrafi odpowiedzieć na pytanie na które nie można odpowiedzieć?
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Jestem po prostu ateistą, i tyle. Nie wierzę po prostu w bogów. Nie istnieją.
Gandalf jest postacią literacką, nie wierzę w jego istnienie, ale nie przeszkodziło mi to w napisaniu długaśnego analitycznego eseju na jego temat. Nie widzę przeszkód, żebyśmy nadal prowadzili tutaj dyskusję o chrześcijańskim Bogu, który również jest postacią literacką, skoro występuje w chyba najbardziej popularnej książce na świecie.
W Absolut, świadomą siłę wyższą, która stworzyła świat a być może dalej steruje nim za pośrednictwem ludzi (mniej lub bardziej bezpośrednio)
A jeśliby ludzkość kiedyś uzyskała możliwość symulowania świata, w którym mogłaby funkcjonować sztuczna inteligencja (takie coś z Egana, czy innych pisarzy sf, sądzę, że miałeś okazję zetknąć się z pomysłem), to odrzucałbyś możliwość, że nasz jest symulacją prowadzoną z wyższego poziomu?
You Know My Name napisał/a:
Schody, bo jeżeli obedrzesz owego pantakratora, omnimovensa z jakichkolwiek doktryn otrzymasz potrzeby każdego człowieka w formie czystej, czyli porozumienie z innymi będzie płynne jak większości parlamentarne we Włoszech od lat osiemdziesiątych.
Moim zdaniem to właśnie doktryny religijne są takim śmiesznym demokratycznym głosowaniem nad tym jaki jest Absolut. To "siła wyższa, która stworzyła świat a być może dalej steruje nim za pośrednictwem ludzi" ma być opisywana w drodze głosowania?
A z tym potrzebami to nie szalejmy; myślę, że każdy zdrowo myślący człowiek powinien być w stanie zgodzić się z faktem, iż jeśli Absolut istnieje to jest dla nas całkowicie niepoznawalny (adynatosi z "Innych Pieśni" się tu kojarzą) i żadne nasze potrzeby tego nie zmienią. Inne podejście to myślenie życzeniowe i wcale nie podważam tu żadnej religii. Tylko proste rozumowanie pozwala dojść do wniosku, iż nawet jeśli Biblia/Koran/Talmud są możliwie bliskimi dla człowieka przybliżeniami prawdy o Absolucie, to i tak de facto nic nam nie tłumaczą z samej tej racji, iż są spisane w ludzkim języku.
outrivv napisał/a:
Mój podręcznik do logiki stawiał te pytania jako przykłady zdań nielogicznych. Zastanówcie się co to znaczy
A to był na pewno podręcznik logiki a nie katechizm?
Zresztą te zdania to miała być tylko ilustracja, a wy się uczepiliście...
Okej, z innej strony, skoro tak uwielbiacie logikę i logiczną (nie)poprawność. Bóg jest wszechmocny. Ergo: jest w stanie zrobić wszystko. Ergo: nie ma nic, czego nie byłby w stanie nie zrobić. Czy to moje przykłady są wewnętrznie sprzeczne, czy samo to pojęcie? (Już MORT coś o tym wspominał)
Skądś przecież wzięło się obwarowywanie owej wszechmocności dodatkowymi warunkami...
A jeszcze na koniec a propos owej góry mi przyszło do głowy. Zbudowanie przez Boga góry, której nie mógłby następnie zniszczyć równałoby się wyrzeczeniem przez niego absolutnej wszechmocy. Coś jak... ludzka wolna wola wg chrześcijaństwa?
_________________ Proszę Państwa! Macie słuszność, wszyscy właściwie macie słuszność. Z tym że oczywiście wynika ona z niewiedzy.
Ajmdemen, albo szukasz prawdy (starasz się nadać zdaniu wartość prawda/fałsz) albo się tylko bawisz słowami, sam musisz zdecydować.
Wydaje mi się że nie do końca ogarniasz słowa typu nieskończony czy wszechmocny więc przytoczę ci tylko standardowy przykład na nieskończoność:
Pewien hotel słynął z tego że posiada nieskończona ilość pokoi więc przyjechała do niego nieskończona liczba gości. Gdy wszyscy już się rozgościli zjawiło się jeszcze 2 spóźnialskich. W hotelu było już co prawda nieskończenie wielu gości ale właściciel wpadł na pewien sprytny pomysł: poprosił by każdy z gości opuścił swój pokój i zajął ten o numerze o 2 większym, w ten sposób wszyscy się pomieścili.
Wtedy przyjechało kolejne nieskończenie wielu gości ale i na to znalazł się sposób, właściciel poprosił by każdy z dotychczasowych wynajmujących zajął pokój o numerze parzystym - w ten sposób zostało nieskończenie wiele pokojów nieparzystych i znowu wszyscy się zmieścili..
Czy jest w tym wewnętrzna sprzeczność?
Nadaj wartość logiczną zdaniu "Czy Bóg może podnieść kamień którego nie może podnieść"
Nie da się bo to nie jest zdanie logiczne. Logika i "zdrowy rozsądek" często wiedzie nas na manowce gdy stykamy się z problemami które nie są intuicyjne, najlepszym tego przykładem jest dla mnie Einstein, niewątpliwy geniusz. Wymyślił on pewien paradoks zwany paradoksem EPR by wykazać że mechanika kwantowa jest fałszywa. za wikipedią:
Cytat:
W 1964 roku, rozumowanie EPR zostało obalone przez Bella. Wykazał on, że podejście EPR prowadzi do pewnych nierówności, które nie są spełniane przez właśnie tego typu procesy kwantowe, jakie rozpatrywali EPR. Zatem ich koncepcje nie mogą być podstawą do dyskusji na temat możliwości uzupełnienia mechaniki kwantowej (patrz twierdzenie Bella), bo są z nią sprzeczne. Paradoks EPR zatem nigdy nie istniał.
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Luinloth, znajdź mi dzieło literackie (pomijamy Ramajany i podobne) mające tylu autorów co Biblia, tak różne i powstające przez taki okres czasu. Tu się zasadza różnica między bogami (bo SĄ różni w ST i NT, nie da sie ukryć). Zresztą istnieje teoria, że Żydzi z pokolenia Mojżesza byli jeszcze politeistami, więc to co pozostało jako konstrukt "Bóg Jedyny" nie miało szans być jednolitym tworem.
Inna rzecz, że "mój pomysł na boga" jest dużo bardziej przystający do Twojego eseju o Gandalfie: bóg i Gandalf są postacią fikcyjną i zakładam, że nie rozpatrywałaś Gandalfa jako realnej siły mającej wpływ na nasz świat (z chęcią zresztą ten esej bym przeczytał ).
Ajmdemen, u Dukaja w Science-Fiction było chyba założenie kompletnej niemożności "poznania" rzeczywistości poziomu "nasz -1", prawda? Nie ma zatem o czym rozprawiać do czasu aż w Rio zacznie pączkować obca "Matematyka".
Co do religii: znajdź mi taką dużą religię, która jest demokratyczna, plizzz nie pisz takich rzeczy bo zaczynają mnie swędzieć od tego paznokcie.
Kolejna rzecz, jeżeli Absolut jest nierozpoznawalny to jak można wdawać się w dyskusje nad jego cechami charakterystycznymi. Zdaje się, że zaczynasz gubić się w teamacie, o którym chcesz dyskutować.
Kolejna rzecz: jeśli już chcemy rozmawiać o Absolucie jako pewnej szczególnej formie boga judeo-chrześcijańsko-muzułmańskiego to musimy wydzielić poszczególne elementy (i ich źródła literackie), bo po całości go nie ogarniemy ze względu na problemy, o których pisałem wcześniej. Ergo zasadnym byłby temat: Czy wg Ewangelistów Bóg jest miłością ? (zakładając, że dla skrócenia "założeń wstępnych" ograniczymy się do tych czterech niby kanonicznych), lub Koncepcja surowego i nieprzejednanego Boga Ojca na podstawie wybranych fragmentów Pięcioksięgu Mojżeszowego, czy też Charakterystyka porównawcza JHWH i Allaha.
Tu się z Tobą zgadzam. Po prostu wcześniejszą wypowiedź odebrałam jako coś w stylu "nie mogę dyskutować na temat tego, jaki jest Bóg, bo w niego nie wierzę", więc wyskoczyłam z Gandalfem. To, że biblijny obraz nie jest całkowicie spójny, to inna kwestia. W ogóle chyba przydałby nam się tutaj jakiś znawca Biblii, ale jeśli tego uczą na studiach teologicznych to nie mamy co liczyć na takiego z dystansem (czy da się studiować teologię "na zimno"?). A ja właśnie najchętniej porozmawiałabym o obrazie Boga w Biblii z wyłączeniem późniejszej kościelnej tradycji - interpretacja własna, jak przy innych książkach.
Mogę podesłać Gandalfa, jeśli nie masz oporów przed czytaniem tego w języku Szekspira.
W ogóle chyba przydałby nam się tutaj jakiś znawca Biblii, ale jeśli tego uczą na studiach teologicznych to nie mamy co liczyć na takiego z dystansem (czy da się studiować teologię "na zimno"?).
Tak po całości to fakt, tylko szkoły teologiczne, ale tak trochę po łebkach to często zwykli historycy dostają (lub dostawali, bo od czasu kiedy Starożytność to tylko pół roku cholera wie co się mieści). Ja miałem analizę Izajasza, rozważania o politeizmnie Mojżesza oraz zajmujące wykłady z (niestety zmarłą jakiś czas temu) "Babcią" Świderkówną.
Oraz jeszcze rozważania jednego z Ojców Kościoła Klemensa Aleksandryjskiego na temat małżeństwa w chrześcijaństwie (wczesnym, oczywiście) oraz o jednym z ostatnich "programowych" prześladowców chrześcijan Maksyminie Dai.
Tak po całości to fakt, tylko szkoły teologiczne, ale tak trochę po łebkach to często zwykli historycy dostają (lub dostawali, bo od czasu kiedy Starożytność to tylko pół roku cholera wie co się mieści
Cała starożytności. W sumie mało o Bliskim Wschodzie. Ale trochę o tym jest na etyce i filozofii (chociaż głównie to co Augustyn ściągnął od Platona).
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Ajmdemen, u Dukaja w Science-Fiction było chyba założenie kompletnej niemożności "poznania" rzeczywistości poziomu "nasz -1", prawda?
To w sumie nie tyle założenie Dukaja, co chyba jego wniosek z bogatej literatury s-f na ten temat...
You Know My Name napisał/a:
Nie ma zatem o czym rozprawiać do czasu aż w Rio zacznie pączkować obca "Matematyka".
Gdyby tak było to cała owa wzmiankowana literatura byłaby bez sensu. Może i tak jest
You Know My Name napisał/a:
Co do religii: znajdź mi taką dużą religię, która jest demokratyczna, plizzz nie pisz takich rzeczy bo zaczynają mnie swędzieć od tego paznokcie.
Katolicyzm? Jakoś sobory przedstawiły wytyczne trochę "idące z duchem czasu" (ergo: takie by większość wiernych się nie wkurzyła, że nauki Kościoła takie nieżyciowe), ale dość kontrowersyjne wśród bardziej konserwatywnych środowisk. Jednocześnie bardziej "postępowym" zmiany wydają się zbyt wolne. To dość demokratyczny w swej istocie proces.
You Know My Name napisał/a:
Kolejna rzecz, jeżeli Absolut jest nierozpoznawalny to jak można wdawać się w dyskusje nad jego cechami charakterystycznymi. Zdaje się, że zaczynasz gubić się w teamacie, o którym chcesz dyskutować.
Moja teza brzmi, że skoro jest wszechmocny, to musi być niepoznawalny. Jako że wszechmoc jest tu warunkiem, to można nad nią dyskutować. I kto się pogubił?
You Know My Name napisał/a:
Kolejna rzecz: jeśli już chcemy rozmawiać o Absolucie jako pewnej szczególnej formie boga judeo-chrześcijańsko-muzułmańskiego to musimy wydzielić poszczególne elementy (i ich źródła literackie)
A to słuszna słuszność. Choć akurat wszechmoc Boga nie jest atrybutem przypisywanym mu wyłącznie w tej tradycji, jednak z pewnością kiedy myślimy o Absolucie, to najbliżej nam do owej tradycji (niekoniecznie doktryn)
Edit: dodana odpowiedź dla utrivv...
utrivv napisał/a:
Nadaj wartość logiczną zdaniu "Czy Bóg może podnieść kamień którego nie może podnieść"
A to już przeinaczenie, bo nie takie pytanie zadałem. Doszliśmy już, że tworzenie niezniszczalnej góry/"niepodnoszalnego" kamienia byłoby aktem samoograniczenia się Absolutu. I powtórzę, jeśli przyjąć jako prawdę chrześcijaństwo, to nadanie człowiekowi wolnej woli jest takowym aktem.
[quote="utrivv"]Nie da się bo to nie jest zdanie logiczne. Logika i "zdrowy rozsądek" często wiedzie nas na manowce gdy stykamy się z problemami które nie są intuicyjne [/size]
A z tym się akurat zgadzam i nawet - w tej czy innej formie- sam prezentowałem już takową tezę.
_________________ Proszę Państwa! Macie słuszność, wszyscy właściwie macie słuszność. Z tym że oczywiście wynika ona z niewiedzy.
Ajmdemen, a nie mylisz aby słów demokracja i oligarchia (w przytoczonym przypadku soborów możemy powiedzieć, że bardzo ekskluzywna).
Ajmdemen napisał/a:
Jakoś sobory przedstawiły wytyczne trochę "idące z duchem czasu" (ergo: takie by większość wiernych się nie wkurzyła, że nauki Kościoła takie nieżyciowe), ale dość kontrowersyjne wśród bardziej konserwatywnych środowisk. Jednocześnie bardziej "postępowym" zmiany wydają się zbyt wolne. To dość demokratyczny w swej istocie proces.
Konflikt konserwatyzmu i liberalizmu (tak dla ułatwienia spolaryzuję) nie ma w sobie nic z demokracji. Znaczy, że nie ma prostej korelacji jeżeli jest konflikt to jest demokracja. Zmiany jakim poddawano religię chrześcijańską na początku jej funkcjonowania były związane nie z wypadkową opinii większości wierzących wybierających swoich przedstawicieli (kościół to wszyscy wierni a nie tylko decydenci) tylko z tym co planowano z chrzescijaństwa uczynić - religię uniwersalną. Stąd modyfikacja dekalogu, bo wówczas uważano, że religia bez wizerunków boga nie ma przyszłości (mówimy o czasach kiedy słowo uniwersalna oznaczało mniej więcej: do zaakceptowania przez mieszkańców imperium rzymskiego oraz jego przyległości).
Kolejna rzecz, czy poza wszechmocnością chciałeś coś jeszcze dodać do definicji boga. Czy to jedyny jedyny jego atrybut.
Jakoś sobory przedstawiły wytyczne trochę "idące z duchem czasu" (ergo: takie by większość wiernych się nie wkurzyła, że nauki Kościoła takie nieżyciowe)
Nie jestem może specjalistą od historii Kościoła, ale wydaje mi się, że służyły raczej, na początku zdobyciu, a potem utrzymaniu władzy. A "nieżyciowość" to już raczej problem ostatniego soboru - a tym akurat Kościół najmniej się przejmuje.
Znaczy, że nie ma prostej korelacji jeżeli jest konflikt to jest demokracja.
Tak, już po napisaniu tego posta, sam doszedłem do wniosku, że popełniłem spory 'skrót myślowy'. Niemniej, doktryna jakoś idzie "z duchem czasu" i dzieje się to raczej pod naciskiem większości a nie wbrew jej. W sumie, jak tak myślę, to i w przypadku takiego polskiego systemu demokratycznego można by wyśmiewać jego teoretyczną demokratyczność.
You Know My Name napisał/a:
Kolejna rzecz, czy poza wszechmocnością chciałeś coś jeszcze dodać do definicji boga. Czy to jedyny jedyny jego atrybut.
Powtarzam, że nie chcę tu budować definicji Boga, a właśnie raczej pokazać jak słabo ugruntowane mogą być wszelkie takie definicje. Już sama wszechmoc, która jest chyba najczęściej przypisywanym atrybutem, budzi spore kontrowersje - bo na czym dokładnie miałaby polegać. Poza już wymienionymi grami logiczno-językowymi (które wywołały u niektórych straszne oburzenie :D ) jest choćby kwestia tego jak ta wszechmoc ma się do czasu - czyli czy np Bóg może zmieniać przeszłość i w takim razie czy to robi. Bohater "Lodu"oczywiście powiedziałby tu, że "jaką przeszłość, jedna przeszłość nie istnieje"
W ogóle warto może dobitniej sformułować barierę językową. Czy np. wszechmoc rzeczywiście jest atrybutem Boga, czy właściwie jest to jakaś inna cecha, ale nie umiemy jej nazwać w ludzkim języku, więc przybliżamy ją w ten sposób? Analogicznie jak z dukajowymi adynatosami - wychodzi, że by móc cokolwiek 'obiektywnie prawdziwego' powiedzieć o Bogu, trzeba by poznać i zrozumieć jego język a wówczas przestałoby się już być człowiekiem (nie jest to zresztą oryginalny pomysł Dukaja).
_________________ Proszę Państwa! Macie słuszność, wszyscy właściwie macie słuszność. Z tym że oczywiście wynika ona z niewiedzy.
Zastanów się czy w ogóle jest możliwe myślenie o tym gdy Bóg jest początkiem i końcem?
Twoim zdaniem nie może przyjąć ludzkiej perspektywy? Jeśli ludzie są dziełem Boga, to musi on sobie uświadamiać istnienie czasu, nawet jeśli sam go nie doświadcza.
Jander napisał/a:
Chodziło mi o to, że Kabała stara się ten język zbadać. Oczywiście dla wielu będzie to ezo mambo-dżambo.
Ale takie starania wydają się z definicji skazane na porażkę. Człowiek nie może doświadczyć tego, co Bóg.
_________________ Proszę Państwa! Macie słuszność, wszyscy właściwie macie słuszność. Z tym że oczywiście wynika ona z niewiedzy.
Twoim zdaniem nie może przyjąć ludzkiej perspektywy? Jeśli ludzie są dziełem Boga, to musi on sobie uświadamiać istnienie czasu, nawet jeśli sam go nie doświadcza.
W tym miejscu wychodzimy poza standardowy Absolut i dochodzimy do Bóg-Człowiek. Pomysł znany od dwóch tysięcy lat. A już Trójca Święta to ostra jazda po bandzie jeśli chodzi o zrozumienie, wszak istniej "niepojmowalna tajemnica jedności Trójcy Świętej" czy jak się ten dogmat dokładnie nazywał.
Trochę sza daleko idące wnioski imo, zwłaszcza że sam Bóg mówi o sobie do Mojżesza JESTEM tak jakby nie było przeszłości i przyszłości jak powiedział Jander ale tylko teraz. Sam fakt że potrafimy na coś patrzeć całościowo nie oznacza niemożności patrzenia szczegółowego. Skoro Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo to trzeba zakładać że posiada on cechy zarówno kobiece (empatia, zrozumienie, patrzenie szczegółowe itp) jak i męskie (sprawiedliwość, zasadniczość, patrzenie całościowe) więc zapewne bez problemu patrzy na człowieka tak jakby czas nie istniał i dokładnie teraz.
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum