FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Co gały widziały...
Autor Wiadomość
Black
Żydowska Małpa


Posty: 370
Wysłany: 2011-01-16, 18:32   

Tak, wiem. Też mi głupio. Ale ważne jest, że w końcu obejrzałem. I powtarzam jest że obejrzałem go teraz, bo mogę bardziej docenić jego zajebistość :P
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2011-01-16, 19:10   

Jander napisał/a:
Jak można widzieć Avatara a nie widzieć Czasu Apokalipsy? O temora o mores

Ale co w tym dziwnego?

Black napisał/a:
bo mogę bardziej docenić jego zajebistość

To jeszcze przeczytaj "Jądro Ciemności" Conrada ;)
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Jander 
Nonholik


Posty: 6189
Skąd: Kolabo. miasto Tichy
Wysłany: 2011-01-16, 20:43   

Spell napisał/a:
Ale co w tym dziwnego?

W sumie nic, ale myśl przerażająca. O Avatarze wszyscy za parę lat zapomną, a CA będzie oglądać się i za sto lat.
_________________
www.lovage.soup.io
 
 
Black
Żydowska Małpa


Posty: 370
Wysłany: 2011-01-16, 23:49   

MrSpellu napisał/a:
To jeszcze przeczytaj "Jądro Ciemności" Conrada


No bez przesady, czuję się obrażony ;) . "Jądro Ciemności" oczywiście czytałem :P

Jander napisał/a:
W sumie nic, ale myśl przerażająca. O Avatarze wszyscy za parę lat zapomną, a CA będzie oglądać się i za sto lat.


Czyli to oznacza, że prędzej czy później CA i tak wszyscy obejrzą, a kolejność w tym przypadku ma małe znaczenie :P
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2011-01-17, 08:59   

Black napisał/a:
"Jądro Ciemności" oczywiście czytałem

Oczywiście.

A wracając do tematu:

Julie i Julia. Film powstał na kanwie opowiadania Julie Powell (Amy Adams), która nie przepadała za swoja pracą sekretarki i postanowiła w ciągu roku zrealizować wszystkie 524 przepisy z książki kucharskiej Julii Child (Meryl Streep) "Mastering the Art of French Cooking". Swoje doświadczenia w kuchni zaczęła spisywać w formie bloga. I w zasadzie o tym jest ten film. Niby mało skomplikowane, ale w swej formie po prostu genialne. To co wyprawia Meryl Streep, to po prostu mistrzostwo świata :mrgreen:
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Black
Żydowska Małpa


Posty: 370
Wysłany: 2011-01-22, 11:37   

Czarny łabędź

To, że jakiś film podobał mi się bardziej niż inne poznaję zazwyczaj po ciarkach na plecach podczas ostatnich scen. I w przypadku "Łabędzia" ciarki były te niezwykle intensywne, chociaż do kina wchodziłem z dystansem. A tu proszę. Chyba to co zobaczyłem przebiło wrażenia z "Zapaśnika", który dla mnie był filmem po prostu genialnym. Fabuła nie jest zbyt skomplikowana i pewne motywy są trochę ograne (zasada kontrastu - grzeczniutka cnotka Portman została przeciwstawiona "wyzwolonej" Kunis, która to musi manifestować paląc, ćpając i rżnąc się z każdym kto się nawinie) ale sposób jej przedstawienie w moim mniemaniu ociera się o perfekcję. Małe, drobne szczególiki budują niesamowitą atmosferę - grozy, zaszczucia, obsesji, autentycznie czekałem aż stanie się coś złego. Moje kochanie było pod mniejszym wrażeniem niż ja, bo jak stwierdziła "było trochę za bardzo pojebane", ale mi to akurat pasowało :D Ale zgodni byliśmy w jednym - Natalie Herschlag stworzyła naprawdę świetną rolę.
Film na ciarki. Będzie jeden z moich ulubionych.
 
 
Metzli 
Diablica


Posty: 3556
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2011-01-22, 11:54   

W nadchodzącym tygodniu mam zamiar wybrać się na ten film. I jak było w przypadku innych, idę ze względu na nazwisko reżysera, mam nadzieję, że się nie rozczaruję. Chociaż czytając powyższą opinię jestem dobrej myśli :)
_________________
Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
 
 
Tomasz 
Kain Czarny


Posty: 4635
Skąd: Skraj Nieba
Wysłany: 2011-01-22, 12:19   

Dwa rozrywkowe wypady do kina. Najpierw na "Turystę". Lekko, łatwo i przyjemnie, raczej bez emocji. Mam wrażenie, że gdyby ten sam scenariusz dostał Polański to było coś o wiele mocniejszego, taki "Autor widmo". Lepiej też wypadłoby w konwencji a'la "Pan i Pani Smith". A tak mamy kręcącą tyłkiem Angelinę, Deppa grającego lekko gapiowatego matematyka. Jest trochę strzelania, trochę gonitwy, parę drętwych dialogów i finałowe zaskoczenie, które wymyśliłem jakieś paręnaście minut wcześniej. Nie oczekiwałem więcej to i się nie rozczarowałem.
Drugi wyskok do kina to "Polowanie na czarownice". Takie kino klasy b, zrobione w dość fajnym, mrocznym klimacie, z prostą jak przysłowiowy drut fabułą. Na plus reżyserowi, że nie pozwolił Cage'owi serwować zbyt wielu idiotycznych min. Perlman ma rolę towarzyszącą, statyczną, ot, dać parę razy po mordzie i naprężyć stare muskuły. Oglądało się to dobrze, nie nudziło. Coś w stylu: wejść do kina, ułożyć się wygodnie na fotelu, poddać klimatowi, a po wyjściu, bez specjalnych powodów po prostu zapomnieć.

Kusi mnie jeszcze trzecia Narnia w 3D, był ktoś? warto?

No i muszę wpaść na "Black Swan".
_________________
"Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
 
 
Tanit 
Czarnoskrzydła


Posty: 1459
Wysłany: 2011-01-22, 15:02   

Black Swan
Wyszłam z kina pod dużym wrażeniem (choć koleżanka z którą była nawet pod większym) i podobnie jak Black miałam momentami ciarki i dreszcze. Portman wg mnie zagrała rewelacyjnie i naprawdę było widać jak wiele pracy włożyła w tę rolę. Podobnie spore wrażenie zrobiła na mnie interpretacja muzyki Czajkowskiego, którego nota bene jestem fanką :)


W planach na przyszły tydzień:
"Polowanie na Czarownice" - jedną opinię już mam, kto jeszcze :D?
_________________
***Nic nie jest prawdą, wszystko jest dozwolone***
Kiedy człowiek umiera, dusza jego przez trzy dni siedzi u wezgłowia śmiertelnego łoża i stara się zwracać plecami do ognia.
Po trzech dniach pojawiają się aniołowie i prowadzą duszę nad most Czinwat...

TanBlog
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23164
Wysłany: 2011-01-23, 17:45   

"Czarnego łabędzia" jeszcze u mnie nie grają. I muszę poczekać zatem. Ale, zamiast na "Och, Karol 2" poszedłem na inną komedię. W zasadzie "Och, Karol 2" to nie komedia tylko polisz tanie kino dla debili ale miałem ochotę obejrzeć coś głupiego i żenującego przy czym 2012 to intelektualne wyżyny. Niestety, w moim kinie grana jest także przewspaniała, przeurocza angielska komedia w reżyserii Stephena Frearsa pod tytułem "Tamara Drewe". Polski tytuł "Tamara i mężczyźni". Czytając recenzje wiedziałem, że to film, którego nie można zlekceważyć. I tak, "Och Karol 2" nie zaszczycił moich oczu. Ale za to bawiłem się setnie przez prawie dwie godziny.

Film ma fabułę prostą, całkowicie nieskomplikowaną, która objawia geniusz. Bo ile można wycisnąć z prostego punktu wyjścia! Angielska prowincja, uroczy domek prowadzony przez pisarza i jego żonę. A raczej tylko żonę, bo pisarz to mizogin. Dom jest otwarty - przyjeżdzają tam pisarze, którzy w skupieniu próbują coś napisać. Wszyscy, co do jednego, nie mają szczęścia, a wokół jest sielsko i sennie. Wszystko się zmieni za sprawą tytułowej Tamary Drewe - dziennikarki, która przyjeżdża do rodzinnej miejscowości sprzedać dom po matce. Parę lat jej nie było. Miejscowość jest senna, ona urocza, a na dodatek na scenę wkraczają także dwie... hmmm... nudzące się nastolatki.

I z każdą minutą filmu robi się prze-pysznie. Scenariusz jest zakręcony w ożywczy, całkowicie nieprzewidywalny sposób, pełen angielskiego humoru, zwrotów akcji i oczekiwanego zakończenia, co do którego do końca nie mozna mieć pewności, bo prowadzi tam tak kręta droga, że w zasadzie zapomina się o tym, że może być jakieś zakończenie.

Inteligentne kino, wywołujące śmiech w sposób niewymuszony. A najważniejsze, że to śmiech szczery, orzeźwiający.

Naprawdę, żal przegapić taki film. Zamówiłem sobie po seansie graficzną powieść, na której oparto scenariusz.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2011-01-23, 18:28   

Skorzystałem z promocji w wypożyczalni dvd i wpadło kilka starszych filmów.


Król Kalifornii
. Tragikomedia z Michaelem Douglasem, która w zasadzie jest wariacją Fisher Kinga. Nieletnia, przedwcześnie dorosła córka musi się opiekować ojcem, którego wypuszczono z szpitala psychiatrycznego. Początkowo zła i nieufna powoli zaczyna się wkręcać w przygodę, którą wymyślił jej niezaradny życiowo ojciec: Odnaleźć złoto hiszpańskich misjonarzy. Warto obejrzeć.

W chmurach. Kolejna tragikomedia. George Clooney w roli zawodowego "terminatora", czyli gościa specjalizującego się w zwalnianiu innych ludzi z pracy. Życie faceta polega na ciągłych podróżach służbowych. Hotel, restauracja, samolot, praca i tak przez cały rok. Bohater filmu bardzo lubi takie życie bez emocjonalnego bagażu, bez zobowiązań. Powoli zaczyna dostrzegać alternatywę w momencie zawarcia bliższej znajomości z koleżanką z branży. Oraz w trakcie szkolenia młodej gniewnej ;)
Gorzki finał. A film wart uwagi.

Crush. Żona wybrała. Film o fetyszystach, którzy mogą osiągnąć gratyfikację seksualną tylko poprzez realistyczne inscenizacje wypadków samochodowych. Lekki pornos z fabułą. Unikać jak ognia.

W kolejce:
Odświeżenie sobie Armii Boga z Walkenem //spell
_________________
Instagram
Twitter
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2011-01-24, 09:44   

Armia Boga odświeżona. Christopher Walken miażdży i tratuje :mrgreen:

_________________
Instagram
Twitter
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23164
Wysłany: 2011-01-25, 22:17   

"Butterfly on a wheel" - polski idiotyczny tytuł "Godziny strachu. Zabłądziłem na Polszmat i natknąłem się na ten film i bardzo mi się spodobał. W rolach głównych Pierce Brosnan, Gerard Butler i Maria Bello. W życie dobrze uposażonej rodziny wkracza znienacka socjopata (Brosnan - zarąbisty), który ją terroryzuje, porywa dziecko i ma zamiar "przećwiczyć" małżonków zmuszając ich szantażem do spełniania różnych żądań. Doprowadza ich na skraj wytrzymałości, niszczy życie i karierę, wystawia na kolejne próby. Cały czas dając jednak wybór.

Brzmi to usypiająco. Ale jest doskonale zagrane, nieszablonowe, trzyma w napięciu, prawie do końca. Obsada przykuła mnie do telewizora na tyle skutecznie, że dałem szansę filmowi i przekonałem się, że nie jest to czas stracony. Rozwiązanie akcji jest zaskakujące. Może nie arcydzieło, ale kawał doskonałej rozrywki. Tak, jak lubię.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2011-01-26, 09:02   

Ultramarines. Ten film jest tylko dla maniaków uniwersum WH40k. Czyli dla ludzi, którzy rozumieją, ze Space Marines to drętwe acz pełne świętego zapału w eksterminowaniu wszystkiego kołki, miks krzyżowców i komandosów z wielkimi spluwami. I rozumieją, że ulubiona taktyka SM to stanie wokół sztandaru i napierdalnie z bolterów do wszystkiego co się rusza by później radośnie przejść do walki na chainswordy. Yea. Fabularnie - mało skomplikowana sesja początkującego Mistrza Gry. Wizualnie - miła oku rzeźnia. Tylko dla określonego kręgu odbiorców ;)

Trailer 1
Trailer 2

Afterwards. Doskonały film z Johnem Malkovichem. Trochę pomieszanie motywów z filmów Joe Black i Szósty zmysł. Malkovich, który gra lekarza, wie kiedy kto ma umrzeć. Jest kimś w rodzaju posłańca, jego zadaniem jest sprawienie by wskazani ludzie odchodzili pogodzeni z życiem. Finał filmu można w zasadzie rozgryźć gdzieś w połowie, wybrać jako jedną z możliwości, ale do końca nie byłem tej opcji pewien. A może nie chciałem by tak to się skończyło? Polecam.
_________________
Instagram
Twitter
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2011-01-31, 11:35   

Rozpustnik. Johnny Deep (Jako John Wilmot, drugi hrabia Rochester) oraz John Malkovich (jako król Karol II) w całkiem przyzwoitym dramacie historycznym dziejącym się w czasach pierwszej Restauracji. Jest to historia ostatnich lat życia rozpustnika, awanturnika, kurwiarza, syfilityka, alkoholika, bluźniercy i piekielnie dobrego mówcy w jednym. Cóż, czytelnik Cyklu barokowego poczuje się dość swojsko ;) Polecam.

Złap mnie jeśli potrafisz. Leonardo DiCaprio, Christopher Walken oraz Tom Hanks w bardzo dobrym filmie Stevena Spielberga, który podjął się zekranizowania autobiografii Franka Abagnale'a jr. byłego oszusta, obecnie (od lat 70 do dziś) doradcy FBI w sprawach oszustw czekowych. Pasjonujący życiorys, pasjonujący film. Także polecam.

Udław się. Film na podstawie prozy Chucka Palahniuka. Nie porywa jak Fight Club, ale da się oglądać.
Taki jakiś przeciętny ten film.
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23164
Wysłany: 2011-01-31, 22:43   

HARRY POTTER I KSIĄŻĘ PÓŁKRWI
Obejrzałem wczoraj w telewizji. Strasznie mnie zmęczył ten film. Z jednej strony, mroczny. Z drugiej nie mógł się zdecydować, czy być kinem dla gimnazjalistów (te wszystkie dziecięce podchody miłosne). Ale jakoś to zniosłem. Choć, bez wątpienia, to najbardziej męcząca ekranizacja tego cyklu. Książek nie czytałem i nie mam porównania. Ale film mocno przeciętny. Bardzo mocno.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Tanit 
Czarnoskrzydła


Posty: 1459
Wysłany: 2011-01-31, 22:59   

Jak zostać królem
Jestem pod dużym wrażeniem tego filmu, a zwłaszcza rewelacyjnego Colina Firtha w niełatwej roli jąkającego się króla. Z początku wątpiłam, ale to rzeczywiście rola godna Oscara (pal licho faktyczną wartość tej nagrody, myślę że wiecie co mam na myśli ;) ) W filmie było wiele emocji i wiele pięknych scen. Na uwagę zasługuje także piękna muzyka Alexandra Desplat. Film rzeczywiście jest godny polecenia, nawet pójścia do kina.

ocena dla filmu ogólnie: 8/10

Wcześniej nie oceniłam 'czarnego łabędzia': 9/10

może i to nieco zawyżone oceny, patrząc trzeźwo, ale emocje, to jednak emocje ;)
_________________
***Nic nie jest prawdą, wszystko jest dozwolone***
Kiedy człowiek umiera, dusza jego przez trzy dni siedzi u wezgłowia śmiertelnego łoża i stara się zwracać plecami do ognia.
Po trzech dniach pojawiają się aniołowie i prowadzą duszę nad most Czinwat...

TanBlog
 
 
MORT
in emergency brea...


Posty: 1905
Wysłany: 2011-02-03, 19:51   

Despicable Me - liczyłem na coś więcej. Trailery wyszły dużo lepiej niż sam film. Historyjka niby ładna, ale niezbyt zajmująca.

UP - wreszcie nadrobiłem :P
Podobało się, ale nie chcę mi się długo o tym filmie pisać. Było kilka niedociągnięć, nie wszystko też co miałby być śmieszne śmieszyło mnie (czytaj: moje wewnętrzne dziecko). Ale jednak warte polecenia. Pomysł, nowatorskie efekty (a właściwie jeden) i piękna opowieść. Całość stoi na mocnych filarach.

Megamind - Świetna rzecz! Najlepsza animacja jaką widziałem od dłuższego czasu. Próbowałem, ale nie bardzo mogę się przyczepić do czegokolwiek. Nie ma co pisać - po prostu trzeba obejrzeć!

Salt [Director's Cut] - niezłe kino akcji. W sam raz, aby ciekawie spędzić jeden wieczór. Spisek przeciw Ameryce komiksowy wręcz. Angelina grała całkiem dobrze. Olbrychski ujdzie ;P Nie wszystko mi tam jednak przypasowało [spoilery?: ustrzelenie prezydenta Rosji - od razu by go na miejscu gruntownie obejrzano i ew. zrobiono sekcję. ;) , ojej...] Nie ma co się tu jednak spinać, bo to kino niewymagające, i jako takie spokojnie się broni.

Skyline - W ciekawych czasach żyjemy. Już nawet takie gnioty dostają naprawdę profesjonalnie wykonane efekty specjalnie (pomijam świecące na niebiesko, lub czerwono mózgi - tu był raczej problem z kreacją świata). Film po za nimi jest denny jak płastuga. Aczkolwiek niektóre pomysły nie były najgorsze, a potencjał było widać. Zmarnowano go jednak totalnie. Omijać szerokim łukiem. Ewentualnie obejrzeć dla celów akademickich, czyli jak nie kręcić filmów...

Serbian Film - genialne, mocne kino. Komentarz na niezmiennie brutalną, seksualną oraz materialną ludzką naturę, oraz na uzależnienie od poczucia władzy nad drugim, uprzedmiotowionym człowiekiem, co jest deficytowym towarem w dzisiejszych czasach. Nie mamy już wszakże niewolników, ani walk gladiatorów. Wszystkie zakazane elementy ludzkiej natury zeszły więc do podziemia. Oczywiście, nie wszyscy tacy są, nie wszystkich da się kupić czy spaczyć, ale nieraz możemy nie zauważyć nawet, że weszliśmy w coś za daleko, żeby móc się potem wycofać bez konsekwencji.
Gra aktorska wiarygodna, przejmująca. Jak zwykle na filmach nie płaczę, tu nie raz zawilgotniały mi oczy.
Akcja prowadzona jest wartko i bez zbędnych wydłużeń i nigdy nie wiadomo czego się spodziewać dalej. Pozostaje jedynie niedosyt i uczucie, że można było pokazać więcej - tak mocny przekaz pozwala bowiem uświadomić każdemu, że żyjemy w społeczeństwie ludzi odczuwających, a nie przedmiotów. Film jest również metaforą nieudolnej elity politycznej Serbii, żrącej z koryta, bez oglądania się na cierpienia zwykłych ludzi. Koniec cieszy i smuci zarazem - w sposób tragiczny odrzuca bowiem tak zepsutą rzeczywistość, lecz z drugiej strony nie pomaga jej w żaden sposób zmienić - ale czy nie podobnie było z wojnami, których Kocioł Bałkański doświadczał przez wiele lat? Końcówka pozwala też liczyć na kontynuację, której mam nadzieję, rychło się doczekamy.


Dinner for Schmucks - dość dawno już to oglądałem, ale całkiem przyjemna z tego komedyjka. Ot, niezobowiązujący zabijacz czasu, pozwalający na kilka uśmiechów, rzadziej na wybuch śmiechem. Myszy były najlepsze. Może być. A teraz, na serio o serbskim filmie, dla tych, którzy nie skapnęli się, że trollowałem ;P albo nie obejrzeli co było pod linkiem. Porzygać się od tego można. Tego samego wieczora obejrzałem to i Skyline... nawet sny miałem porypane tej nocy. Autorzy niby zasłaniają się metaforą polityki, czy wojny, ale taką metaforę to można sobie nawet do zwykłego pornola dorobić :roll: . Film bez treści. Po prostu ma szokować, być zakazywany, i na tym stworzyć sobie popularność. Sztuka my ass. Płakać mi się chciało co najwyżej ze śmiechu - bo momentami film był absurdalny - scena z oczodołem była tego esencją - porównywalna do wyskoczenia przez okno na jelicie, z filmu Machete, który to film, swoją drogą, też był strasznie denny (i wiedza, że taki miał być wcale nie pomaga). No cóż... teraz pozostaje mi spróbować zapomnieć, choć to będzie raczej trudne... Tym razem, lepiej nie zaspokajać swojej ciekawości, dobrze radzę. Serio, omijać szerokim trójkątem.
  
 
 
Tomasz 
Kain Czarny


Posty: 4635
Skąd: Skraj Nieba
Wysłany: 2011-02-03, 20:05   

MrSpellu napisał/a:
Ultramarines. Ten film jest tylko dla maniaków uniwersum WH40k. Czyli dla ludzi, którzy rozumieją, ze Space Marines to drętwe acz pełne świętego zapału w eksterminowaniu wszystkiego kołki, miks krzyżowców i komandosów z wielkimi spluwami. I rozumieją, że ulubiona taktyka SM to stanie wokół sztandaru i napierdalnie z bolterów do wszystkiego co się rusza by później radośnie przejść do walki na chainswordy. Yea. Fabularnie - mało skomplikowana sesja początkującego Mistrza Gry. Wizualnie - miła oku rzeźnia. Tylko dla określonego kręgu odbiorców ;)


Obejrzałem i stwierdziłem, że nie ma sensu powtarzać tego co zostało już zapisane. Może tylko tyle, że taktykę last stand wokół sztandaru uwielbiam. No i ten klimat budowany marszem przez mgłę. Chętnie bym kolejne takie dziełko obejrzał.
_________________
"Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2011-02-03, 21:36   

Mr.Brooks. Zaskakująco dobry film. W rolach głównych Kevin Costner, William Hurt oraz Demi Moore. Bohater, tytułowy Mr.Brooks (Costner) prowadzi podwójne życie. Za dnia, w społeczeństwie uważany jest za dobrego męża, kochającego ojca oraz zdolnego przedsiębiorcę. Towarzyski, dowcipny, ogólnie lubiany. Nocą za to lubi wyruszyć ze swoim wyimaginowanym przyjacielem (Hurt) by dać upust swemu uzależnieniu oraz spełnić się jako artysta... seryjny morderca. Przyznam, że film pozytywnie mnie zaskoczył, zwłaszcza finał, który zaskakuje aż w dwójnasób. Szczerze polecam, nie będzie to czas stracony.
_________________
Instagram
Twitter
 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15618
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2011-02-03, 22:03   

MrSpellu napisał/a:
Mr.Brooks. Zaskakująco dobry film. W rolach głównych Kevin Costner, William Hurt oraz Demi Moore. Bohater, tytułowy Mr.Brooks (Costner) prowadzi podwójne życie.


Niezła produkcja, (korzystnie) wyróżniająca się na tle zalewu słabizny z USA i wreszcie ciekawsza rola Costnera, którego najlepszy czas bezpowrotnie minął. Zakończenie byłoby lepsze, gdyby to co tam się wydarzyło, nie okazało się jedynie...
_________________
Buk, Horror, Dziczyzna
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2011-02-03, 22:18   

ASX76 napisał/a:
Zakończenie byłoby lepsze, gdyby to co tam się wydarzyło, nie okazało się jedynie...

No właśnie pisałem, że w dwójnasób :mrgreen:
Myślę, że reżyser zrobił to specjalnie, wszak "rozczarowanie" to także emocja ;)
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Dabliu 


Posty: 834
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2011-02-03, 23:01   

Czy jakaś łaskawa duszyczka mogłaby mi wytłumaczyć - jak krowie na rowie - o czym do cholery był film Dante 01? Bo obejrzałem i nie zrozumiałem.
Nowoczesne francuskie kino pop jak zwykle mnie przerosło... i przytłoczyło ilością niepotrzebnych, działających na nerwy komputerowych efektów specjalnych. Ze scenariusza chyba powyrywał ktoś połowę kartek; nijak nie umiem skleić ze sobą poszczególnych wątków, ileś tam strzelb nie wypala, a bohaterów scenarzysta opisywał chyba ołówkiem i mu się notatki pościerały. No i jeszcze te bezsensowne dialogi, ale to już chyba typowe dla Francuzów.

Klimat w porządku, strona wizualna (poza wspomnianymi efektami) też fajna, ale reszta... WTF?
 
 
mad5killz
[Usunięty]

Wysłany: 2011-02-03, 23:23   

Cytat z filmweb'a:
stalowyeddie napisał/a:
Zanim ktokolwiek ocenił ten film mam nadzieje, że zapoznał się choć ze skrótem Boskiej Komedii.
Lecz co poniektóre wypowiedzi są poniżej wszelkiego poziomu.
Ja film obejrzałem dwukrotnie i nabrałem do niego szacunku.
Splecenie dantejskiej wizji piekła oddającej przekrój społeczeństwa z wizją ponownego przyjścia zbawiciela. Pomysł na film genialny na obecne czasy.
Film zinterpretowałem dwukrotnie.
Pierwsza interpretacja pozwoliła mi dostrzec w filmie egzystencjalną nadzieję że nie jesteśmy tylko przypadkową reakcją chemiczną.
Natomiast druga pozwoliła mi na dostrzeżenie iż fabułą filmu jest animacją trudnej ścieżki życia, od narodzin aż po śmierć w męczarniach kończąc na zbawieniu.
To tak w dużym skrócie. Mam nadzieję że znajdę godnego partnera to dyskusji o filmie.

PS. Nawiązując do mojej pierwszej interpretacji, czy nie wydaje Ci się że ten "lek" oparty na nanotechnologii to porównanie do massmedialnej papki mającej zobojętnić człowieka?

"I ponownie przyjdzie w chwale sądzić żywych i umarłych, a królestwo Jego nie będzie końca."

10/10 - film o głęboko sięgających korzeniach drzewa filozofii egzystencjalnej i teologii... a może nawet to Nietzsche'go.



No co ty, nie załapałeś? :D
 
 
Dabliu 


Posty: 834
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2011-02-03, 23:39   

Akurat nawiązanie do Boskiej jest ewidentnie podane widzowi prosto w pysk, ale realizacja zamysłu utknęła gdzieś w metrze mułu.

A powyżej zacytowana "interpretacja"... zaiste, krotochwilna :-) Uwielbiam takich hipsterów i ich nadmuchane helem baloniki //piwo
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23164
Wysłany: 2011-02-06, 22:57   

"Darling Aj lowe ju". Dokument polskeigo HBO o Polkach w Egipcie. W zasadzie, to o wszystkich Europejkach, które przyjeżdzają do Hurghady i są bajerowane przez miejscowych. Mają po 50 lat, w Polsce są babciami, pozbawionymi już atrakcyjności seksualnej, a w Egipcie dwudziestolatki to ich "mężowie", zabiegają o nie, troszczą się (czułymi słówkami), zapewniają atrakcje łóżkowe. I kobiety wariują. A dla tych młodych Egipcjan to po prostu biznes, metody uwodzenia kobiet opracowane do perfekcji, wszystko aby skłonić panie do dobrowolnego przesyłania pieniędzy, nawet po powrocie do Polski. Skala zjawiska masowa i osłabiająca. Ale, z drugiej strony, one są dowartościowane, a faceci dostają kasę. Wszystko gra, ładna iluzja, nawet jeśli fałszem wali na kilometr. Najbardziej mnie śmieszyło jednak dwóch zdegustowanych tym zjawiskiem polskich samców. Oj, chłopaki brania nie mieli, wszystkie panie wolą tych biednych patałachów, którzy nauczyli się ich uwodzenia i podtrzymują w nich tą iluzję, że je kochają, uwielbiają. Ale do kamery mówią wprost: to tylko biznes. A dwa samce chodzą i się degustują. Przy tym pozbawieni są jakiejś klasy i prezentują europejską/polską wyższość ośmieszając sie przy tym. Błagam, w Idżipcie nie byłem, ale tam po zmroku chyba nie chodzi się w skarpetkach, na które zakłada się sandały?
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2011-02-07, 13:16   

Maria Antonina. Długo się zastanowiłem, co mi w tym filmie się nie podoba (nie licząc oprawy dźwiękowej, takiej trochę a'la MTV), bo do strony wizualnej przyczepić się nie mogę. W końcu dotarło do mnie, że ten film jest pusty. Miłe oku "nic więcej".

Closer. Dziwny film. W rolach głównych Natalie Portman, Julia Roberts, Clive Owen oraz Jude Law. Osią fabuły jest związkowy czworokąt złożony z ludzi o bardzo odmiennych charakterach. Mamy więc młodziutką dziewczynę wagabundę (Portman) związaną z raczej kiepskim pisarzem i niedojrzałym emocjonalnie mężczyzną (Law), który kocha się w intrygującej pani fotograf-rozwódce (Roberts), której zrobił dowcip i przez przypadek poznał ją z trochę prostackim, niewyżytym seksualnie dermatologiem - rasowym samcem alfa (Owen). Każda scena to przeskok w czasie o kilka miesięcy, który prezentuje zmiany jakie nastąpiły w kalejdoskopie tych związków. Jest tu kilka ciekawych momentów, ale jakoś film do mnie nie dotarł...
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Sabetha 
Baba Jaga


Posty: 4566
Wysłany: 2011-02-07, 20:04   

Chcąc poukładać sobie jakoś pewne wydarzenie, które położyło się cieniem na całym ubiegłym tygodniu, przypomniałam sobie wczoraj Króla rzeki z Jennifer Ehle i Edwardem Burnsem. Może nie jest to wybitne dzieło światowej kinematografii, ale ja niezmiernie lubię powieść Alice Hoffman i uważam, że film dość dobrze oddaje jej chwytający za gardło, ponuro-nostalgiczno-tajemniczy klimat, mimo że – a może właśnie dlatego że – twórcy pozwolili sobie na dość znaczące odstępstwa od oryginału. Problem samobójstwa, próby radzenia (a raczej nieradzenia) sobie z owym faktem podejmowane przez tych, którzy zostają, miłość szczeniacka i ta bardziej „dorosła”. Na deser zaś pytanie, „co będzie po śmierci”, na które jeden z bohaterów odpowiada „zostaniemy pochowani na tutejszym cmentarzu”. Nawiasem mówiąc, ogromnie spodobała mi się muzyka Simona Boswella.
Film nie uczynił mnie za grosz mądrzejszą w kwestii zasadniczej, obawiam się jednak, że wszelkie racjonalne wyjaśnienia można tu o kant dupy potłuc.
_________________
"Wewnątrz każde­go sta­rego człowieka tkwi młody człowiek i dzi­wi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
 
 
Metzli 
Diablica


Posty: 3556
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2011-02-07, 23:04   

Czarny Łabędź

Byłam w tamtym tygodniu i film nie powalił. Inne filmy Aronofskiego mają jednak większą siłę przekazu. A tutaj, ot typowa wręcz historyjka. Film dobry, świetna główna rola Natalie Portman, dodatkowo muzyka, ale nic ponadto. Myślałam, że z czasem przekonam się tak jak to miało miejsce w przypadku Zapaśnika, ale jednak nie. Obyło się bez fajerwerków.
_________________
Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15618
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2011-02-07, 23:57   

Metz -> Twoja opinia na temat "Czarnego Łabędzia" niemal pokrywa się z moją. No więc właśnie - "...nic ponadto".
_________________
Buk, Horror, Dziczyzna
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

gamedecverse


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 1,1 sekundy. Zapytań do SQL: 13