Boromir umiera, nim ma okazję spotkać z babom inną, niż Galandriela
Czy autor ma dysleksję?
Sabetha napisał/a:
"Wyznaniach" świętego Augustyna, który za to mendzenie powinien smażyć się w piekle, zamiast być (w opinii niżej podpisanej) wątpliwą ozdobą sfer niebieskich
Jak widać po "Wyznaniach", Augustyn miał bardzo barwną i skomplikowana osobowość, a biografię wręcz filmową - widać, że był człowiekiem z krwi i kości, a nie pomnikową postacią, jak np. Tomasz z Akwinu, który takich zakrętów ani dylematów nie miał.
MrSpellu napisał/a:
W odbiorze jest niemal tak samo uniwersalna jak bajki braci Grimm.
Z tym, że dzieła Tolkiena nie przedstawiają takiej ilości zwyrodniałego sadyzmu, jak baśnie Grimmów. Nie ma tam scen wyłupywania oczu, kawałkowania i gotowania w kotle zwłok itd. Tam śmierć łączy się bardziej z dramatyzmem, tragizmem i smutkiem, a nie jest przedstawiana z chorą fascynacją, jak u Grimmów.
Amontillado napisał/a:
Boromir, Gollum, Denethor II, Grima ot i mamy rozmycie dobra i zła...
Grima? Przecież on był kanalią do potęgi - wrednym, podstępnym, fałszywym i tchórzliwym draniem.
Boromir to pozytywna postać, tyle że uległ wpływowi Pierścienia.
Gollum to typowy schizofrenik paranoidalny.
Denethor na końcu popadł w obłęd.
_________________ Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
Z tym, że dzieła Tolkiena nie przedstawiają takiej ilości zwyrodniałego sadyzmu, jak baśnie Grimmów. Nie ma tam scen wyłupywania oczu, kawałkowania i gotowania w kotle zwłok itd. Tam śmierć łączy się bardziej z dramatyzmem, tragizmem i smutkiem, a nie jest przedstawiana z chorą fascynacją, jak u Grimmów.
Zgadzam się. Nie zmienia to faktu, że bajki braci Grimm do dziś czyta się bardzo dobrze.
No, nie ma nic o burzeniu miast, potopach, wojnach, gwałtach, mordach i kazirodczych związkach, ale takie zmartwychwstanie czy zamiana wody w wino to też nie w kij dmuchał...
Zburzenie Gondolinu, wojny (w tym domową) i kazirodczy związek Túrina z Niënor znaleźć można w Silmarillionie. Wskrzeszenie we Władcy Pierścieni - przemianę Gandalfa Szarego w Białego. Wojnę zresztą też.
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
Osobiście uważam, że literacka toporność ST wynika ze złego tłumaczenia.
Jesteś pewien że chcesz zacząć tą dyskusje?
toto napisał/a:
MrSpellu napisał/a:
No, nie ma nic o burzeniu miast, potopach, wojnach, gwałtach, mordach i kazirodczych związkach, ale takie zmartwychwstanie czy zamiana wody w wino to też nie w kij dmuchał...
Grima? Przecież on był kanalią do potęgi - wrednym, podstępnym, fałszywym i tchórzliwym draniem.
Boromir to pozytywna postać, tyle że uległ wpływowi Pierścienia.
Gollum to typowy schizofrenik paranoidalny.
Denethor na końcu popadł w obłęd.
Zjadłeś Kurunira... I nie rozumiem sensu tej wypowiedzi - tak jakby polemika ale nie do końca bo przy Gollumie i Denethorze zamiast polemiki jest analiza zaburzeń, która wcale nie podważa tego, że są to postaci niejednoznaczne Grima jest szary tak jak lizusowaty pracownik pomiatany przez szefa, w którym na koniec zwycięża rozpacz i potrzeba zwiększenia samooceny Boromir pozwolił swoim negatywnym cechom zwyciężyć - pierścień jest tu tylko katalizatorem ułatwiającym przejście na "ciemną stronę mocy" i do niczego nie zmusza.
Tak, jestem pewien. No chyba, że znasz wszystkie poprzednie tłumaczenia Biblii, w tym wersję łacińską (Wulgata), grecką (Septuaginta), hebrajską, aramejską... Z polskich tłumaczeń, przed Biblią Tysiąclecia, wcześniej była Biblia Gdańska, a jeszcze wcześniej Biblia Wujka...
Koine, hebrajski i aramejski to języki podstawowe Biblii. To raz, czyli nie zawsze części aramejska czy hebrajska jest tłumaczeniem. Dwa to fakt, że nie tłumaczenie ma znaczenie a interpretacja. Biblia spisywana była w wielu miejscach, przez osoby mniej lub bardziej zaznajomione ze sztuką zdań składania. Do tego dochodzą problemy z językami, w których ze względu na ich budowę bardzo ważny jest kontekst wypowiedzi (hebrajski). A to w sumie składa się na problemy z kodyfikacją różnych wersji raczej niż z tłumaczeniem.
Koine, hebrajski i aramejski to języki podstawowe Biblii. To raz, czyli nie zawsze części aramejska czy hebrajska jest tłumaczeniem.
Mój skrót myślowy. Posta pisałem przed wyjściem do pracy i się trochę spieszyłem.
Mag_Droon napisał/a:
Dwa to fakt, że nie tłumaczenie ma znaczenie a interpretacja. Biblia spisywana była w wielu miejscach, przez osoby mniej lub bardziej zaznajomione ze sztuką zdań składania. Do tego dochodzą problemy z językami, w których ze względu na ich budowę bardzo ważny jest kontekst wypowiedzi (hebrajski). A to w sumie składa się na problemy z kodyfikacją różnych wersji raczej niż z tłumaczeniem.
Częściowo się zgadzam, częściowo nie. Tłumaczenie w pewnym sensie jest wynikiem interpretacji, a jak zauważyłeś, kontekst mógł ulegać zmianie w trakcie lokalizacji, zauważ, przez tłumaczy (każdy miał określony światopogląd - Biblia Gdańska różni się od Biblii Wujka, pierwsza jest protestancka, druga katolicka). Aramejski różni się od hebrajskiego, hebrajski różni się od greki, greka różni się od łaciny, łacina od polskiego. Każdy z tych języków to inny system, kod formułowania myśli, każdy ma odmienną gramatykę. Zauważ, daleka droga od oryginału, bo Polacy tłumaczyli z Wulgaty, mnisi tłumaczyli z Septuaginty, a greccy Żydzi tłumaczyli z oryginału. Po drodze na pewno doszło do przeinaczeń (Septuagintę tłumaczono stopniowo, mniej więcej od III do I w. p.n.e., Św. Hieronim pieprzył się z Wulgatą przez dwadzieścia lat, a potem ją ciągle zmieniano do końca XVI wieku, Biblia Wujka opierała się na Wulgacie sykstyńskiej, a Sykstus właśnie Wulgatę sobie poprzeinaczał, a Klemens ja poprawił...) Ale to są zagadnienia dotyczące przedstawianej treści w sensie wierności jego znaczenia. Nie chodzi mi o wierność językową, tylko estetykę lokalizacji. Biblia Gdańska jest lepsza literacko od Biblii Tysiąclecia. Tak samo jak dzieła Szekspira są lepsze w tłumaczeniu Barańczaka niż Słomczyńskiego. Kto nie wierzy niech weźmie i sobie porówna. Biblia Tysiąclecia jest sucha, tak jak tłumaczenie Skibiniewskiej. Biblii Gdańskiej jest bliżej do plastyczności tłumaczenia Łozińskiego*
*Choć nie do końca dobre porównanie.
Bo BG jest mimo wszystko sucha, ale mniej od BT
@
Aha, umknął mi fakt, że Biblia Tysiąclecia była tłumaczona z języków "oryginalnych" Pewnie temu jest taka sucha...
Ej Spellu późno było i myślałem że stwierdziłeś że to z tłumaczeniem to o Władcy... no ale postawmy problem tak: co by było gdyby Bibilie tłumaczył Łoziński?
_________________ Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
Tu: http://www.gkf.org.pl/?str=265
można zobaczyć najnowszą publikację Gdańskiego Klubu Fantastyki poświęconą Tolkienowi
Konrad Dziadkowiak "Tolkienowska koncepcja fantasy mitopoetycznej"
Nie życzę sobie takich rzeczy jak Arwenna u Jacksona.
Co nie tak było z Arweną Jacksona? (Poza tym że wątek z jej "umieraniem" był z rzyci wzięty).
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Arwena to był wątek do, którego można by się najmniej przyczepić (np. nieśmiertelności wyrzekła się w Lorien - a Kamień ELfów to Galadriela dała Aragornowi, a nie w Rivendell... no i przez nią nie było Glorfindela w filmie, no i ogólnie charakteryzacja była do bani...)
_________________
Ł napisał/a:
Fantastyka jest dziwką Stephesona, a nie Stepheson dziwką fantastyki.
James Joyce napisał/a:
Jest to wiek utrudzonego kurewstwa, po omacku szukającego swego boga.
Ładnie wyglądała?
Swoją drogą, scena ucieczki, a potem zatopienia Nazguli jest uroczo epicka.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Rozmowa Elronda z Gandalfem przed wyruszeniem Dziewięciu (przed rozmową wybranych było siedmiu tylko), łucznicy elficcy, bestie Sarumana, brak Kurhanów, nawet nie chce mi się dalej wertować pamięci, film mi nie podszedł na tyle, by go znać na wyrywki.
Tak.... tylko Bruinen, od wielu wieków - a nawet mileniów było domeną Glorfindela. Nie jest to strata dla samej trylogii, ale dla fana było to straszne "upokorzenie" ocalałego z Gondolinu
Co masz na myśli mówiąc o Kurhanach? Zdawało mi się, iż rozmawiamy o Arwenie a nie o całości... jeżeli tak to ja przez pierwsze 10minut rozszerzonej Drużyny mógłbym spora listę niezgodności wymienić...
_________________
Ł napisał/a:
Fantastyka jest dziwką Stephesona, a nie Stepheson dziwką fantastyki.
James Joyce napisał/a:
Jest to wiek utrudzonego kurewstwa, po omacku szukającego swego boga.
To ja wspomnę brak Toma Bombadila (do tej pory jestem zawiedziona), niezwykłe sztuczki Legolasa w bitwie pod Helmowym Jarem, a najgorszy i tak był Frodo, który wyzwalał we mnie chęć ukatrupienia.
Czy z Gondolinu nie ocalał tylko Tuor z garstką pomniejszych, nieznanych z miana bohaterów?
Cytat:
Wiele pieśni opiewa pojedynek, który Glorfindel stoczył z Balrogiem na skale pośrodku tej górskiej ścieżki. Obaj runęli w przepaść, lecz w tym momencie orły spadły z nieba na orków, którzy z wrzaskiem przerażenia zaczęli się cofać i albo zginęli na ścieżce, albo zabili się spadając w kamienną otchłań, tak że ani jeden nie uszedł z życiem i wieść o ucieczce garstki ocalonych z Gondolinu nieprędko doszła do uszu Morgotha. Thorondor podniósł z dna przepaści ciało Glorfindela i pogrzebano je pod kamiennym kurhanem przy ścieżce; kurhan porósł z czasem zieloną murawą i żółte kwiaty jaśniały na nim pośród nagich głazów aż do czasu, gdy świat się cały odmienił.
Jego pojedynek i oddanie zostało docenione i powrócił z Valinoru (jako Majar tak naprawdę), jest o tym napisane bodajże w 4 czy 5 tomie Historii Śródziemia (i nie pamiętam, ale Elrond też chyba o tym wspominał we Władcy).
_________________
Ł napisał/a:
Fantastyka jest dziwką Stephesona, a nie Stepheson dziwką fantastyki.
James Joyce napisał/a:
Jest to wiek utrudzonego kurewstwa, po omacku szukającego swego boga.
Na dwoje babka wróżyła. Formalnie Glorfindel tam ginie, ale pojawia się z powrotem we Władcy. Patrz sugestia o użyciu Prostej Drogi.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Cholera, naszła mnie ochota na jakieś high fantasy. A pod ręką mam Shannarę Brooksa
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Bo nie byli, zwłaszcza ten pierwszy. No i każdy z nich miał mało wspólnego z Glorfindelem tak naprawdę.
Warto wspomnieć, iż to Glorfindel był dowódcą sił Śródziemia podczas Kampanii Angmaru.
_________________
Ł napisał/a:
Fantastyka jest dziwką Stephesona, a nie Stepheson dziwką fantastyki.
James Joyce napisał/a:
Jest to wiek utrudzonego kurewstwa, po omacku szukającego swego boga.
Inna rzecz, że poza dwiema pieśniami po Silmarilionie nie mamy pewności co do pozostałych po Tolkienie notatkach (problem Keleborna i z nim poniekąd Galadrieli np).
Szczęściem jest to, że wypowiedzi syna Tolkiena są rzetelne (nie ingerujmy w to jak cała rodzina wykorzystuje renomę ojca aby zarobić) i zawsze wspomina, które notatki i teksty pochodzą bezpośrednio od J.R.R. - Chociaż w naszym kraju, mało które zbiory zostały wydane (nad czym ubolewam).
Mi takie bardzo niepewne zakończenie wątku Celeborma i Galadrieli bardzo odpowiada w zależności od tego, który tekst czytam zawsze mogę podczepić pod to coś innego.
_________________
Ł napisał/a:
Fantastyka jest dziwką Stephesona, a nie Stepheson dziwką fantastyki.
James Joyce napisał/a:
Jest to wiek utrudzonego kurewstwa, po omacku szukającego swego boga.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum