FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Serialowe podsumowania roku
Autor Wiadomość
Sammael 


Posty: 668
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2011-12-25, 22:57   

W większości przypadków mamy już przerwę zimową, bądź też koniec serii, tak więc pokuszę się o małe podsumowanie pierwszej połowy sezonu '11/'12. Naturalnie, mogą pojawić się spoilery do opisywanych seriali.

Tytuł najlepszej premiery przyznaję Person of Interest. Fantastyczny duet mr Reese/mr Finch, świetna fabuła, klimat, ma w sobie to "coś" co mnie niesamowicie zainteresowało. Dla mnie - hit sezonu.
Bardzo rzadko mam tak, żebym ekscytował się jakimś serialem podczas jego pierwszego sezonu - potrzebuję czasu żeby się przekonać do czegoś nowego. Tutaj już po pilocie miałem ochotę na kontynuację. Dobre wyniki oglądalności w USA wróżą, że serial nie zostanie skasowany i doczekamy się kontynuacji.

Natomiast tytuł najlepszego serialu - ogółem - idzie do Supernaturala. Dla mnie żadne zaskoczenie, bo jest to jednak murowany pewniak, który nie zawodzi mnie od lat - nawet gdy wszystko inne dookoła dołuje. Nie do końca podoba mi się pomysł powrotu do formuły z początkowych sezonów (czyt. pozbywanie się wszystkich tych postaci które widzowie przez lata pokochali, celem koncentracji tylko i wyłącznie na braciach Winchester), ale fakt faktem - robią to ze stylem. Dopóki nie uśmiercili Crowleya, będę to jakoś znosił :mrgreen: Lewiatany jako główni źli to ciekawy pomysł, a właściwie dobre wybrnięcie z problemu: co dać po Lucyferze żeby widz nie pomyślał: "ee, bieda"? :-P
Zakończenie wątku Cassa jako postaci tragicznej, zaczętego jakoś w połowie S6 - mega. Bardzo smutne. W ogóle: brakuje mi trochę aniołów i demonów, w tym sezonie są zmarginalizowane, chociaż ze zrozumiałych powodów. Fajnie że już 7 stycznia wracają z przerwy, bywały takie czasy ze i do marca trzeba było czekać.

Tytuł największego rozczarowania idzie do Fringe - serial który od samego początku miał tendencję zwyżkową, w finale S3 przeżył załamanie którego efektem jest bardzo słaby S4. Nudna fabuła, przeciąganie wątku linii czasowej zmodyfikowanej brakiem Petera, no i skutek tego ostatniego: zmiany w życiu bohaterów których nie jestem w stanie zaakceptować. To tak jakby twórcy nie wiedzieli w którą stronę pójść, ale mimo to dalej chcieli coś robić. No i ten słabiutki cliffhanger, parodia...

Dalej już bez wyróżnień, w kolejności losowej:

Chuck - jedyny serial który nie ma przerwy, bo na styczeń ma zaplanowany ostateczny koniec. Niezmiennie czerpię dużo przyjemności z oglądania go. Odcinek "wigilijny" zamknął sporego storyarca i co prawda nakreślił co może być dalej, ale i tak trochę się boję że na koniec nie będzie petardy jakiej bym oczekiwał. No trudno, zobaczymy. Póki co, wrażenia jak najbardziej na plus.

Homeland - trochę nudny, za to bardzo dobrze zagrany, aktorzy tutaj są z najwyższej półki. Słaba końcówka. S2 będę oglądał, ale bez szału.

Nikita - sezon 2 ruszył od razu z przytupem i nie zwolnił tempa aż do teraz. Lepszy od S1, trzyma w napięciu, zaskakuje fabularnie. Gdyby jeszcze nie ta ciągła cierpiętnicza postawa tytułowej Nikity... ale jest dobrze.

2 Broke Girls - bardzo słaby sitcom, po ok. 3 odcinkach sobie podarowałem - pomimo mojej sympatii do Kat Dennings. Humor jak w sitcomach z lat 80/90 co to lecą teraz o 10:40 na TVP czy jakichś kablówkach.

New Girl - a tu za to bardzo obiecująca komedia z przeuroczą Zooey Deschanel. Dobrze dobrani aktorzy - sympatyczni, zabawni. Podoba mi się.

Dexter - chyba jestem na tym forum osamotniony w swojej opinii, co nie zmienia faktu że brzmi ona: świetny powiew świeżości, najlepszy sezon od czasu S1-2.

American Horror Story - właśnie jestem w trakcie nadrabiania, po 5 odcinkach - miejsce drugie na liście najlepszych nowości. Chylę czoła przed twórcami, bo udało im się (przynajmniej do tego momentu) poprowadzić serialowy horror, w którym ani na chwilę nie spada tempo i napięcie, a fabuła nie staje się absurdalna. Szacunek.
A, chyba zauważyłem tutaj kiedyś jakąś opinię nt. AHS: "horror klasy B" - za takie herezje powinno się palić na stosie //pisowcy

Bag of Bones - miniserial na podstawie najlepszego, moim zdaniem, horroru Kinga (nie mylić z najlepszą powieścią Kinga). Widziałem na razie pierwszą część (nie ma napisów do drugiej, a oglądam z rodzicami - fanami książki), Wrażenia negatywne. Oglądając to czułem się jakbym cofnął się do przeszłości - wyciągnięto aktorów z datą świeżości sprzed 10 lat (Pierce Brosnan, Annabeth Gish którą ostatnio widziałem chyba w The X-Files), do tego próbują straszyć widza trickami które działałyby gdyby teraz był rok 1971 a nie 2011. Słabo, nudziłem się, bez piwa bym chyba nie przetrwał... a tu jeszcze pt.2 przede mną ;)

Pan Am - serial o amerykańskich stewardessach z lat 60, wiem wiem brzmi nudno, ale jest dobrze. Ciekawa obsada (czyt. piękne panie), trochę szpiegowstwa, trochę romansu, no i klimat trochę jak w Mad Men - siłą rzeczy, bo to te same czasy. Dobry serial. Z tego co widzę, nie przebił się zbytnio do szerszej publiczności. Szkoda.

Once Upon a Time - sympatyczny, lekki serial fantasy, z dającą się lubić obsadą (jakie to ważne, a jakie rzadkie!), który z chęcią oglądam. Może bardziej do obiadu lub piwa, a nie celebrując ;) - ale wciąż z chęcią.

Hung S3, Grimm, Hell on Wheels, Boardwalk Empire S2, Terra Nova mam ściągnięte, ale jakoś nie umiem się za nie zabrać. Hung wczoraj czy przedwczoraj został anulowany - za to 100% nienawiści do HBO, Boardwalk co prawda zbiera miażdżąco pozytywne opinie, ale podobnie było z S1 a obejrzałem go tylko na zasadzie "no i co że cię nudzi, zaciskasz zęby i jedziesz z tym koksem" :mrgreen: Hell on Wheels to nie moje klimaty, ale wierzę w AMC, natomiast na Terra Novę się napalałem gdy kiedyś tam dawno temu rzucili pierwszy opis fabuły. Wyszło jak wyszło... wasze i innych opinie mówią za siebie, ale mimo to chciałbym spróbować. Grimm... nie, nie potrafię wymyślić żadnego dla którego trzymam go na dysku, no ale trzymam :mrgreen:

Podsumowując? Jest to dobry sezon, lepszy niż kilka poprzednich. Mamy kilka dobrych premier, mało rozczarowań, sprawdzone hity głównie trzymają poziom. Jestem usatysfakcjonowany.
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23154
Wysłany: 2011-12-26, 10:48   

Z oceną sezonu, czy raczej całego roku, mógłbym się zasadniczo zgodzić. Z doborem tytułów już niekoniecznie :-P

Rzeczywiście z nowości debiutujących w tym roku nie było olśnień, ale i większych rozczarowań, które by zmiażdżyły sezon nudą.

Również żałuję kasacji "Hung", aczkolwiek jeszcze bardziej żal mi "Bored to death", który jest chyba najambitniejszym od dawna projektem komediowym HBO. No może poza "Ricky Gervais Show", ale tamten tytuł to produkcja BBC i serial mocno niszowy :) którego nie polecam, bo humor jest bardzo specyficzny, aczkolwiek mnie zawsze zaraża śmiech i absurdalne pomysły. Mimo to "Bored to death" to inteligentna zabawa konwencją czarnego kryminału poprzez dodanie do niej bohaterów, którzy nijak do niej nie pasują. Poza tym znakomity Zach Galifianakis, który samą miną potrafi zmiażdżyć na śmierć ze śmiechu. Jego próby wcielenia się w rolę ojca w 3 sezonie były mistrzowskie, aczkolwiek jeszcze nie obejrzałem do końca.

Druga kasacja, która mi się nie podobała to "How to make it in America". Myślałem, że po "Entourage" ten serial wypełni lukę i będzie stanowił kontynuację niegłupiego, lajfstajlowego serialu, zwłaszcza że temat fabuły (dwóch przyjaciół chcących osiągnąć sukces), choć nieco podobny do "Entourage", to jednak miał potencjał na kilka sezonów. Brak było zgrywy na miarę postaci Ariego Golda z "Entourage", ale był znakomity Nowy Jork, daleki od wyświechtanych obrazków z kina, czy nawet "Seksu w wielkim mieście", trendsetterskie ambicje i dobra odtrutka na kryzys. Szkoda.

Jeśli chodzi o kontynuacje to rok 2011 należał do "Downton Abbey". Serial ten w moim prywantym rankingu przyćmił wszystkie produkcje i "stare" i "nowe" w tym roku. Nie miał sobie równych i nadal nie ma. Wszystkie inne tytułu są daleko w tyle za nim.

Bardzo dobry debiut zaliczył "Homeland" i w zasadzie poza dwoma odcinkami oglądałem z dużą przyjemnością. Ponadto "The Killing" - świetna produkcja, doskonała (jak mi się wydaje) adaptacja duńskiego formatu. Poza rozczarowującym finałem, który nawet jeśli wierny oryginałowi zniesmaczył mnie swoją wulgarnością fabularną. :) "Game of Thrones" - długo wyczekiwana adaptacja, która może nie porywała, ale to nie zarzut jeśli się przeczytało po dwa-trzy razy książki. Największym minusem tej adaptacji jest to, że z 10 odcinkami ląduje w kategorii "miniseriale". Uważam, że należało się temu tytułowi około 12-13 odcinków w serii. Ale nie jest źle. Będę oglądał i wyglądał ciągu dalszego oraz czekam na premierę na dvd. "Hell on wheels" - debiut roku to nie był, ale produkcja solidna, dobrze napisana, która mnie wciągnęła i zasłużyła na miejsce w moim "czasie antenowym". "The Borgias" - również bez szału, ale to mocny tytuł, solidna produkcja, doskonały scenariusz i świetna obsada. "Shameless" - próbowałem z angielskim oryginałem i nie wyszło. Bez uprzedzeń zacząłem oglądać i jestem zachwycony. Serial wcale nie jest kontrowersyjny, wręcz przeciwnie - to przewrotna afirmacja wartości rodzinnych. Brawo. "The new girl" - oglądam aktualnie tylko dla Zooey Deschanel.

A teraz kontynuacje.
"House" - z przyzwyczajenia. Serial się wypala i nie wierzę, że twórcy tego nie dostrzegają. Nie wiem, co musiałoby stać się w finale, abym miał siłę na 9 sezon.
"How I met your mother" - serial dryfuje w kierunku obyczajowej komedii i coraz mniej robi się sitcomowy. I są to zalety. Lubię oglądać. Nieco z przyzwyczajenia, ale z przyjemnością mimo wszystko.
"The Office" - polubiłem amerykańską wersję, ale oglądam z przyzwyczajenia. Po odejściu Steve'a Carella nie jest już tak zabawnie. Jednak serial ten to przykład uamerykanizowania brytyjskiego arcydzieła (mówcie co chcecie), które jest strawne, pozbawione klasy, ale przyjemne, mało kontrowersyjne. Idealne do obejrzenia i zapomnienia. Na dodatek - mimo wszystko przywiązuje do siebie :)
"The Good Wife" - najlepsza produkcja w stacjach Wielkiej Czwórki (ABC, CBS, NBC, FOX). Każdego odcinka wyglądam z niecierpliwością i cały czas serial zachowuje świeżość i aktrakcyjność, mimo tego, że formuła zdawała się być atrakcyjna tylko na jeden sezon. Minus podstawowy z poprzednich sezonów, to Ufajnianie bohaterów: zawsze wygyrwali i zawsze po dobrej stronie. Ale to już się zmieniło, a ponadto nawet bardzo nie przeszkadzało, bo było dobrze opakowane.

Czy o czymś zapomniałem... :roll:

Oddzielna półka - seriale brytyjskie. "Shadow line" - mega mistrzostwo świata. Dzieło skończone i genialne. Maestria. "Luther", "Silk", "Sherlock" (2 sezon ma szansę zdominować 2012 r.).

Przełomy: "Boardwalk Empire" - jeszcze nie obejrzałem 2 sezonu więc się nie wypowiem, ale widać przy tym serialu, że jest przemyślaną całością. Rozwija się powoli, fabuła konsekwentnie nabiera rumieńców. Tak jak dobra, opasła powieść. To lubię.

EDIT: największe nadzieje.
Wspomniany "Sherlock". Kto widział, pewnie się zgodzi.
A ponadto "Luck", jeśli cały sezon będzie tak zrobiony (napisany i zagrany), jak pilot, to w 2012 r. ten serial będzie jak Krocząca Śmierć i HBO zmiecie konkurencję :)
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Jander 
Nonholik


Posty: 6189
Skąd: Kolabo. miasto Tichy
Wysłany: 2011-12-26, 14:50   

Oczywiście tytuł najlepszej premiery i najlepszego serialu tego roku bezkonkurencyjnie idzie do The Boss. Mógłbym na tym skończyć posta, ale ukazało się też parę innych rzeczy w tym roku.
Stare seriale, jak Fringe, Sons of Anarchy, House robią się coraz słabsze. True Blood daje radę, Walking Dead niezłe, ale bez rewelacji.
Homeland trochę zawalili, a zapowiadało się dużo lepiej. New Girl całkiem przyjemne.
Z brytyjskich rzeczy rewelacyjne Luther, Shadow Line, Criminal Justice (wiem, to nie z tego roku, ale i tak mega) - to seriale zupełnie innej kategorii niż amerykańskie produkcje, jak polecicie coś to może też chwycę za kolejne.
_________________
www.lovage.soup.io
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23154
Wysłany: 2011-12-30, 23:17   

Zgadzam się, że BOSS jest najlepszą premierą sezonu. Aczkolwiek piszę to po obejrzeniu dopiero 3 odcinków. Zatem z dużym kredytem zaufania. Jednak myślę, że się nie zawiodę. A z braku napisów dawkuję sobie przyjemność. Ten serial "makes my day" :) Trzy razy pod rząd. "Homeland" jest przy nim bardzo dobry, ale nie wybija się. Choć to fabularnie inna bajka. Ale "Boss" pociąga mnie bardziej.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Jander 
Nonholik


Posty: 6189
Skąd: Kolabo. miasto Tichy
Wysłany: 2011-12-30, 23:36   

Ale do trzeciego odcinka to nic się nie dzieje tak naprawdę. :)
_________________
www.lovage.soup.io
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Fantasta.pl


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,25 sekundy. Zapytań do SQL: 14