mili moi - rozumiem, że Gaiman nie cieszy się Waszym poważaniem...? a ja go lubię. Oczywiście nie będę się upierać przy sugestii, że to on jest mesjaszem
Ale chętenie powiem jeszcze jakieś głupstewko, żeby dostać jeszcze takie ładne fotki
no, tak... ale jakikolowiek kaliber porównamy z Tolkienem - będzie on niewielki... nie wybrałam Gaimana ze względu na jego kaliber, tylko ze względu na to, że od jego książek wieje jakimś świeżym podejściem do tematyki poruszanej od stuleci w kulturze i literaturze.
Na mojej prywatnej liście pozycja numer dwa to Ursula LeGuin. I nikt mnie nie przekona, że ona nie ma mocy. Nawet, gdyby pojawiło się tu zdjęcie Jowisza, nie zmienię swojej opinii. Być może patrzę na Tolkiena i LeGuin tak, jak patrzę, bo ukształtowali mnie w dzieciństwie i ich twórczość jest dla mnie wzorcem z Sevres fantastycznej twórczości...? Tak, czy siak - to chyba nie są najgorsze wzorce
Janem Chrzcicielem fantastyki to pewnie będzie jednak Rowling, niosąca dzieciakom dobrą nowinę o centaurach, czarodziejach, hipogryfach, olbrzymach, trytonach itp. Dzięki temu młodzi czytelnicy dowiadują się o istnieniu fantastyki.
A na naszym gruncie - myślę, że dobrą nowinę całkiem sprawnie kolportuje Kosik, z serią FNiN. Nie dość, że samo to w sobie jest fajne, to jeszcze bohaterowie czytają książki, a w wielu tomach serii na wewnętrznej stronie okładki jest narysowana półka z książkami Niki, Neta, Felixa - fajna i nienatrętna zachęta do sięgniećia po ulubione książki ulubionych bohaterów.
niedawno kolega zapytał mnie, co poleciłabym jego młodszej siostrze, która skończyła Pottera i bezradnie rozgląda się za czymś nowym. Poleciłam pierwszą część FNIN. Dziś młoda dama przeczytała już wszystkie tomy i buszuje po fantasy
nie wybrałam Gaimana ze względu na jego kaliber, tylko ze względu na to, że od jego książek wieje jakimś świeżym podejściem do tematyki poruszanej od stuleci w kulturze i literaturze.
no, tak... ale jakikolowiek kaliber porównamy z Tolkienem - będzie on niewielki... nie wybrałam Gaimana ze względu na jego kaliber, tylko ze względu na to, że od jego książek wieje jakimś świeżym podejściem do tematyki poruszanej od stuleci w kulturze i literaturze.
Jakie tam ono świeże... Zapożyczeń od groma i ciut ciut.
Tolkien także oryginalny nie był. Rżnął z "Kalewali", "Beowulfa", legend skandynawskich ("Saga Volsunga") czy arturiańskich... Tak więc nie tak prędko z obwoływaniem jego trylogii Biblią, a jego samego Jezusem czy kimś w tym stylu.
Tolkien także oryginalny nie był. Rżnął z "Kalewali", "Beowulfa", legend skandynawskich ("Saga Volsunga") czy arturiańskich... Tak więc nie tak prędko z obwoływaniem jego trylogii Biblią, a jego samego Jezusem czy kimś w tym stylu.
Nie czytałeś tego tematu, prawda? Tolkiena nie porównujemy do Jezusa, tylko bardziej do Mojżesza.
Fajnie jest poczuć się wysłuchanym. Miłego bredzenia.
Wybacz, ale zapodałeś tytułami, o których w życiu nawet nie słyszałem i jeszcze ogłaszasz dzięki nim zaorany temat. Wybacz za brak reakcji. Miłego bredzenia.
@
e: ale po szybkim przekopaniu netu czuję się zainteresowany.
Fantasy? Tolkien i długo, długo nic...
Science fiction? Juliusz Verne a po jakimś czasie Wells i Lovecraft
Horror? Zdecydowanie Poe potem Lovecraft... gdzieś tam dalej Shirley Jackson i współcześnie King
Nie ma co na siłę wymyślać autorów. Można pokusić się o dodanie do listy Jordana, Asimova, Dicka czy paru innych, gdyż owszem błysnęli swoimi pomysłami oraz przyczynili się do rozwoju wymienionych gatunków, ale nie zmienia to faktu że byli drudzy I proszę, nie wyszukujmy nazwisk odnoszących się do fantasy czy sf przed Tolkienem i spółką. Jeżeli powstawały jakieś utwory to były to sporadyczne tytuły, którym ni jak przyszyć łatkę 'biblia'.
Można pokusić się o dodanie do listy Jordana, Asimova, Dicka czy paru innych, gdyż owszem błysnęli swoimi pomysłami oraz przyczynili się do rozwoju wymienionych gatunków, ale nie zmienia to faktu że byli drudzy
Podawanie tych autorów czy ich dzieł jako "Biblii" fantastyki (czy wcześniej Łukianenki czy Gaimana), to tak, jakby na pytanie o Biblię literatury (w całym zakresie) dać odpowiedź "Mistrz i Małgorzata" Bułhakowa.
_________________ Na szukanie lepszego świata nie jest jeszcze za późno
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Podawanie tych autorów czy ich dzieł jako "Biblii" fantastyki (czy wcześniej Łukianenki czy Gaimana), to tak, jakby na pytanie o Biblię literatury (w całym zakresie) dać odpowiedź "Mistrz i Małgorzata" Bułhakowa.
Nigdzie nie napisałem, że twórczość Dicka czy Jordana należy koniecznie zaliczyć do 'biblii' fantastyki. Jeżeli jednak miałbym dodać do Tolkiena i spółki jeszcze jakieś nazwiska to na pewno dodałbym właśnie Dicka, Jordana i Asimova.
Tixon napisał/a:
Czym błysnęli i dlaczego akurat Jordan?
Czym błysnęli?
Dick: ogromnym wkładem w dorobek fantastyki naukowej poza tym był jednym z pierwszych - jeżeli nie pierwszym - który na bardzo dużą skalę zaczął łączyć sf z tematami teologicznymi oraz filozoficznymi. Tak wiem, to wielkie uproszczenie ale na potrzeby tego tematu - nie będącego tematem o twórczości Philipa K. Dicka - w zupełności wystarczy.
Jordan: błysnął wizją wykreowanego przez siebie świata i stworzeniem jednego z największych cyklów fantasy.
Asimov hasłowo: "prawa robotyki", cykl Fundacja. Już za życia był postrzegany jako jeden z "Wielkiej Trójki" fantastyki naukowej (obok Heinleinema i Clarke'a).
Co do Dicka i Asimova - zgoda, natomiast Jordan to jedno wielkie nieporozumienie jest. To że wyspamował monstrualny cykl? Nie no, bez przesady... Niczego pozytywnego do fantastyki nie wniósł.
Wymienienie jego nazwiska w otoczeniu dwóch powyższych jest bluźnierstwem!
Nie wiem, jak można podchodzić do takiego tematu nie znając najwybitniejszych dzieł z dziedziny. Stapledon wielkim wizjonerem był. U nas wydano tylko jedną powieść, nie mającą wiele wspólnego z jego genialnymi wizjami. Ale znać trzeba. Poczytaj F&F Lema, to ci się rozjaśni.
Nie wiem kto rzucał Łukjanienk, ale powinien się wstydzić. Lecz i tak to nie usprawiedliwia Jordana aka ctrlc'a
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum