Wasze ulubione negatywne postacie z filmów - najbardziej fascynujące lub budzące w jakiś sposób sympatię, podziw itd.
Do moich ulubionych należą:
1) Darth Vader - ktoś, kto jest cały odziany w czerń, ma płaszcz, hełm, czerwony miecz świetlny i mówi takim głosem, a w dodatku umie zabijać gestem dłoni, po prostu musi być mega mroczny i mega zły - tworzy wokół siebie taki klimat, że trudno go pobić pod tym względem. Chyba najbardziej rozpoznawalny szwarccharakter w historii kinematografii
3) Hrabia Dooku - dostojny, arystokratyczny, idealista z wizją, mistrz starej szkoły walki na miecze świetlne
4) Mitch Leary ("Na linii ognia" - John Malkovich) - inteligentny, geniusz zbrodni z własną wizją świata
5) Buddy Noone ("Krwawa profesja", Jeff Daniels) - psychopata o złożonej osobowości i nietypowych dążeniach, perfekcjonista
6) Pułkownik Tavington ("Patriota", Jason Isaacs) - wcielenie najczystszego zła i perwersyjnego okrucieństwa. I ten jego drwiący uśmieszek... W ogóle Isaacs jest idealnym aktorem do grania czarnych charakterów
7) Bagman - ta jego nieograniczone pomysłowość w wymyślaniu sposobów zabijania - po prostu cudo
Natomiast wyłącznie wstręt, pogardę i życzenie samych klęsk i bolesnej śmierci wywołują u mnie takie czarne charaktery, jak Grima - Smoczy Język z WP i wicekról Nute Gunray z nowej trylogii GW - nic, tylko zatłuc te wredne, chamskie, chciwe i tchórzliwe kanalie, które nawet walczyć nie umiały ani nie chciały, tylko wysługiwały się zdolniejszymi i zręczniejszymi od siebie. Niczego sobą nie reprezentują.
_________________ Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
To ja bym dorzucił Alexis z serialu Dynastia. Miodzio
Mój ulubiony szwarc charakter to Ray Luka i Pauli Taglia z Crime Story.
Zwłaszcza ten ostatni - był taki odcinek gdzie szczególnie widać jego wrażliwość i wartość.
Kolejny to Jareth - Król Goblinów z Labiryntu.
No i oczywiście last but not least - Czarny Rycerz ze Świętego Graala Monty Pythona.
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Jonathan Herbatka z Wiedźmikołaja. Brrr.
Podejrzewam że miałabym koszmary po obejrzeniu miniserialu 'Nigdziebądź' z powodu pana Croupa i pana Vandemara, jeśli byli choć trochę tak straszni jak w książce.
No i z nieco innego powodu doktor Durand Durand, zwyrodniały, sadystyczny naukowiec bez skrupułów. Co za fantastyczna wyobraźnia...
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Wszystkie czarne charaktery z Pieśni Lodu i Ognia. Poza Joffreyem i Cersei - bo to jednak żałosne charaktery były. Ale Sandor, Jaime, Littlefinger... I największy z nich: lord Tywin Lannister. Padam na twarz i biję pokłony.
Film - Keyser Soze z "Podejrzanych". Neil z "Gorączki". Michael Corleone z "Ojca chrzestnego". I wielu innych. Jak mi się przypomną, to powrzucam.
Ogólnie - uwielbiam czarne charaktery. A im więcej w zwrocie "czarny" umowności - tym wspanialej. Tylko pozytywne, czy tylko negatywne postaci, szybko osiągają karykaturalny poziom i psują przyjemność z czytania/oglądania. Ale niuansowanie takich postaci podnosi ich rangę i rangę samego utworu.
Taki Caine od Stovera - bydlak, skur****n, ale nie sposób mu nie kibicować. Znowu GRRM: Jaime Lannister - oj, marnie on pewnie skończy, ale: przemiana jest doskonała.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Caine nie jest skurwysynem. Jest egoistą, a to co innego.
Co do Królobójcy - świetna postać, chociaż nie wiem, czy aktor go grający, przedstawi go przekonująco.
No i Vader to arcyklasa.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Kapitalnym czarnym charakterem jest Norman Stansfield grany przez Gary'ego Oldmana, postać naprawdę zapada w pamięć. Świetny jest też Christoph Waltz w roli Standartenführera Hansa Landy. Oscar jak najbardziej zasłużony
Kilka typów jeszcze pewnie znajdę, tylko muszę uporządkować ten śmietnik, który ostatnio mam w głowie.
Caine nie jest skurwysynem. Jest egoistą, a to co innego.
Co do Królobójcy - świetna postać, chociaż nie wiem, czy aktor go grający, przedstawi go przekonująco.
No i Vader to arcyklasa.
1. Jest do tego stopnia egoistą, że aż skur... Nie takie to inne, jak mogłoby się wydawać. Sądzę, że "fajność" bohatera przytłumiła w Tobie czystość osądu. Proszę wziąć pod uwagę, że sam Caine uważa siebie za skur... O czymś to świadczy.
2. Biorąc pod uwagę, że serial realizuje HBO, jestem dobrej nadziei.
3. Hmm... Czyż głównie nie ze względu na czarny strój/pancerz?
Jand napisał/a:
Zdecydowanie Amon Goeth z Listy Schindlera. Ten mundur i Ten aktor w Tej roli. Jak dla mnie chyba ideał szwarzcharakteru.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum