Wysłany: 2009-01-30, 12:45 Ewolucje poglądów politycznych forumowiczów
No właśnie. Jak to mówią, "tylko krowa nie zmienia poglądów". Jeśli ktoś ma wyrobione poglądy, to wcześniej kształtowały mu się one przez krótszy czy dłuższy czas, ewoluowały i zmieniały się. Był już kiedyś co prawda temat o wpływie rodziców na nasze poglądy, ale nie wszyscy przejmują poglądy od rodziców (np. ja swoje poglądy ukształtowałem praktycznie wyłącznie na podstawie przeczytanych przez siebie książek, artykułów, felietonów i innych tekstów).
Jakie poglądy mieliście wcześniej i jak doszło do tego, że je zmieniliście?
To ja zacznę:
W dzieciństwie i wczesnej młodości praktycznie w ogóle nie interesowałem się polityką. Pamiętam tylko, że jesienią 1995, w dobie wyborów prezydenckich, kiedy rodzice spierali się o to, na kogo zagłosować (ojciec (i jego rodzice) głosował na Kwaśniewskiego, matka (i jej rodzice) na Wałęsę), to ja mówiłem, że gdybym ja mógł głosować, to głosowałbym na Wałęsę. Sam nie wiedziałem, dlaczego, ale jakoś... hmmm... instynktownie (?) ten Kwaśniewski mi się nie podobał. A w 1996 roku, kiedy zacząłem się interesować historią Polski (dostałem wtedy od krewnych "Ilustrowane dzieje Polski" Tomasza Bibera i Macieja Leszczyńskiego, równocześnie z ich "Pocztem władców Polski", nawiasem mówiąc) i po przewertowaniu tego zapytałem rodziców, dlaczego po odzyskaniu niepodległości w 1918 po zaborach nie przywrócono w Polsce monarchii i dlaczego był prezydent, a nie król. Rodzice odpowiedzieli coś w rodzaju, że to "nie te czasy". Ale ja nie mogłem tego zrozumieć i chciałem, żeby w Polsce nadal był król.
Później, aż do 2002 roku, właściwie nie znałem pojęć takich jak "prawica" i "lewica", a jeszcze dużo później dowiedziałem się, co one właściwie znaczą. W 2002, kiedy po usłyszeniu w telewizji, w "Wiadomościach" tych terminów, zapytałem ojca, czym się właściwie różnią lewica i prawica. Ojciec odpowiedział mi ogólnikowo i lakonicznie, że "lewica jest bardziej do przodu" - i to wszystko. I kiedy zapytałem, czy teraz rządzi prawica, czy lewica, otrzymałem odpowiedź, że lewica. No to sobie pomyślałem, że w takim razie to chyba dobrze, że teraz rządzi lewica - bo jak jest "bardziej do przodu", to chyba lepiej, niż że do tyłu. Więc w zasadzie pozostałem nieświadomy.
Rok lub dwa później dowiedziałem się, że mimo że lewica jest "bardziej do przodu", to jednak lewica bardziej ogranicza swobody gospodarcze - no to wtedy pomyślałem, że chyba najlepiej jest wtedy, kiedy gospodarką rządzi prawica, a resztą - lewica.
Niezależnie od tego, w 2003 w książce od WOS-u, kiedy przeczytałem o podziale na rodzaje partii, że są m.in. liberalne, socjaldemokratyczne, konserwatywne, chrześcijańskie i totalitarne (przy czym tam był ten błąd czy wręcz fałszerstwo, że socjaldemokraci "popierają gospodarkę rynkową z możliwością interwencji państwa w razie konieczności" - bo oni chcą nieprzerwanej interwencji, choć na określonych polach chcą interweniować mocniej i bardziej bezpośrednio i zdecydowanie w czasie "kryzysu"), to od razu pomyślałem, że najlepsze są liberalne. Nie wiedziałem, po co tradycja, łączenie chrześcijaństwa z polityką, a totalitaryzm mnie przerażał - wszechwładna kontrola państwa mi się nigdy nie podobała. Ale jakoś wtedy nie zainteresowałem się w ogóle, jakie w Polsce partie są liberalne, jakie socjaldemokratyczne, jakie chrześcijańskie itd. Nie łączyłem też socjalizmu ani komunizmu z lewicą, a chrześcijańskich partii z prawicą.
W 2005 dowiedziałem się mniej więcej szczegółowo o polskich partiach i ich programach - na WOSie miałem o tym sporo - a równocześnie wtedy zbliżały się wybory. (mój nauczyciel z WOS-u popierał wtedy Partię Demokratyczną, ale później wstąpił do PO i startował do sejmiku miejskiego) Wahałem się wtedy między PO a PiSem i między Kaczorem a Donaldem. :D Równocześnie dowiedziałem się, że Radio Maryja - wbrew nazwie - nie jest tylko radiem religijnym, ale również zaangażowanym w politykę. Dowiedziałem się też wtedy, że jego dyrektorem jest niejaki Tadeusz Rydzyk. I że jest on antysemitą i antymasonem.
W końcu - wyłącznie ze względu na mój antykomunizm - zagłosowałem na Kaczora. Jednak gdzieś w lutym-marcu 2006 zupełnie zerwałem z pro-PiSowskimi sympatiami. i zacząłem interesować się UPR-em, jednak kolibrem stałem się dopiero jesienią 2007 (dopiero wtedy pozbyłem się neokonserwatywnych - interwencjonistycznych i autorytarnych - czy, jakby to powiedział JKM, "socjalistycznych" naleciałości, a minarchistą wiosną 2008. Z kolei na przełomie grudnia 2008 i stycznia 2009 znalazłem na stronie mises.pl znany mi wcześniej tylko z tytułu "Manifest libertariański" Murraya Rothbarda, pod wpływem którego moje poglądy zbliżyły się do anarchokapitalizmu.
(W ogóle to zdaje się, że najczęstsza droga do anarchokapitalizmu wiedzie od konserwatywnego liberalizmu poprzez minarchizm - z innych for, jak chociażby mikke.fora wiem, że zdecydowana większość obecnych anarchokapitalistów zaczynała jako fani Korwina i kolibry)
W międzyczasie (druga klasa liceum, klasa maturalna) czytałem dużo tekstów Jerzego Roberta Nowaka - ale też głównie ze względu na jego antykomunizm, antymichnikizm, antykuronizm, antygeremkizm i antymazowieckizm. W każdym razie, mimo wszystko, nigdy nie podobały mi się jego skrajnie katolickie poglądy. Ani pro-LPR-owskie i antyPOwskie. W każdym razie zacząłem go czytać poprzez zetknięcie się (przypadkowe) w jednej z księgarń sieci Matras z "Encyklopedią Białych Plam". Początkowo w ogóle nie wiedziałem, kim są jej autorzy (ani jakiej "proweniencji" jest ta książka - zresztą nie miałem wtedy jeszcze internetu, więc nie mogłem sprawdzić) - tacy jak Nowak czy pozostali z RM, "Naszego dziennika" czy KUL-u - zacząłem ją czytać i kupować kolejne jej tomy ze względu na mnogość biografii "żołnierzy wyklętych" i działaczy antykomunistycznego podziemia. Zwłaszcza, że wielu z nich przewinęło się wcześniej na kartach "Kroniki Polski" pod red. Andrzeja Nowaka, w opisie historii powojennej - i chciałem sie dowiedzieć o nich czegoś więcej. Dopiero później zacząłem zwracać uwagę na inne hasła z tej "encyklopedii". Najbardziej raził mnie w tym styl pisania ks. Aleksandra Posackiego - fanatycznego gromiciela Harry'ego Pottera i wszelkiego rodzaju ezoteryzmów i rodzajów magii. Dopiero później zaczęli mnie w tej książce razić inni autorzy.
Natomiast najbardziej spośród jej autorów ceniłem (i cenię) Jacka Bartyzela - chyba najbardziej solidnego badacza doktryn i biografii politycznych. Oraz Adama Wielomskiego, Leszka Żebrowskiego i Bohdana Urbankowskiego. (Bartyzela i Urbankowskiego nawet spotkałem osobiście - w tym Bartyzela kilkakrotnie. Zresztą, nic dziwnego, wszak Bartyzel jest wykładowcą na mojej uczelni. Osobiście spotkałem też Wojciecha Polaka)
Miałem też krótki okres fascynacji NOP-em, ale szybko mi minęło.
A politologią zacząłem się szerzej interesować dopiero na przełomie pierwszego i drugiego roku studiów.
_________________ Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
Wow, niezły "życiorys"
Ja zaczynałem w liceum jako "różowy": Gazeta Wyborcza, Michnik i michnikopodobni... Ale to było raczej stadne i niezbyt głębokie. Na studiach wpadłem w kolejną skrajność. Kilka lektur podrzuconych przez kumpli i doszedłem do wniosku, że Michnik i cała ta "formacja intelektualna" cuchnie. I do dziś tak zresztą uważam. Przełomem była chyba publikacja dotycząca "bolesnej" "rany" "naszej zbiorowej pamięci", czyli teskt Michnika i Michała Cichego o dzielnych powstańcach warszawskich, którzy równie aktywnie jak Niemców (albo jeszcze bardziej aktywnie), zabijać mieli Żydów. To od książeczki demaskującej kłamstwa tego artykułu chyba się zaczęło (smutne post scriptum napisał do niej po 10 latach M. Cichy przepraszając za ten haniebny tekst). Na studiach odbiłem zatem ostro na prawo, w kierunku wszelkiej maści "faszystów" i "oszołomów", że użyję stylistyki Michnika. Nie zasiedziałem się tam długo, w międzyczasie był samorząd i NZS, który opanowaliśmy z takimi samymi "reakcjonistami" jak ja
Ale wszystko dobre, co się dobrze kończy. Tu tak nie było - bo szybko znudzili mnie nieudacznicy, którzy potrafili tylko narzekać, że Michnik be... Mieli rację - to fakt. Ale nic za tym nie szło. W dobie afery Rywina pojawiły się przenikliwe i budzące radość analizy Krasnodębskiego, Zybertowicza, które uderzały w znienawidzony układ, którego Adaś był maskotką. Niemniej jednak u mnie autorytety umierają szybciej niż muszki owocówki. Szybko okazało się, że po prostu (przykładowo) wyżej wymienieni panowie to po prostu druga strona tego samego medalu. Ani mi oni swaci ani bracia, doszedłem do wniosku i opuściłem mentalnie polskie podwórko pogrążone w jałowych sporach o przeszłość i wypominanie sobie krzywd wszelakich lub róznych -izmów. Do niczego to nie prowadzi, jest nudne i przewidywalne. Jak jakiś rytualny, chocholi taniec. Michnik nie może żyć bez IPN-u, IPN "kocha" Michnika. Karmią się sobą nawzajem i napędzają. Beze mnie.
Od kiedy na polskim rynku ukazuje się DZIENNIK uwierzyłem, że może istnieć w Polsce konserwatyzm pozytywny; konserwatyzm bogacenia się, czystego środowiska, wolności; pozbawiony złudzeń, które toczą prawicowych publicystów i polityków o nie istniejącej Ameryce z ich marzeń (ja to ładnie ujął Cezary Michalski).
W różnych testach, mniej lub bardziej wiarygodnych, wychodzi mi, że jestem konserwatystą. Nie kłócę się z tym. Ale przede wszystkim staram się być krytyczny względem - przede wszystkim - swoich własnych przekonań. I z tym większą ciekawością czytam teksty lewicowe: Żiżka, Stiglitza, czy Sławomira Sierakowskiego. Przy tym uważam, że N. Chomsky gów.. o polityce wie i jest dmuchanym błaznem.
Ostani kryzys na rynkach przekonał mnie ostatecznie do nietrafności wszystkich tez żądających państwa - minimum, albo państwa w opcji zerowej. Rynek przestał być dla mnie remedium na wszelkie kłopoty. To po prostu kolejna dziedzina, ktora pozbawiona regulacji i kontroli, działa sama dla siebie. Jestem zwolennikiem kary śmierci i małżeństw homoseksualnych, ale przeciwnikiem tzw. wolnych związków pozbawionych obowiązków wynikających z małżeństwa. Przy tym sprzeciwiam się możliwości adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Choć nie mam nic przeciwko temu, żeby zdeklarowany gej uczył moje (na razie hipotetyczne) dziecko. Mam w nosie co robi pod kołdrą. Jestem zwolennikiem obecnej ustawy anty-aborcyjnej i przeciwnikiem aborcji "na życzenie".
Jestem zdeklarowanym zwolennikiem UE i krytykiem jej socjalistycznego zdziczenia. Mimo to uważam, że to najlepsze co się mogło Polsce i Europie przydarzyć. Koncepcja federalistyczna, ze wspólnym rynkiem i polityką zagraniczną oraz wymiarem sprawiedliwości (częsciowo) na razie bardzo przemawia mi do wyobraźni.
Jestem przede wszystkim łagodnym legalistą.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Przy tym uważam, że N. Chomsky gów.. o polityce wie i jest dmuchanym błaznem.
A my go wkuwaliśmy na językoznawstwie
No no, obywatelu. Odróżniajmy jego dziedzinę naukową i jego poglądy polityczne. Co do pierwszego się nie wtrącam - przyjmuję że jest bogiem w swym ogródku. Ale autorytet naukowy nie przekłada się na autorytet polityczny. A jeśli chodzi o jego poglądy na Busha, na wojnę w Iraku, globalizm itd. - nie powiedział niczego mądrego, albo będącego przełomowym dla naszego myślenia o świecie. A traktują go niektórzy jak wyrocznię.
Spellsinger napisał/a:
Romulus napisał/a:
ale przeciwnikiem tzw. wolnych związków pozbawionych obowiązków wynikających z małżeństwa.
o, rozwiń proszę
Ja kiedyś byłem z przekonań komunistą, teraz jestem alkoholikiem.
Był kiedyś pomysł zalegalizowania konkubinatu jako takiego związku quasi-małżeńskiego: tj. z samymi prawami małżonków (wspólne PIT-y, dziedziczenie itp.), ale bez obowiązków.
Co do adoptowania dzieci przez pary homoseksualne - sprzeciwiam się, ale jest to u mnie kwestia do negocjacji. Fundamentalem tak naprawdę nie jestem. Trafne argumenty zawsze mnie przekonują.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Ale autorytet naukowy nie przekłada się na autorytet polityczny. A jeśli chodzi o jego poglądy na Busha, na wojnę w Iraku, globalizm itd. - nie powiedział niczego mądrego, albo będącego przełomowym dla naszego myślenia o świecie. A traktują go niektórzy jak wyrocznię.
Zgadzam się z Tobą o tyle, o ile nie znam jego poglądów politycznych. Zasygnalizowałem tylko, że wkuwałem go na językoznawstwie
Romulus napisał/a:
Był kiedyś pomysł zalegalizowania konkubinatu jako takiego związku quasi-małżeńskiego: tj. z samymi prawami małżonków (wspólne PIT-y, dziedziczenie itp.), ale bez obowiązków.
No ale co to znaczy w tym wypadku to 'bez obowiązków wynikających z małżeństwa'?
Przy tym uważam, że N. Chomsky gów.. o polityce wie i jest dmuchanym błaznem.
A my go wkuwaliśmy na językoznawstwie
No no, obywatelu. Odróżniajmy jego dziedzinę naukową i jego poglądy polityczne. Co do pierwszego się nie wtrącam - przyjmuję że jest bogiem w swym ogródku. Ale autorytet naukowy nie przekłada się na autorytet polityczny.
Ale akurat poglądy Chomskiego są spójne i powiedziałbym że wynikają jedne z drugich, a nie że są to jakieś różne światy które nalezy ropztrywac i omawiać oddzielnie. Tak samo jak ja pewne poglądy polityczne przekładam na kwestie językowe (patrz dyskusja z Spellem o poprawności językowej i instytucji językoznawców) i gdybym rozptrywał te kwestie zupełnie oddzielnie to pewnie zachcaczałoby o schozfremie. Mógłbyś wyjaśnić dloaczego według ciebie Chomsky jest politycznym dylatentem którego opine to błaznowanie?
No i dobrze, że poglądy się zmieniają! I tak aż 90% ludzi ma przeważnie takie same poglądy polityczne jak ich rodzice. Myślicie, że to dobrze?
Nawet na własne nie stać ich błędy, starzy je dawno zrobili jak śpiewał W. Młynarski.
Na szczęście nie zawsze
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
I tak aż 90% ludzi ma przeważnie takie same poglądy polityczne jak ich rodzice.
ale masz jakieś wsparcie?
Kropek44 napisał/a:
Myślicie, że to dobrze?
czasem bezmyśłność ludzka mnie rozwala dokumentnie, misiu kolorowy a Ty cośkolwiek myślisz czy należysz do grupy 90% która ma tekie same poglądy jak koledzy z internetowego forum?
Ja musiałam lawirować między krewnymi ateizującymi (albo ateistycznymi) a wierzącymi. I na początku chcę zdemaskować pewien mit-że katolicy potrafią śmiać się ze swojej wiary. To nie jest prawdą.
Tym niemniej przeszłam drogę od poglądów anarchizujących aż do środowiska GW i "Polityki"- zaczęłam z resztą lubić Hartmana, którego argumenty pomogły mi przeżyć na hermeneutyce polityki. Swoją drogą prowadzący zajęcia zniechęcił mnie do "Rzepy", katując tekstami Staniszkis i jej podobnym. I tak wylądowałam w "Krytyce Politycznej" i "Liberte".
O ile w SP jeszcze wierzyłam w "Boga, nie w kościół" o tyle od gimnazjum klarował się ateizm i zdecydowany antyklerykalizm (tak tak, czytywałam "Nie" czy "Fakty i Mity"-z czego nie jestem dumna), który stopniowo stawał się coraz mniej buraczany. Zawsze jednak byłam lewaczką i, jak nazywał mnie ironicznie Romek, "miłośniczką praw człowieka" które z resztą sobie cenię i uważam za cenny wkład w rozwój ludzkości. Może dlatego poszłam w stronę z początku bardzo buraczanej krytyki islamofobii. I wszystko byłoby pięknie, gdyby owa islamofobia właśnie nie była buraczana, bo nic tak nie szkodzi krytyce islamu, jak "hołotowanie'.
I na początku chcę zdemaskować pewien mit-że katolicy potrafią śmiać się ze swojej wiary. To nie jest prawdą.
Nie jesteś katoliczką, nie obracasz się w tym środowisku więc trudno ci wierzyć.
Doświadczenia moje, mojej żony, przyjaciół i znajomych raczej temu przeczą. Jednym z kryteriów przy procesie beatyfikacyjnym jest czy domniemany święty miał poczucie humoru - jak widać takie rzeczy traktuje się śmiertelnie poważnie
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Hi hi ta bliższa jest jeszcze ok, ale znam sporo osób (w rodzinie i spoza niej)- które potrafią rozmawiać tylko do pewnego momentu. Więc ogólnie da się przeżyć, choć oczywiście wymaga to od wierzących tolerowania mojego ateizmu a ode mnie większej delikatności i kompromisu.
które potrafią rozmawiać tylko do pewnego momentu.
Ciekawe, jesteś w stanie określić ten "pewien moment"? Bo może się okazać, że w twoim mniemaniu niewinna zgrywa w rzeczywistości jest chamskim jechaniem po bandzie
Nie dostrzegasz ironii o Amontillado.
Jeśli jednak ktoś domaga się tolerancji dla swych zabobonów-musi zdawać sobie sprawę z zasady wzajemności. I tylko tyle. Z resztą raczej chamska nie jestem.
MM- katolicyzm zabija upolitycznienie niestety. Islam morduje jeszcze okrutniej.
I kończyć OT.
Jeśli jednak ktoś domaga się tolerancji dla swych zabobonów-musi zdawać sobie sprawę z zasady wzajemności.
To wcale Twoje poglądy nie różnią się od poglądów np. faszystów, homofobów czy poprawnie politycznie mówiąc konserwatystów. Takie samo podejście tylko z drugiej strony.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
A niby dlaczego?
Ja toleruję ich-oni mnie nie...
Ale to odmienny temat.
Wręcz przeciwnie - sama przyznałaś że
przyznaję że: napisał/a:
eśli jednak ktoś domaga się tolerancji dla swych zabobonów-musi zdawać sobie sprawę z zasady wzajemności. I tylko tyle. Zresztą raczej chamska nie jestem.
katolicyzm zabija upolitycznienie niestety.
Oto prawdziwy duch tolerancji: epitety, oskarżenia i homofobia a jak ktos mi to wytknie to powiem że żartowałam
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Nie muszę wyznawać katolicyzmu by tolerować katolików i nie nawracać ich na ateizm prawda? Czy to tak trudno pojąć? Nie muszę też szczególnie czcić czyjejkolwiek świętości, by przejść do porządku dziennego nad tym, że robi to ktoś inny. Nie muszę też uważać tego za mądre i właściwe. Ale po prostu się nie czepiam i akceptuję fakt posiadania przez kogoś wymyślonego przyjaciela. W zamian oczekuję tylko jednego-że ta osoba zaakceptuje fakt, że ja go nie mam.
. Ale po prostu się nie czepiam i akceptuję fakt posiadania przez kogoś wymyślonego przyjaciela. W zamian oczekuję tylko jednego-że ta osoba zaakceptuje fakt, że ja go nie mam.
Przeczytaj raz jeszcze swoją wypowiedź:
Do znudzenia: napisał/a:
jeśli jednak ktoś domaga się tolerancji dla swych zabobonów-musizdawać sobie sprawę z zasady wzajemności. I tylko tyle. Zresztą raczej chamska nie jestem.
katolicyzm zabija upolitycznienie niestety.
Mogłabyś tak prosto mi wyjaśnić puentę tego żartu?
A może naprawdę wyśmiewanie czyjejś wiary uważasz za tolerancję?
A gdyby pod KK podstawić np. homoseksualizm też uważałabyś ze to jest tolerancyjny pogląd?
Weźmy zdanie:
Cytat:
Geje mylnie uważają że ich zboczenie nie jest chorobą.
Tolerancja najczystszej próby prawda?
Akcentujemy że szanujemy poglądy tych zboczeńców, to nie ich wina że błądzą
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Utrivv, nie wiem do czego tak się przyczepiłeś z tym "musi". Inna sprawa, że Saika zapomina o tej zasadzie wzajemności przy muzułmanach. Bo to my musimy być dla nich dobrzy i mili, a oni mają prawo bronić swojej kultury i my musimy to akceptować. Oni mogą mieć nas gdzieś.
Chyba zupełnie inaczej rozumiemy te zdanie po prostu.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Utrivv, nie wiem do czego tak się przyczepiłeś z tym "musi".
Nie tyle przyczepiłem ile chciałem podkreślić że to drugi zarzut (a pierwszy już był pogrubiony )
Bo to wiecie jeżeli ja coś muszę to już nie czuję się tolerowany.
Cytat:
Kochamy gejów ale muszą przestać głosić swoje poglądy
i te sprawy
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Jeśli jednak ktoś domaga się tolerancji dla swych zabobonów-musi zdawać sobie sprawę z zasady wzajemności.
Ktoś żąda tolerancji dla swoich poglądów/zachowań. Od niego żąda się tego samego. I moim zdaniem ok.
Zgadzam się. Tylko po co mówić że osoba która wyznaje takie poglądy jest tolerancyjna?
To własnie z tego się śmieję
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
toto-nareszcie ktoś zrozumiał o co mi chodziło!
W kwestii muzułmanów (sami chcieliście)-uważam niektóre z ich postulatów za zwyczajnie bzdurne (podobnie jak bzdurny jest postulat koronowania Jezusa na króla Polski tudzież zdelegalizowaniu religii Mahometa) i tak je należy traktować. Sądzę również, że powinni sami dojść do tego, że postawa "w islamie nie wolno niczego zmieniać" nie jest najlepszą z postaw. My z kolei nie powinniśmy jej utrwalać polityką obecnie prowadzoną przez Francję, Niemcy a ostatnio GB. I buracką krytyką. Może dlatego tak się piekliłam... A tak swoją drogą to z burek muslimy powinni zrezygnować sami.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum