Toudisław napisał/a: |
Nie obyło się bez zgrzytów podczas lektury, bo niektóre opowiadania były nieco naiwne i bohaterowi wszystko wychodziło po prostu za dobrze. Od nagle znikały problemy albo objawiał się geniusz detektywa. Inne co mi przeszkadzało, to fakt, że opka były za krótkie i fabuła kończyła się, zanim się na dobre zaczęła. To w jakiś sposób powiązanie z pierwszym zastrzeżeniem. Bo by szybciej zakończyć sprawę pojawiało się cudowne rozwiązanie. |
Beata napisał/a: |
Zainteresowałam się książkami o Torkilu dopiero w tym roku, nie ukrywam, że na skutek pewnej dyskusji (na zupełnie inny temat) z ich Autorem |
Beata napisał/a: |
Wcześniej widziałam w sklepach internetowych notki o Gamedecu, ale - przyznam się uczciwie - nie wzbudziły mojego zainteresowania - gry komputerowe jakoś nie bardzo mnie "biorą". Ale wtedy, po przeczytaniu paru postów, postanowiłam sprawdzić, co też Autor napisał. I zostałam bardzo miło zaskoczona - Gamedec w niczym nie przypomina "dzieł" powstałych na bazie RPG! A zresztą, po co tyle gadam - przecież już raz napisałam, co sądzę: Gamedec. Granica rzeczywistości , Gamedec. Sprzedawcy lokomotyw , Gamedec. Zabaweczki. Błyski . |
M. Przybyłek napisał/a: |
intrygi będą dopracowane i logiczne. Bo sam nie toleruję rozwiązań typu deus ex machina. |
M. Przybyłek napisał/a: |
Piszesz też, że nagle (też z pewnością w jakichś konkretnych opowiadaniach) objawiał się geniusz detektywa, lub nagle znikały problemy. O, tak być też nie powinno w porządnym opowiadaniu, więc też mi pomóż i podyskutuj ze mną: gdzie. Kiedyś być może poprawię te opowiadania, gdy będę wydawał (mam nadzieję, że z pomocą oficyny SuperNOWA |
Cytat: |
"Mrok" jest długi, "Anna" jest długa, poza tym długość nie jest cnotą, a im krótsza forma tym bardziej wymagająca, czego dowodem jest poezja, która formę skraca do minimum, a przekaz zwiększa do maksimum, nes pa? |
M. Przybyłek napisał/a: |
Myśmy, Beato, dyskutowaliśmy? O! Choroba. Powiedz, gdzie, jak, dlaczego nie wiem, nie kojarzę? Przypomnij, proszę! |
Toudisław napisał/a: |
Zaczynała się intryga. Zapowiadało się dłuższe śledztwo a bohaterowi czasem po prostu szło za łatwo albo nagle miał szczęście. Fajnie by było gdyby ciut więcej się pomęczył. Dla mnie każde z tych opowiadań mogło by być rozbudowaną powieścią. Czuje smaka na fabułą a kończy się za szybko. To takie marnowanie pomysłów bo można by z nich wycisnąć więcej |
Toudisław napisał/a: |
One są logiczne. bo nie ma tam "cudów na kiju " po prostu niektóre wątki mogł by być dluższe |
Toudisław napisał/a: |
Błędne koło i Zawadowiec |
Toudisław napisał/a: |
Może nie mam racji ale to takie moje subiektywne wrażenie. Mrok i Anna mają olbrzymią zaletę bo Trolki ma w niech ludzką posatć. Nie tylko twardziel ale zwykły człowiek. |
M. Przybyłek napisał/a: |
Myśmy, Beato, dyskutowaliśmy? O! Choroba. Powiedz, gdzie, jak, dlaczego nie wiem, nie kojarzę? Przypomnij, proszę! |
Toudisław napisał/a: |
Ja kojarze. dekalog |
M. Przybyłek napisał/a: |
Tutaj, na ZG? Muszę zerknąć jeszcze raz... |
M. Przybyłek napisał/a: |
Tak jest w opowiadaniu "Infigen", tak jest w nieopublikowanym jeszcze, chyba najlepszym moim tekście (też opowiadaniu) "Wymiar wewnętrzny". |
M. Przybyłek napisał/a: |
Tak czy owak, do przemyślenia... |
M. Przybyłek napisał/a: |
A. Zawodowiec - za łatwo poszła mu nauka? No tak. Jak to możliwe: miesiąc treningu i stał się tak dobry jak mistrz... Za mało uzasadnienia i odwołania do jego doświadczeń i przeszłości... |
M. Przybyłek napisał/a: |
Ale już drugi raz słyszę, że w tym opowiadaniu nie wiadomo, skąd Torkil się dowiedział o przyczynie. Inna sprawa, że użył prostej rzeczy - wglądu. Ale nie opisałem, jak on (ten wgląd) wyglądał . |
M. Przybyłek napisał/a: |
ak czy owak, mam nadzieję, że teraz jest to już postać złożona i wielopoziomowa. |
M. Przybyłek napisał/a: |
Myśmy, Beato, dyskutowaliśmy? O! Choroba. Powiedz, gdzie, jak, dlaczego nie wiem, nie kojarzę? Przypomnij, proszę! |
Toudisław napisał/a: |
Czekam z niecierpliwością. A kiedy publikacja ? |
Toudisław napisał/a: |
Po protu więcej szczegułów. Zawsze zyska na tym świat w którym otacza się bohater. Poznamy ten Świat lepij :D nie ma czuć zapach jedzenia w powietrzu i podmuch wiatru na tworzy |
Toudisław napisał/a: |
Ja wiem że można nauczyć się dużo ale doświadczenia nic nie zastąpi. Troszkę tutaj przesadzono |
M. Przybyłek napisał/a: |
No i wizję świata gamedeka uzupełnia tom II i III, których, Toudi, jeszcze nie czytałeś i jak ja mam z Tobą rozmawiać? Ja myślami już jestem w drugiej sadze, a Ty ciągle do pierwszej przeczytałeś zaledwie wstęp... prawda Beato? |
M. Przybyłek napisał/a: |
(...) tak ładnie o nim piszesz, że serce rośnie |
Beata napisał/a: |
Bo zasługuje. Bo nie jest tylko prościutką historyjką o detektywie, który na Marlowa pozuje. Wiesz, co mnie wzięło najbardziej i było tą przysłowiową wisienką na torcie? - Te malusie "smaczki" medyczne o antybiotykach, o próchnicy i lobby producentów foteli dentystycznych... Z jednej strony - niemożliwe, ale z drugiej pojawia się pytanie: a jeśli? Chwytliwe - przecież nikt nie lubi dentysty, nie? |
M. Przybyłek napisał/a: |
A co do szczepionki na próchnicę... Hm. A próbowałaś wyguglować taką informację? |
Ghost_Lord napisał/a: |
Witam.
Polećcie mi jakąś najlepsza książke Marcina, bo bym sobie przeczytał z wielką chęcią. Z góry dziękuję . |
Fodnik napisał/a: |
O, a ten znowu swoje |
Fodnik napisał/a: |
Na początek nieco formalności. Tak, oczywiście że choroba jest taka, nawet częsta i uznana za cywilizacyjną, zamek nie powinien wyskoczyć a ten żałosny czopek, o krowach już rozmawialiśmy, a energia strzały z dobrego łuku bez problemu strzaska każdą kość. Może być? Zdałem? |
Fodnik napisał/a: |
IMO dobry moment by powrócić do zaprzeszłych dyskusji, choćby i dlatego że poprzednio była się odbywała mimochodem przy okazji dekalogu. A problem jest, moim zdaniem, poważny. I nie sprowadza się tylko do czystego rozdziału przeszkadza/nie przeszkadza brak/nadmiar. Jak zapewne pamiętasz Marcinie byłem z tych postulujących autorom większe skupienie, o ile piszą fantastykę. Bo mają ten problem iż pracują z natury rzeczy w materii plastycznej, podatnej, skłonnej ulegać fantazjom dowolnym. I łatwo jest pojechać w śmieszność czy bzdurność. Oczywiście zależy percepcja i od sprawności autora, i od nastawienia czytelnika. Przykładem koronnym jest tu chyba cardowska "Gra Endera" - jak się przyjrzeć dokładnie to popierdułka totalna, a jednak "się łyka" bez skrzywienia. Przynajmniej za pierwszym razem. |
Fodnik napisał/a: |
Ale do baranów zurik. Wszystko zależy w jakim formacie ma się dziać opowieść. Im bliżej twardego nurtu, tym ściślej należy trzymać się kanonu nauki. I wcale nie oznacza to pisania dysertacji czy innego gniota generującego zatwardzenie już po słowach wstępnych. Ale o konsekwencję kreacji. |
Fodnik napisał/a: |
W swym wywodzie rzuciłeś kilkoma szczegółami, jak to niewiele znaczą niby. Może i tak, może i nie. Zwykle faktycznie w natłoku zdarzeń przechodzi się do porządku nad jakimś wtrętem/babolem i nawet nie muska on percepcji. Problem się pojawia, gdy jednak trąci jakąś strunę w mózgu, gdy fałszywie zabrzmi. I przykład z eksplodującą w twarz bronią nie jest tu najszczęśliwszy. Motyw ten jest dobrze ugruntowany w naszej wyobraźni, choćby z powodu licznych kreskówek, więc mimo wiedzy iż niemożliwym jest, to ignorujemy to. Mamy gdzieś zakodowane, że fajnie tak wygląda i w ogóle. Lecz gdy kiks jest ewidentny oraz nie "zaklepany" popkulturą... Cóż, potrafi zepsuć przyjemność. Kiedyś czytałem jakieś opowiadanie, nie pomnę już czyje i o czym. Co zapamiętałem? Że na koniach jechali tam tacy woje, jakaś specgrupa ważna, co to tak gotowa była, że na plecach woziła... naciągnięte kusze! Ożesztywżyciu! Sorki, lecz to przeszkadza. Bo cała reszta konstrukcji była osadzona mocno w realiach. A tu taki zgrzyt. |
Fodnik napisał/a: |
I w tym miejscu dochodzę chyba do najważniejszego, z mojego punktu widzenia, problemu - konsekwencji. Chodzi o to, by każdy wybór i czyn pisarski był umocowany w całości i pasował do reszty. Czytam Gaimana i jest tam Gwiazdka pod postacią nosicielki cycuszków - ekstra. Mnie się bardzo. Oglądam wczoraj na AXN Sci-Fi kolejne wyczyny ŻanLukaPkarda i jego dzielnej załogi, którzy to z pokładu Entersiurprizy odwiedzają na jakiejś planecie... Indian??? I mam ochotę przydzwonić z baniaka w telewizor, ale szkoda mi porządnego sprzętu i przeraża mnie myśl, że pewnie musiałbym kupić jakieś LCD-oszustwo. Więc przeżył. Telewizor znaczy się przeżył. Serial przełączyłem. I właśnie o taką "naukowość" mi chodzi, o zgodne i spójne prezentowanie wizji. Bez "cudów", a Cuda przyjmę łatwo. |
M. Przybyłek napisał/a: |
Gdy pisałem III tom gamedeka, położenie wszystkich gwiazd przeliczałem ze skali 360 stopniowej na 400 stopniową. Kto to sprawdzi? |
M. Przybyłek napisał/a: |
To Toudisław |
M. Przybyłek napisał/a: |
W polskim tłumaczeniu jakiś człowiek dodał słowo "wada" |
M. Przybyłek napisał/a: |
Znaczy, że długo kusza nie powinna być naciągnięta? (...) ale sam naciąg jest niezdrowo ponad czas utrzymywać? Zepsuje broń? |
M. Przybyłek napisał/a: |
Japoneczka zginąć ugodzona własnym bolcem |
M. Przybyłek napisał/a: |
zgrzyt łyżew Ciri powinie był zdradzać ją na kilkadziesiąt metrów i z podchodów nici. |
M. Przybyłek napisał/a: |
położenie wszystkich gwiazd przeliczałem ze skali 360 stopniowej na 400 stopniową. Kto to sprawdzi? Ja wiem, jak wygląda Orion, Kasjopeja i inne gwiazdozbiory z perspektywy Alsafi, ale kto to sprawdzi? |
M. Przybyłek napisał/a: |
powstaje taka idea: warto się trzymać tych wszystkich naukowych spraw, bo w rezultacie dają jakąś dodatkową wartość dość subtelnie zaznaczoną, to Twoja teza, prawda, Fodniku? |
M. Przybyłek napisał/a: |
Z trzeciej strony, naukowość, jeśli nie przeszkadza, nie stanowi o wielkości dzieła. |
M. Przybyłek napisał/a: |
zy jest jeszcze jakaś zapałka do podzielenia? . |
M. Przybyłek napisał/a: |
czy jest jeszcze nadzieja dla polskiej fantastyki?, |
M. Przybyłek napisał/a: |
Ktoś jeszcze zerknął w to dziełko? Oprócz Beaty? Ciekawy jestem... |
Toudi napisał/a: |
El |
M. Przybyłek napisał/a: |
czytelnicy polskiej s-f dzielą się na tych, którzy zadają niezbyt mądre pytanie: czy jest jeszcze nadzieja dla polskiej fantastyki? |
M. Przybyłek napisał/a: |
oraz na tych, którzy widzą bezsens tej kwestii, bo czytali gamedeka (i wiedzą, że to bardzo dobra literatura, żeby nie było dwuznaczności ) |
Maeg napisał/a: |
Później będzie na kogo winę zwalić (tak Beato o tobie mówię ). |
M. Przybyłek napisał/a: |
Hm, bo główny bohater miał trochę inaczej wyglądać. Batalie z twórcami były długie i nie do końca owocne. Każda uwaga kończyła się "prawie obrażeniem się" artystów |
M. Przybyłek napisał/a: |
Pamiętsz, Toudi, swoje uczucia, gdy po raz pierwszy zobaczyłeś Russela Crowe'a jako generała Maximusa? |
Toudisław napisał/a: |
Obejrzałem niedawno film mający promować Serię. Przyznaję, że troszkę inaczej wyobrażałem sobie głównego bohatera, ale to szczegół. Ogólnie filmik ciekawy. To chyba będzie dobra metoda promocji. |
M. Przybyłek napisał/a: |
Poza tym mam przygotowany materiał Grao Story |
M. Przybyłek napisał/a: |
Jakim cudem zdobyłaś Antyporadnik? |
M. Przybyłek napisał/a: |
Tak, ja też, gdy się przyglądam "temu wszystkiemu" coraz częściej się zastanawiam nad górą norm społecznych i tak zwanych "normalnych" uwarunkowań, w których siedzimy. Zaczynam robić symulacje świata bez pieniędzy itd. |
M. Przybyłek napisał/a: |
Żyjemy w a) totalitaryźmie finansowym, b) barbarzyństwie biznesowym. |
SuperNowa napisał/a: |
Gamedec. Zabaweczki. Sztorm Marcina Przybyłka ukaże się 7 czerwca.
Pod koniec XXII wieku zmieniło się praktycznie wszystko. Wiele ciał, wiele dusz... teraz każdego człowieka można powielić, skopiować. Gamedec walczy o utrzymanie własnej tożsamości, szuka prawdy o rzeczywistości i odkrywa nieznane możliwości własnego umysłu. Czy droga, która podąża, stanie się drogą ocalenia dla całej ludzkości? Jeśli wszedłeś w sieć, nie ma dla ciebie ratunku! |
M. Przybyłek napisał/a: |
Czytałem artykuł w Katedrze... ha, tytułu nie pamiętam, tak czy owak traktował o oczekiwaniach wobec różnych książek. |
Beata napisał/a: |
A może tak byśmy się pokłócili? Dla równowagi. |
Tixon napisał/a: |
Dla równowagi to ja pisałem co mi się nie podoba |
Beata napisał/a: |
Tixon, teraz dopiero przeczytałam (bo przed napisaniem swojego tekstu, unikam jak ognia innych recenzji, żeby się sugerować). Mamy inny punkt widzenia - Ty patrzysz z punktu widzenia gracza, a ja graczem nie jestem. |
superNOWA napisał/a: |
Na łamach portalu www.futushare.pl wystartował komiks Leanne, który jest spin-offem przygód Torkila Aymore zawartych w cyklu Marcina Przybyłka „Gamedec”. „Leanne” to komiksowa opowieść o kobiecie stworzonej w sieci (diginetce) przez Aristona Borgię (więcej o nim można przeczytać w opowiadaniu „Anna” z I tomu sagi: „Gamedec: Granica rzeczywistości”). Graficzna powieść opowiada o starciu protagonistki z realną rzeczywistością i własnymi, coraz silniejszymi, uczuciami. „Leanne” jest prawdopodobnie pierwszym tego typu sieciowym przedsięwzięciem – komiksem, który zawiera animacje oraz muzykę. Autorem grafiki jest Krzysztof Chalik, scenariusz napisali Marcin Przybyłek i Zbigniew Szatkowski, muzykę oraz animację wykreował Robert Letkiewicz. Plansze komiksu będą się ukazywać cyklicznie (mniej więcej raz na tydzień) aż do zamknięcia opowieści. |
Marcin Przybyłek napisał/a: |
Dzisiaj ma miejsce premiera drugiego wydania zbioru „Gamedec: Granica rzeczywistości”. W związku z tym mam do tych, którzy zechcą ten tekst przeczytać, wielką prośbę i słowo „wielka”, nie odzwierciedla jej ogromu.
Można powiedzieć, że w drugiej połowie 2016 roku wystartowały dwie serie sf. mojego autorstwa: „Orzeł Biały” i "Gamedec”, przy czym ta druga zalicza restart, nie dziewiczy lot. Jest co poniektórym znana i przez nich uznana. „Gamedec” ma pięć części (osiem tomów) i części te będą sukcesywnie wydawane przez Rebis (konkretnie dwójka, trójka i czwórka, bo piątka, czyli "Obrazki z Imperium" została już opublikowana). Mam nadzieję, że dobrze się sprzedadzą. Druga seria dopiero się urodziła ("Orła Białego 2" już piszę) i wróżę jej wysokie loty. Ale to wszystko wróżby i nadzieje. Tymczasem rzeczywistość skrzeczy. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że przez wiele lat utrzymywałem się ze szkoleń korporacyjnych. Były to niezłe pieniądze. Książki pisałem w tak zwanym międzyczasie, a o byt się nie martwiłem, co nie znaczy, że moje zarobkowanie było lekkim chlebem. Te czasy się jednak skończyły. Od roku źródełko jest prawie suche. Mam sensowne oszczędności, więc nie wychodzę jeszcze na ulicę, ale jak dotąd nikt nie wynalazł samonapełniającego się portfela. Owszem, zdarza się tu i ówdzie jakieś zlecenie, ale to kilka procent tego, co było. Nie mam siły szukać nowych zleceniodawców. Prowadziłem szkolenia 25 lat i trochę pary ze mnie uszło. Gdy jakiś klient mnie prosi, nie odmawiam, ale sam nie będę poszukiwał następnych korporacji, które zechcą mnie zatrudnić. To już mnie przerasta i nie chcę tego robić. I tu właśnie prośba. Wielka. Jeśli uważacie, że moja proza zasługuje na, mówiąc wprost, popularność, może pomóżcie mi ją osiągnąć. Dla mnie w tej chwili to nie jest marzenie próżnego serca, ale potrzeba życiowa. Na starość nie będę miał emerytury, która pozwoli mi przeżyć (ZUS już ją wyliczył, nie pytajcie ile wynosi), nie mam spadkowych mieszkań czy ziemi, którą w razie czego sprzedam, nie mam w końcu rodziny, która w przypadku zaistnienia takiej potrzeby pomoże mi przeżyć, nie każdy ma wujka za granicą czy krocie kuzynów w kraju. Czuję się trochę jak Ender, który wie, że nikt mu nie pomoże. Dlatego od lat stoję twardo na ziemi, choć moim przeznaczeniem jest latanie. Być może niektórzy z Was się dziwili, dlaczego ostatnio jeżdżę na wszelkie możliwe konwenty, dlaczego tak się uaktywniłem, "Co się ten Przybyłek tak rozpycha?". No właśnie dlatego. Lecz pisarz sam swoich książek nie kupi. Sam ich przekonująco nie zachwali, sam ich nie rozpropaguje. Jest go za mało. Istnieje granica strefy wpływu, poza którą wszystko zależy od innych. Od Was. Zatem jeśli nosicie w sobie przekonanie, że dzieła niżej podpisanego zasługują na to, by sprzedawać się tak dobrze, jak książki innych popularnych pisarzy, rozumiecie... Przy czym chciałbym, żeby to było uczciwe. Nie chcę deptać czyichś marzeń - pisarzy czy pisarek, którzy są ode mnie lepsi. Ktoś mógłby powiedzieć: po co ta egzorta? Czy nie lepiej pokornie czekać w kolejce losu mając nadzieję na szczęśliwy zbieg okoliczności, na czarnego łabędzia przypadku, który zrobi magiczne „puf” i wreszcie osiągnę to, na co czekam? Obawiam się, że to puf może się zdarzyć za późno i będzie wtedy za późno. Ktoś inny mógłby zauważyć, że przecież mogę się zatrudnić gdzieś jakoś i wtedy zabezpieczę sobie byt. Tak. Mogę to zrobić, ale najprawdopodobniej nie będę mógł wtedy pisać, a mam wrażenie, że moja praca twórcza to jednak coś więcej niż tylko wesołe przygody bezrefleksyjnych protagonistów. Spełnia jakąś misję, prawda? Praca trenera dawała mi taką możliwość, etat mi ją odbierze. Mój mózg nie funkcjonuje tak, jak mózgi większości ludzi. Bardzo łatwo się męczy i długo dochodzi do siebie. Ktoś jeszcze inny mógłby stwierdzić, że mam już tak dużo i powinienem to docenić. Oczywiście. Jestem w miarę zdrowy, moja najbliższa rodzina także się trzyma, jest dom i ogród, osiągnąłem rozpoznawalny poziom popularności, wydaję książki. To naprawdę bardzo dużo. Jednak myślę o przyszłości. I tam nie ma już tej obfitości, bo braknie ku niej podstaw. Moi wrogowie mają zbyt szlachetne serca, by się w tym miejscu wyzłośliwiać, nie mam co do tego wątpliwości, a osoby życzliwe – no cóż, wiem, że mogę na Was liczyć. Skoro jednak mogę liczyć na osoby życzliwe i zawsze tak było, czy jest o czym mówić? Chyba tak, bo każdy z nas żyje za kokonem iluzji, nie daje się poznać, tworzy imidże i maski, a potem, gdy jest źle, ludzie pytają: "Dlaczego nic nie mówiłeś? Przecież byśmy pomogli". Mówię. |
MrSpellu napisał/a: |
Tixon, zasugeruj Przybyłkowi kampanię na Patronite. |
Romulus napisał/a: |
Raczej w pracę u podstaw: nie tylko dostarczanie dobrego produktu, ale i zapewnianie na niego zbytu. |
Tixon napisał/a: |
Na początku muszę się przyznać - lubię autora, |
Trojan napisał/a: |
o co chodzi z tą Chomiczówką ?
|