Zaginiona Biblioteka

Fantastyka zagraniczna - Sheri S. Tepper

bio - 2008-10-31, 23:19
: Temat postu: Sheri S. Tepper
Ta fenomenalna autorka SF nie doczekała się u nas przekładu. Pewnie jest niekomercyjna. O włos przegrała Hugo ze swym Grass do Simmonsa z jego Hyperionem. Źle, że na siebie trafili. To już leciwa pani, która pisała mnóstwo fantasy dla panienek , trochę kryminałów pod pseudonimami. Nagle objawiła wielki talent pod koniec lat 80-ych i w początku 90-ych. Wciąż pisze, ale to tylko cienie jej najlepszych dokonań. Trochę przypomina LeGuin z racji feministycznego zacięcia. Mądrego i rozważnego. Warta wydania, choć nie wróży wydawcy deszczu mamony.
Shadowmage - 2008-11-01, 19:09
:
Czy oprócz "Grass" polecisz coś jeszcze?
bio - 2008-11-01, 20:37
:
Grass jest pierwszą częścią trylogii, związanej postacią głównej bohaterki Marjorie Westriding-Yrarier. Akcja rozciąga się na dość znacznej osi czasowej, a jej osoba przewija się na różne sposoby w kontynuacjach. Druga powieść nosi tytuł Raising the stones, trzecia Sideshow.Aczkolwiek Grass zrobiła na mnie największe wrażenie, kontynuacje są też świetne. W powieści jest wszystko czego szuka większość miłośników SF. Inna planeta z obcą dziwną ekologią, obca rasa tajemniczo zaginiona, a władająca tym światem dawno przed przybyciem ludzi. Wielkie archeologiczne prace mające na celu wyjaśnienie zagadki zagłady Arbai. Jest też co ni za częste naukowo ciekawe, oryginalne i prawdopodobne wyjaśnienie. Na trym tle rozgrywa się autentyczny dramat dumnej i mądrej kobiety w patriarchalnym społeczeństwie . Raising jest nieco podobna, a ostatnia to zupełna zmiana formuły, ale całość zapierała mi dech w piersiach - ale było to dość dawno. Inne warte uwagi to Awakeners, opowieść o dziwnej ludzkiej kolonizacji przedziwnego świata nastrojem z mrocznej fantasy, ale na przykład Friedmanową bije w mym pojęciu na głowę. Inne warte uwagi to A Plague of Angels i Shadow's End. Jej kolejne książki zaczęły być coraz mniej oryginalne i powielały wątki. Na półce jak wyrzut sumienia stoją nieprzeczytane jej dokonania z niedawno zakupioną ostatnią The Margarets. Ale istotne są te najlepsze. Problem relacji mężczyzna - kobieta, granic wolności i zależności porusza The Gate to Women's Country. Największym aplauzem cieszyła się Beauty powieść fantasy o Śpiącej Królewnie zbudzonej i podróżującej przez wieki ku naszym czasom by przyglądać się degradacji świata. Do mnie nie przemówiła. Tepper pisała też wiele fantasy dla nastolatek, a rzeczy istotne dopiero po przejściu na emeryturę, dlatego może jej feminizm jest taki wyważony, bo opisywany przez osobę życiowo dojrzałą i doświadczoną przez los.
bio - 2015-03-16, 15:58
:
Jeszcze miesiąc i każdy będzie mógł sobie Trawę przeczytać. Przyznam szczerze, że już zaczynam się nieco bać tej lektury po latach, bo to prawie pół życia temu było. Ale czas zapieprza, strzeżcie się o Wy! Dzisiaj młodzi.
Plejbek - 2015-06-27, 16:59
:
utrivv napisał/a:
Plejbek napisał/a:

Teraz nadrabiam Artefakty. Trawa zaczęła się trochę jak u Le Guin - wygląda mi to na kolejną dobrą książkę w tym roku.
Jestem ciekawy twojego zdania, ja miałem wrażenie że czytam dwie różne książki - mniej więcej do połowy bardzo dobra powieść sf później nudna telenowela

Przeczytałem i nie mam takiego odczucia. Bardzo zgrabnie napisana powieść science-fiction. Prosto, bez eksperymentów formalnych, z jasno poprowadzoną od początku do końca fabułą. Mój odbiór był kształtowany przede wszystkim przez przygodową optykę, gdzieś tam na drugim planie rysowały się głębsze treści. Poziom literackiej, tematycznej i fabularnej miodności oceniam tak mniej więcej jak u Vernora Vinge, czyli w miarę wysoko.
Nie jest to powieść do której będę wracał z często i pamiętał do końca życia. Ale podobało się.
Romulus - 2015-07-10, 08:20
:
Im dalej, tym bardziej mi się podobało. Ale też od połowy mam wrażenie, że już bardziej mi się nie spodoba. Czytam z przyjemnością. Przez weeekend powinienem skończyć. Książka do polecenia. W zasadzie każdy z dotychczasowych Artefaktów prezentuje odmienne style i gatunki. "Trawa" może nie jest tak elektryzująca jak "Wszyscy na Zanzibarze", ale ma swój klimat, wciągający tajemniczością, ale i pewnym nastrojem wynikającym z "okoliczności przyrody". :)
utrivv - 2015-07-13, 18:28
:
Pewnie się czepiam ale wytłumaczcie mi jak organizacja która jako jedyna w galaktyce zachowała flotę bojową po opublikowaniu jakiegoś pamfletu pokornie wpina tyłek?
Ta opowieść powinna się zupełnie inaczej skończyć :(
bio - 2015-11-03, 15:26
:
Trawa była na ogół przyjmowana bardzo pozytywnie, albo po prostu nieźle. Przez lata od jej wydania trafiła do serii wydawniczych gromadzących książki ważne dla gatunku, oraz wybitne. Tłumaczona na wiele języków, dała autorce sławę, acz może nie wielkie pieniądze. Nawet pomijając fakt, że otarła się o Hugo, co nie zawsze jest komplementem, trudno nie odnieść wrażenia graniczącego z pewnością, że mamy do czynienia jeśli nie z wybitną, to jednak świetną powieścią, doskonale napisaną i wciągającą swą wizją i oryginalnością.
Jednak nie każdy tak widzi sprawę. i dobrze, bo byłoby nieznośnie, gdyby ludzie mieli myśleć wszyscy tak samo. Co innego jednak osobista opinia, a co innego wyrażanie jej pod szyldem Recenzenta na Ważnym Portalu. Ręce opadają, ale gdy poczyta się inne dokonania pani Beatrycze Nowickiej sprawa się zdaje wyjaśniać:
http://esensja.stopklatka...=no#komentarzet
sanatok - 2015-11-03, 15:33
:
A Ty co? Skarżypyta?
MadMill - 2015-11-03, 17:31
:
Ważnym portalu od razu... Widziałem waszą drobną wymianę opinii na forum Maga, nie chciało mi się logować żeby napisać, że przede wszystkim recenzje misie są jedynymi wartościowymi recenzjami (i wiem Anna Brzezińska tak nie uważa, no i mi strasznie przykro z tego powodu...). Jak masz ogląd z jakim recenzentem masz podobne gusta to wiesz od razu po takiej recenzji co może cie zaciekawić, proste. A czasami recenzenci najzwyczajniej na świecie pieprzą głupoty, zdarza się i tyle no i tak jest w tym wypadku.


Recenzje "wyższe literacko" to tylko zaspokajanie przez recenzentów ich wybujałych ego.

Mój najdłuższy post od 3 lat? o.O
bio - 2015-11-03, 18:54
:
Jasne. Ale nie nazywajmy tego recenzjami na najmilszego Pierwszego Konstruktora. Niech będzie - słuchajcie, chcę wam opowiedzieć jaką kiszkę ostatnio zoczyłam. Ja. Nierecenzentka, a Czytelniczka. I będzie git. Co by nie napisała.
MadMill - 2015-11-03, 19:32
:
A dlaczego nie? Recenzja ma nie mieć nic z własnej opinii? Jeżeli tak to po co komu taki twór? OK, w tym wypadku może faktycznie razić, ale to dalej jest to ocena książki - z która ja się nie zgadzam, Tu jak sądzę też - ale każdemu wolno takie coś popełniać. Dla mnie i tak mistrzem jest ostatnio to:
http://ksiazki.polter.pl/Reamde-c28229
tylko nie jest to na temat, ponieważ temat jest o Tepper :P
bio - 2015-11-03, 19:45
:
Może dlatemu, że jestem wyznawcą lemowego podejścia do recenzowania. Recenzent powinien w swym przekazie pokazać wszystkie dobre strony tekstu nad którym się pochyla. Tylko nie wolno mu kłamać. Nad gniotami pochylać się szkoda czasu. Podoba mi się(sic!) na ten przykład filozofia pisma Locus. Gdy zacny i zasłużony pisarz popełnił kupę, o tej kupie się nie pisze. i tyle. Szkoda szpalty, którą zagospodarujemy na rzecz nowego, a ciekawego. Nie potępiamy, ale udajemy, że ktoś kaszlnął, a nie puścił bąka. Etykieta nie zawsze jest zła.
A tekstu o Reamde nie jestem w stanie ocenić, bo powieści nie znam. A Trawę od 25 lat i zawsze za mną szumiała.
Beata - 2015-11-03, 19:46
:
Ach, pan Lisek popełnił był kolejne Arcydzieło Recenzyjne. :mrgreen:

Dlatego nie, gdyż nie jest publikowane na prywatnym blogu, a na portalu, który recenzje książek zamieszcza. Recenzje. Lub przynajmniej teksty ciążące w ich kierunku. A nie prywatne opinie. A tymczasem zarzut z trzeciego akapitu recenzji został przekonująco umotywowany w książce, tak samo zresztą, jak zarzut z czwartego. To mi wystarczy. Ten tekst jest opinią, na dodatek nie świadczącą najlepiej o uwadze, z jaką jego autorka przeczytała książkę.
Rashmika - 2015-11-03, 19:53
:
Takie czasy, że każdy może pisać co mu się podoba i gdzie mu się podoba, a jeszcze mu za to płacą. Ohyda i zdziczenie, cnie? Ergonomia szpalty niestety nie obowiązuje poza papierem, internet jest pojemny. Co do książki, to aż mam ochotę się przekonać czy to zbrukana recenzją świętość czy kupa zwyczajnie nazwana kupą.
I jeszcze jedna rzecz - w tych okropnych czasach, kiedy tzw. recenzenci są w stanie pisać dowolnie spreparowane ochy i achy za "egzemplarz recenzencki", jakoś mam większe zaufanie do zjebki wyrażonej bez żadnego racjonalnego powodu, poza jednym: że się autentycznie nie podobało.
bio - 2015-11-03, 21:16
:
Przekonaj się, przeczytaj, nie bujaj w byćmożach. Gwarantuję, że nie będziesz rozczarowana.
Jakem bio.
Fidel-F2 - 2015-11-03, 21:57
:
No ale Beatrycze N. to jednak przeegzaltowana i niezbyt umna jest niestety.
bio - 2015-11-03, 22:23
:
Ja bym się upierał przy formie Beatrycza. A po za tem - tak. Gdyby się kto pokusił i zerknął do źródła naszej dyskusji, to może wyrobić sobie zdanie. Zagaiłem dziewczęciu, dziewczę nie chciało odrzec. Czemu? Cholera wie. Cholerze Legion na imię.
MadMill - 2015-11-04, 08:19
:
bio napisał/a:
Podoba mi się(sic!) na ten przykład filozofia pisma Locus. Gdy zacny i zasłużony pisarz popełnił kupę, o tej kupie się nie pisze. i tyle.

Ponieważ jest to reklama słabego dzieła, nieważne jak się pisze, ale się o tym pisze bal bla bla.
Uważam, że jest to bardzo dobra polityka, o złych książkach powinno się pisać krótko: "nie warto i już".

Ja wiem że wielu jest na forum recenzentów, którzy dostają książki z przydziału... ale np. Tigana zawsze sam się prosił o Fionę McIntosh i jeszcze pisał z tego recenzję, masochiści i tyle! Ale czytanie i recenzowanie Goodkinda... macie za dużo wolnego czasu :P

Beata napisał/a:
Ach, pan Lisek popełnił był kolejne Arcydzieło Recenzyjne. :mrgreen:

Czyli to jakaś postać kultowa? Cholera, znowu na pudelka nie zaglądałem dość długi czas...
Rashmika - 2015-11-04, 09:27
:
bio napisał/a:
Zagaiłem dziewczęciu, dziewczę nie chciało odrzec.


Tu się akurat nie dziwię, twoje zagajanie i stylówka "o dziurkach" Wattsa prosiły się o litościwe milczenie. Wymaganie od kogoś, kogo masz najwyraźniej w głębokim pojebaniu by dokonał samookreślenia i finalnie doszedł do tych samych wniosków co ty, jest, lekko mówiąc, żenująco pretensjonalne, bez względu na umiejętności, oczytanie i ogólną kondycję umysłową rzeczonej Beatryczy.
Romulus - 2015-11-04, 10:36
:
Pax, pax między chrześcijany!

Bez osobistych wycieczek, znaczy się.
Rashmika - 2015-11-04, 10:57
:
Ja nie chrześcijanka, ale ok.
Stanę ponownie w obronie opinii zwanej recenzją, choćby z uwagi na fakt, że jest na nie popyt. Sama po przeczytaniu książki czytam przeróżne opinie, recenzje - płatne i darmowe, entuzjastyczne i mniej. Porównywanie własnych wrażeń z cudzymi, nawet jeśli są drastycznie rozbieżne, jest ciekawe, samo w sobie. I te rozbieżności są cholernie potrzebne, nawet jeśli jest okupione miałkością opinii, nieudolnością recenzenta i czymkolwiek jeszcze. Szczerość opinii w dzisiejszym zgniłym świecie jest dla mnie kluczowa a czytanie jak ktoś pochyla się gniotem o wiele bardziej interesujące od czytania jak ktoś desperacko wysila się by odnaleźć w mieliźnie pozytywy, co by nie było za dużego dysonansu z końcowym akapitem z podziękowaniami dla wydawnictwa. Recenzent, który nigdy nie zjechał jakiejś książki, nie jest dla mnie żadną literacką wyrocznią tylko zwykłym nudziarzem.
Fidel-F2 - 2015-11-04, 11:03
:
Pojęcie 'zjechanie' książki abstrahuje od jej rzeczywistej jakości i wartości, jest właściwe nie recenzentom a wandalom.
Rashmika - 2015-11-04, 11:12
:
Jasne, tak samo jak sprzedawanie własnej opinii jest właściwe nie recenzentom a prostytutkom.
Fidel-F2 - 2015-11-04, 11:50
:
Nie, nie tak samo.
Rashmika - 2015-11-04, 12:02
:
Z punktu widzenia osoby, która recenzje tylko czyta - dokładnie tak samo. Opinia, która która jedzie po książce nie biorąc pod uwagę jej rzeczywistej jakości jest łajno warta, dokładnie tak samo jak zamówiona opinia, która dodaje książce wartości, których ta książka nie posiada w rzeczywistości.
Fidel-F2 - 2015-11-04, 12:20
:
Oraz kwintal owsa.
utrivv - 2015-11-04, 12:20
:
Dyskusja jakby to było jakieś arcydzieło. Dobra rzecz choć dziwnie, naiwnie rozwiązana, ot na 20 postów, ile jeszcze będziecie to ciągnąć?
Trojan - 2015-11-04, 12:28
:
normalnie chyba nie przeczytam...
a w ogóle opis bio z 2008-11-01 to raczej kniga typu ULG
Rashmika - 2015-11-04, 12:47
:
Fidel-F2 napisał/a:
Oraz kwintal owsa.


A to smacznego.
Romulus - 2015-11-04, 13:04
:
Pisząc recenzję staram się nie być mądrzejszy, niż jestem w rzeczywistości :) Kiedy podaję jakiś fakt, to zawsze go wcześniej sprawdzam, aby nie wyjść na idiotę :)

Ale zauważyłem, że pisząc recenzję staram się zawsze trochę ratować książkę. Wynika to z tego, że przyjmuję, że ktoś inny niż ja może być jej "celem". Książki dla młodzieży zatem nie będę oceniał z punktu widzenia 37letniego młotka, który gustuje w znacznie bardziej skomplikowanych fabułach, itp. Aczkolwiek, takiego Dashnera, którego teraz czytam nie uratuje przede mną nawet fakt, że to książka dla młodzieży.

Wracając do "Trawy", to podobała mi się ta powieść. Choć umiarkowanie, nie piszczałem z radości w trakcie lektury. Jednak, co najbardziej u mnie istotne, literatura to dla mnie przede wszystkim rozrywka. I jako rozrywka "Trawa" sprawdza się właśnie umiarkowanie. Doceniam doskonały styl, jakim została napisana. Nie ma zbyt wyrazistych bohaterów, ale to nie przeszkadzało i fabuła bez tego była ciekawa. Ale gdybym szukał w tej powieści jakiegoś gatunkowego olśnienia, albo intelektualnego sznytu, to bym go nie znalazł i byłbym rozczarowany.
bio - 2016-11-17, 20:00
:
Andrzej Miszkurka postawił najwyraźniej na swoim i kolejną powieścią Tepperowej, którą wyda nie będzie coś dobrego, ino Beauty. Takie niby fantasy. Przeczytałem sporo powieści tej autorki. Jeszcze bardziej wielu nie przeczytałem, bo pisała właśnie fantasy dla dziewcząt, oraz jakieś kryminalno-obyczajowe pod pseudonimami. Miała eksplozję talentu po sześćdziesiątce. Kilka lat pisała świetne rzeczy. Wyżej przytoczona książka doczekała się chyba największej atencji ze strony krytyki. Dla mnie nuda. Ale może, gdy po tylu latach wrócę okaże się, że nie miałem racji. Może i jestem ździebko nieobiektywny w swej ocenie jej twórczości, ale pewnie każdy z nas ma jakieś małe fiksum dyrdum na temat jakiegoś literata.
Tixon - 2016-11-17, 20:42
:
A ja się cieszę, bo Beauty jest od dawna na liście do przeczytania :)
toto - 2016-11-18, 20:14
:
A ja nie wiem co ja uważam. Będzie - kupię. Nie będzie - nie będę rozpaczał. "Trawa" mnie nie zachwyciła, więc autorka jest mi raczej neutralnie obojętna. Ja wciąż liczę na "Krainę basni" McAuleya w godnym wydaniu. Pewnie się nie doczekam, ale marzyć ludzka rzecz. Pamiętam, że Zbierzchowskiego też wszyscy olewali ("Requiem dla lalek"), ale jak opowiadanie wyszło w antologii Powergraphu, później poszedł "Holocaust F" to już były zachwyty. Tu mogłoby być tak samo.
Tixon - 2017-11-13, 00:04
:
Trawa przeczytana, czy raczej przemęczona. Miałem wobec książki oczekiwania i dostałem nimi po twarzy --_-
Na dzień dobry przywitała mnie ścianę ekspozycji i przedstawienie świata. Niestety, nad autorką wisi widmo Simmonsa - napisali bardzo podobne w założeniach książki i porównując je, wyraźnie widać, gdzie Tepper brakuje. Tam, gdzie Dan przedstawia, jak doszło do danej sytuacji religijno-politycznej (i jest to wplecione w powieść), tak Sheri oferuje nam tłumaczenie - świat działa na zasadzie "bo tak". Jakby tego było mało, zawieszenie niewiary co i rusz zmuszone jest przełknąć różne absurdy (najbardziej stanął mi w gardle motyw rodem z przesadzonego opowiadania: Ziemia utożsamiająca się z judeochrześcijańskim dziedzictwem mówi nie antykoncepcji i aborcji, ale nielegalne ciąże oznaczają karę śmierci dla matki i potomka).
Akcję obserwujemy przeskakując między punktami widzenia postaci. Dosyć licznych. Nie dość, że utrudnia to nawiązanie jakiejś więzi emocjonalnej z bohaterami (no chyba, że celem było budzenie antypatii, w takim razie się udało), to w swej większości są oni albo strasznie nijacy, albo do bólu sztampowi, jakby wycięci z szablonu do odegrania konkretnych ról.
A skoro już o rolach mowa, to autorka zawiesza strzelby i buduje suspensy z gracją słonia w składzie porcelany. Wiadomo, kiedy pojawiają się kluczowe przedmioty/zdarzenia dla fabuły, wiadomo też jak się dane wydarzenia skończą, mocno tu pomaga czy to ograniczona inteligencja bohaterów (by nie miejscami skończona głupota) czy też zbudowanie ich do tej właśnie roli.
Jedziemy dalej. Jednym z motywów książki jest rozwój jednej z bohaterek, wyzwolenie się z roli bogobojnej żony/matki, pokornej i poddanej kaprysom męża, przyjęcie pro-aktywnej postawy. I chociaż na początku wygląda to na wątek z potencjałem, z czasem nawarstwia się coraz więcej wymienionych powyżej problemów: antypatyczność bohaterki, bezmyślność innych postaci i absurdalne sytuacje robią sieczkę z tematu.
Jednak największym rozczarowaniem jest główne danie.
Uwaga, mogą wystąpić spoilery.



Sposób w jaki zostaje rozwiązana sprawa morderczej, sięgającej wszystkich światów i nieuleczalnej, mimo wszelkich starań, zarazy woła o pomstę. W ramach wyjaśnienia dostajemy brzmiące naukowo mambo dżambo. Powiedzieć, że jest słabe, to nic nie powiedzieć. Science fiction z naukowego punktu widzenia jest w większości bzdurą (silniki, uzbrojenie, sposób w jaki statki latają), więc nie oczekuję, że autorskie wytłumaczenie przy zastosowaniu fachowej terminologii będzie w 100 procentach zgodne z obowiązującą wiedzą (a zostało wykazane, że research autorki obejmował tylko nazwy i podstawy, z których nie wszystko do końca zrozumiała). Jednakże w Trawie wytłumaczenie ma jedynie pozory sensu, nie dość, że niespójne i wewnętrznie sprzeczne, do tego zbudowane na piętrowych założeniach (które same w sobie są kulawe).
Tak więc praktycznie połowa książki nadaje się do wyrzucenia przez okno. Druga część jest jako tako czytalna. Jednakże ogólnie, pozycja mocno rozczarowuje.
Fidel-F2 - 2017-11-13, 03:33
:
Grubo
Trojan - 2017-11-13, 09:14
:
nie czytałem - ale zdaje się widziałem sporo ciepłych słów o książce.
Pięknie pojechane - możesz być z siebie dumny :)
utrivv - 2017-11-13, 09:31
:
Tixon, miałem podobne wrażenia
ALE
Na podstawie książki i filmów Jurassic mój umysł zaserwował mi rewelacyjny sen.
Planeta na niej żyją dinozaury ale inteligentne choć maja łapy nie ręce. Ludzie przybywają i nawiązują stosunki (głównie z łagodnymi roślinożercami)
Podnoszą się głosy że to tylko zwierzęta, mięsożercy atakują ośrodek misji, morze krwi ale broń palna czyni cuda i rzeź jest obopólna.
Okazuje się że dysponują ogromnymi statkami w stylu statku latających twierdz z malazańskiej czy statku Zergów
Nastaje względny pokój
Dawno tak nie miałem tak ciekawego snu //utrivv