Niektórzy uważają, że ze względu na trudność określenia wielu z tych współczynników, równanie Drake'a nie ma większego znaczenia praktycznego. Zależnie od doboru wartości wynik oscyluje w granicach od jedności do wielu milionów.
As many skeptics have pointed out, the Drake equation can give a very wide range of values, depending on the assumptions. The following examples use numbers within the ranges suggested for each of the parameters.
Using lowest values in the above estimates (and assuming the rare earth hypothesis implies ne*fl = 10^-11, one planet with complex life in the galaxy):
R* = 7/year,[9] fp = 0.4,[10] ne*fl = 10^-11, fi = 10^-9,[26] fc = 0.1, and L = 304 years[31]
result in
N = 7 × 0.4 × 10^-11 × 10^-9 × 0.1 × 304 = 8 x 10^-20 (not only are we probably alone in the galaxy, but maybe in the whole universe)
(...)
The highest values in the above estimates, assuming 1 for parameters that have no backup for any estimate,
R* = 7/year,[9] fp = 1,[16] ne = 0.2,[17][18] fl = 0.13,[25] fi = 1,[28] fc = 1, and L = 10^9 years[32]
result in
N = 7 × 1 × 0.2 × 0.13 × 1 × 1 × 10^9 = 182 million
N = the number of civilizations in our galaxy with which communication might be possible;
Co mówią wyniki? Dane wyjściowe są obarczone dowolnie dużym, niemożliwym do oszacowania błędem, czyli nie można wyciągać z nich sensownych wniosków. Pozostaje jeszcze, zasygnalizowany również w artykule o równaniach Drake'a, paradoks Fermiego:
Cytat:
The apparent size and age of the universe suggest that many technologically advanced extraterrestrial civilizations ought to exist.
However, this hypothesis seems inconsistent with the lack of observational evidence to support it.
I wciąż się nie zgadzam, że prawdopodobieństwo się mierzy (w takim sensie jak pomiar odległości między punktami A i B). Prawdopodobieństwo się określa/wyznacza. Można to zrobić na podstawie pomiaru. Na przykład w mechanice kwantowej określa się prawdopodobieństwo pojawienia się elektronu w danym miejscu, ale się tego prawdopodobieństwa nie mierzy.
Jeszcze tytułem wyjaśnienia. Osobiście "wierzę" (choć to słowo nie jest idealne, ale chyba odpowiednio oddaje stan: mam przeczucie, że tak być może, ale nie mam na to dowodów), że gdzieś we wszechświecie może zaistnieć jakieś życie (nie wykluczam nawet jego inteligencji, ba może to być nawet życie oparte na zupełnie innych zasadach jak te, na których oparte jest życie ziemskie), ale próba zamienienia wiary w dowody naukowe bez podstawowych danych jest skazana na niepowodzenie. Wiemy (jako ludzkość) po prostu za mało, żeby przejść od deklaracji 'wierzę, że gdzieś w kosmosie istnieje życie' do 'prawdopodobieństwo wystąpienia (inteligentnego) życia we wszechświecie da się zmierzyć'. Tej "wiary" w możliwość wystąpienia życia nie należy utożsamiać z wiarą w channelingi od Chrystusa, Federacji Galaktycznej czy Absolutu, ani w wizyty Szaraków i Jaszczurów z Oriona, czy teorię, że Iapetus i nasz Księżyc to dzieła obcych, raczej wrogich ludziom cywilizacji.
I mała zagadka z myślą o Tixonie, ale odpowiedzieć na nią może i BG. Właściwie to każdy może, jeśli czuje taką potrzebę.
Cytat:
Państwo X liczy 10 mln (10^7) mieszkańców. W państwie szczepienie przeciwko strasznej, śmiertelnej chorobie (dla uproszczenia będziemy ją dalej nazywali Choroba) są obowiązkowe i powinni być mu poddani wszyscy obywatele przed ukończeniem dziesiątego roku życia. Z różnych przyczyn niezaszczepieni stanowią 100 tys. (10^5) obywateli. W pewnym roku, w wyniku epidemii na Chorobę zachorowało 5 tys. (5*10^3) obywateli państwa X - 2,5 tys. (2,5*10^3) wśród zaszczepionych i 2,5 tys. (2,5*10^3) wśród niezaszczepionych. Poprawna jest odpowiedź:
a) większe prawdopodobieństwo zarażenia się Chorobą występuje wśród osób zaszczepionych
b) większe prawdopodobieństwo zarażenia się Chorobą występuje wśród osób niezaszczepionych
c) prawdopodobieństwa zarażenia Chorobą są równe dla obu grup - nie ma znaczenia czy jesteś zaszczepiony czy nie
d) inna, podaj jaka
I wersja ze lekko zmienionymi danymi:
Państwo X liczy 10 mln (10^7) mieszkańców. W państwie szczepienie przeciwko strasznej, śmiertelnej chorobie (dla uproszczenia będziemy ją dalej nazywali Choroba) są obowiązkowe i powinni być mu poddani wszyscy obywatele przed ukończeniem dziesiątego roku życia. Z różnych przyczyn niezaszczepieni stanowią grupę 100 tys. (10^5) osób.
W pewnym roku, w wyniku epidemii na Chorobę zachorowało 5 tys. (5*10^3) obywateli państwa X - 4 tys. (4*10^3) wśród zaszczepionych i 1 tys. (10^3) wśród niezaszczepionych. Poprawna jest odpowiedź:
a) większe prawdopodobieństwo zarażenia się Chorobą występuje wśród osób zaszczepionych
b) większe prawdopodobieństwo zarażenia się Chorobą występuje wśród osób niezaszczepionych
c) prawdopodobieństwa zarażenia Chorobą są równe dla obu grup - nie ma znaczenia czy jesteś zaszczepiony czy nie
d) inna, podaj jaka
Wystarczy, że napiszesz/napiszecie a, b lub c (choć nie obrażę się i za tok rozumowania). Tylko przy d proszę o rozwinięcie, ale obliczenia i tu nie są konieczne. Aha, wszystkie inne, nieopisane czynniki poza zaszczepiony/niezaszczepiony są do pominięcia.
Jeśli chcesz dalej o tym rozmawiać - tylko tutaj lub w sb, na pewno nie przez pw. Wyjątek stanowi zadanie, na nie możesz odpowiedzieć i na pw (jeśli chcesz je rozwiązać).
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Zadanie :
Przy pierwszym B : 0,025% dla 2,5%, Przy drugim B : 0,04 % dla 1%.
O ile czegoś nie pomyliłem.
Odnośnie Drake'a - owszem, sceptycy pokazują, że przez manipulacje parametrami można zmienić wynik (dla minimalnej wartości : Using lowest values in the above estimates (and assuming the rare earth hypothesis implies ne*fl = 10^-11, one planet with complex life in the galaxy) ale... tu zabawa wchodzi w wysyłanie murzyna do ciemnego pokoju w poszukiwaniu czarnego kota, którego tam nie ma. Bo raz, że parametry zakładają życie na warunkach zbliżonych do naszego (bo innego nie znamy), a dwa, że same w sobie nie są tak istotne, jak wymowa wzoru - zwrócenie uwagi na olbrzymi potencjał przestrzeni.
Weź pod uwagę też, że moim celem nie jest stawanie w obronie równania, tylko przedstawienie, że istnieje i cieszyło się uznaniem
Paradoks Fermiego, czyli skoro oni tam są, to czemu nie dają znaku życia. Cóż, on ma wiele możliwych wyjaśnień, od prostych, po te wymyślne. Jak dla mnie, najbardziej przekonujące są rozwiązania, że odległości są za duże aby prowadzić skuteczną obserwację oraz nie wiemy nawet czego szukać.
Mierzenie prawdopodobieństwa - możesz zatrudnić do pomocy naszych forumowych gramma nazich, aby nad tym się zastanowili, ja Ci jednak mówię, że tego zwrotu się używa (sprawdź np. co robi Accumulative Swing Index). Zresztą mierzenie to nie tylko zwrot odnoszący się do odcinka, to jest pomiar.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Osobiście "wierzę" (choć to słowo nie jest idealne, ale chyba odpowiednio oddaje stan: mam przeczucie, że tak być może, ale nie mam na to dowodów), że gdzieś we wszechświecie może zaistnieć jakieś życie (nie wykluczam nawet jego inteligencji, ba może to być nawet życie oparte na zupełnie innych zasadach jak te, na których oparte jest życie ziemskie), ale próba zamienienia wiary w dowody naukowe bez podstawowych danych jest skazana na niepowodzenie. Wiemy (jako ludzkość) po prostu za mało, żeby przejść od deklaracji 'wierzę, że gdzieś w kosmosie istnieje życie' do 'prawdopodobieństwo wystąpienia (inteligentnego) życia we wszechświecie da się zmierzyć'.
Dokładnie, poza tym prawdopodobieństwo nie oznacza pewności istnienia życia, tylko szansę na to, że takowe mogło/może/będzie mogło się pojawić. Nawet 99% prawdopodobieństwa nie oznacza, że życie na danej planecie się pojawiło, bo mógł akurat wystąpić ten jeden procent, który spowodował iż w danym przypadku nie zaistniało. Równie dobrze mogło już zginąć, lub zginie zanim ludzkość na daną planetę dotrze.
Tixon napisał/a:
Paradoks Fermiego, czyli skoro oni tam są, to czemu nie dają znaku życia. Cóż, on ma wiele możliwych wyjaśnień, od prostych, po te wymyślne. Jak dla mnie, najbardziej przekonujące są rozwiązania, że odległości są za duże aby prowadzić skuteczną obserwację oraz nie wiemy nawet czego szukać.
Mogli dać, ale ludzkość była zbyt słabo rozwinięta, by te znaki (lub znak) odczytać gdy dotarły na Ziemię, lub jeszcze nawet nie istniała. Albo dają, ale zanim do nas te sygnały dotrą, to już przestaniemy istnieć...
Jeżeli na poważnie rozpatrywać podobieństwa to trzeba sformułować tezę o proroctwach - w końcu nie ma pewności jak wyglądają skafandry kosmiczne obcych. Najwidoczniej artyści w marzeniach sennych widzieli Gagarina i oczywiście musieli nam o tym opowiedzieć. Dla zwolenników takich cudów polecam jeszcze jeden "dowód"
http://www.youtube.com/watch?v=uLnxFxf4-qM
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Święta księga hinduizmu, Mahabharata, sprzed 2100-2200 lat, zawiera ciekawe opisy wojen "bogów":
"Wyrzucono pojedynczy pocisk załadowany całą energią wszechświata. Żarzący się słup dymu i płomienia, jasny jak dziesięć tysięcy słońc, wzniósł się w całej swej wspaniałości... Była to nieznana broń, żelazny grom, gigantyczny wysłannik śmierci, który w popiół obrócił wszelki lud Vrishni i Andhaka... Ciała były tak spalone, ze nie dawały się rozpoznać, włosy i paznokcie odpadły, gliniane naczynia rozpadły się bez żadnej widocznej przyczyny, a pióra ptaków stały się białe. W ciągu jednej godziny wszystkie potrawy stały się niejadalne... w ucieczce od owego ognia żołnierze rzucili się do strumieni, aby obmyć swoje ciała i sprzęt... "
"Dwa takie pociski spotkały się w powietrzu. Wówczas ziemia wraz z wszystkimi górami, morzami i drzewami zaczęła dygotać, a wszelkie żywe stworzenia zostały porażone energia tej broni i ogromnie ucierpiały. Niebo stanęło w ogniu, a dziesięć stron horyzontu napełniło się dymem..."
To bardzo przypomina opis wojny atomowej. Odpadanie włosów i paznokci, skażanie żywności to skutki napromieniowania od bomby atomowej. A obmywanie się z pyłu to również postępowanie po skażeniu radioaktywnym pyłem.
Kiedy w 1922 archeolog John Marshall odkrył ruiny dawnego miasta Mohendżo Daro, stwierdzono tam podwyższoną radiację.
Czy to możliwe, żeby kosmici stworzyli broń atomową i używali jej ponad 2 tysiące lat temu na Ziemi?
Według kroniki Gervase of Tilbury "Otia Imperalia" z początku XIII wieku, nad Bristolem miał unosić się statek powietrzny, który zaczepił "kotwicą" o wieżę kościoła, i z tego statku miała potem wyjść postać, która odczepiła tę kotwicę.
W 1348 r. na obrzeżach wielu miast widziano odziane w czerń postacie wymachujące długimi przedmiotami przypominającymi kosy (stąd wzięło się wyobrażenie Śmierci-Kostuchy). W tym czasie widywano również latające obiekty w kształcie cygar, które miały rozpylać trującą mgłę. Krótko po tym, jak to widziano, wybuchła zaraza Czarnej Śmierci. Czy to możliwe, żeby Obcy spowodowali tę zarazę?
11 października 1492, na kilka dni przed dopłynięciem do Ameryki, Kolumb i Pedro Gutierez widzieli z pokładu swojego statku falujące światło pod wodą, które najpierw płynęło obok statku, a potem poderwało się z wody, uniosło się w powietrze i odleciało. Podobno był to statek Obcych mających podmorską bazę.
14 kwietnia 1561 mieszkańcy Norymbergi mieli widzieć na niebie latające obiekty w kształcie cygar, kręgi i krzyże; jedne obiekty miały wypuszczać kolejne. Jedne rozbijały się o ziemię, inne odlatywały. Upamiętniono to na afiszu znajdującym się dziś w Zurychu. W 1566 coś podobnego mieli widzieć mieszkańcy Bazylei. Być może to opisy powietrznych walk UFO.
Co o tym sądzicie?
_________________ Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
W 1643 roku mój przodek, Jaśko z Piczhorodyszcza zwany Capem, wracając z karczmy, widział na niebie "światła wielgie i jasne, jako cygara i pączki z dziurką, z pędem olbrzymim tam i sam się przemieszczające". Pradwopodobnie były to statki przybyszy z innej galaktyki, chociaż Jaśko za kołnierz nie wylewal, a onego wieczora zjadł też sutą i ciężką wieczerzę.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Fakt. Mikkego. Tylko teraz czy pierwszy człon (Korwin) to od herbu (bo wtedy się nie odmienia) czy to normalne dwuczłonowe nazwisko? Więcej problemów z tym Januszem niż pożytku z niego.
W 1643 roku mój przodek, Jaśko z Piczhorodyszcza zwany Capem, wracając z karczmy, widział na niebie "światła wielgie i jasne, jako cygara i pączki z dziurką, z pędem olbrzymim tam i sam się przemieszczające". Pradwopodobnie były to statki przybyszy z innej galaktyki, chociaż Jaśko za kołnierz nie wylewal, a onego wieczora zjadł też sutą i ciężką wieczerzę.
Umarłem
Orku rządzisz!!!
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
Fakt. Mikkego. Tylko teraz czy pierwszy człon (Korwin) to od herbu (bo wtedy się nie odmienia) czy to normalne dwuczłonowe nazwisko? Więcej problemów z tym Januszem niż pożytku z niego.
adamo0 napisał/a:
Fakt. Mikkego. Tylko teraz czy pierwszy człon (Korwin) to od herbu (bo wtedy się nie odmienia) czy to normalne dwuczłonowe nazwisko? Więcej problemów z tym Januszem niż pożytku z niego.
Obstawiałbym herb, chociaż w "Liber chamorum A.D. 2012" mogliby mieć wątpliwości .
Jachu napisał/a:
Stary Ork napisał/a:
W 1643 roku mój przodek, Jaśko z Piczhorodyszcza zwany Capem, wracając z karczmy, widział na niebie "światła wielgie i jasne, jako cygara i pączki z dziurką, z pędem olbrzymim tam i sam się przemieszczające". Pradwopodobnie były to statki przybyszy z innej galaktyki, chociaż Jaśko za kołnierz nie wylewal, a onego wieczora zjadł też sutą i ciężką wieczerzę.
Umarłem
Orku rządzisz!!!
Ale to najszczersza prawda, przekazywana w moim rodzie od pokoleń, i dowod niepodważalny na ingerencję pozaziemską . Znajdzie się śmiałek który zada kłam mnie i moim praszczurom?
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Stary Ork, tylko że oni widzieli to rano - to ich obudziło. Czyli co, wszyscy dostali w tym samym czasie takich samych zbiorowych halucynacji?
I co powiedzieć o autorach Mahabharaty? Też wymyślili to wszystko? Broń, która pali na popiół tysiące ludzi i powoduje odpadanie paznokci i włosów, skażanie jedzenia i konieczność obmycia siebie i sprzętu?
adamo0, nikt tutaj nie pisał o zielonych ludzikach - zielone ludziki to wymysł Wellsa, a powtarzany przy wzmiankach o UFO, żeby strywializować ten temat.
_________________ Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
Ale niby czemu atom? Jaka cywilizacja po podbojach kosmosu dalej używała by atomu? Jedyny argument "bo pasuje" jest raczej wątły.
BTW BG wiesz co to jest poezja?
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Poezja to jedno, ale o ile zauważyłem, to cytaty BG nie są nawet pełne archaizmów. Pytanie, ile w tym przekładzie oryginału, a ile ułańskiej (czy też kosmicznej) fantazji tłumacza.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Poezja to jedno, ale o ile zauważyłem, to cytaty BG nie są nawet pełne archaizmów. Pytanie, ile w tym przekładzie oryginału, a ile ułańskiej (czy też kosmicznej) fantazji tłumacza.
Uderzyło mnie dokładnie to samo, ale na szybko, nie udało mi się znaleźć tego fragmentu we własnym egzemplarzu.
Btw, BG, przeczytaj cokolwiek z mitologii Indyjskiej, to przestaniesz zwracać uwagę na takie szczegóły. To jest taka konwencja, przerysowanie - tysiące giną w pierwszych chwilach walki, powaleni własnoręcznie przez któregoś z bohaterów, strzelających też strzałami z łuku dosłownymi strumieniami. Więc gdy zaczynają używać boskich i magicznych broni to nie ma zmiłuj.
Poza tym, schodzenie paznokci i wypadanie włosów nie musi być spowodowane promieniowaniem (np. zatrucie, grzybica). Wystarczy, że się kiedyś z tym zetknęli, żeby wykorzystać to w opowieści. A wskoczyć do wody, gdy wokół szaleje ogień, zawsze jest dobrze.
Podwyższona radiacja to jest w wielu miejscach na świecie. A gdyby ktoś tam bombę atomową odpalił, nic by nie zostało z tego miasta.
Dajcie spokój Bernardowi. Przecież nie od dziś wiadomo, że kosmici rozpterodaktylili Jerycho przy pomocy broni sonicznej, Sodomię i Gomorię zbombardowali orbitalnie, a wyganiając z Raju Adama i Ewę wspomagali się, dziady, mieczami świetlnymi
Tak na marginesie. Czy wiesz Bernard, że w kopalniach węgla bardzo często występuje naturalna radiacja, także groźna dla człowieka? Hmm... górnicy bawili się atomówkami czy też może sprawcą jest dość powszechny radon?
Bóg wydał polecenie Jozuemu, by okrążał z całym ludem Jerycho przez sześć dni jeden raz dziennie. Siódmego dnia mieli okrążyć je siedem razy i wydać wraz z całym ludem głośny okrzyk wojenny. Miało to zrobić siedmiu kapłanów z pokolenia lewitów niosących siedem trąb z rogów baranich razem z obstawą wojskową z przodu i z tyłu. Jozue uczynił tak, jak mu nakazał Pan Bóg, i wtedy mury miasta legły w gruzach. Zabito wtedy całą ludność Jerycha, króla powieszono, a wszystkie dobra materialne obłożono klątwą - nikt nie mógł sobie nic przywłaszczyć, ponieważ zostały one przeznaczone dla skarbca pańskiego. Ocalała jedynie Rachab i cała jej rodzina.
Interpretacja historyczna:
Cwani Izraelici wysłali kapłanów, żeby trąbieniem zagłuszyli pracę saperów, którzy w tym czasie podkopywali mury.
Pytanie, ile w tym przekładzie oryginału, a ile ułańskiej (czy też kosmicznej) fantazji tłumacza.
Tego nie wiem, bo nie znam sanskrytu.
MORT napisał/a:
To jest taka konwencja, przerysowanie - tysiące giną w pierwszych chwilach walki, powaleni własnoręcznie przez któregoś z bohaterów, strzelających też strzałami z łuku dosłownymi strumieniami. Więc gdy zaczynają używać boskich i magicznych broni to nie ma zmiłuj.
Poza tym, schodzenie paznokci i wypadanie włosów nie musi być spowodowane promieniowaniem (np. zatrucie, grzybica). Wystarczy, że się kiedyś z tym zetknęli, żeby wykorzystać to w opowieści. A wskoczyć do wody, gdy wokół szaleje ogień, zawsze jest dobrze.
OK, może to faktycznie połączenie błędnej interpretacji z odczytaniem wytworów wyobraźni jako opisu autentycznych wydarzeń.
MrSpellu napisał/a:
Przecież nie od dziś wiadomo, że kosmici rozpterodaktylili Jerycho przy pomocy broni sonicznej, Sodomię i Gomorię zbombardowali orbitalnie
Z Jerychem to zawsze uważałem, że trąby miały zagłuszyć prace ludzi rozwalających mury, nazwanych przez Orka saperami.
Z Sodomą i Gomorą mógł być to wybuch wulkanu, ale jeśli odczytać dosłownie fragment o śmierci żony Lota, która odwróciła się za siebie, to również mógł to być - teoretycznie - wybuch bomby atomowej. Dziś też ostrzega się ludzi, żeby nie patrzyli bezpośrednio na eksplozje atomowe.
MrSpellu napisał/a:
wyganiając z Raju Adama i Ewę wspomagali się, dziady, mieczami świetlnymi
_________________ Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
ale jeśli odczytać dosłownie fragment o śmierci żony Lota, która odwróciła się za siebie,
I to jest grzech pierworodny całej paleoastronautyki. Bezkrytyczne, dosłowne odczytywanie. Albo interpretacja przez pryzmat własnych pragnień. To, ze Schliemannowi udało się z Iliadą, nie znaczy, że wszystko można czytać dosłownie.
BG napisał/a:
Dziś też ostrzega się ludzi, żeby nie patrzyli bezpośrednio na eksplozje atomowe.
Bo zamienią się w słup soli?
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Z Sodomą i Gomorą mógł być to wybuch wulkanu, ale jeśli odczytać dosłownie fragment o śmierci żony Lota, która odwróciła się za siebie, to również mógł to być - teoretycznie - wybuch bomby atomowej. Dziś też ostrzega się ludzi, żeby nie patrzyli bezpośrednio na eksplozje atomowe.
Ale co, ludzie zamieniają się przez to w słupy soli?
To jest właśnie dosłowne odczytywanie: Biorę to co mi pasuje a resztę wyrzucam. A czemu nie odwrotnie? Zostawmy tylko to co BG wyrzucił i co mamy? Sól i to chyba kamienna. Czyli jednak bazzyliszeki istnieją
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Dzisiaj rano ładnie wylądował na Marsie Curiosity, będzie szukał tak dosyć dokładnie śladów życia.
Jeżeli je znajdzie - może udzieli odpowiedzi na wiele podstawowych pytań...
Długość życia przeciętnego marsjanina, wielkość jego penisa i średnie zarobki w 2012 roku.
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum