Zaginiona Biblioteka

Kulinaria - Gotowanie przy ekranie

Elektra - 2007-10-20, 20:55
: Temat postu: Gotowanie przy ekranie
Powiedzmy, że będzie to wątek przepisowy. ;)

Spodobał mi się przepis Złej na Murzynka, więc żeby nie przepadł, to go tu wrzucę:

Cytat:
Zła: 5 jajek, szklanka cukru, 2 szklanki mąki, 1 szklanka oleju, 1 łyżka cynamonu, 1 łyżka kakao, 1 łyżeczka proszku do pieczenia, 1 łyżeczka sody, 4 jabłka
Zła: jajka z cukrem się miksuje przez chwilę, dodaje się mąki, wymieszać, olej, wymieszać i wszystko inne się dodaje, na końcu jabłka i mieszcza się to już łyżką, na blachę i do piekarnika na 40 - 45 minut
Zła: piekarnik tak 200 stopni


Niektórym smakuje nawet na surowo. ;)
Toudisław - 2007-10-20, 20:58
:
Składniki:
- 1litr świeżych małż w skorupkach,
- szklanka białego, wytrawnego wina,
- pół kostki masła,
- cebula,
- trochę startej marchewki,
- natka pietruszki.

Jak przyrządzić?
Świeże małże oczyścić z wodorostów, otwarte muszle odrzucić, w rondlu roztopić masło, poddusić cebulkę, zetrzeć trochę marchewki. Wrzucić małże, podlać winem, dusić do czasu aż się muszle otworzą, czyli ok. 20min.
Mieszać od czasu do czasu, w razie konieczności podlać odrobiną wody.
Na koniec wrzucić natkę pietruszki.

Uwaga!
Małże, które nie otworzyły się w czasie duszenia, również odrzucamy. Jak mieszamy najlepiej potrząsnąć całym garnkiem nie odkrywając przykrywki. Nie solimy, małże są słone


Uwielbiam gotować. Dla mnie to przyjemność posiedzieć w kuchni i pokombinować co my jeszcze można dodać i jak wzbogacić potrawę żeby smakowała jeszcze lepiej. Nie mam jakiś świetnych kulinarnych umiejętności i nie jedna osoba mnie tu wyprzedza ale umiem kombinować i mam trochę wyczucia. Lubie dobrze zjeść i potrafi być wybredny ale jak trzeba zjem wszytko byle nie uciekało z talerza. Mięso musi być. Uwielbiam mięsko nie wyobrażam sobie życia bez niego. warzywa i owoce jak najbardziej ale jako dodatek
Tyraela - 2007-10-21, 21:02
:
Lubię eksperymentować i z jednego mojego eksperymentu wyszły mi (ponoć najlepsze na świecie xD) naleśniki:

- jajko
- mleko
- mąka
- cukier waniliowy (albo aromat do ciasta)
- cukier
- kakao (najlepiej słodkie)

wszystko sypać na oko - ja nigdy nie odmierzam xD - aby całość miała konsystencję gęstej śmietany. Smażę bez oleju, bo od czegoś jest teflon, ale jak ktoś musi, to imo lepiej dolać oleju do ciasta (też na oko xD) bo wtedy wychodzą mniej tłuste a i tak się nie przylepiają.
Zła - 2007-11-03, 03:37
:
Danie szybkie i syte, tylko parówki trzeba lubić.
Smażymy sobie naleśniczki, pakujemy w naleśniczka parówkę lub jej połowę, obkładamy ją serem żółtym i na patelnię na tak długo, aby się serek roztopił, polewamy keczupem i zajadamy.
Ogólnie naleśniki można zrobić na tak wiele sposobów, że mogłabym je jeść i jeść :))
Olisiątko - 2007-11-03, 12:02
:
Cytat:
Smażymy sobie naleśniczki, pakujemy w naleśniczka parówkę lub jej połowę, obkładamy ją serem żółtym i na patelnię na tak długo, aby się serek roztopił, polewamy keczupem i zajadamy.


Po wsadzeniu paroweczki polecam naleśnik wypanierować jak kotlety i wtedy smazyć :))
MadMill - 2007-11-03, 16:50
:
Olimp Bathory napisał/a:
Po wsadzeniu paroweczki polecam naleśnik wypanierować jak kotlety i wtedy smazyć :))

Trochą jajka i bułki tartej. :P
Tak samo krokieciki, jeśli mamy mięsko - jakiej gotowane, to na maszynce mielimy razem z ugotowaną marchewką, i pietruszką - nie za dużo. Bierzemy naleśnika składamy ta taki prostokącik w środek mięsko i także panierujemy. ;) Naleśniki są uniwersalne. :P
Olisiątko - 2007-11-03, 17:06
:
MadMill napisał/a:
Tak samo krokieciki, jeśli mamy mięsko - jakiej gotowane, to na maszynce mielimy razem z ugotowaną marchewką, i pietruszką - nie za dużo. Bierzemy naleśnika składamy ta taki prostokącik w środek mięsko i także panierujemy. ;)


O właśnie :P polecam porządną wołowine doprawioną czosnkiem, pieprzem, sola i olejem :P bez żadnych marchewek itd :P tak samo mozna zrobić z kapusta i grzybami :P
Maleńkie krokieciki nadaja się zajebiście na zagrychę :P polecam.
Zła - 2007-11-03, 17:13
:
Jeśli lubicie ciasto francuskie, a nie macie czasu, ani ochoty na robienie go, to można kupić gotowe z Biedronce. Dodajemy tam marmoladę jaką się lubi lub ma pod ręką, kroimy w kwadraciki i do piekarnika. Wychodzą pyszne małe ciasteczka. :))
Jaskier - 2008-11-05, 16:12
:
Postanowilem podzielic sie jednym z moich ulubionych dan glownych.

Pieczeń Ziemniaczana!!

Duza porcja dla kilku osob:

15 malych ziemniakow pokroic drobno, wlozyc na blache do pieczenia, mozna tez uzyc naczynia zaroodpornego.

Do blendera wlozyc nastepujace produkty:


1/2 szklanki namoczonej soi
2 szklanki wody
2 cebule
1 lyzeczke pieprzu ziolowego
2 lyzki oleju roslinnego
3 lyzki maki razowej

Zmiksowac i zalac ziemniaki. Nastepnie dodac:
2 liscie laurowe

Przykryc pokrywka lub folia aluminiowa i piec przez 45-60 min w temp. 200 (o) C.
Ulozyc folie aluminiowa pod blache, poniewaz plyn czesto wylewa sie z aczynia gdy zaczyna sie gotowac.

Do tego mozna sobie zrobic surowke z zielonej salaty, pomidorow , rzodkiewki, surowego ogorka i buraka.

Jest to jedno z moim ulubionych i najczesciej przygotowywanych dan glownych, uwielbiam to, naprawde bardzo smaczne :)

Go vegetarian!
martva - 2008-11-24, 17:13
:
Jaskier napisał/a:
Pieczeń Ziemniaczana!!


Hmmm, ciekawy przepis. Chociaż dziwny trochę. Na przykład dziwi mnie brak czosnku, ja jestem z tych złych co uważają że soja smakuje jak tektura ;) A jak woda się wylewa, to może powinno się jej dawać mniej?

W ogóle uwielbiam jeść. Gotować też, pod warunkiem że nie muszę. Przepisy na ogół traktuję jako bazę, zmieniając składniki i proporcje w trakcie przygotowywania. Przyrządzone przeze mnie potrawy zdecydowanie nie nadają się dla ludzi którzy lubią jeść oczami - mają na ogół postać, delikatnie mówiąc, paciaj. W kolorze nieokreślonym. Ale za to są smaczne (o ile ktoś lubi ostro, czosnkowo i korzennie). Na przykład zupa cebulowa, albo soczewicowa, albo krem dyniowy z imbirem.
Lubię też różne kotleciki i placki. Ot, zwykłe placki ziemniaczane (nie lubiłam jak byłam mała), z dodatkiem ziół prowansalskich i drobno pokrojonych zielonych oliwek (albo i bez).
No i ciasta. Moje popisowe to marchwiak i ciasto czekoladowo-cukiniowe. Fantastyczna sprawa, tylko że nie można mówić facetom z czego to jest, zanim nie spróbują ;)

Fascynują mnie ludzie którzy stwierdzają 'nie umiem gotować' a nigdy nie próbowali, więc jak się mieli nauczyć? Też kiedyś nie umiałam, więc brałam przepis, składniki i robiłam. Nie mogę nawet powiedzieć że mi mama pomagała, bo na przykład ciast nigdy nie piekła :)
Romulus - 2008-11-24, 18:07
:
martva napisał/a:
No i ciasta. Moje popisowe to marchwiak i ciasto czekoladowo-cukiniowe. Fantastyczna sprawa, tylko że nie można mówić facetom z czego to jest, zanim nie spróbują ;)


Quod erat demonstrandum :) Marchwiak, ciasto czekoladowo - cukiniowe :?: :!: Nie, dziękuję :)

Ja prosty jestem jak cep: umiem i lubię gotować pod warunkiem, że chodzi o potrawy nieskomplikowane, proste. Szczytem wyrafinowania jest schab ze śliwką :) Albo najlepiej: bez śliwki.

Najbardziej uwielbiam sałatki, byle również nieskomplikowane. Ulubiona to "przytargana" z urlopu - Caprese:

Składniki:
mozarella 30 dag
pomidory 6 szt
bazylia 2 gałązki
ocet balsamiczny 3 łyżki
sól 1 szczypta
pieprz czarny 1 szczypta

Pomidory umyć, pokroić w plasterki, mozarellę odsączyć z zalewy i również pokroić w plasterki.
Oliwę wymieszać z octem, przyprawić solą i pieprzem.
Na płaskim talerzu ułożyć na przemian plasterki sera i pomidorów, w taki sposób, aby zachodziły jeden na drugi. Polać sosem, posypać grubo zmielonym pieprzem i udekorować listkami bazylii.

Podawać z winem - szczególnie wyrafinowany nie jestem, więc zjadam w "towarzystwie" zarówno czerwonego, jak i białego.
martva - 2008-11-24, 18:10
:
Romulus napisał/a:
Marchwiak, ciasto czekoladowo - cukiniowe :?: :!: Nie, dziękuję :)


No właśnie. Marchwiak wygląda i smakuje jak piernik, ciasto czekoladowo-cukiniowe wygląda i smakuje jak ciasto czekoladowe. Mocno czekoladowe. Cukinia nie czosnek, żeby się ją dało wyczuć przy takiej ilości czekolady.
Jaskier - 2008-12-01, 16:46
:
martva napisał/a:
Chociaż dziwny trochę. Na przykład dziwi mnie brak czosnku,


Nic nie stoi na przeszkodzie żeby go dodac. Przepis nie jest zamkniety, mozna go wzbogacac według własnego uznania. ;)

martva napisał/a:
albo krem dyniowy z imbirem.


Brzmi bardzo smacznie. Jestem zainteresowany tym bardziej ze w spizarce lezy dynia i niezbyt wiem co z niej zrobic.

martva napisał/a:
Lubię też różne kotleciki i placki.


Probowalas falafli? :D Mysle ze mozna to podszyc pod kotleciki ( kuleczkowe) .

martva napisał/a:
Ot, zwykłe placki ziemniaczane (nie lubiłam jak byłam mała), z dodatkiem ziół prowansalskich i drobno pokrojonych zielonych oliwek (albo i bez).


Oliwek nie probowalem , ale pietruszka jest podstawowym skladnikiem w moich plackach. Nadaje niesamowity smak.

Ziemniaki to mistrzowskie warzywa, nie potrafie zliczyc ile potraw mozna z nich przygotowac, smacznych potraw w kazdym przypadku :D
martva - 2008-12-01, 17:35
:
Jaskier napisał/a:
Nic nie stoi na przeszkodzie żeby go dodac. Przepis nie jest zamkniety, mozna go wzbogacac według własnego uznania. ;)


No ja myślę, zwłaszcza że nie trzymam się kurczowo przepisów ;)

Jaskier napisał/a:
Brzmi bardzo smacznie. Jestem zainteresowany tym bardziej ze w spizarce lezy dynia i niezbyt wiem co z niej zrobic.

Kopiuję z innego forum:
Pierwsze w życiu podejście do dyni zrobiłam. Dynia mała, bo trzykilowa.
Postanowiłam zrobić zupę-krem. Z braku rozsądnego przepisu było na wyczucie.
Rozgrzałam olej w garnku, wrzuciłam dużą pokrojoną cebulę i trzy ząbki czosnku
(przekrojone tylko). Posmażyłam chwilę, wrzuciłam pół dyni (obranej,
wypestkowanej i pokawałkowanej, rzecz jasna). Zalałam wrzątkiem do połowy
wysokości, dorzuciłam kawałek imbiru w kawałeczkach, trochę garam massali,
kuminu, mielonej kolendry i kardamonu, oraz prawie pełną łyżeczkę sambal
oelek. Mieszałam od czasu do czasu, dopóki dynia nie zrobiła się miękka, po
spróbowaniu stwierdziłam że czegoś mi brakuje i w ramach równoważenia smaków
dorzuciłam pół dużego kwaśnego jabłka (niedojrzałe Lobo jest OK), obranego i
drobno pokrojonego. Pogotowałam jeszcze chwileczkę, zmiksowałam na krem,
chwilę przed tym zabiegiem przypominając sobie że właściwie nie dodałam soli.
Z powodu braku sosu sojowego skończyło się na kostce bulionu warzywnego. Zupę
już w miseczce posypałam podprażonymi na suchej patelni pestkami dyni i w
przypływie geniuszu skropiłam zalewą spod śliwek moczących się w garnku obok
(czerwone wino, ocet winny, cukier, korzenie).
Mrrrrrr...

Jaskier napisał/a:
Probowalas falafli? :D


Jasne że tak. Uwielbiam. Tylko że panicznie sie boję smażenia w głębokim oleju, a takie kupowane w picie z warzywami i sosami zawsze są przesolone :(

Jaskier napisał/a:
Oliwek nie probowalem , ale pietruszka jest podstawowym skladnikiem w moich plackach. Nadaje niesamowity smak.


Natka, czy korzeń?
Placki w ogóle są polem do popisu, można do nich dodawać mnóstwo rzeczy - jak Ci zostanie trochę dyni, to starta i dodana do placków jest bardzo fajna (tylko trzeba mocniej przyprawić, ona mdława jest).
Jaskier - 2008-12-01, 18:54
:
martva napisał/a:
Tylko że panicznie sie boję smażenia w głębokim oleju,


Nie trzeba robic ich z wykorzystaniem oleju. Ja przewaznie robie w piekarniku bez tluszczu.

Wychodza calkiem smacznie.

martva napisał/a:
Natka, czy korzeń?


Świeża zielona nać, im wiecej tym lepiej .


Dzieki za przepis ;)
martva - 2008-12-10, 19:51
:
Jaskier napisał/a:
Nie trzeba robic ich z wykorzystaniem oleju. Ja przewaznie robie w piekarniku bez tluszczu.


Opowiesz mi o tym? Zaczyna mnie nosić na falafela, ciecierzyca mi się gdzieś po domu poniewiera nawet, a smażyć ich nie będę bo mam skłonności autodestrukcyjne ostatnio :-(

Popełniłam dziś zupę cebulową. Z rozmarynem, tymiankiem, kminkiem i masą pieprzu. I grzankami. Jej, jak ja uwielbiam zupę cebulową... Za to skończył mi się marchwiak i muszę upiec następnego.
MrSpellu - 2008-12-10, 20:12
:
Kurczak w piwie na ostro

Skład:
*Podwójna pierś z kurczaka
*Butelka piwa
*Puszka czerwonej fasoli
*Pieprz mielony
*Pieprz w ziarenkach
*Mielone Chilli

Kurczaka kroimy w drobną kostkę i podsmażamy na wolnym ogniu (wcześniej na patelni podgrzewamy olej, oliwę lub co kto tam woli). Gdy kawałki mięsa „dojdą” to wlewamy tak z pół szklanki piwa (tyle zazwyczaj zostaje w butelce nim mięso dojdzie XD ). Jak piwo zacznie wrzeć do dorzucamy czerwoną fasolę i ziarna pieprzu (tak z pół garści), cały czas mięsko mieszamy na patelni. Gdy piwo wyparuje to podsypujemy mała ilością pieprzu mielonego i szczyptą chilli. Danie szybkie, łatwe i bardzo dobre ;)

Na pojutrze planuję schaboszczaki. Tak jakoś dyskusja o wegetarianizmie mnie natchnęła XD
martva napisał/a:

Popełniłam dziś zupę cebulową

Moja matula taką popełnia często. Do tego są jeszcze "grzanki" i tarty ser. Kminek nie, bo jest inny przepis na zupę kminkową. Jak normalnie nie cierpię kminku to ta zupa jest świetna.
martva - 2008-12-10, 20:25
:
Jako dziecko nie znosiłam kminku szczerze, ale polubiłam. Nie daję go dużo, ale trochę lubię. Jakoś mi tu pasuje :-)
MrSpellu - 2008-12-10, 20:30
:
A przypomniałem sobie o pewnym jarskim daniu, które umiem robić i które szalenie mi smakuje. Naleśniki ze szpinakiem, z serem pleśniowym, zapiekane w sosie beszamelowym :shock: Miód w gębie. Już wiem co w niedzielę będę robił na obiad. Co do innych dań z beszamelu to mój brat jest mistrzem w robieniu lasagne beszamelowej. Coś pysznego. Mi wychodzi tylko tradycyjna, pomidorowa :(
Jaskier - 2008-12-10, 22:37
:
martva napisał/a:
Opowiesz mi o tym? Zaczyna mnie nosić na falafela, ciecierzyca mi się gdzieś po domu poniewiera nawet, a smażyć ich nie będę bo mam skłonności autodestrukcyjne ostatnio :-(


Jasne z przyjemnoscia ;)

Kiedy masz juz gotowa mase na falafle, formujesz z nich kuleczki.
Sa 2 sposoby pieczenia falafli w piekarniku ,1 z nich jest banalnie prosty. Ukladasz po prostu uformowane kulki na blache i wkladasz do rozgrzanego piekarnika, bez zadnego tluszczu. Ten sposob czasem zawodzi i falafle lubia sie przypalic, z racji tego proponuje 2 sposob.

Kazda uformowana kuleczke owijasz w folie aluminiowa po czym ukladasz pozawijane kulki na blache i fruu do rozgrzanego piekarnika.

Niestety nie jestem w stanie dokladnie Ci powiedziec ile ma trwac pieczenie , poniewaz zawsze robie to na wyczucie.

Korzystajac z okazji wrzuce swoj przepis na Falafle ktore niekoniecznie zawsze musza byc z cieciorki, dobrze sprawdza sie rowniez zwykly groch.
Oto przepis:

1 szklanka luskanego grochu namoczonego przez noc. Nalezy go zmielic.

1/4 lyzeczki cynamonu
1 pokrojony zabek czosnku
1 lyzeczka kminku lub curry co kto woli
3/4 lyzeczki soli
2-3 lyzek maki

Wszystko dobrze wymieszac po czym formowac kulki.



martva napisał/a:
Popełniłam dziś zupę cebulową. Z rozmarynem, tymiankiem, kminkiem i masą pieprzu. I grzankami. Jej, jak ja uwielbiam zupę cebulową... Za to skończył mi się marchwiak i muszę upiec następnego.


Ja zywilem sie dzisiaj pol dnia wegan burgerami i herbatami z pokrzyw ktore uwielbiam :D

Zupa cebulowa niestety niezbyt mi podchodzi, wole zupe z duza iloscia fasoli :D w ostatecznosci pomidorowa koniecznie z razowym makaronem .
Aexalven - 2008-12-10, 22:42
:
Nie cierpię naleśników //pisowcy


Dałbym przepis na moją super jajecznicę... Ale co tam, dam

Walimy smalec na patelnię, włączamy ogień. Po chwili rozbijamy 2 jajka i wrzucamy na patelnię. PO CHWILI kroimy kiełbaskę i wrzucamy na patelnię. Potem ścieramy ser i wrzucamy na patelnię. Jak będzie się wydawało, że wszystkie jest już supcio, walimy danie na talerz.
Smakujemy i...
Potrzeba duuuużoooo keczupu, by zabić ten ohydny smak x.X Chyba coś mi nie wyszło.

Gotuj z Fakiem.
You Know My Name - 2008-12-21, 14:54
:
Święta, więc czas zabrać się do roboty - dziś czas na bigos i pasztet.
Bigos będzie klasyczny: kapusta kiszona (duużo), wino czerowne wytrawne (szklanka), wieprzowina, wołowina, kiełbasa, cebula (po trochu) y przyprawy oraz trzy pomidory i dwie papryki oraz suszone całe chili.
Zobaczymy, bo to mój pierwszy bigos.
martva - 2008-12-21, 14:57
:
Zastanawiałam się nad kapustą z grzybami (byłaby to nowa tradycja w moim domu), ale mi się nie chce. Za to chyba zrobię pasztet z soczewicy, żeby mieć co jeść do śliwek w occie :-)
Carmilla - 2008-12-22, 02:03
:
Jaskier, jak masz jeszcze dużo dyni a jesteś zainteresowany to podam parę przepisów, bo ja swojego czasu nakupiłam dyni od groma i troszkę i teraz staram się ją jakoś utylizować. Najprościej oczywiście dynię makaronowa - gotujesz pół godziny (albo pieczesz), kroisz na pół i wyciągasz z niej "makaron", oddzielasz go od pestek, a makaron doprawiasz wedle uznania: czosnkiem, ziołami albo brązowym cukrem (raczej muscowado jak demerara)+świeżym imbirem, polewasz masłem topionym. Sambal pewnie też by się nadał... W sumie dynia ma mało wyrazisty smak, więc można do woli fantazjować
martva - 2009-01-09, 16:48
:
Zachciało mi się coś upichcić i zrobiłam pizzę. Łatwa rzecz, a cieszy :-)

W ogóle poeksperymentowałabym w kuchni, nosi mnie na różne rzeczy. Znalazłam ostatnio na przykład przepis na bagietki i tak się nad nim kiwam - na ogół jadam raczej ciemne pieczywo, ale jak mnie najdzie na bagietkę, to wcinam połowę od jednego przyłożenia.
MrSpellu - 2009-01-10, 12:23
:
A ja w ramach 'śniadanioobiadu' wcinam brązowy ryż ugotowany w kostce rosołowej, dorzuciłem do tego 'wywaru' jedną cebulkę. Proste, a cieszy :mrgreen:
MrSpellu - 2009-01-12, 15:15
:
MEGA ŻUR

Składniki:
- 1,5l wody
- 2 piersi z kurczaka
- 3 kostki rosołowe wołowo-drobiowe
- 3 obrane cebule
- 2 spore marchewki
- 1 korzeń pietruszki
- 6 suszonych prawdziwków (moja wariacja)
- 2 małe garście czarnego pieprzu
- kilka ziaren ziela angielskiego
- liść laurowy
- żurek na zakwasie w szklanej butelce (ja mam akurat Żurek z Kochanowa, jest mocno czosnkowy ;) )

Wywar:
Wodę gotujemy, gdy ta zacznie wrzeć to wrzucamy kostki rosołowe, obraną marchew, cebulę, pietruszkę i piersi z kurczaka. Po mniej więcej pół godzinie dodajemy pieprz, ziele angielskie, liść laurowy i suszone grzyby. Całość gotujemy na wolnym ogniu przez 1.5 godziny.

Zupa:
Wywar odcedzamy lub po prostu wyławiamy mięsko i warzywka. Marchew i mięsko zjadamy bo są zajebiste, lub zachowujemy na później (odlewamy do mięsa odrobinę wywaru by nie wyschło). Do gołego wywaru wlewamy żur z butelki, z syfem z dna. Łyżką wlewamy do butelki trochę wywaru, bełtamy i wlewamy do zupy. Mieszamy dokładnie i męczymy na wolnym ogniu z 10-15 minut. Potem możemy dodać domowej kiełbaski z dzika lub pewnej sklepowej (Aczkolwiek nie posiadam. Nie szkodzi bo walory smakowe zupy rekompensują brak mięska) można też dodać jajko na twardo. Taki żur to cudowne remedium na kaca. Smacznego ;)
martva - 2009-01-12, 15:31
:
A ja usmażyłam ziemniaki z kolendrą i gorczycą (w ziarnkach), mielonym kuminem i pastą sambal oelek. Swoją drogą jakaś słaba ta pasta, dodałam chyba łyżkę i mogłam to jeść, poprzedniej dałabym mniej niż pół łyżeczki. Do tego kilka łyżek jogurtu z boku talerza do maczania ostrzejszych kawałków i mmm :-)

Zastanawiam się nad możliwością zrobienia curry z kiszoną kapustą XD
MrSpellu - 2009-01-12, 18:03
:
Naleśniki ze szpinakiem.

Naleśniki:
- 1/2 litra mleka
- 4 jajka
- mąka (tyle by powstała konsystencja śmietany kremowej)
- szczypta soli, szczypta cukru
- dwie, trzy 'płytki' mrożonego szpinaku
- dwa trójkąciki 'Lazura Niebieskiego' (taki ser pleśniowy)
- odrobina parmezanu
- czosnek

Sos beszamelowy
- jajko (samo żółtko)
- mleko
- trochę mąki
- masło

Tyr. Robisz normalne naleśniki. Szpinak podsmażasz na patelni z tartym lazurem i czosnkiem. Nadziewasz szpinakiem naleśniki, układasz w brytfannie. Polewasz sosem beszamelowym (przepis sobie znajdź w necie), posypujesz tartym serem żółtym i parmezanem. Zapiekasz to przez 30 minut. Smacznego ;)

Ja lecę :P
Carmilla - 2009-01-13, 00:14
:
uuu, pierwszy raz widzę przepis na beszamel z jajkiem :shock:
Olisiątko - 2009-01-13, 19:39
:
Za dużo szpinaku o_O Zdecydowanie. Plus sos beszamelowy można olać i zastąpić późniejszym dipem albo sosem pomidorowym ^_^ inaczej strasznie zamula.
I tak nic nie przebije moich naleśników z mięchem, fasolą czerwona i papryką xD Hell yeah.
martva - 2009-01-13, 19:45
:
Olisiątko napisał/a:
sosem pomidorowym


O, to jest pomysł - beszamel to jedna z tych rzeczy których w życiu nie jadłam, ale nie lubię na wszelki wypadek ;)
MrSpellu - 2009-01-13, 22:43
:
Olisiątko napisał/a:
Za dużo szpinaku

Ta, jasne.
Olisiątko napisał/a:
Plus sos beszamelowy można olać i zastąpić późniejszym dipem albo sosem pomidorowym

Pomidory nie pasują mi do szpinaku i sera pleśniowego. Do mięsa mielonego jak już. Ja tam beszamel lubię.
Olisiątko napisał/a:
I tak nic nie przebije moich naleśników z mięchem, fasolą czerwona i papryką

Brzmi nieźle. Uwielbiam czerwoną fasolę :)
Fidel-F2 - 2009-01-16, 15:52
:
Spellsinger napisał/a:
MEGA ŻUR

Składniki:
- 1,5l wody
- 2 piersi z kurczaka
- 3 kostki rosołowe wołowo-drobiowe
- 3 obrane cebule
- 2 spore marchewki
- 1 korzeń pietruszki
- 6 suszonych prawdziwków (moja wariacja)
- 2 małe garście czarnego pieprzu
- kilka ziaren ziela angielskiego
- liść laurowy
- żurek na zakwasie w szklanej butelce (ja mam akurat Żurek z Kochanowa, jest mocno czosnkowy )
dziwny ten kurczak jak dla mnie, do żuru to jaką wędzonkę najlepiej, boczuś, kiełbasa, żeberka. No i bez smietany??????
Carmilla - 2009-01-16, 22:33
:
Fidel-F2 napisał/a:
dziwny ten kurczak jak dla mnie, do żuru to jaką wędzonkę najlepiej,

wędzony kurczak :?: :roll:
MrSpellu - 2009-01-16, 22:41
:
Fidel-F2 napisał/a:
dziwny ten kurczak jak dla mnie, do żuru to jaką wędzonkę najlepiej, boczuś, kiełbasa, żeberka. No i bez smietany??????

Odchudzam się :roll:
Fidel-F2 - 2009-01-17, 05:33
:
Carmilla, nie, jak dla mnie do żuru to wieprzowina tylko ale przecież można jeść co kto tam chce

Spellsinger, to jedz mniej a dobrego, przynajmniej ja tak robiłem jak się odchudzałem
i zapomniałem zauważyć brak czosnku (ale to chyba kwas nadrabia) i majeranku (ja dodaję różniaste zioła ale majeranek musi być na bank)

polecam jeszcze zamiast kwasu z butelki spróbować z kwasem spod ogórków kiszonych, ja mam domowej roboty, nie wiem czy kupny zadziała ale raczje powinien, no ale gwarancji smaku wtedy nie dam
martva - 2009-01-17, 10:45
:
Cytat:
Spellsinger, to jedz mniej a dobrego, przynajmniej ja tak robiłem jak się odchudzałem


Przecież pisze że mu smakowało, skąd wniosek że je niedobre?

Cytat:
polecam jeszcze zamiast kwasu z butelki spróbować z kwasem spod ogórków kiszonych,


Masz na myśli coś takiego ?
Fidel-F2 - 2009-01-17, 11:01
:
owszem coś taakiego, z ziemniakami i mocno podsmażoną cebulką mnijut normalnie

jak chcemy przyspieszyć zamiast ziemniaków mozna dać grzanki z chleba albo po prostu stary suchy chleb pokruszony
MrSpellu - 2009-01-17, 11:20
:
Fidel-F2 napisał/a:
Spellsinger, to jedz mniej a dobrego, przynajmniej ja tak robiłem jak się odchudzałem
i zapomniałem zauważyć brak czosnku (ale to chyba kwas nadrabia) i majeranku (ja dodaję różniaste zioła ale majeranek musi być na bank)

Gdybym się nie odchudzał to wrzuciłbym na wywar kawał boczku i wieprzowiny, a jako dodatek dałbym domowej roboty kiełbasę. Dużo czosnku było w tym zakwasie, nie czułem potrzeby dodania świeżego. Co do majeranku, to nie każdy lubi (moje kochanie nie lubi na przykład, a że ona je to, co ja zrobię... to sam widzisz). Ja lubię majeranek ale tylko w grochówce ;)

Fidel-F2 napisał/a:
owszem coś taakiego, z ziemniakami i mocno podsmażoną cebulką mnijut normalnie

No, niestety w mojej diecie ziemniaki poszły precz wraz z chlebem. Gdybym się nie odchudzał to na talerz dałbym gotowanego ziemniaka i dwa jaja na twardo XD

Ale równy chłop jesteś, bo lubisz żur :mrgreen:
MrSpellu - 2009-01-20, 15:11
:
Carmilla napisał/a:
uuu, pierwszy raz widzę przepis na beszamel z jajkiem :shock:

Bo widzisz, podstawowy beszamel jest bez żółtka. Gdy robisz zapiekankę, a te naleśniki właśnie się zapieka w piekarniku, to do beszamelu dodajesz żółtko. Zalewasz tym sosem naleśniki i posypujesz obficie, tartym na drobnych oczkach, żółtym serem zmieszanym z parmezanem. Wypas :)
Carmilla - 2009-01-20, 15:25
:
nawet zapiekanki zalewam beszamelem bez żółtka. I też są OK
MrSpellu - 2009-01-20, 15:43
:
Ja tylko mówię jak ja robię. Taki sos z żółtkiem fajniej się zapieka i moim skromnym zdaniem lepiej smakuje. Widzisz, mam tą przewagę, że wiem jak smakuje taki sos z żółtkiem i bez żółtka ;) Spróbuj z żółtkiem, to pogadamy ;) (warto też dodać żółty ser)
Carmilla - 2009-01-21, 10:41
:
żółty ser dodaję, jak robię beszamel do polewania warzyw gotowanych na paarze bez zapiekania. Jak zapiekam to ograniczam się do posypania po wierzchu żółtym serem.
Żółtka chyba nie dodam, bo bez względu na to jak smakuje, to już wystarczy mi, że masło to cholesterol a biała mąka to zamo zuo, więc po co mi jeszcze cholesterol w postaci żółtka jajka?
Jeśli beszamel z żółtkiem smakuje lepiej niż bez żółtka, to tym lepiej dla mnie (dla mojego zdrowia i figury) jeśli się o tym nie przekonam
MrSpellu - 2009-01-21, 10:47
:
Carmilla napisał/a:
i, że masło to cholesterol a biała mąka to zamo zuo, więc po co mi jeszcze cholesterol w postaci żółtka jajka?

hmm... dla lepszego smaku? o_O

Carmilla napisał/a:
Jeśli beszamel z żółtkiem smakuje lepiej niż bez żółtka, to tym lepiej dla mnie (dla mojego zdrowia i figury) jeśli się o tym nie przekonam

A jesteś zawodową modelką? ;>
martva - 2009-01-21, 10:52
:
Beszamelu się ogólnie brzydzę, ale chciałam tylko napisać że żółtka są zdrowe, mają dużo białka i w ogóle ;) A masło jest demonizowane. Na pewno jest zdrowsze od margaryny, o smaku nie mówiąc.
Fidel-F2 - 2009-01-21, 11:01
:
martva, żeby nie ta uwaga o beszamelu to bym się podpisał pod Twoim postem

mało kto wie ale margaryny są trujace, o smaku niw wspominając
martva - 2009-01-21, 11:04
:
Fidel-F2, sorry, ja mam podświadomą niechęć do niektórych produktów spożywczych ;)
Wspomnienie smaku margaryny budzi we mnie autentyczne mdłości. A reklamowanie tego badziewia jako megazdrowego tylko i wyłącznie dlatego że nie ma cholesterolu - no sorry, wolałabym sobie smarować chleb smakową oliwą trzymaną w lodówce, żeby zgęstniała.
MrSpellu - 2009-01-21, 11:11
:
martva napisał/a:
Beszamelu się ogólnie brzydzę

martva napisał/a:
Fidel-F2, sorry, ja mam podświadomą niechęć do niektórych produktów spożywczych ;)

Taa... :mrgreen:
martva napisał/a:
Wspomnienie smaku margaryny budzi we mnie autentyczne mdłości. A reklamowanie tego badziewia jako megazdrowego tylko i wyłącznie dlatego że nie ma cholesterolu - no sorry, wolałabym sobie smarować chleb smakową oliwą trzymaną w lodówce, żeby zgęstniała.

U mnie w domu zawsze używaliśmy masła, tylko że w rozsądnych ilościach. Ostatnimi czasy rodziciel ma problemy z cholesterolem to przerzucił się na Benecol czy coś takiego. Chleb posmarowany tym czymś smakuje jak chleb z... jak posmarowany czymś chleb :)
Carmilla - 2009-01-21, 11:11
:
Spellsinger napisał/a:
A jesteś zawodową modelką? ;>

nie, ale moje zdrowie jest w takim stanie, że nie widzę powodu, by je jeszcze bardziej pogarszać.

co do masło, margaryna a żółtko:
masło - OK (w rozsądnych ilościach)
jajka - OK (w rozsądnych ilościach)
nawet niektóre połączenia jednego z drugim jem
ale jeśli mam masło, biała mąka (w dodatku podsmażona na tymże maśle), mleko (na które i tak jestem uczulona, ale czasem zapominam) i do tego żółtko i to wszystko mam jeszcze zapiec - to jednak za dużo dobrego w jednym
margaryna - zuo. Próbowałam zastąpić nią masło, ale z dwojga złego wolałam tylko ograniczyć ilość masła i ewentualnie jesść chleb niczym nie posmarowany, tudzież posmarowany twarożkiem czy czymś w ten deseń
MrSpellu - 2009-01-21, 11:21
:
Carmilla napisał/a:
margaryna - zuo. Próbowałam zastąpić nią masło, ale z dwojga złego wolałam tylko ograniczyć ilość masła i ewentualnie jesść chleb niczym nie posmarowany, tudzież posmarowany twarożkiem czy czymś w ten deseń

Margaryna nie jest taka zła, zależy jaka. A standardowy krakowski chleb posmarowany margaryną wiele nie traci i tak jest do dupy. Obecnie nie używam ani masła ani margaryny, chleba też nie. Wpieprzam pieczywko ziarniste, taką tekturę XD lub wafle ryżowe. Na to plasterek sera, pomidorek, trochę pieprzu i mam wyczesane śniadanko <sztuczny uśmiech> :mrgreen: Idę zjeść moje musli z jogurtem :(
Carmilla - 2009-01-21, 11:56
:
Spellsinger napisał/a:
Wpieprzam pieczywko ziarniste, taką tekturę lub wafle ryżowe

zdarza mi się toto jeść, ale jak sobie tak dłużej toto pojadłam, to mnie żołądek bolał. TO samo miałam jak sobie za dużo pojadłam ciasteczek wieloziarnistych made by me (po kupnych to i po mniejszej ilości) czy jak za często musli jadłam.
Spellsinger napisał/a:
Margaryna nie jest taka zła, zależy jaka

testowałam rózne. Niby da się zjeść, tylko po co? A po lekturze składu chemicznego to się w ogóle odechciewa.
martva - 2009-01-21, 12:03
:
Spellsinger napisał/a:
Taa... :mrgreen:


:P

Carmilla napisał/a:
Próbowałam zastąpić nią masło, ale z dwojga złego wolałam tylko ograniczyć ilość masła i ewentualnie jesść chleb niczym nie posmarowany, tudzież posmarowany twarożkiem czy czymś w ten deseń


Nie smaruję kanapek, chyba że fetą. Albo keczupem. Albo mnie tak bardzo bardzo najdzie na chleb z masłem, co się zdarza raz na tydzień mniej więcej (nie wiem, jakiegoś tłuszczu mi może trzeba czy cholesterolu właśnie).

Spellsinger napisał/a:
Margaryna nie jest taka zła, zależy jaka.


Ble.

Spellsinger napisał/a:
A standardowy krakowski chleb posmarowany margaryną wiele nie traci i tak jest do dupy


Zmień chleb na mniej standardowy ;)

Carmilla napisał/a:
zdarza mi się toto jeść, ale jak sobie tak dłużej toto pojadłam, to mnie żołądek bolał.


Jakaś nadwrażliwość na błonnik? O.

Carmilla napisał/a:
Niby da się zjeść, tylko po co?


To jest bardzo dobre pytanie. Ani to dobre, ani zdrowe - po co się męczyć i sobie szkodzić?
Carmilla - 2009-01-21, 12:08
:
martva napisał/a:
Carmilla napisał/a:
zdarza mi się toto jeść, ale jak sobie tak dłużej toto pojadłam, to mnie żołądek bolał.


Jakaś nadwrażliwość na błonnik? O.

nie, to nie o błonnik chyba chodzi. Raczej o to ze to suche sprawia wrażenie, jakby po żołądku dorapało. Może jakbym równolegle do tego siemię lniane wsuwała, to byłoby OK. Ale jakoś tak na dłuższą metę to te gluty mogą zbrzydnąć
MrSpellu - 2009-01-21, 12:51
:
martva napisał/a:
:P

:mrgreen:

martva napisał/a:
Albo mnie tak bardzo bardzo najdzie na chleb z masłem

Heh, mój rodzimy chleb z masłem to poezja //amor

martva napisał/a:
nie wiem, jakiegoś tłuszczu mi może trzeba czy cholesterolu właśnie

Ja tak miałem z czymś słodkim. Normalnie unikam ale jak mnie najdzie to potrafię wstać w środku nocy i iść do całodobowego po coś dobrego.

martva napisał/a:
Ble

Ogólnie jesteś jakaś na nie :P

martva napisał/a:
Zmień chleb na mniej standardowy ;)

Jak zrzucę do 90kg ;)

martva napisał/a:
To jest bardzo dobre pytanie. Ani to dobre, ani zdrowe - po co się męczyć i sobie szkodzić?

Lenistwo. Masło trzymane w lodówce trudno jest rozsmarować. Masło trzymane poza lodówką, w maselniczce musi być i tak trzymane w chłodniejszym miejscu. W moim rodzinnym domu mam taką możliwość. Na moich obecnych 35' metrach takiej możliwości nie mam (chociaż mam, ciągnie od kuchennego okna jak cholera :mrgreen: ale i tak pozostaje efekt lenistwa, masło trzeba do maselniczki włożyć, a potem ją umyć. A że maselniczka mi się stłukła i nie chce mi się kupić nowej... lenistwo XD ).

Carmilla napisał/a:
zdarza mi się toto jeść, ale jak sobie tak dłużej toto pojadłam, to mnie żołądek bolał.

Ja tak miałem z mlekiem. Przy czym to nie była alergia bo testy wykazały, że nie mam alergii na mleko. Ba, lubię sobie wypić szklankę zimnego mleka. Po prostu nie mogę za często :)
Jaskier - 2009-01-21, 18:03
:
martva napisał/a:
ale chciałam tylko napisać że żółtka są zdrowe


Gdyby nie to że sa produktem spozywczym o najwyzszym stężeniu groźnego cholesterolu(wyłączając szpik kostny i mózg cielęcy), może nazwałbym je zdrowymi.

martva napisał/a:
Na pewno jest zdrowsze od margaryny


Jest.
Nie ma czegos takiego jak zdrowa margaryna.
Poza tym każde 100 g utwardzonego tłuszczu to gwóźdz do trumny.
Jasne że są szkodliwe bardziej i mniej, tak samo jak papierosy. Jedne zawieraja wiecej substancji smolistych inne mniej.

Raczej nie używam smarowideł do pieczywa, chyba że od czasu do czasu rozgniecione awokado.
MadMill - 2009-01-21, 18:12
:
Wam jednak coś się pomyliło delikatnie mówiąc... tym swoim zdrowym trybem życie doprowadzicie się do chorób dopiero. Ale to Wasze życie, pieprzcie je jak chcecie, wolny kraj. ;)

A smak to smak, je się dla smaku także. Dla smakosza to czy w tym jest tyle cholesterolu czy tyle to najmniej ważne. Satysfakcja i zadowolenie z tego co się zjadło jest rzeczą bardzo wpływającą na zdrowie... to psychiczne, a o nie także ciężko jest dbać. ;)

Spellsinger napisał/a:
Lenistwo. Masło trzymane w lodówce trudno jest rozsmarować. Masło trzymane poza lodówką, w maselniczce musi być i tak trzymane w chłodniejszym miejscu. W moim rodzinnym domu mam taką możliwość. Na moich obecnych 35' metrach takiej możliwości nie mam (chociaż mam, ciągnie od kuchennego okna jak cholera :mrgreen: ale i tak pozostaje efekt lenistwa, masło trzeba do maselniczki włożyć, a potem ją umyć. A że maselniczka mi się stłukła i nie chce mi się kupić nowej... lenistwo XD ).

To jest kur.. zdrowe podejście! Muszę się z Tobą napić, Spell. :mrgreen:
Jaskier - 2009-01-21, 18:22
:
MadMill napisał/a:
A smak to smak, je się dla smaku także.


Można jesć smacznie i zdrowo ;) Kwestia gustu :-)
Jander - 2009-01-21, 18:40
:
MadMill napisał/a:
Wam jednak coś się pomyliło delikatnie mówiąc... tym swoim zdrowym trybem życie doprowadzicie się do chorób dopiero. Ale to Wasze życie, pieprzcie je jak chcecie, wolny kraj. ;)


Dokładnie, ja co jakiś czas robię update antyvira, czyli łapię jakieś przeziębienie na początku jesieni i zimy, system immunologiczny uodparnia się na nowe zarazki i mam spokój. Jak wracam do domu to jem normalnie, omijam kawę i papierosy, więc też jakoś daję odpocząć organizmowi. No ale najbardziej pomaga minimum stresu, czyli spokojne podejście do życia. :)
martva - 2009-02-03, 16:33
: Temat postu: Przeniesione ze Społeczeństwa.
Może bym sobie zrobiła kotleta sojowego, pałętały mi się jakieś po szafce... bo sałata o tej porze roku jest fe ;)
elfka - 2009-02-03, 20:22
:
Wszystko przez te kotlety sojowe, o których wspomniała martva - tak długo już ich nie miałam okazji skosztować, a do sklepu daleko :-/ Ech...te kulinaria...
Tequilla - 2009-02-03, 20:49
:
A co do kotletów.. próbowałaś może kotlety z boczniaków?
elfka - 2009-02-03, 21:19
:
A boczniaki jako grzyby to do fauny czy flory się zaliczają? I czy jak zjemy (znaczy się wegetarianin zje) niechcący grzyba pleśniaka, który znajdował się na udźcu cielęcym, to co wtedy? Warto by temat dogłębnie przeanalizować... Nie, kotlety z boczniaków to nowość jakaś, ale nalewkę z pieczarek to już piłam :P
Tequilla - 2009-02-03, 22:56
:
Z tego co pamiętam to grzyby są osobnym królestwem - czyli ani fauna, ani flora.

A kotlety robi się bardzo prosto - obtaczasz w jajku i bułce, jak to kotlety i smażysz. Są to w tej chwili grzyby raczej ogólnodostępne więc spróbuj. :)
Carmilla - 2009-02-03, 23:06
:
Tequilla napisał/a:
A kotlety robi się bardzo prosto - obtaczasz w jajku i bułce, jak to kotlety i smażysz.

najbardziej mięsne danie wegetariańskie jakie znam. Podobnież sos z boczniaków do makaronu - też bardzo mięsny.
Z innych wegetariańskich mięseczek polecam suszone pomdiory (to już jest mięso czerwone). Wszystko to o całe niebo lepsze od soi, po której, jak po każdych innych strączkowcach mam niestrawność
martva - 2009-02-04, 09:41
:
Carmilla napisał/a:
Z innych wegetariańskich mięseczek polecam suszone pomdiory (to już jest mięso czerwone).


I czerwone pomarańcze, nawet błonki mają, staram się na nie nie patrzeć jak jem :P
Carmilla - 2009-02-04, 10:28
:
etam pomarańcze podobnież jak i inne cytrusy nie są tak fajnie mięsiste jak suszone pomidory w oleju. Ale faktycznie i czerwone pomarańcze i czerwone gejpfruty wyglądają uroczo w przekroju
You Know My Name - 2009-02-04, 11:36
:
Tequilla napisał/a:


A co do kotletów.. próbowałaś może kotlety z boczniaków?
I z boczniakow i z kani (XXL XD ), co wiecej sa one i dobre i sycace ale nijak nie zastapia mi stekow, schabowych, bitek (bez panierki). Po prostu sa inne.
Tequilla - 2009-02-04, 11:47
:
O!, a z kani nie próbowałem. Gorzej, że trudniej je dostać ( no i są relatywnie droższe od boczniaków). Chyba, że zebrac samemu.. :)
Carmilla - 2009-02-04, 12:01
:
kanie to zdecydowanie sobie samemu... z uwagi na podobieństwo do sromotnika to raczej wahałabym się to kupić. A jak co rośnie na łące, to wiem, że to nie sromotnik. A w lesie to zbiera zaufany grzybiarz, który: 1) zna się na grzybach; 2) będzie to jadł rezem ze mną więc nie będzie próbował mnie otruć ;-)

zboczniaki to przypominają schabowe, kanie to już raczej kotlet z piersi kurczaka będzie ;-) I mnie boczniak jak najbardziej jest w stanie zastąpić schabowego
R7 - 2009-02-04, 12:03
:
Oj, Carmilla, widziałem sromotnika na łące, co prawda blisko lasu to było, ale jednak. Duża kania nijak do sromotnika nie jest podobna :-)
MrSpellu - 2009-02-04, 12:26
:
Zupa z prawdziwków. Ostatnio zacząłem lubić grzyby, chyba pojadę do teścia na kurs grzybobrania, o. Ogólnie z prawdziwków i podgrzybków można robić cuda. Namoczone i podsmażone na patelni z cebulką wymiatają, jako dodatek do jajecznicy wymiatają jeszcze bardziej, jako składnik zupy, sosu do mięsa, pieczeni np. Miód normalnie na moje mięsolubne serce.
Carmilla - 2009-02-04, 12:36
:
R7 napisał/a:
Oj, Carmilla, widziałem sromotnika na łące, co prawda blisko lasu to było, ale jednak

łąka blisko lasu to jeszcze las :-P z związku z czym tam rosną tylko sromotniki (jak sama mam określić, co to za grzyb ;-) )
Cytat:
Duża kania nijak do sromotnika nie jest podobna

załózmy, że Ci wierzę, ale w lesie i tak nie zerwę nic, o czym nie będę w 100% przekonana, że jest jadalne (znaczy ograniczam się do jagód i jeżyn)
R7 - 2009-02-04, 12:43
:
Carmilla, bez obaw, wszak wszystkie grzyby są jadalne. Co prawda niektóre tylko jeden raz, ale kto by się tam przejmował.
Generalnie jak grzyb ma pod spodem sitko to nadaje się do zjedzenia w ciemno - w tym sensie, ze nie zatrujesz się nim. Może być gorzki (jak trafi się goryczak niesłusznie zwany przez plebs szatanem), ale trujący nie będzie. Ostatniego szatana znaleziono gdzies w Beskidach w latach 70-tych, pogłoski o odnalezieniu go w Karkonoszach w ostatnich latach nie potwierdziły się.
Carmilla - 2009-02-04, 12:59
:
taaa, ale i sromotniki i kanie mają blaszki a nie rurki/sitko czy jak to tam zwał ;-)
ja z jedzeniem grzybów to mam tak, że dla mnie jadalne jest wszystko co moja mądrzejsza połówka zbierze w lesie.
A co do grzybów jadalnych tylko raz - nim takiego skonsumuję, to jednak chciałabym spróbować paru wielokrotnie jadalnych, których jeszcze nie jadłam
martva - 2009-02-04, 14:25
:
Przez rozmowy o grzybach nabrałam ochoty na pieczarki. Panierowane. Zetknęłam się z czymś takim na jakiejś wycieczce na studiach, w panice szukając czegoś jadalnego w karcie motelowej restauracji, gdzie się zatrzymaliśmy na obiad. Średnie były, ale pomysł mi się spodobał i powtórzyłam w domu.
A teraz normalnie dostałam ślinotoku. Bando złych ludzi :)
Carmilla - 2009-02-04, 14:49
:
Zarówno zboczniaki jak i kanie panierowane dużo lepsze.

Inszy przepis, dobry też dla wegetarian, dla wegan już nie.
Placki sodowe
(może niektórzy pamiętają z dzieciństwa, że babcie piekły na piecu)
Ok pół kilo mąki, ok. 400 ml kefiru (im kwaśniejszy tym lepiej) łyżka sody, szczypta soli - zrobić z tego ciasto o konsystencji ciasta na pierogi. Z ciasta formować placki dowolnej wielkości (ja preferuję takie trochę większe od kromki chleba, ale czytałam że robią wielkości patelni na której pieką), grubości ok 1-1,5 cm.
Patelnię wysypać mąką, wstawić na gaz. Jak będzie gorąca układać placki, piec (bo chyba nie smażyć, skoro bez tłuszczu) z obu sron na złoto (tak coś koło 20 min. łącznie). Najlepiej lubię to jeść tak bez dodatków, póki jeszcze ciepłe. Jak wystygną, to przekrajam jak bułkę i robię kanapki - najchętniej smaruję masłem a do tego pomidor, cebula, bazylia. Jak mam pesto (made by me) to smaruję pesto.
Ostatnio zapiekałam w plackach plasterki koziego sera. Jak sam kozi ser pasuje mi średnio, tak w tych plackach - miodzio
R7 - 2009-02-04, 14:55
:
Czeskie żarcie, oni tam wszystko panierują, boski jest smażeny kwetak czyli ... panierowany kalafior. Bomba.

Oczywiście najlepiej czuje się w towarzystwie kruszowickiej desitki z pianką na dwa palce //piwo
BitterSweet - 2009-02-04, 15:09
:
Pieczareczki smażone są genialne. Wiadomo, że kanie to najlepsze grzyby "patelniowe", ale nie zawsze jest do nich szybki i łatwy dostęp. ;)

Ja do takich pieczarek robię surówkę z kapustki pekińskiej, dodaję papryki, ogórka, marchewki, koperkowego sosu Knorr ( :)) ) i jest elegancko- szybko i tanio, a do tego smacznie.
martva - 2009-02-04, 16:17
:
Carmilla napisał/a:
Zarówno zboczniaki jak i kanie panierowane dużo lepsze.


Nigdy nie jadłam. A takie ćwiartki dużych, ale zamkniętych pieczarek, z chrupiącą panierką, soczyste w środku, to jest poezja. Przy czym ja mam manię przyprawiania i zawsze sypię różnych rzeczy do jajka.

Cytat:
Placki sodowe


A ten przepis widzę już któryś raz. I kusi. Ale jakoś boję się spróbować, czy to się da zepsuć? I do czego to można porównać, czy jest pieczywopodobne? I czy da się w piekarniku? A wtedy z mąką czy bez?

R7 napisał/a:
panierowany kalafior.


Parę lat temu z moim ex zdarzało nam się jadać w McSyfku. I jedyną jadalną rzeczą tam był panierowany brokuł (tylko jeszcze żeby do niego podawali coś bardziej wyrazistego niż sos majonezowy).
Ja w ogóle mam skłonność do panierowanych rzeczy - kalafior, cukinia, bakłażany, pieczarki...
Carmilla - 2009-02-04, 16:26
:
martva napisał/a:
Cytat:
Placki sodowe


A ten przepis widzę już któryś raz. I kusi. Ale jakoś boję się spróbować, czy to się da zepsuć? I do czego to można porównać, czy jest pieczywopodobne? I czy da się w piekarniku? A wtedy z mąką czy bez?

da się to zepsuć... jak się bardzo postarasz - jak dodasz niekwaśnego kefiru to będzie je czuć sodą i nie urosną. Dlatego jeśli kupisz jakiś "delikatny" kefir (nie ryzykowałabym z jogurtem czy śmietaną), to go zostaw na kilkanaście godzin poza lodówką niech skwaśnieje.
Jest pieczywopodobne - przypomina podpłomyki :mrgreen:
nie próbowałam w piekarniku - patelnia grzeje się krócej niż piekarnik. Podobnoż na grilu wychodzą świetne... nie próbowałam, ale że kiedyś przepis z jakiegoś forum kulinarnego sciągnęłam, to czytałam opinie. Bo jednak w oryginale, pierwotnie to się na kuchni piekło więc z grilla może mieć podobny posmak
Tanit - 2009-02-04, 20:00
:
BitterSweet napisał/a:
Pieczareczki smażone są genialne. Wiadomo, że kanie to najlepsze grzyby "patelniowe", ale nie zawsze jest do nich szybki i łatwy dostęp. ;)

Zgadzam się ^^ Grzybki sezonowe, ale ja na działce mam plantację kani :)) Także sezonowo - kurki. I tu mogę śmiało polecić jajecznicę z kurkami, albo kurki z jajkiem - jak kto woli w proporcjach ;) Przesmażony boczek, zeszklona cebulka, kurki, jajko... ehh... najlepsze niedzielne śniadanie pod słońcem :))
Carmilla - 2009-02-04, 20:33
:
Tanit napisał/a:
Przesmażony boczek, zeszklona cebulka, kurki, jajko... ehh... najlepsze niedzielne śniadanie pod słońcem :))

wolę w wersji - masło, cebulka, kurki jajko... miodzio (to wrażenie, nie dodatek do jajecznicy ;) )
Tanit - 2009-02-04, 20:48
:
znaczy bez boczku? Tak też można :)) ale na masełku? mm... ja zawsze na oleju. A przyznam, że na oliwie z oliwek nabiera ciekawego wyrazu.
Jedliście jajecznicę ze strusiego jaja?
Dobra nawet, zupełnie inna niż 'kurasta' jedno jajo dla 4osobowej rodziny to spokojnie wystarcza ^^ Ale ze względu na specyfikę obiektu tu jednak polecam boczek albo inne tłuste mięsko. Sama jajecznica jest trochę... hmm... sucha. Inaczej jajko się ścina. Dlatego jeśli struś - to zdecydowanie z czymś ;)
martva - 2009-02-05, 17:40
:
Kupiłam sobie te cholerne pieczarki i zrobiłam je.
Uwielbiam panierkę, mogłabym jeść panierkę w panierce. Tylko kurczę, strasznie się to wszystko sypie :/
BitterSweet - 2009-02-05, 19:19
:
martva napisał/a:
Tylko kurczę, strasznie się to wszystko sypie

Kiedy się sypie? Przy robieniu, czy przy jedzeniu? :P
martva - 2009-02-05, 19:45
:
Przy smażeniu :-)
Jaskier - 2009-02-05, 20:17
:
martva napisał/a:
Tylko kurczę, strasznie się to wszystko sypie :/


Proponuje dodać łyzkę mąki kukurydzianej, albo odrobine lecytyny sojowej.



Przy okazji zdjęcie falafli na które przepis podawałem w tym temacie;) :



Aga - 2009-02-08, 17:57
:
To był taki eksperyment kulinarny raczej, bo jak usłyszałam o połączeniu marchewki z cebulą i pieczarkami, to się zdziwiłam - ale całkiem niezłe to było ^^

Zapiekanki takie :>

Składniki:
bułki
ser starty
starta marchewka
cebula
pieczarki
jak ktoś nie jest wegetarianinem, to jakieś mięso ;)
przyprawy, jakie komu odpowiadają.

Ilości składników nie znam poza tym, że marchewki i cebuli jest po tyle samo - a reszta na oko :P

Najpierw trzeba podsmażyć na patelni pieczarki, potem cebulę. Potem poddusić marchewkę, dorzucić do niej mięso. Na koniec wymieszać wszystko razem i doprawić. Taki gotowy farsz wykłada się na bułki, posypuje serem i do piekarnika aż do roztopienia sera. Polecam :D
MrSpellu - 2009-02-10, 17:36
:
Klepane piersi z kurczaka w panierce, kiszona kapusta i duszone pieczarki. Proste. a cieszy jak mało co :mrgreen: Pełnia szczęścia byłaby, gdyby do pieczarek dodać podsmażane z cebulką prawdziwki, a zamiast kurczaka dać schaboszczaka. Ale tak jak jest też jest dobrze XD
You Know My Name - 2009-02-11, 09:26
:
Spellsinger napisał/a:
Klepane piersi z kurczaka w panierce, kiszona kapusta i duszone pieczarki. Proste. a cieszy jak mało co Pełnia szczęścia byłaby, gdyby do pieczarek dodać podsmażane z cebulką prawdziwki, a zamiast kurczaka dać schaboszczaka. Ale tak jak jest też jest dobrze
Ale miesko marynujesz prawda, bo biuscik kurzecy taki bezsmakowy jest, trza go jakims winskiem i przyprawami uszlachetnic.

Ja po dwu wizytach w Prowincji zastanawiam sie nad eksperymentami z czekolada. Kuffa, jaki to smaczny afrodyzjak (plynna oczy-wiscie).
Maeg - 2009-02-23, 21:00
:
Wraz z ojcem wpadliśmy na pomysł własnego wypieku chleba. Mówię, wam cudo! A nie ten szajs co w sklepach jest. ;) Mąka, trochę sypkich drożdży, sól, cukier, olej i woda, i można piec. Choć jeśli ktoś nie ma cierpliwości (w tym ja) można nabyć maszynę (a raczej maszynkę ) do pieczenia chleba. Ja tam się przesiadam na własne wypieki. :D
martva - 2009-02-23, 21:09
:
Też mnie to kusi - dziś nabyłam mąkę grahamową i jutro piekę bułki z płatkami owsianymi. W zeszłym tygodniu zrobiłam oliwkowe, dobre, ale strasznie twarde, musiałam je wsadzać do mikrofali na 10s przed spożyciem ;)
Carmilla - 2009-02-23, 22:46
:
zdarzało mi się piec chleb. Taki z białej mąki ale z dużą ilością ziaren wszelakich. Rewelka. I nie wiem, dlaczego tego wypieku nie powtórzyłam. Pewnie z wrodzonego lenistwa.
Bułki jakieś też zdarzało mi się piec - grahamki to były z białej mąki + otręby pszenne i jakieś białe bułki też piekłam.
Ale na maszynę do chleba to chyba się nie zrujnuję - czasem dla relaksu lubię wybijać ciasto drożdżowe. I nawet nieźle mi to wychodzi.
You Know My Name - 2009-02-24, 08:25
:
Mnie wystarczy jak zjem chleb domowy u mojej ciotki od czasu do czasu. Sam gdybym mial robic chlebek, to za rok musialbum poszerzac wszystkie drzwi w domu. Zjadalbym ze dwa bochenki dziennie... Az boje sie myslec jakie to smaczne.
Toudisław - 2009-02-24, 08:34
:
Maeg napisał/a:
Mówię, wam cudo! A nie ten szajs co w sklepach jest. ;)

Przesadzasz. W Polsce Chleb można kupić bardzo dobry. Nie wliczając w to pakowanego w folię pszennego niewiadomo co. Generalnie ty i pan w piekarni robicie to samo a moze i on robi to lepiej bo daje drożdzą wyrosnąć a nie wspypuje proszek.

Maeg, A jakiej mąki używałeś ? pszennej czy mieszanki ?
Może to kwestia paiekarni ale u ans chleb domowy jest podobny to tego który można kupić w piekarni. Trzeba tylko wiedzieć jaki się chce kupić ( u ans masz z 10 gatunków do wyboru ) A mój tata chleb piecze dobry bo rodzona z tradycjami :) piekarnie mieliśmy
martva - 2009-02-24, 11:31
:
Toudisław napisał/a:
Generalnie ty i pan w piekarni robicie to samo a moze i on robi to lepiej bo daje drożdzą wyrosnąć a nie wspypuje proszek.


Gratuluję wiary w ludzi, Toudi ;) Akurat pieczywo się fałszuje strasznie, zdarzało mi się jeść ciemny chleb, z wyglądu razowiec, o konsystencji waty. Owszem, da się upolować dobre pieczywo, mam sprawdzoną piekarnię, ale trzeba się naszukać.
A sypkie drożdże nie są gorsze od świeżych, można je zresztą stosować zamiennie. Sypkie są praktyczniejsze, świeże mi się przeważnie psują, bo rzadko piekę. Kiedyś dzieliłam kostkę na 3 części i jedną zużywałam do pizzy a pozostałe zamrażałam i używałam do pizzy później ;)

Idę zrobić eksperyment z bułkami owsianymi :-)
Stary Ork - 2009-02-24, 11:40
:
Kupowanie chleba w markecie to proszenie się o kłopoty ("razowy" podbarwiany karmelem - oby to był tylko karmel a nie bejca - i podobne kwiatki to standard), ale jak się ma rozpoznany rynek, to można kupić świetne pieczywo (zauważyłem, że im większe miasto, tym gorszy szajs można kupić, ale może się mylę). Sam przymierzam się do hodowli zakwasu, a na razie wypiekam wyrób chlebopodobny na drożdżach; do prawdziwego chleba mu daleko, ale co własne, to własne. No i da się go jeść po czterech dniach (jeśli dobrze przechowywany), czego nie da się powiedzieć o kupnym badziewiu. Bajdełej, ma kto sprawdzony przepis na zakwas? Waaaaaaaaaaaaagh.
Jaskier - 2009-02-24, 12:43
:
Stary Ork napisał/a:
Bajdełej, ma kto sprawdzony przepis na zakwas? Waaaaaaaaaaaaagh.


Niekoniecznie musisz sam robić , zakwas chlebowy mozna spokojnie dostać w sklepach spozywczych.

No chyba że chcesz wszystko 100% DIY to zwracam honor ;)

Pieczywo w sklepach zalezy w jakim rejonie Polski, w swoich okolicach mogę bez żadnych problemów dostać bardzo dobrej jakości zytni chleb.
Przykładowo kiedy przebywam u rodziny we Wrocławiu , nie jestem w stanie jeść tamtejszego pieczywa, każdy chleb tam dostepny ma konsystencje bułkową.
Stary Ork - 2009-02-24, 13:52
:
Nie ufam żadnemu pożywieniu, którego sam nie dogonię, nie obezwładnię i nie przyrządzę :mrgreen: . Kto wie, na jakich czarnobylskich bakcylach pędzą te sklepowe zakwasy? Może jestem zboczony, ale jak mogę coś w kuchni zmajstrować własnym przemysłem, to wolę nie kupować (ciekawe, czy na babcinym strychu jest jeszcze instalacja do bimbru, ale o tym sza :mrgreen: ). Poza tym oprócz faraonek nie mam żadnego zwierzątka domowego, to przynajmniej coś sobie będę hodował. Ale obiecuję to sobie od miesięcy, a na razie nie ma efektów :DD .

A chleb bułkopodobny to absolutne zło, widziałem bochenki, które dało się zgnieść do rozmiarów jabłka, i to niewyrośniętego. Ale bułek też nie ma co obrażać, mam znajomą piekarnię, w której robią porządne buły o konsystencji stali narzędziowej, dwie takie plus butelka kefiru i mamy posiłek na cały dzień. Więc z tym tez bywa różnie. Waaaaaaaaaaaaaagh.
MrSpellu - 2009-02-24, 14:42
:
Stary Ork napisał/a:
A chleb bułkopodobny to absolutne zło, widziałem bochenki, które dało się zgnieść do rozmiarów jabłka, i to niewyrośniętego. Ale bułek też nie ma co obrażać, mam znajomą piekarnię, w której robią porządne buły o konsystencji stali narzędziowej, dwie takie plus butelka kefiru i mamy posiłek na cały dzień. Więc z tym tez bywa różnie. Waaaaaaaaaaaaaagh.

Na Plessie mamy zajebistą piekarnię XD Tamtejszy chleb jest duży, pożywny, smaczny i jak masz dobre zęby to i po tygodniu go zjesz ze smakiem :) Bułki też mają niezłe. W innej piekarni robią za to zajebisty graham. Tu w Krakowie martva mi dała namiary na fajną piekarnię, nie jest może masakrycznie daleko ale i tak mi się nie chce tam łazić XD Ogólnie od krakowskiego chleba standardowego gorszy jest chyba tylko standardowy chleb warszawski. To się nadaje tylko do zapiekanek, a może nawet i nie ;/

Inny fajny motyw. Moje kochanie ma znajome, które pracują na stoisku mięsnym w jednym ze sklepów jednej z większych krakowskich sieci spożywek ;) Gdy mój skarb chce kupić jakieś mięsko, to jeżeli nie ma kupujących, otwarcie jej mówią by zrezygnowała z zamiaru kupna danego produktu, uświadamiając ją, że naprawdę nie ma na nie ochoty :DD A gdy są kupujący, to dziewczyny 'polecają' inny produkt, który wyjątkowo dziś jest wspaniały jak nigdy :DD Warto mieć znajomych w spożywczakach ^^

Jaskier napisał/a:
Niekoniecznie musisz sam robić , zakwas chlebowy mozna spokojnie dostać w sklepach spozywczych.

Obczaiłem fajny zakwas na żur, w delikatesach obok mnie. Zupa z tego wychodzi świetna i na dodatek ma właściwości lecznicze! (Kac schodzi jak ręką odjął XD )
Jaskier - 2009-02-24, 15:13
:
Stary Ork napisał/a:
Nie ufam żadnemu pożywieniu, którego sam nie dogonię, nie obezwładnię i nie przyrządzę :mrgreen: .


Mam to odbierać tak doslownie? 8)

Stary Ork napisał/a:
dwie takie plus butelka kefiru i mamy posiłek na cały dzień.


Rzecz jasna kefiru do którego produkcji uzyłeś własnoręcznie wydojonego mleka :P

Stary Ork napisał/a:
ale jak mogę coś w kuchni zmajstrować własnym przemysłem, to wolę nie kupować


To chyba jasne i oczywiste dla każdego człowieka.
Czasami jednak brak czasu na to nie pozwala.
Gdybys chciał całe pozywienie które masz zamiar spożyc wyprodukować sam w kazdym calu, zajeloby Ci to wiekszosc dnia, nie mowiac juz o kaloriach ktore spaliłbyś przy tego typu pracach i ktorych ilosc w gruncie rzeczy, pewnie bylaby wieksza niz tych uzyskanych z wyprodukowanego pozywienia.

Spellsinger napisał/a:
Warto mieć znajomych w spożywczakach ^^


Warto
Astarte - 2009-02-24, 16:50
:
O żesz...pieczywo domowej roboty? :shock: A mnie się ciągle zdawało, iż tradycja wypieku chleba zachowała się jedynie w jakiś zagrodach wiejskich, gdzieś daleko w leśnych ostępach, czy w ogóle w innych bliżej nieokreślonych miejscach. A tu taki suprise...

Co do spraw kulinarnych, to mogę polecić chińszczyznę w wszelakiej postaci. Np. kurczak złoty, łagodny, chili, w pomidorach etc. Czyli toksyczny makaron z plastiku + proszek nieznanego pochodzenia oraz składu. A wszystko 0,99 zł. :mrgreen: Ech, nie każdy doświadczył objawienia w materii przetwarzania dowolnych surowców w jadalne produkty spożywcze. Mnie to ledwo kisiel udaje się spreparować :( Wiem, nędza do sześcianu, lecz na szczęście markety wynaleziono - święta kraina obfitości zapewniająca godny byt takim jak ja //jupi
Stary Ork napisał/a:
Ale bułek też nie ma co obrażać, mam znajomą piekarnię, w której robią porządne buły o konsystencji stali narzędziowej, dwie takie plus butelka kefiru i mamy posiłek na cały dzień. Więc z tym tez bywa różnie.

Skoro taką konsystencję mają, to czym przepoławiasz? Pilą motorową, czy młotem pneumatycznym? //mysli
Fidel-F2 - 2009-02-24, 18:37
:
Carmilla napisał/a:
Ale na maszynę do chleba to chyba się nie zrujnuję
a po co się rujnować, toż to 100-300zl kosztuje
Stary Ork - 2009-02-24, 19:53
:
Cytat:
Skoro taką konsystencję mają, to czym przepoławiasz? Pilą motorową, czy młotem pneumatycznym?


Nigdy nie rozstaję się z moim ukochanym palnikiem plazmowym do chleba :DD .Poza tym przepoławianie bułek jest dla mięczaków, prawdziwi macho nie kalają się wzięciem do ust bułki w kawałkach :DD .

Cytat:

Gdybys chciał całe pozywienie które masz zamiar spożyc wyprodukować sam w kazdym calu, zajeloby Ci to wiekszosc dnia, nie mowiac juz o kaloriach ktore spaliłbyś przy tego typu pracach i ktorych ilosc w gruncie rzeczy, pewnie bylaby wieksza niz tych uzyskanych z wyprodukowanego pozywienia.



Captain Obvious saves the day! //cheerleader . Po prostu staram się minimalizować udział produktów wysoko przetworzonych i tyle. A z kefiru własnoręcznie udojonego się nie śmiej, nie ma nic lepszego niż ziemniaki ze słoninką i kwaśnym mlekiem własnego wyrobu (sercem i duszą jestem wieśniakiem). Przy odrobinie wysiłku można zdziałać bardzo dużo, a akurat w jedzenie i okolice wkłądam 100% wysiłku :mrgreen: . Waaaaaaaaaaaaagh.
MrSpellu - 2009-02-24, 20:08
:
Stary Ork napisał/a:
, nie ma nic lepszego niż ziemniaki ze słoninką i kwaśnym mlekiem własnego wyrobu (sercem i duszą jestem wieśniakiem)

Do ziemniaków i słoninki (względnie skwarek z boczku i kiełbasy) wkroić drobniutko posiekane ogórki kiszone własnej roboty... mrok :shock:
Stary Ork napisał/a:
Przy odrobinie wysiłku można zdziałać bardzo dużo, a akurat w jedzenie i okolice wkłądam 100% wysiłku :mrgreen:

Shit does NOT just happen, shit takes time, shit takes effort! :mrgreen:
Toudisław - 2009-02-24, 20:18
:
martva napisał/a:
Gratuluję wiary w ludzi, Toudi ;)

A moze dobrą piekarnię po prostu ? U nas nie ma problemu z dobrym pieczywem ;)
Stary Ork napisał/a:
Kupowanie chleba w markecie to proszenie się o kłopoty ("razowy" podbarwiany karmelem - oby to był tylko karmel a nie bejca - i podobne kwiatki to standard), ale jak się ma rozpoznany rynek, to można kupić świetne pieczywo (zauważyłem, że im większe miasto, tym gorszy szajs można kupić, ale może się mylę)

Raczej się nie mylisz
Carmilla - 2009-02-24, 22:00
:
Fidel-F2 napisał/a:
Carmilla napisał/a:
Ale na maszynę do chleba to chyba się nie zrujnuję
a po co się rujnować, toż to 100-300zl kosztuje

znaczy 4-12 książek. Ruina majątkowa, jeśli tę forsę wydać na co inne niż książki
Jaskier - 2009-02-25, 09:07
:
Pizza wegańska :-)

Była tak dobra że postanowiłem się podzielic przepisem :)

Potrzebne składniki:
40 g drożdzy
0,5 kg mąki
250 ml ciepłej wody
łyżeczka soli
pół łyżeczki cukru
2 łyżki oliwy
200g czerwonej fasoli z puszki
200g kukurydzy cukrowej z puszki
100g zielonego groszku z puszki
pomidor
cebula
połowa czerwonej papryki
koncentrat pomidorowy
bazylia
oregano
chili
pieprz ziołowy
sos sojowy

Drożdze rozprowadzić z cukrem i ciepłą wodą, wymieszać z ok. 4 łyżkami mąki, przykryć i odstawić na 15 minut aż wyrosną.
Do mąki z solą wlać rozczyn drożdżowy , wymieszać i zagnieść dość miękkie ciasto (jeśli będzie za twarde, wlać jeszcze trochę wody), dolać oliwę, wszysto razem ponownie zagnieść.
Ciasto podczas wyrabiania powinno sprawiać wrażenie, jakby zaczynało puchnąć.
Po stworzeniu ciasta formujemy krążek który kładziemy na lekko posmarowanej olejem blaszce.
Kiedy mamy juz uformowany krążek smarujemy całość koncentratem pomidorowym, pozniej posypujemy oregano, nastepnie układając na pizze wszystkie składniki.
Ważne jest żeby na samej gorze znalazły się pomidory, które mają zadanie utrzymywać wszystkie składniki w jednolitości.
Na samym koncu mozna przyprawic do smaku według własnego uznania.

Pieczenie w piekarniku nagrzanym do temperatury 200 stopni powinno trwać około 15-20 min

Pyszne ! :mrgreen:

Na konieć moje dzieło:

martva - 2009-02-25, 10:00
:
Astarte napisał/a:
A mnie się ciągle zdawało, iż tradycja wypieku chleba zachowała się jedynie w jakiś zagrodach wiejskich, gdzieś daleko w leśnych ostępach, czy w ogóle w innych bliżej nieokreślonych miejscach. A tu taki suprise...


Widzę że nie jesteś na bieżąco z trendami, to teraz strasznie modna zabawa ;) W ogóle gotowanie w domu staje się modne, wiem że w Polsce to brzmi dziwnie, ale czytałam artykuł w którym stało jak byk ze prawie 50% Amerykanów nie gotuje w domu. Odgrzewają gotowce. Masakra.

Astarte napisał/a:
Ech, nie każdy doświadczył objawienia w materii przetwarzania dowolnych surowców w jadalne produkty spożywcze. Mnie to ledwo kisiel udaje się spreparować


To się nie bierze samo z siebie, trzeba próbować ;) Nikt mnie nigdy nie uczył gotowania, brałam przepis i robiłam co kazali ;) Może zacznij od jakiegoś pół-gotowca typu mrożone warzywa na patelnię?
Gotowanie jest fajne, bo potem można jeść, a jedzenie jest jeszcze fajniejsze XD

Astarte napisał/a:
Skoro taką konsystencję mają, to czym przepoławiasz?


Po co przepoławiać bułkę która ma być zjedzona z kefirem? ;)

Toudisław napisał/a:
A moze dobrą piekarnię po prostu ?


Ale do piekarni trzeba iść i w ogóle, a poza tym satysfakcja jest mniejsza XD

Carmilla napisał/a:
znaczy 4-12 książek. Ruina majątkowa, jeśli tę forsę wydać na co inne niż książki


Na szczęście nie trzeba mieć maszyny zeby upiec sobie chleb/bułki samemu :-)

Jaskier napisał/a:
Pizza wegańska :-)


Ha, moje pierwsze pizze były wegańskie, bo kiedyś nie tolerowałam żółtego sera w postaci ciepłej. Dopiero mój były facet mnie nawrócił, miałam już >18 lat ;)

Wczoraj zrobiłam bułeczki, mogłabym je piec ciut dłużej, bo są leciutko gliniaste w konsystencji - ale pyszne, dziś chyba zrobię powtórkę XD
Carmilla - 2009-02-25, 10:26
:
martva napisał/a:
Carmilla napisał/a:
znaczy 4-12 książek. Ruina majątkowa, jeśli tę forsę wydać na co inne niż książki


Na szczęście nie trzeba mieć maszyny zeby upiec sobie chleb/bułki samemu

toż przecie pisałam, że tak właśnie robiłam, więc nie tylko wiem, że można, ale i że to nawet przyjemne bywa :mrgreen: I w dodatku podobnoż maszyna źle znosi drożdże normalne, a jak ręcznie robię, to keine różnica jakich użyję

W pizzy Jaskra (Jaskiera?) brakuje mi dwóch składników:
1) sera - wiem, że to wegańska, więc w tym przypadku inaczje być nie może, ale ja tak jakoś pizzy bez sera to chyba nie potrafię... zjeść, nie zrobić;
2) czosnku - to juz chyba bym prędzej ten brak sera strawiła.
A i tak jak bardzo by strączkowce nie były dobre, to i tak je odchorowywuję przez co najmniej tydzień, czyli gra nie warta świeczki.
Jaskier - 2009-02-25, 10:45
:
Carmilla napisał/a:
1) sera - wiem, że to wegańska, więc w tym przypadku inaczje być nie może, ale ja tak jakoś pizzy bez sera to chyba nie potrafię... zjeść, nie zrobić;


Ogólnie rzecz biorąc nawet nie mam porównania miedzy pizzą bez sera ,a z serem, ponieważ takowego nie jadam od zawsze.
Najważniejsze dla mnie jest to że bez sera smakuje mi wyśmienicie ;)

Carmilla napisał/a:
2) czosnku - to juz chyba bym prędzej ten brak sera strawiła.


Sam nie wiem jak mogłem zapomnieć o tak ważnym składniku..., dobrze że przypomniałas mi o nim, następnym razem już nie omieszkam go dodać.
Bardzo lubie czosnek 8)
martva - 2009-02-25, 10:50
:
Czosnek i zioła prowansalskie wgniecione w ciasto w czasie wyrabiania - podstawa 8)
Astarte - 2009-03-01, 16:32
:
Pizza, z mięchem czy bez, świetna rzecz, ale...Trzeba najpierw przebić się przez całą instrukcję obsługi, żeby skosztować. ;)
Jaskier napisał/a:
Ciasto podczas wyrabiania powinno sprawiać wrażenie, jakby zaczynało puchnąć.
Po stworzeniu ciasta formujemy krążek który kładziemy na lekko posmarowanej olejem blaszce.

Jaskier, znasz może jakiś trik na to, by uformować ten krążek - prostokąt - romb - cokolwiek? Chodzi mi o to, jak to ciasto oderwać od łyżki i przełozyć na foremkę, bo wczoraj spotkałam się z porażką na całej linii. Wszystko się skleiło, nie chciało się rozleźć i w ogóle wylądowało w śmietniku :/
martva napisał/a:
To się nie bierze samo z siebie, trzeba próbować ;) Nikt mnie nigdy nie uczył gotowania, brałam przepis i robiłam co kazali

Okrutne to z Twojej strony :( Całe życie sobie wmawiam, iż trzeba mieć jakiś specjalny talent, a tu tak z grubej rury, że jest inaczej. Już nie mam wymówki na swoje lenistwo kulinarne. ;(
Fidel-F2 - 2009-03-01, 17:26
:
Astarte napisał/a:
Chodzi mi o to, jak to ciasto oderwać od łyżki i przełozyć na foremkę
a do czego Ci łyżka przy wyrabiania ciasta na pizze? :shock: :mrgreen:
Astarte - 2009-03-01, 17:31
:
Fidel-F2 napisał/a:
a do czego Ci łyżka przy wyrabiania ciasta na pizze? :shock: :mrgreen:

A jak nie łyżka, to co? Łopata? :shock: :shock: :shock: Nie znam się na sportach ekstremalnych i tyle :/
Fidel-F2 - 2009-03-01, 17:52
:
Astarte, łapki, wyłącznie łapki
Jaskier - 2009-03-01, 21:16
:
Astarte napisał/a:
Okrutne to z Twojej strony :( Całe życie sobie wmawiam, iż trzeba mieć jakiś specjalny talent, a tu tak z grubej rury, że jest inaczej. Już nie mam wymówki na swoje lenistwo kulinarne. ;(


Nie narzekaj tylko ćwicz ;)

Astarte napisał/a:
Wszystko się skleiło, nie chciało się rozleźć i w ogóle wylądowało w śmietniku :/


Jeżeli się kleiło to świadczy o tym że było zbyt mało mąki, w takich sytuacjach wystarczy lekko jej dosypać żeby uzyskać zadowalający efekt.
Co do elastyczności ciasta jest ona uzależniona w dużej mierze pozostawieniem wyrobionego już ciasta, najlepiej pod szmatką w ciepłym miejscu na jakiś czas.
Pozwala to nabrać mu odpowiedniej rozciągliwości.

W zasadzie wszystko w sprawie ciasta wykonujemy rękami, krążek również.
Wystarczy tylko troszeczke cierpliwości. Jedna dłoń posypana mąką służy do trzymania ciasta w poźniejszym etapie krążka, druga reką powoli rozciagamy ciasto mozliwie jak najwiecej.
Kiedy stwierdzilaś już ze ciasta nie da się więcej rozciagnac ,kladziesz je na posmarowanej olejem blaszce i ugniatasz pięścią ,czy samymi palcami powiększając krązek jeszcze bardziej. Robisz to do momentu w ktorym stwierdzisz że grubość ciasta jest dla Ciebie odpowiednia.
Ważne jest także żeby pamietac o zostawieniu nieposmarowanych brzegów krążka, co pozwoli im wyrosnąć bardziej niz reszcie.

Fidel-F2 napisał/a:
Astarte, łapki, wyłącznie łapki


Łapki i pot na czole!
Jeżeli ciasto drożdzowe nie zmęczyło Cie przy wyrabianiu, to pierwsza oznaka tego ze cos z nim nie tak :mrgreen:


Ale warto! Takie ciasto przygotowane samemu jest znacznie smaczniejsze, no i ta satysfakcja :-P
MrSpellu - 2009-03-02, 00:23
:
Pizza bez sera jest dla mnie jak... nawet jak nie wiem co. Mój rozum tego nie ogarnia. Gdy robię pizzę to daję nawet trzy rodzaje sera (w tym mozarella i parmezan) i to w hurtowych ilościach. Gdy zamawiam pizzę to zawsze proszę o dodatkowy ser. Jestem w stanie przeboleć brak mięsa w pizzy. Naprawdę, bez szynki, boczku... czy nawet... salami :shock: Ale pizza bez sera? Nie, to jakiś koszmar musi być :shock:

Aha. Ciekawy trik. Mąkę mieszam, daje pół na pół poznańskiej i krupczatki (ciasto wychodzi po prostu lepsze). Drożdże zawsze świeże, nigdy instant. I nigdy nie bawię się wałkiem tylko ciacho rozprowadzam ręcznie po natłuszczonej blasze (moja pizza po prostu jest kwadratowa). Moje ulubione dodatki to bazylia, oregano, pieczarki, cebula, czarne oliwki, salami i na ser trochę twardego parmezanu. Mru.
Jaskier - 2009-03-02, 08:39
:
Spellsinger napisał/a:
Pizza bez sera jest dla mnie jak... nawet jak nie wiem co.


A próbowałeś kiedyś takiej?
MrSpellu - 2009-03-02, 08:54
:
Jaskier napisał/a:
A próbowałeś kiedyś takiej?

Wiesz. Potrafię sobie wyobrazić smak ciasta z warzywami i tego samego ciasta, z tymi samymi warzywami, które są posypane grubą warstwą sera :-> Sam sens istnienia pizzy to ser. Idąc dalej tym tropem - pizza bez sera jest bez sensu. Ser w pizzy to sama przyjemność. Dlatego uważam, że pizza wegańska to nie pizza tylko wspomniane wcześniej ciasto z warzywami. Coś jak "kotlet" z jakiegoś zielska - czyli fake ;) Tyle z mojej strony.

Nie ma dalej sensu prowadzić dyskusji w tej materii bo to jak z wegetarianizmem.
W mojej diecie mięso i ser na pizzy muszą być ^^
Jaskier - 2009-03-02, 09:18
:
Spellsinger napisał/a:
Wiesz. Potrafię sobie wyobrazić smak ciasta z warzywami i tego samego ciasta


Może tylko Ci się tak wydaje. Bardzo irytuje mnie kiedy ktoś wypowiada się na temat przykładowo dań wegetarianskich, czy wegańskich wcześniej nawet ich nie próbując.

Jest bardzo wiele dań które wyglądem przypominają coś bardzo niesmacznego, kiedy patrze na tego typu specyfiki również moge sobie wyobrażać okropny smak. Często jednak okazuje się że są bardzo smaczne, pomimo moich wyobrazen.

Spellsinger napisał/a:
Idąc dalej tym tropem - pizza bez sera jest bez sensu. Ser w pizzy to sama przyjemność. Dlatego uważam, że pizza wegańska to nie pizza tylko wspomniane wcześniej ciasto z warzywami.


Pizza o której mowisz to tylko podstawowa wersja. Istnieje bardzo wiele rodzajów pizzy jednym z nich jest odmiana wegańska bez sera. Ser to tylko jeden składnik, nie każdy go lubi tak jak ty. Równie dobrze można wykluczyć z pizzy oregano kóre też jest podstawowym składnikiem, i również nie każdy je lubi.
Podporzadkowujesz ten przepis wyłącznie pod samego siebie, zakladajac z góry ze pizza wykonana innym sposobem i skladnikami niż twoja to juz nie pizza.
Jest dużo pizzerii(w tym tych typowo włoskich) w których można dostać pizze wegańską bez sera.
I o dziwo nie jest ona nazywana ciastem z warzywami.
MadMill - 2009-03-02, 09:24
:
Jaskier napisał/a:
Może tylko Ci się tak wydaje. Bardzo irytuje mnie kiedy ktoś wypowiada się na temat przykładowo dań wegetarianskich, czy wegańskich wcześniej nawet ich nie próbując.

To ja się wypowiem. Jadłem i to dla mnie smaku nie ma. Jadłem wiele dań wegetariańskich czy wegańskich, ba nawet sam je gotowałem, ale po prostu lepiej smakuje mi jak dodam trochę mięsa, jajko czy ser.

Trochę się czepiam, ale drożdże to też "żyjątka", w dodatku zachowujesz się jak hodowca i rzeźnik: pierw je karmisz cukrem, a potem jesz. Ohyda. o_O ;)
Toudisław - 2009-03-02, 09:35
:
Jaskier napisał/a:
Może tylko Ci się tak wydaje. Bardzo irytuje mnie kiedy ktoś wypowiada się na temat przykładowo dań wegetarianskich, czy wegańskich wcześniej nawet ich nie próbując.

A mnie irytuje. Wegetariańskie Falki/ kotlety schabowe/ mielone bo to nie jest pizza. Pizza musi mieć ciasto drożdżowe ser i sos pomidorowy inaczej nie jest pizzą. można coś dodać ale te 3 składniki są niezbędne.
Jaskier - 2009-03-02, 09:36
:
MadMill napisał/a:
Trochę się czepiam, ale drożdże to też "żyjątka", w dodatku zachowujesz się jak hodowca i rzeźnik: pierw je karmisz cukrem, a potem jesz. Ohyda. o_O ;)


Drożdze to grzyby.
Z tym że nie posiadają przede wszstkim świadomości , tak jak warzywa.
Warzywa owoce też karmię, żeby poznej moc je zjeść.
Podstawowa różnica, opierając sie o naukę nie udowodniono zeby rośliny czuły ból. Zwierzęta go czują, posiadając przy tym świadomość.
You Know My Name - 2009-03-02, 09:36
:
Jaskier napisał/a:
Podporzadkowujesz ten przepis wyłącznie pod samego siebie, zakladajac z góry ze pizza wykonana innym sposobem i skladnikami niż twoja to juz nie pizza.
Jest dużo pizzerii(w tym tych typowo włoskich) w których można dostać pizze wegańską bez sera.
I o dziwo nie jest ona nazywana ciastem z warzywami.

Tiaaa, pizza to po prostu placek z tym-co-mam-pod-reka jedzony pierwotnie przez osoby niezbyt mogace sie pochwalic dobrobytem. Czesc z nich nie miala tez i sera. Co nie zmienia mojej opinii, ze z serem i plywajacymi po nim kawalkami salami, wieprzowiny, wolowiny, bekonu, papryki i oliwek jest najlepsza (jesli jeszcze dodam parmezanu lub emilgrany, gorgonzoli lub rocpole'a... mjodzio :b ).

Zlapal mnie za to inny pomysl: naszpikowac kotlety schabowe gozdzikami przed ich wrzuceniem do marynaty (winno olejowej z imbirem, galka muszkatulowa, zielem an[g]ielskim i odrobina cynamonu). Czy ktos z Was to moze juz praktykowal??
Jaskier - 2009-03-02, 09:41
:
Toudisław napisał/a:
Pizza musi mieć ciasto drożdżowe ser i sos pomidorowy inaczej nie jest pizzą.


A jeżeli ktoś jest chory? W związku z czym nie może jeść sera, czy to znaczy że nie moze nigdy w życiu spróbować pizzy?

Ciasto drożdzowe jak napisałeś , pewnie jeżeli jest z mąką bezglutenową tez juz nie bedzie pizza?

Mag_Droon napisał/a:
Tiaaa, pizza to po prostu placek z tym-co-mam-pod-reka jedzony pierwotnie przez osoby niezbyt mogace sie pochwalic dobrobytem. Czesc z nich nie miala tez i sera.


Word

Toudisław napisał/a:
Wegetariańskie Falki


Toudi nie Falki tylko Falafle:
Falafel (arab. فلافل, heb. פלאפל falafel, znany w Egipcie jako طعمية ta`amiyya), to smażone kulki lub kotleciki przyprawionego bobu lub ciecierzycy. Jest to bardzo popularna wegetariańska potrawa w krajach arabskich.

Jest to bardzo tradycyjna i znana od dawna potrawa arabska.

Większość dań wegetariańskich to typowe tradycyjne dania kuchni indyjskiej, greckiej, arabskiej wcale nie nastawione i nie skierowane tylko dla wegetarian.
Toudisław - 2009-03-02, 09:46
:
Jaskier napisał/a:
A jeżeli ktoś jest chory? W związku z czym nie może jeść sera, czy to znaczy że nie moze nigdy w życiu spróbować pizzy?
jeżeli ktoś jest uczulony an pomarańcze nie zje pomarańczy zaklinani4e rzeczywistości nie pomoże. Jasne można wziąć ogórka pomalować i nazwać pomarańcza ale co z tego ?
Jaskier napisał/a:
Ciasto drożdzowe jak napisałeś , pewnie jeżeli jest z mąką bezglutenową tez juz nie bedzie pizza?

Tak jak flaki z soi to nie flaki. Mleko O % to nie mleko. Można to nazwać jak ci się podoba ale to tylko zaklinanie rzeczywistości nic więcej
Jaskier - 2009-03-02, 09:54
:
Toudisław napisał/a:
jeżeli ktoś jest uczulony an pomarańcze nie zje pomarańczy zaklinani4e rzeczywistości nie pomoże.


Pomarańcza to tylko jeden owoc, i od pizzy odróżnia go to że ona jest daniem składającym się z kilkunastu różnych produktów i w takim przypadku jest mozliwość modyfikowania jej składników, natura nie narzuca pizzy powstawania wyłącznie w podstawowej wersji z serem.
Natomiast pomaranczy jak najbardziej(natura sama ja tworzy, nie mamy na to wiekszego wplywu).
Na pizze mamy wpływ, i zamykanie jej w ścisle okreslonych ramach nie ma większego sensu.

Toudisław napisał/a:
Tak jak flaki z soi to nie flaki.


Co do flaków, już pisałem że większość producentów trudniących sie w wytwarzaniu dan rzekomo przeznaczonych dla wegetarian jest nastawionych na zysk i nazywa dania tak jak nazywa , ja nie mam na to żadnego wpływu.
Kiedy nazwie cos mianem flaków sojowych moze liczyc rowniez na to ze jakis miesozerca po to siegnie, co za tym idzie zwiekszy mu sie popyt.
Gdybym ja wybieral nazwe, z pewnoscia nie nazwalbym tego flakami.
You Know My Name - 2009-03-02, 09:56
:
Toudisław napisał/a:
Pizza musi mieć ciasto drożdżowe ser i sos pomidorowy inaczej nie jest pizzą
Eee tam, francuska pizza jest robiona na podplomyku z roznymi sosami a nie tylko pomidorowym.
Trudno powiedziec, kiedy placek z czyms tam zaczyna a kiedy przestaje byc pizza. Pierwotnie nie zawsze byl ser, pomidor, mieso, itp.
MrSpellu - 2009-03-02, 10:05
:
Toudisław napisał/a:
Pizza musi mieć ciasto drożdżowe ser i sos pomidorowy inaczej nie jest pizzą. można coś dodać ale te 3 składniki są niezbędne.

Pizza bez sera to nie pizza. I tego się trzymajmy ;)

Jaskier napisał/a:
Bardzo irytuje mnie kiedy ktoś wypowiada się na temat przykładowo dań wegetarianskich, czy wegańskich wcześniej nawet ich nie próbując.

Widzisz, co innego jest jeść nieznaną potrawę, a znaną tylko modyfikowaną. "Pizza" bez sera to tylko modyfikacja. Bardzo lubię pizzę i zaprawdę stwierdzam, że 90% jej fajności dla mnie to ser.

Jaskier napisał/a:
Jest dużo pizzerii(w tym tych typowo włoskich) w których można dostać pizze wegańską bez sera.
I o dziwo nie jest ona nazywana ciastem z warzywami.

Zaklinanie rzeczywistości. Nazywanie wróbla orłem.

Jaskier napisał/a:
Istnieje bardzo wiele rodzajów pizzy jednym z nich jest odmiana wegańska bez sera. Ser to tylko jeden składnik, nie każdy go lubi tak jak ty. Równie dobrze można wykluczyć z pizzy oregano kóre też jest podstawowym składnikiem, i również nie każdy je lubi.

Na Boga! Z Zapiekanki serowej zdejmijmy ser bo go nie lubię, czy dalej będzie to zapiekanka serowa?

Jaskier napisał/a:
Podporzadkowujesz ten przepis wyłącznie pod samego siebie, zakladajac z góry ze pizza wykonana innym sposobem i skladnikami niż twoja to juz nie pizza.

Nie, absolutnie nie. Ja tylko uważam,że pizza bes sera to nie pizzza. Dla mnie ktoś może zrobić pizzę z dżemem, bananami czy genitaliami bizona. Jeżeli będzie to przykryte serem to to też będzie pizza. Niekoniecznie smaczna ale pizza.

Mag_Droon napisał/a:
Co nie zmienia mojej opinii, ze z serem i plywajacymi po nim kawalkami salami, wieprzowiny, wolowiny, bekonu, papryki i oliwek jest najlepsza (jesli jeszcze dodam parmezanu lub emilgrany, gorgonzoli lub rocpole'a... mjodzio :b ).

Word

Mag_Droon napisał/a:
Zlapal mnie za to inny pomysl: naszpikowac kotlety schabowe gozdzikami przed ich wrzuceniem do marynaty

Ja karczek na grilla rozklepywałem na całych ziarnach pieprzu. Miód normalnie XD

Jaskier napisał/a:
W związku z czym nie może jeść sera, czy to znaczy że nie moze nigdy w życiu spróbować pizzy?
Zje coś "pizzopodobne" bez sera ;)

Toudisław napisał/a:
jeżeli ktoś jest uczulony an pomarańcze nie zje pomarańczy zaklinani4e rzeczywistości nie pomoże. Jasne można wziąć ogórka pomalować i nazwać pomarańcza ale co z tego ?

Mam uczulenie na orzechy włoskie i nie jadam ich bo to się może dla mnie źle skończyć. Dla mnie jest to zamknięty rozdział. Nie mogę to jeść, więc nie jem. A jeżeli ktoś mi podsunie "orzechy włoskie" zrobione np. z marcepanu lub czekolady... to mimo, że będą tak wyglądać to raczej orzechami nie będą ;)

EDIT: Ale narobiliście mi smaka na pizzę. Już wiem co dziś robię na obiad XD
martva - 2009-03-02, 10:16
:
Spellsinger napisał/a:
Pizza bez sera to nie pizza.


Konieczność sera na pizzy to wynalazek amerykański, moja siostra która sera nie je bo nie lubi była we Włoszech, było nie było pizzowej ojczyźnie, i tam nikt się nie dziwił że zamawia bez sera, a niektóre rodzaje są bezserowe wyjściowo. Nazw nie pomnę.
Ja kiedyś sera nie jadałam i też jak robiłam pizzę to był placek z warzywami. Teraz wolę serową, bo mi się smak odmienił, ale bez przegięć - nigdy nie zamówiłam 'trzech serów' bo za ciężkie by to było.
Jaskier - 2009-03-02, 10:16
:
Spellsinger napisał/a:
Pizza bez sera to nie pizza. I tego się trzymajmy ;)


Trzymajmy się tego że pizza bez sera to inny rodzaj pizzy. Dla Ciebie nie najlepszy.

Spellsinger napisał/a:
że 90% jej fajności dla mnie to ser.


Rozumiem że ta fajnosć ma podłoże wyłącznie smakowe?

Spellsinger napisał/a:
Dla mnie ktoś może zrobić pizzę z dżemem, bananami czy genitaliami bizona. Jeżeli będzie to przykryte serem to to też będzie pizza. Niekoniecznie smaczna ale pizza.


Podobnie jak pizza bez sera, również nie będzie dla Ciebie smaczna, tak samo jak ta z genitaliami.
W mniejszym lub większym stopniu, ale to nie ma znaczenia.

Spellsinger napisał/a:
Na Boga! Z Zapiekanki serowej zdejmijmy ser bo go nie lubię, czy dalej będzie to zapiekanka serowa?


Jeżeli takowa składa się z czegoś wiecej niż tylko ser i bułka bedzie to zapiekanka po prostu.
Ser to tylko składnik, w nazwie ''pizza'' nie widze narzucenia tego składnika.

Spellsinger napisał/a:
Zje coś "pizzopodobne" bez sera ;)


Zje Pizze wegańską.

Spellsinger napisał/a:
A jeżeli ktoś mi podsunie "orzechy włoskie" zrobione np. z marcepanu lub czekolady... to mimo, że będą tak wyglądać to raczej orzechami nie będą ;)


O tym pisałem wyżej.

martva napisał/a:
i tam nikt się nie dziwił że zamawia bez sera, a niektóre rodzaje są bezserowe wyjściowo.


Dokładnie, i podobnie jest z wszystkimi innymi daniami składającymi się z kilkunastu rózznych składników. W naturze ludzkiej jest bycie wybrednym. Jednym pasuje to innym tamto.
Powiedzmy że moją wybrednością jest wykluczenie z pizzy sera, co nie dyskwalifikuje jej jako pizzy.

martva napisał/a:
Nazw nie pomnę.


Np. Pizza Frutti di Terra , bez sera naturalnie
Toudisław - 2009-03-02, 16:07
:
martva napisał/a:
Konieczność sera na pizzy to wynalazek amerykański, moja siostra która sera nie je bo nie lubi była we Włoszech, było nie było pizzowej ojczyźnie, i tam nikt się nie dziwił że zamawia bez sera, a niektóre rodzaje są bezserowe wyjściowo. Nazw nie pomnę.

Pierwszą pizzą byłą "Margarita" Ciasto ser bazylia i sos pomidorowy. i nie zwalać na USA. Bo zraz będzie pizza bez ciasta drożdżowego. Inaczej to po prostu podpłomyk
Jaskier napisał/a:
Trzymajmy się tego że pizza bez sera to inny rodzaj pizzy. Dla Ciebie nie najlepszy.

A grochówka bez grochu to inny rodzaj grochówki :mrgreen:

Jaskier napisał/a:
Powiedzmy że moją wybrednością jest wykluczenie z pizzy sera, co nie dyskwalifikuje jej jako pizzy.

Dyskwalifikuje z nazwy. Aż tak ci zależny na nazwie ? "placek z warzywami" smakował bi inaczej >?
Jaskier - 2009-03-02, 17:07
:
Toudisław napisał/a:
A grochówka bez grochu to inny rodzaj grochówki :mrgreen:


Grochówka sama w swojej nazwie ma groch, w przeciwieństwie do pizzy która w nazwie nie ma wzmianki o serze.

Toudisław napisał/a:
. Aż tak ci zależny na nazwie ?


Zależy mi.

Toudisław napisał/a:
"placek z warzywami" smakował bi inaczej >?


Dlaczego pizze miałbym nazywac plackiem z warzywami, skoro moge nazywać ją pizza.
Brak sera niczego nie dyskwalifikuje z nazwy, może według Ciebie...
Ciekawe dlaczego producenci ( w tym włoscy) pizzy nie nazywają tej nie posiadającej sera plackiem z warzywami .
Producenci którzy o tradycji i nazwenictwie takich potraw wiedzą z pewnością wiecej niż ty.
martva - 2009-03-02, 17:09
:
Toudisław napisał/a:
Pierwszą pizzą byłą "Margarita" Ciasto ser bazylia i sos pomidorowy.


A czy ktoś mówi że nie?
Chociaż, właśnie znalazłam inną informację :P Niemniej Margheritę uważa się za pierwszą, niekoniecznie poprawnie. To że pierwsze pierogi miały w środku nadzienie z sera nie oznacza że pierogi z kapustą nie są pierogami (przykład od czapy, żeby nikt na mnie nie krzyczał że pierwsze pierogi miały nadzienie z mielonych myszy czy czegoś)
Chodzi mi o to że w Polsce przyjęła się amerykańska wersja pizzy - dużo sera, mnóstwo dodatków, często grube ciasto. We Włoszech jest jej mnóstwo odmian, ser nie jest obowiązkowy, ciasto raczej cienkie i chrupiące (chociaż to zależy od regionu), dodatków niewiele, ale dobrej jakości.

Toudisław napisał/a:
A grochówka bez grochu to inny rodzaj grochówki :mrgreen:


Czyli klasyczna włoska pizza marinara nie jest pizzą, panie ekspert? :shock:

Cytat:
Dyskwalifikuje z nazwy.


Ciśnie mi się na język brzydkie słowo, ale że jestem grzeczną dziewczynką, napiszę tylko: bzdury opowiadasz :-)
Tanit - 2009-03-02, 17:27
:
martva napisał/a:
iemniej Margheritę uważa się za pierwszą, niekoniecznie poprawnie.

Właśnie miałam o tym napisać. Pizza to ciasto ser sos i oregano. Pierwotnie była to tylko Margeritta, którą pewien włoski kucharz (już nie pamiętam dokładnie) stworzył na cześć odwiedzającej miasto włoskiej księżniczki o tym imieniu. Bo to było najtańsze a oni biedni byli. Księżniczka była zachwycona i tak oto pizza stała się symbolem Italii.
Później szło się w gusta klientów i dorzucało się dodatki, owoce morza, warzywka, owoce, mięsko. Była to pizza z dodatkami. Wszystko co nie posiada podstawy: sos ser oregano - jest tylko imitacją pizzy. Amen. :mrgreen:

A ja uwielbiam Fungi ^^ podstawa + pieczarki. Nawet bez szynki czy dodatków (może jeszcze ananas). I nic nie przebije prawdziwej neapolitańskiej pizzy z prawdziwej małej knajpki do której nie przychodzą turyści. To niezapomniane przeżycie i niezapomniany smak *___*

Jeśli chodzi o uczulenie na ser - biedny i tyle. Moja przyjaciółka jest uczulona na mandarynki, pojawia jej się paskudna swędząca wysypka. Ale nie wyobraża sobie świat bez mandarynek więc wpieprzyła całą miskę, a potem jęczała że ma paskudne czoło, szyję etc. :P Wybór... i tyle ;)

A wczoraj miałam strusinę :mrgreen: Generalnie polecam. Stek ze strusia zapiekany z migdałami i brzoskwinią. Ahhh... paluszki lizać *^^*
Jaskier - 2009-03-02, 17:34
:
Tanit napisał/a:
Wszystko co nie posiada podstawy: sos ser oregano - jest tylko imitacją pizzy. Amen. :mrgreen:


''Pizza pojawiła się około 3000 lat temu, zaś w swej żywotnej formie została wykreowana na terenie dzisiejszych Włoch. Nazwa jej pochodzi od łacińskiego "picea" - placek z wody i mąki.''

''Placki chlebowe to jedno z najstarszych dań przygotowywanych przez człowieka. Historia chleba sięga neolitu. Dodawanie różnych rzeczy do tego wypieku, by uczynić go smaczniejszym, były znane w ciągu całego okresu starożytności. Starożytni grecy, na przykład mieli płaski chleb „plakuntos”, który był jedzony z przeróżnymi ziołami. Żołnierze perskiego króla Dariusza Wielkiego piekli taki rodzaj chleba na swoich tarczach i kładli na nim ser.

Te płaskie chleby, jak pizza, pochodzą z rejonu śródziemnomorskiego.

Innowacja, która dziś pozwala nam nazywać płaski chleb pizzą to oczywiście sos pomidorowy. Przez pewien czas, zanim pomidor został sprowadzony do Europy z Ameryki w XVI wieku, uważany był za warzywo trujące, jednak już w XVIII wieku stał się powszechnie dodawany do płaskiego chleba przez biedniejsze rejony Neapolu. Tak narodziła się pizza.''


Tanit napisał/a:
Pizza to ciasto ser sos i oregano.


Pizza to placek plus sos pomidorowy.
Z ewentualnymi dodatkami wedle gustu. Jednym z tych dodatków jest właśnie ser.

Tanit napisał/a:
Jeśli chodzi o uczulenie na ser - biedny i tyle. Moja przyjaciółka jest uczulona na mandarynki, pojawia jej się paskudna swędząca wysypka. Ale nie wyobraża sobie świat bez mandarynek więc wpieprzyła całą miskę, a potem jęczała że ma paskudne czoło, szyję etc. :P Wybór... i tyle ;)


Alergik moze zjeść pizze weganska bez narazania siebie na cierpienie.
Podalas przyklad kolezanki ktora choruje na alergie objawiajaca sie tylko wysypka.
Pomysl że są znacznie gorsze przypadki, kiedy alergia moze doprowadzic nawet do wstrzasu anafilaktycznego. Takie osoby nie moga bagatelizowac problemu, podobnie jak twoja znajoma.
martva - 2009-03-02, 17:38
:
Tanit napisał/a:
Właśnie miałam o tym napisać. Pizza to ciasto ser sos i oregano. Pierwotnie była to tylko Margeritta, którą pewien włoski kucharz (już nie pamiętam dokładnie) stworzył na cześć odwiedzającej miasto włoskiej księżniczki o tym imieniu. Bo to było najtańsze a oni biedni byli. Księżniczka była zachwycona i tak oto pizza stała się symbolem Italii. (...)wszystko co nie posiada podstawy: sos ser oregano - jest tylko imitacją pizzy. Amen.



Otóż nie do końca, jak się okazuje. Pogrzebałam i rzucę garścią cytatów.
http://www.digusto.pl/historia-pizzy,178,1,12.html
Cytat:

Puryści, jak słynna pizzeria „Da Michale” Michale Via C.Sersale uważają, że istnieją tylko dwie prawdziwe odmiany pizzy: Marinara i Margherita i tylko takie podają. Marinara jest najstarsza i pokrywają ją pomidory, oregano, czosnek, oliwka z oliwek i bazylia. Nie nazwano jej „Marinara”, jak niektórzy twierdzą, ponieważ zawiera owoce morza (których nie zawiera), ale dlatego że była pożywieniem żeglarzy i ludzi morza, którzy żywili się nią gdy wracali z połowu w zatoce. Margheritę przypisuje się piekarzowi Raffaele Esposito. Esposito pracował w pizzerii „Pietro… e basta cosi” (dosłownie- „Piotr… i dość”), która została otwarta w 1780 roku i do tej pory funkcjonuje pod nazwą „Pizzeria Brandi”. W 1889 roku upiekł trzy różne pizze na wizytę króla Umberto I i Margherity z Savoy. Ulubioną pizzą królowej okazała się pizza kojarząca się z Włoską Flagą – zielona bazylia, biała mozzarella i czerwone pomidory. Ta kombinacja została nazwana Pizza Margherita.


http://www.tur-info.pl/p/...e_esposito.html
Cytat:
Najbardziej znane i lubiane pizze to marinara i margherita. Pierwsza z nich to mieszanka pomidorów‚ czosnku‚ oliwy i oregano, bez sera.


http://pl.wikipedia.org/wiki/Pizza
Cytat:
Pizza neapolitańska ma status "gwarancji tradycyjnego specjału" we Włoszech. Status ten ogranicza jej podawanie do trzech wariantów: pizza marinara, która zawiera pomidory, czosnek i oregano oraz oliwę z pierwszego tłoczenia (większość pizzerii w Neapolu dodaje do tego rodzaju również bazylię).


Co wygrałam? XD
Romulus - 2009-03-02, 17:51
:
martva napisał/a:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Pizza
Cytat:
Pizza neapolitańska ma status "gwarancji tradycyjnego specjału" we Włoszech. Status ten ogranicza jej podawanie do trzech wariantów: pizza marinara, która zawiera pomidory, czosnek i oregano oraz oliwę z pierwszego tłoczenia (większość pizzerii w Neapolu dodaje do tego rodzaju również bazylię).


Co wygrałam? XD

Otóż to. Taką rozpływającą się w ustach i gorącą jadłem w Neapolu w jednej z najstarszych pizzerii. Mam nawet fotki na dowód :) To znaczy żona ma bo kurduplaści Włosi chcieli się fotografować tylko z kobietami. Do dziś pamiętam jednak smak świeżej bazylii zmieszany z pomidorami :P
Jednak - zgroza! - wcale nie trzeba jechać do Włoch, aby taką pizzę zjeść :-| Nasze wcale nie gorsze w dobrych pizzeriach :-| I - śmiem twierdzić - że z polskim piwem lepiej smakuje, bo włoskie to siki.
Tanit - 2009-03-02, 17:54
:
Jaskier napisał/a:
''Pizza pojawiła się około 3000 lat temu, zaś w swej żywotnej formie została wykreowana na terenie dzisiejszych Włoch. Nazwa jej pochodzi od łacińskiego "picea" - placek z wody i mąki.'' (...)

I tak powstała pita :P
No ale tak można wchodzić i bawić się w genezę ciasta (a nie potrawy).

Jak zacytowała martva dwa podstawowe rodzaje to marinara i margarita. Chociaż informacje turystyczne czy pizzeria to akurat z historią mają niewiele wspólnego xP
Trójkolorowa (biały ser, zielone oregano i czerwone pomidory) Margherita na cześć Małgorzaty Sabaudzkiej - c'est fini :P (choć tu już wchodzimy w kulturę Italii, która była posiekana)

Romulus napisał/a:
Jednak - zgroza! - wcale nie trzeba jechać do Włoch, aby taką pizzę zjeść :-| Nasze wcale nie gorsze w dobrych pizzeriach :-| I - śmiem twierdzić - że z polskim piwem lepiej smakuje, bo włoskie to siki.

Tfu tfu tfu! Nie jadłam nic lepszego niż pizze we Włoszech. Te 'nasze' są o wiele za ciężkie. A pomidory wymieszane z bazylią... miodzio :mrgreen:
Jaskier - 2009-03-02, 17:55
:
martva napisał/a:
pizza marinara, która zawiera pomidory, czosnek i oregano oraz oliwę z pierwszego tłoczenia


Romulus napisał/a:
Do dziś pamiętam jednak smak świeżej bazylii zmieszany z pomidorami :P



Zdecydowanie zostałem zachecony do poszukiwań tej pizzy :)

Moze nawet sam sprobuje zrobic ;)

Tanit napisał/a:
I tak powstała pita :P
No ale tak można wchodzić i bawić się w genezę ciasta (a nie potrawy).


Czytałas dalej?:

''Innowacja, która dziś pozwala nam nazywać płaski chleb pizzą to oczywiście sos pomidorowy. Przez pewien czas, zanim pomidor został sprowadzony do Europy z Ameryki w XVI wieku, uważany był za warzywo trujące, jednak już w XVIII wieku stał się powszechnie dodawany do płaskiego chleba przez biedniejsze rejony Neapolu. Tak narodziła się pizza.''

A wlasnie tak powstala pizza.
martva - 2009-03-02, 18:33
:
Romulus napisał/a:
Jednak - zgroza! - wcale nie trzeba jechać do Włoch, aby taką pizzę zjeść :-| Nasze wcale nie gorsze w dobrych pizzeriach :-|


Chyba nie widziałam, reakcje na zamówienie bez sera są przeważnie porównywalne do tych na forum ;)
Moja sis mi opowiadała z zachwytem że jadła, że była fajna, że miała pomidory i coś zielonego, ale nazwy nie pamiętała :-)

Tanit napisał/a:
I tak powstała pita :P


Najwyraźniej miały wspólnego przodka ;)

Tanit napisał/a:
Chociaż informacje turystyczne czy pizzeria to akurat z historią mają niewiele wspólnego xP


Chce Ci się, to szukaj innych, poważniejszych źródeł, to nie ja mówię że pizza bez sera to imitacja pizzy ;)

Jaskier napisał/a:
Moze nawet sam sprobuje zrobic ;)


Google sporo przepisów wyrzuca, jeden jest chyba przetłumaczony przez jakiś automatyczny translator i bardzo zabawnie się go czyta ;)

EDIT: Fajna sałatka, nie? Do spróbowania w najbliższym czasie.
A z racji że nabyłam dziś pory, burżujskie, bo poobcinane, oczyszczone i zawinięte w folię na tacce, będzie jutro zupa-krem. Planuję też warzywa pieczone na blasze (marchewka, pieczarki, pasternak/pietruszka (zależy co trafię), buraki i cebulę, ale nie wiem czy będę w stanie się ruszać po zjedzeniu tego wszystkiego XD
MrSpellu - 2009-03-23, 12:37
:
A za mną chodzi jedna z potraw wigilijnych (dla mnie przynajmniej XD ) czyli śledź w śmietanie. Na szczęście niedługo Wielkanoc będzie to i matulę uproszę by mi zrobiła śledzika ^^ Ogólnie bardzo lubię śledzie. Najbardziej w śmietanie a potem z cebulką (pod flaszkę coś pysznego). A teraz wcinam bułkę z wczorajszym obiadem. Mianowicie machnąłem kotlety mielone z cebulką i poszatkowanymi prawdziwkami w środku. Doprawione pieprzem seczuańskim, pycha :)
Carmilla - 2009-03-24, 00:07
:
a mnie naszło na "zdrowe" mufiny:

150 g mąki razowej
150 g mąki białej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
ok. 70 g fruktozy

2 jaja
1 szkl. mleka
pokaźna łyżka miodu gryczanego
90 g masła

masło stopić z miodem.
Suche składniki wymieszać z suchymi, mokre z mokrymi, połączyć to razem, dodać pokrojone w kostkę suszone śliwki.
Formę na mufiny wysmarować masłem, wyłozyć papilotkami, wypełnić to ciastem i do pieca na 20 min. w 180 st. C.
Na rano na pełnowartościowe śniadanie do kawy będzie jak znalazł. O ile ktoś, kto wstanie raniej nie znajdzie tego pierwszy.
You Know My Name - 2009-03-24, 09:11
:
Znudzilo mi sie robienie schabowych. Totez zamarynowane w oleju i ooctach (balsamicznym i cytrynowym) plastry schabu wrzucilem do rondla pelnego mieszanki podsmarzonych: cebuli z czosnkiem i grzybow (wczesniej rozmrozonych i odsaczanych z wody). Calosc obficie obsypalem zielem angielskim, galka muszkatulowa (w kawalkach) i pieprzem roznokolorowym. Podlalem woda i zaczalem dusic. Mieszalem od czasu do czasu, a na koniec pozwolilem sie wszystkiemu leciusienko sie przypalic.
Cymes.
Nastepnym razem dodam obrane i pokrojone w kostke pomidory, a calosc (po uduszeniu i wyjeciu miesa) zmiksuje.
MrSpellu - 2009-03-24, 11:07
:
A dzisiaj w planie najprostsze danie na świecie. Spaghetti z pomidorami, bazylią i mieloną wołowinką.
Tyraela - 2009-03-24, 21:29
:
Wspinam się na wyżyny lenistwa, zakupiłam w markecie makrelę zapiekaną w cieście i jutro zamierzam to po prostu podgrzać. Cała filozofia xD
Spell zanim spytasz, ze wstydem przyznaję że nie wypróbowałam naleśników, bo zwyczajnie nie mam kiedy!
MrSpellu - 2009-03-25, 00:36
:
Tyraela napisał/a:
Spell zanim spytasz, ze wstydem przyznaję że nie wypróbowałam naleśników, bo zwyczajnie nie mam kiedy!

Cóż, bywa i tak. Jak zrobisz to napisz jak Ci wyszło :)

Cytat:
Wspinam się na wyżyny lenistwa, zakupiłam w markecie makrelę zapiekaną w cieście i jutro zamierzam to po prostu podgrzać.

Nie. Wyżyny lenistwa to zamówić przez internet książkę z księgarni, która znajduje się dwie przecznice dalej XD (Niby przypadkiem... ale udała mi się ta sztuka XD )
Carmilla - 2009-03-25, 12:43
:
ja zachwycona ostatnimi mufinakmi zmodyfikowałam trochę ich skład, żeby wyszły równie dobre, a jednak inne. Miód gryczany zmieniałam na akacjowy, zamiast suszonych śliwek pokroiłam migdały, doprawiłam cynamonem i znów miałam pyszne i pożywne śniadanko.
Jak mi się znudzą mufinki razowe to pewnie w charakterze śniadań słodkich a pożywnych i zdrowych występować zaczną ciasteczka owsiane. Ale to później, na razie mufiny górą
MrSpellu - 2009-04-05, 16:58
:
Przez przypadek odkryłem niezwykle zajebiste, wyjebane wręcz w kosmos danie.

Spellowa zapiekanka z kurczakiem

Skład:
- 2 filety z kurczaka
- dwa rodzaje makaronu (kolorowe rurki ze szpinaku i pomidorów plus świderki, jak się domyślacie kształt jest zupełnie obojętny ale akurat to miałem na stanie :DD )
- słoik sosu meksykańskiego z Łowicza (podejrzewam, że knorrowska salsa mexicana będzie lepsza ;) )
- puszka siekanych pomidorów w sosie własnym
- puszka czerwonej fasoli
- dorodna cebula
- czerwona papryka
- mielone chilli
- ser żółty
- parmezan
- pieprz seczuański

Danie robi się dwuetapowo:

Etap I
Cebulę siekamy na drobno, takoż czynimy z papryką. Podsmażamy w głębokim garnku na oleju, aż stwierdzimy po zapachu, że warzywka mają dość. Natenczas kroimy kurczaka w drobną kostkę i podsmażamy z cebulą i papryką. Obficie podsypujemy to mielonym chilli i pieprzem seczuańskim. Dodajemy odsączoną fasolę z puszki, chwilę podsmażamy. Gdy kurczak będzie 'jadalny' dodajemy pomidory i sos. Na wolnym ogniu pitrasimy to z 15 minut często przy tym mieszając. W tym czasie wstawiamy makaron i zgodnie z przepisem go gotujemy. Gdy makaron dojdzie, to odcedzamy go i w rzucamy prosto do gotującego się sosu. Mieszamy, aż sos wymiętoli się dokładnie z makaronem. Odstawiamy z ognia i jak wystygnie wsadzamy do lodówki. Przez noc kurczak i makaron powinni zaprzyjaźnić się z sosem i najść odpowiednim smakiem i aromatem.

Etap II
Sosik z makaronem wsadzamy do głębokiej blachy takiej do robienia tego typu zapiekanek. Podgrzewamy w piekarniku. Po kilku minutach posypujemy wszystko obficie żółtym, tartym serem wymieszanym z parmezanem. Zapiekamy to do momentu aż ser zacznie się rumienić. Danie gotowe. Polecam i zachęcam do modyfikowania wedle woli ;)
martva - 2009-05-15, 13:53
:
Wyprodukowałam lody rabarbarowo-pomarańczowe. Smakowo bossskie, przyznam nieskromnie, konsystencja nieco mało kremowo-aksamitna, bardziej zmrożona, ale nic to.
martva - 2009-05-16, 00:16
:
Jestem egoistką i będę egoistką, ale spełnię dobry uczynek, a co. Przekleję się z inszego forum, dobra?

Zrobiłam lody. Podam łopatologiczną instrukcję, bo przepisem tego nie nazwę, dla ułatwienia zaznaczę te obowiązkowe elementy ;)

Zostajemy zaproszeni na imprezę z jedzeniem, więc planujemy ciasto. Kupujemy pęk rabarbaru, taki kilogramowy, a tego samego dnia wieczorem tłuczemy szybę w piekarniku. Zamiast ciasta robimy sałatkę, z zupełnie innych składników. Kilka dni później stwierdzamy że trzeba coś zrobić z tym cholernym zielskiem. Wpadamy na genialną koncepcję zrobienia sorbetu i wprowadzamy ją w życie (z połowy posiadanego surowca). Następnego dnia rano koncepcja się zmienia, więc biegniemy do sklepu po śmietanę, kremówkę, 30%. Kiwamy się pięć minut nad Zottem i Danonem, łapiemy obie z braku innego wyboru.
Rabarbarowi obcinamy końcówki, kroimy na kawałki, wkładamy go do garnka, dokładamy kilka łyżek cukru, odrobinę (naprawdę odrobinę) wody i dwie pokrojone pomarańcze. Po pięciu minutach wpadamy na pomysł dołożenia skórki z pomarańczy, więc ścinamy kilka kawałków tak żeby było bez białego, powiedzmy z jednej połówki. Wrzucamy do garnka pamiętając o mieszaniu i gotujemy jeszcze pięć minut. Studzimy trochę i miksujemy na paciaję końcówką do robienia zup-kremów. Wyjmujemy z lodówki trzy jajka, oddzielamy białka od żółtek. Do żółtek sypiemy 6 łyżek cukru i miksujemy do białości. Zjadamy 1/3 masy, bo nie jesteśmy w stanie się powstrzymać, następnie
wlewamy śmietanę Zott, stwierdzając że ma konsystencję gęstszego mleka, dokładamy śmietanę Danone, która konsystencję ma lepszą ale za to dłuuugą listę składników, klniemy że w sklepie nie było innych i miksujemy dalej do połączenia się składników i jeszcze chwilę. Mieszamy z ostudzonym przecierem rabarbarowym który został wcześniej zhomogenizowany z sorbetem z poprzedniego dnia oraz ubitą na sztywno pianą z białek. Próbujemy, ewentualnie można dosłodzić. Przekładamy do pojemnika - z podanych proporcji wychodzą prawie dwa litrowe pudełka, jedno większe byłoby wygodniejsze - i wkładamy do zamrażarki. Mrozimy, co kilka godzin mieszając masę widelcem, zwłaszcza przy brzegach.

Powiem nieskromnie że smakowo rewelacja, gorzej z konsystencją, zwłaszcza po nocy - zbrylają się jednak trochę. Ale dzięki temu są bardziej orzeźwiające :D
Rudus - 2009-05-16, 01:24
:
A ja zrobilem schabowe z sosem jogurtowo imbirowym :badgrin:
Nie ma co.. sos jest troche do dopracowania ale i tak jestem przekonany ze zasmakowalby kazdemu milkosnikowi dziwnych smakow :]
Beata - 2009-05-16, 11:16
:
Jeśli o dziwnych smakach mowa, to przypomniała mi się moja ostatnia kulinarna pomyłka: do macerowania mięsa dodał mi się (sam!) cynamon zamiast gałki muszkatołowej. :-P Smak wyszedł nietypowy, ale całość była nawet niezła. Zwłaszcza ze szpinakiem, który łagodził ową nietypowość. ;)
martva - 2009-05-16, 12:02
:
E, luzik, dodałam kiedyś do śliwek szklankę soli zamiast szklanki cukru, i to nie było nietypowe, tylko do wyrzucenia :roll:
Rudus - 2009-05-16, 16:22
:
Cynamon z brzoskwiniami to najlepszy sos do miesa w majeranku jaki udalo mi sie zrobic 8)
BitterSweet - 2009-05-16, 17:19
:
Przypominam, ze jesteśmy w wątku przepisowym i naprawdę fajnie byłoby, gdybyście się dzielili przepisami. oo
Rudus - 2009-05-17, 12:30
:
Lejemy wode do garnka i wsypujemy cynamon zeby wode zabrazowic.
Podgrzewamy i wrzucamy obrane brzoskwinie (moga byc z puszki ale raczej wtedy bez syropu). Gotujemy tak dlugo az calosc bedzie gesta a brzoskwinie zaczna sie rozplywac
Tymczasem -> Kurczaka (piers, udka, cokolwiek) Wkladamy do zaroodpornego naczynia wczesniej nacinajac, odrobine solac i nacierajac bardzo mocno majerankiem.
Jak kurczak bedzie juz miekki (nie pytajcie mnie o czas :P ) to wyciagamy i w naciecia ktore wczesniej uczynilismy lejemy sos. (po tym mozna jeszcze na 20 min wlozyc do piekarnika ale nie jest to wymagane)
Stary Ork - 2009-05-19, 13:15
:
No to dzielimy się przepisami. W związku z tym, że rozpoczął się sezon polowań na moją ulubioną jarzynę, ośmielę się zacytować z innego forum swój osobisty, sprawdzony po wielokroć patent.

Zupa na siekierze

Dzisiejszy obiad powstał dzięki uprzejmości sztabskapitana Dietmara von Brauchwitza, a dokładnie jego żeberek i giczy. Cześć ich pamięci.

Bierzemy dobrze wyrośniętą siekierę i za jej pomocą organizujemy sobie miejsce pracy tłukąc w łeb największego goblina w okolicy; reszta albo się rozproszy, albo zacznie go szamać, tak czy owak my będziemy mieli dość czasu (przeganianie pałętających się tu i ówdzie goblinów jest największym wyzwaniem dla orczego szefa kuchni, chwila nieuwagi i wyżrą wszystko). Do zimnej wody wrzucamy dostępne akurat ochłapy (ludzina, elfina lub drób, unikamy mięs zbyt ciemnych i bogatych), nie za wiele, tyle, żeby uzyskać lekki wywar - prawdziwi kuchmistrze załapią w lot, amatorom i tak nie wytłumaczę. Gotujemy w towarzystwie dwóch-trzech ząbków czosnku (wystarczy rozciąć wzdłuż, polecam młody czosnek, już jest, rewelacja), ciutki soli i paru ziarenek białego pieprzu (może być zielony, czarnego i czerwonego unikamy, zepsują nam kolorystykę ); po zebraniu piany dorzucamy garść koperku, ciutkę mięty i szczyptę majeranku.

Bierzemy dobrze wyrośniętą siekierę i obieramy z włókien kalarepki (niewprawni lub słabego ducha mogą użyc noża, ale kuchnia to nie jest miejsce dla bojaźliwych); kiedy uznamy, że mięso jest już dość miękkie, tniemy kalarepę wedle uznania i wrzucamy do kotła; jej śladem posyłamy ze dwie garście ryżu. Kluczem do sukcesu, podobnie jak na polu bitwy, jest wyczucie właściwego momentu - jeśli kalarepę rzucimy do boju za wcześnie, rozgotuje się na amen (chyba, że mamy zamiar zrobić zupę-krem, wtedy jak najbardziej). Lepiej sytuowani materialnie mogą nienachalnie zabielić całość słodką śmietanką, reszcie pozostaje wersja frontowa.

Gotujemy do miękkości, a następnie bierzemy dobrze wyrośniętą siekierę, ponownie opędzamy się od goblinów i podajemy zupę na grzankach czosnkowych z serem.

Składniki:
- dorodna siekiera
- ludziny wedle potrzeb (można zastąpić dowolnym mięsem, choć krasnoludzina ma zdecydowanie zbyt bogaty smak; imperialni oficerowie liniowi, jako zbyt żylaści, również nie są w cenie - polecam z całego serca adiutantów, kartografów i inne sztabowe barachło)
- młoda kalarepka (pół na głowę, ewentualnie cała, jeśli w sezonie)
- micha ryżu
- biały pieprz, koperek, mięta, majeranek, sól
- słodka śmietanka

Trudność wykonania: 2/5; 5/5, jeśli gobliny są natarczywe, a my mamy za krótką siekierę; siekiera jest w tym wypadku absolutnym kluczem do sukcesu

Czas wykonania: a ze dwa haziaje

Jedzcie kalarepę, ludzie. Waaaaaaaaaaaaagh.
MrSpellu - 2009-07-10, 13:08
:
Ogórasy

Od jakiegoś czasu jest już sezon na ogóry domowej roboty. Jak co roku postanowiłem się pobawić w takie "przetwórstwo". Zakupiłem kilka kg surowca i oto co z nim zrobiłem:

Skład:
:arrow: Solidny zamykany słój lub najlepiej gliniany garnek przeznaczony do tego celu (mój osobisty niestety się stłukł :( )
:arrow: Ogórasy (najlepiej małe, wymiarowe)
:arrow: Świeżutki chrzan (można kupić całe korzenie, resztę da się zamrozić, chrzanu do ogórków dać trochę - na wyczucie)
:arrow: Czosnek (zależne od wielkości naczynia, ząbki obrane pokrojone wpół)
:arrow: Cebula (jak wyżej)
:arrow: Świeżutkie papryczki chilli (kupiłem sprowadzone z Tajlandii, ostre jak skur..., dałem ich tam kilka ;) )
:arrow: Ziele angielskie (garść)
:arrow: Czarny pyeprz w ziarnach (dwie garści)
:arrow: Liście laurowe (kilka)
:arrow: Świeża nać selera (kilka listków)
:arrow: Świeży koper
:arrow: Mały kawałek korzenia selera
:arrow: Kilka listków z drzewa wiśniowego (opcjonalnie czarna porzeczka lub liście dębu)

Pakujemy wszystko do słoja, ogórasy zalewamy letnią, soloną wodą (czubata łyżka stołowa soli na litr wody) zamykamy... i cierpliwie czekamy. Wersja popojkowa to kilka dni, by jeszcze były chrupiące. Wersja "na jesień" zamykana w małych słoikach... jak sama nazwa wskazuje będzie dobra na jesień :mrgreen:

A tak to wygląda obecnie:


Aha. Trzymać w ciemnym i ciepłym miejscu (jesienne można w piwnicy) ;)
MrSpellu - 2009-07-13, 20:12
:
Schabik a'la Spell

Jako, że karkówa w sklepie była "taka se" a schabik ładniutki i świeżutki niczym pupa nietkniętej a nadobnej nastolatki postanowiłem wrzucić na ruszt tenże schabik. Byle frajer potrafi uklepać kawał schabu i wrzucić na ruszt, sztuką jest zrobić dobrą bejcę. Bejca a'la Spell to mój autorski wymysł wykoncypowany bez niczyjej pomocy i bez fachowej lektury. Nie byle jaka to bejca bo jej bazą jest miód, a efekt smakowy mocno pikantny. Co jest potrzebne?

:arrow: Miód gryczany lub lipowy (zależnie od preferencji smakowo-zapachowej, gryczany nie każdy lubi).
:arrow: Oliwa z oliwek (najlepiej wzmacniana papryką)
:arrow: Ocet z czerwonego wina
:arrow: Zioła, dużo ziół (bazylia, szczypta oregano, może być nawet gotowa mieszanka grillowa)
:arrow: Dużo, mnóstwo, od zajebania czarnego pieprzu w ziarenkach.
:arrow: Świeżutkie chilli
:arrow: Pikantna papryka w proszku
:arrow: Mocne kubki smakowe

Odrobinę miodu rozpuszczamy w oliwie i occie. Dodajemy coraz więcej miodu, octu i oliwy by mniej więcej rozpuścić w równych proporcjach. Dodajemy paprykę w proszku i trochę ziół. Energicznie mieszamy, aż konsystencja miodu będzie mocno płynna. Jak bejca będzie gotowa to czas zabrać się za mięso. Mięsko lekko rozklepujemy na całych ziarnach pieprzu tak by je wbić do środka (mmm... nie ma jak w mięsku rozgryźć cały pieprz). Gdy mięsko uklepiemy to kładziemy do jakiegoś pojemnika najlepiej z przykrywką. Równomiernie smarujemy bejcą każdy kawałek z obu stron (kuchennym pędzlem). Kładziemy warstwami: posmarowane mięso, posiekaną cebulę i chilli, zioła i znowu mięso, i robimy taki przekładaniec. Przykrywamy. I dajemy najlepiej 24h by mięsko się zaprzyjaźniło z bejcą, cebulą i papryką. Podobnie można potraktować megaboczek lub karkówę. Megaboczek to jest coś :mrgreen: Grillować na tackach aluminiowych razem z cebulą (tak pod koniec by się nie zwęgliła). Zajebiste dodatki to chlebuś z masłem czosnkowym, bardzo zimne piwo (najlepiej pszeniczne) lub wódzia w nieagresywnym drinku, sałatka z pomidorem i czarnymi oliwkami (lub same czarne oliwki) ogórki z powyższego przepisu i grillowany krążek sera pleśniowego (mrok :shock: ). Miłego grillowania ;)

Jeżeli ktoś już musi używać jakiegoś badziewia jak ketchup (zatłukłbym) to polecam musztardę i to maksymalnie pikantną (Odkrycie roku to musztarda Coleman's przywieziona przez kumpla z UK. Tak pali w mordę, że odtyka nos :freak: ).
MrSpellu - 2009-07-13, 20:49
:
Cukinia na ostro

Poprzedni przepis był wykorzystany w sobotni wieczór. Dziś robię sprawdzoną receptę na "leczo" z cukinii tylko wersję jarską bez kiełbasy. Jarska z lenistwa bo do dobrego mięsnego jest daleko ;)

:arrow: 4 duże cebule
:arrow: 2 czerwone świeże papryki
:arrow: 2 świeże papryki innego koloru
:arrow: 2 swieżutkie papryczki chilli
:arrow: 4 młode cukinie
:arrow: litr soku pomidorowego (opcjonalnie świeże pomidory lub włoskie z puszki)
:arrow: mielone papryki słodkie i ostre
:arrow: czarny pieprz w ziarnach
:arrow: puszka czerwonej fasoli
:arrow: oliwa

Pociachaną cebulę podsmażamy w głębokim garnku, dodajemy pociachaną paprykę i czekamy aż puszczą soki i dajemy cukinię. Czekamy, aż puszczą soki z cukinii, i wlewamy sok pomidorowy (lub pociachane pomidory), wkrajamy papryczkę chilli. Dodajemy pieprz i mielone papryki (dla lepszego koloru), dodajemy fasolę. Na wolnym ogniu pitrasimy to z jakieś 40 minut. Jeść z chlebem. Smakowo pikantne i zajebiaszcze. aczkolwiek z kiełbasą lepsze ;)
martva - 2009-07-16, 19:32
:
Zrobiłam małosolne, tradycyjnie na początku wyglądały na zepsute, ale już im przeszło.

Poza tym zażeram się arbuzem z fetą. Zajebiste połączenie. Bierze się czerwoną cebulę, szatkuje, maceruje kilka godzin w soku z limonki, wrzuca do miski, dokłada kostki arbuza, kostki fety, pietruszkę, miętę, czarne oliwki (nie miałam, nie dałam), posypuje świeżo mielonym pieprzem i jest to cudownie orzeźwiające połączenie smakowe. Znalazłam na jakimś forum kulinarnym, podobno potrawa ma greckie korzenie, obłęd.
MrSpellu - 2009-08-21, 15:37
:
Wielkie grillowanie

No, może przesadzam ;)

Brat z rodzinką wrócił z zagranicznych, wczasowych wojaży to i rodzicielka wpadła na pomysł by machnąć dzisiaj grilla. Podrzucono mi mięso i poproszono (jako, że mam talent do przyprawiania różnych rzeczy) bym to jakoś zabejcował.

:arrow: Piersi z kurczaka. Nie wiem kto to kupił ale starałem się to tak potraktować by najbardziej neutralny w smaku przedstawiciel drobiu nabrał nieco koloru i aromatu. Zapuściłem go w bejcy czosnkowo-papryczano-pieprzowej. Mięsko rozklepałem, czosnek zmiażdżyłem i połączyłem z oliwą, octem winnym, papryczką chilli oraz pieprzem seczuańskim. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

:arrow: Żeberka wołowe. Meow! Wrrrr! :freak: Postanowiłem zrobić je na słodko. Połączyłem miód z piwem i cynamonem, żeberka tym miszungiem zalałem i teraz nim nasiąkają. Już mi ślinka cieknie.

:arrow: Karczek & schabik. Mój standardowy przepis zmodyfikowałem lekko. Do miodowej bejcy (miód, oliwa paprykowa, ocet winny, papryka chilli, pieprz czarny) dodałem trochę ziół prowansalskich i piwa :-P . Dobrze rozklepane mięsko wysmarowałem pędzlem, powtykałem dużo krojonej cebuli, posypałem pikantną przyprawą do grilla i na koniec zalałem resztką bejcy. Wszystko trzymam pod przykryciem w pojemnikach by się przed grillem przegryzło.

Jeszcze tylko skoczyć do sklepu po skrzynkę piwa... :freak:
You Know My Name - 2009-08-21, 18:43
:
Spellsinger napisał/a:
Piersi z kurczaka. Nie wiem kto to kupił ale starałem się to tak potraktować by najbardziej neutralny w smaku przedstawiciel drobiu nabrał nieco koloru i aromatu. Zapuściłem go w bejcy czosnkowo-papryczano-pieprzowej. Mięsko rozklepałem, czosnek zmiażdżyłem i połączyłem z oliwą, octem winnym, papryczką chilli oraz pieprzem seczuańskim. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Piersi z kurczaczka dobrze wychodzą przełożone grubymi plastrami cytryny
MrSpellu - 2009-09-03, 18:11
:
Z lenistwa rodzą się rzeczy piękne :mrgreen: Zrobiłem sobie na obiadokolację potężną jajecznicę z boczkiem i czerwoną fasolą. Ja pierniczę, mistrzostwo 10/10 XD
Tanit - 2009-09-03, 22:56
:
Potężna jajecznica o.o? z ilu jaj? i tylko dla siebie czy dla rodziny itd, wiesz... jestem ciekawa :D
Ja jeszcze cebulkę dosmażam... jak mi się chce xD
Ale czerwona fasola o.o? interesujące....
martva - 2009-09-03, 23:04
:
Jajecznica jest wdzięczną bazą, teraz jadam z pomidorami i czerwoną papryką (cukinia opcjonalne), zdarzyło mi się parę razy z kukurydzą, ananasem i curry - też dobra XD
MrSpellu - 2009-09-03, 23:58
:
Tanit napisał/a:
Potężna jajecznica o.o? z ilu jaj? i tylko dla siebie czy dla rodziny itd, wiesz... jestem ciekawa :D

Dla siebie samego. Słomianym wdowcem jestem. Osiem jaj, puszka fasoli, paczka ciachanego boczku. Wpierdzieliłem aż mi się uszy trzęsły ;)
Tanit - 2009-09-04, 07:56
:
jajecznica z ananasem :shock: nieźle xD

8 jaj dla siebie samego to całkiem sporo - zwłaszcza, że dodatki także był xD nieźle nieźle...
Ja i tak preferuję jajecznicę z grzybkami ^^ Obecnie mam wysyp kurek. Na prawdę polecam. Ale i tak nie ma to jak glutowate maślaczki *.*
Ostatnio jak robię jajecznice dorzucam tez paseczki sera. w sumie to nawet go tak nie czuć, a ciągnie się jak pizza xP
MrSpellu - 2009-09-04, 08:13
:
Tanit napisał/a:
8 jaj dla siebie samego to całkiem sporo - zwłaszcza, że dodatki także był xD nieźle nieźle...

Duży chłopiec jestem ;) To i spust mam :mrgreen:
Tanit napisał/a:
Obecnie mam wysyp kurek. Na prawdę polecam

U teściowej ostatnio jadłem jajecznicę z kurkami :)
Tanit napisał/a:
Ostatnio jak robię jajecznice dorzucam tez paseczki sera

Też tak robiłem, znudziło mi się ;)
Jaskier - 2009-09-04, 11:16
:
Spellsinger napisał/a:
Osiem jaj, puszka fasoli, paczka ciachanego boczku. Wpierdzieliłem aż mi się uszy trzęsły ;)


Spell ty smoku, przecież to niemożliwe :mrgreen:

Myślałem że nie lubie pieczarek do momentu aż...
znalazłem pewien przepis który wzbudził moje zainteresowanie.

Wuala:

Risotto z pieczarkami



Przepis:

Składniki:

* 1,5 szkl. ryżu
* 1 nieduża cebula
* 0,5 kg pieczarek
* 4 szkl. bulionu warzywnego
* 1 łyżeczka kurkumy
* 2 łyżki posiekanej natki pietruszki
* sól, pieprz
* olej

Na patelni podsmażamy posiekaną cebulę aż się zeszkli, dodajemy umyte i pokrojone pieczarki i dusimy ok. 15 minut aż grzyby zmiękną. Do garnka wlewamy ok. 5 łyżek oleju i stawiamy na palnik. Do rozgrzanego oleju wsypujemy ryż i kurkumę i mieszamy przez ok. 2 minuty. Następnie dolewamy szklankę bulionu, mieszamy i czekamy aż się wchłonie. Powtarzamy z pozostałymi 3 szklankami bulionu. Pod koniec dodajemy pieczarki, natkę pietruszki, doprawiamy solą i pieprzem.

Polecam! Bardzo dobre.
martva - 2009-09-04, 13:19
:
O, wygląda fajnie. Idea smażonego, a potem gotowanego ryżu jest w ogóle całkiem zacna, tylko szkoda ze trzeba draństwa strasznie pilnować, a ja leń jestem.

Pieczarki są dobre. Smażone w panierce, albo grillowane, mrrr.

EDIT: zrobię sobie dziś pieczone warzywa, ooooo :) I budyń.
martva - 2009-09-08, 11:50
:
Ciastka serowe
Fajna rzecz do piwa i wina.
Składniki:
- 2 kubki maki pszennej,
- 1/2 lyzeczki soli,
- 1 lyzeczka curry,
- 2 lyzeczki papryki ostrej,
- 1 lyzeczka musztardy,
- 2 i 1/2 lyzeczki proszku do pieczenia,
- 4 lyzeczki zimnego masla,
- 120 g sera zoltego pikantnego np. cheddar (dałam Goudę i więcej ostrych przypraw)
- 2/3 kubka mleka.

Połącz make z innymi składnikami w proszku. Następnie do tych suchych składników dodaj maslo i starty na tarce (starłam za pomocą wszechstronnej maszynki robiącej rożne rzeczy, oczywiście) ser oraz lyzeczke musztardy. Dodaj mleko i wyrabiaj ciasto aż będzie latwo odchodzilo od reki. W razie czego dodaj maki jeśli ciasto jest za lepkie lub mleka jesli ciasto jest zbyt suche.
Formuj okrągłe ciastka i kladz na pergaminie. Wstaw do piekarnika na 200 stopni i piecz aż będą złote.
.

Dodam że można dołożyć więcej chilli, albo jakichś ziół, nasion typu mak/kminek jak się lubi.
Robiłam kiedyś według innego przepisu, składały się z sera, masła i mąki, i były totalnie bez wyrazu, te są charrrrakterrrne :-)
MrSpellu - 2009-09-22, 12:14
:
Moja rodzicielka zakupiła ostatnio maszynkę do wypiekania chleba. 350zł i tyle radości!

Spellowy Chlebek



Tak wygląda dzień po upieczeniu (wczoraj nie mogłem się powstrzymać i wpieprzyłem pół bochenka z miodem malinowym), jest to modyfikowany przepis na razowiec z ziarnami, oryginał nie zawiera miodu malinowego, rumu i cynamonu - moja wersja nie zawiera ziaren ;)

Skład:
~ 400ml wody
~ 2,5 łyżki oliwy z oliwek (może być olej rzepakowy)
~ 2,5 łyżki miodu malinowego
~ 2 łyżki ciemnego rumu
~ 2 łyżeczki soli
~ 330g mąki pszennej
~ 330g mąki razowej
~ 2,5 łyżeczki drożdży piekarskich
~ 1 łyżeczka cynamonu

Wsypujemy w podanej kolejności, wrzucamy odpowiedni program. Czekamy 3,5h, wtenczas maszynka sama wyrabia ciasto i je wypieka. Z tych proporcji wychodzi 1kg bochenek. Maszynka potrafi wypiekać też wersje 1,5kg :) Ta wersja jest zajebista do dżemów, powideł śliwkowych i miodu. Czyli bardziej 'na słodko' :)

Robiłem już w tym ciasto do pizzy i ciasto drożdżowe, które jest niewiele gorsze od robionego ręcznie :) Ciasto do pizzy jest zajebiście dobrze wyrobione. Sam nie mam takiej pary w łapie (i przede wszystkim cierpliwości, zazwyczaj ugniatam góra 10 minut) by je tak dobrze wygnieść.
martva - 2009-09-22, 16:58
:
O, a możesz podać firmę? Maszyna do pieczenia chleba to jedna z tych rzeczy którą mogłabym mieć (chociaż jak już będę miała, to zostanę kluską), ale jak przy okazji kupowania nowej lodówy zapytaliśmy w sklepie o maszynki, to była tylko taka za osiem stówek. A jest straszna masa przepisów wszędzie.

Dziś zrobiłam curry z cebuli, dyni, jabłek, groszku i rodzynków. Zlitowałam się nad taką wysuszoną połóweczką ostrej papryczki, malusią, jak paznokietek, pokroiłam i dorzuciłam. Po zjedzeniu porcji lało mi się z nosa chyba z kwadrans XD
MrSpellu - 2009-09-22, 17:18
:
martva napisał/a:
O, a możesz podać firmę?

Moulinex, home bread. Na Allegro stoi za 350zł :)
MrSpellu - 2009-09-24, 20:14
:


A to mój wczorajszy obiadek. Chlebek z powyższego przepisu
z powidłami śliwkowymi mojej produkcji :)
Coś, kurna, pysznego! Mmm mmm.
MrSpellu - 2009-10-03, 16:15
:
Zapiekane naleśniki v2.0

Przypominam, że v1.0 to naleśniki nadziewane szpinakiem i serem pleśniowym, zapiekane w beszamelu. v2.0 to już coś dla miłośników klasycznej kuchni (na bazie pomidorów ;) )

Składniki:

Klasyczne naleśniki:


:arrow: 4 jajka
:arrow: ~2 szklanki mleka
:arrow: ~2 szklanki mąki pszennej poznańskiej
:arrow: ~ na oko oleju
:arrow: ~ szczypta soli (płaska łyżeczka)

Ciasto wymieszać, naleśniki usmażyć ;)

Nadzienie szpinakowe:

:arrow: Można aktywnie uprawiać wulgarną, gwałtowną miłość ze świeżym szpinakiem w roli głównej ale odkryłem zajebistą, mrożoną cegłę szpinaku w Lidlu (~450g). Średnio się nadaje do łączenia z Lazurem ale, ALE ten przepis nie wymaga tego sera. Dlatego sama rozciapkana, podgrzana cegła się nadaje (już jest doprawiana, oczywiście polecam doprawić ją wedle własnego uznania, np. odrobiną gałki muszkatołowej ;)

Nadzienie mięskowe:

:arrow: ~500g mielonej wieprzowiny lub mieszanki wołowo-wieprzowej.
:arrow: duża cebula
:arrow: dwa ząbki czosnku
:arrow: szafran
:arrow: przyprawa do chilli con carne
:arrow: mielona słodka papryka
:arrow: świeżo mielone chilli
:arrow: ocet winny
:arrow: pieprz

Cebulę i czosnek siekamy na bardzo drobno. Podsmażamy w głębokim garnku pod przykryciem aż się zeszkli. Następnie wrzucamy mięsko i od razu traktujemy octem winnym (ze dwie łyżki stołowe) rozdziabujemy po garze i systematycznie wrzucamy przyprawy (na oko, najpierw szafran - jak mięsko najdzie tą przyprawą to systematycznie dorzucamy resztę) Szczypta tego, szczypta tamtego. W miarę dużo przyprawy do chilli con carne i słodkiej papryki. Wszystko na oko, by nie przesadzić i by nie dać za mało. Druga kuchta mnie zrozumie ;) Gotowe usmażone mięsko odstawiamy (poznamy po tym, że po spróbowaniu będziemy chcieli wpierdolić cały garnek ;) )

W tym czasie włączamy piekarnik na grzanie dwustronne i nastawiamy na 200 stopni.

Sos pomidorowy:


:arrow: 1/3 kostki masła
:arrow: 3 łyżki mąki
:arrow: 2 kartony przecieru pomidorowego (500g każdy, polecam taki włoski w czarnym opakowaniu, nazwa mi uciekła)
:arrow: dużo bazylii i oregano (najlepiej świeże, ale z braku laku dobry kit - czyli suszone)
:arrow: zimne piwo

W garnku podgrzewamy masło, dosypujemy systematycznie mąkę i gwałtownie mieszamy (robimy tzw. zasmażkę, szybko wlewamy karton przecieru i mieszamy intensywnie, dodajemy zioła - dużo, mnóstwo, od zajebania ziół. Mieszamy i systematycznie wlewamy drugi karton. Podgrzewamy ciągle przy tym mieszając. Wtenczas wypijamy piwo. Gotowy sos odkładamy z ognia.

Bierzemy dużą blachę do zapiekanek (taka mniejsza na ciasto ;) ) lub spore naczynie żaroodporne. Naleśniki nadziewamy farszem - jeden szpinakiem, drugi mięsem. I tak je przekładamy obok siebie. Gdy już zapełnimy całą blachę, to zalewamy naleśniki sosem i rozprowadzamy go równomiernie. Wkładamy blachę do nagrzanego piekarnika. Trzymamy 25 minut.

W te 25 minut trzeba zrobić dwie rzeczy. Zetrzeć sporą kostkę sera żółtego, goudy najlepiej, oraz sprzątnąć ten burdel, który zrobiliśmy w kuchni :mrgreen: Po 25 minutach wyjmujemy blachę i zawartość posypujemy startym serem. Ponownie wkładamy blachę do piekarnika, tym razem na 15 minut. Blachę wyciągamy i teraz uwaga - najtrudniejsza część ;) Można zjeść od razu ciepłe ale to się mija z celem. Trzeba odczekać do następnego dnia (lub do wieczora, jeżeli pichciliśmy przed południem. Gdyż danie zimne i przegryzione nabiera w pełni walorów smakowych (mąka w sosie tężeje, mięso zaprzyjaźnia się z innymi składnikami w blasze). Niebo w gębie :)

Idę sobie jeszcze ukroić :P
You Know My Name - 2009-10-03, 16:33
:
Do cegiełki szpinakowej można dodać celem uzyskania zagęszczenia tartego sera oraz jajka (jeśli ser jest pikantny dodatkowo podnosi walory smakowe).
MrSpellu - 2009-10-03, 16:36
:
Mag_Droon napisał/a:
Do cegiełki szpinakowej można dodać celem uzyskania zagęszczenia tartego sera oraz jajka (jeśli ser jest pikantny dodatkowo podnosi walory smakowe).

Pierwotnie funkcję tą pełnił Lazur właśnie (doskonale współgrał z beszamelem). Jednak w tym wypadku naleśnika smaruje się bez serowym szpinakiem tak jak powiedzmy dżemem. I ten szpinak po wystygnięciu tak czy siak sam gęstnieje. Więc w sumie ser jest tutaj zbędny... ale też nie zaszkodzi. Chyba, że to tarty parmezan... można by kiedyś spróbować. Dobry pomysł, podoba mi się :) Za ChRL nie jestem przekonany do jajka w szpinaku :/

Aha, na zimno dobre z czerwonym wytrawnym ;)
You Know My Name - 2009-10-03, 17:46
:
Ja dziś zamiast pójść na łatwiznę i zrobić sos pomidorowy z obsmarzanymi kawałkami mięska indyczego wpadłem na pomysł, ze zrobię gulasz (trzy podsmarzone cebule, trzy oskórowane pomidory, trzy papryki, mięso obsmarzone ale z panierką mączną i odronbina boczku wędzonego do smaku), aby sos wzbogacić wrzuciłem Gulasz Fix z Knorra. No i zamiast obiadu w 15 minut czekam aż wszystko mi się zhomogenizuje (z wyjątkiem mięcha)w garze. Córka zaczęła mi narzekać, że jedzenia nie może się doczekać, więc szybko zrobiłem kilkanaście WieprzBurgerów z serem (mielona szyneczka, sól, pieprz i do piecuka, po obróceniu każdego nakryję plastrem sera), abyśmy o pustym żołądku na ten gulasz nie czekali. Znaczy i tak czekamy, aż się opieką...
Tak to już jest, jak się w człowieku obudzi mały kucharz...

Aha, ja to wszystko herbatką zieloną popijam - jak odwyk to odwyk.
You Know My Name - 2009-10-07, 20:38
:
Dziś dla odmiany wariacja nt. leczo. W "fabryce" była niska cena papryki, więc kupiłem 2,25 kg do tego trzy małe bakłażany i trzy malutkie cukinie. Do tego zeszkliłem trzy dorodne cebule, obsmarzyłem mięcho z nogi indyka. Jak to towarzystwo zmięknie w garze zarzucę dziesięcioma drobnymi pomidorkami.
Zobaczymy co wyjdzie za 2h (oczywiście napiszę jak smakowało).
MrSpellu - 2009-10-27, 15:45
:
Ha! Kolejna piękna rzecz zrodzona z lenistwa. Kopytka z Lidla (takie szwabskie do odgrzewania na patelni) podgrzewane w specjalny sposób. Ten specjalny sposób to rozpuszczenie na patelni masła i podsmażenie na nim cebuli i drobno krojonego bekonu. Do tego wlewamy trochę octu winnego by bekon się nie przypalił, a był przy tym chrupiący oraz wrzucamy trochę szafranu dla smaku i aromatu. Gdy bekon będzie miał dość, to wrzucamy kopytka, podgrzewamy i obowiązkowo zapijamy zimnym piwem. Mrok :shock:
MrSpellu - 2009-11-14, 13:54
:
Ostatnio z Magiem mieliśmy dyskusję przy śniadaniu (ta część śniadania o 17:00 gdy konsumowaliśmy przepyszną zupę ogórkową i tosty francuskie - Dzięki Słonko ;) :mrgreen: ) o zupie ogórkowej i "ogórkanej" czy jakoś tak. Pomny smaku potrawy i wagi dyskusji, ślina na język mi przyniosła zachciewajkę. Oto co czynię:

Do gara z wodą wrzucam:

:arrow: Dwa solidne kawałki boczku
:arrow: Trzy obrane marchewki
:arrow: Trzy cebule
:arrow: Korzeń pietruszki
:arrow: Seler
:arrow: Trzy ząbki czosnku

Łaskawie pozwalam wywarowi się popichcić z 1,5h. Potem mięsko i warzywka wyłowię, i je skonsumuję. Do wywaru zaś wrzucę liść laurowy, kilka ziaren ziela angielskiego, pół garści pieprzu w ziarenkach i składnik najważniejszy:

:arrow: Starte ogórki kiszone domowej roboty.

Następnie delikatnie zabielę śmietaną, tak coby się nie zważyła (dosłownie łyżka, może dwie), poduszę w garze jeszcze tak z pół godziny i będzie zupka, że hej :)
You Know My Name - 2009-11-21, 16:25
:
Dziś miałem smak na sos a'la beszamel z serem.
:arrow: pół litra mleka
:arrow: serek topiony 150 g a'la Camembert
:arrow: troche mąki
:arrow: pieczarki 300 g
:arrow: trzy średnie cebule
:arrow: dwa ząbki czosnku
:arrow: ćwierć kiligrama mielonej szynki wieprzowej

Mięso, cebula z czosnkiem i pieczarki lądują na patelnie (wszystko smaży się oddzielnie, pieczarki też usmażyć a nie udusić). Jak się usmażą wrzucać do rondla. W małym garnuszku podgrzewam mleko, rozprowadzam w nim serek i mąkę, sól do smaku, pieprz do woli. Czekam aż mikstura będzie bardzo ciepła i wtedy wlewam do rondla z mięchem, cebulą i pieczarkami. Podgrzewam lekko, czekam aż się wszystko przegryzie. Polewam tym jakieś smaczne kluseczki i ...

Powinienem co prawda dodać gałki muszkatułowej ale wyszła oraz posypać swieżo startym twardym serem typu paarmezan, ale zjadłem do przedwczoraj. Ale i tak smakuje dosko :mrgreen:
Aha, dobrze smakuje też na grzankach lub tostach.
You Know My Name - 2009-12-01, 02:00
:
W sobotę wyprodukowałem pierwszy w życiu barszcz czerwony. Wyszedł bardzo dobry tylko, mimo wrzucenia masy buraków jakiś taki rozwodniony. Nie dodawałem oczywiście żadnych ekstraktów z buteleczek, kartoników czy torebek. Same naturalne składniki. Nie wiem za bardzo co mogło mi pójść nie tak.
Ale to mało istotne, bo w sumie zupa smakowała tak żonie jak i córce, co u mnie w domu jest wyznacznikiem sukcesu.
Carmilla - 2009-12-01, 09:14
:
Mag_Droon napisał/a:
W sobotę wyprodukowałem pierwszy w życiu barszcz czerwony. Wyszedł bardzo dobry tylko, mimo wrzucenia masy buraków jakiś taki rozwodniony. Nie dodawałem oczywiście żadnych ekstraktów z buteleczek, kartoników czy torebek. Same naturalne składniki. Nie wiem za bardzo co mogło mi pójść nie tak.

Nic. Od paru lat jak mama robi barszcz to mimo dużej ilości buraków przy stosunkowo małej ilości wody i tak wychodzi jakiś taki nie dość buraczany. Teraz w ogóle jakieś te owoce i warzywa coraz bardziej są pozbawione smaku.
Tak teraz pomyślałam - a może to też kwestia wody? Może spróbować ugotować na jakiejś mineralnej czy źródlanej nisko zmineralizowanej?
Ja w każdym razie jedyny raz jak robiłam barszcz to wyłącznie z koncentratu. No, ale to była wigilia dla dwojga, gdzie z tych dwojga tylko ja barszcz jadłam, a przygotowywałam całą wieczerzę wigilijną i to w dodatku daleko od domu. Ale barszcz i tak mi smakował
MrSpellu - 2009-12-01, 12:08
:
Carmilla napisał/a:
Nic. Od paru lat jak mama robi barszcz to mimo dużej ilości buraków przy stosunkowo małej ilości wody i tak wychodzi jakiś taki nie dość buraczany. Teraz w ogóle jakieś te owoce i warzywa coraz bardziej są pozbawione smaku.
Tak teraz pomyślałam - a może to też kwestia wody? Może spróbować ugotować na jakiejś mineralnej czy źródlanej nisko zmineralizowanej?
Ja w każdym razie jedyny raz jak robiłam barszcz to wyłącznie z koncentratu. No, ale to była wigilia dla dwojga, gdzie z tych dwojga tylko ja barszcz jadłam, a przygotowywałam całą wieczerzę wigilijną i to w dodatku daleko od domu. Ale barszcz i tak mi smakował

Barszcz buraczany jadam tylko u teściowej bo tam faktycznie burak smakuje jak burak, a nie jak papier. Sam robię z koncentratu na wywarze warzywno mięsnym. Do tego wrzucam tortellini i jest zupka, że hej. Kiedyś uwielbiałem krokiety do barszczu, ale jakoś mi się przejadły.
martva - 2009-12-01, 14:18
:
Barszcz robię używając kwasu z butelki, soku kartonowego (burakowo-jabłkowy hortex), czosnku, pieprzu i kostki grzybowej bądź wywaru z grzybów suszonych. Uwielbiam kwas, opcja z koncentratem mnie nie zachwyciła, bo za mało kwaśna :-)
MrSpellu - 2009-12-01, 15:06
:
martva napisał/a:
soku kartonowego (burakowo-jabłkowy hortex)

Aż się poprawię. Chodziło mi o taki karton, a nie koncentrat w takiej małej buteleczce. Zamiast kostki grzybowej robię wywar na boczku i włoszczyźnie, ale grzybowy też musi być mroczny. Będę musiał spróbować.
martva - 2009-12-01, 15:21
:
Taki jest wigilijny. Bo prawdziwy wigilijny barszcz musi zawierać kwas i grzybki, taka narkomańsko-świąteczna tradycja XD
A kwas burakowy jest w ogóle zajefajną rzeczą, zdarza mi się wypić pół butelki, jak mnie najdzie.
Carmilla - 2009-12-01, 19:50
:
o, kisić buraki to bym się w końcu chciała nauczyć.
Ja ten swój wigilijny robiłam na wywarze warzywnym. Na moczenie grzybów suszonych to czasu nie miałam.
A kwaśny na wigilię to my mamy barszcz biały... o ile odpowiednio kwaśny zakwas się kupi, a z tym coraz gorzej
martva - 2009-12-01, 22:06
:
Nie mam parcia na samodzielne kiszenie, kupuję taki jaki jest w sklepie i jeszcze nigdy mnie żaden nie rozczarował - wszystkie są kwaśne i czosnkowe, tak jak być powinny.
MarcinusRomanus - 2009-12-02, 12:33
:
Dzisiaj na śniadanie zrobiłem sobie tosty. Potrawa prosta i dosyć smaczna xd
Można je przyrządzać wedle swojego uznania. Ja robię to tak. Biorę ileś tam kromek chleba. Kładę ser żółty. Smaruje go jeszcze serem topionym. Górę tosta można jeszcze posmarować masłem,żeby tost za bardzo nie przybierał do górnej części tostera. Teraz pora na sos... Musztarda, keczup i majonez. Wszystko to wymieszać i już można pochłaniać ;)
Juninka - 2009-12-02, 13:20
:
Podrzucam przepis z serii "smaki mojego dzieciństwa", czyli babka ziemniaczana:
- 2 kg ziemniaków
- 0,5 kg boczku parzonego
- 5-6 cebul
- jajko
sól, pieprz

Boczek i cebule pokroić w kostkę, podsmażyć. Ziemniaki zetrzeć na tarce (małe oczka), odlać wodę - nie za dużo, żeby suche nie wyszło. Do ziemniaków wbijamy jajko, dorzucamy podsmażony boczek z cebulką, doprawiamy solą i pieprzem, mieszamy. Masę przekładamy do naczynia żaroodpornego - wcześniej smarujemy je tłuszczem i podsypujemy bułka tartą - i wkładamy do piekarnika. Piec, aż góra będzie mocno rumiana - ok. 1,5 godziny w 200 stopniach. Babka ziemniaczana smakuje najlepiej ze szklanką chłodnego mleka :)
Carmilla - 2009-12-03, 00:39
:
a nie zsiadłego?
W Supraślu jak byłam jadałam coś takiego i nawet mi smakowało. Tylko mojej wątrobie niekoniecznie
Juninka - 2009-12-03, 10:36
:
Ze zsiadłym pewnie też można, choć w moim domu zawsze piło się do tego zwykłe mleko :) Wszystko zależy od tego, co kto wyniesie z rodzinnego domu. Mój teść np. dziwi się, że rybę po grecku podaję na ciepło, bo on jest nauczony jeść zimną.
MarcinusRomanus - 2009-12-03, 11:37
:
Eh u mnie też się je na zimno. tak samo z tą babką ziemniaczaną.. Również najlepiej smakuje ze szklanką mleka lub jak poleje się mlekiem.. tak samo jak nie we wszystkich domach podaje się takie same potrawy wigilijne. Lub są one inaczej przyrządzane.
Carmilla - 2009-12-03, 11:48
:
ja rybę po grecku to niby zawsze na ciepło jadłam, jedząc poza domem nauczyłam się, że to danie zasadniczo na zimno. Niby w domu na imprezach też się podawało na zimno, ale kiedyś mi to nie smakowało, więc jadałam tylko jak to było świeżo robione, później nie. I nadal wolę na ciepło... i wolę taką, jaką sama zrobię, niż maminą ;-)

a na Wigilię to faktycznie - tradycje różne. Zagwózdkę miałam rok temu, jak z Lubym tylko we dwoje spędzaliśmy święta. Skończył się na ty, że olałam obie tradycje rodzinne i robiłam to, co mi pasowało na wigilię, i co dało się zrobić w ciagu 4-5 godzin, by tyle tylko miałam czasu ;-)
MrSpellu - 2009-12-08, 17:16
:
Ryba po grecku jest fuj. Zarówno na zimno jak i na ciepło.

Dziś wziąłem solidny kawał karkówy. Zmiksowałem oliwę z oliwek, ocet balsamiczny, czerwone wino i szafran i zrobiłem taką bejcę. Karkówę obłożyłem siekanym czosnkiem (by uniknąć wstrząsu anafilaktycznego zażyłem kieliszek czerwonego wina //spell ) oraz krojoną cebulą. Mięso dokładnie wysmarowałem bejcą. Zaraz do mniejszego garnka wleję dwie szklanki wina i dwie garści suszonych grzybów (prawdziwki), które lekko podgotuję.

Odczekam 24h i mięso z grzybami włożę do rękawa i upiekę. Jutro zrobię jeszcze gniecione kartofle ze smażonym boczkiem i sałatkę z pomidorów. Ciekawe co wyjdzie //spell
MadMill - 2009-12-08, 17:20
:
Myślałem, że będzie przepis na gin z toniciem xD

Czerwone jakie?

Ja nic nie gotuję... no dobra wodę na herbatę żurawinową z rabarbarem gotowałem xD

A w piątek mam zamiar zrobić babkę czy tam placka ziemniaczanego. Jakie sugestię oprócz boczku, czosnku, cebuli i pyrów? xD myślałem o dodaniu pomidorów na wierzch.
MrSpellu - 2009-12-08, 17:29
:
MadMill napisał/a:
Czerwone jakie?

Wytrawne. Tarragona 2004. Zachwalałem w temacie o winie.

Teraz na kolację robię zapiekany placek drożdżowy z mięsem mielonym. Przepis ciasta jak na pizzę drożdżową. Na ciacho kładę pikantną salsę wzmacnianą koncentratem pomidorowym. Na to podsmażone mielone wołowo-wieprzowe. A po 25 minutach spędzonych w piekarniku wrzucam na to startą gołdę. Nazwanie tego pizzą byłoby semantycznym nadużyciem //spell

MadMill napisał/a:
A w piątek mam zamiar zrobić babkę czy tam placka ziemniaczanego. Jakie sugestię oprócz boczku, czosnku, cebuli i pyrów? xD myślałem o dodaniu pomidorów na wierzch.

Kartofli pyrofilu --_-

Jakbyś miał suszoną domową kiełbasę lub domowe ogórki kiszone...
MrSpellu - 2009-12-10, 02:36
:
Cytat:
Ciekawe co wyjdzie

Ano wyszło zajebiście. Mięsko przegryzło się z octem, szafranem, czosnkiem, winem i grzybami - rozpływało się w ustach. Dodatkowo zrobił sos grzybowo-winny na bazie masła, mąki, wytopionego tłuszczu z karkówy i grzybków, które moczyły się w winie przez 24h. Smakowo poezja najwyższych lotów. Nieskromnie dam sobie 10/10 //spell Kiedyś będę jak Robert Makłowicz //spell Tuszę i pociąg do alkoholu już mam. A talent kulinarny... jeszcze kilka lat intensywnych ćwiczeń //spell

Zmieniłem nazwę tematu tak, by się nie dublował z nazwą działu,
a podtytuł to cytat z pewnej socjalistycznej broszury ;p
Spell.

MrSpellu - 2010-01-03, 19:01
:
Dzisiejsze dobre samopoczucie sponsorowane jest przez placki po węgiersku i Carlsberg - prawdopodobnie najbardziej przereklamowane piwo na świecie //spell

Gulasz do placków był dziś improwizowany bo musiałem pozbyć się z lodówki kilku składników, takich jak dwa suszone kabanosy czy ćwierć kg mielonej wołowiny (wczoraj było spaghetti). No i teściowa uszcżęsliwiła mnie słoikiem marynowanej czuszki //spell Efekt = potrawa, która przypomina miks chilli con carne z gulaszem, a smakowo: rewelacja //spell
Toudisław - 2010-01-03, 21:05
:
Całkiem udana i generlanie banalna zapiekanka.

Ziemniaki gotujmy w mundurkach potem obieram ii kroimy na grube plastry. Kładziemy w brytfance ich szczelną warstwę dajemy przypraw i grubo startego sera żółtego. Do tego warstwa warzyw najlepiej taka mrożonka na patelnie wcześniej blanszowana do niej fasole czerwoną, kukurydzę i pieczarki podduszone. to mieszamy z sram i przyprawami i kładziemy na ziemniakach. na to warstwa ziemniaków i ser. Potem do piekarnika by się zagrzało. Bo generalnie nie ma tam nic co by się musiał piec
Toudisław - 2010-01-03, 21:17
:
Lev napisał/a:
O, taką ziemniaczaną lubię z serowym beszamelem na wierzchu i dodatkową mięsną warstwą w środku.

Jasne że tak można. Ja za beszamelem nie przepadam ale czemu nie. Co do mięsa to zapiekanka była "projektowana " z myślą o wegetarianach. jak lubisz mięso i beszamel to dodaj po prostu boczku będzie pasował
Lev - 2010-01-03, 21:23
:
Beszamel z plastrami boczku jest dobry na wierzchu bo się świetnie rumieni.
A beszamel uwielbiam, jak robię to zawsze więcej i mogę zjeść cały garnek, byle był z gałką muszkatołową.
Toudisław - 2010-01-03, 21:29
:
Tylko ważne by w tej mieszance na patelnie były brokuły. Bez nich to nie ma sensu. Polecam czerwoną fasolę ( uwielbiam ) generalnie można tam wpakować co dusza zapragnie. Np. pomidory z puszki.
You Know My Name - 2010-01-03, 21:37
:
Lev napisał/a:
Beszamel z plastrami boczku jest dobry na wierzchu bo się świetnie rumieni.
A beszamel uwielbiam, jak robię to zawsze więcej i mogę zjeść cały garnek, byle był z gałką muszkatołową.
Co to za beszamel bez gałki... Ten pomysł na plastry boczku na wierzchu muszę sprawdzić przy najbliższej lasagne'i, może wyjść wystrzałowo.
Max Werner - 2010-01-17, 21:41
: Temat postu: Przysmak europejski
Kucharz ze mnie żaden, ale nieraz jak kobieciska w domu zabraknie musze sam małe co nieco upichcić. Najprostsze danie i w dodatku smakowite jest takie:

potrzebujemy:
-kilka kromek chleba (może być stary chleb i to jest fajne, bo nie marnuje sie pieczywa)
-kilka jajek
-ketchup
-przyprawy
-olej do smażenia

Rozbełtujemy jaja w miseczce, dorzucamy przyprawy (w moim przypadku - odrobinka soli, dużo pieprzu, papryka w proszku i szczypta curry), moczymy kromki chleba w tym jajku (jak jest pieczywo czerstwe to trzeba troche dłużej), a potem siup, obsmażamy na oleju, zdejmujemy z patelni, polewamy obficie ketchupem i pałaszujemy.
Podobno nazywa sie to "Przysmak europejski". Smacznego!
martva - 2010-01-17, 22:09
:
Ja bym powiedziała że to francuskie tosty, a nie przysmak europejski. Jak byłam mała i jakoś często bywało na kolację, zostało ochrzczone swojską nazwą 'grzanki z ciapy'.
Max Werner - 2010-01-19, 21:59
:
A dzisiaj zmontowałem taka surówkę: poszatkowałem pół główki czerwonej kapusty, sparzyłem wrzątkiem, dorzuciłem pokrojoną w drobna kosteczkę biała cebulę, dodałem kilka plasterków cebuli czerwonej, zmiażdzony ząbek czosnku i słodkie jabłuszko starte na tarce. Potem sok z połówki cytryny, sól, pieprz, łyżeczka cukru i kilka kropel oliwy. Mmm, smakuśne. Żonce smakowała wybornie. Córcia niestety nadal nie jest przekonana do warzyw.
MrSpellu - 2010-02-23, 09:24
:
Kurczak a'la Spell

Wczoraj sfabrykowałem ciekawego w smaku kurczaka z rękawa.

Skład (rękaw):

:arrow: 3 piersi z kurczaka
:arrow: 4 udka z kurczaka
:arrow: rodzynki sułtańskie (garść)
:arrow: ananas z puszki (3-4 plastry)

Części kurczaka bejcujemy i wkładamy do rękawa. Przekładamy plastrami ananasa i podsypujemy rodzynkami. Resztę bejcy wlewamy do rękawa. Całość wstawiamy do piekarnika (nagrzanego do 200 stopni) i trzymamy ok 1,5h.

Skład (bejca):

:arrow: Miód malinowy (dwie łyżki, jak trzeba to i trzy - jak nie ma malinowego, to może być lipowy lub wielokwiatowy)
:arrow: Oliwa z oliwek (łyżka)
:arrow: Ocet winny (łyżka)
:arrow: Piwo (1/4 szklanki)
:arrow: Cynamon (szczypta)
:arrow: Zioła prowansalskie (dwie szczypty)

Składniki bejcy łączymy i nanosimy na kurczaka pędzelkiem. Bejca powinna być lekko gęstawa i klejąca.

Skład (ziemniaki):

:arrow: Ziemniaki (0,5kg)
:arrow: Masło (100g)
:arrow: Rozmaryn (dwie szczypty)

Ziemniaki pokrojone w spore kostki gotujemy w osolonej wodzie, ale krócej niż zwykle by były trochę twardawe. Masło rozpuszczamy w garnku i na nim podsmażamy podgotowane ziemniaki (4 minuty), następnie zamykamy garnek i na wolnym ogniu gotujemy ziemniaki w tym maśle (20 minut), po 10 minutach dodajemy rozmaryn.

Skład (pieczarki):

:arrow: Pieczarki (małe opakowanie, najlepiej małych)
:arrow: Pół butelki piwa (użyłem łagodnego szwabskiego Perlenbachera)
:arrow: Rozmaryn (szczypta)
:arrow: Ziarna pieprzu (pół garści)

Pieczarki najpierw gotujemy w piwie z pieprzem i rozmarynem (pod zamkniętą przykrywką), a następnie odstawiamy przykrywkę i pozwalamy piwu odparować.

Wrażenia:

Słodkawy kurczak (ale bez przesady) doskonale koresponduje z lekko ziołowymi ziemniaczkami z masełkiem. Cudownie kontrastuje z pieczarkami, które po piwku odziedziczyły pikantną goryczkę. Jako dodatek polecam dobrze schłodzone, łagodne piwko. Względnie może być lekkie, wytrawne, białe wino. Pycha.
MoniaKociara - 2010-02-24, 22:43
:
Węgierski bogracz (zupa gulaszowa)

Składniki
- 1kg wołowiny
- olej
- 3 duże cebule
- 3-4 pomidory lub 1 puszka
- 2 papryki (najlepiej różne kolory)
- ziemniaki
- kminek
- sól
- pieprz
- papryka słodka
- papryka ostra
- mąka
- jajko
- 2-3 łyżki wody

Wołowinę kroimy w kostkę, wrzucamy na rozgrzany olej i smażymy ok. 10-15 minut. Po tym czasie dorzucamy pokrojona cebulę i dalej smażymy razem. Paprykę i pomidory kroimy dodajemy do garnka. Zalewamy wodą tak aby wszystkie składniki zostały zakryte. Dodajemy przyprawy i dusimy przez 1godz. Gdy składniki są już miękkie dodajemy pokrojone w kostkę ziemniaki, czekamy aż się ugotują, w tym czasie robimy ciasto na kluski. Do jajka dodajemy 2-3 łyżki wody i tyle mąki aby ciasto się ciągnęło, wrzucamy do zupy łyżeczka od herbaty (robimy te kluseczki dosyć małe). Gotujemy przez kolejne 5 minut. Gotowe.
PS
Najlepsze jest kolejnego dnia

Żurek

Składniki

Zakwas:
- mąka żytnia
- czosnek
- przegotowana ostudzona woda

Do litrowego słoika lub glinianego garnka wsypujemy 6 łyżek maki, drobno posiekany czosnek, zalewamy wodą i mieszamy. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce. Zakwas można co jakiś czas zamieszać. Mniej więcej po tygodniu powinie być już wystarczająco kwaśny, można spróbować.

Zupa:
- boczek wędzony
- wędzona kość (ja nie daje)
- kiełbasa
- pieczarki
- cebula
- czosnek
- łyżka mąki pszennej
- ziemniaki
- jajka
- olej
- kminek
- liść laurowy
- ziele angielskie

Do garnka z wodą wkładamy wędzone mięso i gotujemy przez 1godz. Gdy wywar mamy już gotowy wrzucamy zioła, wyjmujemy boczek, kroimy na kawałki i smażymy. Wrzucamy do wywaru, następnie podsmażamy kiełbasę, pieczarki i cebulę, każde osobno. Do cebuli dodajemy łyżkę mąki i dokładnie mieszamy. Każdy składnik dodajemy do wywaru. Kroimy ziemniaki w kostkę i wrzucamy do zupy. Jak ziemniaki będą już miękkie wlewamy zakwas, taka ilość aby zupa nie była za kwaśna.
W osobnym garnku gotujemy jajka, ja zazwyczaj gotuje krotko, obieram ze skorupki i wrzucam do zupy.
MrSpellu - 2010-03-10, 09:49
:
Dwa tygodnie temu zrobiłem zajebisty, w pytę Kapuśniak. Moja luba wpierniczyła pół gara, to i po pracy dziś jej tę zacną zupę spreparuję. Bo biedactwo wróci przed 20.00 dopiero :/

W pytę Kapuśniak

:arrow: solidny kawał wędzonego boczku
:arrow: kawał lekko podsuszanej kiełbaski
:arrow: trzy duże cebule
:arrow: trzy duże obrane i pokrojone w kostkę ziemniaki
:arrow: dwa ząbki czosnku
:arrow: 0,5kg kiszonej kapusty bez dodatków (byle kwaśna)
:arrow: dwa suszone prawdziwki
:arrow: mały słoiczek koncentratu pomidorowego
:arrow: dwa liście laurowe
:arrow: pół garści ziaren czarnego pieprzu
:arrow: kilka kulek ziela angielskiego
:arrow: łyżeczka mielonego kminku

Z boczku, cebuli i czosnku robimy wywar (45 minut). Wyławiamy boczek i cebulę, wrzucamy pokrojoną kiszoną kapustę. Systematycznie dodajemy przyprawy (kolejne 45 minut). Wrzucamy dwa suszone prawdziwki (dla koloru bardziej), po kilku minutach dodajemy skrojony wygotowany boczek i pokrojoną drobno kiełbasę. Po kolejnych kilku minutach dodajemy koncentrat pomidorowy (zupa ma ładny kolor i koncentrat dodaje kolejną nutę kwaskowości). Gotujemy na wolnym ogniu jeszcze z pół godziny. Smacznego. Obok ogórkowej i żurku, moja ulubiona :)
MoniaKociara - 2010-03-10, 12:37
:
Uwielbiam kapuśniak, ale ten koncentrat jakoś mi nie pasuje, ale zawsze można spróbować. Ja wybredna nie jestem ;) Widzę, że masz takie same upodobania do zup jak ja: ogórkowa, żurek i kapuśniak :) Czyli kwaśne zupy... Ja jeszcze uwielbiam szczawiową z jajkiem :)
MrSpellu - 2010-03-10, 12:59
:
MoniaKociara napisał/a:
Uwielbiam kapusniak, ale ten koncentrat jakos mi nie pasuje, ale zawsze można sprobowac.

Spróbuj, tylko taki całkiem mały słoiczek. Nie wiem jaka jest jego pojemność. Ja teraz nie wyobrażam sobie kapuśniaku bez tego koncentratu.
MoniaKociara napisał/a:
Ja jeszcze uwielbiam szczawiowa z jajkiem

Moja matula kiedyś często, gęsto serwowała szczawiową z jajkiem i ryżem. Sama szczawiowa jest ok, ale nie by od razu uwielbiać. Zdecydowanie bardziej wolę wymienione wcześniej trzy. Lubię jeszcze barszcz czerwony, ale mocno pikantny. Z uszkami grzybowymi. A tak, to ogólnie za zupami nie przepadam.
(chyba,że sam zrobię :P )
You Know My Name - 2010-03-10, 14:39
:
Szczawiowa nie bardzo. Po co szczaw marnować, gdy on jest najlepszy na surowo.
Barszczyk czerwony klarowny z masą przypraw roolz jeno ja uszka miesne lub mięsno soczewicowe preferuję.
MoniaKociara - 2010-03-10, 20:38
:
Chyba ugotuje raz z koncentratem ten kapuśniak :) Cos nowego będzie. Barszcz czerwony, mocno pierny, tez uwielbiam. Z uszkami grzybowymi :) Jak na świeta gotowałam, to usłyszałam, że to najlepsza zupa jaka jadl znajomy, ale barszcz to dosć trudno schrzanic :)
Lev - 2010-03-10, 23:18
:
Szczawiową uwielbiam, ale nie dodałabym do niej ryżu. Generalnie ryż mi do zup jakoś nie bardzo pasuje. Pewnie trauma z przedszkola i podstawówki, gdzie ryż w zupie bywał rozgotowany.
Ale najgorsze obrzydlistwo to kasza manna (w jarzynowej, taka w kostkach, aż mnie ciarki przechodzą), bleee.

A co do żurku (jak i barszczu białego) to po za jajkiem zawsze dodaję chrzan i kiełbasę gotuję w zupie a nie smażę. Ewentualnie podsmażam boczek wędzony (pokrojony w skwarki). Ale w wersji z boczkiem ziemniaki gotuję osobno i tłukę, mieszam ze skwarkami i wtedy zalewam zupą.
MoniaKociara - 2010-03-11, 00:55
:
@Lev
Z barszczem białym robie jak Ty, smaże boczek, gniote ziemniaki i mieszam ze skwarkami :) Ale kłade je na osoby talerzyk, nie zalewam zupa. Chrzanu nigdy nie dawalam, może nastepnym razem. Kielbase zawsze podsmazam, później gotuje troche w zupie, wydaje mi się, ze taka, nawet lekko, podsmażona jest smaczniejsza.
Ryż mi nie pasuje do prawie żadnej zupy, oprócz pomidorówki. Moja mama kiedys robiła ryż na rosole, czyli rosół z ryżem, jak ja tego nienawidziłam, cos okropnego :(

Podam fajny przepis na przekaske, myślę, ze dobre na impreze, do piwa.

Składniki
Ciasto francuskie
Starty ser zółty
Rozbełtane jajko
Ulubiona przyprawa (może być do gyrosa, kminek, pieprz kajeński)

Ciasto francuskie nalezy rozwałkować, aby było dosyć cienkie, kroimy na równe kawałki (prostokątne). Połowe przygotowanych kawałkow smarujemy jajkiem, posypujemy wybrana przyprawa, na to ser. Każdy kawałek przykrywamy ciastem francuskim i robimy to samo. Na zakończenie przyciskamy kawałki ręka. Zwijamy aby powstała spiralka. Pieczemy w 180 stopniach, ok 20 minut, az ciasto bedzie rumiane. Ważne aby ciasto było dosyć cieńkie. Przepis nazywa się 'paluchy', ostatnio piekłam, to jak znajomy zobaczył w piekarniku to powiedział, "że to chyba kopyta" :D Przyprawy polecam dodać więcej, ja posypałam swój przyprawa do gyrosa i sporo kminku i smak był tylko delikatnie wyczuwalny.
Jachu - 2010-03-13, 11:25
:
Ja też rzucę kilka swoich przepisów, a co! Nie chcę być gorszy ;)

Sałatka owocowa (bez której raczej nie mogę żyć)

2 kiwi
2 gruszki
4 banany
1 sporej wielkości jabłko
ananasy w puszcze (w kawałkach)
1 średni jogurt brzoskwiniowy (im gęstszy tym lepszy, ja daję Jogobellę)

Wszystkie składniki obieramy, kroimy w małe kosteczki, zalewamy jogurtem i mieszamy. Można też dodać kilka łyżek soku pozostałego z ananasów ale z tym ostrożnie bo jeżeli za bardzo rozwodnimy jogurt owoce zaczną czarnieć i nie będzie wyglądało to apetycznie.

***

Nadziewane piersi kurcząt

4 piersi z kurczaka, oliwa z oliwek, wino wytrawne białe, 30 dkg pieczarek, keczup, natka pietruszki, 5 dkg orzechów włoskich (bez skorupek), 3/4 szklanki śmietanki kremowej (creme fraiche), sól, pieprz biały, cukier, sok z cytryny.

Piersi umyć, natrzeć przyprawami i pozostawić w lodówce na ok. godzinę. Polać tłuszczem, potem zarumienić na silnie rozgrzanej oliwie, skropić winem i upiec polewając wytworzonym sosem. Najlepiej w piekarniku. Obrane i umyte pieczarki pokroić w paseczki, usmażyć, dodać keczupu (ze dwie łyżki), pietruszki, doprawić, napełnić od spodu piersi i ułożyć na półmisku. Orzechy sparzyć, obrać ze skórki, zetrzeć na miałko, wymieszać z ubitą śmietanką, doprawić i rozłożyć ładnie na mięsie.

Smacznego :)
MrSpellu - 2010-03-28, 14:10
:
Dziś robię zupę z kalarepy oraz szynkę na słodko w miodzie i z ananasem. Do tego ziemniary gniecione z podsmażanym boczkiem oraz surówka z tartej marchwi. Plus pani Spellowa robi szarlotkę.

Jak zrobię i będzie dobre, to przepis machnę ;)

@
Zupa z kalarepy była pyszna, a i jej wykonanie było bajecznie proste:

Wywar (gotować 45 minut):
:arrow: 4 surowe nogi z kurczaka
:arrow: 3 duże cebule
:arrow: 2 marchewki
:arrow: 1 korzeń pietruszki

Wywar odcedzić i dodać dwie pokrojone w kostkę kalarepy, oraz trzy pokrojone w kostkę ziemniaki. Dać trochę ziela angielskiego, pół garści pieprzu w ziarenkach, szczyptę gałki muszkatołowej, liść laurowy, dodać sztąpel pokrojonej kiełbasy sląskiej i w sumie tyle. Gotować kolejne pół godziny na wolnym ogniu.

Mięsko też było całkiem całkiem. Wyprodukowałem bejcę z miodu malinowego, piwa i soku z ananasa (dodałem kilka goździków). Sporą szynkę przekroiłem wpół, dobrze w środku wysmarowałem bejcą i umieściłem tam dwa plastry ananasa. Całą szynkę wysmarowałem dokładnie bejcą i umieściłem w rękawie do pieczenia, resztę bejcy wlałem do rękawa. 1,5h na 220 stopniach. Mięsko było mięciutkie i bardzo przyjemne w smaku. Mniam.
MrSpellu - 2010-04-20, 16:12
:
W niedzielę z lenistwa zrobiłem bardzo fajną potrawę. Połamałem makaron spaghetti na kilkucentymetrowe kawałki i ugotowałem z kostką rosołową. Odcedziłem i dodałem do niego słoik czarnych oliwek. Natłuściłem głęboką blachę i pokryłem ją warstwą makaronu z oliwkami. W oddzielnym garze podsmażyłem czosnek, cebulę i mięso mielone z octem i ziołami (pieprz, oregano, bazylia). Następnie dodałem pomidory z puszki plus przecier pomidorowy. Podsypałem jeszcze bazylią i gotowałem przez piętnaście minut ciągle mieszając. Następnie wylałem zawartość garnka na makaron i równomiernie ją rozprowadziłem. Wsadziłem do nagrzanego piekarnika na 220 stopni i trzymałem tam 45 minut. Potem wyciągnąłem blachę z pieca i potrawę posypałem grubą warstwą tartego sera. Wsadziłem do piekarnika na kolejne 20 minut.

Takie coś wyciągamy i czekamy kilka godzin, a najlepiej dzień. Aż mięso i pomidory zaprzyjaźnią się z makaronem i stężeją do konsystencji zimnej lasagne. Pycha.
MrSpellu - 2010-04-23, 16:53
:
Wczoraj siedziałem w nocy i robiłem gulasz na dziś. Teraz użyjcie wyobraźni:

Słoneczny dzień, kosicie przerośniętą trawę, a następnie jeździcie przez pół dnia z taczkami pełnymi ziemi by zasypywać dziury w ogrodzie. Plantujecie też teren po ubiegłorocznych robotach ziemno kanalizacyjnych (łopata, grabie, walec, etc.) Pogoda jest naprawdę przepiękna i słoneczko napierdala mocno wiosennie. Z okna leci wasza ulubiona muzyka. Jesteście brudni, spoceni, zmęczeni, spragnieni, pachnie wam skoszoną trawą... po skończonej robocie bierzecie na zmianę zimny i ciepły prysznic, a w kuchni już na was czeka TO:



Inne ujęcie:



//spell
Tomasz - 2010-04-23, 17:31
:
Nie znęcaj się nad nami. Na mnie dzisiaj jakaś pseudozupa czeka, jeszcze się nie zmusiłem.
You Know My Name - 2010-04-23, 18:45
:
AAAAAAAAAAA, ja chcę do Hanysowa!!!!

Ja wyciągnę z zamrażalnika farsz, który zrobiłem miesiąc z okładem temu do pierogów i chyba zrobi z niego hambuxy. Bo nic innego dziś nie mam.
Max Werner - 2010-04-29, 06:57
:
A ja na śniadanko opierdole dzisiaj serek wiejski, tylko ze wkroje do niego cebulkę i dodatkowo popieprzę. Oczywiście zjem pod warunkiem, że apetytu na serek nie odbierze mi moje codzienne pierwsze śniadanie - kawa i fajka //faja
You Know My Name - 2010-04-29, 10:34
:
Max Werner napisał/a:
wkroje do niego cebulkę
ale taką surową, czy podsmażaną. Ja cebulkę lubie traktować dłuższą obróbką termiczną w oleju - staje się mile chrupka i brązowa. Taka świetnie podkreśliłaby delikatność serka. Ja nie wiem co zjem, prawdopodobnie nic wyszukanego: chleb razowy, ser pleśniowy (jeśli tylko będzie to rokpol) jakaś kiełbaska i ogórki z chilli. Ale za to sporo.
Max Werner - 2010-04-29, 10:45
:
Mag_Droon napisał/a:
Max Werner napisał/a:
wkroje do niego cebulkę
ale taką surową, czy podsmażaną. Ja cebulkę lubie traktować dłuższą obróbką termiczną w oleju - staje się mile chrupka i brązowa.


Do serka surową - w drobną kosteczkę. Z podsmażaną nie próbowałem.
Max Werner - 2010-05-12, 19:16
:
Moja kolacja na dzis to kanapeczki (białe pieczywo, suszona kiełbasa, zielona papryka, oliwki) i browarek (Żubr). Dobrze posiedziec przy żubrze //piwo
Tomasz - 2010-05-12, 19:32
:
Max Werner napisał/a:
Moja kolacja na dzis to kanapeczki (białe pieczywo, suszona kiełbasa, zielona papryka, oliwki) i browarek (Żubr)


Ha, taki posiłek to sobie potrafię przygotować, a nie takie cuda jak Spellu, jakieś gulasze itd. :b
You Know My Name - 2010-05-13, 00:25
:
Tomasz napisał/a:
Max Werner napisał/a:
Moja kolacja na dzis to kanapeczki (białe pieczywo, suszona kiełbasa, zielona papryka, oliwki) i browarek (Żubr)


Ha, taki posiłek to sobie potrafię przygotować, a nie takie cuda jak Spellu, jakieś gulasze itd. :b
Gadasz, gulasz zrobić to proste jak konstrukcja kija.
You Know My Name - 2010-05-15, 18:24
:
Robię właśnie potrawę, hmm... może nazwę ją bitkami z sosem a'la leczo/gulasz. Kupiłem 1,3 kg rozbarla wołowego, 6 cebul, 6 papryk. Dodałem 5 pomidorów i 5 ząbków czosnku.
Dziś w nocy wrzucę fotki z procesu produkcyjnego z dokładnym opisem. Może też będę juz w stanie napisać jak smakuje (wiadomo i wołowina i papryka gotują się dłuuuuugo a mi wyszedł cały największy gar półproduktów. Zobaczymy co to będzie.
MrSpellu - 2010-05-17, 22:26
:


Urodzinowa "Pizza" z mięsem mielonym, koncentratem pomidorowym, cebulą, czosnkiem, pieprzem, oregano i bazylią :) Do tego butelka wytrawnego Dornfeldera. Ćwierć wieku kończę z apetytem :) Ciasto ma 4cm grubości.
Zireael - 2010-05-23, 20:38
:
Czy ktoś z forumowiczów zna sprawdzony przepis na zupę z soczewicy (w kolorze obojętnym)? Szukam po sieci i jak na razie żaden mnie nie przekonał, żeby go wypróbować.
You Know My Name - 2010-05-23, 23:28
:
ja robiłem z zielonej. ziarenka namoczyć, potem wrzucić do gara wraz ze zwyczajowymi składnikami bulionu (wołowinka najlepsza jako baza). całosc po zagotowaniu zmiksować (z wyjątkiem mięska). podawać z plastrami cytryny (jeden do dwu na miseczkę).
martva - 2010-05-24, 12:46
:
Zawsze robię cos między zupą a dahlem/dhalem/daalem/dalem i na oko. Znaczy nie mam przepisu, ważne żeby było pikantne i korzenne, soczewica to lubi.
Lev - 2010-05-24, 14:11
:
Ja zupę robię tak:
Wędzony (ale surowy) boczek gotuję w całości po 20 minutach wyciągam i wrzucam pokrojoną w zapałki włoszczyznę i zieloną soczewicę. W tym czasie kroję boczek w paseczki, dorzucam do reszty składników i gotuję dalej (od wrzucenia soczewicy powinno upłynąć ok. 30 minut). W tym momencie dodaję też trochę sypkiego curry, sosu sojowego i soku z cytryny lub limonki i sól (chyba, że boczek i sos sojowy wystarczająco dosoliły zupę). Jak mam pod ręką wrzucam też natkę pietruszki lub koperek.
Czasem dodaję też trochę czerwonej (o połowę mniej niż zielonej), która się częściowo rozpada i zagęszcza zupę.


Ale z soczewicy najlepsze jest curry:
Moczę soczewicę przez noc, jeśli jest czerwona to odlewam pozostałą wodę i płuczę na sitku. Zieloną na ogół moczę w bulionie.
Jeśli robię curry z obu rodzajów to robię jak wyżej tylko po opłukaniu czerwonej dorzucam do zielonej i moczę w bulionie jeszcze jakiś czas.
Następnie podsmażam cebulę, dodaję czosnek i imbir.
Następnie wrzucam soczewicę (jeśli to zielona lub mieszana i zostało trochę bulionu to odcedzam soczewicę zachowując płyn) i przesmażam z cebulą cały czas mieszając.
Po ok. 2 minutach zaczynam stopniowo dodawać bulion (jeśli nie został z moczenia to dodaję wodę, około 3/4 szklanki) jak do risotto (przy samej czerwonej nie dodaję więcej płynu).
Następnie wrzucam puszkę krojonych pomidorów.
Mieszam pastę curry (żółtą lub czerwoną, pół opakowania chyba, że ma być bardzo pikantne, wtedy całe) z saszetki (jedna firma robi takie bez glutaminianu sodu i te staram się wybierać) z kremem kokosowym w puszcze, z braku kremu może być mleczko.
Jeśli nie mam curry w saszetce to dodaję sypkie curry (przy kupowaniu gotowych mieszanek dobrze przeczytać skład bo niektóre firmy dodają skrobi ziemniaczanej :/ ) i chilli a jak mam w zamrażalniku to także trawę cytrynową.
Po dodaniu curry dodaję sok z limonki lub cytryny i sól.
Pod koniec dodaję dużo natki pietruszki.
Stary Ork - 2010-05-24, 15:07
:
Starego Orka najszybszy makaron na północ od Rio Grande, hombre.


Weźże makaronu ile chcesz, obgotuj na ząb. To jest łatwa część. Teraz komplikacje, w związku z czym najpierw wersja dla ubogich w odwagę, a potem wersja dla prawdziwych machos.

Na malutkim, tyciutkim, o, takim wątłym ogienku rozgrzej nieco patelnię, a na patelni tejże oliwę. Dwa, trzy, cztery ząbki czosnku podsmaż bez obierania, tak, żeby się nie przypaliły. Wystarczy, żeby oliwa nabrała aromatu. Wywal czosnek, podkręć ogień i na wrzącą oliwę wrzuć makaron. Podsmaż minutkę, dwie, trzy, aż wyśpiewa, gdzie ukrył łupy ze skoku na bank w Tucson, a wtedy przrzuć na michę, posyp tartym serem i podawaj bez zwłoki.

Przyszła pora na hardkora, czyli naprawdę najszybszy makaron świata.
Kup gaśnicę śniegową. Rozgrzej mocno oliwę, rzuć w nią czosnek i bacznie obserwuj, jak zmienia kolor - około minuty wystarczy; jeśli zacznie płonąć, użyj gaśnicy, wyczyść patelnię i zacznij proces od nowa. Kiedy w końcu się uda trafić we właściwy moment, wrzuć makaron, podsmaż i podawaj z tartym serem.

Do oliwy dobrze jest dodać po wywaleniu czosnku uszlachetniacze w typie rozmarynu, tymianku czy innych iglaków, pasuje też strączek chili czy co tam jeszcze przyjdzie wam do łba. Ser musi być prima sort, g*wna z teska po 10,99 za pół tony nadają się tylko do smarowania osi wozów wiozących osadników do Oklahomy; jeśli nie stać cię na grana padano, polecam rodzimy bursztyn albo carski, ewentualnie zaprzyjaźniony po sąsiedzku dziugas. Waaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaagh.
MrSpellu - 2010-05-24, 15:18
:
Włoski parmezan ujdzie? XD

Mój najszybszy makaron, to posiekany czosnek podsmażany na oliwie z rozmarynem (w sensie, że już w oliwie jest rozmaryn), z dosłowną kapką winnego octu. Plus parmezan.

Drugi, może nie najszybszy, to do powyższego dajesz kapkę mielonej wołowiny i koncentrat pomidorowy w odpowiednich proporcjach (miks gęstego i rzadkiego) z kilkoma listkami świeżej bazylii. Plus parmezan. Ewentualnie dekorowane czarną oliwką.
Lev - 2010-05-24, 18:38
:
Moja kuzynka po powrocie z Włoch cały czas jadła taką wersje:
W czasie gdy gotuje się makaron należy udeptać przeciśnięty przez praskę czosnek, bazylię (i/lub inne przyprawy), oliwę. Odlać makaron, wrzucić z powrotem to gara, dodać masę czosnkową i mieszać. W wersji rozszerzonej dodać parmezan albo inny twardy ser.
You Know My Name - 2010-05-25, 10:23
:
Ja też tak lubię, tylko że jestem jedynym amatorem czosnku w domu (no, może jeszcze Natan zjada, ale jak ma się cztery lata i coś się podwędzi z deski do krojenia to zawsze smakuje, nawet jak ledwo się przełyka). I jak uda mi się przemycić do sosu pomidorowego lub mleczno-serowego w proporcjach jeden ząbek na jedna główkę cebuli to jest wszystko...
MrSpellu - 2010-06-04, 10:01
:
Wczoraj udało mi się stworzyć ciekawą sałatkę:

:arrow: drobno siekana, czerwona cebula
:arrow: dwa drobno pokrojone pomidory
:arrow: połówki czarnych oliwek (cały słoiczek)
:arrow: połówki pomidorów daktylowych (kilkanaście)
:arrow: kilka drobno siekanych, czerwonych rzodkiewek
:arrow: kilka pokrojonych plastrów ananasa
:arrow: pieprz
:arrow: wstrząśnięte; oliwa rozmarynowa, ocet balsamiczny, sok z cytryny, zioła prowansalskie, bazylia.

Bardzo intrygujący, cierpko-słodki smak.
martva - 2010-07-14, 16:46
:
Gazpacho - absolutnie idealna potrawa na obecne temperatury. Robię bezprzepisowo i paskudnie sobie ułatwiam. Z reguły biorę jedną sporą bułkę i litr soku pomidorowego - pieczywo sobie namaka w części soku, a potem miksowane wraz z resztą soku, papryką, ogórkami i pomidorami (zmienna liczba i proporcje), oraz cebulą i czosnkiem, oliwą i octem. Ostatnio dorzucam sporo natki pietruszkowej, bo lubię. Przyprawiam. Potem się to ma schłodzić i tradycyjnie jest podawane ze skosteczkowanymi ogórkami, papryką i cebulą, uważam jednak że skosteczkowana surowa cebula to nie jest to co martve lubią najbardziej, za to oliwki i - przede wszystkim - kiszone ogórki pasują idealnie.
Stary Ork - 2010-07-18, 14:22
:
Łosoś a la Jezus Chrystus, czyli wpada 5000 gości, a my mamy tylko pięć chlebów i dwie ryby

6. W czas ten przybyła małżonka jego, a na twarzy jej było znamię wielkiej rozpaczy.

7. I rzekła mu: Idź i zakup wina, i oliwy, i jagnię tłuste, albowiem goście nas nawiedzą, a w spiżarni pusto.

8. Odpowiedział jej: Niewiasto, zali ze szczętem rozum straciłaś? Ciemności już opadły na ziemię, gdzież ja teraz spiżarnię napełnię?

9. Rzekła: No to kaszana, wymyśl coś, bo kurde będzie obciach.

10. A był jeno w spiżarni chleb czerstwy i mrożony łosoś w kostkach z teska za 8,99.

11. I ser żółty, i koperek.

12. I oliwa. Ale niedużo.

13. Odmroził zatem łososia, zalał oliwą, sokiem z cytryny, zasypał koperkiem i odstawił na pół godziny w miejsce chłodne a przewiewne.

14. Gdy już to uczynił, wziął chleb, łamał i wrzucał do naczynia, z serem tartym mieszając, łyżką oliwy, dwoma ząbkami roztartego czosnku, solą, pieprzem i oregano.

15. Naczynie żaroodporne ująwszy i dno oliwią namaściwszy rybą wyłożył, a było jej na dwa palce i trochę.

16.A niewiasta jego stała w progu i nie brakowało wśród niej niedowiarków.

17. Wtedy rzekł jej: Niewiasto, zaprawdę powiadam ci, jeszcze tego wieczora ze mną ucztować będziesz.

18. A ona nosem zakręciła i odeszła, bo to zła niewiasta była.

19. Rybę chlebem z serem wymieszanym zasypał i wstawił naczynie do pieca.

20. A gdy skosztował po dwudziestu minutach, rzekł wielkim głosem: Dokonało się!

21. I nadeszli goście, i weselili się, i jedli, i mówili: No, niech mnie, zajebista zapiekanka, stary, musisz mi dać przepis.
MrSpellu - 2010-07-19, 09:59
:
No to ja się podzielę przepisem na specjalny tłustoczwartkowy pączek:

Składniki na jedną porcję:

:arrow: Świeżutki graham
:arrow: Domowy smalczyk ze skwarkami, cebulką, etc.
:arrow: Domowej roboty kiszony ogórek
:arrow: Pięćdziesiątka czystej, zimnej wódki.

Sposób przygotowania:


Kromkę chleba smarujemy smalcem i zjadamy. Zapijamy wódką i zagryzamy ogórkiem. Robimy tak: //spell

Powtarzać aż inny wyraz twarzy nie będzie możliwy.
Zireael - 2010-07-19, 16:02
:
Orku, przedni przepis. Wiela tego łososia? Jedno opakowanie? Ile sera?
Spellu, smalec. //pisowcy
Stary Ork - 2010-07-19, 20:33
:
Nie znoszę przepisów typu "325,76 g mąki, 0,00023 cetnara soli, 0,04 galona mleka", więc proporcje i ilość składników pozostawiam Twojej wyobraźni. Wolę przepisy typu "Weźmisz czarno kure...". Ale to naprawdę nie jest potrawa, przy której można popełnić jakiś błąd, więc nie gaś ducha i marsz do kuchni. Waaaaaaaaaaaaaaaaaaagh.
MrSpellu - 2010-07-21, 10:00
:
Zireael napisał/a:
Spellu, smalec.

Co chcesz od smalcu?

Wczoraj wypadało zrobić jakiś obiad, a nie chciało mi się iść do sklepu. To czarowałem z tego co miałem, a wyczarowałem:

:arrow: Paczkę kokardek
:arrow: Trzy ząbki czosnku
:arrow: Dwa kartoniki dobrego, włoskiego przecieru pomidorowego.
:arrow: Słoik czarnych oliwek
:arrow: Świeżą bazylię
:arrow: Kostkę żółtego sera edamskiego
:arrow: Butelka czerwonego, wytrawnego, stołowego.

Dwa nieobrane ząbki czosnku podsmażyłem w garnku by "uszlachetnić" oliwę. Pomalutku wlałem tam przecier. Dodałem drobno pokrojony trzeci ząbek czosnku. Pokroiłem też oliwki i też je tam dałem. Na koniec dałem także drobno posiekane listki bazylii. Doprawiłem solą i pieprzem. I suszonym oregano.

Ugotowany makaron, odcedzony włożyłem do wysmarowanej oliwą brytfanki. Zalałem sosem. Wstawiłem do piekarnika (200 stopni, 30 minut). Starłem ser. Po 30 minutach obficie posypałem zapieczony makaron z sosem owym startym serem. Zapiekanka wylądowała na kolejne 10 min w piekarniku.

Czekałem aż kobieta wróci z pracy. Stygło ~3 godziny. Wystarczy. Było pyszne. Z czerwonym, stołowym, wytrawnym. Został kawałek w lodówce. Jak kobieta nie zje będę miał zajebisty obiad, bo zapiekanki na makaronie i pomidorach najlepsze są z lodówki :)

Wnioski końcowe:
-> Brak cebuli
-> Brak mięsa mielonego
-> Brak parmezanu lub mozzarelli
-> Ale i tak było dobre
Zireael - 2010-07-22, 02:32
:
MrSpellu napisał/a:
Co chcesz od smalcu?


Jest obrzydliwy, tłusty, niezdrowy, tłusty, ekstraordynaryjnie cuchnący i tłusty.
Najnowszy przepis jest fpytunie, aż mi ślinka pociekła. Jest jedno ale: zarówno moi rodzice, jak i chłop nie cierpią oliwek, z kim ja to zjem? :evil:
MrSpellu - 2010-07-22, 07:58
:
Zireael napisał/a:
Jest obrzydliwy, tłusty, niezdrowy, tłusty, ekstraordynaryjnie cuchnący i tłusty.

I zajebiście smaczny. Zwłaszcza z świeżym chlebem (graham!), domowym ogórkiem kiszonym i zimną wódką.
Zireael napisał/a:
Najnowszy przepis jest fpytunie, aż mi ślinka pociekła. Jest jedno ale: zarówno moi rodzice, jak i chłop nie cierpią oliwek, z kim ja to zjem?

Sama? :>
MadMill - 2010-07-22, 19:33
:
Spell napisał/a:
I zajebiście smaczny. Zwłaszcza z świeżym chlebem (graham!), domowym ogórkiem kiszonym i zimną wódką.

Swój chłop jesteś, i co z tego że śluzak :mrgreen:
MrSpellu napisał/a:
bo zapiekanki na makaronie i pomidorach najlepsze są z lodówki :)

No ba. Zetnie się wszystko ładnie i rozpływa się na podniebieniu. W sumie jedzenie takich zapiekanek prosto z piekarnika jest po pierwsze mało przyjemne, bo wszystko pływa, a po drugie gorące nie oddaje całości smaku.
MrSpellu - 2010-07-23, 08:11
:
MadMill napisał/a:
Swój chłop jesteś, i co z tego że śluzak

Sam jesteś śluzak, ja jestem Hanys :P
MadMill napisał/a:
W sumie jedzenie takich zapiekanek prosto z piekarnika jest po pierwsze mało przyjemne, bo wszystko pływa, a po drugie gorące nie oddaje całości smaku.

Fakt. To znaczy znam dwie szkoły jedzenia tego typu rzeczy: wpieprzać letnie lub na zimno.
Carmilla - 2010-07-24, 00:47
:
MrSpellu napisał/a:
Zireael napisał/a:
Jest obrzydliwy, tłusty, niezdrowy, tłusty, ekstraordynaryjnie cuchnący i tłusty.

I zajebiście smaczny.


a bo to wszystko zależy o jakim smalcu mówimy. Taki z kostki, ze sklepu to ten, o którym pisze Zirael. Spellu zaś pewnie ma na myśli taki samodzielnie doma robiony, z którego najprostsza wersja to taka, że kupujemy słoninę i jak mamy siłę to kroimy na skwarki, jak siły nie mamy to mielimy a potem toto topimy na wolnym ogniu, aż się pięknie wytopi. Oczywiście mogą istnieć wariacje na temat takiego smalcu: z cebulą, z cebulą i jabłkiem i insze. A do tego jeszcze jak kminku dodać to cud, miód i orzeszki mogą się schować
MrSpellu - 2010-07-25, 00:26
:
Ja sam wcześniej napisał/a:
Domowy smalczyk ze skwarkami, cebulką, etc.

Kostkowy ze sklepu? To ktoś to kupuje?!
martva - 2010-07-25, 18:10
:
Moja mama, zimą, dla sikorek ;)
ASX76 - 2010-07-25, 18:50
:
Zireael napisał/a:
MrSpellu napisał/a:
Co chcesz od smalcu?


Jest obrzydliwy, tłusty, niezdrowy, tłusty, ekstraordynaryjnie cuchnący i tłusty.


Nic dodać, nic ująć. No, może za wyjątkiem powtórek -> "tłusty". :-P


Martva -> A moja rokrocznie wykonuje podłużne woreczki, wsypuje tam pestki i zawiesza na drzewie. Później podgląda jak sikoreczki sobie sprawnie radzą z wydobyciem. Czasem nawet wróbelki się załapią (o ile się nauczą). ;)
martva - 2010-07-25, 22:18
:
Słonecznika dostają na dużym płaskim talerzu. I tłuczone orzechy włoskie. Wydaje mi sie ze wolą nasiona od smalcu.

A wracając do tematu, trzy dni żywiłam się zapiekankami. Lubię zapiekanki, ale nie aż tak. Pierwszy raz w życiu jadłam tez boczniaki, panierowane i smażone, całkiem całkiem. Kolega mi wmawiał że to mięso, bo podobnie wyglądało. I przyznam sie że naprawdę dawno nie przyglądałam się jedzeniu aż tak dokładnie, bo prawie dałam sobie wmówić :oops: Dobre były, a na praktykach studenckich w centrum ogrodniczym sprzedawałaliśmy takie hodowle, worki wypełnione grzybnią i nie zdecydowałam sie, bo nie wiedziałam czy lubię. Głupia byłam ;)
martva - 2010-08-14, 12:23
:
A dziś zdecydowanie gazpachowa pogoda. Mam tez kilka cukinii które bym chętnie pożarła opanierowane i usmażone, ale niestety nie mam nikogo kto mógłby je opanierować i usmażyć, a samej mi się nie chce. Na smażoną/duszoną bez panierki jakoś nie mam ochoty. Więc gazpacho. I nie wiem co jeszcze.
MrSpellu - 2010-10-01, 19:52
:
Z małżonką pichcimy moje "cuś" z cukinii. Czyli boczek, kiełbasa, cebula, czerwona papryka, cukinia, pomidory, czerwona fasola, pieprz, papryka mielona w jednym garnku. Pięknie pachnie, a smakować będzie jak zwykle dobrze. Do tego piwko i świeży chlebek :)

Ostatnio mam też fazę na zielone oliwki i tuńczyka z puszki o_O
Czasem też na twaróg z lubczykiem o_O
MadMill - 2010-10-01, 20:00
:
Zaciążyłeś? o_O

A takie "cuś" z cukinii będę robił jutro, trzeba wykorzystać warzywka.
martva - 2010-10-02, 11:47
:
Z przyczyn zdrowotnych muszę spożywać olej lniany, po kilka łyżek dziennie. Jedzony łyżką jak lekarstwo jest mocno taki sobie, ostatnio jadam go w formie pasty z jogurtem, serem feta i czosnkiem bądź sosem chilli (do tego warzywa i np chlebek pita i jest całkiem całkiem), polałam nim też zwykłe ugotowane ziemniaki i kaszę pęczak i też nieźle współpracuje. Ktoś może zna/kojarzy jakieś miłe połączenie?
MrSpellu - 2010-10-04, 09:21
:
Wczoraj z małżonka byliśmy w takiej jednej knajpce. Mój brat z bratową dał nam cynk, że jeżeli chcemy coś w naszym miasteczku zjeść z kuchni włoskiej, to tylko tam. Nasz posiłek składał się z kalmarów w cieście, pizzy z frutti di mare oraz pizzy z boczkiem, kurczakiem i kukurydzą.

Kalmary były pycha (jak na mrożone, weźcie pod uwagę, że to była niedziela).
Pizza także była super. Faktycznie najlepsza w mieście. Ciasto cieniutkie jak gruby papier, a sos pomidorowy, to prawdopodobnie były włoskie pomidory potraktowane blenderem. Ponadto całkiem fajna atmosfera (lokal z kompletnym zakazem palenia!), przyjemna muzyka, ceny nie aż tak zaporowe i niestety kiepskie drinki. Aczkolwiek mojego ginu z tonikiem nie udało się pani zepsuć ;)
MrSpellu - 2010-11-10, 12:04
:
Wczoraj zmodyfikowałem lekko jeden z moich przepisów na zapiekankę z makaronem:

Serowa zapiekanka z makaronem a'la Spell

Składniki:


:arrow: Paczka ugotowanego, kolorowego makaronu w kształcie kółek.
:arrow: Pokrojony drobno ogórek kiszony lub nawet dwa.
:arrow: Paczka ciachanego boczku.
:arrow: Paczka długich, cieniutkich plastrów bekonu.
:arrow: Kilka czarnych pociachanych oliwek.
:arrow: Pół dużej, drobno pokrojonej cebuli.
:arrow: Puszka czerwonej fasoli.
:arrow: Plaster pokrojonej, marynowanej papryki.
:arrow: Łyżka oliwy z oliwek.
:arrow: Dużo tartej mozzarelli.
:arrow: Głęboka blacha.
:arrow: Piwo

Blachę smarujemy oliwą. Wrzucamy składniki i dokładnie mieszamy szpachlą. Na sam koniec, kładziemy na wierzch plastry bekonu. Wsadzamy na 20 minut do piekarnika rozgrzanego do 200 stopni. Trzymamy 20 minut. Później wyciągamy i posypujemy tartą mozzarellą. Wkładamy ponownie do piekarnika na 15 minut. W tym czasie, na zaostrzenie apetytu popijamy piwo.

Średni czas przygotowania: ~1h

Danie jest najlepsze gdy troszkę przestygnie i ser znów stwardnieje.
Jander - 2010-11-10, 12:53
:
Spell napisał/a:
W tym czasie, na zaostrzenie apetytu popijamy piwo.

Albo parę butelek Porto. Zamiast zapiekanki. --_-
You Know My Name - 2010-11-14, 13:06
:
Tiaa, ja ostatnio zrobiłem "kryzysową" zapiekankę a'la sprzątam lodówkę i też była dobra.
Dziś natomiast wpadłem na dobry pomysł. Pokroiłem, zbiłem i posoliłem schab, otworzyłem butelkę Paulanera Dunkela i zalałem nim mięso, resztę piwa spożyłem w sposób tradycyjny. Czekam aż się "przegryzie" i będę smażył.
MrSpellu - 2010-12-13, 15:16
:
Przedwczoraj preparowałem w pytę kapuśniak, przepis gdzieś tu wisi. Wyszedł mi mocno kwaśny i bardzo treściwy by był enchantowany drobno krojonym boczkiem i kiełbasą jałowcową //spell

Tydzień temu, w weekend udało mi się zrobić najlepsze mielone ever. Użyłem świeżutkiej mielonej cielęciny, do mięska wrzuciłem jajko, pieprz, ciemny sos sojowy i drobno siekane grzyby mun (zrobiłem też z tych grzybów sałatkę z majonezowym sosem czosnkowym, mru) - mięsko było nieziemsko rewelacyjne.

Jako dodatek wspomniana sałatka z grzybów mun (krojone w paski grzybu mun, ananas, marchew, czerwona fasola, mango, sos czosnkowy na majonezie) oraz chrupiące podpiekane ziemniaczki z cebulką.

@

Dzisiaj mnie naszło na gulasz wołowy.
Mam szatański plan by mięso nie było twarde :perv:
MrSpellu - 2010-12-18, 17:23
:
Bardzo pikantna potrawka z kurczaka

Skład:

:arrow: Filet z kurczaka
:arrow: Ciemny sos sojowy
:arrow: Świeża cebulka
:arrow: Duża marchew
:arrow: Seler naciowy
:arrow: Żółta papryka
:arrow: Pieczarki
:arrow: Papryka zielona
:arrow: 3 papryczki pepperoni
:arrow: 3 małe zajebiście ostre papryczki
:arrow: dużo pieprzu
:arrow: Mała cukinia
:arrow: Czerwone winogrona
:arrow: Rodzynki
:arrow: Pomidory koktajlowe
:arrow: 3 łyżki kukurydzy z puszki
:arrow: Bulion cielęcy
:arrow: Łyżka mąki
:arrow: Mały jogurt
:arrow: Łyżka majonezu
:arrow: Łyżka miodu
:arrow: 2 łyżki stołowe czerwonego, słodkiego wina

Wszystko co się da, kroimy w kostkę. Kurczaka podsmażamy na oliwie, pieprzymy, polewamy ciemnym sosem sojowym. Dodajemy warzywa/owoce w kolejności od najtwardszego. Zalewamy bulionem, dusimy 15 minut. Łączymy jogurt z majonezem i mąką, wlewamy do potrawki, mieszamy i doprowadzamy do wrzenia. Dodajemy miód i wino. Potrawka ma zdecydowany, mocny smak //spell



Wersja soft:
Liczbę ostrych papryczek redukujemy z 3 do 1 //spell

Wersja wege:
Zamiast kurczaka i bulionu dajcie sobie jakąś sałatę :->
MrSpellu - 2011-01-17, 13:43
:
Dziś zrobię coś takiego:

Zielonego ogórka podduszę w bulionie warzywnym, a następnie wymieszam z cieczą, która się będzie składać z śmietany, łyżki musztardy rosyjskiej oraz żółtka. Następnie dodam ugotowane wcześniej tortellini ze szpinakiem i całość zapiekę z mozzarellą wymieszaną z parmezanem.

Ostatnio zrobiłem pyszne drożdżowe bułeczki (ciasto jak na drożdżową pizzę) z sosem pomidorowym z bazylią i czosnkiem, a także z mozzarellą. Myślę, ze zrobię je i dziś. Jako dodatek do tortellini.
You Know My Name - 2011-03-01, 14:53
:
Wpadłem na pomysł na serniczek na zimno. Zamiast biszkoptów użyć suchary, słone krakersy lub chlebek Wasa lub podobny (mi osobiście najbardziej mi podchodzi FinCrisp), serek naturalny, sól, pieprz, szczypiorek, uprażone drobinki cebuli i pieczarek, drobne skwarki z boczku a na wierzch plastry jakiegoś dobrze wysmażonego/wypieczonego mięcha w galarecie.
Warstwa serkowa dosyć cienka, warstwę chlebową (grubą dość) nasączyłbym lekutko bulionem...
Podawać jako zakąskę.
F.ck, po wizualizacji obraz ten zajął prawie całą mą wyobraźnię, dziś wieczorem będę opracowywał szczegóły a w łikent premiera.
ASX76 - 2011-03-01, 16:09
:
Suchary do serniczka? A później ząbki sobie na nich zniszczyć? ;) Serniczek mięsny brzmi cokolwiek dziwacznie. :-P
Procella - 2011-03-01, 16:12
:
To nie jest taki zły pomysł...

Ale ja bym to zrobiła inaczej, sera grubszą warstwę i utrwalonego żelatyną, ładniej by wyglądało i lepiej się kroiło.
Max Werner - 2011-03-01, 16:13
:
A nie lepiej zimne nóżki wciągnąć ?
ASX76 - 2011-03-01, 16:14
:
Max Werner napisał/a:
A nie lepiej zimne nóżki wciągnąć ?


W galarecie i przez nos? ;)
Procella - 2011-03-01, 16:16
:
Zimne nóżki dobra rzecz! Jestem wielką miłośniczką skórek i chrząstek (tak, poważnie mówię).
Max Werner - 2011-03-01, 16:18
:
ASX76 napisał/a:
Max Werner napisał/a:
A nie lepiej zimne nóżki wciągnąć ?


W galarecie i przez nos? ;)


Ty możesz dupą wciągnąć ASX //bicz2
ASX76 - 2011-03-01, 17:11
:
Procella napisał/a:
Zimne nóżki dobra rzecz! Jestem wielką miłośniczką skórek i chrząstek (tak, poważnie mówię).


Obrzydliwość (tak, poważnie piszę). //rzyg

Te nóżki, wydepilowane chociaż? ;)
You Know My Name - 2011-03-01, 21:07
:
Nóżki jadam regularnie, ale serniczek taki to mój nowy pomysł.
Myślę, że można to zrobić prostokątnej brytfance, na dwu warstwach ciemnego pieczywa (cienkich kromkach). Pierwszą smarujemy masłem, wykładamy serem żółtym w plastrach, przykrywamy drugą, zapiekamy krótko, aby połączyć serem warstwy. Ser najlepiej aby był wyrazisty w smaku (jak kto lubi: cienkie warstwy camamberta, szwajcar, może coś owczego lub koziego). Na to wyłożyć warstwę sernikową (może być z kapką zelatynki) a na wierzch plastry schabu w galarecie klarownej, przystrojone marynowanymi papryczkami, piklami itp. Można posypać jak tatara siekanymi grzybkami marynowanymi i/lub kiszonymi ogórkami.
Jeśli masa byłaby ostra a mięso suche to w miejsce galarety na wierzch może iść wzmocniony tartym dziurgasem beszamel.
Max Werner - 2011-03-01, 21:39
:
Ale mi smaku narobiłeś Mag //slina
Co zaś do zimnych nóżek - uwielbiam, najpyszniejsze zaś robi moja teściowa, niestety nieczęsto. Niektórzy kropią nóżki octem, niektórzy sokiem z cytryny, ja oba te płyny mieszam i stosuję w dużych ilościach ( uwielbiam ocet ! ). I białym pieczywkiem te nóżki zagryzam.
MrSpellu - 2011-03-02, 09:38
:
Wczoraj zrobiłem piękną rzecz.

Bitki wieprzowe, wymoczone w jabłkowym occie staropolskim, obsmażone i uduszone w sosie, który składał się z: Rozpuszczonej kostki warzywnej, gorczycy, ziaren pieprzu, ziela angielskiego, liści laurowych, siekanej cebuli i sporej łyżki musztardy Dijon. Obsmażane mięsko potraktowałem solą, świeżo mielonym pieprzem, świeżo tartą gałka muszkatołową, świeżo tartą, suszoną chilli i cynamonem. Dusiłem tak przez 45 minut i mięsko było po prostu wniebowgębne //spell

Do tego różowy, wytrawny Dornfelder 2009 :)

Mag_Droon napisał/a:
Nóżki jadam regularnie

Oj, zjadłbym. Za sernik trzymam kciuki :)
MrSpellu - 2011-04-13, 09:47
:
Wczoraj, po wrednym dniu w pracy, a wcześniej nieprzespanej nocy, postanowiłem zrobić coś niemal tak prostego, jak kanapka z dżemem. A zrobiłem rurki z sosem bolognese na mielonym mięsku wołowo-wieprzowym smażonym z cebulką i czosnkiem. Potrawę posypałem tartym, żółtym serem, zapiłem drinkiem który składał się z: wódki, soku grejpfrutowego oraz syropu miętowego. Drink, z powodu koloru, dorobił się miana "CIF". I był całkiem niezły.

Proste a cieszy, później spałem jak najedzony niedźwiedź.
Snem głębokim a głośnym.
MrSpellu - 2011-04-22, 12:31
:
Zapiekane penne

:arrow: Mielona cielęcina
:arrow: Ciachany boczek
:arrow: Czarne oliwki
:arrow: Cebula
:arrow: Czosnek
:arrow: Oregano
:arrow: Bazylia
:arrow: Sos pomidorowy
:arrow: Przyprawa do cielęciny
:arrow: Penne
:arrow: Ser żółty
:arrow: Mozzarella

Cielęcinę i boczek podsmażamy. Oliwki, cebulę i czosnek traktujemy robotem szatkującym, podsmażamy razem z mięskiem. Wlewamy sos pomidorowy, traktujemy ziołami i pichcimy z 15 minut. Sos mieszamy z ugotowanymi penne. Układamy to w żaroodpornym naczyniu, posypujemy grubą warstwą sera z mozzarellą. Zapiekamy przez 30 minut. Najlepiej poczekać cały dzień aż dokładnie ostygnie. Delicje na zimno.
Fidel-F2 - 2011-04-22, 23:47
:
i zasmażka
martva - 2011-04-23, 22:46
:
Fasola ze śliwkami. Fejsbukowa koleżanka mnie natchnęła. Smak ciekawy, inny taki, nawet mnie nie natchnęło na sypanie kilogramów przypraw, bo nic nie pasuje...
MrSpellu - 2011-04-24, 10:05
:
Czasem do fasolki po bretońsku dodaje się odrobinę suszonych śliwek.
By przekalibrować bąki na PaK 40. Wyrywa dziury w fotelach, a z muszli sypią się odłamki.
Stary Ork - 2011-07-08, 23:31
:
Gulasz „Rozpacz Bugmana”

Składniki:
• Połeć ładnie poprzerastanej krasnoludziny, może być udziec lub szynka
• Dwie cebule
• Dwa ząbki czosnku
• Kilka ziaren kolorowego pieprzu
• Łyżeczka papryki
• Jałowiec (hardkory mogą zużyć cały krzew, zajęczym sercom doradzam ze cztery jagody)
• Sól
• W zależności od uznania kmin rzymski, tymianek, rozmaryn albo inne śmieci
• Dwóch czarnych orków obwieszonych bronią od stóp do głów
• Kilka wygłodniałych goblińskich plemion
• Krasnoludzki browar u podnóża Gór Szarych, gdzie złota, jak wiadomo, nie ma

W towarzystwie goblińskiej hordy najeżdżamy krasnoludzki browar, palimy, rabujemy, mordujemy. Za pomocą dwóch czarnych orków odnajdujemy dowolnego ocalałego krasnoluda, podduszamy, aż zmięknie. Kiedy zmięknie, wyjawi nam lokalizację piwniczki z prywatnymi zapasami gatunków warzonych na własny użytek. Gobliny zajmują się rozpijaniem stanów magazynowych przeznaczonych do wysyłki, my w tym czasie udajemy się do piwniczki; u wejścia stawiamy dwóch czarnych orków, żeby swołocz nie przeszkadzała nam w degustacji. Zaczynamy, rzecz jasna, od XXXXX, potem idą łzy Valai, cesarskie specjalne, skavenobój i tak dalej, aż do osuszenia zapasów. Odzyskujemy przytomność, na klina strzelamy sobie kwartę lub dwie zlewek z tego, co zostało i zabieramy się do gotowania.
Krasnoludziny mamy pod dostatkiem, więc ciachamy wedle uznania; jeśli nazbyt dudni nam we łbie, zlecamy to naszym czarnuszkom. Wrzucamy na olej, obsmażamy w towarzystwie cebuli, czosnku (nie wrzucać za wcześnie, bo zgorzknieje jak ten nerwowy pokurcz z runicznym kuflem, kiedy wróci i odkryje, cośmy nawyrabiali z jego browarem), kiedy puści sok, zaprawiamy papryką i innymi śmiećmi. W sezonie można krasnoludzinę zastąpić wołowiną (na plus której przemawia to, że nie broni się toporem i nie trzeba jej obierać z kolczugi). Zalewamy wszystko zlewkami ze zlewek, które ocalały po nocnej popijawie; wiadomo, nie ma czegoś takiego jak za dużo piwa, ale staramy się nazbyt nie rozcieńczyć sosu, w razie potrzeby dolewamy, co nam tam w łapy wpadnie – nazbyt rzadkie redukujemy, i trzymamy na podorędziu coś ostrego do cięcia po łapach każdego, kto chciałby sos zagęścić mąką (w ostateczności trochę chleba bez skórki, żeby się ładnie rozgotował). W drugiej łapie trzymamy coś tępego, gdyby kto zamiast piwa próbował dolać wody.

Przykrywamy, dbając o to, żeby zawartość kotła leniwe sobie bulgotała, siadamy i dopijamy resztki podziwiając panoramę Gór Szarych, bez trudu zauważywszy, że złota w nich brak. Kiedy dojdzie, co ma dojść, podajemy, zbieramy owacje na stojąco od biesiadników,zwijamy obóz i wyruszamy dalej, do końca życia unikając krasnoludzkich zwiadowców prowadzonych przez nerwusa z runicznym kuflem w łapsku. Waaaaaaaaaaaaaagh.
You Know My Name - 2011-07-09, 09:11
:
Powiem tak: takie informacje przywracają moją wiarę w porządek wszechrzeczy:
http://deser.pl/deser/1,1...orii__Epic.html
MrSpellu - 2011-07-14, 12:34
:
Magu, linka nie działa.

Żona wychodząc do pracy wydała dyspozycję bym przyrządził jakąś fajną kolację.
To i postanowiłem zrobić:

:arrow: Sorbet ananasowo-jabłkowy.
:arrow: Karczek w rękawie, w sosie warzywno-sojowym z młodymi ziemniaczkami w mundurkach.
:arrow: Pizzę z kilkoma gatunkami sera (edamski, parmezan, mozzarella, camembert) z mieloną wołowiną, czarnymi oliwkami oraz czosnkiem.

Do tego solidnie schłodzone różowe wino.
Jeszcze nie wiem jakie.
martva - 2011-07-14, 12:36
:
MrSpellu napisał/a:
Sorbet ananasowo-jabłkowy


Przepis...? //ari
MrSpellu - 2011-07-14, 12:40
:
Zabiorę do grobu.
MrSpellu - 2011-07-14, 12:44
:
No, ale po znajomości... //spell


Normalnie dłubałbym sie ze świeżym ananasem i gotowaną wodą z cukrem, ale... ale po co? Skoro można to zrobić sto razy szybciej? Bierzesz blender, ananasa z puszki razem z sokiem (czyli woda z cukrem) obierasz jabłko spod drzewa (byle kwaśne) i wrzucasz do pojemnika z ananasem, podlewasz sokiem z cytryny, miksujesz i zamrażasz, ot, cala filozofia :)
martva - 2011-07-14, 12:50
:
dziękuję :*
Stary Ork - 2011-07-18, 10:08
:
Dziabnięty w mózg Spellową inspiracją zorganizowałem sorbet brzoskwiniowy z limonką, imbirem, miodem i chili. Wrażenie jedzenia mrożonego ognia niezapomniane. Waaaaaaaaaaaagh.
martva - 2011-07-18, 18:07
:
żeż, planowałam parfait makowe, i lody cynamonowe, i wegańskie malinowe na mleku kokosowym, teraz doszedł sorbet ananasowo-jabłkowy, a teraz jeszcze idea sorbetu z imbirem i chilli (lody czekoladowe z chilli i czymś wiśniowym są tak *beep* słodkie że nie mogę ich jeść, pomysł niezły ale cukier mi wyłazi porami twarzy), i jak człowiek ma robić dietę MŻ, do cholery?
MrSpellu - 2011-07-25, 09:20
:
A ja ostatnio wymyśliłem superaśne Hot Dogi.
Robimy drożdżowe ciasto na pizzę, gotuje kiełbaski pieprzowe (lub frankfuterki lub parówki, co kto lubi), podsmażamy trochę boczku, kroimy cebulkę i wszystko to, z czym chcielibyśmy zjeść hot doga. Kupujemy sos chilli w słoiku (może być Knorr).

Rozwałkowany kawałek ciasto smarujmy sosem, wkładamy kiełbaskę, boczek, składniki, zawijamy i wrzucamy do piekarnika (220 stopni, 20 minut).
Wyciągamy, czekamy aż wystygnie. Jemy //amor Możemy zepsuć ketchupem lub podłą musztardą --_-
You Know My Name - 2011-09-09, 20:00
:
Ostatnio miałem chęć na wariacje na temat gulaszu (lubo po naszemu też bograczu).
Nabyłem trochę wołowiny, udziec indyczy b/k, trzy duże papryki czerwone, dwie małe czerwone papryczki pikantne, cztery pomidory, cztery cebule oraz sześć ziemniaków.
Najpierw podsmażyłem pokrojoną i posypaną mąką wołowinę. Podczas gdy była na patelni pokroiłem cebule i papryki i wrzuciłem do gara. Dodałem mięso, nieco wody (niewiele, bo większość składników była mocno soczysta), gdy zaczęło się gotować dodałem obrane i pokrojone pomidory. Kiedy wołowina przestała przypominać fragmenty opon pokroiłem mięso indycze, posmażyłem, pokroiłem ziemniaki. Mięsko i kartofelki poszły do gara, nieco przypraw dodałem (niewiele, miało być mocno paprykowe). Pogotowałem jeszcze około pół godziny i wyszła mi wspaniała niezbyt gęsta, ale za to bogata w mięso zupa gulaszowa. Trochę pali w przełyk, ale wódzia też pali i jakoś ludzie ją piją.
Żona nawet pochwaliła me danie, choć obawiam się, że największa porcja pochwał była za to, że obiad był na stole i nie musiała go sama gotować.
makatka - 2011-09-09, 21:26
:
moje szaleństwa kuchenne na jutrzejszą parapetówke zamknęły się w:

:arrow: boeuf strogonow w wersji z indykiem, bez śmietany za to z kiszonym ogóreczkiem
:arrow: sałatce gyros
:arrow: szmalczyku w wersji cebulowo jabłeczno majerankowej
:arrow: 4 litrach cytrynówki
:arrow: paście z wątróbki
:arrow: tiramisu w wersji bez surowych jajek

jako, że padam na pysk jak ktoś czymś zainteresowany- krzyczeć a ja wrzucę przepis jak dojdę po dniu jutrzejszym do siebie ;)
MrSpellu - 2011-09-14, 11:45
:
makatka napisał/a:
szmalczyku w wersji cebulowo jabłeczno majerankowej

//slina
makatka - 2011-09-14, 16:02
:
hrhrhr.. a nadal zostały 2 małe garnczki :mrgreen:
MrSpellu - 2011-11-01, 14:19
:
Z małżonką wróciłem własnie ze spaceru. Piękny, słoneczny dzień, unikaliśmy większych skupisk ludzkich, staraliśmy się trzymać z daleka od cmentarzy, aczkolwiek w niedzielę wybraliśmy się na cmentarz ewangelicki.
Pokontemplować niemieckojęzyczne, dziewiętnastowieczne nagrobki.

Jako, że trochę zgłodnieliśmy, to stwierdziłem że zrobię spaghetti z podsmażaną cukinią, czosnkiem i pomidorami.

No to się zabieram do roboty.
MrSpellu - 2011-11-02, 08:38
:
O rany, czosnek w skórce podsmażany na oliwie. Na tej oliwie zeszklona cebula, plus odrobina octu winnego i podsmażenie z cebulą cieniutko pokrojonej,
w zasadzie startej, cukinii. Plus pokrojone włoskie pomidory bez skórki. Plus bazylia i oregano.
Sos do spaghetti ideał. Wpierdzielać na zimno!
Fidel-F2 - 2011-11-02, 08:48
:
ja to robię bez pomidorów, bazylii i oregano ale z białym serem
MrSpellu - 2011-11-02, 08:52
:
No ale tak kruszysz biały ser do tej podsmażonej cukinii czy co z nim robisz?
Makaron z białym serem wpierdzielam dość, powiedziałbym, tradycyjnie.
Czyli z masłem, cukrem i cynamonem.
Fidel-F2 - 2011-11-02, 09:19
:
cebulę zeszklić, dodać posiekanej cukinii, dusić aż zacznie się rozpadać, dodać biały ser typu 'Twój smak', jak się ser rozpuści i wszystko ma jednakowy kolor daję na spaghetti
przyprawy w sumie można dodawać ale ja lubię z solą i pieprzem, trochę vegety
Procella - 2011-11-02, 14:21
:
MrSpellu napisał/a:
Makaron z białym serem wpierdzielam dość, powiedziałbym, tradycyjnie.
Czyli z masłem, cukrem i cynamonem.

RADA: cukier zastąpić miodem. Na patelni roztopić razem masło i miód, wrzucić makaron, posypać cynamonem, chwilę razem podgrzać, potem na talerzu dodać pokruszony ser.
MrSpellu - 2011-11-03, 19:47
:
Procella napisał/a:
RADA: cukier zastąpić miodem. Na patelni roztopić razem masło i miód, wrzucić makaron, posypać cynamonem, chwilę razem podgrzać, potem na talerzu dodać pokruszony ser.

Dzięki, obadam przy jakiejś okazji.
utrivv - 2011-11-04, 09:09
:
W Marks & Spencer kusi mnie syrop klonowy. Tylko do czego można to wykorzystać?
Fidel-F2 - 2011-11-04, 09:18
:
mówią, że do naleśników
Stary Ork - 2011-11-04, 09:29
:
utrivv napisał/a:
W Marks & Spencer kusi mnie syrop klonowy. Tylko do czego można to wykorzystać?


Lansujesz się na Marks & Spencer? :badgrin: Prawdziwi hipsterzy nie chadzają tamój, tylko jadą do Kanady i wysysają klony.

Trzepnięty w ucho dyskusją o makaronie z serem popadłem w przesadę i zrobiłem najpierw na patelni karmel z masła i miodu, przedtem podprażywszy łychę ziaren sezamu, wrzuciłem do tego jeszcze garść siekanych orzechów laskowych, cynamin, imbir, trochę soku z cytryny dla zrównoważenia yin i yang (a w zasadzie Gorka i Morka) i dopiero w tym podgrzałem makaron. Ser wrzuciłem dopiero na talerzu. Wyszło fpytę, o ile fpytę mogą wyjść potrawy, które nie kwiczały przy krojeniu. Tylko trochę za bardzo zalatywało Wigilią. Waaaaaaaaaaaaaaaagh.
Fidel-F2 - 2011-11-04, 09:32
:
po co Ci tam makaron? wystarczyło poczekać aż wystygnie i miałbyś batonik
Stary Ork - 2011-11-04, 09:33
:
Bo z makaronem ma to taką wartość energetyczną, że można osiągnąć prędkość ucieczki truchtem. Poza tym makaron już miałem i szkoda byłoby go potem żrec na sucho //mysli . ale może ja jakiś dziwny jestem.
utrivv - 2011-11-04, 10:14
:
Stary Ork napisał/a:
utrivv napisał/a:
W Marks & Spencer kusi mnie syrop klonowy. Tylko do czego można to wykorzystać?


Lansujesz się na Marks & Spencer? :badgrin: Prawdziwi hipsterzy nie chadzają tamój, tylko jadą do Kanady i wysysają klony.
.

Dziękuję, straciłem kły po próbie wypicia soku z brzozy. Może nie była dostatecznie energetyczna? //mysli
Syrop klonowy to to było moje marzenie przez całe dzieciństwo :) teraz wreszcie moge kupić ale do czego tego użyć?
You Know My Name - 2011-11-04, 10:58
:
Natrzyj nim niemilca i powieś nad mrowiskiem. Sapkowski przekonywał, że działa to na każdego. Może jak trafisz na twardziela to pobije on rekord agenta służb specjalnych Aedirn (chyba, choć mogę się mylić).
MrSpellu - 2011-11-04, 11:14
:
Oryginalny, hipsterski syrop klonowy przywiozła raz ciotka mojej żony.
Przereklamowany produkt. W sensie syrop :P
Stary Ork - 2011-11-04, 11:43
:
utrivv napisał/a:
teraz wreszcie moge kupić ale do czego tego użyć?


Zawsze możesz wychlac wprost z butli, żeby ugasić zwierzęce żądze //mysli . Związek mnie i nutelli opiera się głownie na tym //mysli
MrSpellu - 2011-11-04, 11:59
:
Co ty tam wsadzasz do tego słoja? :DD
Stary Ork - 2011-11-04, 12:00
:
Pytasz, a wiesz //orc
MrSpellu - 2011-11-04, 12:18
:
Muszę iść do specjalisty, bo napadł mnie obraz jak wsadzasz, wyciągasz i oblizujesz o_O
Stary Ork - 2011-11-04, 12:19
:
Skreśl wszystko po słowach "Muszę iść do specjalisty" i będzie ok //mysli
MrSpellu - 2011-11-04, 12:24
:
A jaka to będzie fobia "strach przed oblizywaniem łyżek"? o_O
utrivv - 2011-11-04, 12:41
:
Przekonaliście mnie, kupię go na gardło.
Procella - 2011-11-04, 15:02
:
Stary Ork napisał/a:
utrivv napisał/a:
W Marks & Spencer kusi mnie syrop klonowy. Tylko do czego można to wykorzystać?


Lansujesz się na Marks & Spencer? :badgrin: Prawdziwi hipsterzy nie chadzają tamój, tylko jadą do Kanady i wysysają klony.

Trzepnięty w ucho dyskusją o makaronie z serem popadłem w przesadę i zrobiłem najpierw na patelni karmel z masła i miodu, przedtem podprażywszy łychę ziaren sezamu, wrzuciłem do tego jeszcze garść siekanych orzechów laskowych, cynamin, imbir, trochę soku z cytryny dla zrównoważenia yin i yang (a w zasadzie Gorka i Morka) i dopiero w tym podgrzałem makaron. Ser wrzuciłem dopiero na talerzu. Wyszło fpytę, o ile fpytę mogą wyjść potrawy, które nie kwiczały przy krojeniu. Tylko trochę za bardzo zalatywało Wigilią. Waaaaaaaaaaaaaaaagh.

Dodałabym jeszcze rodzynki albo inne suszone owoce //mysli I może trochę skórki pomarańczowej?
Stary Ork - 2011-11-04, 16:23
:
Kusiło mnie, ale wtedy to już by była kompletna Wigilia //mysli .
MrSpellu - 2011-11-04, 18:13
:
No to jeszcze karpia dorzuć.
Stary Ork - 2011-11-05, 10:22
:
Himmelherrgott, nienawidzę karpia. Raz do roku się przemogę, ale nie jadłem jeszcze karpia przyrządzonego tak, żeby mi smakował. No nie znoszę tych pieprzonych mułojadów.
Fidel-F2 - 2011-11-05, 10:24
:
Stary Ork, to zrozumiałe, karp to chwast, spożywanie go ma tyle samo sensu co potrawka z perzu.
MrSpellu - 2011-11-05, 10:24
:
Moja matka robi rok w rok na słodko po żydowsku. Nie wiem jak smakuje, nigdy się nie przemogłem by to coś do ust włożyć.
Jedyną rybą wigilijną dla mnie jest śledź w śmietanie. Lub byczki w tomatnym sosie //spell

Zjadłbym śjakieś owoce morza //mysli
Stary Ork - 2011-11-05, 10:26
:
Z tego co wiem "tradycyjny wigilijny karp" to po prostu efekt PRL-owskich niedoborów, bo innych ryb nie było - a za sanacji jadało się sandacze, pstrągi, szczupaki plus mnóstwo morskich cymesów //mysli .
Fidel-F2 - 2011-11-05, 10:27
:
Masz racje, wigilia to ryba, a karp to produkt zastępczy.
MadMill - 2011-11-05, 10:29
:
Schabowy to też wymysł PRLu a dalej się polaczkowatość nim zachwyca i bez niego niedziela nie jest dniem świętym :P
Stary Ork - 2011-11-05, 10:31
:
I fasolka po bretońsku, sledź po japońsku... A schabowy to akurat sznycel po wiedeńsku i nie ma się co obrażać //mysli
MrSpellu - 2011-11-05, 10:31
:
Niestety przez ten produkt zastępczy na długie lata zniechęciłem się do ryb. Podobnie przez smażone filety z mintaja czy innych pang, które smakują niewiele lepiej niż paluszki rybne znanego kapitana. Relatywnie niedawno mi się odwróciło, ale ciężko tutaj w okolicy coś dobrego znaleźć, a na przyrządzaniu ryb kompletnie się nie znam.

MadMill napisał/a:
Schabowy to też wymysł PRLu a dalej się polaczkowatość nim zachwyca i bez niego niedziela nie jest dniem świętym

Bullshit i to na resorach. Schabowy to nic innego jak kalka wienersznycla.
MadMill - 2011-11-05, 10:36
:
MrSpellu napisał/a:
Bullshit i to na resorach. Schabowy to nic innego jak kalka wienersznycla.

Tylko Polacy robią go z kurzej piersi :P
MrSpellu - 2011-11-05, 10:37
:
Ale wtedy, kurw@, to nie jest schabowy.
To jak wegetariański gulasz albo kotlety sojowe.
Weź się ogarnij :P
Fidel-F2 - 2011-11-05, 10:40
:
MrSpellu napisał/a:
a na przyrządzaniu ryb kompletnie się nie znam.
wbrew pozorom nie jest to trudne, ryba masełko, pieprz, sól i piekarnik, na pewno cytryna i koperek, co do innych ziół i przypraw to trzeba wypraktykować stosownie do własnego smaku
MadMill - 2011-11-05, 10:44
:
Cytat:
Ale wtedy, kurw@, to nie jest schabowy.
To jak wegetariański gulasz albo kotlety sojowe.
Weź się ogarnij :P

Dlatego uważam że schabowy w Polsce powinien być zakazany, albo powinno się zrobić jakąś kampanię informacyjną.
Stary Ork - 2011-11-05, 10:46
:
Fidel-F2 napisał/a:
wbrew pozorom nie jest to trudne, ryba masełko, pieprz, sól i piekarnik, na pewno cytryna i koperek, co do innych ziół i przypraw to trzeba wypraktykować stosownie do własnego smaku


Pełne poparcie dla tej idei. Bierzesz pstrąga, napychasz mu kałdun cytryną i koperkiem, nacierasz solą i pieprzem, okładasz kawałeczkami masła albo smarujesz oliwą i zawijasz w folię aluminiową, pieczesz ze 20 mint, potem odkrywasz, żeby się zrumienił. Tylko kupuj świeże albo chłodzone, na mrożone szkoda czasu. W każdym większym markecie jest teraz stoisko z rybami na lodzie.
MrSpellu - 2011-11-05, 10:47
:
A ja bym zjadł ziemniaków podsmażanych na masełku, przyprawionych rozmarynem.
Albo ziemniaków z ogniska... o.

Stary Ork napisał/a:
W każdym większym markecie jest teraz stoisko z rybami na lodzie.

Oszą lub Tesko w Bielsku są przyzwoicie zaopatrzone.

Stary Ork napisał/a:
Pełne poparcie dla tej idei. Bierzesz pstrąga, napychasz mu kałdun cytryną i koperkiem

A co mu wsadzić w pyszczek? :P
Stary Ork - 2011-11-05, 10:48
:
MadMill napisał/a:
Dlatego uważam że schabowy w Polsce powinien być zakazany, albo powinno się zrobić jakąś kampanię informacyjną.


Nie histeryzuj.

MrSpellu napisał/a:
Stary Ork napisał/a:
Pełne poparcie dla tej idei. Bierzesz pstrąga, napychasz mu kałdun cytryną i koperkiem


A co mu wsadzić w pyszczek?


Bo ja wiem, to ty miałeś jakieś koncepcje przy okazji nutelli :P
MrSpellu - 2011-11-05, 10:53
:
Łyżkę? Bez sensu...
Romulus - 2011-11-05, 11:44
:
Stary Ork napisał/a:
Fidel-F2 napisał/a:
wbrew pozorom nie jest to trudne, ryba masełko, pieprz, sól i piekarnik, na pewno cytryna i koperek, co do innych ziół i przypraw to trzeba wypraktykować stosownie do własnego smaku


Pełne poparcie dla tej idei. Bierzesz pstrąga, napychasz mu kałdun cytryną i koperkiem, nacierasz solą i pieprzem, okładasz kawałeczkami masła albo smarujesz oliwą i zawijasz w folię aluminiową, pieczesz ze 20 mint, potem odkrywasz, żeby się zrumienił. Tylko kupuj świeże albo chłodzone, na mrożone szkoda czasu. W każdym większym markecie jest teraz stoisko z rybami na lodzie.

O tak tak. To nasza tradycyjna małżeńska potrawa :)

A schabowy to także cotoletto a la milanese i nawet smakuje, jak nasz :)

W tygodniu rzucili baraninę do mojego "mięsnego" więc nabyłem udziec bez kości sztuk cztery. Upieczona w piekarniku w sosie (czerwone wino, musztarda, olej, rozmaryn, tymianek, pieprz, sól, i jeszcze jakieś przyprawy, którymi żona ją ponacierała) - pychotka. Ale mięcho jednak za twarde, jak na nasz gust i potrawa za ciężka. Miała być z bigosem, ale nie chciało nam się go robić, więc poszło na talerzu z kiszoną kapustą. Do tego kufel Heinekena i radosne beknięcie na finał.
Procella - 2011-11-05, 12:11
:
MrSpellu napisał/a:
A ja bym zjadł ziemniaków podsmażanych na masełku, przyprawionych rozmarynem.

I do tego dużo prawdziwego kwaśnego mleka, takiego "do krojenia" :cry:
Fidel-F2 - 2011-11-05, 12:39
:
Romulus napisał/a:
W tygodniu rzucili baraninę do mojego "mięsnego"
Smak baraniny to mój ulubiony smak mięsa. W poprzednim życiu musiałam być góralem albo Irolem.
martva - 2011-11-20, 20:24
:
http://gotujzcthulhu.wordpress.com/

Znacie?
Beata - 2011-11-20, 21:12
:
Teraz już znamy. :) Znakomicie napisane. Może przestanę nienawidzić przebywania w kuchni... //mysli Chociaż nie, akurat to uczucie mogę ofiarować Przedwiecznemu. ;)
Sabetha - 2011-11-20, 21:29
:
Świetne :mrgreen:

Cytat:
Dotychczas skupialiśmy się na daniach w stylu „dużo, smacznie, prosto”


Można śmiało powiedzieć, że już pierwsze zdanie mnie ujęło, chociaż jak na mój gust brakuje jeszcze przysłówka "szybko" XD
Stary Ork - 2011-11-20, 22:12
:
Sztuczny. Miód. Gorkuimorku, było dobrze, dopóki nie trafiłem na sztuczny miód. Wszystkich, którzy zachęcają do używania sztucznego miodu, powinno potraktować się jak zdrajców rasy ludzkiej i skazać na wygnanie poza obręb układu słonecznego. Sztuczny miód nadaje się wyłącznie do tego, żeby jego miłośników nim wysmarować i zakopać w mrowisku, ewentualnie można ze scukrzonego barachła uformować zgrabny, kostropaty palik i wspomnianych nań nawlec. Żadna, nawet najskrajniejsza ideologia nie jest w stanie usprawiedliwić w moich oczach propagowania sztucznego miodu. Zazwyczaj jestem wyrozumiały, ale w tej kwestii obowiązuje zero tolerancji. Waaaaaaaaaaaaaaagh.
Fidel-F2 - 2011-11-20, 22:36
:
Stary Ork, ubawiłeś mnie, dzięki :mrgreen:
utrivv - 2011-11-21, 08:13
:
martva napisał/a:
http://gotujzcthulhu.wordpress.com/

Znacie?

Cytat:
Uwaga weganie: po zastąpieniu żelatyny agarem w proporcji 1:1,5, serka waniliowego serkiem tofu, a śmietany mlekiem sojowym wyjdzie wam pyszny wegański „sernik!” Maliny GMO możecie też zastąpić dzikimi jagodami, które samodzielnie zbierzecie w Puszczy Kampinoskiej przy świetle księżyca, tarzając się na golasa w darni i śpiewając piosenki o zespoleniu z Matką Naturą. Tylko uwaga na dziki!

Czy to naprawdę strona dla ciebie?
MrSpellu - 2011-11-21, 09:45
:
Stary Ork napisał/a:
Sztuczny. Miód. Gorkuimorku, było dobrze, dopóki nie trafiłem na sztuczny miód. Wszystkich, którzy zachęcają do używania sztucznego miodu, powinno potraktować się jak zdrajców rasy ludzkiej i skazać na wygnanie poza obręb układu słonecznego. Sztuczny miód nadaje się wyłącznie do tego, żeby jego miłośników nim wysmarować i zakopać w mrowisku, ewentualnie można ze scukrzonego barachła uformować zgrabny, kostropaty palik i wspomnianych nań nawlec. Żadna, nawet najskrajniejsza ideologia nie jest w stanie usprawiedliwić w moich oczach propagowania sztucznego miodu. Zazwyczaj jestem wyrozumiały, ale w tej kwestii obowiązuje zero tolerancji. Waaaaaaaaaaaaaaagh.

Miód jest dla mięczaków. Prawdziwi twardziele żują pszczoły --_-
martva - 2011-11-21, 10:44
:
utrivv, dlaczego nie? Fajnie się czyta (oczywiście poza zacytowanym fragmentem, który jest płytki i niemądry), są fajne zdjęcia i w ogóle fajna idea. To chciałam się podzielić z kimś kto jeszcze może przepisy doceni ^ ^
utrivv - 2011-11-21, 12:22
:
Dla mnie ten humor jest ok ale tam jest przytyk do wegan w każdym przepisie więc nie spodziewałem się że będziesz to czytać :)
You Know My Name - 2011-11-21, 14:42
:
Ja mam w kuchni dwa Cthulhu zwane dla niepoznaki kotami i muszę za każdym razem uważać pichcąc coś, czy krojone przeze mnie mięso nie przeniesie się do innej gęstości za ich pośrednictwem...
Inna sprawa, że okap nad kuchenkę z wyciągiem, w kształcie Wielkiego Cthulhu jest niezłym pomysłem //mysli

Pomysł na wzbogacenie zwykłego przepisu niezły.
martva - 2011-11-21, 18:04
:
utrivv napisał/a:
Dla mnie ten humor jest ok ale tam jest przytyk do wegan w każdym przepisie więc nie spodziewałem się że będziesz to czytać :)


E, przytyki na ogół nie są paskudnie złośliwe ('Uwaga, wegetarianie: po usunięciu z przepisu mięsa powstanie smaczna zupka ogórkowo-oliwkowa!' czy 'Uwaga, wegetarianie: po usunięciu z przepisu kurczaka powstaje znakomite i smaczne danie jarskie!' to w ogóle nie są przytyki). Wbrew pozorom czasem miewam trochę dystansu do siebie i swoich życiowych mniej lub bardziej wyborów, poza tym lubię czytać o jedzeniu, fakt że czytanie tylko o mięchu byłoby nudne, ale tu nie jest tylko o mięchu, styl miodzio, zdjęcia mnie rozkładają na łopatki i po każdej nowej notce jestem radośnie... to jest, bardziej przedwieczna.
Stary Ork - 2012-04-30, 12:52
:
Gwoli przypomnienia: rozpoczął się sezon na opiekanie nad rozżarzonym popiołem martwych zwierząt, roślin i nabiału, a to nie może się obejść bez porządnego jogurtu czosnkowego. I nie wmówicie mi, że musztarda i keczup wystarczą, bo na takie dictum sięgam po siekierę. Stąd Stary Ork proudly presents:


Klątwa Zionącej Śmierci

Bierzemy dobrego jogurtu ile wola (jest tylko jeden dobry jogurt w tym smutnym kraju, Bałkański z ponurym pasterzem na kubełku, ale tylko zwykły, broń Gorkuimorku light). Co najmniej trzy ząbki siarczystego czosnku wyciskamy, zalewamy sokiem z całej cytryny, chluszczemy oliwą, solimy, pieprzymy, mieszamy na gładko, wydychamy w stronę skupiska celów, rechoczemy opętanczo, kiedy zielenieją i umierają. Opcjonalnie można dodać koperek, szczypiorek czy inną zieleninę. Waaaaaaaaaaaaagh.
adamo0 - 2012-04-30, 12:58
:
Dzięki za przepis. Sezon otwieram, więc miksturę uwarzę.
Czyli to coś podobnego do tzatzików z tego co widzę?
You Know My Name - 2012-04-30, 13:00
:
Stary Ork napisał/a:
wydychamy w stronę skupiska celów, rechoczemy opętanczo, kiedy zielenieją i umierają
I już jest co na grilla wrzucić //mysli inspirujące...
sanatok - 2012-04-30, 13:01
:
Indeed Orku. W wersji wegańskiej zastępujemy jogurt jakimś jogurtopodobnym produktem wegańskim, lub robimy wegański majonezopodobny sos-bazę, mianowicie:
* wlewamy do miski 1 szklankę mleka sojowego naturalnego, niesłodzonego (ważne!)
* dodajemy do tego 1 łyżkę octu
* opcjonalnie (bardzo zalecana) 1 łyżka dobrej musztardy
* jeden zajebisty blender o dużej mocy, który ustawiamy na opcję turbo mieszania, i powolutku wraz z ubijaniem się mleka dolewamy kapka po kapce 2 szklanki oleju
* następnie postępujemy według rad Orka i na koniec wstawiamy do lodówki.
Stary Ork - 2012-04-30, 13:15
:
adamo0 napisał/a:
Czyli to coś podobnego do tzatzików z tego co widzę?


Wariantów jest pierdyliard, jak dorzucisz ogórek i koperek, tzatzkiki jak w mordę dał, jak orzechy włoskie, tarator jak się patrzy. Ogólnie zachęcam do sięgania, gdzie wzrok nie sięga i do eksperymentów, ale nie widzę możliwości sukcesu, jeśli będziesz miał kiepski jogurt //mysli .
adamo0 - 2012-04-30, 13:21
:
Nie no ja zawsze tylko jogurt bałkański 4eva.
MrSpellu - 2012-05-03, 12:41
:
Stary Ork napisał/a:
Klątwa Zionącej Śmierci

Bierzemy dobrego jogurtu ile wola (jest tylko jeden dobry jogurt w tym smutnym kraju, Bałkański z ponurym pasterzem na kubełku, ale tylko zwykły, broń Gorkuimorku light). Co najmniej trzy ząbki siarczystego czosnku wyciskamy, zalewamy sokiem z całej cytryny, chluszczemy oliwą, solimy, pieprzymy, mieszamy na gładko, wydychamy w stronę skupiska celów, rechoczemy opętanczo, kiedy zielenieją i umierają. Opcjonalnie można dodać koperek, szczypiorek czy inną zieleninę.


U mnie to wygląda tak:

Nazwa: Chyży Wypalacz Kubków Smakowych abo Godny Dodatek do Steku tudzież Antyseptyczny Grzmot

Skład:
:arrow: Jogurt typu greckiego z Lidla (naprawdę przyzwoity zamiennik tego z pasterzem, polecam spróbować) plus Majonez Kielecki (w proporcjach 2 girls 1 cup).
Ogólnie sos czosnkowy bez majonezu to herezja, abominacja i skarpety do sandałów.
:arrow: Pięć ząbków świeżego czosnku
:arrow: Trochę zielonego szczypiorku
:arrow: Jedna szalotka
:arrow: Łyżka oliwy z oliwek
:arrow: Szczypta soli czosnkowej (mroczny wynalazek)
:arrow: Kilka ziaren czarnego pieprzu

Przygotowanie:
Składniki traktujemy małym blenderem wielkiej mocy aż konsystencja będzie przypominać gęstą zupę krem. Wsadzamy do lodówki na kilka godzin.

Testowane:
:arrow: Na mnie; dałbym jeszcze ze dwa ząbki czosnku.
:arrow: Na mojej żonie; pociekło jej z nosa //spell
:arrow: Na psie; skichał się i obszczekał mój palec (po czym uciekł).
Romulus - 2012-05-07, 19:43
:
Napiszę co dopiero zamierzam zrobić :) Po kilku ucztach u przyjaciół skusiłem się i ja i zamówiłem garnek rzymski: http://www.roemertopf.pl/...-klasyczny.html
Kurczak z tego naczynia smakował nieziemsko - choć gospodarz zdecydowanie zbyt oszczędnie szafował przyprawami. Mięso było jednak bardzo soczyste i delikatne. Strzykało sokami w gębie :) Ale przeszukuję teraz sieć w poszukiwaniu jakichś smakowitych kombinacji przepisów i czekam na kuriera. W weekend będzie wyżerka :P
MrSpellu - 2012-05-07, 20:19
:
Pierdl kure, rzuć kaczkę --_-
Romulus - 2012-05-07, 21:45
:
MrSpellu napisał/a:
Pierdl kure, rzuć kaczkę --_-

Kaczka dopiero się hoduje u teściowej :) Musi jeszcze nabrać masy :) zanim ja zarżniemy i sprawimy :)
Romulus - 2012-05-15, 17:29
:
Kurczę pieczone w garnku rzymskim wyszło smaczne. Aczkolwiek chyba inaczej się przyprawia takie mięsko. Bo znowu czuliśmy niedobór przypraw, choć na przyprawach w kuchni nigdy nie żałujemy i tym razem także solidnie został kurczaczek doprawiony. Do tego wrzuciliśmy trochę warzywek i generalnie było bardzo smaczne, mięso delikatne i soczyste i rewelacyjnie komponowało się w paszczy z łykami Heinekena. Ale coś z tymi przyprawami wciąż nie gra. Może to "wina" takiego w sumie parowego pieczenia? Trzeba będzie pokombinować. Ale następny w kolejce królik, którego - mam nadzieję - w sobotę ukatrupię i sprawię. Ale i tak mięso tym razem będzie musiało także "skruszeć" przed wstawieniem do garnka. I to tak trzeba będzie zrobić, aby go nie zabejcowac w oliwie czy oleju wcześniej.
Stary Ork - 2012-06-07, 13:51
:
A jest zauważalna różnica w porównaniu ze zwykłym, szklanym naczyniem żaroodpornym? Bo podobnego kształtu szkiełka są jednak sporo tańsze - warto dopłacać?
Romulus - 2012-06-07, 14:00
:
Myślę, że mięso jest jednak delikatniejsze i smaczniejsze. Ale odnośnie kurczaka nie jestem jeszcze przekonany. Natomiast kiedy upiekliśmy wątróbeczki, żołądeczki, serduszka... Szczególnie wątróbka była bardziej krucha i aromatyczna. Ale teraz przymierzamy się do kaczki - niech no tylko bydlę podrośnie, żeby zarżnąć.
Romulus - 2012-06-25, 20:45
:
Króliczki dostępne są w "Biedronce". W dobrej cenie. A mięso wygląda zachęcająco. W związku z tym nie będę czekał aż króliczki teścia podrosną, aby je przerobić na pyszny obiad :P

Ale nie o króliczkach. Ale o tym:
http://www.bordeaux.com/u...chicken-recipe/
Z bijącym sercem wziąłem się za przyrządzenie TEGO w niedzielę. Z silnym przekonaniem o klęsce. Zwłaszcza że nie wiedziałem z czym się "je" trawę cytrynową ani co z tym zrobić.

Ale chciałem być lanserskim kozakiem. A kiedy okazało się, że przyjaciel znalazł trawę cytrynową w poznańskiej "Almie" - nie było już drogi odwrotu i kiedy się powiedziało "A"...

W końcu - po przerobieniu krok po kroku zapodanego przepisu otrzymałem coś podobnego do tej pychotki i wszyscy dostali ślinotoku. Zwłaszcza że z chablis smakuje jak niebo. Ale tak naprawdę to kurczak wszystko zdominował w smaku :) Nawet pokaźne skropienie całości sokiem z cytryny nie dało rady, aby przeważyć. Ale połączenie tej zieleniny z kurczakiem, oliwą, cytryną i winem - dało dobry efekt.

Ale nie wiem, kiedy to powtórzę, ponieważ spociłem się ze stresu tak, że musiałem przed obiadem wziąć prysznic :) Choć to naprawdę nie jest trudne do przyrządzenia więc kolejny raz powinien być już z górki.

EDIT: okazało się, że łatwiej w naszym kraju zdobyć trawę cytrynową, niż szalotki. Ale i bez nich można to zrobić smacznie.
MrSpellu - 2012-08-23, 23:43
:
Dziś małżonka zrobiła przepyszną sałatkę z krewetkami, pomidorami koktajlowymi, sałatą lodową, czerwoną cebulą i kolorową papryką.
Do tego winegret koperkowo-ziołowy oraz sok z cytryny.
Romulus - 2012-09-04, 13:01
:
Możecie polecić jakąś fajną książkę kucharską? Najlepiej ze zdjęciami :) Potrzebuję jakiegoś nowoczesnego przewodnika po współczesnej kuchni. A jednocześnie bez nadmiernych udziwnień typu: comber z jelenia upolowanego na zboczach Kilimandżaro przyprawionego sosem z jagód zrywanych bezksiężycową nocą na południowych stokach Szwarcwaldu. Czyli chodzi mi o przepisy bez nadmiernych udziwnień i szukania składników po całej Polsce :)
MrSpellu - 2012-09-04, 13:22
:
Lucyna Ćwierciakiewiczowa, 365 obiadów. Przepisy zaczynają się mniej więcej w ten sposób: "Weź dwie dziewuchy i każ im utrzeć zółtek z kopy jaj" //spell :mrgreen: :badgrin:
Przykro mi Romku. Do książki kucharskiej zaglądam tylko wtedy, gdy zapominam jakie są proporcje do ciasta naleśnikowego.
martva - 2012-09-04, 13:27
:
A nowoczesna jest i współczesna, że hej ;)

Nie pomogę, bardzo lubię książki kucharskie, ze zdjęciami zwłaszcza, ale jak szukam przepisu albo natchnienia to grzebię w internecie :oops:
utrivv - 2012-09-04, 13:30
:
Książki kucharskie mają tę wadę że przepisy są strasznie udziwnione dlatego gotuję według przepisu:
1. Czekam na natchnienie
2. Jeżeli mam jakieś wątpliwości sprawdzam kilka przepisów z internetu w którym występują "natchnione" składniki
3. Z przepisów wyrywam z mięsem to co mi pasuje a resztę zmieniam.
Stary Ork - 2012-09-04, 15:11
:
MrSpellu napisał/a:
Do książki kucharskiej zaglądam tylko wtedy, gdy zapominam jakie są proporcje do ciasta naleśnikowego.


Bitch, przecież to się na oko robi o_O .
Fidel-F2 - 2012-09-04, 15:14
:
Stary Ork, ironia, aronia, jakoś tak jej było
Stary Ork - 2012-09-04, 15:23
:
Ziom, za aronię to u nas na dzielni kuje sie w śpiewnik, więc ten raz uznam, że napisałeś to w afekcie //orc
MrSpellu - 2012-09-04, 15:35
:
Ironia to kraina, w której żyją Irokezi --_-
Stary Ork - 2012-09-04, 15:54
:
Kogo nazywasz Irokezem, Szoszonie jeden? //orc
MrSpellu - 2012-12-08, 23:01
:
Zrobiłem dziś fajniastą kolację: Makaron z krewetkami, a krewetki w sosie z białego wina i soku cytrynowego. Całośc posypana mozzarellą. Do tego halbtrocken Riesling i grzanki z cytrynową oliwą. Pyszne było.
Fidel-F2 - 2012-12-08, 23:31
:
//slina
MrSpellu - 2012-12-24, 23:14
:
Karpie-srarpie. Dziś u mnie głównym daniem wigilijnym była pieczona dorada.
Bejca: oliwa, czosnek, rozmaryn.
Nadzienie: pietrucha, plaster cytryny, masło.

Mniam, urwał, mniam.
MrSpellu - 2013-01-05, 21:50
:
Trzymać kciuki, pierwszy raz robię pizzę na cieście makaronowym. Wstępne wnioski: kupić wałek. Walcowanie słoikiem jest hardkorowe --_-

@ krzynę więcej soli i lepszy wałek. I jest bardzo ok.
MORT - 2013-01-06, 06:35
:
Będzie ostra pizza z tłuczonym szkłem - zaoszczędzisz na sosie.
Procella - 2013-01-06, 18:37
:
Jak na cieście makaronowym? Jak to wygląda i smakuje? Więcej szczegółów?
MrSpellu - 2013-01-06, 20:27
:
Procella napisał/a:
Jak na cieście makaronowym? Jak to wygląda i smakuje? Więcej szczegółów?

1. Już nigdy nie zrobię pizzy na spodzie drożdżowym.
2. Wygląda nieźle, smakuje IMO lepiej od spodu drożdżowego. Inaczej: na spodzie makaronowym mówimy o pizzy, na spodzie drożdżowym - mowa o jakimś placku drożdżowym.
3. Muszę trochę zmodyfikować przepis. Na 400 gram mąki tortowej daję 4 jaja i jakieś pięć łyżek oliwy. Ugniatałem ręcznie, bo zapomniałem, że moja maszyna do chleba ma też program wyrabiania ciasta na makaron --_-
Tixon - 2013-01-06, 21:06
:
Kiedy można wpadać na degustację?
You Know My Name - 2013-01-06, 21:56
:
MrSpellu napisał/a:
1. Już nigdy nie zrobię pizzy na spodzie drożdżowym.
Więcej szczegółów.
MrSpellu - 2013-01-06, 23:03
:
Tixon napisał/a:
Kiedy można wpadać na degustację?

Wcale. Nie prowadzę jadłodajni --_-

You Know My Name napisał/a:
Więcej szczegółów.

Już nigdy, ale to przenigdy nie zrobię pizzy na spodzie zrobionym z ciasta drożdżowego?
MrSpellu - 2013-01-07, 16:58
:
Podejście drugie. Tym razem maszyna ugniotła i zrobiła to lepiej niż ja. Zmodyfikowany przepis: 600 gram mąki pszennej, 4 jajka, 100ml wody, trzy łyżki oliwy z oliwek, trochę soli. Program ugniata ciasto w 15 minut. Potem trzeba rozwalcować słoikiem (znacznie łatwiej mi poszło). Na to mojej produkcji sos pomidorowo-czosnkowy, szynka dojrzewająca, czarne oliwki, parmezan, mozzarella, oregano. Piekarnik na 180 gradusów, 20 minut bez sera, +10 minut po posypaniu serem. Mjut, nie pizza //slina
Procella - 2013-01-08, 11:38
:
A to ciasto nie wychodzi twarde po upieczeniu? I jak grube powinno być?
MrSpellu - 2013-01-08, 11:43
:
Procella napisał/a:
A to ciasto nie wychodzi twarde po upieczeniu?

Dobrze wygniecione nie jest twarde (ale i tak będzie sztywne i o to chodzi). Źle wygniecione jest.

Procella napisał/a:
I jak grube powinno być?

Jak najcieńsze, ale bez przesady - na moje oko udało mi się rozwałkować na 3mm
MrSpellu - 2013-12-08, 16:32
:
Wyjebane w kosmos Ragout

Wczoraj naszła mnie chęć na zrobienie czegoś nowego. Stwierdziłem więc, że zaszaleję z ragout, ale zrobiłem go trochę na gulaszową modłę. Lekko podsmażyłem boczek i do tego podsmażonego boczku dodałem gulaszowe kostki z szynki wieprzowej, utytłane w mieszance słodkiej papryki i mielonego kminku. Obsmażone mięsko delikatnie potraktowałem sosem sojowym. Następnie dodałem pokrojone w ćwiartki pieczarki, cebulę (duże kawałki!) plastry marchwii, pokrojonego pomidora oraz dwa obrane ząbki czosnku. Po dziesięciu minutach podsmażania polałem całość sokiem z ćwiartki cytryny, dolałem lampkę czerwonego, wytrawnego wina oraz szklankę bulionu (rozpuszczonej kostki mięsnej o nazwie kostkna mięsna - mega dodatek). Na koniec ziarna pieprzu, ziele angielskie, liść laurowy i przecier pomidorowy z dodatkiem koncentratu pomidorowego (Pudliszki ftw). Całość dusiłem godzinę. Opcjonalnie można dodać trochę czerwonej fasoli, ale na mnie nie patrzcie. Czerwoną fasolę dodalbym nawet do galaretki agrestowej.

Cały garnek zniknął przed chwilą. A sosik do "wylizywania" chlebem po prostu rwie pytonga. IMO nawet lepsze niż mój gulasz, a mój gulasz to mistrzostwo świata :mrgreen:
Fidel-F2 - 2013-12-08, 16:58
:
wszystko cacy oprócz tego kminku
MrSpellu - 2013-12-08, 17:13
:
A widzisz, moja żona klinicznie wręcz nie trawi kminku. Ale od lat skutecznie robię ją w wała, bo do potraw dodaję mielony kminek. Spróbuj kiedyś. Nie za dużo, bo to trochę jak z gałką muszkatołową. Ma dodać subtelną nutę smaku, a nie być dominującym akcentem.
Fidel-F2 - 2013-12-08, 17:44
:
Może to jakaś myśl acz nie jestem entuzjastyczny.
Jezebel - 2013-12-08, 17:51
:
Fidel, zamień kminek na kumin (kmin rzymski) :) Spellu, Tobie też polecam ;)
Shadowmage - 2013-12-08, 17:55
:
Jako wielbiciel kminku stwierdzam, że kumin to żaden zastępnik. Chociaż też smaczny.
Procella - 2013-12-08, 18:32
:
Nie lubię kuminu.
xan4 - 2013-12-08, 18:48
:
Kminek to podstawa. Sypię prawie do wszystkiego. I mam tak samo jak Spellu, to znaczy, niby nie lubią, a potem się zajadają :)
MrSpellu - 2013-12-08, 18:59
:
Fidel-F2 napisał/a:
Może to jakaś myśl acz nie jestem entuzjastyczny.


Dowcip polega na tym, że ja kminku też nie lubię. Całego. Rozgryzienie kminku jest niewiele mniej bolesne niż wpierdolenie sobie zardzewiałego gwoźdźa w stopę. W sensie wrażenia są podobne. Dowcip polega na tym, że ziarna kminku są wkurwy aromatyczne, są wręcz przesączone kminkowością. Ale pomysłowość ludzka nie zna granic. Przesuszonego i zmielonego kminku (do kupienia w sklepie) nie da się rozgryźć! :badgrin: I jak np. do potrawy wrzucisz tak pół herbacianej łyżeczki, a może nawet tylko dwie szczypty mielonego kminku, to otrzymasz bardzo fajną smakową nutę. Damn. Moja matka w ten sposób robi zupę kminkową. Z serem i grzankami jest arcywpytę i nawet zdeklarowani przeciwnicy kminku jedli ze smakiem i dali się robić w wała... :badgrin:

Jezebel napisał/a:
Spellu, Tobie też polecam


Ale po co? Mi smakuje tylko mielony kminek i taka forma mi nie przeszkadza. A żona daje się wałowac w ten sposób, więc nie widzę potrzeby :P
Fidel-F2 - 2013-12-08, 19:00
:
Kumin też jest słaby. A kminek jeśli byłby jakąś słabą, odległą nutą w całej gamie smaków to może bym przeoczył, ale jeśli jest wyraźnie rozpoznawalny to potrawa przegrała i nawet jeśli najcudowniesza to ją sobie daruję. Natomiast podobnie jak wy z kminkiem ja mam z tymiankiem. Uwielbiam i do wszystkiego mi pasuje. Do tej potrawy Spella zdecydowanie zamiast kminku dałbym właśnie tymianek.
MrSpellu - 2013-12-08, 19:03
:
Fidel-F2 napisał/a:
A kminek jeśli byłby jakąś słabą, odległą nutą w całej gamie smaków to może bym przeoczył


Tak byłoby z powyższym Ragout. Tego mielonego kminku było może pół płaskiej, herbacianej łyżeczki. Od strzału byś nie poznał.
Fidel-F2 - 2013-12-08, 19:06
:
MrSpellu, no to jeśli go nie poczuję to mogę zjeść bo to tak jakby go nie było. :mrgreen:
MrSpellu - 2013-12-08, 19:14
:
Heh, jedną z naszych regionalnych potraw jest hauskyjza, czyli zgliwiały twaróg z żółtkami i masakryczną ilością całego kminku :badgrin: Wole czeską wersję, czyli serek ołouminiecki. Tam nie ma kminku, albo dają mielony :badgrin:

Co do serka ołomunieckiego, to z Orkiem (gdy jesteśmy w Cieszynie) chadzamy na knedliki i właśnie na zupę na tym serku. Coś jak wodzionka z szynką, grzankami, czosnkiem i tym serkiem właśnie. Rwie pytonga //orc
Fidel-F2 - 2013-12-08, 19:18
:
A tak po prawdzie to co to jest ta wodzionka? Inna nazwa żurku, czy całkiem co innego?
Stary Ork - 2013-12-08, 19:36
:
MrSpellu napisał/a:
Co do serka ołomunieckiego, to z Orkiem (gdy jesteśmy w Cieszynie) chadzamy na knedliki i właśnie na zupę na tym serku. Coś jak wodzionka z szynką, grzankami, czosnkiem i tym serkiem właśnie. Rwie pytonga

Waaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaagh //orc

Fidel-F2 napisał/a:
A tak po prawdzie to co to jest ta wodzionka? Inna nazwa żurku, czy całkiem co innego?


Fidel-F2 napisał/a:
całkiem co innego

MrSpellu - 2013-12-08, 22:09
:
Wodzionka
Fidel-F2 - 2013-12-08, 22:11
:
Tak, dzięki, już sprawdziłem. Miałem chwilowe zaćmienie.
You Know My Name - 2013-12-09, 20:41
:
Właśnie zrobiłem parapasztet. Przez przypadek. Miał być farsz do naleśników. Nabyłem więc pół kilograma pieczarek, kilogram cebuli, paczkę fasoli (też chyba 0,5 kg), wyjąłem około 0,5 kg ochłapów drobiowych z zamrażarki oraz trochę soczewicy (ok. 0,3 kg). Fasolę namoczyłem, ugotowałem z ziołami i przyprawami, soczewicę ugotowałem takoż przyprawiwszy. Mięso obsmażyłem, poddusiłem, pieczarki i cebulę pokroiłem i zesmażyłem. Potem całość zmieliłem i już miałem smażyć naleśniki, kiedy żona zobaczyła farsz i stwierdziła, że można to upiec jak pasztet. Pomyślałem, że to całkiem dobry pomysł i dodałem jajka, gałkę i ziele angielskie i piekę. Zobaczymy co wyjdzie.
MrSpellu - 2013-12-09, 20:53
:
Taki ten tego, no... wegetariański ;)

W tym roku święta spędzamy tylko we dwójkę (z psem) i w planach mam właśnie między innymi foremkę pasztetu, tradycyjną już kaczkę na słodko w pierwszy dzień świąt, pieczone dorady, grzybowy barszczyk oraz pierogi kapuściano-grzybowe. Myślę też o śledziu w śmietanie.
utrivv - 2013-12-10, 07:56
:
Zrobiłem to co pisał Spell ale bez cebuli bo żona jej nie trawi. Następnie okazało się że nigdzie nie ma kminku więc dodałem zupełnie inne przyprawy i... też było dobre :)
Romulus - 2014-01-18, 14:27
:
Zaczęło się od przepisu w jakimś dodatku kulinarnym do "Wyborczej". Na zupę chorizo. Chorizo to katalońska kiełbasa długodojrzewająca, pikantna. Przepis był mniej więcej taki, jak tu:
http://kuchniabezvat.pl/2...zupa-z-chorizo/
Tyle że był jeszcze sok z cytryny.
Po zrobieniu według przepisu - wyszła bardzo kwaśna zupa. Smaczna, bardzo smaczna. Bardzo sycąca. Jednak kwasowość przeszkadzała w zajadaniu się nią. Zaczęliśmy improwizować, poprzez nie dodawanie soku z cytryny kolejnym razem. Wtedy zupa była pikantna. Dla mnie cudowna. Dla żony mniej. Ale weszła do naszego stałego jadłospisu.

Kiełbasę chorizo trudno dostać u mnie w mieście. Zdarza się w supermarketach "Piotr i Paweł". Podobno można ją spotkać w "Polo Markecie". Producent (czy importer): Tarczyński.

Jednak - nie mogąc dostać chorizo, kupiłem polską dojrzewającą. Nie była tak pikantna jak chorizo, ale zupa wyszła również wyśmienita. Dla żony w sam raz. Ja zawsze mogę doprawić papryczką chili i jest ok. A "wisienką" na torcie jest kwaśny jogurt jako zwieńczenie dzieła. I palce lizać.
MadMill - 2014-01-18, 14:36
:
Romulus napisał/a:
Kiełbasę chorizo trudno dostać u mnie w mieście. Zdarza się w supermarketach "Piotr i Paweł". Podobno można ją spotkać w "Polo Markecie". Producent (czy importer): Tarczyński.

I w Żabce jest, faktycznie w marketach typu Carrefourjej nie uraczysz, ale w Żabce widziałem i w Wawie i w Katowicach a więc to ich podstawowa oferta.
Stary Ork - 2014-01-18, 17:48
:
Chorizo bywa - bo nie dam sobie nic uciąć że jest - także w Biedronce //mysli
mad5killz - 2014-01-18, 18:09
:
Polo Market na gęsto, ale okresowa dostępność i szybko schodzi. (:
Długo utrzymywało cenę 4,44zł za opakowanie, made in Czechy, nie pamiętam wagi.
Nie wiedziałem, że można z tego zupę zrobić, a kupuję od dość dawna bo jest zajebista. (:
Romulus - 2014-01-18, 22:59
:
mad5killz napisał/a:
Długo utrzymywało cenę 4,44zł za opakowanie, made in Czechy, nie pamiętam wagi.

Ha! W "Piotrze i Pawle" od Tarczyńskiego ze 3 razy droższa. Za dwie laski.
mad5killz napisał/a:
Nie wiedziałem, że można z tego zupę zrobić, a kupuję od dość dawna bo jest zajebista. (:

Zupa jest przepyszna. Jeśli nie dodasz do niej soku cytrynowego, to w trakcie gotowania chorizo uwalnia pikantność, którą nasyca resztę wywaru i składników.
Tomasz - 2014-01-20, 20:14
:
Romulus napisał/a:
Zaczęło się od przepisu w jakimś dodatku kulinarnym do "Wyborczej". Na zupę chorizo. Chorizo to katalońska kiełbasa długodojrzewająca, pikantna. Przepis był mniej więcej taki, jak tu:
http://kuchniabezvat.pl/2...zupa-z-chorizo/
Tyle że był jeszcze sok z cytryny.
Po zrobieniu według przepisu - wyszła bardzo kwaśna zupa. Smaczna, bardzo smaczna. Bardzo sycąca. Jednak kwasowość przeszkadzała w zajadaniu się nią. Zaczęliśmy improwizować, poprzez nie dodawanie soku z cytryny kolejnym razem. Wtedy zupa była pikantna. Dla mnie cudowna. Dla żony mniej. Ale weszła do naszego stałego jadłospisu.

Zrobiłem sobie dzisiaj. Dla żony za pikantna, ale ja bestia ostrości jestem, póki nie wykrzywia to nie ostre.
Zrobiłem z sokiem z 1,5 cytryny. Fajnie się równoważy ostrość z kwaśnością. Na pewno znowu kiedyś zrobią. Tylko myślę intensywnie czym podkręcić jeszcze smak, jakie przyprawy dodać.
MrSpellu - 2014-01-20, 20:21
:
Ja muszę wykorzystać to do mojego popisowego dania na bazie cukinii. Zupę zaś urozmaiciłbym dodatkiem suszonych pomidorów i niezbyt dużą ilością czerwonej fasoli.
MrSpellu - 2014-01-21, 20:07
:
Biorąc pod uwagę, że moja żona raczej nie powinna jeść megapikantnych rzeczy zrobiłem dość poważną modyfikacje przepisu. Zamiast pikantnej chorizo użyłem polskiej długo dojrzewającej z Lidla, też jest całkiem dobra, ale przy tym łagodna. Dodałem suszonych pomidorów w zalewie, puszkę fasoli czerwonej oraz odrobinę sosu sojowego. Zamiast soku z cytryny - sok z połowy limonki. Dla lekkiej pikantności dałem trochę mieszanki pieprzów. Wyszło wyśmienite (choć łagodne). Na raz następny dodam pół szklanki białego, wytrawnego wina.
Tomasz - 2014-01-21, 21:34
:
Jednak dla mnie ta zupa jest ciekawa przede wszystkim z mieszanki smaku ostrego i kwaśnego. Lubie takie rzeczy. Te suszone pomidory chyba zastosuję. Fasoli nie, robię swoją wersję teksańskiego chilli i raczej takiej zupy na tym pomyśle i tam fasola mi wystarcza. Tu raczej się zastanawiam czym by np. zastąpić ziemniaki.
Romulus - 2014-01-22, 07:15
:
MrSpellu napisał/a:
Biorąc pod uwagę, że moja żona raczej nie powinna jeść megapikantnych rzeczy zrobiłem dość poważną modyfikacje przepisu. Zamiast pikantnej chorizo użyłem polskiej długo dojrzewającej z Lidla, też jest całkiem dobra, ale przy tym łagodna. Dodałem suszonych pomidorów w zalewie, puszkę fasoli czerwonej oraz odrobinę sosu sojowego. Zamiast soku z cytryny - sok z połowy limonki. Dla lekkiej pikantności dałem trochę mieszanki pieprzów. Wyszło wyśmienite (choć łagodne). Na raz następny dodam pół szklanki białego, wytrawnego wina.

Świetny pomysł. Za chorizo też nie będę biegał po mieście. Korzystam z polskiej. Ale jak wpadnie w ręce to nie pogardzę, choć droższa, ale zupie nadaje pysznej ostrości.

Mamy teraz z żoną pęd ku zupkom. Wczoraj pyszna cebulowa, na rosole wołowym i butelce białego wina. Grzanki z przepisu nie były potrzebne i następnym razem zostaną pominięte :)
Jezebel - 2014-01-23, 13:09
:
MrSpellu napisał/a:
Biorąc pod uwagę, że moja żona raczej nie powinna jeść megapikantnych rzeczy (...) Na raz następny dodam pół szklanki białego, wytrawnego wina.

Pikantne jedzenie jej pewno mniej zaszkodzi, niż to wino //spell
MrSpellu - 2014-01-23, 15:39
:
Wiesz co, te procenty zdążą piędziesiąt razy wyparować :)
Romulus - 2014-01-23, 15:45
:
Spróbujcie zupy cebulowej na kostce rosołu wołowego i butelce białego wytrawnego wina. Nie czuć procentów w ogóle, a wywar jest tak pyszny, że mógłbym go wciągać bez cebuli :)
Shadowmage - 2014-01-23, 15:54
:
Zdecydowanie zupa cebulowa na winie to jest to. I jeszcze do tego dobry ser :)
Jezebel - 2014-01-23, 16:03
:
Tylko ta kostka rosołowa...
Shadowmage - 2014-01-23, 16:11
:
To jest problem zup/dań, gdzie rosołu potrzeba tylko trochę. Skąd wziąć np. szklankę bulionu? W takich ilościach się go nie produkuje w domowych warunkach :)
Można co prawda mrozić sobie porcje, ale np. u mnie zamrażalnik i tak wiecznie cierpi na przepełnienie.
Jezebel - 2014-01-23, 16:42
:
Fajną opcją są domowe "bulionetki", czyli stężony, zmiksowany rosół przelany do silikonowej foremki na muffiny (i tym samym wyporcjowany) i zamrożony. Dużo miejsca to nie zajmuje, jest równie szybkie i wygodne, co kostki, można podzielić na małe porcje, przepisów w internetach mnóstwo. Niestety żadnego konkretnego na bulion mięsny Wam nie polecę, bo sama gotuję wyłącznie jarski. Ale skoro w jego przypadku działa, to i z mięsnym się pewnie sprawdzi.
Shadowmage - 2014-01-23, 16:45
:
Jest to myśl. Rosół dobry umiem zrobić, to i zagęścić się uda. Dzięki za pomysł. Tylko foremek na muffiny (czy na cokolwiek innego ciastkowego) w domu brak. No ale jak tarka do cytrusów głównie służy do sera, to i foremki do ciastek mogą posłużyć pod rosół :D
Jezebel - 2014-01-23, 16:56
:
Sekretem jest nie tyle zagęszczenie, co raczej zrobienie bardziej esencjonalnego rosołu, z większej ilości składników (zmiksowanie ich później z bulionem jeszcze podniesie poziom intensywności smaku, można więc będzie, jak kostkę, rozpuścić taką bulionetkę w wodzie) w tej samej co zwykle objętości wody. A w silikonową foremkę (albo i dwie, wtedy można na raz zrobić aż 12 bulionetek) polecam się jednak zaopatrzyć (jak się dobrze poszuka, to wydatek nie będzie horrendalny), bo jest giętka i nie będzie problemu z wydobyciem zamrożonego bulionu.
Fidel-F2 - 2014-01-23, 17:42
:
z całym szacunkiem, gra nie warta świeczki, tyle czasu i roboty bo kostka jest be? nie pojmuję
Jezebel - 2014-01-23, 18:01
:
Jeśli Ci kostki z utwardzanych tłuszczów roślinnych, mnóstwa soli i chemicznych wspomagaczy smaku pasują, to przecież nikt Ci nie będzie zabraniał ich używania.
MadMill - 2014-01-23, 18:03
:
My polujemy na woreczki do lodów, gdzie są takie duże kostki. To chyba najpraktyczniejsze.
Fidel-F2 - 2014-01-23, 18:34
:
Jezebel napisał/a:
Jeśli Ci kostki z utwardzanych tłuszczów roślinnych, mnóstwa soli i chemicznych wspomagaczy smaku pasują, to przecież nikt Ci nie będzie zabraniał ich używania.
a co to ma do rzeczy?
You Know My Name - 2014-01-23, 19:41
:
Jezebel napisał/a:
Tylko ta kostka rosołowa...
Ha, "odpadem" po produkcji pasztetu jest około 2-3 litry bulionu o gęstości galaretki, który wrzucam do zamrażalnika i wyciągam na takie okazje jak cebulowa, barszczyk czerwony, pomidorowa.
Fidel-F2 - 2014-01-27, 12:40
:
Napotkałem w Lidlu na zestaw makaron plus pesto w dziale 'świeże'. Makaron tagliatelle w dwóch rozmiarach w kwadratowych pojemnikach i oddzielnie mały kubeczek pesto. Jedno i drugie kosztuje po 3 zł, ale kupowane jako zestaw 4 zł. Porcja wystarczająca dla jednego obżartucha lub dwóch osób jedzących normalnie. Można dodatkowo jeszcze posypać serem ale nie ma potrzeby, samo w sobie bardzo smaczne. Polecam lubiącym kuchnię włoską i nie lubiącym gotowania. Przygotowanie dania trwa kilka minut.
mad5killz - 2014-01-27, 17:14
:
Fidel, nadziałem się kiedyś na podobny zestaw w Lidlu, pewnie było to coś innego ale opis się zgadza.
Miało plastikowo-mączany posmak i jak zbliżałem to do lampy, to nieznacznie dawało radę rozbujać abażur.
Nie dałem rady ojebać do końca, pies polizał, zwątpił, zapił wodą. --_-
Fidel-F2 - 2014-01-27, 18:22
:
acz niekoniecznie
MrSpellu - 2014-03-31, 11:06
:
Udana modyfikacja zupy kiełbasianej: Całe czarne oliwki, bazylia, oregano, brak pikantnych przypraw, odrobina szalotki. Czosnek poszedł weg (a szkoda) :( Ale generalnie modyfikacja całkiem, całkiem :)
MrSpellu - 2014-05-21, 21:41
:
Pyszny, urwał, śledzik :freak:

:arrow: Trzy odsolone matiasy pokroiłem w "kostkę".
:arrow: Do miseczki dałem kilka łyżek musztardy francuskiej, kilka łyżek rychtig ślunskiego zymftu (lokalna musztarda, wyjebana w kosmos), kilka łyżek jogurtu (w oryginale jest majonez, ale akurat nie miałem), trochę pieprzu, łyżkę oleju z pestek winogron. Zabełtałem.
:arrow: Połączyłem śledzika z sosem. Wrzuciłem do lodówki na 24h
:arrow: Aj waj //spell
MrSpellu - 2014-05-21, 21:54
:
Cebulka, do miseczki jeszcze wrzuciłem posiekaną cebulkę //spell
Procella - 2014-05-22, 09:13
:
Prawdziwie doskonały śledź to śledź w miodzie (nie, wcale się nie wygłupiam), cytrynie i kolorowym pieprzu. Roboty z tym sporo, ale efekt, efekt!

Śledzia, jeżeli jest bardzo słony, chwilę namoczyć, ale bez przesady, bo zalewa też wyciągnie, następnie pokroić na kawałki - takie na kęs.

Cebulę pokroić nie za drobno i nie za grubo, sparzyć wrzątkiem, ostudzić.

Wyszorować i sparzyć cytryny, skroić ostrym nożykiem skórkę (jak najcieniej! samo żółte!).

No i układamy w sporym słoju: warstwa cebuli, warstwa śledzi, na dole i na górze powinna być cebula. Każdą warstwę posypujemy dość obficie kolorowym ziarnistym pieprzem i skórką z cytryny. Trzeba też dorzucić ziele angielskie i liść laurowy, ale już nie na każdej warstwie, tak w dwóch miejscach.

Teraz zalewa: sok z cytryny, trochę octu balsamicznego, miód i olej. Dokładnie roztrzepujemy, najprościej przez potrząsanie w zakręconym słoiku. Zalewamy przygotowane śledzie, pilnując, żeby wszędzie dotarła i żeby całość była przykryta.

I teraz część najtrudniejsza i najboleśniejsza: na 48 godzin w chłodne miejsce :-| No dobra, po dobie można próbować, ale to jeszcze nie będzie pełna doskonałość.
MrSpellu - 2014-05-22, 09:34
:
Procella napisał/a:
Prawdziwie doskonały śledź to śledź w miodzie (nie, wcale się nie wygłupiam)


Ale ja Ci wierzę. Muszę wypróbować. Zwłaszcza jak dostanę miód malinowy (robię np. karkówę w miodzie malinowym) :DD
Fidel-F2 - 2014-05-22, 09:48
:
dodaj tam rodzynki, czy nie?
MrSpellu - 2014-05-22, 09:51
:
Doskonały pomysł.
Procella - 2014-05-22, 10:14
:
Rodzynki dodaję do sledzi w pomidorach.

Trzeba nakroić duuuużo cebuli i zeszklić ją na oleju - broń Cthulhu zrumienić!!! Dodajemy do tego przecier pomidorowy, listek i ziele, rodzynki, doprawiamy odrobiną imbiru i cynamonu (odrobiną, to nie piernik!), dodajemy ciut cukru lub miodu. Kiedy całkiem wystygnie (to ważne, raz włożyłam do letniego i była katastrofa), dodajemy pokrojone śledzie (jeżeli trzeba, wcześniej chwilę moczymy, ale warto pamiętać, że do bazy cebulowej soli się nie daje i musi ją złapać od śledzi właśnie). To też musi się przegryźć, ale 24 godziny powinny wystarczyć (choć po 48 jest lepsze).
MrSpellu - 2014-05-22, 10:38
:
No nie wiem. Jakakolwiek ryba w pomidorach kojarzy mi się z byczkami w tomatnym sosie. Tymi w pancernych puszkach //spell
Fidel-F2 - 2014-05-22, 12:05
:
po grecku?
MrSpellu - 2014-05-22, 12:17
:
Ryby po grecku po prostu nie trawię.
utrivv - 2014-05-22, 12:18
:
To będzie jakoś tak:
Cytat:
Η ρέγγα (clupea harengus)είναι ένα λεπτό πελαγίσιο ψάρι με ατρακτοειδές σώμα και με ένα κοντό πτερύγιο στην ράχη της. Έχει πρασινωπά λέπια, γαλάζια πλάτη και ασημόχρωμη κοιλιά. Δεν ξεπερνά τα 40 εκατοστά και φτάνει σε ηλικία 20 με 25 ετών.

Fidel-F2 - 2014-05-22, 12:22
:
MrSpellu, a czemuż to? same dobre w niej rzeczy, rybka, pomidor i warzywa
MrSpellu - 2014-05-22, 12:24
:
Wiesz co, moja matka skutecznie obrzydziła mi potrawę. Zawsze podawała ją na ciepło, kiedy właśnie ponoć najlepsza jest na zimno. Niemniej uraz mi został.
Fidel-F2 - 2014-05-22, 12:34
:
i na ciepło i na zimno wchodzi mi bez mydła
MrSpellu - 2014-05-22, 12:46
:
Nie wiem, może kiedyś się skuszę na to, by zrobić samemu. Ale to nie jest jakieś moje wielkie marzenie :)
Procella - 2014-05-22, 13:41
:
Ryba po grecku jest pyszna. Muszę niebawem coś w tej sprawie podziałać.
MrSpellu - 2014-06-20, 14:40
:
Dziś pierwszy raz w życiu robiłem pancakesy. Przepis jest banalnie łatwy, a i wykonanie proste. Nawet robi się je łatwiej niż zwykłe naleśniki.

:arrow: Dwie szklanki mąki (użyłem specjalnej mąki do wypieku pizzy, jest drobniutka)
:arrow: 1 i 1/2 szklanki mleka
:arrow: 3 łyżeczki proszku do pieczenia
:arrow: 3 łyżeczki cukru
:arrow: 1/3 kostki masła
:arrow: dwa jajka
:arrow: troszkę soli

Masło rozpuszczamy i łączymy z rozbełtanymi jajkami z mlekiem. Do tej mikstury powoli dosypujemy mąkę zmieszaną z resztą składników. Ciasto wyrabiamy przy pomocy miksera. Powinno wyjść gęste i bez grudek. Żona była zachwycona :)
MrSpellu - 2014-07-27, 21:45
:
Česneková polévka

Pamiętacie jak fapaliśmy z Orkiem nad talerzem zupy z "u Huberta" w Cieszynie? Otóż zidentyfikowałem to jako zupę czosnkową. Przepis jest bajecznie prosty:

:arrow: Robimy dobry wywar rosołowy.
:arrow: Miksujemy lub przeciskamy przez praskę główkę czosnku.
:arrow: Czosnek lekko podsmażamy na oliwie.
:arrow: Do smażącego się czosnku wrzucamy okruchy chleba.
:arrow: Jak okruchy spiją całą oliwę, to wrzucamy zawartość patelni do wywaru.
:arrow: Na tą sąmą patelnię wrzucamy drobno krojony boczek i po chwili wykrojone z chleba grzanki.
:arrow: Do talerza wrzucamy grzanki z boczkiem oraz starty ser. Oryginalny przepis zakłada ser ołomuniecki. Nie mam dostępu, ale za to w Lidlu teraz są czeskie sery typu Jadel. Coś jak oscypek, tylko że z krowiego mleka. Też jest zajebisty.

Prostota wykonania? Proste jak pyta porucznika Rżewskiego.
Zawartość mroku w mroku? Mroczne jak wnętrze odbytu Mephistona //panda

Pyszności :)
Bernkastel - 2014-07-30, 18:36
:
Jako, ze ostatnio kupiłam sobie matchę maluję nią na zielono co się da :D
Wczoraj robiłam ciasteczka wg przepisu z jutuba, wyszły pyszne, chociaż jedną porcję nieco spiekłam, do herbatki idealne, aż moja znajoma z Japoni się wprosiła, jak się dowiedziała co robię.

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=OhMIU164H1c[/youtube]

Poza tym przyjemnie wyszła tez inwencja własna, napój bananowy. Roztopiłam białą czekoladę i dodałam do niej rozpuszczoną w odrobinie mleka matchy, taką zieloną czekoladę ostudziłam, trzymałam w lodówce przez noc, miała ona gęstą, ale nie stała konsystencję. Do kubeczka od blendera wrzuciłam banana, oblałam go częścią tej czekolady ( z dwie łyżki? ), zalałam mlekiem i zmiksowałam. Miłe w smaku i ładnie wygląda, niestety też jest słodkie i za wiele wypić się nie da.
MrSpellu - 2014-07-30, 21:04
:
A ja właśnie zrobiłem wyjebaną w kosmos sałatkę:

:arrow: rukola
:arrow: pomidor
:arrow: oliwki
:arrow: czerwona fasola
:arrow: ser typu bałkańskiego
:arrow: smażony boczek
:arrow: winegret z musztardą francuską

mmm mmm //spell
MrSpellu - 2014-10-01, 11:12
:
https://www.youtube.com/watch?v=WNIKZJjrtBo

Muszę wypróbować ten przepis //spell
Sabetha - 2014-10-01, 17:53
:
Dzięki, dawno się tak nie uśmiałam :lol:
mad5killz - 2014-10-01, 18:21
:
MrSpellu napisał/a:
https://www.youtube.com/watch?v=WNIKZJjrtBo

Muszę wypróbować ten przepis //spell

Widziałem Bigos wkurwiony i zapomniałem o tym Mistrzu Kuchni.
A tu niespodzianka, dalej wrzuca filmy z polskim komentarzem. :D

Ja pierdolę jaka to zupa japońska. :D
MrSpellu - 2014-10-01, 18:24
:
mad5killz napisał/a:
Ja pierdolę jaka to zupa japońska. :D


Kolejny powód by kupić szybkowar :DD
MrSpellu - 2014-11-16, 11:36
:
Kurwa, zrobiłem w końcu Kurczaka pierdolonego. Wprowadziłem dwie modyfikacje. Pierwsza - z braku świeżego tymianku użyłem świeżej natki pietruszki. Druga - do ziemniaków, marchewki i oliwy wrzuciłem pół kostki masła (wincy masła, wincy zabawy //spell ). Dałem też Kasztelana niepasteryzowanego (najprzyzwoitsze puszkowe piwo z Lidla).

Werdykt? Najlepsza kura jaką w życiu jadłem //spell W nocy robiłem wywar na resztkach i dziś robię z tego zupę (ale nie japońską) :)
Fidel-F2 - 2014-11-16, 19:00
:
Tymianek zasadniczo lepszy suszony niż świeży
MrSpellu - 2014-11-16, 19:38
:
Też nie miałem. A byłem pewien, że kupowałem :-/
A zupa wyszła wyjebana w kosmos //slina
Robiłem tą na kiełbasie (Romulus wklejał tu przepis).
MrSpellu - 2014-11-17, 22:15
:
Kupiliśmy z żoną dobry szybkowar. I dziś zrobiłem bigos. Dokładnego przepisu nie podaję, bo nie ma sensu. Co dom, to inny bigos :) U mnie jest boczek, dobra kiełbacha, 1/3 kapusty świeżej, 2/3 kapusty kiszonej, suszone prawdziwki z lasu, suszone śliwki, czerwone wino, odrobina koncentratu pomidorowego, wór przypraw (ziele angielskie, cały pieprz, wawrzyn, owoce jałowca oraz całkiem wdzięczna mieszanka z Prymatu).

No to podsmażyłem mięcho, wrzuciłem wszystkie składniki do szybkowara na 30 minut, wymieszałem dokładnie. I do tej pory jestem w ciężkim szoku. Wyszło tak jakby ten bigos się pichcił przez całą noc w zwykłym garze. Teraz to się musi tylko przegryźć tak ze dwa dni i będzie doskonały :)

Zakochałem się w garnku //slina
Fidel-F2 - 2014-11-17, 23:01
:
możesz robić coś co zawiera świeżą kapustę i może to byś smaczne i zdrowe, ale nie nazywaj tego bigosem
MrSpellu - 2014-11-17, 23:07
:
Gdyż, azaliż?
mad5killz - 2014-11-17, 23:19
:
Bo bigos musi być z Komunii. Tej pierwszej.
Im jesteś starszy, tym obrzęd był dawniej i staje się wytrawniejszy.
Stary Ork - 2014-11-17, 23:21
:
MrSpellu napisał/a:
Gdyż, azaliż?


Gdyż za błahsze przewiny Fidel orał pytą --_-
MrSpellu - 2014-11-17, 23:22
:
A ja w dupie mam jego pytę. Oh, wait //mysli

mad5killz napisał/a:
Bo bigos musi być z Komunii. Tej pierwszej.
Im jesteś starszy, tym obrzęd był dawniej i staje się wytrawniejszy.


A jak nie byłem?
MrSpellu - 2014-11-17, 23:25
:
Nie no, poważnie teraz. Jaki jest dobry argument, by nie dodawać świeżej kapusty? W szybkowarze bardzo szybciutko mięknie, a w tych proporcjach jeszcze szybciej nachodzi kapustą kiszoną (i całą resztą). Nie dodaje smaku (choć może trochę przełamuje kwaskowość, ale od tego są śliwki), tylko smakiem nasiąka. Jest wypełniaczem.
Fidel-F2 - 2014-11-17, 23:52
:
Nie ma żadnego argumentu. Świeża kapusta jest świetna na wiele sposobów.
MrSpellu - 2014-11-18, 00:00
:
W tym jako składnik bigosu :mrgreen:
Fidel-F2 - 2014-11-18, 07:26
:
Skąd ten pomysł? W bigosie nie ma świeżej kapusty.
utrivv - 2014-11-18, 08:14
:
Fidel-F2 napisał/a:
Skąd ten pomysł? W bigosie nie ma świeżej kapusty.
A co powstanie jeżeli do bigosu dodamy świeżej kapusty? Np. w charakterze przyprawy? //mysli
Stary Ork - 2014-11-18, 08:21
:
utrivv napisał/a:
Fidel-F2 napisał/a:
Skąd ten pomysł? W bigosie nie ma świeżej kapusty.
A co powstanie jeżeli do bigosu dodamy świeżej kapusty? Np. w charakterze przyprawy? //mysli


Abominacja.
MrSpellu - 2014-11-18, 09:37
:
Stary Ork napisał/a:
utrivv napisał/a:
Fidel-F2 napisał/a:
Skąd ten pomysł? W bigosie nie ma świeżej kapusty.
A co powstanie jeżeli do bigosu dodamy świeżej kapusty? Np. w charakterze przyprawy? //mysli


Abominacja.


Herezja, mutacja, obcja, exterminatus.

To dalej będzie bigos. Handlujcie z tym. Bo chwilowo z braku laku uprawiacie "atoli powoli pierdoli" --_-
Stary Ork - 2014-11-18, 09:38
:
Ja tam nie mam nic przeciw słodkiej kapuście w bigosie, ale trochę boję się orania //help
MrSpellu - 2014-11-18, 09:47
:
Ty masz się bać, kurwa, Gniewu Imperatora --_-
MadMill - 2014-11-18, 09:54
:
W sumie to ja też uważam, że najlepszy wychodzi tylko z kiszonej. I nie rozumiem tego fetyszu dodawania do niego świeżej w żadnej z proporcji, ale jak Wam smakuje. Jak napisał Spell na początku, co dom to inny bigos.
MrSpellu - 2014-11-18, 10:01
:
MadMill napisał/a:
Jak napisał Spell na początku, co dom to inny bigos.


Moja teściowa nie dodawała wina. Skorygowałem ten błąd //spell

MadMill napisał/a:
I nie rozumiem tego fetyszu dodawania do niego świeżej


A ja rozumiem. Współgra z suszonymi śliwkami w przełamywaniu kwaśności kapusty kiszonej. I w żaden sposób nie powoduje, że bigos staje się mdły. Hell, spotkałem się z wersją, gdzie zamiast śliwek dodaje się miód. IMO to jest kwękanie na zasadzie "a bo dziadek nie dodawał". Myślałem, że może obrażę jakieś bigosowe bóstwo, ale nie. Powiem więcej. Ten bigos jest taki dobry, że cytując klasyka "kutasy lecą z nieba" //slina
Stary Ork - 2014-11-18, 10:04
:
Śliwki, miód, a wersja z dżemem malinowym miażdży genitalia, tylko warto przetrzeć przez gęste sitko - chyba że komu nie wadzą pesteczki.
MrSpellu - 2014-11-18, 10:05
:
Mam miód malinowy //mysli
MrSpellu - 2014-11-18, 18:31
:
Dziś do szybkowara wrzucam pokrojoną polędwiczkę (obtoczoną w przyprawie do wieprzowiny). Najpierw ją podsmażam z boczkiem i cebulą. Potem zasypuję świeżą kapustą (3/4 główki mi zostało, coś trzeba z tym zrobić). Wrzucam ziele angielskie, pieprz w ziarnach i posypuję mielonym kminkiem. Tak Fidelu, wiem. Nie lubisz kminku. Ale mielony jest cymes, bo nie da się go rozgryźć, a daje przyjemną nutę smaku (w niewielkiej ilości ofc.). Zalewam to 250ml piwa jasnego (Kasztelan niepasteryzowany). Mieszam i odpalam sprzęt na 30 minut. Pachnie tak, że pitok mi odlatuje //slina
MrSpellu - 2014-11-18, 19:29
:
Zajebiste mięso //slina
MrSpellu - 2014-11-23, 14:41
:
Zupa pseudojapońska :)

Wczoraj zrobiłem rosół, którego bazą był boczek, włoszczyzna (dużo marchwi), pieczarki oraz kilka prawdziwków. Dziś miszung odtłuściłem przez sitko. W miseczce rozrobiłem chrzan wasabi, ocet balsamiczny oraz ocet jabłkowy, aż zrobiła się z tego wodnista pasta. Wlałem do wywaru. Wrzuciłem na patelnię fasolę z puszki oraz ciachany boczek, po mocnym podsmażeniu też je wrzuciłem do wywaru. Wywar doprawiłem imbirem (łyżka suszonego), goździkiem (jednym) oraz odrobiną gałki muszkatołowej.

Do tego ugotowałem makaron Sobe (gryczany).

Zaskakująco zajebiste :-)
You Know My Name - 2015-01-07, 19:30
:
Nie wiem po co dodawać do bigosu coś co ma przełamywać kwaśność kapusty?
Stary Ork - 2015-01-07, 19:50
:
Bo to jest zen, zią.
You Know My Name - 2015-01-07, 20:50
:
Zen to są proporcje: pół na pół, kapusta kiszona i tłuste mięso.
Fidel-F2 - 2015-01-07, 23:29
:
You Know My Name +27
MrSpellu - 2015-01-07, 23:31
:
- 69
MrSpellu - 2015-04-26, 13:58
:
Wczoraj upolowałem prześliczne, chudziutkie żeberka.
Właśnie się piekarnikują* w bejcy:

:arrow: Sos pomidorowy
:arrow: Musztarda
:arrow: Miód
:arrow: Czosnek
:arrow: Pieprz
:arrow: Sos sojowy
:arrow: Ocet balsamiczny
:arrow: Oliwa z oliwek
:arrow: Mieszanka chilli

Mam ślinotok //slina

*200 stopni. 30 minut z jednej strony, 30 minut z drugiej strony. Bejcowane z rana pierwszy raz. Po 30 minutach w piekarniku wypada przejechać mięsko raz jeszcze.
Fidel-F2 - 2015-04-26, 16:43
:
Wszystko ładnie ale wywaliłbym sos pomidorowy i ten ocet.
MrSpellu - 2015-04-26, 19:02
:
Wyszło zajebongo. Ten sos pomidorowy jest dla koloru bardziej :) A ocet balsamiczny jest w pytę :P
Stary Ork - 2015-04-26, 19:42
:
Pasta paprykowa zamiast pomidorów by była, Spellu?
MrSpellu - 2015-04-26, 22:22
:
Nie widzę przeszkód. Choć nie wiem jak miód będzie grał z papryką //mysli
MrSpellu - 2015-08-29, 14:27
:
Orku, Twój przepis na grzanki z gruszką i lazurem faktycznie trąci oberwipytozą, trzy razy już robiłem. I tak wpadłem sobie na pomysł, że naleśniki z takim nadzieniem też byłyby fpytę. A co dopiero omlet :shock:
Stary Ork - 2015-08-29, 15:25
:
O, to, to. Z resztą lazur i owoce sie kombujo, zastanawiam się nad morelami. Podobnie z resztą oscypek, grillowany z żurawiną trąci już trochę standardem, ale może węgierki? Trzeba rozważyć //mysli
Tixon - 2015-08-29, 15:58
:
Dobra, ale teraz tak poważnie. Znajdujemy dobra zrabowane przez okupanta. Co z nimi robimy, jaki jest ich status prawny?
utrivv - 2015-08-29, 16:02
:
Tixon napisał/a:
Dobra, ale teraz tak poważnie. Znajdujemy dobra zrabowane przez okupanta. Co z nimi robimy, jaki jest ich status prawny?
Kroimy drobno, smażymy krótko i zalewamy Wisłą.
Stary Ork - 2015-08-29, 16:04
:
utrivv napisał/a:
Tixon napisał/a:
Dobra, ale teraz tak poważnie. Znajdujemy dobra zrabowane przez okupanta. Co z nimi robimy, jaki jest ich status prawny?
Kroimy drobno, smażymy krótko i zalewamy Wisłą.



Widziałeś ostatnio Wisłę? Wisłą to nie dałoby się zalać mi sandałów, zwłaszcza że nie mam sandałów //orc
utrivv - 2015-08-29, 16:07
:
Może jak jeszcze opadnie to jakieś sandały się odsłonią?
martva - 2015-08-31, 09:49
:
MrSpellu napisał/a:
I tak wpadłem sobie na pomysł, że naleśniki z takim nadzieniem też byłyby fpytę.


Jedna z lepszych pizzowych kombinacji, jakie jadłam, to była gruszka, ostre papryczki (niedużo) i niebieski ser.
A sery pleśniowe różnego typu w połączeniu z owocami (świeże figi, gruszki, winogrona, nektarynki, opcjonalnie dżem żurawinowy, we Francji dorwałam figowo-jabłkowo-orzechowy, pod koziego pleśniaka obłęd) to jest kosmos.
MrSpellu - 2015-08-31, 09:53
:
No ja właśnie rozmyślałem nad tym, że gdyby do tej zapiekanki dorzucić żurawinę (zimną na gorący ser), to już byłaby oberwipytoza kompletna.
martva - 2015-08-31, 10:00
:
Można też użyć suszonej. Robiłam szpinakowe muffiny z lazurem lub gorgonzolą, suszoną żurawiną i orzechami włoskimi i były bardzo fajne.
MrSpellu - 2015-08-31, 10:03
:
Jakoś wolę "dżem" od suszonej.
Procella - 2015-08-31, 10:33
:
Brokuł, feta albo niebieski, gruszka, migdały, sos czosnkowy na jogurcie. Sałatka doskonała.
MrSpellu - 2015-09-09, 18:10
:
Orku, kozi ser też doskonale się sprawdza w połączeniu z gruszką //spell A właśnie organoleptycznie sprawdzam czy połączenie kozi ser plus banan jest prawilny :freak: Osiągam zaskakująco przyzwoite wyniki :shock:

Wczoraj zaś przekroczyłem Brynicę kulinariów i stworzyłem wyjebane w kosmos pancakesy. Bazą była mąka orkiszowa i jogurt kremowy. Do tego olej, cukier trzcinowy, jajko, proszek do pieczenia i łyżeczka wodorowęglanu sodu (abo sody oczyszczonej jak kto woli). Pyszne. Puchate jak chmurka //spell
MrSpellu - 2015-12-23, 12:39
:
Wczoraj poczęstowałem Orka śledziem w sosie musztardowym i powiem nieskromnie, że wyszedł tak zajebisty, że aż opierdoliliśmy wszystko co miałem //spell

:arrow: Weź solone matiasy i wymocz je przez kilka godzin w wodzie. Mają być świeże i miętkie!
:arrow: Wyjmij je z wody, obsyp grubo mielonym pieprzem i pokrój w kostkę.
:arrow: Weź pół słoika swojej ulubionej musztardy francuskiej, dużą łyżkę musztardy rosyjskiej z Kamisa, dużą łyżkę majonezu kieleckiego i duże opakowanie ulubionego jogurtu naturalnego.
:arrow: Weź niedużą cebulkę, posiekaj drobno i ewentualnie zblanszuj (ja blanszuję przed siekaniem).
:arrow: Wszystkie składniki połącz w papkę. Weź ząbek czosnku, zmiażdż i wymieszaj z sosem.
:arrow: Weź pojemnik na śledzie, wysmaruj dno sosem. Poukładaj warstwę śledzi, zalej sosem. Kolejna warstwa śledzi, kolejna warstwa sosu. I rób tak aż skończą się śledzie i sos.
:arrow: Wstaw śledzie do lodówki na kilka godzin, a najlepiej na całą noc.

Ork skomplementował //spell
Fidel-F2 - 2015-12-23, 14:12
:
Brzmi ładnie ale jeśli idzie o mnie to jogurt dyskwalifikuje sprawę.
Stary Ork - 2015-12-23, 15:48
:
MrSpellu napisał/a:
Wczoraj poczęstowałem Orka śledziem w sosie musztardowym i powiem nieskromnie, że wyszedł tak zajebisty, że aż opierdoliliśmy wszystko co miałem //spell

:arrow: Weź solone matiasy i wymocz je przez kilka godzin w wodzie. Mają być świeże i miętkie!
:arrow: Wyjmij je z wody, obsyp grubo mielonym pieprzem i pokrój w kostkę.
:arrow: Weź pół słoika swojej ulubionej musztardy francuskiej, dużą łyżkę musztardy rosyjskiej z Kamisa, dużą łyżkę majonezu kieleckiego i duże opakowanie ulubionego jogurtu naturalnego.
:arrow: Weź niedużą cebulkę, posiekaj drobno i ewentualnie zblanszuj (ja blanszuję przed siekaniem).
:arrow: Wszystkie składniki połącz w papkę. Weź ząbek czosnku, zmiażdż i wymieszaj z sosem.
:arrow: Weź pojemnik na śledzie, wysmaruj dno sosem. Poukładaj warstwę śledzi, zalej sosem. Kolejna warstwa śledzi, kolejna warstwa sosu. I rób tak aż skończą się śledzie i sos.
:arrow: Wstaw śledzie do lodówki na kilka godzin, a najlepiej na całą noc.

Ork skomplementował //spell


Obrywa pytonga, najlepszy śledź jakiego jadłem przynajmniej w tym roku, a być może i w dłuższym okresie //orc

Fidel-F2 napisał/a:
Brzmi ładnie ale jeśli idzie o mnie to jogurt dyskwalifikuje sprawę.

Nie lękajcie się. Jogurt był bardzo na miejscu.
Fidel-F2 - 2015-12-23, 17:37
:
Ja ostatnio, po latach, śledzia po sułtańsku. Wyszedł rewelacyjnie i dziś kolejna porcja w produkcji.
Procella - 2015-12-23, 19:52
:
Jakieś szczegóły?
Stary Ork - 2015-12-23, 20:25
:
Obstawiam rodzynki.
Fidel-F2 - 2015-12-23, 22:35
:
Namoczyć śledzie standardowo,skropić obficie cytryną, pokroić na nieduże kawałki. Sos: zeszklić cebulę, dorzucić rodzynki, koncentrat pomidorowy, odrobinę cukru, sól,pieprz, zagotować, gdy sos nabierze stosownej konsystencji wyłączyć palnik (to raptem kilka minut). Przygotowane śledzie wymieszać z sosem, odstawić do lodówki najlepiej na dwa dni, ale po jednym już są w porządku.
MrSpellu - 2015-12-24, 19:18
:
Orku, doba w lodówce i są 3x lepsze niż przedwczoraj. Polecam //orc
Procella - 2015-12-25, 10:23
:
Fidel-F2 napisał/a:
Namoczyć śledzie standardowo,skropić obficie cytryną, pokroić na nieduże kawałki. Sos: zeszklić cebulę, dorzucić rodzynki, koncentrat pomidorowy, odrobinę cukru, sól,pieprz, zagotować, gdy sos nabierze stosownej konsystencji wyłączyć palnik (to raptem kilka minut). Przygotowane śledzie wymieszać z sosem, odstawić do lodówki najlepiej na dwa dni, ale po jednym już są w porządku.

A, znam, tylko nie funkcjonuje to u mnie pod tą nazwą. Pycha. Ja jeszcze dodaję do sosu troszkę cynamonu i imbiru.
MrSpellu - 2016-01-06, 20:45
:
Dziś mnie wzięło na placki ziemniaczane. Tak się jakoś złożyło, że ktoś za mnie zawsze te placki robił. Tym razem, pierwszy raz w życiu, robiłem je sam. A przepis jest prosty jak kuśka walenia. Potrzeba kilka ziemniaków, dwie nieduże cebule, jajko, łyżkę skrobi ziemniaczanej, łyżkę mąki pszennej, sól, pieprz, opcjonalnie przyprawę do ziemniaków (chyba z kamisa).

Ziemniory trzemy na drobnych oczkach, cebulę na grubych (jak ktoś ma zatoki zawalone, to chwilowo poczuje ulgę), w sumie można zmiażdżyć też ząbek czosnku, wsypujemy resztę składników i mieszamy aż paciaja będzie miała konsystencję rzadkiej kupy. Przepraszam, nie potrafię znaleźć neutralnego skojarzenia //spell Rozgrzewamy mocno patelkę, dajemy troszkę masła klarowanego i wrzucamy jedną łychę paćki na jednego placka. Smażymy z obu stron aż kolor będzie złoty. Jeść ciepłe. Z gulaszem //slina
Fidel-F2 - 2016-01-06, 21:20
:
z cukrem
MrSpellu - 2016-01-06, 21:29
:
W bułce z jajkiem sadzonym i plastrem smażonego boczku.
MadMill - 2016-01-07, 08:17
:
MrSpellu napisał/a:
Ziemniory trzemy na drobnych oczkach

Polecam spróbować na grubych oczkach, jest więcej do chrupania.

I z sosem grzybowym.


Fidel-F2 napisał/a:
z cukrem

A to jest ku*wa kryminał --_-
Fidel-F2 - 2016-01-07, 08:55
:
nie znasz się
Trojan - 2016-01-07, 09:12
:
pewnie że z cukrem
martva - 2016-01-07, 09:34
:
Grube oczka i sos jogurtowo-czosnkowy.
Jachu - 2016-01-07, 09:41
:
Ziemniaki z cukrem? Co z wami? --_-

Swoją drogą w rodzinie mam osobników, którzy jedzą placki z ketchupem, dżemem truskawkowym, miodem, kremem czekoladowym, śmietaną, musztardą lub masłem orzechowym... O cukrze, sosie pieczarkowym czy węgierskim to w ogóle nie wspominam, bo to standard jest...
Czy tylko ja dostrzegam w tym coś dziwnego i jem zawsze suche? //mur
MrSpellu - 2016-01-07, 09:51
:
MadMill napisał/a:
Polecam spróbować na grubych oczkach, jest więcej do chrupania.

Moja mama tak robi, ale żona uznaje tylko na drobnych więc ten tego...
tr - 2016-01-07, 10:05
:
Z cyklu "Gotuj z Antonim" :mrgreen:
Przepis na polędwicę Chateaubriand.

https://www.facebook.com/...80147588693930/
MrSpellu - 2016-01-07, 10:20
:
To się nadaje do zła w potrawce :P

Jachu napisał/a:
Czy tylko ja dostrzegam w tym coś dziwnego i jem zawsze suche?


Zazwyczaj traktuję placki jako dodatek do czegoś (w 99% przypadków chodzi o gulasz), wyjątkowo wczoraj mnie naszło na placki jako danie same w sobie.

Z cukrem nie lubię.
Beata - 2016-01-07, 10:34
:
Oczywiście, że z cukrem. A nawet z cukrem pudrem. :mrgreen:
MrSpellu - 2016-01-07, 10:44
:
O jeżu nie. Człowiek, który wymyślił cukier puder powinien był zostać ukamienowany, spalony na stosie, ścięty, rozstrzelany, powieszony za jaja, zagazowany i zmuszony do wysłuchania całego the best of Krzysztofa Krawczyka.
Fidel-F2 - 2016-01-07, 10:48
:
MrSpellu +27 Cukier puder jest okrutny.
Beata - 2016-01-07, 10:55
:
W ogóle się nie znacie. :-) W śledziach po fińsku, jednych z najlepszych śledzi, jakie jadłam, cukier puder jest bardzo istotnym składnikiem.
martva - 2016-01-07, 10:57
:
Jak z cukrem, przecież w cieście jest cebula.
Beata - 2016-01-07, 11:00
:
martva napisał/a:
przecież w cieście jest cebula.

No ale to przeszkadza? :shock:
MadMill - 2016-01-07, 11:05
:
MrSpellu napisał/a:
O jeżu nie. Człowiek, który wymyślił cukier puder powinien był zostać ukamienowany, spalony na stosie, ścięty, rozstrzelany, powieszony za jaja, zagazowany i zmuszony do wysłuchania całego the best of Krzysztofa Krawczyka.

Nadaje się np. do naleśników, znaczy do ciasta na nie jak jesz je później na słodko.

Z cukrem je się w poniemieckiej wielkopolszcze --_-

martva napisał/a:
Jak z cukrem, przecież w cieście jest cebula.

Jak ją zeszklisz to tez będzie słodka, więc to nie to.
Fidel-F2 - 2016-01-07, 11:05
:
martva, czyli konfitury z cebuli czerwonej też nie tolerujesz? :P :P

A poza tym, jeśli nie próbowałeś to spróbuj.
MadMill - 2016-01-07, 11:06
:
Ja? Próbowałem, to koszmar mojego dzieciństwa...
Fidel-F2 - 2016-01-07, 11:07
:
Uhm, czyli Sandomierz leży w poniemieckiej Wielkopolsce.
Fidel-F2 - 2016-01-07, 11:09
:
Nie, do Martvej.

Grzanki z bagietki, pasztet, konfitura z czerwonej cebuli i tymianek. Orgazm kulinarny.
MrSpellu - 2016-01-07, 11:31
:
Jadłem kiedyś to coś z cebuli czerwonej. Takie se.
Nie, że jakieś super złe. Zwyczajnie dla mnie nijakie.
Fidel-F2 - 2016-01-07, 11:57
:
Jadłeś łyżką że słoika czy w jakiejś kompozycji?
MrSpellu - 2016-01-07, 12:07
:
Jadłem z czymś. Z gotowaną, domową szynką o ile mnie pamięć nie myli.
martva - 2016-01-07, 12:35
:
Fidel-F2 napisał/a:
martva, czyli konfitury z cebuli czerwonej też nie tolerujesz? :P :P


Touché ;) Miałam nadzieję że nie zauważysz.
Cebulę daję surową, startą razem z ziemniactwem w maszynce do ścierania różnych rzeczy, doprawiam jeszcze ziołami - rozmaryn, tymianek albo prowansalskie. Modyfikacje - dodatek do ciasta startej dyni albo cukinii. Gotowe placki z sosem czosnkowym są najnaj, zdarzają się też grzyby, keczup bądź inny sos na bazie pomidorów albo coś warzywnego. Ale pomysł z cukrem jest dla mnie fuj, generalnie nie jestem fanką dań obiadowych na słodko - pierogi, knedle czy inne naleśniki z owocami jeszcze ujdą, jak nie ma nic innego. Ale makaron czy inne ziemniaki z cukrem, yyy. Nie.
Fidel-F2 - 2016-01-07, 12:54
:
Dla jasności, placki ziemniaczane z cukrem są mniam ale jak najbardziej doceniam inne wersje. Sosy rozmaite mięsne, warzywne, grzybowe, czosnkowe, itp równie chętnie.
Procella - 2016-01-07, 14:31
:
Ja placki ziemniaczane najbardziej lubię popijane kwaśnym mlekiem.
martva - 2016-01-07, 14:40
:
W sumie placka z konfiturą z cebuli bym może zeżarła. Hmm. Z serem pleśniowym i konfiturą z cebuli.
MadMill - 2016-01-08, 08:23
:
MrSpellu napisał/a:
Uhm, czyli Sandomierz leży w poniemieckiej Wielkopolsce.

Wielce prawdopodobne //mysli :P

martva napisał/a:
Modyfikacje - dodatek do ciasta startej dyni albo cukinii.

Bez sensu, z tartej cukinii robi się o wiele lepsze placki, z samej cukinii.

Co do dodatków, zarówno do ziemniaczanych jak i placków z cukinii do ciasta można dodać od razy boczek/kiełbasę i paprykę i wychodzą z tego dopiero przednie placki!

Procella napisał/a:
Ja placki ziemniaczane najbardziej lubię popijane kwaśnym mlekiem.

Albo sos do nich użyty to kwaśna śmietana, bez cukru ofkorz --_-
Fidel-F2 - 2016-01-08, 09:22
:
martva napisał/a:
Modyfikacje - dodatek do ciasta startej dyni albo cukinii.
MadMill, zwrócił uwagę na pewien aspekt kulinarny, który zahacza odrobinę moją świadomość. Wiem, że z prób mieszania wychodzą czasem cudne rzeczy (jak np. kanapka Fidela) ale z drugiej strony, są potrawy które osiągnęły optimum i nic tam zmieniać nie trzeba a nawet nie należy i wszelkie modyfikacje mogą się przyczynić jedynie do obniżenia jakości. Niczego nie da się poprawić w bigosie, galarecie czy imho w dyskutowanych właśnie plackach ziemniaczanych (nie mówię o dodatkach w postaci sosów czy posypek - tu jest szerokie pole do popisu). Dodanie do bigosu słodkiej kapusty, dżemu morelowego czy startej cukinii wzbudza uśmieszek nie mówiąc już o braku celu. Podobnie bez sensu imho jest dodawanie dyni czy cukinii do placków. Bezcelowe, jako że z pewnością nie poprawi smaku, więc po co?
martva - 2016-01-08, 10:43
:
Dla koloru.
MadMill - 2016-01-08, 11:30
:
Fidel-F2 napisał/a:
Bezcelowe, jako że z pewnością nie poprawi smaku, więc po co?

Nie dla poprawienia a zmiany smaku, poszerzenia horyzontu smakowego i niezamykania się na nowe doznania.

Kiedyś też uważałem, że nie spróbuję brukselki bo jest zła, teraz już nie jestem aż taki konserwatywny, teraz spróbuje i powiem, że jest ohydna :P

Z założenia nie ma chyba produktu którego bym nie zjadł, pod warunkiem że jest oczywiście jadalny. Nawet zjem danie wege... jako sałatkę do obiadu.
Fidel-F2 - 2016-01-08, 11:41
:
MadMill napisał/a:
Nie dla poprawienia a zmiany smaku, poszerzenia horyzontu smakowego i niezamykania się na nowe doznania.
nie o tym mówię, to zupełnie inna kwestia z którą się zgadzam, ale chodziło mi o coś innego
MadMill - 2016-01-08, 17:00
:
Rozumiem. Podalem tylko pomysl. Ja placki ziemniaczane wole na sucho bez wkladek. Tylko kwasna smietana lub ewentualnie sos grzybowy. Za to placki z cukinii z boczkiem i prapryka. Juz bez sosu.
Beata - 2016-01-14, 10:42
:
Mąż kumpeli upiekł ciasto, a drugi kumpel na widok zdjęcia wydał z siebie komentarz:
- Fajne to ciasto oktowaginalne.


Nie da się ukryć, prawdę piszą, faktycznie co 7 sekund mu się kojarzy. :mrgreen:
MrSpellu - 2016-01-14, 11:52
:
O, słoneczko //spell
Stary Ork - 2016-01-14, 11:58
:
Gwiazda Chaosu //spell2
MrSpellu - 2016-01-14, 12:03
:
Jason Biggs lubi to :P
Tixon - 2016-09-20, 22:37
:
Mój dzisiejszy obiad. Większość przygotowałem sam, rodzicielka przyprawiała mięso, bo ja mam tendencję do nadużywania chili.

Fidel-F2 - 2016-09-21, 01:07
:
nigdy nie skumam czemu ludzie pchają taki fajny farsz w takie chujwico
martva - 2016-09-22, 19:54
:
Odkryłam niedawno szakszukę. Znaczy kilka lat temu zobaczyłam przepis, pomyślałam 'o rany, uwielbiam wszystkie składniki, to musi być dobre'. Ale nie jestem specjalnie pochopna, więc zrealizowałam przepis jakoś późnym latem. I omg, jakie to dobre <3

A, i na wszelki wypadek napiszę - polska wiki pisze że szakszuka to mięso smażone z mięsem i warzywami, ale większość innych źródeł opisuje ją jako jajka w warzywnym, aromatycznym (kumin, czosnek, cebula, ostre papryczki) sosie. Jajka, a nie jajecznicę, jak próbował uprościć mój kolega. Jest to w każdym razie mega pyszne i polecam każdemu, o ile lubi jajka, pomidory, paprykę, cebulę, czosnek i k(u)min :mrgreen:
Stary Ork - 2016-09-22, 21:34
:
martva napisał/a:
mięso smażone z mięsem


Przednia koncepcja, milady, już mi się podoba //slina To coś z kuchni klingońskiej? //orc
martva - 2016-09-22, 22:40
:
Polska Wiki mówi że tunezyjskiej, ale już jej nie ufam!!!1 :cry:
bio - 2016-10-05, 13:16
:
Mielonka z mielonką, z mielonką, mielonką i mielonką.
Trojan - 2016-10-05, 13:48
:
i do tego....
ZASMAŻKA !
MrSpellu - 2016-10-05, 15:01
:
Z mielonki? //panda
Carmilla - 2017-04-12, 23:20
:
Fidel-F2 napisał/a:
Niczego nie da się poprawić w bigosie,

No więc było to tak: zrobiła moja matka swojego czasu bigos. Wyszedł jej obrzydliwie kwaśny. Owszem, słyszała nie raz, że lepiej smakuje jak się do bigosu doda miodu bądź powideł śliwkowych ale czemuś nie śmiała próbować. Wówczas jednak stwierdziła, że tak kwaśnego bigosu nie da się jeść, więc w sumie co to za różnica czy wyrzuci sam czy z miodem bądź powidłami. Dała po łyżce jednego i drugiego... i wyszło bardzo smaczne. Miodu ani powideł w smaku wyczuć się nie dało, po prostu bigos przestał być tak niemożliwie kwaśny. Więc jak widać czasem trzeba coś poprawić w bigosie, więc warto wiedzieć jak.
Fidel-F2 - 2017-04-12, 23:37
:
jeśli coś jest źle zrobione to można spróbować poprawiać, ale co to ma wspólnego z ultymatywnością bigosu?
Carmilla - 2017-04-13, 00:00
:
Fidel-F2 napisał/a:
jeśli coś jest źle zrobione to można spróbować poprawiać, ale co to ma wspólnego z ultymatywnością bigosu?

Yyy, a to istnieje jakiś jeden, jedynie słuszny przepis na prawdziwy bigos? Bo ja czytywałam takie, które miały w składzie te powidła czy śliwki suszone. Moja matka też to czytywała tylko bała się skorzystać z takiego przepisu... dopóki nie stało jej się to obojętne, bo bigos nie wyszedł tak, jak powinien.
Fidel-F2 - 2017-04-13, 00:19
:
jak kto chce, może też dołożyć niepatroszonego kuakanga ciemnolicego, i co z tego?
utrivv - 2017-04-13, 07:22
:
Zrobiłem wczoraj rosołek na warzywach które zgodnie z przepisem wcześniej upiekłem. Wyszło całkiem niezłe choć wolałbym dodać kawał wołowiny tylko tak mnie ciekawi co daje to wcześniejsze pieczenie?
MrSpellu - 2017-04-13, 08:19
:
No ja czasem robię wywar z resztek pieczonej kury.
Zupa jest wtedy wyjebana w kosmos.
Fidel-F2 - 2017-04-13, 09:12
:
Interesująca koncepcja
MrSpellu - 2017-04-13, 10:03
:
Koniecznie przetestuj.
Trojan - 2017-04-13, 10:45
:
hm ?
z jakich resztek ?
Fidel-F2 - 2018-04-25, 18:41
:
Szczawiową pierwszą w tym roku ogarnąłem. Mniam, Mniam. Zjadłem na poobiadek, podwieczorek i podkurek, a jeszcze kolacja przede mną.
m_m - 2018-04-25, 20:56
:
Podkurek je się po kolacji
Fidel-F2 - 2018-04-25, 21:11
:
ale zjebałem
m_m - 2018-04-25, 21:14
:
Przeniosłeś sie razem ze szczawiową w czasie.
Beata - 2018-04-25, 21:28
:
Gorzej, zjadłeś odwrotnie. Nie wiem, czy to się liczy. //mysli
Trojan - 2018-04-25, 22:05
:
Musisz powtórzyć.
MrSpellu - 2019-01-22, 18:23
:
Pizza na podpłomyku wariant tani, szybki i smaczny.

Kupujesz wrapsy na tortille z Lidla, wrzucasz na patelnię (nagrzana jak na naleśnika) i gdy zacznie się wybrzuszać, to obracasz na drugą stronę i redukujesz płytę na mały ogień. Smarujesz ulubionym sosem pomidorowym, dajesz oliwki, mozzarellę i co tam w zasadzie chcesz, przykrywasz patelnię i trzymasz do momentu aż rozpuści się ser. Czyli jakieś dwie, trzy minuty. Sru na talerz i gotowe.

Wyjebka.
Trojan - 2019-01-22, 19:09
:
Ciekawe.
Fidel-F2 - 2019-01-22, 19:30
:
Robiłem podobnie tylko zamiast tortilli bełtałem bułkę tartą z jajem (jedno jajo na jedną płaską łyżkę stołową). Jak się obsmażyło z obu stron, wrzucałem co tam było w lodówce.
Stary Ork - 2019-01-22, 19:35
:
Wolałbym przeczytać przepis na kebab z wykorzystaniem owcy, dzwonu Zygmunta i granatu zaczepnego, ale trzeba na takie sprawy patrzeć realistycznie.

MrSpellu napisał/a:
rozpuści się ser


Roztopi, humanisto :P
Trojan - 2019-01-22, 22:24
:
Stary Ork napisał/a:


MrSpellu napisał/a:
rozpuści się ser


Roztopi, humanisto :P


Spellu materię organiczną tylko rozpuszcza. Najlepiej w wannie.
MrSpellu - 2019-01-23, 00:28
:
Mozzarella z Lidla, zią. Myślę, że byłem bliżej prawdy //spell
Romulus - 2019-02-15, 07:22
:
Czytam sobie z doskoku "Kapłony i szczeżuje. Opowieść o zapomnianej kuchni polskiej". Gdybym wcześniej nie czytał doskonałej "Historii naturalnej i moralnej jedzenia", to pewnie z większym zainteresowaniem bym ją przyjął. Ale znalazłem w niej przepis na szczupaka po polsku. Danie, z którego ongiś słynęła polska kuchnia w Europie. Chyba jedyne.

Cytat:
Weź pięknego, jeszcze żyjącego szczupaka i przetnij go na połowę, następnie pokrój na części szerokie na cztery cale, weź grubej soli i posyp ją po stronie łusek, tak aby wszystko było nią pokryte. Kwadrans później weź wrzącego octu, do którego wrzuć szczyptę pieprzu i polej tym po wierzchu, a nada to szczupakowi piękny błekitny kolor. Włóż to do rondla albo jakiego chcesz naczynia i gotuj razem z tymiankiem, bazylią, liściem laurowym, pietruszką, posiekanym szczypiorkiem, goździkami i pieprzem, a wody wlej tyle, by było jej trzy palce ponad rybą, którą masz w to włożyć z całą to zaprawą, w której się macerowała, gotuj ją na wielkim ogniu i podawał z łuskami. Zrób sos z niczego więcej, jak tylko z masła, pół funta sardeli, podawaj w osobnej misie.

Kiedy zacznie się sezon na szczupaka, ponoć od maja, zamierzam spróbować. Z odpowiednimi modyfikacjami. Przepis pochodzi z francuskiej książki kucharskiej z XVIII wieku.
Stary Ork - 2019-02-15, 07:36
:
Abojawiem czy jedyne, warzywa z bułką tartą zrumienioną na maśle oficjalnie nazywają się a la polonaise, więc jakiś inny wpływ na światową kuchnię jednak mielismy :P
utrivv - 2019-02-15, 08:35
:
Ale że niby jak, z flakami mam to gotować? Nie jestem rybakiem, nie wiem jak zbudowana jest rybna ale zakładam że ma jakieś organy a skoro biorę żywą i od razy kroję i doprawiam to te wszystkie flaki i ekskrementy w niej zostają, to nie psuje smaku potrawy?
Romulus - 2019-02-15, 08:53
:
Mnie nie pytaj. :) Taki przepis.

Ja zamierzam potraktować go jako punkt wyjścia. I na pewno będę kroił zabitego i oczyszczonego z łusek. :) I całej reszty. :)
Stary Ork - 2020-06-05, 08:44
:
Na przełomie wiosny i lata ludzie w zasadzie bez przerwy pytają mnie Orku, jak ty to robisz? Skąd ta nieskazitelna cera, lśniące włosy, błysk w oku, sprężysty krok? . Zwykle odpowiadam A chuj cię to, ale macie szczęście, że was lubię i mogę się podzielić sekretem zdrowia i urody.
Szparagi //slina . Od miesiąca żrę takie ilości, że widzę na zielono, sikam czystym kwasem i zawieram tyle chlorofilu że mógłbym się wyżywić fotosyntezą i trzymaniem nóg w wiadrze z kompostem. W poniedziałek po starej znajomości nabyłem 5 kilo zielonego prosto z pola i dzisiaj zostały smutne resztki. Gdzie się podziały? Wyjaśnienie akapit niżej.

Weź patelnię, głęboką, z pokrywką, dno pokryj oliwą, ciut masła opcjonalne, choć polecane. Na oliwie zeszklij czosnku ile potrzeba i białą część niezbyt wyrośniętego pora, drobno posiekane (jeśli porem można walczyć z siodła bez osadzania go na drzewcu, to jest zbyt wyrośnięty). Pęczek zielonych szparagów ochędóż, podziel na mniejsze części wedle uznania, wrzuć na patelnię, smaż minutkę. Dodaj pieprzu grubo mielonego w cholerę i ciut, tymianku i soku z cytryny oraz kilka pomidorków koktajlowych dla koloru, nałóż dekielek i duś pod parą kilka minut (jeśli zszarzeje, przetrzymałeś o kwadrans). Wymieszaj wszystko z makaronem (u niemieckiego oprawcy dają kapitalny makaron groszkowy albo soczewicowy, Ork poleca. Makaron lepiej się sprawuje jeśli uprzednio ugotowany, ale kim ja jestem żeby was osądzać --_- ), posól jeśli wola. Jak kto bogatszy z domu, może posypać startym na proch parmezanem, ale z umiarem żeby nie przybić smaku. Spożyj i zrób tak: //spell .
MrSpellu - 2020-06-05, 09:32
:
Ty mie tu jakieś wegańskie fiu bździu, a ja wczoraj opierdoliłem własnoręcznie przyrządzone burgery.

W oryginalnym przepisie powinna być wieprzowina, bo to miał być Iowa Pork Burger. Ale małżonka się pierdolnęła i wzięła wołowinę. TEŻ BYŁO DOBRE //spell

Do mielonego mięska ścierasz na grubych okach jabłko. Dajesz kilka zmiażdżonych ząbków czosnku, sypiesz ulubioną przyprawę do mięs. Im pikantniejsza, tym lepsza. Dolewasz trochę ulubionego pikantnego sosu (tabasco czy inksze palące gówno) i mieszasz wszystko jak pojebany aż uzyskasz jednolitą i zwartą masę. Następnie dzielisz na części i formujesz burgery.

I teraz uwaga. W oryginale, grillujesz to na mocno rozgrzanym ruszcie. Ale ja jestem pizda i nie mam grilla, bo nie mam kiedy i z kim grillować, poza tym twardo trzytmam linię :P I jak zapieczesz jedną stronę, to obracasz i glazurujesz mieszanką sosu BBQ, octu jabłkowego i soku jabłkowego.

Ja to wpierdoliłem do piekarnika na 35 minut (180 stopni, bez termoobiegu, grzanie z obu stron) i na sam koniec jebnąłem to na mocno rozgrzaną patelnię, by nadac twardą teksturkę. Po zdjęciu z patelni można szybciutko posypać tartym cheddarem.

W miedzyczasie bułki burgerowe przyjarałem na dostawce do tostera i sporządziłem wykurwisty sos, który się składa z: łyżki majonezu, łyżki keczupu, łyżki żołtej musztardy, łyżki kukurydzy.

Opcjonalne dodatki: plastry cebuli i plastry pomidora.

Także wczoraj na obiadek wpierdoliłem 1500kcal //spell
Stary Ork - 2020-06-05, 09:34
:
MrSpellu napisał/a:
1500kcal


To by było jakieś 7 kilo szparagów //slina .
Fidel-F2 - 2020-06-05, 09:59
:
te szparagi sprawdzę, z patelni

kupiłem wczoraj 1,5 kg baraniego udźca

i dumam
MrSpellu - 2020-06-05, 10:07
:
Nie ma co dumać, trzeba opierdolić.
Stary Ork - 2020-06-05, 10:14
:
Tak z marszu? //panda
MrSpellu - 2020-06-05, 10:18
:
Dieta Carnivore anyone? //panda
Stary Ork - 2020-06-05, 13:32
:
Dziękuję, wolę herbatę //panda
Trojan - 2020-06-05, 19:42
:
Stary Ork napisał/a:
Tak z marszu? //panda


a co ? ma podchody robić ? okopać się ?
z marszu, rozpoznanie boje, oskrzydlić, przypiec i wpilrdolić tak żeby popamiętał
Fidel-F2 - 2021-04-21, 19:37
:
Dziś najlepsza z żon przygotowała na kolacje jajka po florencku. Rewelacja.

takie coś https://www.kwestiasmaku....ku/przepis.html
bio - 2021-04-23, 23:57
:
Jajko z półpłynnym środkiem żółtym, i szpinak, a do tego barszcz czerwony i szare pyzy,.To jedno z najlepszych skojarzeń kulinarnych z młodości studenckiej. Może to jajko obrabiane było deko inaczej, ale na jedno wychodzi.
bio - 2021-05-09, 00:12
:
Pierwsza szczawiowa tegoroczna zaliczona. Zbieraliśmy szczaw na górce z Julkiem. Pomagał mi zawzięcie, ale stwierdził, że ten szczaw nie jest dobry. Kilka dni temu był dobry, a dziś już nie. W końcu wręczył mi owoc swego wysiłku. Nazbierał wiecheć koniczyny. A zupa wyszła najlepsza od lat. Szczaw dorodny był, a młody. Z powodu aury kijowej nie koszono łączek zaszpitalnych. Ludzie po górkach nie chodzą, psy nie szczają, bo ich nie uświadczysz. To samo z kociarstwem. Pure ekolodżija. Jajka do zupy mam od koleżanki. Obudziła mnie rano, bo zapomniała, że w łikiendy się rano do mnie nie dzwoni. Kury się niosą jak wściekłe, to zaraz będę - wyjdź za próg. Wsia nie jest taka zła.
Fidel-F2 - 2021-05-09, 00:40
:
Szczawiowa wiosną konieczna. Parę dni temu pierwsza była, czas na następną. A dziś placek z rabarbarem.
bio - 2021-05-09, 01:22
:
Ciasta rychtowaniem sie nie param. Julek czeka na kompot z rabarbaru. Kilka razy zapomniałem kupić rabarbar na zieleniaku.
Fidel-F2 - 2021-05-09, 09:08
:
Mam podobnie. Zupa moja, ciasto żony.
xan4 - 2021-05-09, 17:01
:
U mnie dzisiaj botwinka i kompot z rabarbaru.
toto - 2021-05-09, 17:35
:
Fidel-F2 napisał/a:
Szczawiowa wiosną konieczna. Parę dni temu pierwsza była, czas na następną. A dziś placek z rabarbarem.

Kurde, chyba trzeba pojechać do rodziców, bo takie przysmaki dostanę tylko u mamy. U mnie w domu nikt tego nie robi, a szczawiowa to moja ulubiona zupa. I ciasto z rabarbarem wiosną/wczesnym latem uwielbiam. W ogóle zupy to tylko w gościach. Ciasta w sumie też, bo bym pewnie przestał jeść cokolwiek innego.
Fidel-F2 - 2021-05-09, 18:52
:
toto, a ile to roboty zrobić szczawiową?
toto - 2021-05-09, 19:08
:
Za dużo. :badgrin:
Wiem, nie jestem racjonalny. Ale po prostu tak już się nauczyłem żyć bez zupy na co dzień. I chyba wszystkie moje ulubione zupy są na mięsie, a ja do gotowania mięsa nie używam. Co prawda jem w gościach, ale samemu ograniczam produkty odzwierzęce. Ryby patrzą teraz na mnie z wyrzutem. Na ścisłą dietę wegańską pewnie nie przejdę, ale kto wie? Jeszcze kilka lat temu nie wyobrażałem sobie, że można funkcjonować bez mięsa tygodniami czy nawet miesiącami (trochę na wyrost, bo dłużej niż pełne 2 miesiące razcej mi się nie zdarzyło ciągiem bez mięsa, bo prędzej czy później zawsze zdarzyła się jakaś wizyta na obiedzie rodzinnym, gdzie się nie wybrzydzało).
Stary Ork - 2021-05-10, 07:10
:
Zupy i produkty zupopodobne są ultrapraktyczne jeśli weźmiesz pod uwagę, że można spokojnie za jednym zamachem sprawić sobie cały gar na jutro i pojutrze, a resztę zamrozić na zaś :P Z mięsem też nie trzeba przesadzać, wiadomo, żeby zrobić rosół bez mięsa trzeba jednak sporej gimnastyki - ale ja od lat gotuję zupy na oliwie/oleju/maśle i dają radę. Pomidorową czy ogórkową ogarniesz bez mięsa, wszystkie zupy na strączkach też.

EDIT: Jeśli nie przeszkadzają Ci zgniłe kompromisy a jesteś przywiązany do pewnych smaków, zamiast mięsa można używać np. surowych/wędzonych kości/żeberek albo wołowych kości szpikowych, jeść tego nie trzeba ale smak oddaje (chociaż szpik się może wygotować do wywaru, a nawet powinien według prawideł sztuki - tyle, że kość powinna być przecięta, w całości to nie działa :P )
toto - 2021-05-10, 20:39
:
No nic, pozostanie jedzenie przy okazji wizyt u rodziców.
Stary Ork - 2021-05-11, 07:24
:
Na dzisiejszą pogodę polecam gazpacho, robi się w pięć minut, resztę można zostawić na jutro. Ze dwie grzanki z serem do tego i gotowe //orc Ja dzisiaj robię wege-Bretończyka po fasolsku, będzie na chłodniejsze dni //slina .
utrivv - 2021-05-11, 07:48
:
Stary Ork napisał/a:
Ja dzisiaj robię wege-Bretończyka po fasolsku, będzie na chłodniejsze dni //slina .
Nigdy nie przepuszczasz okazji by przyfasolić //utrivv
MrSpellu - 2021-05-11, 07:53
:
Ale tak bez boczku i kiełbasy? Serio?
Stary Ork - 2021-05-11, 07:56
:
Serio-serio.

utrivv napisał/a:
Stary Ork napisał/a:
Ja dzisiaj robię wege-Bretończyka po fasolsku, będzie na chłodniejsze dni //slina .
Nigdy nie przepuszczasz okazji by przyfasolić //utrivv


Ale w każdej chwili mogę z tym zerwać, słowo.
Fidel-F2 - 2021-05-11, 08:16
:
Stary Ork napisał/a:
Ja dzisiaj robię wege-Bretończyka po fasolsku, będzie na chłodniejsze dni .
keczup z grochem?
Stary Ork - 2021-05-11, 08:18
:
Sam jesteś keczup.
Fidel-F2 - 2021-05-11, 08:23
:
8) //piwo
Fidel-F2 - 2021-06-16, 20:04
:
Zeżarłem dziś bizona w bułce.
Stary Ork - 2021-06-16, 20:30
:
To musiała być całkiem spora bułka, albo wątły bizon, albo jedno i drugie //mysli
Fidel-F2 - 2021-06-16, 20:39
:
:b
KS - 2021-06-16, 22:02
:
Fidel-F2 napisał/a:
Zeżarłem dziś bizona w bułce.

I popiłeś żubrem?
Fidel-F2 - 2021-06-16, 22:06
:
Złotymi Kurozwękami Pils
KS - 2021-06-18, 13:03
:
Kuchnia to generalnie królestwo mojej żony. Ale czasem chcę sobie zakozaczyć jak Jamie Oliver albo Joshua Weismann i po uprzednim przeszkoleniu stanowiskowym (to jest tu, a tamto tam, to w tej szufladzie, tamto w szafie, tej szuflady nigdy nie otwieraj, na tym kładź gorące garnki, broń boże na tym) dostaję permisję. Dziś zrobiłem fettuccine alfredo. Mamma mia, jakie dobre.
Fidel-F2 - 2021-06-18, 13:15
:
Znaczy posypałeś makaron serem?
KS - 2021-06-18, 13:19
:
Kontynuujesz dyletancką narrację mojej żony, ptysiu.
Fidel-F2 - 2021-06-18, 17:59
:
Brawo, tak trzymać, za tydzień, po kolejnych szkoleniach, z pewnością uda się ugotować jajka na miękko. To dopiero będzie uczta. Zuch.

Pozdrowienia dla żony.
KS - 2021-06-18, 18:45
:
Śmiej się, barbarzyńco. Mój kunszt mogą docenić tylko znawcy.
Fidel-F2 - 2021-06-18, 19:21
:
Ten kunszt. To też jakaś twoja mistrzowska potrawa? Nie znalazłem w sieci.
KS - 2021-06-19, 00:39
:
Moje mistrzostwo wyrażałem kiedyś kotletami z morelami albo kaczką z jabłkami. To były piękne dni. Byłem na dłużej wpuszczany do kuchni.
Fidel-F2 - 2021-06-19, 01:30
:
I co? Po tej kaczce przestali wpuszczać?
KS - 2021-06-19, 10:21
:
Nah, żona wtedy pracowała, nie była w stanie pilnować kuchni 24h. Teraz jest na emeryturze a mamy kuchnię z salonem w pakiecie, więc jak siądzie na kanapiorze, to wszystko widzi. Ciężkie życie partyzanta.
Fidel-F2 - 2021-06-26, 10:33
:
Jagody, śmietana i kluski. Mniam. Sezon otwarty.
KS - 2021-06-26, 20:16
:
doprecyzuj kluski
Fidel-F2 - 2021-06-27, 00:36
:
A co sobie wyobraziłeś?
KS - 2021-06-27, 17:55
:
Nawet nie próbowałem. W zależności od regionu ludzie rozumieją pod tym słowem różne rzeczy. A znałem i takich co mówili kluski na pierogi albo na makaron.
Fidel-F2 - 2021-06-28, 07:25
:
A ty z czym jesz pierogi ze śmietaną?
KS - 2021-06-28, 08:56
:
To zdecyduj się czy kluski czy pierogi, bo to nie to samo. I ze śmietaną? Never!!! W moim słowniku pierogi to coś z ciasta owinięte wokół farszu składającego się z kapusty z grzybami lub ewentualnych wariacji, np. z dodatkiem mięska. Je się toto jako: a) wsad do barszczu czerwonego (wersja gwiazdkowa) lub podsmażone ze skwarkami z boczku (wersja optymalna smakowo).
Mogą być też pierogi leniwe, to całkiem inna bajka i je się polane masełkiem z cukrem.
Dlatego pytanie: co kluski znaczą w twoim słowniku?
Fidel-F2 - 2021-06-28, 09:01
:
A ty z czym jesz jagody ze śmietaną?
KS - 2021-06-28, 09:05
:
Nie jem jagód. Jest jakiś powód, dla którego nie możesz zdradzić, co rozumiesz przez kluski?
Stary Ork - 2021-06-28, 09:05
:
Z poczuciem obowiązku wobec Boga i Ojczyzny oraz z wyrazem lekkiego zażenowania na licu //mysli .
Fidel-F2 - 2021-06-28, 09:29
:
KS napisał/a:
co rozumiesz przez kluski?
różne rzeczy
KS - 2021-06-28, 09:37
:
Taa... wyszło szydło z pisu. Małżonka gotuje a ty zielonego pojęcia nie masz :mrgreen:
MrSpellu - 2021-06-28, 10:00
:
Za to Twoja małżonka łaskawie pozwala Ci raz na ruski rok zrobić makaron z serem :P
KS - 2021-06-28, 15:06
:
Zasmakowało jej i właśnie dziś mnie spytała, kiedy zrobię następny raz. Ale moje ambicje sięgają wyżej ;)
Fidel-F2 - 2021-06-28, 15:15
:
otworzysz kanał kulinarny na yt?
KS - 2021-06-28, 15:38
:
O, kanałami to my, panie, w czterdziestym czwartym. Ten etap mam już za sobą.
MrSpellu - 2021-06-29, 10:10
:
Tak po prawdzie to byłby całkiem fajny kontent. Cały vlog o tym, jak emeryt na partyzanta próbuje wyminąc żonę, by dostać się do kuchni i zrobić sobie kluski z serem //mysli

#kamerowałbym

Mam nawet nazwę:

O jeden tost za daleko
Fidel-F2 - 2021-06-29, 11:15
:
MrSpellu +1 :mrgreen:
KS - 2021-06-29, 11:36
:
I to jest sedno tej pokoleniowej różnicy. Dla mnie istotne jest jedzenie i jego smak, a dla was, barbarzyńcy, jakiś tam kontent ;)
MrSpellu - 2021-06-29, 11:48
:
KS napisał/a:
Dla mnie istotne jest jedzenie i jego smak


I tak to wysrasz, więc nie ma sie czym ekscytować.

KS napisał/a:
a dla was, barbarzyńcy, jakiś tam kontent


Też to wysrasz, ale przynajmniej się pośmiejesz i nie przytyjesz :P
Stary Ork - 2021-06-29, 11:48
:
KS, jeśli nie czujesz się swobodnie w nowych mediach, możesz napisać wspomnienia i klasycznie wydać je pod tytułem Cienka czerwona blina //mysli .
MrSpellu - 2021-06-29, 11:56
:
Stary Ork napisał/a:
klasycznie wydać je pod tytułem Cienka czerwona blina


Chwytliwsze byłoby Risotto dla zuchwałych //spell
Stary Ork - 2021-06-29, 12:03
:
Jak rozbełtałem drugie danie bratowej //mysli
MrSpellu - 2021-06-29, 12:38
:
Panierka? //panda
KS - 2021-06-29, 13:12
:
No to, biurowi prześmiewcy, zamówcie sobie teraz na lunch jakieś badziewie z cateringu :mrgreen: Ja mam teraz na podniebieniu smak własnoręcznie przyrządzonej carbonary.
Fidel-F2 - 2021-06-29, 13:17
:
Spaghetti aglio olio e peperoncino e anchovies. Dodałem jeszcze kapary, zieloną pietruszkę i oliwki. Do tego cyderk. Kurwa, jakie to zajebiście dobre.
utrivv - 2021-06-29, 13:21
:
https://www.youtube.com/watch?v=IZoAQWPGSXo
Stary Ork - 2021-06-29, 13:21
:
Cytat:

No to, biurowi prześmiewcy, zamówcie sobie teraz na lunch jakieś badziewie z cateringu


A po cholerę? Skończę jak cywilizowany człowiek o 14:00, pojadę do domu, w domu mam dwie wiązki miejscowych szparagów, cytrynę, oliwę i makaron z soczewicy, Twoja carbonara mi nie wywróci światopoglądu do góry nogami :P
KS - 2021-06-29, 13:21
:
Fidel, wpierdoliłeś do aglo e olio wszystko co miałeś w lodówce? Chyba, że zmyślasz.
Fidel-F2 - 2021-06-29, 13:29
:
Heh, chłopie, długa droga przed tobą.
Fidel-F2 - 2021-06-29, 13:31
:
Cytat:
domu mam dwie wiązki miejscowych szparagów,
u mnie szparagi na kolację, żona robi najlepszy na świecie omlet ze szparagami
KS - 2021-06-29, 13:34
:
Fidel-F2 napisał/a:
Heh, chłopie, długa droga przed tobą.

Nie wiesz z kim rozmawiasz. Jestem Ojcem Dyrektorem Patelni. Składniki, które wymieniłeś dałoby się wykorzystać do pasta alla puttanesca. Pomidory musiałbyś mieć jeszcze.
Stary Ork - 2021-06-29, 13:35
:
KS napisał/a:
Jestem Ojcem Dyrektorem Patelni


C.L.I.T. Commander? //panda
KS - 2021-06-29, 13:41
:
Stary Ork napisał/a:

C.L.I.T. Commander? //panda

Nie obrażasz mnie?
Stary Ork - 2021-06-29, 14:17
:
Naaa, wtedy bym napisał że jesteś volens-nolens kraplak.
Fidel-F2 - 2021-06-29, 14:19
:
Umorusany kocie.
Stary Ork - 2021-06-29, 14:25
:
A makaron po kurewsku będzie jutro //slina
MrSpellu - 2021-06-29, 15:06
:
Carbonara jest chujowa. A puttanesca jest kurewsko dobra //spell
KS - 2021-07-07, 16:42
:
Dyskusja wywołała czelendż, no i poszedłem w weekend w tę puttaneskę. Wyszło średnio przez moje lenistwo - nie chciało mi się do Słupska jechać po uczciwe włoskie tomaty, wziąłem z szafy puszkę pudliszkowych, które żona używa do zupy pomidorowej. Detale robią różnicę.
Za to dziś młode kurki, mocno podsmażone na sklarowanym masełku, potraktowane solą, pieprzem (szczodrze), tymiankiem i bazylią. W połowie smażenia podlane śmietaną, odparowane, by sos zgęstniał, nabrał intensywności. Podane ze świeżym pszennym pieczywkiem. Orgia.

I już mam następny czelendż, żona kupiła piękny kawałek podgardla, jutro będzie pasta amatriciana.
Stary Ork - 2021-07-08, 07:40
:
KS napisał/a:
Dyskusja wywołała czelendż, no i poszedłem w weekend w tę puttaneskę. Wyszło średnio przez moje lenistwo - nie chciało mi się do Słupska jechać po uczciwe włoskie tomaty, wziąłem z szafy puszkę pudliszkowych, które żona używa do zupy pomidorowej. Detale robią różnicę.


Pudliszkowe to erzac dla wątłych duchem, prawdziwi twardziele jadą na Dawtonie --_-
utrivv - 2021-07-08, 07:55
:
Stary Ork napisał/a:

Pudliszkowe to erzac dla wątłych duchem, prawdziwi twardziele jadą na Dawtonie --_-
Kupiłem onegdaj ketchup Dawtona, srogo się zwiodłem, pomidorki pewnie są klasę niżej :badgrin:
Stary Ork - 2021-07-08, 07:58
:
Keczup w ogóle składa się głównie z rozczarowania.
Fidel-F2 - 2021-07-08, 08:29
:
Dawtonę kupujesz tylko wtedy gdy masz w planach krótkometrażowy slasher.
Stary Ork - 2021-07-08, 08:29
:
:badgrin: :badgrin: :badgrin:
MrSpellu - 2021-07-08, 08:56
:
Do dziś pamiętam jak na pierwszym roku studiów kupiłem keczup z Pudliszek. Współokator przez pół roku nazywał mnie burżujem :badgrin:
Stary Ork - 2021-07-08, 09:21
:
W tym wieku ćpie się Tortex --_-
MrSpellu - 2021-07-08, 11:07
:
Tak było!
Fidel-F2 - 2021-07-08, 11:51
:
Ja na studiach żarłem Kotlin ze słoików. A co.
Stary Ork - 2021-07-08, 11:53
:
Kto bogatemu zabroni, c'nie --_-
bio - 2021-07-10, 00:31
:
Po pierwsze bób. Po drugie bób. Po trzecie i następne - wiadomo. Szybko przestaje być dobry. Nie wiedzieć czemu, debilni uprawiacze bobu nie wpadną na pomysł, żeby sadzić go np. co tydzień i przedłużyć okres, w którym jest najlepszy. Pierwsze kompoty czereśniowe. Pod względem spożywczym to najlepszy czas w roku.
Fidel-F2 - 2021-07-10, 05:59
:
Po pierwsze jagody.
KS - 2021-07-12, 15:36
:
bio napisał/a:
Po pierwsze bób.

Też jestem skazany na kupny, bo w tym roku żona nie posadziła - w zeszłym strasznie żarły go mszyce. W tym sezonie ze strączkowych hodujemy tylko fasolkę szparagową i właśnie dziś była pierwsza degustacja. To nie to samo co ze sklepu :)
utrivv - 2021-07-13, 07:24
:
KS napisał/a:
To nie to samo co ze sklepu :)
Włóknista? //mysli
KS - 2021-07-13, 08:21
:
Ha... ha... ha...
KS - 2021-08-08, 12:28
:
Qrde, nie znalazłem w necie woka na indukcję. Wszystkie oferty po dokładnym przyjrzeniu się okazują się jedynie patelniami o wygiętych i podwyższonych ściankach. Zdaję sobie sprawę, że wok sprawdza się na gazie, a najlepiej na wolnym ogniu, ale nie poradzę. Gazu nie mam, a jesienią czy zimą rozpalał grilla nie będę. Ktoś może widział woka indukcyjnego?
Fidel-F2 - 2021-08-08, 12:30
:
Wok, z powodów konstrukcyjnych, nie może być przystosowany do indukcji. Poza tym, technika pracy kulinarnej woka też nie współgra z indukcją.
KS - 2021-08-08, 12:42
:
Wiem, chodzi o ciepło kierowane na boczną ściankę, ale mam płonną nadzieję, że może jakiś japoński cud techniki, grające sedesy wymyślają to może i to. A może elektryczny?
m_m - 2021-08-08, 13:31
:
Elektryczne to są owce.
Fidel-F2 - 2021-08-08, 13:32
:
:mrgreen:
KS - 2021-08-08, 14:36
:
no to tym bardziej woki też powinny
Stary Ork - 2021-08-09, 08:31
:
Fidel-F2 napisał/a:
Wok, z powodów konstrukcyjnych, nie może być przystosowany do indukcji. Poza tym, technika pracy kulinarnej woka też nie współgra z indukcją.


Nie jest tak źle, bawiłem się w chińszczyznę na indukcji i stir fry da się zrobić całkiem udatnie na tych płaskodennych namiastkach (rozgrzane dno i chłodniejsze ścianki, wrzucasz-smażysz-odsuwasz na ściankę żeby doszło i zrobiło miejsce następnej transzy). Kłopot jest w czymś innym, miałem patelnie z powłokami, a one kiepsko znoszą bardzo wysokie temperatury (może miałem jakieś felerne //mysli ) i w krótkim czasie zarżnąłem dwie. Może to i dobrze, bo pewnie w takich hutniczych warunkach uwalniają się jakieś jady i fumy. Pewnie jak sobie sprawię żeliwny z wkładką indukcyjną będzie lepiej, ale póki co nie miałbym gdzie drania składować.
Ale Gorkiem a prawdą, indukcji nie zamieniłbym już na żaden inny system.
KS - 2021-08-09, 09:22
:
Stary Ork napisał/a:

Ale Gorkiem a prawdą, indukcji nie zamieniłbym już na żaden inny system.

A co cię w niej tak pociąga? Bo ja kuźba tęsknię za gazem jak stopięćdziesiąt.

A co do sprzętu, jest taki wynalazek - rondle granitowe. Próbowałeś może tego?
Może ktoś coś?
Stary Ork - 2021-08-09, 09:32
:
KS napisał/a:
A co cię w niej tak pociąga? Bo ja kuźba tęsknię za gazem jak stopięćdziesiąt.


Wygoda użycia, a zwłaszcza utrzymania w czystości. Do tego czajnik pełen wody moja kuchnia gotuje w dwie minuty i zużywa całkiem kurde mało prądu. Do tego ma całkiem fajny program rozmrażania/podgrzewania. Do tego nie udało mi się jeszcze niczego przypalić, chociaż to bardziej zasługa pr0 garnków. Do tego płyta jest zimna w jakieś cztery strzały znikąd po zakończeniu gotowania. Same plusy. Jeden minus, nie da się opalić cebuli do rosołu, ale z drugiej strony rosół gotuję raz na eon, więc mnie to nie boli.

EDIT: Drugi minus w porównaniu z gazem jest taki, że jak mi odetną prąd, to wodę na kawę gotuję nad ogniskiem na dachu :P Ale taki urok elektryfikacji mieszkania.
KS - 2021-08-09, 15:48
:
Fakt, uzależnienie od prądu to minus, ale mnie wkurwia kapryśność tego ustrojstwa. Wykipi ci trochę wody od makaronu czy zupy, to problem, włącza się tryb alarmowy i kurestwo przestaje działać aż nie posprzątasz, ściągasz wszystko i czyścisz. Postawisz na niewłączonym "palniku" coś gorącego, znów alarm i menda nie włączy się od razu, gdy to zdejmiesz, nie, czeka sobie kuźba parę minut i mruga wszystkimi wyświetlaczami, żeby ci pokazać, jakie to wkurwione.
Stary Ork - 2021-08-10, 07:13
:
Ciesz się chwilą, na mnie lodówka się wydziera kiedy zostawię niedomknięte drzwiczki --_-
KS - 2021-08-10, 10:56
:
Nie ma woka, trza sobie jakoś radzić rondlami i patelniami. Zaczynam domowy tydzień kuchni azjatyckiej. Na początek kurczak teriyaki, potem po mandżursku, na trzeci rzut adobo, a potem coś się wymyśli, może pad thai, jeśli na moim zadupiu dostanę makaron ryżowy.
Fidel-F2 - 2021-08-10, 11:01
:
W internecie kupisz wszystko. Bo i parę innych ingrediencji będziesz potrzebował. Oprócz kurczaka.

Polecam inspiracje https://youtube.com/c/TasteShow
Stary Ork - 2021-08-10, 11:32
:
Fidel-F2 napisał/a:
W internecie kupisz wszystko. Bo i parę innych ingrediencji będziesz potrzebował. Oprócz kurczaka.


Kluczem do sukcesu jest dobry wyciąg nad kuchnią i koc gaśniczy na podorędziu.
Fidel-F2 - 2021-08-10, 12:24
:
I szwagier w OSP.
KS - 2021-08-10, 14:15
:
Fidel-F2 napisał/a:

Polecam inspiracje https://youtube.com/c/TasteShow

Mieczów ci u nas dostatek, ale i te przyjmę jako wróżbę zwycięstwa.
fdv - 2021-08-10, 14:37
:
Stary Ork napisał/a:
Ciesz się chwilą, na mnie lodówka się wydziera kiedy zostawię niedomknięte drzwiczki --_-


Żeby tylko przy niedomkniętych drzwiczkach ja zakupów nie zdążę z siat wypakować, a to już piszczy. Kolejny mały terrorysta to mikrofalówka nie otworzysz w ciągu 30 sek od podgrzania już cie atakuje piskiem.
Stary Ork - 2021-08-10, 14:54
:
Drżymy przed buntem robotów, a zdusi nas pełzajacy pucz sprzętu AGD //panda
KS - 2021-08-10, 15:35
:
A jak wejdą te biotechnologie to już w ogóle. Będziesz miał w kuchni półczłowieka półlodówkę. I nowy model syreny, powyżej pasa kobieta, poniżej pralka.
Fidel-F2 - 2021-08-10, 17:09
:
To się nazywa żona, ma dużo różnych funkcji.
KS - 2021-08-21, 10:31
:
Naszło mnie na cilbir, cuś w sam raz na śniadanie, by mieć energię do zapierdalania na ogródku. U nas nazywają to jajkami po turecku. Niesłusznie, bo jajka są tu tylko po to, by dostarczyć białka i kalorii, smak narzuca to wszystko co się pałęta wokół i między jajkami. Dżezu, kiedy ja ostatnio byłem w Turcji? Jak się kożuszki stamtąd woziło?
MrSpellu - 2021-08-23, 12:37
:
Nie mogę znaleźć zdjęcia tej potrawy w stanie przed wyrzyganiem --_-
Stary Ork - 2021-08-23, 13:09
:
Wstępne przetrawienie to część procesu przygotowania --_-
KS - 2021-08-23, 15:05
:
MrSpellu napisał/a:
Nie mogę znaleźć zdjęcia tej potrawy w stanie przed wyrzyganiem --_-

Jako fotograf powinieneś docenić grę kolorów tudzież refleksy światła na jogurtowej pierzynce.
MrSpellu - 2021-08-23, 20:06
:
Fraktale to raczej spece od abstrakcji. Ja jestem zwolennikiem fotografii figuratywnej --_-
bio - 2021-08-23, 22:30
:
Spytam córcię, co to za cofka, bo już wróciła z Turcji. Lata tam dość często i siedziała przed rządami pachołów lat kilka ciurkiem. To i wie co jedzą. Jedzą pieczone jeże. Bydlaki. Maja beznadziejna herbatę i słodycze do wyżygania. Ale jest jeden pozytyw. Najlepsza pod słońcem oliwa. Dostawa w tym tygodniu.
KS - 2021-08-24, 16:12
:
Nadszedł czas zrobienia porządku na regałach, by zrobić miejsce na tegoroczne zaprawy, mirabelka sypie owocami jak naćpana, żona wyprodukowała już 60 słoików kompotów, a jeszcze dojdą smażące się w garach powidła. Ale do rzeczy, inwentura wykazała 3 słoiki papryki z września 2019 - goście dawno wyjechali, co z tym zrobić? Upichciłem leczo, pierwsze od chyba 20 lat. Udało się. Obżarłem się jak zwierze i leże.
MrSpellu - 2021-08-25, 08:13
:
Ja kilka lat temu robiłem marynowane pikantne papryczki i były zajebiste.
Bibi King - 2021-08-25, 15:56
:
@KS
Cytat:
smak narzuca to wszystko co się pałęta wokół i między jajkami.

Aha... No, ciekawe stwierdzenie.

@bio,
Nie przesadzaj, herbata w Turcji nie jest zła. Chociaż przyznaję, że od tej uprawianej na miejscu, nad M. Czarnym, lepsze są mieszanki południowoazjatyckich herbat, dostępne zwykle np. w sklepach w Stambule i zupełnie inne w smaku od tego, co u nas można dostać na co dzień. Ale wiadomo, co kto lubi...
KS - 2021-09-04, 15:30
:
Sezon grzybobraniowy otwarty, duszone prawdziwki podprawione śmietaną to smak września. A tak patrząc po jutubowych kulinariach, potwierdza się znana prawda, że na tzw. zachodzie grzybów nie zbierają. Dla nich mushrooms to synonim pieczarek z marketu. Ewentualnie jakieś shintake czy inne azjatyckie do tamtejszych potraw. A leśnych grzybów się boją jak dżumy (pomijam trufle, bo to wyjątek potwierdzający regułę).
Nie jest dla mnie jasne, jakie są tego przyczyny. Spotykałem się z tłumaczeniem, że ta polska tradycja wynikała z chłopskiej biedy, ale to nieprawda. W Panu Tadeuszu grzyby zbiera szlachta, a nawet arystokracja. Zresztą zachód nie raz bywał nękany głodem i nędzą, a taki Niemiec czy Szwed grzyba z lasu nie przyniesie, choćby z głodu umierał.
bio - 2021-09-11, 23:19
:
Zamknęliśmy z Julkiem sezon na szczawiową. Wiosenne otwarcie jest radośniejsze, ale to podjesienne też nie smuci. Tydzień przed poszliśmy na obchody terenu wokółszpitalnego. To duży teren, ze stawami i zrujnowanym parkiem. Wszędzie szczawiu w bród. Mówię: synku, następnym razem przyjdziemy z torbą. Narwiemy szczawiu i ugotujemy zupę. Następnym razem okazało się, że maniakalna administracja szpitala posłała swych siepaczy z kosiarkami i wykosili wszystko. Miazga sucha. Ale łatwo się nie zrażam. I oto znalazłem zapuszczoną łączkę, zaraz przy świętym miejscu, jakim jest mój stary dom dzieciństwa. Tam nawet nie straszy. Opuszczony od 20 lat czeka na zmiłowanie. Szczaw jesienny różni się od tego wiosennego solidniejszą konstrukcją, tym, że wiele ma kwasu w sobie, oraz, co zaliczyć należy do zalet, rośnie bujniej, przez co łatwiej zbiera go się bez zbędnych dodatków. Zupa wyszła na tyle dobra, by bez żalu czekać kolejnej wiosny. Oraz nadchodzącego czasu Grzybowej.
KS - 2021-09-12, 10:51
:
Szczawiowej nie jadłem od lat, ale smak pamiętam, choć częściej ze stołówek różnych niż z domu.
Wczoraj zabejcowałem żeberka. Dziś będzie uczta po rzymsku. Łapie się je w paluchy i ogryza do ostatniej kosteczki.
Rashmika - 2021-09-12, 13:55
:
bio napisał/a:
Oraz nadchodzącego czasu Grzybowej.



Ja właśnie grzybuję na wszelkie możliwe sposoby, dwa razy wyszłam na spacer i ledwo wróciłam niosąc dwie tony przeróżnych grzybów, bo jak się na grzyby wybieram stricte, to jest ujnia z grzybnią, a jak idę na spacer bez sprzętu i noża to grzyby mi spod nóg wychodzą. Kurki, maślaki, prawdziwki, untergrzybki. Mam już 6 litrowych słojów z suszkami, dużo zmrożonych, kończę spaghetti grzybowe i zupę grzybową. Masło, śmietanę, cebulę przetwarzam w ilościach wojskowych. Pierwszy raz potraktowałam grzyby gałką muszkatołową, dzika rozkosz. Nie zamierzam marynować, nie lubię. Za to za tydzień-dwa otwieram sezon na marynowanie grillowanej papryki.
KS - 2021-09-12, 15:09
:
Rashmika napisał/a:

dwa razy wyszłam na spacer i ledwo wróciłam niosąc dwie tony przeróżnych grzybów,

Mieszkasz w pięknych okolicznościach przyrody :)
W moich stronach policja i leśnicy wydali walkę grzybiarzom. Wszyscy parkujący na poboczu szos oraz w miejscach nie oznaczonych jako leśne parkingi (na których szpilki nie wetkniesz, jeśli nie wjedziesz o świcie) dostali mandaty za wycieraczkę.
Rashmika - 2021-09-12, 15:27
:
KS napisał/a:
Mieszkasz w pięknych okolicznościach przyrody :)


Tak, tu niezaprzeczalnie w życiu coś mi wyszło. Dodam jeszcze, że nad domem mojego ojca rośnie cała dzika plantacja kurek, wystarczy rozpuścić masło na patelni i skoczyć po grzybki zanim się cokolwiek przypali. Do boru mam 15 minut, do centrum miasta 20 minut, minus taki, że trzeba się strasznie namęczyć w tym borze, bo tu góry, grzyby na płaskim nie rosną zbyt długo. A jak chcesz mieć przewagę nad emerytami, to już zmęczyć się musisz, choćby wchodząc tam, gdzie oni nie dadzą rady i to jedyna strategia, bo oni niezłomnie czyszczą lasy już od 4 rano. Fakt, grzybiarze mają tutaj trudniej, choć nie ma problemu z parkowaniem, ludzie po prostu wolą na te grzyby jechać do was, niż zapierdalać po wąwozach, wykrotach i stromych stokach u nas. Co jesień składam ofiarę dziękczynną z noworodka za tę okoliczność.
MrSpellu - 2021-09-12, 15:59
:
Wczoraj wybraliśmy się rodzinnie na Błatnią i grzybiarzy było wpizdu. Moja żona, wychowana w lesie, też się co nieco na tym zna. Przy szlaku spostrzegła sporo zajączków, kilka prawdziwków, kilka podgrzybków. A wcale nie szukała :P
Rashmika - 2021-09-12, 16:17
:
panie, Błatnia, na którą pewnie 99% ludzi zrobiło sobie skrót kolejką na Szyndzielni, to żadne góry, chyba że wychodzisz od zapory, to się lekko przymęczysz. Z drugiej strony, idź tym szlakiem spod Debowca w łikend i mów 8765432 razy na godzinę "dzien dobry" wszystkim, w sumie też bym tam wjechała. Najfajniej, bo najodludniej jest z Bystrej, Magura, Klimczok, Błatnia. Ale to bez dzieci, bo zanim zobaczą Klimczok, zdychają masowo.
MrSpellu - 2021-09-12, 16:37
:
Wchodziliśmy od strony Jaworza. Z dzieciakami zaliczaliśmy też dwa razy Kotarz od strony Brennej. Wybieramy trasy niezbyt skomplikowane, bo właśnie szwendamy się z małolatami, a i ja też nie przepadam za górskimi wycieczkami. Ot, taki trochę bardziej wymagający spacer.

Daleko w te okolice nie mamy, bo mieszkamy w Pszczynie :)
Rashmika - 2021-09-12, 17:08
:
A no to my prawie tuziemcy :) Gratuluje i zazdroszczę dzieci, które chcą wejść pod górkę. Ja w sumie nie mam doświadczenia z milusińskimi, moja córka raz czy dwa w życiu weszła na Szyndzielnię i wszyscy zgodnie doszliśmy do wniosku, że koziorożcem, jak matka, to ona nie zostanie.
MrSpellu - 2021-09-12, 20:10
:
No ale widzisz, u nas to też nie było takie hop siup. Nasze dzieci początkowo też nie chciały słyszeć o jakichś tam długich spacerach po okolicznych górkach. Tak jednak się składa, że młody ma najlepszego przyjaciela jeszcze z przedszkola, obecnie są już w pierwszej klasie. Skumplowaliśmy się z rodzicami tego chłopaka i wyszło, że ich syn też niespecjalnie ma ochotę na takie eskapady, ale gdy zaproponowaliśmy, że wybierzemy się wszyscy razem, to jak najbardziej. Młoda zaś chce robić wszystko to co młody, więc też maszeruje z nami bardzo dzielnie, jak na pięciolatkę naprawdę super.

Prawie całą trasę dzieciaki przegadały o Minecrafcie, był spokój i nie było marudzenia //spell

Rashmika napisał/a:
A no to my prawie tuziemcy


Podbeskidzie czy już Śląsk? ;)
Fidel-F2 - 2021-09-12, 20:40
:
Moje najpierw zdobyły dwa razy Łysicę. Pierwszy raz 2 i 3,5 lat a potem już poszło. Ale na każdej wyprawie muszą być kanapki z szynką, masełkiem i ogórkiem. To najważniejsza część wyprawy jest.
MrSpellu - 2021-09-12, 20:53
:
Nie no, piknik na szczycie to podstawa. Wczoraj wnieśliśmy tyle żarcia, że wykarmilibyśmy całe przedszkole //spell
bio - 2021-09-12, 21:25
:
Grzybowe przechwałki sprawiają, że nasila mi się reumatyzm w stopach. Muszę brać sterydy. Tydzień temu poszliśmy z Julkiem do lasu. Po raz pierwszy chyba od dziesięciolecia znalazłem dwa borowiki i jednego podgrzybka wartego schylenia się. To szczyt mych mozliwości, bo grzyby się mnie boją i chowają, gdy wchodzę w knieje. Szept idzie po podszycie: idzie, idzie, kryjcie się! Dlatego grzyby po prostu kupuję na zieleniaku od czasu, gdy kilka lat temu, dzień przed Wigilią mój osobisty grzybiarz wszedł prosto pod samochód jadący z Lublina. Trudno znaleźć coś dobrego po ciemku. Powinien był wiedzieć Jerzy.
Rashmika - 2021-09-12, 21:42
:
MrSpellu napisał/a:
Podbeskidzie czy już Śląsk?


Narodowo to Podbeskidzie, bo administracyjnie ofkoz Mordor.
Stary Ork - 2021-09-13, 07:32
:
KS napisał/a:
W moich stronach policja i leśnicy wydali walkę grzybiarzom. Wszyscy parkujący na poboczu szos oraz w miejscach nie oznaczonych jako leśne parkingi (na których szpilki nie wetkniesz, jeśli nie wjedziesz o świcie) dostali mandaty za wycieraczkę.


Grzybiarzy cieszy urodzaj grzybów spowodowany ciepłą i wilgotną aurą. Policję cieszy urodzaj grzybiarzy spowodowany ciepłą i wilgotną aurą.

Rashmika napisał/a:
Co jesień składam ofiarę dziękczynną z noworodka za tę okoliczność.


Jeśli z cudzego, to niewybaczalnie chadzasz na skróty --_-
Rashmika - 2021-09-13, 19:32
:
Stary Ork napisał/a:
Jeśli z cudzego, to niewybaczalnie chadzasz na skróty --_-


Z kapusty i od bociana, ma leżeć i czekać na 500 plus, jak się na grziby przyda?
bio - 2021-09-13, 22:51
:
Mamy za dużo dzieci na świecie. Potem wyrastają z nich dorośli.
Fidel-F2 - 2021-09-14, 06:42
:
Tru. 500+ należałoby dawać bezdzietnym.
KS - 2021-09-14, 12:50
:
dodatek aborcyjny? ;)
Fidel-F2 - 2021-09-17, 18:32
:
Zmaściłem dziś konfiturę z czerwonej cebuli. Na grzance z pasztetem i tymiankiem, niebo w gębie.
KS - 2021-09-17, 22:28
:
Cebulę z cukrem to babcia dziadkowi na przeziębienie podawała ;)

No dobra, dopiszę do listy.
Fidel-F2 - 2021-09-18, 01:19
:
0.7 cebuli w piórkach zeszklić (+/- 30 min) na kilku łyżkach oliwy z 3-4 ząbkami czosnku, 3 liśćmi laurowymi, sporą gałązką rozmarynu, łyżeczką cynamonu, łyżeczką soli i łyżeczką tymianku. Dusić pod przykryciem na małym ogniu, od czasu do czasu mieszając. Potem odkryć, dodać 100g cukru, najlepiej trzcinowy ale niekoniecznie, i zalać 100ml wytrawnego czerwonego, 100 ml aceto balsamico di Modena dobrej klasy, 50 ml jakiegoś octu -jablkowy, winny, pomidorowy - jak wola. Doprowadzić do wrzenia i na małym ogniu odparowywać pomieszując, aż płyn zredukuje się zupełnie i całość przyjmie jednolitą, dżemową konsystencję. Wciąż będzie widać kawałki cebuli, nie rozpadnie się zupełnie, ale to ok. I gotowe. Wystudzić i podawać do wędlin, ale też serów. Mi najbardziej podchodzi na bułce typu bagietka zgrzankowanej na suchej patelni na lekko chrupko, posmarowanej pasztetem typu pate i posypanej solidna szczyptą tymianku.
KS - 2021-09-18, 12:31
:
No popacz, a w internetach piszą cebula, cukier i ocet, podgrzewać i mieszać. Ta twoja to jakaś de luxe :mrgreen:
Fidel-F2 - 2021-09-18, 12:36
:
Sie wie
Stary Ork - 2021-09-20, 09:13
:
KS napisał/a:
No popacz, a w internetach piszą cebula, cukier i ocet, podgrzewać i mieszać.


Ale jak to, bez cynamonu? //panda
utrivv - 2021-09-20, 09:34
:
Stary Ork napisał/a:
KS napisał/a:
No popacz, a w internetach piszą cebula, cukier i ocet, podgrzewać i mieszać.


Ale jak to, bez cynamonu? //panda
Ancymonek z ciebie //mysli
Stary Ork - 2021-09-20, 09:36
:
Ancykryst.
Fidel-F2 - 2021-09-20, 09:41
:
Po testach i namyśle uważam, że warto by wrzucić jeszcze jakąś ostrą papryczkę, jakieś chili w płatkach czy coś w ten deseń, dla podrasowania charakteru.
Fidel-F2 - 2021-09-20, 09:45
:
Dziś będą ogórki w miodzie i musztardzie.

Może od razu dodać chili? //mysli
Stary Ork - 2021-09-20, 09:47
:
Jak dodasz odpowiedni dużo chili, to możesz pominąć ogórki, miód i musztardę //mysli .
bio - 2021-09-20, 23:28
:
Strasznie dużo tego octu. Nie wykręca aby?
Fidel-F2 - 2021-09-20, 23:53
:
Przecież to się wszystko redukuje, to nie zalewa.
Stary Ork - 2021-09-21, 07:13
:
Kluczem do sukcesu jest mieszanie w garnku naciągnąwszy uprzednio maskę typu słonik. Sztachnąłem się kilkukrotnie oparami octu, 1/5, nie polecam. Ale jak kto lubi, nie mam zamiaru osądzać //orc .
Fidel-F2 - 2021-09-30, 12:12
:
Ostatnia szczawiowa w tym roku, chlip, już nie za kwaśna, bo i pora nie ta, ale zawsze, chlip.
Fidel-F2 - 2021-10-06, 14:03
:
Tarta porowo*-boczkowa na cieście śmietanowo-serowym. #ożeszkurwajapierdolę jakie to było zajebiście dobre.

*pory samodzielnie wyhodowane na działce w ramach projektu edukacji najmłodszych latorośli, na hodowanie boczku nie zdecydowaliśmy się
KS - 2021-10-16, 14:33
:
Ponieważ na szajsboxie zaistniało hasło woke culture, pochwalę się, że jestem w awangardzie i dziś usmażyłem (w woku, natiralmą) krewetki z czosnkiem i ziołami, w ostatniej fazie smażenia polane sokiem z cytryny. Złote, a skromne.
Fidel-F2 - 2021-10-16, 14:44
:
do tego akurat wok niepotrzebny, ale niech ci tam, a krewetki w czosneczku u mas regularnie, czysta rewelacja
fdv - 2021-10-16, 15:53
:
Fidel-F2 napisał/a:
Tarta porowo*-boczkowa na cieście śmietanowo-serowym. #ożeszkurwajapierdolę jakie to było zajebiście dobre.


W sensie quiche ? bo jeśli tak to znam i również polecam. A w temacie lubię w wersji dla wegetarian quiche z dynią piżmową i gorgonzolą ją również gorąco polecam.
Fidel-F2 - 2021-10-16, 17:08
:
Tak, to rodzaj quiche'a.
KS - 2021-10-29, 14:07
:
Same dobre rzeczy mnie spotykają. Przy okazji wyprawy do kina kupiliśmy pierwszą w tym roku gęś. Co ja mówię, gąskę, bo niecałe 4 kilo. Podzieliłem na porcje, całej nie upiekę, bo na nas dwoje nie warto, a na nasz przaśny Halołin czy Dzień Niepodległości gości się nie spodziewam. No i dziś był wytapiany smalec, teraz musi się odstać. A mnie tak przyszła ochota na dalsze porządzenie w kuchni, że przyrządziłem szakszukę. Mniam, a najlepsze jest na koniec wycieranie resztek sosu z patelni pszennym chlebkiem.
I mogę to wszystko wpieprzać bez obawy. Wczoraj ściągnąłem wyniki ostatniego badania krwi - cholesterol mam jak młody bóg. Jak to możliwe przy mojej rozpasanej diecie, pojęcia nie mam, ale uznałem, że trzeba mieć zaufanie do ludzi pracy w białych fartuchach. Kochanie, gdzie schowałaś ten kawałek boczku?
Fidel-F2 - 2021-11-19, 13:01
:
Sandacz w sosie kaparowo-koperkowym.

omomomomomomooomommmmomoommoomomomoomoomomomomomom
Fidel-F2 - 2021-11-25, 20:33
:
Odjebałem 150 pierogów z mięsem, kapustą i grzybami. //artist
Stary Ork - 2021-11-26, 07:38
:
Mają rozmach, skurwysyny //mysli
utrivv - 2021-11-26, 07:46
:
Fidel-F2 napisał/a:
Odjebałem 150 pierogów z mięsem, kapustą i grzybami. //artist
Mam nadzieję że były porządne, kwadratowe --_-
Stary Ork - 2021-11-26, 07:53
:
Prawdziwi mistrzowie lepią pierogi w kształcie tesseraktu, żeby zmieścić więcej farszu niż w bryle trójwymiarowej --_-
KS - 2021-11-26, 10:53
:
Fidel-F2 napisał/a:
Odjebałem 150 pierogów z mięsem, kapustą i grzybami. //artist

Przyjmujesz uchodźców?
Stary Ork - 2021-11-26, 11:08
:
Najwyżej jednego, przecież to porcja dla dwóch osób jest.
Fidel-F2 - 2021-11-26, 11:26
:
Stary Ork napisał/a:
Najwyżej jednego, przecież to porcja dla dwóch osób jest.
tru
KS - 2021-12-14, 12:17
:
wczoraj na kolację miałem mathiasy zawsze w grudniu robione przez żonę, zeżarłem pół słoika, dziś dokończę
Stary Ork - 2021-12-14, 12:21
:
Może następnym razem zjedz matjasy //panda
m_m - 2021-12-14, 12:23
:
:mrgreen:
KS - 2021-12-14, 12:31
:
jak mię wkurwicie, to następnym razem zjem słoik :evil:
MrSpellu - 2021-12-14, 12:40
:
no kurwa pytałem z czego słoik jest --_-
Stary Ork - 2021-12-14, 12:41
:
KS napisał/a:
Gdy mię znów wkurwicie, to następnym razem zjem słoik :evil:


Poprawiłem. Czekamy na wideorelację, albo choć podkast.

MrSpellu napisał/a:
no kurwa pytałem z czego słoik jest --_-


Mój jest z płyty pilśniowej, uszczelniany smołowanymi pakułami //panda
KS - 2021-12-14, 12:51
:
szklanki ludzie potrafią zjeść, to słoik też
Jest taki piłkarz, teraz już chyba ex, Wasilewski. Na boisku i poza nim miał opinię zakapiora. Grał w Leicester pod koniec kariery i do dziś tam wspominają jak w pubie Wasyl zeżarł szklankę :mrgreen:
Jamie Vardy o tym opowiadał niedawno w wywiadzie dla tv.
MrSpellu - 2021-12-14, 12:53
:
Kurwa, nie piłkarz, tylko pięściarz. Nie Wasilewski, tylko Gołota. I nie żarł szklanki, tylko był idiotą --_-
KS - 2021-12-14, 12:57
:
wszystko mylisz, Gołota to raz szedł na czołówkę z tirem, pieszo, ale tir speniał i uskoczył
m_m - 2021-12-14, 12:57
:
Błąd logiczny: piłkarz również może być idiotą.
Stary Ork - 2021-12-14, 12:59
:
KS napisał/a:
szklanki ludzie potrafią zjeść, to słoik też


Szklanki? Słoiki? Michel Lotito w trakcie kariery wpieprzył 18 rowerów, 15 wózków sklepowych, 7 telewizorów, 6 żyrandoli, trzy łóżka (w tym jedno wodne), parę nart, komputer, trumnę, 500 metrów łańcucha i Cessnę 150. Trzeba żyć marzeniami --_-
KS - 2021-12-14, 13:02
:
więcej takich i problem zaśmiecenia planety możemy odhaczyć
utrivv - 2021-12-14, 13:19
:
KS napisał/a:
więcej takich i problem zaśmiecenia planety możemy odhaczyć
Niestety, zapominasz o procesie wydalniczym...
MrSpellu - 2021-12-14, 13:21
:
utrivv napisał/a:
KS napisał/a:
więcej takich i problem zaśmiecenia planety możemy odhaczyć
Niestety, zapominasz o procesie wydalniczym...


Ale to wówno wsadzi się do gora i zrobią się z tego nowe seriale Netflixa //panda
utrivv - 2021-12-14, 13:41
:
Genialne //idea
MrSpellu - 2022-01-19, 13:35
:
Naszło mnie na rybę.

Tak więc kupiłem sobie wędzonego jesiotra, obrałem go ze skóry oraz tej nieco bardziej tłustej tkanki (Gromit się cieszył jak pojebany), a pozostałe mięsko wrzuciłem do miseczki. Dodałem tam skyru naturalnego, kremowego z Piątnicy (tego gęstego, w kubeczku). Wkroiłem tam kawał szczypiora, dodałem zmiażdżony czosnek, podsypałem pieprzem, udźiabałem wszystko widelcem na jednolitą masę. Do pogryzania polecam owsiany chlebek fiński.

Porcja zawiera jakieś 100g ryby, 150g skyru oraz 100g chlebka.

Wartość energetyczna takiego posiłku to ~500kcal, ponadto zawiera potężną ilość białka //spell

Kurwełe, jakie to było pyszne //spell
utrivv - 2022-01-19, 13:38
:
Zrobiłem tak samo ale zamiast jesiotra dałem śledzia w pomidorach, zamiast skyru ser tłusty i śmietanę a zamiast szczypiorku nic a nic. Nie wiem ile kalorii bo kalkulator mi wybuchł w rękach --_-
MrSpellu - 2022-01-19, 13:43
:
Zapomniałem dodać, że wszystkie składniki do kupienia u germańskiego oprawcy //panda

utrivv, zazwyczaj szanuję kulinarne wybory, ale śledź i tłusty ser w jednym zestawieniu? //panda
utrivv - 2022-01-19, 13:54
:
MrSpellu napisał/a:
Zapomniałem dodać, że wszystkie składniki do kupienia u germańskiego oprawcy //panda

utrivv, zazwyczaj szanuję kulinarne wybory, ale śledź i tłusty ser w jednym zestawieniu? //panda

Nie, chciałem wzmocnić przekaz, używam półtłustego i śmietanki jogurtowej natomiast jestem zaskoczony tym jesiotrem, on też u oprawcy? Chyba się przejdę //kas
MrSpellu - 2022-01-19, 14:19
:
utrivv napisał/a:
natomiast jestem zaskoczony tym jesiotrem, on też u oprawcy?


Tak jest. Wziąłem też makrelę (na jutro!). Wcześniej mieli też wędzonego halibuta (żona mi polecała), ale dziś brakło lub źle szukałem. Tak czy inaczej jesiotr był bardzo fpytę.

utrivv napisał/a:
używam półtłustego


Szkurwa, masz na myśli twaróg. Teraz ma to sens //spell
KS - 2022-01-19, 14:50
:
germański, czyli Lidl czy Kaufland?
i co pisało na opakowaniu jesiotra? że skąd jest?
MrSpellu - 2022-01-19, 14:56
:
W nomenklaturze tego forum chodzi o Lidla. Do Kauflanda i Aldi mam fchuj daleko.

KS napisał/a:
i co pisało na opakowaniu jesiotra? że skąd jest?


Że to syberyjski jesiotr z wielkopolski //spell
KS - 2022-01-19, 15:02
:
to syberia już w wielkopolsce... lód, panie... ten Dukaj to jasnowidz jakiś.
MrSpellu - 2022-01-19, 15:11
:
W sumie u nas zbiorkom obsługują sami Ukraińcy //mysli
Stary Ork - 2022-01-20, 07:07
:
MrSpellu napisał/a:
Dodałem tam skyru naturalnego, kremowego z Piątnicy


Nie wiem czy Islandczycy by się nie obrazili, bo skyr jednak to jest serek podpuszczkowy, a to z Piątnicy to zwykły jogurt, o ile pamiętam wczytywanie się w etykiety. Zwykły skyr waniliowy od germańskiego oprawcy miał, zdaje się, dużo lepsze parametry niż Piątnica. Niestety, nie robią naturalnego, wyłącznie smakowe.
MrSpellu - 2022-01-20, 08:32
:
Stary Ork napisał/a:
Nie wiem czy Islandczycy by się nie obrazili, bo skyr jednak to jest serek podpuszczkowy, a to z Piątnicy to zwykły jogurt, o ile pamiętam wczytywanie się w etykiety. Zwykły skyr waniliowy od germańskiego oprawcy miał, zdaje się, dużo lepsze parametry niż Piątnica. Niestety, nie robią naturalnego, wyłącznie smakowe.


Przeleciałem wszystkie możliwe skyry dostępne u germańskiego oprawcy i z tego co pamiętam, przez moment był dostępny bezsmakowy skyr z Pilosa, najpierw w butelce pitny, potem taki w kubeczku, teraz niestety widzę tylko same smakowe. Piątnica jest odrobinę bardziej kaloryczna, ale zawiera też więcej białka, a ta w kubeczku to już po całosci reza system.

Stary Ork napisał/a:
Zwykły skyr waniliowy od germańskiego oprawcy miał, zdaje się, dużo lepsze parametry niż Piątnica.


Pytanie co masz na myśli mówiąc o parametrach. Ja tu widzę trochę mniej kalorii, mniej białka, więcej węglowodanów //spell
Stary Ork - 2022-01-20, 08:34
:
Skrót myślowy, porównywałem smakowe, a smakowe z Piątnicy to padaka (chyba, że ostatnio zaszły jakieś zmiany). Wiadomo, naturalny to inna bajka.
MrSpellu - 2022-01-20, 08:51
:
Wartości odżywcze i energetyczne na całe opakowanie.

Smakowy z Piątnicy 330 ml

:arrow: 257 kcal
:arrow: białko 21,4 g
:arrow: tłuszcz 5 g
:arrow: węglowodany 31,4 g

Zawiera cukier

Smakowy z Pilosa 330 ml

:arrow: 178 kcal
:arrow: białko 24,1 g
:arrow: tłuszcz 0,7 g
:arrow: węglowodany 17,2 g

Zawiera aspartam, acesulfam-k

Naturalny, pitny z Piątnicy 330 ml

:arrow: 211 kcal
:arrow: białko 25,1 g
:arrow: tłuszcz 5,9 g
:arrow: węglowodany 14,2 g

Naturalny, kremowy Piątnica 150 g

:arrow: 96 kcal
:arrow: białko 18 g
:arrow: tłuszcz 0 g
:arrow: węglowodany 6,1 g

Ten ostatni ma najlepsze parametry i w składzie nie ma nic podejrzanego, no i najbardziej się nadaje do eksperymentowania w kuchni. Smakowy z Pilosa ma jednak lepsze parametry na papierze, ale pytanie czy wolisz truć sie cukrem czy słodzikiem //spell
Stary Ork - 2022-01-20, 08:54
:
Bez aspartamu to ja nie jestem w ogóle w stanie funkcjonować, mon --_- Ale jakoś specjalnie dużo tego nie spożywam, a pitnego to już w ogóle. Czasem sobie zapodam waniliowy w kubeczku, żeby jogurt z owsem nie był smutny //mysli .
MrSpellu - 2022-01-20, 08:58
:
U mnie skyr jest jebaną podstawą diety redukcyjnej, zaraz obok płatków owsianych i makaronu z czerwonej soczewicy //panda
Stary Ork - 2022-01-20, 09:00
:
MrSpellu napisał/a:
makaronu z czerwonej soczewicy


Nie jestem w stanie dość dobitnie wyrazić, jak bardzo zajebisty pod każdym względem jest ten produkt //slina . Mówimy o tym od germańskiego oprawcy?
MrSpellu - 2022-01-20, 09:01
:
Oczywiście. Jedyny makaron tego typu, który po ugotowaniu nie zmienia się w bezkształtne, bezsmakowe gówno.
Stary Ork - 2022-01-20, 09:05
:
Pewnie utwardzają go wrodzoną nienawiścią do Słowian //panda

EDIT: O dziwo nawet ichniejszy gryczany po ugotowaniu trzyma konsystencję, a nie spotkałem jeszcze gryczanego, który nie zamieniałby się od razu w maź po pierwszym kontakcie z wilgotnym powietrzem.
MrSpellu - 2022-01-20, 09:18
:
Albo jest tam mąka z Żyda. Wyjaśnia dużą zawartośc białka //panda

Ja ten makaron robię tak, że zalewam go wrzątkiem z czajnika i wpierdalam garnek na płytę i grzeję to na pełnej piździe przez jakieś 4 minuty (nie mam indukcji). Wrzucam tam też kilka suszonych pomidorów od germańskiego oprawcy. Po tych kilku minutach odcedzam makaron i ten sam pusty garnek wpierdalam nazot na płytę i...

A) WERSJA POD REDUKCJĘ

... leci tam też łyżka oliwy, zmiażdżone ząbki czosnku, tuńczyk w sosie własnym. Jak się to podpitrasi, to wrzucam makaron z pomidorami do garnka i dokładnie wszystko mieszam. Na talerz i omnomnom.

B) SOUL FOOD

... czasem człowiek potrzebuje tłuszczu i to takiego wrednego. Dlatego do garnka wpierdalam paczkę ciachanego boczku w słupki (klient germańskiego oprawcy wie o jaki chodzi) i wytapiam aż się zrobią skwary. Potem wpierdalam tam makaron z pomidorami, dokładnie mieszam i wywalam to na talerz. Posypuję mozzarellą lub parmezanem. OMNOMNOMNOM //slina
Stary Ork - 2022-01-20, 09:20
:
Oliwa, czosnek, garść pomidorków koktajlowych, mała puszeczka czerwonej fasoli, tymianek, świeża papryka, wiadro sosu chipotle dla efektu wow, sok z połowy cytryny. Na bogato //slina .
MrSpellu - 2022-01-20, 09:31
:
Muszę spróbować zrobić z czosnkiem i krewetkami //mysli
Fidel-F2 - 2022-01-20, 10:58
:
Niebywały pomysł. Jak na to wpadłeś?
MrSpellu - 2022-01-20, 11:23
:
Wcześniej robiłem tak zwykły makaron. Niezwykłego tak nie robiłem, albowiem nie miałem ochoty.
Stary Ork - 2022-01-20, 11:40
:
Duch tchnie, kędy chce.
MrSpellu - 2022-01-20, 12:36
:
U mnie zazwyczaj ma to postać purpurowego promienia z nieba //panda
Fidel-F2 - 2022-01-20, 12:54
:
Dzieci mają laser do zabawy...
Fidel-F2 - 2022-01-22, 08:24
:
Pozazdrościłem i ukręciłem ser twarogowy z pastą łososiową, surimi i szczypiorem.
KS - 2022-01-22, 11:24
:
U nas dzisiaj kaczka, ale nie po smoleńsku.
MrSpellu - 2022-01-24, 09:31
:
Wszyscy wiedzą, że najlepszy na budowę mięśni jest kurczak z ryżem konsumowany zaraz po treningu, ale czy wiecie co należy jeść przed siłownią? Co nam da siłę, by napierdalać przez dwie godziny hantlami, nakurwiać stukilogramowymi skurwysynami po całym obiekcie? Tym magicznym eliksirem w postaci papki przypominającej gówno jest OWSIANKA.

Ale nie byle jaka owsianka. Różni hipsterzy wrzucaja tam jakieś jagody chia, ziarenka słonecznika, płatki migdałów czy inne nasienie lniane (i pewnie mają rację). No ale kurwa, jesteśmy pakerami czy jebanymi sikorkami? No więc właśnie!


:arrow: 85 g płatków owsianych błyskawicznych (lub zwykłych),
:arrow: 300 ml mleka 1,5%
:arrow: 30 g białka serwatkowego (ostatnio używam KFD REGULAR WPC 80) w ulubionym smaku (teraz mam karmelowe)
:arrow: 20 g rodzynek (lub suszonej żurawiny, albo płatków chocapic czy inkszego gówna)

Płatki zalewasz w garnku mlekiem, sru na płytę. Podgotować i patrzeć aż nabiera konsystencji rzadkiej kupy. Wylewasz to do miski. Czekasz minutę aż przestygnie. Wsypujesz tam białko i mieszasz wszystko na jednolitą masę. Do smaku wrzucasz rodzynki czy tam inne węglowodany proste.

Po wszamaniu tego możesz napierdalać do zaniku tętna.
Bibi King - 2022-01-24, 20:52
:
Cytat:
Po wszamaniu tego możesz napierdalać do zaniku tętna.

Dziwne. U mnie tętno ni xuja nie zanika. Wprost przeciwnie.
Ale może powinienem spróbować tej owsianki.
KS - 2022-02-23, 13:49
:
Szczupak to wyniszczająca walka z ościami. Którą przegrywasz.
KS - 2022-07-22, 23:17
:
Dziś był dzień grillowania. Zadebiutowałem z teksaskim wynalazkiem znanym jako Shotgun Shells. Niestety o kupnie manicotti w moich okolicach mogę sobie tylko pomarzyć, więc musiałem się zadowolić canelloni, wyszły więc raczej mini szotgany. Ale najważniejsze, że wyszły dobrze, wszystkim smakowały. Przepis się sprawdził i pewnie zagości na stałe w letnim repertuarze.
Fidel-F2 - 2022-09-28, 12:46
:
Kozaki w śmietanie.
MrSpellu - 2022-09-28, 12:50
:
To je wyczyść.
utrivv - 2022-09-28, 12:50
:
Fidel-F2 napisał/a:
Kozaki w śmietanie.
Głód was przycisnął? //mysli
Stary Ork - 2022-09-28, 12:59
:
Mówi się "Kozacy" --_-
Fidel-F2 - 2022-12-01, 19:00
:
dobry borsuk nie jest zły
https://www.youtube.com/watch?v=rH8o3CNBBTk
KS - 2022-12-09, 12:23
:
Zrobiłem wstępny risercz apropo ryby na święta. Ceny na łososia to nawet nie bandytyzm, to czysty putinizm. Filety po 100, płaty po 75 za kg. Nie żeby mnie nie było stać, choć raz w roku, ale moja poznańska dusza buntuje się przeciw takiemu zdzierstwu. Kupiłem na spróbowanie amura, 35 za kg, kiedyś słyszałem o tej rybie dobre opinie. Podobno dobry jest w ziołach w piekarniku, ale dziś załatwię go na szybko, pokrojony w dzwonka, natarty przyprawami i na patelnię.
Fidel-F2 - 2022-12-09, 12:30
:
Nie ma nic lepszego nad dorsza czarnego a takiego możesz dostać za 5-6 dych.
KS - 2022-12-09, 12:36
:
Nie jestem fanem dorsza. Jak nie wyjdzie z amurem, to zawsze zostają pstrągi.
Stary Ork - 2022-12-09, 12:46
:
Pstrąg. Świeży, dostępny, miejscowy, nie wali mułem jak karpiowate, do szczęścia trzeba mu tylko koperku, cytryny i odrobinki masła. Niestety, Wigilię urządzamy zbiorową, dziadersi bez karpia w panierze grubej na kciuk i ociekającej olejem nie są w stanie sobie wyobrazić świąt, a logistycznie nie warto się wysilać. Za to na pocieszenie będą śledzie w różnych wersjach.

KS napisał/a:
Ceny na łososia to nawet nie bandytyzm, to czysty putinizm.


Nie ufam łososiowi za nic.

KS napisał/a:
Nie jestem fanem dorsza.


To gorzej niż zbrodnia, to błąd.
MrSpellu - 2022-12-09, 12:55
:
No u nas będzie dorsz lub pstrąg. Śledzi nie liczę, bo to jest deser.
Fidel-F2 - 2022-12-09, 13:05
:
KS napisał/a:
Nie jestem fanem dorsza.
:shock: :shock: :shock: ale każdemu jego porno

u mnie już dawno nie ma karpia, tego rybnego chwastu, oprócz dorsza zwykle udaje się dorwać sandacza, miodna rybka

a pstrągi mi się przejadły i jakoś nie mam do nich serca, ale całe życie będę wspominał wakacjowanie w okolicach Krempnej; niedaleko, w Świątkowej Wielkiej, w jakiejś takiej agroturystycznej miejscówce, spożywaliśmy kilkukrotnie pstrągi na różne sposoby, to co oni tam z tych rybek wyczyniali, klękajcie narody
KS - 2022-12-09, 13:57
:
Po degustacji, ten amur przypomina sandacza, ale jest zdecydowanie bardziej friendly w kwestii ości. Mięsko nie za suche, nie za tłuste, jadalne jak najbardziej, sycące, ale nie rewelacja, do łososiowego daleko. Ot, ryba. Może być czasem na obiad, ale przyjęcia nie uświetni.
Karpia nawet nie wspominajcie, tego obrzydlistwa nie tknę nawet kijem.
KS - 2023-03-07, 13:30
:
Spaghetti alla assassina. Ogień.
BG - 2023-05-29, 22:38
:
Od jakiegoś czasu dość często jem soczewicę (zieloną lub czerwoną, obie równie dobre) z oliwą z oliwek i/lub olejem lnianym, czarnuszką, pieprzem i kurkumą. Jako przystawka do tego sprawdzają się surowe warzywa (jarmuż, czerwona papryka, marchew).
Kurkumy ogólnie nie lubię i traktuję jako suplement diety, po dodaniu jej dokładnie zalewam oliwą/olejem w celu zneutralizowania smaku. Jednak cała reszta jest dla smaku i IMHO dobrze się komponuje. Smaczne, proste, pożywne i zdrowe.
Sprawdza się też kasza (gryczana lub jęczmienna) i brązowy ryż przygotowywane w ten sam sposób. Choć do ryżu pasuje też duszona papryka zamiast surowej, i pomidor.

Stary Ork napisał/a:
Bez aspartamu to ja nie jestem w ogóle w stanie funkcjonować, mon

A stewii używasz? IMHO o wiele lepsza od aspartamu i innych sztucznych słodzików.
KS napisał/a:
na tzw. zachodzie grzybów nie zbierają. Dla nich mushrooms to synonim pieczarek z marketu. Ewentualnie jakieś shintake czy inne azjatyckie do tamtejszych potraw. A leśnych grzybów się boją jak dżumy (pomijam trufle, bo to wyjątek potwierdzający regułę).

To chyba mowa tylko o Amerykanach, bo już np. Włosi, Hiszpanie, Francuzi, Niemcy, Holendrzy i Skandynawowie jak najbardziej zbierają grzyby i je jedzą. Choć pewnie na różną skalę.
Moje przewodniki o grzybach z lat 90. to tłumaczenia z niemieckiego. Czyli jacyś Niemcy na pewno grzyby zbierają, nawet jeśli grzybobrania nie są u nich tak popularne jak w Polsce czy krajach bałtyckich.
KS - 2023-07-02, 13:27
:
Fidel-F2 napisał/a:
Nie ma nic lepszego nad dorsza czarnego

Co się odwlecze, to nie uciecze. Spróbowałem :b Dzięki za polecenie.
KS - 2024-03-28, 10:31
:
Odkurzam kulinaria, święta to dobry moment. Moim najnowszym odkryciem jest melasa z granatów - nie mylić z syropem, bo to zupełnie inny smak. A wyszło to z libańskiej knajpki w Słupsku, którą odwiedziliśmy z żoną w grudniu i tamtejszy sos na bazie tej melasy przypadł nam do gustu. Produkt i przy okazji parę innych kupiłem u importera towarów tureckich, włożyłem do szafy i dopiero teraz odkurzyłem.
Żeberka w sosie słodko-kwaśnym z dodatkiem melasy wyszły bosko, ona nie tylko zapewnia niezbędną kwasowość, ale dodaje też specyficznego, charakternego posmaku. Polecam.
A na święta zamierzam wypróbować w kolejnych eksperymentach, m.in. wzbogacić nią swój patent na kotlety z morelami.