Ohyda. Picie kawy to zbrodnia. A już picie, aby przedłużyć w ten sposób wydolność organizmu jest - uważam - lekko chore
Powiedzmy że u mnie to wypadkowa zamiłowania do kawy w ogóle i czasami konieczności Lekko chore, to były cztery burny dziennie PLUS kawa w wykonaniu kolegi przed egzaminem
Romulus napisał/a:
Czasami ciężko mi się zwlec z łóżka, ale skutecznie budzi mnie, jeśli nie budzik, to po tym jak po omacku trafię do łazienki - struga wody z prysznica. Nie mam problemów z porannym wstawaniem. W zasadzie, to nawet to lubię. Tylko w soboty i niedziele śpię dłużej. W soboty do 7.30, bo na 8.00 jeżdżę na siłownię, a w niedzielę - do kiedy mi się chce, czyli w praktyce gdzieś do 9.00.
Kurczę, mechanizm całkowicie mi obcy Nienawidzę wstawać w ogóle, przeważnie zwleka mnie dopiero trzecia seria budzika, a i tak potrzebuję z godziny - półtorej, żeby się otrząsnąć i zacząć kontaktować. Za o w drugą stronę problemu nie ma - nawet po zarwanej nocce około 22, kiedy teoretycznie powinnam padać ze zmęczenia, sen jakoś odchodzi i znów mogę siedzieć do tej trzeciej rano.
Jednakowoż człowiek musi mieć jakieś nałogi, a mnie po zrezygnowaniu z papierosków (dwa lata i dziewięć dni, nie żebym zaraz liczyła ) pozostała tylko kawa. Co do meritum, to napisałam gdzieś chyba, że nienawidzę rano wstawać. Chociaż to i tak nie ma znaczenia, bo codziennie zrywam się o szóstej. Przedtem jednak muszę przespać co najmniej siedem godzin - w innym wypadku przez cały dzień prezentuję urodę i werwę chodzącego trupa. W dodatku trupa złośliwego, drażliwego i niewiarygodnie wrednego.
_________________ "Wewnątrz każdego starego człowieka tkwi młody człowiek i dziwi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
Ja średnio dziennie pochłaniam 1-2 dwu łyżeczkowe rozpuszczalnej i jeszcze z jakieś 3-4 połówki kawy (połówki, bo zalane pół wodą, a pół mlekiem, które znacznie obniża moc kawe).
Romulus napisał/a:
Ohyda. Picie kawy to zbrodnia. A już picie, aby przedłużyć w ten sposób wydolność organizmu jest - uważam - lekko chore
Jesteście mięczakami.
Normalnie zaczynasz się zachowywać jak drugi BG
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
A ja się zgodzę z Romkiem Może nie z tym zdaniem, że ogólnie picie kawy to zbrodnia, ale z tym:
Romek napisał/a:
A już picie, aby przedłużyć w ten sposób wydolność organizmu jest - uważam - lekko chore
już jak najbardziej. Bo jeśli ktoś siedzi do późna, a potem musi wypić co najmniej kilka kubłów kawy, żeby jako tako funkcjonować - to coś tu jest nie w porządku. Organizm trzeba szanować, a nie eksploatować do granic możliwości. W końcu dbamy o przedmioty użytkowe, jak komputer, komórka czy samochód, żeby służyły nam jak najdłużej. Dziwne, że nie potrafimy przełożyć takiego sposobu postępowania na siebie.
I chociaż jestem sówką, to od jakiegoś czasu piję zdecydowanie mniej kawy. Chodzę spać też wcześniej, godzina pierwsza w nocy to już dla mnie jest późno, jeśli mam wstać przed 7. A kawę piję sporadycznie, czasami dla smaku jak kupię sobie jakąś lepszą. Bywa, że dla pobudzenia, szczególnie jak pogoda wariuje i ciśnienie raptownie spada, bo na to jestem bardzo czuła, niestety
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Zdecydowanie jestem skowronkiem. No chyba, że mega ciekawa książka przemieni mnie w sówkę. Na szczęście dla mnie i mego zdrowia zdarza się to bardzo rzadko Jeżeli chodzi o wstawanie to 05:45 (w porywach do 06:05); podobnie moja małżonka. Ranne z nas ptaszki i tyle. Spać chodzimy o 23:00, czasami pół godziny później. Staramy się nie siedzieć po nocach. Organizm jest rześki rano, nie wieczorem
Czytałem o ciekawych badaniach dotyczących słodzonych nie alkoholowych napojów. Podobno już pół litra dziennie daje 33% gwarancję astmy
Mam silne podejrzenia że w badaniu miało chodzić o colę ale wyszło na to że nawet kawusia z cukrem szkodzi
Cały tydzień czekam na to by w sobotę wstać o 8:00, zarwać noc i w niedzielę zwlec się o 10:00 a potem cały tydzień 5:20
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Analiza statystyczna – w której uwzględniono inne elementy stylu życia oraz czynniki demograficzne - wykazała, że osoby spożywające ponad 0,5 litra takich napojów dziennie o 26 proc. częściej cierpiały na astmę i o 79 proc. częściej miały POChP, w porównaniu z tymi, którzy nie pili ich wcale.
Naukowcy zastrzegają, że ich wyniki nie dostarczają dowodów na istnienie przyczynowo-skutkowej zależności między spożyciem dużych ilości słodkich napojów bez alkoholu a ryzykiem astmy i POChP.
Na razie nie jest też jasne, jaki mechanizm mógłby odpowiadać za występowanie takiej zależności. Badacze wysuwają jednak kilka hipotez.
Czyli tak po prostu działa świat
Najgorsze zostawiłem na koniec. Cukierberg na pewno macza w tym palce!
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Drugi akapit cytatu jest najważniejszy.
W przyrodzie występuje wiele zależności, daje się znaleźć wiele wzorców, ale nie wszystkie są zależne w sposób przyczynowo-skutkowy, nie bezpośrednio.
Efekt motyla. Jeżeli małe, żółte dziecko w Pekinie upuści na ziemię miseczkę z gotowanym ryżem, to gdzieś pod Paryżem cukier z Coca-Coli wyrywa jakiejś sinookiej Atenie dziurę w płucach, zupełnie jak po strzale z granatnika. Lub przynajmniej powoduje astmę u córki grabarza.
A to nie jest czasem tak, że osoby pijące hektolitry coli na ogół prowadzą bardziej stresujący tryb życia, mniej dbają o zdrowie i w dodatku częściej mieszkają w centrach dużych, zanieczyszczonych miast?
Efekt motyla. Jeżeli małe, żółte dziecko w Pekinie upuści na ziemię miseczkę z gotowanym ryżem, to gdzieś pod Paryżem cukier z Coca-Coli wyrywa jakiejś sinookiej Atenie dziurę w płucach, zupełnie jak po strzale z granatnika. Lub przynajmniej powoduje astmę u córki grabarza.
Trafiłeś w sedno
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
A to nie jest czasem tak, że osoby pijące hektolitry coli na ogół prowadzą bardziej stresujący tryb życia, mniej dbają o zdrowie i w dodatku częściej mieszkają w centrach dużych, zanieczyszczonych miast?
Mają mniejszą świadomość tego, co robią, albo po prostu mają to w nosie. Gorzej sytuowani, gorzej wykształceni itp. Taki obrazek stereotypowy.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Tylko, że niektórzy wykształceni i nieźle sytuowani prowadzą taki tryb życia, wynikający najczęściej z ich pracy, że nie mogą sobie pozwolić na zwolnienie tempa. Stąd te litry wlewanej do gardła Coli i innych napojów energetycznych. Jeżeli ktoś pracuje od 8 do 18, a dodatkowo ma pewne obowiązki w domu czy inne, musi się jakoś wspomóc.
Ja tak nie robię, nie uważam żeby to było dobre, ale rozumiem tych wobec których presja jest tak silna, że muszą się wspomagać.
A to nie jest czasem tak, że osoby pijące hektolitry coli na ogół prowadzą bardziej stresujący tryb życia, mniej dbają o zdrowie i w dodatku częściej mieszkają w centrach dużych, zanieczyszczonych miast?
Mają mniejszą świadomość tego, co robią, albo po prostu mają to w nosie. Gorzej sytuowani, gorzej wykształceni itp. Taki obrazek stereotypowy.
Często tak, ale z tym sytuowaniem i wykształceniem też bywa różnie. Kolega po najlepszej w kraju uczelni ekonomicznej, obecnie zasuwający w korporacji, pije hektolitry nie tyle coli, co tanich (!) napojów energetycznych. Twierdzi, że tak mu zostało z czasów akademikowych Podobnie jak trzy godziny snu na dobę przez większość tygodnia. Także opis Luinloth się zgadza w tym przypadku.
(Na marginesie, to ów chłopak mnie pośrednio zmotywował do redukcji kofeiny - dwadzieścia parę lat, a rezultaty zdrowotne już o niego widać...)
Nie mam problemów z porannym wstawaniem. W zasadzie, to nawet to lubię. Tylko w soboty i niedziele śpię dłużej. W soboty do 7.30, bo na 8.00 jeżdżę na siłownię, a w niedzielę - do kiedy mi się chce, czyli w praktyce gdzieś do 9.00
Jesteś potwór.
Coś w tym jest. Kiedyś nie miałem nic do roboty w czwartek i pospałem do 8.00. Potem miałem wyrzuty sumienia, że nic nie robię Więc teraz nawet jeśli nic do roboty nie mam w poniedziałki, czy czwartki i tak wstaję przed 6.00 i najwyżej douczam się
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum