wred napisał/a: |
może to Makatka zdoła mnie przekonać do Żywego ale musimy się spotkać w tym celu |
Shadowrunner napisał/a: |
Uwielbiam też czeskie piwa, szczególnie takie ważone tradycyjnie, o dobrej goryczy i mocnym aromacie chmielowym. |
Shadowrunner napisał/a: |
a) nie kosztowało mniej niż 1,99 zł |
Shadowrunner napisał/a: |
Natomiast miód pitny to mógłby pochłaniać hektolitrami. Trójniaczek do żarełka, dwójniaczek na podwieczorek, albo jedynaczka z przyjaciółmi do białego rana (albo do momentu, kiedy ktoś pierwszy raz na popijawie chce wstać od stołu celem udania się do WC i występują objawy tzw. nóg z betonu ;-) ) |
Olimp Bathory napisał/a: |
A nie półtorak? nigdy nie słyszałem o jedynaczku pozatym nie wiem jak tym się można nawalić, poimo najlepszych prób chlania tego nigdy nie wyszedlem poza stan podwyzszonego humoru |
Shadowrunner napisał/a: |
Jak to się nie wprowadziłeś w stan poskładania (znaczy nie mówię o takim poskładaniu jak od wódki czy coś, bo wszak miód nie po to wynaleziono by się nim sprawać jak świnia po wódce )? A to był miód kupny czy ważony domowymi metodami? Bo ja ze sklepu miodu nie pijam, bo to szczyny są a nie miód, najlepszy jest taki domowej roboty - robiony przez fachowca (ja to się w sumie na tym specyfiku specjalnie tak nie znam, ale za to mój stary taki robi - jest pszczelarzem ) |
Olimp Bathory napisał/a: |
Przszczelarze podli ssą, informuja, że sprzedają miód, ale nie mówia nic o pitnym musze się upomnieć ciekawe czy wszysscy przeszczelarze robią |
Bruja napisał/a: |
Nigdy nie ukrywałam tego, że mam chamskie gardło i prawie wszystko przez nie przejdzie |
Shadowrunner napisał/a: |
Taki pszczelarz może cię co najwyżej miodem poczestować, albo sprzedać ci go na lewo (choć u mnie w domu pędziło się to tylko na własny użytek - bo nawet jak wszystkie gąsiory zalaliśmy to i tak szybko znikały po dojrzeniu), bo jakby sprzedawał oficjalnie, to by go fiskus zmasakrował |
Olimp Bathory napisał/a: |
Nalewczki z Żabki? mhhrrrr albo piwo Gorskie za 90 groszy? |
Shadowrunner napisał/a: |
No i przepadam za absyntem - a że w Polsce jest to napój nielegalny (co za idiotyzm ) to także pichcę go sobie sam. Niewiele osób bowiem zapewne wie, iż Absyntu nie wymyślili francuziki - wszak już starożytni sarmaci znali go - tylko go wódką piołunówką zwali a taki przyrządzić można w domowych warunkach bez problemu, przeprowadzając nawet najprostszą destylację metodą łaźni parowej (dzieci - nie róbcie tego w domu!!! ) |
Shadowrunner napisał/a: |
Łyskacze, rumiacze i tym podobne rude wódy z myszy to toleruję tylko w drinach. |
Tanit napisał/a: |
-wódka - no oczywiście i bez popicia
|
Bernard Gui napisał/a: |
Poza tym, piwo kojarzy mi się z takim "wulgarnym" napojem, |
Soulforged napisał/a: |
Niestety, złożyłem naszej kochanej Zir obietnicę, iż więcej trunku tego nie tknę (nie licząc ostatniej flaszki, którą dostałem na urodzinki ).
Toteż niedługo będe 100% abstynentem.... jakoś tak nie po polsku, ale co tam |
Soulforged napisał/a: |
Toteż niedługo będe 100% abstynentem.... jakoś tak nie po polsku, ale co tam |
Alrauna napisał/a: |
Neander, ze mną niby podobnie, ale jednak nie tak... bo ja się niby nawróciłam . |
Anomandaris napisał/a: | ||
Normalnie myślałem, że takich ludzi już nie ma, którzy są zdolni się nawrócić. |
romulus napisał/a: |
Szczytem przyjemności alkoholowej dla mnie jest jednak mojito.
(...) najlepsze póki co jest w barze TAPAZ na Nowym Świecie w Warszawie. |
Bruja napisał/a: |
Słyszeli moi koledzy?
Ja i Metz chcemy tam zawędrować xD PS. To było poważnie. |
MadMill napisał/a: |
PS. To też było na poważnie... pewnie. |
Shadowmage napisał/a: |
Hmm... amerykańskie piwa z proszku to nawet nie szczyny. To... piwa z proszku Zresztą patrząc na Twoje gusta, to chyba się nie dogadamy pod względem gustów piwnych... |
Oli napisał/a: |
Ostatnio smakuje w piwach Made In The USA. |
Oli napisał/a: |
No i zdziwienie - piwo Desperados. Wyobraźcie sobie coś o smaku Reddsa ale mającego kopa jak prawdziwe piwo a nie ten soczek. Taki jest Desperados. Piwo z tequilla mi smakuje bardzo |
Oli napisał/a: |
Może być nawet z psiego gówna jeśli smakuje zajebiście i ma moc :D |
Tigana napisał/a: |
"Warka Strong" to przy nim woda |
Oli napisał/a: |
Moim zdaniem lepiej procenty wchodzą (w sensie stan upojenia ) im bardziej browczyk smakuje |
Tigana napisał/a: |
Co do Lecha mam mieszane wrażenia - piłem go w paru knajpach i w każdej miał inny smak. Niestety chrzczenie piwa wciąż pozostaje nierozwiązanym problemem. |
Tigana napisał/a: |
Widocznie mam spaczony gust, bo mnie Warka smakuje, a Żywiec pity na miejscu w browarze juz nie. |
Shadowmage napisał/a: |
Piję głównie piwo, bo lubię. Z tym, że w Polsce tak naprawdę dobrych piw mamy niewiele, a importowane są strasznie drogie. |
romulus napisał/a: |
Dlatego pijam wina nie przekraczające 15 zł za butelkę i nie zawierające żadnych siarczanów. |
Tigana napisał/a: |
A które według Ciebie polskie gatunki piwa są dobre? Sporo się mówi o małych, mniej znanych browarach, które ponoć produkują najlepsze piwa w naszym kraju. |
Tigana napisał/a: |
Drugie miejsce "Lech" - ale tio głównie dlatego, ze w mojej ulubionej knajpie nie ma już "Warki" |
Jander napisał/a: |
w barach z piw lanych unikam tyskacza i piasta (choć tego drugiego nawet nie piłem, ale cóż. Górnośląski patriotyzm). |
Geoffrey napisał/a: |
W większym stopniu to produkt marketingowy, niż ... |
Cytat: |
Nie tak dużo, bożolet z Biedtonki kosztował poniżej 9 pln, to rozsądna cena za wino. |
Maeg napisał/a: |
można świetne wina z Mołdowy za tą cenę dostać, |
Maeg napisał/a: |
9 zł? To ja bym już chyba wolał dwa dobre piwa. |
Wulf napisał/a: |
1) Ktoś pitolił, że w Polsce absynt jest nielegalny (nie pamiętam kto) - bzdura. Dzięki unijnym przepisom legalny jest, nawet u nas go ktoś produkuje :D |
Mag_Droon napisał/a: |
I to pisze Ciechanopijca? |
Wulf napisał/a: |
Ktoś pitolił, że w Polsce absynt jest nielegalny (nie pamiętam kto) - bzdura. Dzięki unijnym przepisom legalny jest, nawet u nas go ktoś produkuje |
Cytat: |
I to pisze Ciechanopijca? |
Maeg napisał/a: |
I zgadzam się z Regisską, że francuskie wina są mocno przereklamowane. |
Oli napisał/a: |
Mohito wędruje na szczyt ulubionej listy drinków Wyprzedziło Kamikadze, Szarlotkę i Wściekłego Psa |
Mag_Droon napisał/a: |
Właśnie dzięki przepisom przestał być tak toksyczny (ale podobno zatracił też charakter) |
Jander napisał/a: |
Natomiast gdzie go można kupić? |
Wulf napisał/a: |
kto może znać smak absyntu z czasów bohemy? |
Mag_Droon napisał/a: |
absynt produkowano bez przerwy prawie, jeno, poddawano go obrobce oczyszczajacej go prawie ze wszystkiego co nadawalo mu jego niszczacy urok. |
Mag_Droon napisał/a: |
I raczej trudna bedzie do obrony teza, ze obecnie jest to tak samo smakujacy i "kopiacy" trunek jak za czasow Verlaina. |
martva napisał/a: |
Robienie domowych nalewek, win i innych takich jest strasznie trendy teraz (...) |
Mag_Droon napisał/a: |
Ale na skorkach czy na miazszu zrobisz??
Podaj przepisy, moze jak mi sie bronek i winko znudza to sobie jakiej mocnej nalewki nastawie. |
Mag_Droon napisał/a: |
Zachowaly sie za to informacje osob, ktore pily absynt zlotego wieku jak i ten poprawny politycznie. |
Mag_Droon napisał/a: |
A co do Twojego przykladu z Francji - jak ocenial co jest zanieczyszczeniem a co skladem oryginalnym?? |
Romulus napisał/a: |
Nie napisała mi, ile ma stać... |
Romulus napisał/a: |
Cytryny trzeba wyszorować i sparzyć, obrać cienko, aby było jak najmniej białej "skórki". |
martva napisał/a: |
Ja bym to właśnie zrozumiała że na samej skórce, tej żółtej Skórka ma olejki eteryczne i cały cytrynowy aromat. Może jeszcze dopytaj o szczegóły, zanim zrobisz? |
Ja sam napisał/a: |
Grzane wino
- 1 butelka czerwonego wina, jeżeli ktoś nie jest burżujem, albo nie ma wujka Francuza to polecam tanią i dobrą Kadarkę. - 1 pokrojona w plastry cytryna - odrobina gałki muszkatołowej - pół garści goździków - dwie laski cynamonu - dwie spore łyżki miodu malinowego (może być zwykły, byle by był naturalny i lejny - ja malinowy dostaję po znajomości od teściów ) W zasadzie tyle. Opcjonalnie plasterek pomarańczy i kieliszek brandy, koniaku lub sherry. Podgrzewamy wino z przyprawami i owocami, gdy już pomalutku przymierza się by zawrzeć, szybciutko ściągamy z ognia, dolewamy miodu, mieszamy, natychmiast rozlewamy i w miarę szybko pijemy by nie wystygło. Coś kurna pysznego. |
Spellsinger napisał/a: |
Z win nie pogardzę wytrawnym cabernetem. Z takich, które nie biją po kieszeni preferuję Tchergę - bułgarskie, czerwone, wytrawne. |
Kruk napisał/a: |
Pił ktoś z was Medovinę.słowacką wódkę z miodem? |
MadMill napisał/a: |
No to wyciskamy. Odstawiamy na 2-3 dni do lodówki. |
martva napisał/a: |
A właściwie czemu? |
KreoL napisał/a: |
To tak troche z biochemicznego punktu widzenia |
KreoL napisał/a: |
Obrane cytryny przez 3 dni leżące sobie |
KreoL napisał/a: |
z witaminy C, która pozostawiona samej sobie w temperaturze pokojowej utlenia sie tracąc właściwości zdrowotne, |
KreoL napisał/a: |
a przecież o te właściwości chodzi nam przygotowując ten napój. |
martva napisał/a: |
No chyba żartujesz, cytrynówka jako źródło witaminy C? |
KreoL napisał/a: |
No co Ty |
KreoL napisał/a: |
Po zdjeciu żółtej skórki to już nie chroni przed dostępem powietrza i cały owoc 'oddycha' poprzez pory,mikrokanaliki itp. |
KreoL napisał/a: |
Cytrusy rulez xD |
martva napisał/a: |
_gorąca_ herbata z _plasterkiem_ cytryny to bomba witaminowa |
martva napisał/a: |
trzymanie owoców w lodówce, żeby się metabolizm spowolnił |
martva napisał/a: |
Czy wódka się może przedatować? |
KreoL napisał/a: |
Może nie tyle witaminowa co Alluminiowa |
KreoL napisał/a: |
<uwaga czepia sie> rozkład a nie metabolizm to już dawno nie są żywe komórki. |
KreoL napisał/a: |
100 rodzajów piwa |
martva napisał/a: |
Kurczę, nie lubię piwa. Część moich przodków pewnie przewraca się w grobach, ale nie lubię i już. Pewnie bym lubiła, gdyby dawno temu ktoś nie wpadł na pomysł że piwo powinno być gorzkie, a Martve nie lubią gorzkich rzeczy.
Robi się gdzieś jakieś piwo bez chmielu? |
martva napisał/a: |
A pszenne są bezchmielowe? |
martva napisał/a: |
Kurczę, nie lubię piwa. Część moich przodków pewnie przewraca się w grobach, ale nie lubię i już. Pewnie bym lubiła, gdyby dawno temu ktoś nie wpadł na pomysł że piwo powinno być gorzkie, a Martve nie lubią gorzkich rzeczy. |
Shadowmage napisał/a: |
ciemnych pszenicznych (paluszki lizać!). |
KreoL napisał/a: |
Pozatym mocniejsze piwa są również słodkawe. |
Shadowmage napisał/a: |
Mięsa nie ruszasz, piwa nie pijesz... dziewczyno, po co ty żyjesz? :D:D |
martva napisał/a: |
Wszyscy wokół mówią że Warka Strong jest słodka, a dla mnie to piwo jak piwo, równie gorzkie jak inne Podobnie jak Dog in the Fog. Ba, nawet malinowy Redds był dla mnie ciut zbyt gorzki (chociaż piłam ostatnio i był w sam raz, może zmienili recepturę). |
Spellsinger napisał/a: |
(słodsze jest takie jedno importowane, bananowe ) |
Spellsinger napisał/a: |
Podejrzewam, że jesteś jedną z tych osób, które piwa nie lubią i nie polubią. |
Spellsinger napisał/a: |
Cóż, jesteś skazana na wino i wódkę |
martva napisał/a: |
Dobrze że jest wiśniówka, chociaż zaczyna mi się nudzić. Muszę znaleźć alternatywę. |
batou napisał/a: |
Martva, a Desperadosa próbowałaś? |
batou napisał/a: |
smak specyficzny, może akurat zasmakuje. |
batou napisał/a: |
Krupnik |
Romulus napisał/a: |
Spróbuj mojito niewiasto - a poczujesz smak raju |
batou napisał/a: |
Martva, a Desperadosa próbowałaś? Nie powiem, że goryczy w tym piwie nie ma, ale smak specyficzny, może akurat zasmakuje. Ja bardzo polubiłem. |
Shadowmage napisał/a: |
Jak ktoś lubi siki... |
Jander napisał/a: |
True, patriotycznie to ja mogę Żywca pić, Tyskacza nie tykam. |
Spellsinger napisał/a: |
Ale to jest 0,4 |
Spellsinger napisał/a: |
Trzeba było pić gin z tonikiem |
martva napisał/a: |
O jakieś 0,2 za dużo. |
martva napisał/a: | ||
Tonik jest fe. |
martva napisał/a: |
Postanowiłam coś zmienić w swoim życiu, w związku z czym piłam dziś żołądkową gorzką zamiast wiśniówki. |
Jander napisał/a: |
A z rzeczy tańszych Sophia półwytrawna za 5,70 w Pierdonce (klasyka). |
Jander napisał/a: |
Ale może to moje Śląskie poczucie smaku, ludzie co ze Śląska znam też na Sophię nie narzekają. |
Jand napisał/a: |
Nie jestem ślepym wyznawcą okrutnie słabego Tyskiego. A Tychy to sypialnia i menelnia Śląska i ich zwyczajnie nie lubię. |
Cytat: |
Obolon Białe - miłość od pierwszego łyku, ukraińskie białe piwo do dostania w niektórych marketach (dopadłżem onego w lokalnym tesku). Niby białe, ale nie w 100% pszeniczne, nie czuć drożdżami i nie ma osadu na podobieństwo wojskowej grochówki (jest mgiełka delikatna jak poranny opar unoszący się nad szambem ), więc znikają trzy cechy białych piw, których przeciętny konsument nie toleruje. W smaku świeże, cytrusowe (aromatyzowane kolendrą, rewelacja po prostu), ale bez popadania w landrynkowość, ot na tyle orzeźwiające, żeby opróżnic od jednego machu w upalny dzień, ale z na tyle wyraźną, męską goryczką, żeby móc nadal sikać na stojąco, nie odróżniać lawendowego od śliwkowego i z pogardą patrzeć na osuszających reddsy czy podobne trunki wytwarzane na bazie goblińskiej uryny i syntetycznych aromatów. W dodatku nie jest kwaśne jak 99% białych piw. Idealne letnie piwo. Cena przystępna, ale trzeba się trochę naszukać. Ork poleca. Żywe - kolejna miłość absolutna, produkt z jakiejś pipidówki na Pomorzu, wytwarzany prawdopodobnie przez teściową sołtysa w szopie w samym środku puszczy. Ale ludzie, jak to smakuje! Po pierwsze, jest całkowicie niepasteryzowane i niekonserwowane, więc zachowuje całą głębię smaku (uwierzcie, to, co mówią o głębi i pełni smaku w reklamach to najbardziej pokrętne i ohydne kłamstwo w dziejach ludzkości, kłamstwo oświęcimskie traci do tego ze trzy okrążenia, a kłamstwa wyborcze startują w zupełnie innej formule ). Dość słodkie, ciężkie i ciemne, lekko orzechowe, na pewno nie do żłopania hektolitrami (ale jak kto chce się sponiewierać, to może tego dokonać choćby leszkami czy innym ścierwem); niepilnowane ma tendencję do wyłażenia z butelki, początkowo nie bąbelkuje zbyt siarczyście, ale ma mnóstwo naturalnego, rozpuszczonego gazu (podobno robione według całkowicie naturalnych procedur, więc chyba nie dobijają CO2 - to z resztą czuć, piwa masowe tracą gaz w minutę po otwarciu butelki). Producent: browar Amber, cena przystępna (kupuję za 3,50 w zaprzyjaźnionym monopolu). Z kupieniem może być kłopot, więc trzeba się naszukać, ale warto. Uwaga: ma kosmicznie krótki czas przydatności do spożycia (około miesiąca), więc warto spojrzeć na etykietkę. Ork poleca, o ile uda się dopaść. Frater podwójny - kiedy nie ma nic innego pod ręką (oprócz masówek z wielkich browarów), pierwszoklaśny produkt, ot co. Smak zdecydowany, ciężki, goryczka taka sobie, ale równoważy słodycz i trunek nie mdli po dwóch łykach. Pity z umiarem nie szkodzi nawet w dużych ilościach . Porter żywiecki - jedyny godny uwagi produkt z Żywca; ogólnie bardziej mi smakuje litewski porteris polecany kiedyś przez Spella, ale żywiecki ma tą przewagę, że sprzedają go w butelkach 0,33 (a na cholerę mi 0,5 l porteru, najbardziej zdradzieckiego piwa świata? ). Długo zachowuje smak i można ciumkać go drobnymi łyczkami, poza tym nieźle nadaje się do łamania wód smakowych typu Lech. |
Stary Ork napisał/a: |
Porter żywiecki - jedyny godny uwagi produkt z Żywca; ogólnie bardziej mi smakuje litewski porteris polecany kiedyś przez Spella, ale żywiecki ma tą przewagę, że sprzedają go w butelkach 0,33 (a na cholerę mi 0,5 l porteru, najbardziej zdradzieckiego piwa świata? ). Długo zachowuje smak i można ciumkać go drobnymi łyczkami, poza tym nieźle nadaje się do łamania wód smakowych typu Lech. |
Stary Ork napisał/a: |
W lokalach preferuję portera jako pierwsze piwo, nigdy ostatnie, bo i smaku już nie czuć, i zdradziecki bywa okrutnie . Poza tym mam delikatny żołądeczek, a portery są ciężkostrawne. Niech się młodzi trują. |
Jander napisał/a: |
pijący byli bardzo zadowoleni/zachwyceni ze smaku |
martva napisał/a: |
Z jednej strony brzmi intrygująco, z drugiej - szczerze nienawidzę mleka |
Romulus napisał/a: |
Litewskie piwo zaskakująco dobre. Zarówno to niepasteryzowane, warzone w niektórych dobrych knajpach, jak i to pasteryzowane |
Spellsinger napisał/a: |
Obrzydliwe hamburgery za 6zł wielkie jak talerz, które dało się zjeść dopiero po drugim winie |
Kreol napisał/a: |
Oczywiście, że w Gdyni wszystko jest cudowne xD zapraszam częsciej |
Tanit temat obok napisał/a: |
Nooo... ktoś kto chce w ten sposób dokonać 'resetu systemu' też jest dla mnie żałosny... no ale bywa |
Mag_Droon napisał/a: |
Można także mantrować, odmawiać cięgiem różańce, ale umówmy się, ile czasu to trwa??? No i wrażenie dobrej zabawy też raczej nie występuje. |
Mag_Droon napisał/a: |
Heban Dunkel. No, no, no. Baaardzo dobre, nie za mocne (5,2%), ale jest smak. Lepsze od aksamitnego Obołona. |
Tomasz napisał/a: |
Mnie ostatnio zdarzyło się zakosztować rum MATUZALEM. Z Dominikany bodajże ale z certyfikatem rumu kubańskiego. Zabijcie mnie na rumach się nie znam. Smakowało za to extra. Dla mnie na razie z rumów numer 2 po rewelacyjnej "8" Bacardi. |
Mag_Droon napisał/a: |
Cuba libra pozostanie ze mną na dłużej. Jest co prawda prosta jak konstrukcja cepaz: rum, cola, lód i limonki ćwiartka. Podane w półlitrowj szklance. Ech... |
Daily Telegraph sprzed miesiąca napisał/a: |
"Perfekcyjny gin z tonikiem Słowa "gin z tonikiem" wywołują u większości mieszkańców krajów anglosaskich niesamowitą reakcję Wszystko zaczęło się od niewielkiej notatki w "Daily Telegraph", gdzie stwierdzono, że gin z tonikiem naprawdę może koić nerwy po stresującym dniu. Naukowcy z Uniwersytetu Tokijskiego wykryli te dobroczynne właściwości w zapachu cytrusa. Kiedy zatem nalejesz sobie ginu z tonikiem i zanim jeszcze poczujesz działanie ginu, linalol – składnik zapachowy roślin i owoców takich jak cytryna – zaczyna usuwać skutki stresu w 109 genach twojego organizmu. Wieść o tym odkryciu pojawiła się zaraz po tym, jak Marks & Spencer postanowił pomóc nam w sporządzaniu naszego ukochanego koktajlu, oferując cytrynki wielkości piłeczki pingpongowej i odsyłając wyschnięte połówki cytryny w niebyt przeszłości. "Ale przecież do ginu z tonikiem nie używa się cytryny – oburzył się czytelnik, jeden z wielu, którzy poczuli się zmuszeni, aby napisać do naszej gazety w tej sprawie. – Cytryna jest gorzka, podobnie jak gin i tonik – napisał Robert Ballantine z Suffolk. – Świetnie pasuje natomiast dojrzała limonka, która jest słodka", zakończył. Inni, tacy jak Fred Ford z Salford, twierdzili, że ani cytryna, ani limonka, lecz "tylko plasterek ogórka". A major Colin Bligh z East Sussex zastanawiał się "Co się stało z różowym ginem z dawnych kolonialnych czasów?". Gin pity jest od dawna. Zanim jednak został połączony z tonikiem, limonką i lodem, miał złą prasę. William Hogarth pisał w 1751 roku o nędzy i szaleństwie, które kojarzą się z tym drinkiem będącym napitkiem biedoty. I choć obecnie głównym składnikiem ginu jest jałowiec, jeszcze w 1913 roku Webster`s Dictionary głosił, że "zwykły gin jest zwykle aromatyzowany terpentyną". Wczesny i długotrwały związek ginu z tonikiem został podobno zawarty w brytyjskich koloniach tropikalnych, gdzie ginu używano dla zabicia smaku chininy, którą rozpuszczano w toniku. Dzisiaj regularnie pojawiają się nowe marki ginu, "super premium". Proces destylacji ginu jest bardziej skomplikowany niż w przypadku jego sparingpartnera, wódki. Oprócz jałowca można dodawać też inne rośliny, w tym: anyż, kolendrę, gałkę muszkatołową, arcydzięgiel i wiele innych. Miller's Gin, jedna z nowych marek "super premium" , został stworzony przez Martina Millera, który ukończywszy swój przewodnik po antykach zainteresował się ginem. – Gin z tonikiem zostały ukrzyżowane w angielskim pubie – mówi. – Paskudny gin w brudnej szklance, z tonikiem na wierzchu nalanym z kurka, dwumiesięczna marynowana cytryna i jeśli miało się szczęście – odrobina lodu. Gin Millera jest znakomicie destylowany w urządzeniu o nazwie Angela. Wykonane jest ono z miedzi i w czasie destylacji czuje się ciepło z odległości ponad pięciu metrów – mówi Miller. Zamiast wody z Tamizy używa on wody islandzkiej, wytapianej z lodowców. Ale czy te nowe wymyślne giny cieszą się uznaniem konsumentów? – Jak najbardziej – mówi Paul Mant, szef baru w londyńskiej restauracji Quo Vadis. Twierdzi on, że klienci zamawiają gin, kierując się marką. – Po ginie z tonikiem można ocenić bar – podkreśla. I w ten sposób wracamy do pytania, co to dokładnie jest. – 50 ml ginu – mówi Mant – w schłodzonej szklance, tonik do dwóch trzecich wysokości szklanki, kostki lodu i pół limonki na wierzch. I tu zaczyna się zabawa. Mant twierdzi, że nie miesza koktajlu i nie używa toniku Schweppes. Denis Broci, szef baru w Claridge's, uważa, że należy mieszać i stosuje tonik Fever Tree. Mant używa Beefeatera, Broci wyłącznie Bombay Dry. A co z pytaniem Colina Bligha o różowy gin? "Od 1953 roku codziennie pijam go przed lunchem, z marynowaną cebulką perłową w środku", napisał Denis Harvey-Kelly z Dorset. A zatem i ja sięgam po gin z tonikiem (tuż po siódmej wieczór, w szerokiej szklaneczce, używając Sipsmith i Fever Tree), żeby ukoić stres. |
Romulus napisał/a: |
Nabrałem ochoty. |
Jander napisał/a: | ||
Gin Lubuski? Piłem i przy dobrym wymieszaniu z tonikiem był bardzo w porządku. |
Spellsinger napisał/a: |
Dzisiaj z braku laku mnie przypiliło i uraczyłem się Ballantine's Finest, z braku lodu wsadziłem najpierw pustą szklankę do zamrażalnika. Utwierdziłem się tylko w przekonaniu, że nie cierpię whisky.
EDIT: Alleluja!!! Przypomniałem sobie, że w lodówce w piwnicy mam skitraną domową wiśniówkę na spyrolu z papryczką chilli. Wiśnia zaprzyjaźniła się z chilli i efekt jest piorunująco zajebisty, wynalazłem wyzwalacz ochoty na lody czekoladowe |
Wulf napisał/a: |
Ja się muszę w końcu dorwać do mojego "Lupulusa" (belgijskie piwo w buteleczce 0,7). Czekał aż się dostanę na doktorat (i się dostałem), czekał aż się dostanę na aplikację (i się dostałem), czekał na prawo jazdy (zdobyte)... ja zaś czekam na niego I muszę się w końcu zaprzyjaźnić. |
Romulus napisał/a: |
muszę się czegoś napić. Kupię sobie jakieś wino stołowe chyba. Tak żeby nie mieć wyrzutów sumienia, że nie smakuję tylko wlewam. |
Mag_Droon napisał/a: |
To jeśli tylko masz jakiś sklep Lidl w okolicy to leć kupić tanie wino. Takie do picia szklankami. Polecam dwa kalifornijskie: Ruby Cabernet oraz Zinfandel oba po około 9-10 pln za butlę. Alternatywą może być Sun of Moldova z Biedronki, sprzedawana w litrowych buteleczkach. |
Spellsinger napisał/a: | ||
To już lepiej dopłacić piatkę i kupić Tchergę. Kieliszka tym nie obrazisz specjalnie, a i doznania smakowe są całkiem całkiem. Wczoraj znalazłem jeszcze wytrawne Chardonnay 2006 i na dobranoc wypiłem schłodzony kieliszek. Miałem słodkie sny |
Spell napisał/a: |
Wczoraj z panią Spellową raczyliśmy się Chianti Corte alle Mura 2007, jestem naprawdę pod bardzo pozytywnym wrażeniem. Cenowo podobne do Tchergi, a smakowo ją na pewno przewyższa |
Mag_Droon napisał/a: |
lub Burbona (myślę, że w listopadzie będzie Jim Beam Black lub Jack). |
Mag_Droon napisał/a: |
Jak można dodawać miód do piwa |
Mag_Droon napisał/a: |
Miód jest wpytkę ale do mięsa czy do deserów |
Mag_Droon napisał/a: |
W ogóle uważam, że podgrzewać to należy pościel a nie alko |
Mag_Droon napisał/a: |
Inna rzecz, że kawę, herbatę, kakao, czekoladę też preferuję zimne lub conajmniej chłodne (zimne espresso, mniam). |
Spell napisał/a: |
Zaraz zechcesz mi wmówić, że śledź w śmietanie to nie deser Albo grillowany boczek |
Spellsinger napisał/a: |
A grzaniec to co to jest? Zaraz zechcesz mi wmówić, że śledź w śmietanie to nie deser Albo grillowany boczek |
Lev napisał/a: |
Czemu mój post został skasowany?
Ten, który mówił o tym jak pyszne jest grzane piwo z koglem-moglem? |
Ł napisał/a: |
Żadnych ajerkoniaków, pinakolady, czy malibu? Maaaagu to przy tobie jestem chyba jakimś strasznym alko-relatywistą bo nie mam jakiś specjalnych upodobień względem większości alkoholowych, wszystko zalezy raczej od sytuacji. Słodkie grzańce też potrafie przełożyć nad alkohol, co miałes okazje widzieć. |
Mag_Droon napisał/a: |
śledż w śmietanie to nie jest jedzenie, chyba że dla kota. |
Ł napisał/a: |
Żadnych ajerkoniaków, pinakolady, czy malibu? Maaaagu to przy tobie jestem chyba jakimś strasznym alko-relatywistą bo nie mam jakiś specjalnych upodobień względem większości alkoholowych, wszystko zalezy raczej od sytuacji. Słodkie grzańce też potrafie przełożyć nad alkohol, co miałes okazje widzieć. |
Mag_Droon napisał/a: |
A jeżeli piwo jest i podgrzane i posłodzone to porażka dla mnie. |
Mag_Droon napisał/a: |
gin z tonikiem |
Spellsinger napisał/a: |
A zupę piwna jadłeś? Kurczaka duszonego w piwie? Grillowane żeberka nabierające mocy w piwie z miodem i cynamonem? Grzaniec to także taka "potrawa" na bazie piwa. Bo samo słodkie, gorące piwo to nie grzaniec, tylko zepsute piwo. |
Spellsinger napisał/a: |
Zresztą pierwszy raz na tej imprezie waliłem gin, tak jak czystą i byłem zszokowany głębią doznań smakowych |
Mag_Droon napisał/a: |
Do piwa to ja proponuje (podawać a nie dodawać) sery twarde, pikantne, lub pleśniowe. |
Jander napisał/a: |
Ale Smirnoff?
Miłego nihilizmu, w październiku pewnie też dostąpię tego nihilstycznego trunku. |
Mag_Droon napisał/a: |
Mowa, Biały Rosjanin nie może jechać na żadnej komunistycznej okowicie. |
MadMill napisał/a: |
Dobre whisky zaczyna się co najmniej od Green Label, resztę na zachodzie pije się w drinkach z colą bo inaczej nie idzie... JD to też jest wóda do coli nic więcej. |
MadMill napisał/a: |
Pił może ktoś czarnego smirnoffa? |
MadMill napisał/a: |
Nigdy tego nie piłem, ale wygląda jak krople żołądkowe. |
Romulus napisał/a: |
Od kilku miesięcy pół butelki stoi w związku z tym w kredensie i czeka na jakichś twardzieli, którzy rozpiją resztę. |
Mag_Droon napisał/a: |
O tym kojącym mleku to racja, ja wczoraj "reakcjonistę" piłem z gęstą śmietanką jaką się do kawy leje i dzięki temu mocny drinol wchodził jak "bawarka", na miękko. |
Romek napisał/a: |
Zaproszenie do mnie zawsze aktualne |
Jander napisał/a: |
Kupowaliśmy raz Rakiję u restauratora chorwackiego, bo pędził ją w domu. Tylko mówił, żeby ją wieźć w cieniu, bo przy wysokiej temperaturze może wybuchnąć. |
Ł napisał/a: |
Czy ktoś mi wyjaśni fenomen Jägermeistera? Miałem w bieszczady przyjechać z butelką tequili, ale w wyniku splotu dziwnych wydarzeń w końcu przyjechałem z tym gównem i nie dziwie się że dostałem po łbie od kapitana owsianki, bo tego się kurwa nie da przecierpieć. W końcu dżagamasta został zmęczony jako dodatek do termosianej herbaty i środek do wcierania w bolące kolano znajomej. Nazistowska trucizna. |
Tanit napisał/a: | ||
To Rakija taka odjechana jest ? uuu to ja nie wiem co te zamknięte butelki w barku u mnie jeszcze robią xD trza spróbować xD Jakaś porada? |
Cytat: |
Drugie miejsce przypadło trochę lżejszemu 35 proc. alkoholowi. Niemiecki Jägermeister to likier ziołowo-korzenny otrzymywany w wyniku macerowania w spirytusie 56 ziół i przypraw korzennych (m.in. tymianku, rumianku, drzewa sandałowego, szafranu, imbiru, rozmarynu, borówki, bazylii, pietruszki, cynamonu). W zeszłorocznej edycji rankingu trunek znalazł się na 6. miejscu.
Sprzedaż w 2009 - 6 383 250 Sprzedaż w 2008 - 6 499 150 Największy rynek (2008) - USA: 41 proc. Trunek upodobały sobie gwiazdy sceny rockowej i metalowej. Zespoły suportujące metalowej grupie Slayer zawsze mogą liczyć na mały podarek. Kerry King, członek grupy Slayer, ofiarowuje przed koncertem butelkę Jägermeister każdemu zespołowi, z którym występuje. |
Ł napisał/a: |
Czy ktoś mi wyjaśni fenomen Jägermeistera? Miałem w bieszczady przyjechać z butelką tequili, ale w wyniku splotu dziwnych wydarzeń w końcu przyjechałem z tym gównem i nie dziwie się że dostałem po łbie od kapitana owsianki, bo tego się kurwa nie da przecierpieć |
Ł napisał/a: |
A później zagryźliście to samochodem marki ŻUK? Z jakiej wy jesteście planety? |
Mag_Droon napisał/a: |
Czy ktoś ostatnio (2-3 m-ce) widział gdzie w Wawie cydr?? |
Maeg napisał/a: |
Pierwsza dziś szklaneczka Old Smugglera z lodem. Mniami. |
Mag_Droon napisał/a: |
Nie wiem czemu jeszcze jestem na nogach.
Nie powinienem... |
Cytat: |
Zastanawiam się czy nie będzie aktem ostatecznego barbarzyństwa wypicie jej z colą light (podobnie jak powyższopostowego Stroha)? |
Mag_Droon napisał/a: |
Zastanawiam się czy nie będzie aktem ostatecznego barbarzyństwa wypicie jej z colą light |
MadMill napisał/a: |
ale ten to jest "najpodlejsza" odmiana Chivasa |
Fidel-F2 napisał/a: |
ja bym Cię za to zastrzelił |
Fidel-F2 napisał/a: |
ja bym Cię za to zastrzelił |
MrSpellu napisał/a: |
Nawet z colą jest ohydne. |
Cytat: |
Z blended wybieram Ballantine's, Hedges & Butler, J&B. |
Mag_Droon napisał/a: |
Bushmills |
Mag_Droon napisał/a: |
Tullamore Dew |
Mag_Droon napisał/a: |
Burbony [...] to trunki stworzone po to aby pić je z colą. |
Fidel-F2 napisał/a: | ||
|
Cytat: |
- To, co zrobią mi po ćwiartowaniu - mruknął wiedźmin - to już mnie mało obchodzi. |
Cytat: |
W Polsce to jest nie wykonalne,zanim by zmontowali te schodki to nie byłoby już co pić. |
MrSpellu napisał/a: |
Tower of power |
Tomasz napisał/a: |
Spellu kiedy robimy taką wieżę i sami ją wypijamy? |
stian napisał/a: |
w Polsce cały ten alkohol by wypili przy zbijaniu z desek schodów |
Spell napisał/a: |
Zmrożona Finlandia mango + Sprite + kostki lodu = detronizacja Gordona z Kinleyem.
Jestem śmiertelnie poważny. |
makatka napisał/a: |
kinley przez długi czas miał minimalną zawartośc chininy tudzież jej w ogóle nie miał jak wynikało z opisu na etykiecie. Nie wiem jak teraz ale ja się niegdyś zraziłam do pseudo tonicu. |
makatka napisał/a: |
2. zanabądź sobie bombaja |
Mag_Droon napisał/a: |
mmmm, chyba spróbuję, ale fajerwerków się nie spodziewam. |
MrSpellu napisał/a: |
Na lato drink idealny. Nie czujesz alko, do momentu aż spróbujesz wstać |
makatka napisał/a: |
A Gordons (przynajmniej ten z Oszołoma z plastikową nakrętką) |
batou napisał/a: |
ja mówię o takim: |
batou napisał/a: |
Bombaj to oczywiście klasa, ale przekracza mój cenowy próg pijaństwa. |
Tomasz napisał/a: |
Teraz mi przypomniałeś, to wczoraj sobie zakupiłem od razu składniki i posmakowałem wieczorkiem. |
Sabetha napisał/a: |
A co tam, no to raz, na lepszy sen. |
makatka napisał/a: |
ue.. ja tak nie umiem... jak mnie się da flaszkę rumu to wypuszczę ją z czułych objęć jak już pusta będzie... |
stian napisał/a: |
2. Finlandia Grejfrut + Sprite + Lód |
stian napisał/a: |
Finlandia mango ze spritem: napój bogów |
Jander napisał/a: |
Nie wierzę, że lepsze od ginu z tonikiem. |
You Know My Name napisał/a: |
Wczoraj piłem Homemade Plum Brandy (ta ze słabszych, tylko 40 voltów) z Chorwacji, kupioną przez dalszego-szwagra w budce na targowisku na jakiejś chorwackiej wsi zabitej dechami. Cymes, pół litra kosztowało 30 kun, czyli jakieś głupie 20pln a smak wyborny, czas chyba się wybrać na jakąś wycieczkę krajo/alko-poznawczą po Bałkanach. |
Romulus napisał/a: |
Montuję grupę na wycieczkę samochodową do braci Madziarów. |
You Know My Name napisał/a: | ||
|
Fidel-F2 napisał/a: |
To nie można wódki za16,99 do tej coli dolać. Efekt podobny a masa kasy w kieszeni zostaje. |
sanatok napisał/a: |
Zależy co za whisky. |
Fidel napisał/a: |
Efekt podobny a masa kasy w kieszeni zostaje. |
sanatok napisał/a: |
Jak Ci smakuje to mieszaj nawet z kwasem z baterii i sokiem z ogórków. |
Fidel-F2 napisał/a: |
Może i lubią taki smak ale imho to lans jest |
Fidel-F2 napisał/a: |
Tylko czemu to, kurwa takie niedobre. |
sanatok napisał/a: |
A to lans nie jest właśnie jak się piję bez coli ? |
Mag napisał/a: |
Jeśli łyżka jest nieco szlachetniejsza |
MrSpellu napisał/a: |
Ogólnie alkohol z colą można od razu wylać (no dobra, Cuba Libre ujdzie). |
Jezebel napisał/a: |
Lubię też ciemny rum |
You Know My Name napisał/a: |
Kupiłem wczoraj w Biedronce rum Stock. Z kolą w zestawie z cztery dyszki. Zobaczymy czy da radę. |
Asuryan napisał/a: |
Ja zaś mam taki wstręt do wódki, za wyjątkiem Żołądkowej Rum (oraz owa Żołądkowa) to chyba jedyny wysokoprocentowy alkohol, który mnie nie odrzuca. |
Tixon napisał/a: |
Jutro impreza na zakończenie sesji, alkohol ma być obowiązkowy, więc zaopatrzyłem się w parę procentów. Mam nadzieję, że dobre. Niestety, nigdzie nie znalazłem cydru |
Shadowmage napisał/a: |
Z tego co pamiętam, to fatalne |
Stary Ork napisał/a: | ||
Gdyby było fatalne, to byś nie pamiętał Poza tym nieważne jak smakuje, byle sponiewierało . |
Tixon napisał/a: |
Niestety, nigdzie nie znalazłem cydru |
Shadowmage napisał/a: |
A i sponiewierać nie potrafi. |
Jander napisał/a: |
Może chociaż dobrze zadziała jako zapojka? |
Tixon napisał/a: |
Niestety, nigdzie nie znalazłem cydru |
Cytat: |
jako jedyny piłem ją bez popity |
Młodzik napisał/a: |
0,7 l Bushmillsa to i przerobiłem na 2,5 l likieru |
Jezebel napisał/a: |
Niczego nie urywa i trzeba porządnie schłodzić, żeby nie wydawał się za słodki, ale ogólnie przyzwoita rzecz. 8 zł za litr mogę dać od czasu do czasu |
Zireael napisał/a: |
W Poznaniu cydr można dostać u Marksa |
Jezebel napisał/a: |
Tylko nie mogę na razie znaleźć żadnej informacji, czy produkują go w Polsce, z polskich jabłek. |
MadMill napisał/a: |
...no i 2-3 razy w tygodniu wypijamy po butelce wina |
Romulus napisał/a: |
Wódy nie piję, albo piję tak rzadko, że aż wstyd nasz narodowy trunek tak lekceważyć. [...] Jeśli już coś mocniejszego niż wino, to koniaczki - Hennessy, na przykład. |
MadMill napisał/a: |
A ja od południa dzisiaj jestem patriotą i ładuję cydra, z polskich jabłek.
BTW ostatnio pani w sklepie alkoholowym polecała mi cydr malinowy, eh... młodzież... |
mad5killz napisał/a: |
12 zł tygodniowo na wino, toż to prawie budżetu rodzinnego nie uszczupla. |
Rashmika napisał/a: |
Dawać gałkę muszkat? |